Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Detektorystka odkryła miniaturową złotą Biblię sprzed 600 lat

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas przeszukiwania pola uprawnego w Anglii Północnej detektorystka Buffy Winship Bailey odkryła ok. 600-letnią złotą Biblię. Miniatura ma długość zaledwie 1,5 cm. Waży ok. 5 g i jest wykonana z 22- albo 24-karatowego złota. Widnieją na niej wizerunki świętych Leonarda i Małgorzaty Antiocheńskiej, patronów ciąży i porodu.

Czterdziestoośmioletnia pielęgniarka i jej 59-letni mąż Ian prowadzili poszukiwania za pozwoleniem właściciela gruntu. W pewnym momencie para usłyszała charakterystyczny sygnał. Małżonkowie sądzili, że to metalowy znacznik na ucho dla zwierząt gospodarskich albo zawleczka od puszki na napoje. Gdy Buffy oczyściła znalezisko, początkowo myślała, że to breloczek ze sklepu z pamiątkami. Po powiększeniu zrobionego telefonem zdjęcia zdała sobie jednak sprawę, że to złoto. [Książeczka] była ciężka i lśniła - coś absolutnie pięknego.

Obiekt odkryto w pobliżu posiadłości Ryszarda III (Sheriff Hutton Castle), stąd przypuszczenia, że należał on do kobiety związanej z rodziną królewską.

Biblia i Klejnot z Middleham

Eksperci łączą artefakt z tzw. Klejnotem z Middleham, złotym wisiorem z szafirem, który w 1985 r. został znaleziony przez detektorystę Teda Seatona ok. 64 km stąd, w pobliżu zamku w Middleham. Należy dodać, że Middleham Castle był domem rodzinnym Ryszarda III.

Obecność niebieskiego szafiru (związanego z Marią) i wizerunków świętych kobiet, a także przedstawienie sceny narodzenia Chrystusa sugerują, że klejnot mógł być wykorzystywany w czasie porodu. Prawdopodobnie należał do żony Ryszarda III Anny Neville albo do jej matki bądź teściowej.

Dzieło [Biblia] ma charakter ikonograficzny i bardzo przypomina Klejnot z Middleham - istnieje nawet możliwość, że oba artefakty wykonał ten sam artysta. Ktokolwiek je zamówił, musiał być niesamowicie majętny - podkreśla Julian Evan-Hart, wydawca magazynu "Treasure Hunting". Książeczka datuje się na okres między 1280 a 1410 r. Istniejące wówczas prawo stanowiło, że jedynie szlachetnie urodzeni mogą posiadać złoto i złote przedmioty.

Ekspertyzy Towarzystwa Ryszarda III i Yorkshire Museum

Pani Bailey pokazała znalezisko przedstawicielom Towarzystwa Ryszarda III. Obecnie jest ono badane przez Yorkshire Museum.

Ian Winship Bailey podkreśla, że wg muzeum, Biblia jest obiektem o wartości międzynarodowej; interesują się nim eksperci z całego świata. Powiedziano nam, że na miniaturze z pewnością widnieją św. Leonard i Małgorzata [...]. Być może obiekt ten był częścią pasa porodowego [ang. birthing girdle] albo zakładką do Biblii.

Pod względem jakości Biblia bardzo przypomina Klejnot. Styl wizerunków także jest podobny - opowiada Matt Lewis, specjalista z Richard III Society. To zbyt wartościowy przedmiot, by został zwyczajnie zgubiony. Właściciel mógł go zakopać podczas reformacji [...].


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      David A. Lindon, artysta tworzący mikroskopijne dzieła, zaprezentował właśnie umieszczoną w uchu igielnym postać orangutana sumatrzańskiego. Chciał w ten sposób uczcić zbliżający się Międzynarodowy Dzień Orangutana, który jest obchodzony 19 sierpnia. Wg artysty, to idealny moment, aby pokazać miłość i wsparcie dla tych ssaków.
      Dzieło ukończone 25 września zeszłego roku mierzy 0,9 na 0,5 mm.
      Moja żona uwielbia orangutany. Miejmy nadzieję, że możemy coś dla nich zrobić jako wolontariusze, a pewnego dnia zobaczymy je na wolności - mówi Lindon. Za pomocą tej figurki chciałem zwrócić uwagę na dociekliwą naturę orangutana. [Przedstawione] zwierzę dostrzegło dojrzałe papaje i zbliża się do nich z zaciekawioną miną [...].
      Wcześniej w tym roku pisaliśmy o innym dziele Davida A. Lindona - trzech słynnych obrazach Vincenta van Gogha, odtworzonych w miniaturowej skali i umieszczonych wewnątrz zegarka.
      Nim Lindon zajął się sztuką, pracował jako inżynier w brytyjskim Ministerstwie Obrony. Specjalizował się w tworzeniu złożonych instrumentów i systemów lotniczych. Nabyta wiedza i doświadczenie przydają mu się teraz w pracy z miniaturami.
      Orangutan sumatrzański (Pongo abelii) to gatunek żyjący niemal wyłącznie na drzewach. Samice nigdy z nich nie schodzą, samce robią to bardzo rzadko. Samce są zwykle samotnikami, samicom towarzyszą ich młode. Gatunek ten utrzymuje jednak bliższe więzi społeczne niż orangutany z Borneo.
      W przeszłości orangutany sumatrzańskie zamieszkiwały całą Sumatrę i południe Jawy. Obecnie występują jedynie w 9 izolowanych populacjach na północy. Tylko 7 z tych populacji jest w stanie przetrwać w dłuższym terminie, populacje te składają się bowiem z co najmniej 250 osobników. Tylko w 3 populacjach żyje ponad 1000 osobników.
      Orangutany zarekwirowane przemytnikom oraz ludziom, którzy trzymają je jako zwierzęta domowe, są reintrodukowane do Parku Narodowego Bukit Tigapuluh. Żyje tam obecnie 70 zwierząt. Wiadomo, że się rozmnażają.
      Orangutan sumatrzański to gatunek skrajnie zagrożony. Na świecie pozostało mniej niż 15 tys. tych zwierząt.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trzy słynne obrazy van Gogha – Słoneczniki, Gwiaździsta noc i Autoportret w szarym pilśniowym kapeluszu – zostały odtworzone w miniaturowej skali i umieszczone wewnątrz zegarka, który można kupić za 150 000 funtów. Długość boku każdego z obrazów wynosi zaledwie 0,5 mm. Umieszczono je na tourbillonie, czyli stosowanej w luksusowych zegarkach obrotowej klatce zawierającej balans i mechanizm wychwytowy.
      Vincent Van Gogh Trilogy Masterpiece Watch jest wspólnym przedsięwzięciem Davida A. Lindona i Hammond Galleries Contemporary Art ze Shifnal w Shropshire. To sposób na uczczenie 50. rocznicy powstania Muzeum van Gogha w Amsterdamie.
      Zanim David A. Lindon zajął się sztuką, był inżynierem w brytyjskim Ministerstwie Obrony. Specjalizował się w tworzeniu złożonych instrumentów i systemów lotniczych. Nabyta wiedza i doświadczenie przydają mu się teraz w pracy z miniaturami. Odpowiednie manipulowanie materiałem jest kluczowe, gdyż w tak małej skali, przy pracy pod mikroskopem, prawa fizyki zdają się zmieniać. Gładki błyszczący złoty pierścień może [tu] mieć kolor i teksturę porąbanego drewna – mówi Lindon. Dlatego też niezwykle ważną umiejętnością jest taki dobór materiałów i taka praca z nimi, by mikroskopijny obraz jak najbardziej przypominał oryginał znany nam w skali makro.
      Tworzenie miniatur jest bardzo wymagające. Prace nad jedną kopią trwają nawet trzy miesiące. Lindon mówi, że oddziaływania elektrostatyczne mogą w ułamku sekundy zniszczyć jego pracę. To tak, jakby ktoś nagle włączył silny magnes – wyjaśnia. Wystarczy kichnąć, by podmuch powietrza zmiótł dzieło spod mikroskopu. Innym problemem jest ryzyko zaaspirowania owoców ciężkiej pracy. Dlatego też każdorazowo, gdy zabiera się do pracy, artysta musi nastawić się psychicznie i fizycznie. Gdy siadam przy mikroskopie, muszę odpowiednio przygotować się na to, co mnie czeka. Muszę jeść odpowiednie pokarmy, być w dobrej kondycji fizycznej i dysponować czystym umysłem. Kontroluję swoje ruchy z precyzją mikrochirurga, a mózg przełącza mi się na wyższy poziom skupienia – opowiada. Artysta pracuje głównie w nocy, by uniknąć rozpraszających impulsów oraz drgań generowanych przez ruch uliczny. Potrzebne w pracy narzędzia wytwarza sam i niejednokrotnie musi je specjalnie dostosowywać do zadania, które ma w danej chwili wykonać.
      Edward Hammond, właściciel Hammond Galleries, zapowiada, że zegarek z dziełami van Gogha to dopiero początek. W przyszłości powstaną zegarki z kopiami prac Picassa, Dalego i Warhola. We wrześniu zobaczymy zaś, zamówiony przez klienta, zegarek z pracami Banksy'ego.
      Hammond Galleries posiada największą w Wielkiej Brytanii kolekcję miniaturowej sztuki, a ambicją właściciela jest uczynienie z niej światowego centrum doskonalenia w sztuce miniaturowej. Niezwykły zegarek można oglądać na wystawie stałej od 1 lipca. Tam czeka na swojego kupca...
      Lindon tworzy miniatury od 2019 roku. Wcześniej wykonał m.in. kopie prac Banksy'ego, Moneta i Muncha.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania profesora Tima Thorntona z University of Huddresfield przybliżają nas do wyjaśnienia jednej z największych tajemnic brytyjskiej monarchii – zniknięcia małoletniego króla Edwarda V i jego młodszego brata, księcia Yorku, Richarda of Shrewsbury. Do ponownego zainteresowania ich losem przyczyniło się odnalezienie zwłok króla Ryszarda III, jedynego do niedawna króla Anglii, którego miejsce pochówku nie było znane.
      Ryszard III to ostatni władca z dynastii Plantagenetów oraz drugi i ostatni król Anglii, który poległ na polu bitwy. Ryszard zginął w 1485 roku podczas bitwy pod Bosworth. To ostatnia ważna bitwa Wojny Dwóch Róż, serii wojen dynastycznych, jaką w latach 1455–1485 toczyły między sobą dwie gałęzie rodu Plantagenetów, Yorkowie (mieli białą różę w herbie) i Lancastrowie (w ich herbie widniała czerwona róża). Pod Bosworth Henry Tudor, daleki krewny Lancasterów pokonał wojska Ryszarda, król zginął, a zwycięzca wstąpił na tron jako Henryk VII i zapoczątkował dynastię Tudorów.
      Ryszard III był bratem króla Edwarda IV. Gdy Edward zmarł niespodziewania w 1483 roku następcą tronu został jego 12-letni syn Edward V (nie został nigdy koronowany), który wraz z bratem zamieszkał w Tower of London. Wówczas był to pałac królewski. Ryszard został Lordem Protektorem i rządził w imieniu małoletniego Edwarda. Niedługo później małżeństwo Edwarda IV zostało unieważnione, więc chłopców uznano za bękartów, a Edward V stracił prawo do tronu. Ryszard koronował się na króla jako Ryszard III, a o obu synach jego brata słuch zaginął. Zaczęła rodzić się legenda „książąt z Tower”. Lud wierzył, że Ryszard zamordował bratanków, by utorować sobie drogę do tronu.
      Gdy nastała dynastia Tudorów tworzono coraz bardziej rozbudowaną czarną legendę Ryszarda. Przez setki lat cieszył się on bardzo złą sławą. Dopiero na początku XX wieku zaczęto prowadzić krytyczne badania historyczne, które postawiły Ryszarda III w innym, lepszym świetle.
      Obrońcy dobrego imienia Ryszarda III wskazywali, że brak jest twardych dowodów na to, by miał on cokolwiek wspólnego ze zniknięciem Edwarda i Ryszarda. Pierwszym szczegółowym opisem śmierci książąt jest „History of King Richard III” autorstwa Thomasa More'a. Twierdzi on, że książęta zostali zamordowani przez Milesa Foresta i Johna Dightona. Do zadania tego miał ich zatrudnić sir James Tyrell, służący Ryszarda III, a uczynił to na zlecenie króla. Jednak opowieść ta jest kwestionowana, gdyż powstała długo po śmierci Ryszarda III, a sam More był bardzo blisko związany z Tudorami tworzącymi czarną legendę Ryszarda.
      Teraz profesor Thornton twierdzi, że More'owi można ufać, gdyż miał on informacje z bardzo dobrego źródła. Uczony odkrył, że dwóch mężczyzn służących wraz z More'em na dworze Tudorów było synami Milesa Foresta, jednego z morderców książąt z Tower.
      To było najbardziej tajemnicze morderstwo w brytyjskiej historii, gdyż nie mogliśmy do końca polegać na relacji More'a. Aż do teraz. Wykazałem jednak, że synowie mordercy  służyli na dworze Henryka VIII i że żyli oraz pracowali współcześnie z More'em. Nie pisał on zatem o wymyślonych ludziach i wydarzeniach. Teraz mamy solidne podstawy by wierzyć, że opis More'a jest prawdziwy, mówi Thornton.
      W latach 70. XVII wieku na terenie Tower of London znaleziono kości dwóch chłopców. W latach 30. XX wieku poddano je ponownym badaniom, potwierdzono, że to kości chłopców i pochowano w Opactwie Westminsterskim.
      Ciało Ryszarda III zostało odnalezione w 2012 roku pod parkingiem w Leicester.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Australijscy archeolodzy trafili na jedne z najbardziej szczegółowych miniaturowych rysunków naskalnych wykonanych z szablonów. Odkryto je w jaskini Yilbilinji w Limmen Natonal Park na południowo-zachodnim wybrzeżu Zatoki Carpentaria. Jaskinię zamieszkiwali w przeszłości przedstawiciele ludu Marra.
      Tym, co czyni rysunki wyjątkowymi jest ich rozmiar. Wykonaną z szablonów sztukę naskalną spotyka się na całym świecie, jednak tego typu przedstawienia części ludzkiego czy zwierzęcego ciała, roślin czy przedmiotów ma wielkość rzeczywistą lub zbliżoną do rzeczywistej. Za szablony służyły więc w takim przypadku prawdziwe przedmioty, np. ludzkie dłonie. Jednak wiele rysunków z Yilbilinji jest miniaturowych, zbyt małych, by mogły powstać z rzeczywiście istniejących obiektów, mówi doktor Liam Brady z Flinders University.
      Australijskie znalezisko to trzeci znany nam przykład wykorzystania miniaturowych szablonów do ozdobienia ścian jaskiń. W Nielson's Creek w Nowej Południowej Walii oraz na indonezyjskiej wyspie Kisar prehistoryczni ludzie wykonali z szablonów miniaturowe przedstawienia ludzkich postaci.
      Jaskinia Yilbilinji jest wyjątkowa pod tym względem. Nie tylko jest tam w sumie 17 rysunków, ale są one bardzo zróżnicowane. Przedstawiono na nich ludzi, kraba, żółwie wężoszyje, łapy kangurów, falowane linie, bumerangi oraz kształty geometryczne.
      Badacze zauważyli, że większość z rysunków ma zaokrąglone kształty, co oznacza, że szablony prawdopodobnie wykonano z materiału, który łatwo dawał się formować i przymocować do powierzchni skały. Doktor John Bradley z Monash Indigenous Centre, który od ponad 40 lat współpracuje z miejscowymi Aborygenami, domyślił się, jaki materiał posłużył jako szablon. Przypomniał sobie, że Aborygeni używają pszczelego wosku do naprawiania włóczni i harpunów, a ich dzieci lepią z wosku figurki zwierząt i ludzi.
      Naukowcy przeprowadzili więc eksperymenty. Podgrzewali wosk i formowali go w różne kształty, a następnie sprawdzali, czy takie szablony trzymają się skał. Okazało się, że wosk jest idealnym materiałem na szablony do malowania po skałach.
      Nie wiemy, kto – dzieci czy dorośli – wykonał te rysunki. Nie znamy też ich znaczenia. Jednak Najważniejsze jest samo odkrycie, które wzbogaca naszą wiedzę o światowej sztuce naskalnej, mówi profesor Amanda Kearney.
      Badania zostały opisane w piśmie Antiquity.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...