Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Dwudziestego kwietnia 2008 roku rozpoczęło się niezwykłe spotkanie specjalistów związanych z naukami o życiu (ang. life science). Tematem spotkania jest jeden z najambitniejszych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych projektów badawczych nadchodzących lat - biologia syntetyczna, czyli próba stworzenia całkowicie nowego życia w laboratorium.

Nowa dyscyplina, za której ojca uznaje się jednego z najważniejszych badaczy ludzkiego genomu, Craiga Ventera, stawia sobie za cel "okrojenie" genomów mikroorganizmów do absolutnego minimum, a następnie stworzenie nowego gatunku o możliwie prostej informacji genetycznej. Pozwoliłoby to (przynajmniej teoretycznie) na stworzenie taniego w utrzymaniu i bardzo wydajnego "narzędzia" do takich zadań, jak produkcja leków czy neutralizowanie zanieczyszczeń.

Krytycy biologii syntetycznej upatrują w niej wielkie zagrożenie dla ludzkości i środowiska naturalnego. Przestrzegają oni, że już teraz jest możliwe zamówienie przez Internet odpowiednich sekwencji DNA, a następnie zsyntetyzowanie na ich podstawie groźnych białek lub nawet - potencjalnie - całych wirusów (interesujący artykuł opublikowało czasopismo New Scientist). Zdaniem przeciwników tej dyscypliny, jej rozwój jest potencjalnie niebezpieczny i powinien zostać zabroniony.

Pracujący dla Laboratorium Biologii Molekularnej Uniwersytetu Cambridge dr Philipp Holliger ocenia swoją pracę następująco: Naukowcy uczą się, jak projektować życie aż do najdrobniejszych szczegółów. Nie wiemy jeszcze wystarczająco wiele, by stworzyć wyrafinowane dzieła, lecz nasza wiedza wciąż się rozwija. Naukowiec będzie jednym z prelegentów w czasie konferencji.

Większość badaczy zajmujących się biologią syntetyczną, co oczywiste, broni swoich działań. Podkreślają przede wszystkim możliwe korzyści osiągalne dzięki ich odkryciom. Richard Kitney, pracownik Imperial College London: Biologia syntetyczna reprezentuje nowe podejście do inżynierii. Pomogła nam stanąć na czele nowej rewolucji przemysłowej, w czasie której nowe paliwa, leki, terapie i czujniki mogą być wytwarzane z materiałów biologicznych. Jako przykład podawane są np. mikroorganizmy, których zadaniem byłoby wchłanianie z powietrza dwutlenku węgla i przetwarzanie go na paliwa węglowodorowe.

Historia manipulacji genetycznych nie jest nowością. Do tej pory jednak przedsięwzięcia z nimi związane, takie jak tworzenie roślin genetycznie zmodyfikowanych, były stosunkowo proste. W większości przypadków polegały na zwiększeniu genomu organizmu o zaledwie jeden gen, którego białkowy produkt spełniałby pożądane zadania. Zupełnie nowym wyzwaniem jest przeprowadzenie procesu odwrotnego: jak najsilniejsze "okrojenie" genomu bakterii aż do stanu, w którym pozostają w nim jedynie geny absolutnie niezbędne do przeżycia. Tak przygotowana "minimalna" forma życia mogłaby być wzbogacona o dodatkowe geny, tworząc w ten sposób tanią i łatwą do wykorzystania "matrycę" do produkcji organizmów zmodyfikowanych na potrzeby nowoczesnej biotechnologii.

Spotkanie, które odbywa się w siedzibie Imperial College London, zakończy się jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

to będzie jak z bronią jądrową, a póki nie da się zniweczyć terroryzmu nie powinno sie ogłaszać podobnych działań(ogłaszać<>działać) : zagrożenie jak na dłoni, Osama byłby w stanie sfinansować sprzęt, opłacić studenta MIT czy Harvard'u ; póki ludzkość nie ma jasno postawionej moralności, która z definicji nakazywałaby poszukiwania Dobra z ominięciem zagłady (niech islam sobie będzie, a terroryści pochodzą z sekt - tych nie akceptuje i zastanawiam się też czy mogę akceptować to skąd pochodzą te sekty) : ja sam jestem za wszelkimi modyfikacjami, póki nie zagraża to innym gatunkom i Równowadze(tutaj miałem na myśli "Pełną Odpowiedzialność", a tej zazwyczaj brak)

a terroryści niech "gwałcą mnie przez uszy" ("Ferdydurke" Gombrowicza, jakby ktoś nie sczaił)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

dzięki bombom atomowym zginęło tylko parę milionów osób, a wprowadź wirusa - stracisz miliony/miliardy, a wprowadź wirusa biologicznego - giną miliardy(w końcu ile nas jest, ludzkość przetrwa a to się liczy) <"nie wiem jak będzie wyglądała 3a wojna światowa ale wiem jak będzie wyglądała 4a">

i nie bierzesz poprawki na globalizację - terroryzm 21 wieku zdziałał więcej niż 20

a wtedy wyniszczały się nacje - z racjonalnych powodów - teraz będą wyniszczać się północ i południe, islam i chrześcijaństwo/(tu ew. tzw. zachód, kultura nowoczesności) - zamiast pogadać to oni wolą wpieprzyć dwa boeningi w wtc - i kto tu zachowuje sie jak człowiek? <z nieracjonalnych powodów> ; terroryzm islamski trzyma się wypowiedzi (popkultury a nie elit) zachodu (elit:tych mało ale do Sokratesa można by się odwołać - "dialog sokratyczny"<polecam bo dobre to>)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w tym, że gdyby komukolwiek naprawdę zależało na stworzeniu supergroźnego wirusa, dawno by to zrobił. Technologie są od bardzo dawna dostępne i za kilka milionów złotych (z punktu widzenia terrorysty rodem z Bliskiego Wschodu to nie taka duża kasa) mozna by było swobodnie odtworzyć znanego wirusa. Robienie z tego obiektu paniki to wyważanie otwartych na oścież drzwi i generowanie na nowo istniejącego od dawna problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

"koniec.. Czł..":

mam nadzieje, że jest to fajne jak film "I, robot"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej bez jaj macintosh :] Nie chrzań tu o jakiejś zagładzie ludzkości z powodu wirusa, a tym bardziej o tych niby-terrorystach, którzy uderzyli w WTC (omg jeszcze są ludzie którzy naiwnie wierzą, że to sprawka Bin Ladena i jego ludzi?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość macintosh

mnie wyśmiewać możesz ale nie Koniec 3000 ludzi

sprecyzuj co ci się nie podoba a może będziesz mógł liczyć moją odpowiedz

sarkastycznie : poznawaj historię, emocje i smutki każdego z ludzi : których będziesz zabijał co godzinę, a godzine każdy niech ma na udowodnienie swojego prawa do życia

hiszpanka, kojarzysz? czy chrzanisz to albo może chromolisz?

jest też pewne domniemanie(chyba nawet na kopalni to przeczytałem), że neandertalczyków wykończył kanibalizm (jego jedna z konsekwencji choroby prionowej)

a w naszych czasach można by zaprojektować zagładę(próbował Hitler, Stalin był tylko wkurzony, Chińce maja nasrane a gdyby robił to naukowiec-maniak, nastolatki facynują sie Piłą więc czemu spośród kilkuset milionów nie wyłowić jednego psychola ze ścisłym umysłem?) - tu trochę przesadziłem

 

ps nie popełniłem powiązania bin (recycle) z wtc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

macintosh... poczytaj troszkę:

http://wtc.hotnews.pl/

Kto tak naprawdę zniszczył wierze... Bin Ladena nie był bym taki pewien, ani terrorystów.

Jeżeli chodzi o rzekomych fanatyków... religia jest ich zwyczajnym pretekstem do walk i wojen. Tak się dzieje w większości uważających się za uciśnione narody, lub walczące. Początkowe hasło hitlerowców: "Got mit uns", Rota, dawny hymn Polski: "Nie pozwolim by nas gnębił wróg, tak nam dopomóż Bóg".

Jeżeli chodzi o wirusa, to nikt przy odrobinie zdrowego rozsądku, takim absolutnym minimum (moja jeść, moja głodny, ja chcieć banan) domyśli się że to zabije zarówno wroga jak i jego. Zresztą takie coś nie dostanie się w niepowołane ręce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli chodzi o wirusa, to nikt przy odrobinie zdrowego rozsądku, takim absolutnym minimum (moja jeść, moja głodny, ja chcieć banan) domyśli się że to zabije zarówno wroga jak i jego.

Skoro są gotowi wysadzać się w powietrze, to dlaczego mieliby nie zakazić m.in. siebie wirusem?

 

Zresztą takie coś nie dostanie się w niepowołane ręce.

Odsyłam: http://www.newscientist.com/channel/opinion/mg18825252.900-the-bioweapon-is-in-the-post.html

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Skoro Baczyński walczył w powstaniu Warszawskim, dla czego nie miał zarazić Niemców wirusem, a tak przy okazji swoich wybić? (wiem wiem, raczej nie miał pojęcia w tamtych czasach o takiej broni, spekuluje tylko o jego podejściu, ideałach). Bo miał nadzieje że uda się odzyskać Niepodległość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Terroryści walczą nie tyle w imię Allacha, co raczej nie chcą mieć amerykanów (wojska) w kraju. Taka sama wojna jak Izrael<=>i nie wiem co jest drugim krajem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Palestyna jest drugim krajem.

 

Natomiast co do terroryzmu islamskiego nie zgodzę się, że jego celem jest wyłącznie odparcie agresji. Niestety w Koranie istnieją wersety, które nakłaniają do otwartej wojny z wszystkimi niewiernymi. Oczywiście nie dociera tutaj do fanatyków fakt, że walka ta jest zapisana jako proces odbywający się w duchu, a nie na ulicach... Także naprawdę nie sądzę, że tu chodzi  tylko o odparcie agresji, choć oczywiście wjazd do innego kraju z armią jest jak płachta dla byka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Pamiętam jak jeździłem do szkoły jeszcze do L.O., która była przed meczetem, taką świątynią ich. Ile razy nie jechałem to jak wchodzili do autobana, zamierałem i myślałem kiedy krzyknie coś w swoim języku i się wysadzi. Jak jechałem z dziewczyną, całowaliśmy się w autobusie, to nas mało wzrokiem nie zjadli. Często można było zobaczyć w oczach niektórych z nich nienawiść, nic miłego. Ja osobiście nie cierpię Arabusów za brak szacunku do kobiet. Poza tym zachowują się w autobusach często jak dzicz, drą mordy ile wlezie, a gadają tak głośno, że nie słychać własnych myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Laboratoria aby prawidłowo funkcjonowały wymagają różnorodnego specjalistycznego sprzętu. W momencie gdy laborant chce żeby analizy zostały dobrze wykonane musi zadbać aby każdy znajdujący się sprzęt w pomieszczeniu był sterylny, nieuszkodzony oraz bezpieczny. Dodatkowo meble, które znajdują się w laboratorium spełniały swoje zadanie.
      Wyróżniamy laboratoria: fizyczne, chemiczne, biologiczne, medyczne, spożywcze, przemysłowe, itp. W każdym z tych miejsc może być potrzebny inny rodzaj sprzętu laboratoryjnego, w zależności od typu badań w nich przeprowadzanych.
      Bardzo ważną kwestią jest wysoka jakość sprzętu, aby był odpowiednio zwalidowany oraz przeprowadzone analizy zostały poprawnie udokumentowane i przeprowadzone. Sprzęt laboratoryjny można podzielić na urządzenia chłodnicze, grzewcze, sprzęt wykorzystywany podczas przygotowaniach próbek, również wyróżniamy urządzenia, które umożliwiają badanie właściwości oraz służące do procesów oczyszczania i sterylizacji.
      Urządzenia pozwalające na oczyszczanie oraz sterylizacje to przede wszystkim różnego rodzaju zmywarki laboratoryjne, systemy oczyszczania wody, autoklawy oraz myjki.
      Z urządzeń chłodniczych wyróżniamy chłodziarki, zamrażarki bądź specjalne boksy przenośne, które pozwalają na transport materiałów wymagających niskiej temperatury. Pojemność tych urządzeń jest bardzo różna (mogą wynosić od kilku nawet do kilku tysięcy litrów).
      Urządzenia grzewcze dzięki swoim właściwościom znajdują się w wielu rodzajach laboratoriów. Do tej grupy sprzętów zaliczamy cieplarki, suszarki, komory klimatyczne, piece, palniki, łaźnie oraz mineralizatory.
      Następnym typem urządzeń są to sprzętu, które służą do przygotowywania próbek. Najczęściej spotykanym jest wirówka. Tego rodzaju urządzenie pozwala na rozdzielenie frakcji mieszaniny. Natomiast jej krewną jest wytrząsarka, która ma za zadanie łączyć wszystkie składniki próbki przy pomocy rytmicznych potrząsań.
      Ponadto wyróżnić możemy tzw. mierniki. Są to podstawowy sprzęt umożliwiający oznaczenie stanu początkowego oraz końcowego zachodzącego procesu, a następnie określa zachodzące zmiany. Najpopularniejszymi urządzeniami są: pHmetry, termometry oraz wagi laboratoryjne. Każdy laborant powinien pamiętać, że liczba mierników jest dużo większa i umożliwia pomiar praktycznie każdej cechy fizycznej lub chemicznej badanej substancji.
      Najważniejszą kwestią jest, aby wykorzystywane urządzenia do analiz charakteryzowały się najwyższą dokładnością oraz wiarygodnością. Przed każdą analizą należy odpowiednio sprzęt sprawdzić i w razie potrzeby zwalidować. Dodatkowo można przeprowadzić test sprawdzający czy dany sprzęt prawidłowo działa.
      W ofercie firmy znajdą państwo wiele rodzajów urządzeń wykorzystywanych w specjalistycznych laboratoriach. Posiadamy szeroki wybór sprzętów laboratoryjnych. Nasi wysoce wykwalifikowany zespół z chęcią odpowiedzą na każde zadane pytanie. Zapraszamy do kontaktu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Instytutu Podstaw Informatyki PAN, Instytutu Nenckiego PAN, Uniwersytetu Warszawskiego opracowali pierwszy, kompleksowy „Atlas obszarów regulatorowych aktywnych w glejakach o różnym stopniu złośliwości”, który ujawnił zaburzenia ekspresji genów i nowy mechanizm regulujący inwazyjność złośliwych guzów mózgu. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Communications.
      Ludzki genom to ogromny zbiór instrukcji, które są odczytywane i interpretowane, aby wyprodukować białka komórkowe i umożliwić różnorodne funkcje komórek i tkanek. DNA kodujące białka stanowi mniej niż 2% ludzkiego genomu, a odszyfrowanie funkcji pozostałych, niekodujących regionów, stanowi wielkie wyzwanie. W każdej tkance aktywnych jest kilkadziesiąt tysięcy genów, a zrozumienie sposobu ich regulacji pozwala lepiej wniknąć w funkcje komórki.
      W komórce nić DNA jest owinięta wokół białek zwanych histonami i tworzy wysoce zorganizowaną strukturę zwaną chromatyną. Zmiany biochemiczne histonów przyczyniają się do otwartości lub braku dostępu do chromatyny, i mogą pobudzać lub hamować ekspresję genów (procesy te nazywamy epigenetycznymi). Enzymy mogą odczytywać instrukcje zawarte w DNA tylko w miejscach chromatyny, które są otwarte, co oznacza, że są dostępne dla enzymów. Mapowanie regionów regulatorowych i otwartej chromatyny w skali całego genomu zapewnia wgląd w to, jak geny są regulowane w określonych komórkach i stanach fizjologicznych lub patologicznych. Zmiany w dostępności chromatyny są regulowane przez procesy epigenetyczne, które zapewniają ich trwałość, wpływają na odczytywanie konkretnych genów, a w konsekwencji na procesy komórkowe.
      Rozregulowanie ekspresji genów często towarzyszy rozwojowi nowotworów. Procesy regulujące otwartość chromatyny są odwracalne i można je kontrolować czynnikami zewnętrznymi, zatem sterowanie dostępnością chromatyny ma duży potencjał kliniczny.
      Glejaki są guzami mózgu, w których często dochodzi do zaburzenia kontroli ekspresji genów, co powoduje niekontrolowany rozrost guza i zaburzenia funkcji mózgu. Złośliwe glejaki najczęściej występują u osób starszych, są odporne na standardowe terapie i dlatego mają bardzo złe rokowania. Łagodne glejaki występują głównie u dzieci i mają lepsze rokowania, choć nieleczone, mogą przekształcić się w złośliwe nowotwory.
      Współpracując z neurochirurgami z warszawskich ośrodków klinicznych zebrano unikalną kolekcję próbek i przeprowadzono kompleksową, cało-genomową analizę wzorców epigenetycznych w próbkach guzów łagodnych i złośliwych. Porównanie wzorców pozwoliło wskazać konkretne procesy powiązane ze złośliwością glejaków. W projekcie po raz pierwszy zbadano jednocześnie wzorce otwartości chromatyny, stanu histonów, metylacji DNA i ekspresji genów w ponad 30 próbkach guzów mózgu. Wykorzystano wszystkie wskazówki molekularne, aby zidentyfikować elementy regulatorowe, takie jak promotory, które kontrolują ekspresję sąsiednich genów i wzmacniacze, które sterują ekspresją odległych genów.
      Stworzony przez naukowców Atlas, do którego można uzyskać dostęp za pośrednictwem serwera internetowego, pozwala lepiej zrozumieć znaczenie niekodujących regionów genomu, które są aktywne w mózgu. Ujawnił też nowe mechanizmy sterujące nowotworzeniem w guzach mózgu.
      Nasze badania doprowadziły do powstania pierwszego, kompleksowego atlasu aktywnych elementów regulatorowych w glejakach, który umożliwił identyfikację funkcjonalnych wzmacniaczy ekspresji i promotorów w próbkach pacjentów. To kompleksowe podejście ujawniło wzorce epigenetyczne wpływające na ekspresję genów w łagodnych glejakach oraz nowy mechanizm powiązany ze złośliwością guzów obejmujący ścieżkę sygnałową kierowaną przez czynnik FOXM1 i kontrolująca inwazyjność i migracje komórek glejaka. Atlas dostarcza ogromnego zbioru danych, które można wykorzystać do kolejnych analiz i porównań z istniejącymi i nowymi zbiorami danych. Pozwoli to na nowe odkrycia i lepsze zrozumienie mechanizmów rozwoju glejaków – mówią dr Karolina Stępniak i dr Jakub Mieczkowski, główni autorzy publikacji.
      Stworzenie i udostępnienie atlasu aktywnych obszarów regulatorowych w glejakach o różnym stopniu złośliwości umożliwi dokonywanie nowych odkryć i lepsze zrozumienie mechanizmów kluczowych dla rozwoju glejaków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niektórzy ludzie bardzo ciężko przechodzą zarażenie SARS-CoV-2 i wymagają hospitalizacji, podczas gdy inni wykazują jedynie łagodne objawy lub nie wykazują ich wcale. Na przebieg choroby wpływa wiele czynników, a wśród nich, jak się okazuje, są też czynniki genetyczne. A konkretnie geny, które odziedziczyliśmy po neandertalczykach.
      Jak dowiadujemy się z najnowszego numeru Nature, badania prowadzone na Okinawa Institute of Science and Technology Graduate University (OIST) wykazały, że osoby posiadające pewne warianty genetyczne w jednym z regionów na chromosomie 3, są narażone na większe ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Okazuje się, że u ludzi tych region ten jest niemal identyczny z odpowiadającym mu regionem DNA neandertalczyka, który przed 50 000 lat żył na południu Europy. Dalsze badania wykazały, że Homo sapiens, krzyżując się z neandertalczykiem, odziedziczył ten wariant przed około 60 000 lat.
      To niesamowite, że genetyczne dziedzictwo neandertalczyków może mieć tak tragiczne konsekwencje podczas obecnej pandemii, mówi profesor Svante Pääbo, który kieruje Human Evolutionary Genomics Unit w OIST.
      W ramach projektu COVID-19 Host Genetics Initiative naukowcy przyjrzeli się DNA ponad 3000 osób, w tym ludziom, którzy byli hospitalizowani z powodu COVID-19, jak i osobom, które zaraziły się, ale nie wymagały hospitalizacji. W chromosomie 3 zidentyfikowano region, którego budowa decydowała o tym, czy po zarażeniu SARS-CoV-2 osoba chora będzie wymagała hospitalizacji. Region ten jest bardzo długi, składa się z 49 400 par bazowych. Występujące w nim zmiany związane z większą podatnością na poważny przebieg choroby są ściśle ze sobą powiązane. Jeśli u kogoś występuje jeden wariant genu decydującego o większej podatności, to najprawdopodobniej będzie miał wszystkie 13.
      Jako że już wcześniej wiadomo było, że tego typu zmiany odziedziczyliśmy po neandertalczykach lub denisowianach, profesor Pääbo i współpracujący z nim profesor Hugo Zeberg z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka, postanowili sprawdzić, czy tak jest i w tym przypadku. Okazało się, że neandertalczyk z południa Europy posiadał niemal identyczne zmiany w genomie, natomiast dwóch neandertalczyków z południa Syberii i denisowianin zmian takich nie mieli.
      Po tym odkryciu naukowcy postanowili jeszcze sprawdzić, skąd u H. sapiens takie warianty. Czy odziedziczyliśmy je po wspólnym przodku z neandertalczykiem, czy też trafiły one do naszego genomu w wyniku krzyżowania się z Homo neanderthalensis. W pierwszym przypadku wariant powinien być obecny w naszym genomie od około 550 000 lat, w drugim może nawet zaledwie od 50 000 lat. Po badaniach profesorowie Pääbo i Zeberg doszli do wniosku, że warianty takie trafiły do naszego genomu przed około 60 000 laty.
      Jak informuje profesor Zeberg, osoby ze zmianami genetycznymi odziedziczonymi po neandertalczykach są narażone na 3-krotnie większe ryzyko, że będą wymagały podłączenia do respiratora.
      Wspomniane warianty genetyczne są najbardziej rozpowszechnione w Azji Południowej. Praktycznie nie występują w Azji Wschodniej, ani w Afryce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2017 roku Gregory Poore przeczytał w Science artykuł, którego autorzy opisywali mikroorganizmy obecne u pacjentów z nowotworami trzustki i informowali, że mikroorganizmy te rozkładają lek powszechnie stosowany przy leczeniu tego rodzaju nowotworu. Młodego naukowca zaintrygował wówczas pomysł, że wirusy i bakterie mogą mieć większy niż się sądzi udział w rozwoju nowotworów.
      Teraz Poore jako doktorant w University of California San Diego School of Medicine, pisze doktorat pod kierunkiem profesora Roba Knighta, dyrektora Center for Microbiome Innovation. Poore i Knight wraz z interdyscyplinarnym zespołem współpracowników stworzyli nowatorką metodę identyfikacji chorych na nowotwory. Ich metoda pozwala też często stwierdzić, jaki rodzaj nowotworu ma konkretna osoba. Diagnoza jest stawiana na podstawie analizy wzorców wirusowego i bakteryjnego DNA obecnych w krwi pacjenta.
      Dotychczas niemal zawsze uznawano, że guzy nowotworowe to środowisko sterylne i nie brano pod uwagę złożonych wzajemnych wpływów pomiędzy komórkami nowotworowymi, bakteriami, wirusami i innymi mikroorganizmami zamieszkującymi nasze ciała, mówi Knight. W naszych ciałach mamy więcej genów różnych mikroorganizmów niż naszych własnych genów, więc nic dziwnego, że na ich podstawie możemy zdobyć istotne informacje dotyczące naszego zdrowia, dodaje uczony.
      Naukowcy najpierw skorzystali z The Cancer Genome Atlas. To baza danych prowadzona przez amerykański Narodowy Instytut Raka i prawdopodobnie największa na świecie gaza zawierająca informacje na temat genów mikroorganizmów znalezionych z ludzkich guzach nowotworowych.
      Naukowcy mieli tam dostęp do 18 116 próbek guzów pobranych od 10 481 pacjentów z 33 rodzajami nowotworów. Zespół Knighta i Poore'a przeanalizował te dane w poszukiwaniu wzorców. Obok wzorców znanych, takich jak np. związek wirusa brodawczaka ludzkiego z rakiem szyjki macicy czy związek między Fusobacterium, a nowotworami układu pokarmowego, zauważono inne sygnatury mikroorganizmów, które były specyficzne dla różnych nowotworów. Stwierdzono np. że obecność Faecaliabacterium jest tym, co odróżnia raka jelita grubego od innych nowotworów.
      Na podstawie tych danych naukowcy wytrenowali setki modeli do maszynowego uczenia się i sprawdzali, czy są one w stanie powiązać wzorce genomu mikroorganizmów z konkretnymi nowotworami. Okazało się, że komputery są w stanie postawić diagnozę na podstawie samych tylko danych z genomu mikroorganizmów znalezionego we krwi pacjenta.
      W kolejnym etapie badań naukowcy usunęli z bazy dane dotyczące III i IV stopnia rozwoju nowotworów. Mimo to modele komputerowe nadal stawiały prawidłową diagnozę, co oznacza, że były w stanie odróżnić nowotwory na wcześniejszych etapach rozwoju. Jakby tego było mało, modele działały nawet wówczas, gdy z wykorzystywanej przez nie bazy usunięto ponad 90% danych.
      Uczeni postanowili pójść o krok dalej i sprawdzić, czy modele te przydadzą się do rzeczywistego diagnozowania chorych. W testach wzięło udział 59 pacjentów z nowotworem prostaty, 25 z nowotworem płuc i 16 z czerniakiem. Plazmę z krwi każdego z tych pacjentów porównano z innymi oraz z 69 zdrowymi osobami z grupy kontrolnej. Okazało się, że w większości przypadków modele były w stanie odróżnić osobę z nowotworem od osoby zdrowej. Komputery prawidłowo zidentyfikowało 86% osób z nowotworami płuc i 100% osób, których płuca były zdrowe. Często też były w stanie odróżnić typy nowotworów. Na przykład nowotwory płuc były w 81% przypadków prawidłowo odróżniane od nowotworu prostaty.
      Możliwość uzyskanie z jednej fiolki krwi profilu DNA guza i profilu DNA mikrobiomu pacjenta to ważny krok w kierunku lepszego zrozumienia interakcji pomiędzy gospodarzem a nowotworem, mówi onkolog Sandip Pravin. Takie narzędzie może w przyszłości pozwolić nie tylko na prostszą i szybszą diagnostykę nowotworów, ale również na śledzenie postępów choroby.
      Zanim jednak tego typu metoda wejdzie do użytku, konieczne będzie pokonanie wielu przeszkód. Przede wszystkim trzeba by ją przetestować na dużej grupie pacjentów. Ponadto konieczne będzie stworzenie definicji tego, jak wygląda skład genomu mikroorganizmów u zdrowych ludzi. Ponadto trzeba stworzyć metodę odróżniania, które z sygnatur genetycznych pochodzą od aktywnych mikroorganizmów, a które od nieaktywnych.
      Sami naukowcy już mówią, że sama diagnostyka to dopiero początek możliwości. Lepsze zrozumienie tego, w jaki sposób  wraz z rozwojem różnych nowotworów zmienia się populacja mikroorganizmów zamieszkujących nasze ciała, może otworzyć nowe możliwości terapeutyczne. Moglibyśmy dowiedzieć się, co te mikroorganizmy naprawdę robią, a może nawet zaprząc je do pracy przy zwalczaniu nowotworów.
      Ze szczegółowymi informacjami można zapoznać się na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W grudniu 2018 r. rozpocznie się rekrutacja do opracowania tzw. genomowej mapy Polski, w ramach której przebadany ma być genom 5 tys. Polaków - zapowiedział we wtorek na spotkaniu z dziennikarzami w Warszawie prezes Centrum Badań DNA Jacek Wojciechowicz.
      To pierwszy taki projekt w naszym kraju z pogranicza genetyki, bioinformatyki i medycyny – powiedział specjalista. Będzie on polegał na zsekwencjonowaniu całego genomu, czyli odczytaniu kolejności par nukleotydowych w DNA. Genom człowieka zawiera ponad 3 mld par zasad, ale tylko część z nich, zaledwie 2 proc., to sekwencje kodujące od 20 tys. do 25 tys. genów – wyjaśniał Jacek Wojciechowicz.
      Projektem ma być objętych 5 tys. Polaków. Rekrutacja do tego badania rozpocznie się na początku grudnia 2018 r. Na podstawie zgromadzonych danych o DNA tych osób powstanie mapa zmienności genetycznej Polaków oraz tzw. genom referencyjny naszych rodaków (najbardziej pożądany, pozbawiony groźniejszych mutacji).
      Dr inż. Piotr Łukasiak z Politechniki Poznańskiej, który nie był obecny na spotkaniu uważa, że porównując wzorcowy genom Polaka z DNA konkretnego pacjenta łatwiej będzie zdiagnozować występującą u niego chorobę i zastosować odpowiednie leczenie. Niektóre osoby inaczej metabolizują leki i wymagają zastosowania wyższych ich dawek, by terapia była skuteczna – dodał Wojciechowicz.
      Realizacją projektu zajmie się konsorcjum European Centre for Bioinformatics and Genomics (ECBiG), w skład którego wchodzą Instytut Chemii Bioorganicznej PAN, Politechnika Poznańska oraz Centrum Badań DNA (spółka zależna Inno-Gene S.A.). Całkowitą wartość projektu ocenia się na 105 mln zł.
      Podobne przedsięwzięcia od wielu lat są realizowane w innych krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych. Z danych przedstawionych podczas konferencji prasowej wynika, że w Wielkiej Brytanii od 2012 r. badaniami objęto 100 tys. osób. W Islandii przebadano wszystkich mieszkańców tego kraju. Analizowane są również genomy w Niemczech i Estonii.
      W naszym kraju mamy jedno z największy zróżnicowań genetycznych w Europie, co czyni nasze badania wyjątkowymi – podkreślił Wojciechowicz. Jego zdaniem, wynika to z tego, że nasz kraj narażony był na liczne wojny i migracje ludności, co doprowadziło do wymieszania wielu grup.
      Prezes Centrum Badań DNA zapewnia, że uzyskane wyniki badań genomu poszczególnych osób, które się na to zgodzą, będą anonimowe i odpowiednio chronione. Oznacza to, że nikomu nie będą udostępniane dane personalne osób badanych. Do badania genomu wystarczy pobrać próbkę krwi, najbardziej preferowane są osoby w wieku 25-55 lat.
      W zamian za udostępnienie swego DNA do zbadania, ochotnicy uzyskają pełne zsekwencjonowanie swego genomu – podkreślił specjalista. Dzięki temu będzie można określić, jakie mają oni mutacje i na jakie choroby mogą być bardziej narażeni. Będzie można również dowiedzieć się skąd pochodzili nasi odlegli przodkowie.
      Genom można zsekwencjonować na zamówienie, prywatnie. Takie usługi za kilka tysięcy dolarów wykonują firmy z Chin. Jacek Wojciechowicz ostrzega jednak, że nie ma gwarancji jak uzyskane w ten sposób dane mogą być wykorzystane. W Polsce takich badań nikt jeszcze nie wykonywał.
      Specjalista nie ukrywa, że dane dotyczące genomu Polaków, którzy wezmą udział w projekcie, również będą odpłatnie udostępniane firmom, głównie farmaceutycznym, oraz do badań naukowych. Zainteresowanie tymi danymi jest ogromne.
      Podczas spotkania poinformowano, że w 2012 r. firma Amgen zapłaciła 415 mln dolarów za bazę danych firmy DeCode z Islandii. Z kolei w 2015 r. firma 23andMe za 60 mln dolarów sprzedała bazę danych 800 tys. pacjentów. Ta sama firma popisała podobne umowy z 10 koncernami farmaceutycznymi.
      Zdaniem Wojciechowicza, w przyszłości sekwencjonowanie genomów będzie powszechne, ponieważ stanie się znacznie tańsze, będzie można je wykonać nawet za 100 dolarów. To sprawi, że nawet w badaniach przesiewowych mogą one zastąpić wykonywane obecnie zwykłe testy genetyczne, np. te wykorzystywane w naszym kraju do wykrywania mukowiscydozy czy fenyloketonurii.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...