Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Jutlandia: detektorysta odkrył wyjątkowy złoty naszyjnik z epoki żelaza

Rekomendowane odpowiedzi

W połowie października współpracujący z Sydvestjyske Museer detektorysta Dan Christensen skontaktował się z inspektorem muzealnym Clausem Feveilem. Okazało się, że niedaleko Ilsted na Jutlandii odkrył ważący 446 g złoty naszyjnik z epoki żelaza (ok. 400-550 r. n.e.).

Christensen dokładnie odnotował, gdzie znalazł naszyjnik, tak by można było przeszukać wykrywaczem metali większy obszar. Niczego nie znaleziono.

Pod koniec października archeolodzy przeprowadzili wykopaliska. Stwierdzili, że 1400-1700 lat temu znajdowały się tu długie domy i naszyjnik zakopano w jednym z nich.

Ofiara dla bogów czy zabezpieczenie na lepsze czasy?

Feveile nie sądzi, by ozdobę złożono bogom w ofierze. Zazwyczaj ofiary składano na podmokłych obszarach, np. na bagnach, a wiemy, że w pobliżu tego stanowiska znajdowały się duże mokradła. Wydaje się jednak, że w tym przypadku scenariusz był inny...

Społeczności żyjące z ziemi składały bóstwom sporo ofiar w czasie LAILA (ang. Late Antique Little Ice Age); ten zimny okres z lat 536-660 ma związek z serią katastrof naturalnych, najprawdopodobniej erupcji wulkanicznych. Należy podkreślić, że ofiary były przeznaczone dla bogów i nie miały być nigdy wydobyte.

Pojawiło się też pytanie, czy naszyjnik nie został przemieszczony z pierwotnego miejsca złożenia w ofierze podczas prac rolnych, np. podczas bronowania. Złoto jest tak czyste, a przez to miękkie, że naszyjnik nie mógłby się tak dobrze zachować, gdyby został przemieszczony przez sprzęty rolnicze. Poza tym wykopaliska wskazały jamę, w której umieszczono ozdobę - wyjaśnia Feveile.

Archeolog uważa zatem, że naszyjnik zakopano "na lepsze czasy". Ktoś miał go wydobyć np. po opuszczeniu tych terenów przez wroga. Tak się jednak nie stało i na artefakt natrafił dopiero Dan Christensen.

Dzieło doskonałej jakości

Naszyjnik wykonano ze złotego pręta o długości 93 cm, który jest cieńszy na środku i rozszerza się ku końcom. Pręt zagięto w taki sposób, że końce nachodzą na siebie na ~1/3 długości. Pomiędzy szersze końce wlutowano cienką płytkę, ozdobioną wzorem warkocza splecionego z 6 złotych nici. Ponad nimi umieszczono spiralnie zwiniętą siódmą nić.

Na naszyjniku widnieją odciśnięte w złocie półksiężyce (wykorzystano 2 różne stemple; na części znajdującej się bliżej szyi półksiężyce mają 6 wypukłości, a w części zewnętrznej 8) . Tego typu zdobienia są znane z zaledwie 9-10 innych naszyjników znalezionych na terenie Danii.

Naszyjnik będzie wystawiany w Museet Ribes Vikinger od 25 stycznia do 6 lutego. Więcej informacji można znaleźć na muzealnym blogu.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawie pół kilograma złota :) i to wręcz jak jakiś artefakt z zakresu fantastyki :D
Ale zazdroszczę znaleziska :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Detektorysta Charlie Clarke znalazł w Warwickshire złoty naszyjnik z wisiorem. Widnieją na nim inicjały Henryka VIII i jego pierwszej żony Katarzyny Aragońskiej.
      Mieszkaniec Birmingham zainteresował się pracą z wykrywaczem metali zaledwie pół roku wcześniej. Badając pole w Warwickshire, nie natrafił na nic wartościowego i już miał skończyć prace, gdy nagle szczęście zaczęło mu sprzyjać. Po wykopaniu niezbyt głębokiego dołu natrafił na łańcuch i wisior ze złota i emalii. Na wisiorze widniały inicjały Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej.
      Clarke zgłosił znalezisko odpowiednim służbom w Birmingham Museum Trust. Następnie tamtejszy oficer poinformował Historic England (HE). Specjaliści HE przeprowadzili wykopaliska, by określić związek między znaleziskiem a jego lokalizacją. Niczego więcej nie odkryto.
      Rachel King, kuratorka działu renesansu europejskiego w British Museum, podkreśla, że niczego tych rozmiarów o tak dużym znaczeniu dla epoki renesansu nie znaleziono w Wielkiej Brytanii od przeszło ćwierćwiecza.
      Wisior w kształcie serca jest przyczepiony do łańcucha za pomocą emaliowanej dłoni. Na przodzie serca umieszczono czerwono-białą różą Tudorów, splecioną z pędami granatu (są to symbole Henryka i Katarzyny). Wyrastają one z tej samej gałązki. Na dole widnieje inskrypcja + TOVS + IORS. Francuskie toujours (zawsze) podzielono na tous i iors.
      Z tyłu umieszczono złączone wstążką inicjały H i K i ponownie inskrypcję + TOVS + IORS. Analizy wskazały, że biżuteria pochodzi z początku XVI w. - z okresu 1509-1533, z najprawdopodobniejszą datą ok. 1521 r.
      Mimo że przeprowadzona kwerenda nie wykazała żadnych związków pomiędzy wisiorem a Henrykiem czy Katarzyną, analizy potwierdziły jego autentyczność. Eksperci sądzą, że zabytek należał do wyższego rangą szlachcica lub dworzanina. Prawdopodobnie został wykonany na zamówienie, by służyć albo jako ozdoba, albo jako nagroda podczas jednego z licznych turniejów rycerskich, które Henryk uwielbiał. W komunikacie Historic England podkreślono, że wygląd obiektu przypomina zawieszki wykorzystywane w zbrojach końskich podczas turnieju w Greenwich w 1521 r. Rozmiar i waga sugerują, że ozdoba była przeznaczona dla kobiety, ale niewykluczone, że w ogóle nie miała być ona noszona.
      Po wyrażeniu zgody przez specjalistę z British Museum, wnętrze ozdoby zbadano za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego. W ten sposób udało się wyodrębnić historyczne zadrapania. Niektóre powstały podczas produkcji, inne są późniejsze.
      Zauważalna jest niespójność między wysoką czystością złota a standardami pracy rzemieślniczej. Niektóre elementy, np. klamra, są wykonane naprędce czy nierówno. Widać błędy i niedokładności. Możliwe, że w produkcji brało udział kilka osób. Jak wyjaśnili specjaliści, istnieją trzy opcje. Zważywszy na rozdźwięk między materiałem a jakością wykonania (fakturą), można np. założyć, że obiekt wykonano w pewnym pośpiechu. Wiele wskazuje na to, że jego znaczenie zasadzało się raczej na wartości materiału, a nie na rzemiośle; minimalne zastosowanie emalii może sugerować, że chodziło o łatwość ponownego wykorzystania czy stopienia. Niewykluczone także, że ozdoba nie miała być oglądana z bliska.
      Złożony z 75 ogniw łańcuch ma 43,4 cm długości i waży 267,4 g. Wisior ma długość 59,1 mm, maksymalną szerokość 55,5 mm i grubość 8,2 mm. Waży 50,2 g.
      Wisior odkryto przed pandemią, ale British Museum zaprezentowało go dopiero teraz, przy okazji ujawnienia 2 dorocznych raportów - Treasure Annual Report 2020 i Portable Antiquities Scheme (PAS) Annual Report 2021.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Museum of London Archeology znaleźli przepiękny naszyjnik sprzed 1300 lat. To najwspanialszy naszyjnik tego typu odkryty na terenie Wielkiej Brytanii. Zabytek datowany na lata 630–670 znajdował się w bogato wyposażonym grobie kobiety o wysokim statusie społecznym. Został wykonany ze złota, kamieni półszlachetnych, rzymskich monet i szkła. Zdaniem ekspertów, jest to najbardziej znaczący kobiecy pochówek z epoki znaleziony w Brytanii.
      W grobowcu kobiety znajdowały się też inne interesujące przedmioty. Dlatego archeolodzy mówią o skarbie z Harpole (Harpole Treasure), nazwanym tak od miejscowej parafii. Gdy z ziemi zaczęły wyłaniać się pierwsze fragmenty złota, wiedzieliśmy, że to coś wyjątkowego. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo. Dzięki nowoczesnym metodom analitycznym możemy więcej powiedzieć o zmarłej i sposobie pochówku, mówi Levente-Bence Balázs, który kieruje wykopaliskami.
      Najbardziej interesującym elementem naszyjnika jest centralny kwadratowy wisiorek z motywem krzyża. Został wykonany z granatów osadzonych w złocie. Naukowcy sądzą, że niegdyś stanowił część zapinki, a później został użyty w naszyjniku. W grobie znaleziono też dwa dekorowane garnki i miedziany talerz.
      Kolejnego intrygującego znaleziska dokonano w bloku ziemi wydobytym z grobu. Gdy go prześwietlono okazało się, że wewnątrz znajduje się bogato zdobiony krzyż ozdobiony niezwykłymi, wykonanymi ze srebra ludzkimi twarzami. Obecnie konserwatorzy z MOLA ostrożnie próbują wydobyć krzyż z bloku. Ich zdaniem, jego obecność może sugerować, że zmarła była lokalnym liderem wczesnej chrześcijańskiej społeczności. Bogate wyposażenie grobu sugeruje, że mogła być przełożoną klasztoru, pochodzić z rodu królewskiego, a może spełniała oba te warunki. Jej ciało uległo całkowitemu rozkładowi. Znaleziono jedynie fragmenty szkliwa.
      Przed archeologami jeszcze sporo pracy. Muszą m.in. poszukać, zidentyfikować i opisać ślady organiczne na znalezionych przedmiotach oraz w samym grobie. Nie można wykluczyć, że zmarłą pochowano na łóżku i uda się znaleźć jego pozostałości.
      Co interesujące, miejsce pochówku kobiety nie wyróżniało się niczym szczególnym. W pobliżu znaleziono jeszcze jeden grób, który nie zawierał żadnego bogatego wyposażenia, ani nie udało się go datować. Archeolodzy są też pewni, że w okolicy na odkrycie nie czeka żadne inne znalezisko.
      Rzymianie oficjalnie wycofali się z Brytanii w 410 roku. W V i VI wieku na Wyspy Brytyjskie zaczęła napływać ludność z terenów współczesnych Niemiec, Holandii i południowej Skandynawii, a w VI i VII wieku chrześcijaństwo zaczyna rozprzestrzeniać się na południu i wschodzie, pojawiają się pochówki chrześcijańskich elit. Znaleziony w Northamptonshire Hrapole Treasure pochodzi właśnie z tego okresu. W roku 793 dochodzi do najazdu wikingów na klasztor w Lindisfarne. To początek wikińskich ataków na Wyspy Brytyjskie. Rozpoczyna się epoka wikingów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tylko 15 proc. składu diety ludzi żyjących kilka tysięcy lat temu w południowej Polsce stanowiło mięso, a blisko 50 proc. rośliny – wynika z badań kości kilkudziesięciu zmarłych z epoki neolitu i brązu z Miechowa (Małopolskie).
      Analiza diety przodków człowieka sprzed kilku tysięcy lat jest dla naukowców bardzo trudnym zadaniem. W ostatnich latach coraz częściej stosowana jest w tym celu metoda izotopowa. Ilościowy stosunek izotopów określonych pierwiastków w kolagenie zawartym w kościach pomaga badaczom najstarszej przeszłości człowieka określić nie tylko pochodzenie danego człowieka, ale na przykład dietę. Tak też było w przypadku badań, w które zaangażowali się badacze z kilku polskich ośrodków: PAN, UJ i UKSW.
      Udało się nam ustalić, że dieta ludzi żyjących kilka tysięcy lat temu, w epoce neolitu i brązu, w południowej Polsce była tylko w niewielkim stopniu mięsna. Blisko 50 proc. jej składu stanowiły rośliny, a pozostałą część wypełniały inne produkty żywieniowe w tym najprawdopodobniej nabiał – powiedział PAP antropolog prof. Krzysztof Szostek z Instytutu Nauk Biologicznych UKSW w Warszawie.
      Jednym z celów badań, była próba ustalenia, w jaki sposób dieta zmieniała się na przestrzeni stuleci. Jak dodaje prof. Aldona Mueller-Bieniek z Instytutu Botaniki PAN w czasie analiz nie udało się odnotować zmiany statystycznej dotyczącej diety na przestrzeni około 5 tys. lat, począwszy od połowy VI tysiąclecia p.n.e. Oznacza to, że proporcja pokarmów roślinnych i zwierzęcych była podobna w tym czasie – mówi w rozmowie z PAP.
      Nie oznacza to, że hodowla zwierząt nie pełniła ważnej roli wśród ówczesnych ludzi. Przeciwnie, tylko należy podkreślić, że zwierzęta starano się maksymalnie wykorzystać, na przykład by dostarczały mleko lub na skóry. Pozyskanie z nich mięsa nie było priorytetem – dodaje prof. Szostek. Zwierzęta hodowlane mogły być też pożądaną siłą pociągową.
      Z analiz wynika, że do spożywanych (zapewne w różnej formie) zbóż należały głównie jęczmień i pszenice samopsza, płaskurka, później też orkisz.
      Czy wyniki badań są miarodajne dla diety na całym obszarze dzisiejszej Polski? Zdaniem prof. Szostka dieta mogła wyglądać w neolicie i epoce brązu podobnie na południu Polski, szczególnie na żyznych wyżynach lessowych. Być może inaczej na północy kraju. Naukowiec rozpoczął badania w tym zakresie i w najbliższych latach będzie mógł dać odpowiedź na to pytanie.
      Ustalenia naukowców dotyczące diety były możliwe dzięki przeprowadzeniu szeroko zakrojonych badań porównawczych, dotyczących głównie jednego stanowiska archeologicznego – w małopolskim Miechowie. Na przestrzeni objętej badaniami przez blisko 5000 lat mieszkały różne grupy ludzi, począwszy od pierwszych grup rolników na ziemiach Polski określanych przez archeologów jako kultura ceramiki wstęgowej rytej po kulturę łużycką w czasach epoki brązu. Eksperci pobrali kolagen do analiz izotopów azotu zarówno z ich kości, jak również szczątków zwierząt odkrytych w tym miejscu. Uzyskanie pełnego obrazu było możliwe dzięki zestawieniu tych danych z danymi z analiz archeobotanicznych (ziaren zbóż).
      Do tej pory badania izotopowe dotyczące rekonstrukcji diety wykonywano bez uwzględnienia analiz archeobotanicznych. Powodowało to, że obraz diety pradziejowych ludzi nie był pełny – z modeli wynikało wręcz, że spożywano wówczas głównie mięso, co nie mogło być prawdą – uważa prof. Szostek.
      Publikacja na temat diety mieszkańców Miechowa ukazała się w Journal of Archaeological Science Reports.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Prowincji Północno-Wschodniej w Omanie znaleziono osadę i miejsce pochówku z epoki żelaza. Stanowisko zostało odkryte w Al Mudhaibi. Omańskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że prace badawcze będą prowadzone wspólnie z niemieckimi specjalistami z Uniwersytetu w Heidelbergu.
      W tej chwili wiadomo, ze groby zachowały się w bardzo dobrym stanie. Cmentarz zajmuje powierzchnię 50–80 metrów kwadratowych i znajduje się 700 metrów od osady. Ta z kolei jest datowana na początek epoki żelaza i prawdopodobnie zamieszkiwali ją ludzie zajmujący się wydobyciem miedzi. Specjaliści sądzą, że miedź wydobywano w tym miejscu od początku epoki żelaza do wczesnej epoki muzułmańskiej.
      To świetnie zachowane miejsce z kamiennymi budynkami i grobami przypominającymi chaty, które przetrwały przez ponad 3000 lat, oświadczyli przedstawiciele ministerstwa.
      W ciągu ostatniej dekady w Omanie dokonano wielu odkryć archeologicznych. Znaczną część znalezisk zawdzięczamy specjalnemu zespołowi powołanemu na wydziale archeologii Uniwersytetu Sułtana Kabusa. W Omanie znajduje się kilka stanowisk uznanych za Światowe Dziedzictwo Kultury. W styczniu 2018 roku w pobliżu miasta Adam odkryto największy w regionie skład broni z epoki żelaza. Znajdowało się w nim ponad 3000 strzał, sztyletów i toporów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2006 r., bawiąc się na terenie przedszkola, dzieci z Saint-Laurent-Médoc we Francji wykopały fragmenty ludzkich kości. Późniejsze prace archeologiczne ujawniły, że to kurhan (Le Tumulus des Sables), w którym pogrzebano co najmniej 30 osób. Badania radiowęglowe zębów pokazały, że pochówki odbywały się na przestrzeni ponad 2 tys. lat, od neolitu (ok. 3600 r. p.n.e.) poczynając, a na epoce żelaza (1250 r. p.n.e.) kończąc.
      Hannah James, doktorantka z Narodowego Uniwersytetu Australijskiego, podkreśla, że początkowo sądzono, że stanowisko było wykorzystywane wyłącznie przez przedstawicieli kultury pucharów dzwonowatych.
      Autorzy publikacji z Journal of Archaeological Science: Reports, ujawniają, że w tumulusie głębokim na zaledwie 50 cm pochowano 20 dorosłych i 10 dzieci.
      Kwestia, czemu to niepozorne miejsce było miejscem pochówku przez ponad 2 tysiąclecia, nadal frapuje naukowców. To niezwykłe, bo to nie jest jakieś oczywiste czy prestiżowe miejsce. Nie ma tu również żadnego wzniesienia [...]. Coś innego musiało więc powodować, że ludzie ciągle tu powracali - dodaje James.
      Za pomocą datowania radiowęglowego i analizy 4 izotopów naukowcy byli w stanie zdobyć więcej danych o zmarłych. Węgiel i azot powiedziały nam, co jedli. Okazało się, że to płody ziemi. Co dziwne, nie polowali ani nie łowili w rzece czy oddalonym o zaledwie 10 km oceanie. To się nie zmieniało z czasem.
      Dowody wskazują, że jedna z osób urodziła się w o wiele chłodniejszym klimacie, np. w Pirenejach.
      Na stanowisku odkryto mieszaninę metalu, ceramiki i zwierzęcych kości, co utrudniło identyfikację szczątków ludzkich. Wszystkie kości były mocno zmieszane. Musimy sobie radzić z drobniutkimi fragmentami.
      James współpracowała z prof. Patrice'em Courtaudem i jego zespołem z Université de Bordeaux.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...