Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Być może po raz pierwszy udało się odkryć planetę poza Drogą Mleczną, poinformowali naukowcy prowadzący obserwacje za pomocą Chandra X-ray Observatory. Jeśli rzeczywiście zauważyli oni planetę poza naszą galaktyką, oznacza to, że już teraz jesteśmy w stanie wykrywać planety znajdujące się znacznie dalej niż dotychczas. Nowa kandydatka na egzoplanetę został zauważony w galaktyce spiralnej Messier 51 (M51).

Dotychczas odkryto tysiące egzoplanet. Wszystkie one jednak znajdują się w Drodze Mlecznej i niemal wszystkie w odległości mniejszej niż 3000 lat świetlnych od Ziemi. Tymczasem egzoplaneta w M51 byłaby oddalona od nas o około 28 milionów lat świetlnych.

Próbujemy otworzyć całkiem nowy rozdział w poszukiwaniu egzoplanet. Szukamy ich w zakresie promieniowania rentgenowkiego, co umożliwia obserwowanie planet w innych galaktykach, wyjaśnia główna autorka badań, Rosanne Di Stefano z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian (CfA).

Prawdopodobna planeta została zarejestrowana podobnie jak dotychczas odkryte egzoplanety. Obiekt zauważono metodą tranzytu. Gdy na tle gwiazdy przechodzi planeta, możemy zaobserwować spadek jasności gwiazdy, której światło jest częściowo przesłaniane przez jej towarzyszkę. W ten właśnie sposób odkryto tysiące egzoplanet, prowadząc obserwacje w świetle widzialnym.

Z kolei Di Stefano i jej zespół szukali takich samych zjawisk w układach podwójnych w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Zwykle źródłami takiego promieniowania są albo gwiazda neutronowa, albo czarna dziura, wyciągające materię z towarzyszącej jej gwiazdy. Jako, że takie źródła są małe, planeta przechodząca na ich tle powinna zablokować większość lub całość promieniowania. Zatem tego typu tranzyty powinny być łatwe do zauważenia, gdyż źródło promieniowania może okresowo regularnie znikać. Powinniśmy móc je zaobserwować ze znacznie większej odległości niż tranzyty badane w paśmie światła widzialnego. W ich przypadku bowiem przechodząca planeta blokuje minimalną część światła swojej gwiazdy.

Zespół Di Stefano wykorzystał więc metodę obserwacji w paśmie rentgenowskim do znalezienia kandydatki na planetę, znajdującej się w układzie podwójnym M51-ULS-1 w galaktyce M51. Układ ten składa się z czarnej dziury lub gwiazdy neutronowej krążącej wokół gwiazdy o masie ok. 20-krotnie większej od masy Słońca. Naukowcy zauważyli, że źródło promieniowania rentgenowskiego zniknęło na około 3 godziny. Na podstawie zgromadzonych danych stwierdzili, że możemy mieć do czynienia z planetą o rozmiarach Saturna, która krąży wokół gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury w odległości 2-krotnie większej niż odległość między Saturnem a Słońcem.

To niezwykle interesująca interpretacja, jednak potrzebujemy więcej informacji, by potwierdzić, że odkryto pierwszą planetę poza naszą galaktyką. Problem w tym, że jeśli to rzeczywiście planeta, która krąży w takiej odległości od gwiazdy lub czarnej dziury, to na kolejny tranzyt musimy poczekać około 70 lat. Niestety, aby potwierdzić, że to planety, będziemy musieli poczekać całe dekady na kolejny tranzyt. A jako, że nie wiemy, w jakim dokładnie czasie obiega ona źródło promieniowania, nie wiemy dokładnie, kiedy powinniśmy patrzeć, mówi współautorka badań Nia Imara z University of California w Santa Cruz.

Jeśli rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z planetą, to o bardzo burzliwej historii. Musiała ona bowiem przetrwać eksplozję supernowej w wyniku której powstała gwiazda neutronowa lub czarna dziura. W pewnym momencie dojdzie też do eksplozji gwiazdy towarzyszącej źródłu promieniowania.

Di Stefano i jej zespół poszukiwali tranzytów w trzech galaktykach: M51 (Galaktyka Wir), Messier 101 (M101, Galaktyka Wiatraczek) oraz Messier 104 (M104, Galaktyka Sombrero). W Wirze przyjrzeli się 55 układom podwójnym, w Wiatraczku sprawdzili 64 układy, a w Sombrero – 119. Teraz planują przeszukanie archiwów teleskopów Chandra i XMM-Newton, w poszukiwaniu wcześniejszych tranzytów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawym projektem jest sonda Focal mająca  wykorzystywać do obrazowania egzoplanet Słońce jako soczewkę grawitacyjną. Tylko że trzeba daleko umieścić taki teleskop - ponad 500 a.u. od Słońca. Za to rozdzielczość takiego teleskopu mogłaby sięgnąć 25 km.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkryto tysiące egzoplanet, których obserwowany stan należy do prehistorii albo nawet dzisiaj nie istnieją. Ta dylatacja czasu powoduje, że odkrywamy coś, czego nie ma, co zdarzyło się tysiące bądź miliony lat temu czyli, w jakimś sensie, fikcję. Hawking w "Teorii wszystkiego czyli krótka historia wszechświata" spekulował na temat przeprowadzki ludzkości. W tym aspekcie jak i w wielu innych to tylko naiwne marzenia. Bliższym celem ludzkości jest eksploracja Wszechświata, ale metodami, których jeszcze nie znamy, a które będą szybsze od światła. Dopóki nasze możliwości nie przełamią tej bariery, będziemy tylko biernymi obserwatorami gwiezdnej historii. Podziwiam Muska  za jego optymizm w ocenie lotów na Marsa, którego nie podzielam. Jesteśmy produktem made in Earth, a każda zmiana środowiska, opuszczenie matki Ziemi dla naszych organizmów będzie katorgą.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

helmut, weź się zastanów, co ty pleciesz. Odkryte planety znajdują się w promieniu ok. 3tys. lat świetlnych (a nie miliony) od Ziemi. Czyli widzimy je takimi, jak były ok. 3 tys. lat temu (czyli w czasach egipskich faraonów). A nawet jak będziemy oglądać takie, które oddalone są od nas o miliony lat, to prawdopodobieństwo, że któraś z nich już nie istnieje jest znikoma. Przypominam Ci, że Ziemia ma ponad 4,5 mld lat i jakoś nadal istnieje, i na razie nic nie wskazuje na to, że miała by przestać istnieć przez kolejne kilka mld lat.

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.10.2021 o 21:44, helmut napisał:

Odkryto tysiące egzoplanet, których obserwowany stan należy do prehistorii albo nawet dzisiaj nie istnieją. Ta dylatacja czasu powoduje, że odkrywamy coś, czego nie ma, co zdarzyło się tysiące bądź miliony lat temu czyli, w jakimś sensie, fikcję. Hawking w "Teorii wszystkiego czyli krótka historia wszechświata" spekulował na temat przeprowadzki ludzkości. W tym aspekcie jak i w wielu innych to tylko naiwne marzenia. Bliższym celem ludzkości jest eksploracja Wszechświata, ale metodami, których jeszcze nie znamy, a które będą szybsze od światła. Dopóki nasze możliwości nie przełamią tej bariery, będziemy tylko biernymi obserwatorami gwiezdnej historii. Podziwiam Muska  za jego optymizm w ocenie lotów na Marsa, którego nie podzielam. Jesteśmy produktem made in Earth, a każda zmiana środowiska, opuszczenie matki Ziemi dla naszych organizmów będzie katorgą.   


Na to zostały zdefiniowane jednostki chorobowe. Cokolwiek fantaści by nie wymyślili, to jednej kwestii nie przeskoczą... ale ja nie o tym. 

Nie ma żadnej dylatacji czasu, ale załóżmy na chwilę, że jest, to  nazywanie oglądania historii widoczności gwiazdy spowodowane tym, że światło ma skończoną wartość propagacji 'dylatacją czasu', to już aberracja. Nie wiem czy coś na taki przypadek pomoże. Proponuję Niemcy, bo w Polsce psychiatria niedofinansowana i słabo przędzie.       

Edytowane przez l_smolinski
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, l_smolinski napisał:

Nie ma żadnej dylatacji czasu,

Hm, a eksperymenty z wożeniem zegarów atomowych? Poprawki na grawitację w GPS? Dla mnie STW wygląda dość przekonująco.  Pomijam fakt, że kolega @helmut niepoprawnie użył pojęcia 'dylatacja' mając na myśli prędkość światła.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 hours ago, Sławko said:

helmut, weź się zastanów, co ty pleciesz.

Sławko, ciszej! Nie drzyj tak japy na puszczy :)

 

On 10/25/2021 at 8:44 PM, helmut said:

odkrywamy coś, czego nie ma, co zdarzyło się tysiące bądź miliony lat temu czyli, w jakimś sensie, fikcję.

Dane pochodzą z obserwacji z 2012 roku, więc teraz planeta ma co najmniej 31 000 009 lat :) Aroganccy naukowcy nie raczyli od tego czasu się pofatygować i zbijali bąki zamiast przeczesywać ruiny piramid w celu zlokalizowania gwiezdnych wrót :) Podejrzewam, że planecie nic nie jest skoro przetrwała wybuch supernowej jednego z komponentów układu podwójnego, o ile tam jest faktycznie planeta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, cyjanobakteria napisał:
W dniu 26.10.2021 o 18:02, Sławko napisał:

helmut, weź się zastanów, co ty pleciesz.

Sławko, ciszej! Nie drzyj tak japy na puszczy 

Ale ja cichy jestem. Nawet wielkich liter nie użyłem...:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.10.2021 o 23:15, Jajcenty napisał:

Hm, a eksperymenty z wożeniem zegarów atomowych? Poprawki na grawitację w GPS? Dla mnie STW wygląda dość przekonująco. 

Poprawki na grawitację w GPS nie są  robione z wykorzystaniem STW i OTW.

Jednak prawdą jest, że teorie pana E., prawidłowo przewiduje wartości tych poprawek , zgodnie z tym co przedstawiono w linku poniżej. Nie wnikam teraz czy naciągnięto dane czy modele, załóżmy, że wszystko się zgadza co do wartości kompensacji:   

https://physics.stackexchange.com/questions/1061/why-does-gps-depend-on-relativity

Jednak:

https://apps.dtic.mil/dtic/tr/fulltext/u2/a516975.pdf

[...]is just what one would expect by a Lorentz transformation from the center of rotation to the instantaneous rest frame of the accelerated originExcept for the leading gamma factor, it is the same as the formula derived in classical physics for the signal travel time from the GPS satellite to the ground station. As we have shown, introducing the gamma factor makes a change of only 2 or 3 millimeters to the classical result. In short, there are no "missing relativity terms." They cancel out."


1. Inżynierowie w 1996 pokazali, że nie potrzebują wykorzystywać modeli relatywistycznych w GPS.
2. Wykorzystali transformację Lorentza. Transformata Lorentza była znana przed STW/OTW.
3. Nikt nie wyliczył prawidłowo tych wartości zmian, które wynikały by z efektów relatywistycznych związanych z gammą do czasu dostarczenia rzeczywistych wyników z testowych satelit GPS.
4. Przeanalizowano otrzymane wyniki i skompensowano zmiany wartością stałą wartością usuwając człon związany z gammą.
5. Skorzystano z właściwości stałych orbit kołowych dla synchronizacji satelita -> ziemia usuwając człon związany z gammą.
6. Dla synchronizacji nie było można zastosować modelu relatywistycznego co zostało pokrętnie powiedziane w:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5253894/pdf/41114_2016_Article_1.pdf

"A report distributed by the Aerospace Corporation [14] has claimed that the correction expressed
in Eqs. (38) and (39) would not be valid for a highly dynamic receiver – e.g., one in a highly
eccentric orbit. This is a conceptual error, emanating from an apparently official source, which
would have serious consequences."

No i tutaj inżynierowie mieli rację ponieważ "highly dynamic receiver" z "eccentric orbit" tworzył układy nie inercjalne w sposób jeszcze bardziej skomplikowany niż laboratoryjny efekt Sagnaca.

Dlatego zrezygnowano z modeli relatywistycznych. Autorzy pracy z 2003 poza lakonicznym stwierdzeniem, że to był błąd koncepcyjny nie zaproponowali żadnego sposobu naprawy błędu. Nie pokazali też jak należało wartość tej stałej w przypadku układu satelita -> ziemia liczyć sensownie z punktu inżynierskiego.

No, ale je nie o tym chciałem pisać.

Problem w tym, że całe dzieło pana E., ma błędną interpretację, oraz zostało zbudowane na błędnych podwalinach. Otóż transformata Lorentza została tak dobrana do wyników badań, aby się wpasować w to co otrzymywano z eksperymentów - no bo co innego było można zrobić? Lorentz miał wile  postaci transformaty, które spełniały te wymagania. Nie dam sobie teraz ręki obciąć, ale to po namowie, czy też naciskach pana E., pan Lorentz finalnie wybrał znaną wszystkim postać tej transformaty. 

No i teraz uwaga nic nie stoi na przeszkodzie, aby ów transformatę wybrać inną, oraz zaproponować inny sens fizyczny tej transformaty. Ktoś nawet raczył nawet o tym wspomnieć na polskiej wikipedii:
   
https://pl.wikipedia.org/wiki/Skrócenie_fali_stojącej
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Dopplera#Efekt_Dopplera_dla_fali_stojącej

Zaproponował to Gabriel LaFreniere, ale wynikało to też z prac Milo Wolfa. 

Przy takiej interpretacji nie ma mowy o dylatacji czasu, to wszystko to tylko psucie się zegarów atomowych pod wpływem grawitacji, pole em, czy przyspieszenia wektora przemieszczenia zegara.

Jeżeli przyjrzeć się definicji czasu nie ma tam miejsca, na dylatację, podróże w czasie itd. Nie rozpisuję się o tym bo nie wiem czy kogoś to interesuje :P 

 

Oczywiście przytoczona transformata jak i jej sens fizyczny mają rację bytu w przypadku istnienia ośrodka materialnego tzn. czasoprzestrzeni/próżni ze skończonym czasem propagacji zmian w polach. Za czym finalnie postulował pan E. niejawnie, zarówno przed STW/OTW proponując EPZ:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Energia_punktu_zerowego

 Jak i później jawnie, po publikacji swoich teorii relatywistycznych:

https://mathshistory.st-andrews.ac.uk/Extras/Einstein_ether/ 

 

Tak się kończy polemika, przyszedł jakiś as z uniwersytetu wrocławskiego i twierdzi, że prace Milo Wolfa, Gabriel LaFrenier i Yuri N. Ivanov  są niewiarygodne, tuż po zobaczeniu mojego wpisu zapewne tutaj :):) Oczywiście to nie ja jestem autorem poprzednich wpisów na wykipedii... widać że najlepszych wchłonął biznes reszta została na uczelni i karmią się tymi swoimi opowieściami z narnii .... ha ha ha prace Milo Wolfa, Gabriel LaFrenier i Yuri N. Ivanov  niewiarygodne. Jak żyć ?  

Yuri N. Ivanov  ,członek rosyjskie akademii nauk, dyrektor któregoś z instytutów w Moskwie. Tak z pewnością jego prace są mało wiarygodne hehehe.  

http://rhythmodynamics.com/rd_2007en.htm


https://pl.wikipedia.org/wiki/Milo_Wolff


image.thumb.png.f3863e96394ad3db6b78a26238a0ba4e.png 


Najlepiej niech ten geniusz usunie cały artykuł o skróceniu fali stojącej:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Skrócenie_fali_stojącej

https://www.academia.edu/download/47486151/Confinement_of_light_2-23-2015.pdf

Potem taki nakładzie tym swoim studentom/ucznią głupot do głowy i cyrk się kręci dalej :) 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Astro napisał:
Cytat

Signs he's a crackpot:

  • His articles are mostly not talking about physics but about his own pseudophilosophy
  • He mostly cites himself
  • When he doesn't cite himself, he cites ancient physicists who have intellectual clout in an appeal to authority - that a reader will see "oh, EINSTEIN thought this, so why don't people pay more attention to it? Maybe this guy's right..."
  • He doesn't fairly represent (or really represent at all) the STANDING conception of how waves in the universe work, which happens to pretty much contain half of his ideas that he presents as novel, and subsumes them in its much greater breadth (describing other spin quantum numbers, etc.)
  • His writings ( I won't call them a "theory" because it's not a scientific theory without testable hypotheses and rigorous derivation) are at an elementary, undergraduate level, with no appeal whatsoever to the machinery of higher mathematics that modern physics uses. This leads me to believe he learned quantum mechanics, came up with some BS he thought "solved everything", and shut his ears to the rest of a physics education. He seems to have not even grasped special relativity, or he would presumably have made mention of it and other relativistic concepts.

https://www.quora.com/How-valid-is-Milo-Wolffs-Space-Resonance-Wave-Structure-of-Matter-Theory-Does-WSM-supplant-Quantum-Mechanics-as-Wolff-and-de-Broglie-before-him-suggests-Is-it-a-candidate-for-GUT?share=1

Podałeś opinię jakiegoś amatora. Trudno przełknąć czarę goryczy, zarówno wyznawcą wielkiego guru pana E., jak i osobą od MK, elektron jest jaki jest, każdy to widzi :P. Ogólnie tyle opinii co przedmiotów kultu ;). Nie żebym się nie wpisywał w to stwierdzenie :P  . Jednak wskazałeś na wątek, w którym w większości komentarzy jest pozytywna.  


Milo Wolf przewidział solitonową budowę elektronu zanim ją odnaleziono co zresztą podano w innych komentarzach:
 


Gabriel LaFrenier  potem to rozwinął, następnie pałeczkę przejął Jeff Yee. Jednak ludziska nadal dreptają w miejscu uważając, że transformacja Loretnza to prawdy objawione. Daleka droga jeszcze przed co niektórymi :P   

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Astro napisał:

Na całe szczęście - jak słusznie zauważył Peceed - postęp nie odbywa się na forach internetowych. ;)

Dlatego od 40 lat robiony jest komputer kwantowy i reaktor fuzyjny :) , a wystarczyło by kilka forów przeczytać, gdzie piszą, że to się nie uda :P 

Co do postępu, to odbywa się on skokowo. Można już odtrąbić, że tutaj go nie będzie - komputer kwantowy, reaktor fuzyjny. Bombę atomową zrealizowano chyba w ciągu 20 lat od kluczowych odkryć z nią związanych - pi * drzwi.     

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 10/27/2021 at 8:37 AM, cyjanobakteria said:

Aroganccy naukowcy nie raczyli od tego czasu się pofatygować i zbijali bąki

Zmarnowana okazja. Wiadomo, że jak astronomowie to palą skręty z szamanami z Mauna Kea albo wciągają kreski, w końcu to "biała góra" :)

 

Na wiki jest opisany przypadek mikrosoczewkowania kwazara przez planetę o szacowanej masie 3 mas Ziemi w galaktyce YGKOW G1, która znajduje się w odległości 4 miliardów lat świetlnych i która soczewkuje całego kwazara.

Quote

H1-B9932
A microlensing event in the Twin Quasar gravitational lensing system was observed in 1996, by R. E. Schild, in the "A" lobe of the lensed quasar, that caused to form It. It is predicted that a 3-Earth-mass planet in the lensing galaxy, YGKOW G1 or Ursirus Galaxy, caused the event. This was the first extragalactic planet candidate announced. This, however, is not a repeatable observation, as it was a one-time chance alignment. This predicted planet lies 4 billion light years away.[4][5]

https://en.wikipedia.org/wiki/Extragalactic_planet

 

Quote

The possible earth sized planet in the foreground galaxy of Q0957+561 is the farthest of all detected extrasolar worlds. And because of the unusual method used to detect it, we know virtually nothing about this planet, and probably will not get another chance to find out.
Q0957+561 is a quazar whose image is gravitationally lensed by a galaxy which lies directly in the line of sight between it and our own world. The foreground galaxy splits the quazar's image into two lobes, labeled A and B. The properties of this gravitational lens is that if both lobes fluctuate in some way, then the fluctuation is occurring in the quazar. If the fluctuation occurs only in one of the lobes, however, the fluctuation is due to the foreground galaxy.

What astronomers discovered was a minute fluctuation in the A lobe, but no corresponding fluctuation in the B lobe. The fluctuation was consistent with what is expected if a planet in the foreground galaxy passed in front of the quazar. The magnitude and duration of the fluctuation indicates that the planet is only a few times the mass of the earth.

Unfortunately that's all we know. We have no idea if the planet orbits a star, what kind of star it may be, or what kind of an orbit the planet is in. All we know is the galaxy and the mass. Given this near total lack of knowledge, we cannot even begin to speculate about this world.

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wodór, najbardziej rozpowszechniony pierwiastek we wszechświecie, wciąż potrafi zaskoczyć naukowców. Pomimo dziesięcioleci intensywnych badań i bardzo prostej struktury – w końcu atom wodoru składa się z jednego protonu i jednego elektronu – wiele jego właściwości wciąż pozostaje tajemnicą. Naukowcy z Uniwersytetu Christiana Albrechta w Kilonii i Helmholtz-Zentrum Dresden-Rossendorf drogą teoretycznych obliczeń zauważyli niespodziewaną właściwość wodoru. W warunkach wysokiego ciśnienia wodór powinien zachowywać się jak roton, kwazicząstka wprowadzona przez Richarda Feynmana na określenie stanów wzbudzonych nadciekłego helu-4.
      To niespodziewane zachowanie wodoru przejawia się na przykład niezwykłym rozpraszaniem promieniowania rentgenowskiego w gęstym wodorze. Normalnie promieniowanie rentgenowskie przekazuje energię do elektronów, a transfer energii jest tym większy, im większy jest przekazany pęd. W przeprowadzonych obliczeń wynika jednak, że w gęstym wodorze energia może spadać wraz ze wzrostem transferu pędu.
      Zjawisko takie obserwowano dotychczas jedynie w bardzo egzotycznych układach, cieczach Bosego schłodzonych to temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Ciecze takie znajdują się w stanie nadciekłym, zachodzą w nich zjawiska kwantowe i nie da się ich opisać na gruncie klasycznej mechaniki. Ta nowa właściwość wodoru jest powodowana przez elektrony, które nie są powiązane z atomami. Jeśli wodór zostanie wzbudzony promieniowaniem rentgenowskim o pewnej długości fali, elektrony mogą zbliżyć się do siebie na niezwykle małą odległość, a nawet tworzyć pary, mimo że zwykle się odpychają, wyjaśniają profesor Michael Bonitz i doktor Tobias Dornheim.
      Naukowcy dokładnie wyliczyli, jakie właściwości wodoru powinny zostać zaobserwowane w opisywanych przez warunkach. Teraz fizycy-eksperymentatorzy mogą pokusić się o zweryfikowanie tych obliczeń w praktyce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po kilkudziesięciu latach poszukiwań astronomowie znaleźli gwiazdy w Strumieniu Magellanicznym. Ten strumień gazowych chmur o dużej prędkości rozciąga się na 600 000 lat świetlnych i znajduje w odległości około 180 000 lat świetlnych od Drogi Mlecznej. Zauważono go po raz pierwszy z 1965 roku, a w 1972 stwierdzono, że łączy on Wielki i Mały Obłok Magellana i jest z nimi powiązany. Pomimo tego, że – wedle obowiązujących teorii naukowych – w strumieniu powinny znajdować się gwiazdy, dotychczas jednoznacznie ich nie odnaleziono. Aż do teraz.
      Vedant Chandra z Center for Astrophysics Harvard & Smithsonian oraz naukowcy z USA i Australii zaobserwowali 13 czerwonych olbrzymów położonych w odległości od 200 do 325 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, które mają ten sam moment pędu i podobny skład chemiczny, co gaz w Strumieniu.
      Odkrycia dokonano dzięki analizie katalogu Gaia, w którym znajdują się informacje o ponad miliardzie gwiazd. Naukowcy najpierw odrzucili gwiazdy, które prawdopodobnie należą do Drogi Mlecznej, następnie zaś skupili się na gwiazdach o składzie chemicznym podobnym do składu Strumienia.
      Po raz pierwszy obserwujemy gwiazdy towarzyszące Strumieniowi. To nie tylko rozwiązuje zagadkę samych gwiazd, ale również zdradza nam wiele użytecznych informacji na temat ruchu samego gazu, wyjaśnia Chandra. Obserwacje nowo odkrytych gwiazd pozwolą nie tylko bardziej precyzyjnie określić pozycję i ruch Strumienia, ale również zbadać ruch Obłoków Magellana, galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej.
      Połowa ze zidentyfikowanych gwiazd jest bogata w metale – tutaj trzeba przypomnieć, że metalami w astronomii określa się pierwiastki cięższe od wodoru i helu – i znajduje się bliżej Strumienia, druga połowa jest uboga w metale, te gwiazdy są bardziej rozproszone. Chandra i jego zespół uważają, że różnica ta bierze się z faktu, że gwiazdy bogate w metale uformowały się niedawno w Strumieniu Magellanicznym, natomiast gwiazdy ubogie w metale to populacja wyrzucona z obrzeży Małego Obłoku Magellana podczas interakcji pomiędzy oboma Obłokami. Zdaniem komentujących odkrycie naukowców, gwiazdy o niskiej metaliczności mogą nie być częścią Strumienia, ale są w jakiś sposób z nim powiązane.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki Teleskopowi Webba (JWST) naukowcy odkryli najbardziej odległe od Ziemi złożone molekuły organiczne. Zostały one zarejestrowane w galaktyce znajdującej się ponad 12 miliardów lat świetlnych od Drogi Mlecznej. Profesor Joaquin Vieira i świeżo upieczony magistrant Kedar Phadke połączyli siły z uczonymi z Texas A&M University oraz międzynarodową grupą badawczą, by odróżnić sygnały generowane w podczerwieni przez ziarna pyłu od sygnałów molekuł węglowodorów.
      Pył absorbuje i ponownie emituje około połowy promieniowania gwiazd we wszechświecie, przez co promieniowanie podczerwone z odległych obiektów jest niezwykle słabe lub w ogóle niewykrywalne przez naziemne teleskopy, wyjaśnia Vieira. Dzięki olbrzymim możliwościom badawczym Teleskopu Webba oraz wykorzystaniu zjawiska soczewkowania grawitacyjnego można było jednak obserwować odległą galaktykę i badać jej spektrum emisji.
      Badacze skierowali Teleskop Webba na obiekt SPT0418-47, który został wykryty przez South Pole Telescope i zidentyfikowany jako przesłonięta pyłem galaktyka. Odkrycia udało się dokonać dzięki temu, że doszło do soczewkowania grawitacyjnego, które powiększyło SPT0418-47 o 30-35 razy. Gdyby nie soczewkowanie grawitacyjne i dostęp do JWST, nigdy nie bylibyśmy w stanie analizować światła tej galaktyki z powodu zasłaniającego ją pyłu, mówi Vieira.
      Dane spektroskopowe uzyskane przez Teleskop Webba wskazują, że SPT0418-47 zawiera ciężkie pierwiastki, co wskazuje, że powstały w niej i zginęły liczne gwiazdy. Jednak najbardziej interesujące były sygnatury wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (PAH). Na Ziemi związki te powstają m.in. w silnikach spalinowych czy w wyniku pożarów lasów. Molekuły te uznawane są cegiełki budujące najwcześniejsze formy życia.
      Badania te pokazują nam, że jesteśmy w stanie obserwować struktury przesłonięte drobnym pyłem. Regiony, których przed epoką JWST nie mogliśmy badać. Dane spektroskopowe zdradzają nam skład atomowy i molekularny galaktyk, dostarczając ważnych informacji na temat ich powstawania i ewolucji, dodaje Phadke. Naukowcy przyznają, że nie spodziewali się zaobserwowania molekuł organicznych z tak olbrzymiej odległości. Ich zdaniem to pierwszy krok na drodze ku przyszłym przełomowym obserwacjom.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii udało się zarejestrować sygnaturę pojedynczego atomu w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Osiągnięcie, którego autorami są naukowcy z Ohio University, Argonne National Laboratory i University of Illinois-Chicago, może zrewolucjonizować sposób, w jaki identyfikowane są materiały i wykrywane pierwiastki. Promieniowanie rentgenowskie ma wiele zastosowań. Od obrazowania medycznego po systemy bezpieczeństwa na lotniskach. W generator tego typu promieniowania został też wyposażony łazik Curiosity, który za jego pomocą bada skład marsjańskich skał.
      Identyfikacja materiałów w próbce to jedno z ważnych zastosowań promieniowania rentgenowskiego. Przez lata, dzięki rozwojowi technologicznemu, ilość materiału wymagana do przeprowadzenia skutecznej identyfikacji ciągle się zmniejszała. Obecnie możemy w ten sposób identyfikować próbki zawierające zaledwie attogram materiału. To około 10 000 atomów. Potrzebujemy ich tak wiele, gdyż sygnał generowany przez pojedynczy atom jest niezwykle słaby. Tymczasem naukowcy od dawna marzyli o możliwości identyfikowania pojedynczego atomu tą metodą.
      Atomy można obrazować za pomocą skaningowych mikroskopów elektronowych, ale bez promieniowania rentgenowskiego nie jesteśmy w stanie powiedzieć, z jakich atomów składa się materiał. Teraz możemy wykrywać konkretne atomy i jednocześnie badać ich stan, mówi profesor Saw Wai Hla, który kierował badaniami. Gdy już jesteśmy w stanie to zrobić, możemy identyfikować materiał na poziomie pojedynczego atomu. To będzie miało olbrzymi wpływ na nauki biologiczne i medyczne, być może nawet pozwoli na znalezienie lekarstw na różne choroby. To odkrycie zmieni świat, dodaje uczony.
      Podczas eksperymentów naukowcy postanowili wykryć pojedynczy atom żelaza oraz pojedynczy atom terbu, które znajdowały się w molekułach. Żeby zidentyfikować poszczególne atomy badacze wyposażyli konwencjonalny detektor w wyspecjalizowaną końcówkę z metalu, którą umieścili niezwykle blisko badanej próbki, by zarejestrować elektrony wzbudzone za pomocą promieniowania rentgenowskiego. Wykorzystali więc znaną technikę synchrotronowej rentgenowskiej skaningowej mikroskopii tunelowej. Atom jest identyfikowany dzięki fotoabsorpcji elektronów niewalencyjnych, które wraz z jądrem atomu tworzą tzw. rdzeń atomowy. Jak mówi profesor Hla, spektrum tym elektronów jest unikatowe, co pozwala na identyfikację poszczególnych atomów.
      Wykorzystanie promieniowania rentgenowskiego do wykrywania i charakteryzowania poszczególnych atomów może zrewolucjonizować badania i doprowadzić do pojawienia się nowych technologi w dziedzinach kwantowych informacji, wykrywania pierwiastków śladowych w środowisku czy w badaniach medycznych. Otwiera to też drogę do tworzenia nowych materiałów na potrzeby instrumentów medycznych, dodaje doktorant Tolulope Michael Ajayi.
      Drugim, obok możliwości identyfikowania pojedynczego atomu, z celów badań jest wykorzystanie tej techniki do określenia wpływu otoczenia na pojedynczy atom pierwiastków ziem rzadkich. Porównując stany chemiczne wykrytego przez nas atomu żelaza i atomu terbu znajdujących się w ich molekułach, stwierdziliśmy, że atom terbu – pierwiastka ziem rzadkich – jest raczej izolowany i nie zmienia swojego stanu chemicznego, a atom żelaza wchodzi w silne interakcje z otoczeniem, informuje profesor Hla. Możliwość prowadzenia takich badań pozwoli nam na manipulowanie materiałami tak, by lepiej spełniały stawiane przed nimi zadania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Martin Peterson z Uniwersytetu w Montrealu odkrył egzoplanetę wielkości Ziemi, która prawdopodobnie pokryta jest wulkanami. LP 791-18 d znajduje się w odległości 90 lat świetlnych od Ziemi, a badania za pomocą Teleskopu Spitzera, TESS oraz teleskopów naziemnych sugerują, że do erupcji wulkanicznych dochodzi nań równie często jak na Io – księżycu Jowisza – najbardziej aktywnym pod tym względem obiekcie w Układzie Słonecznym.
      LP 971-18 d obraca się synchronicznie ze swoją gwiazdą, a to oznacza, że jedna jej połowa wciąż jest zwrócona w stronę gwiazdy. Strona dzienna jest prawdopodobnie zbyt gorąca, by na jej powierzchni mogła istnieć woda w stanie ciekłym. Jednak intensywna działalność wulkaniczna do której, jak podejrzewamy, dochodzi na całej planecie, może podtrzymywać istnienie atmosfery, a to z kolei może pozwalać na kondensację wody po stronie nocnej, mówi profesor Björn Benneke, który zaplanował i nadzorował badania.
      Planeta LP 791-18 d krąży wokół niewielkiego czerwonego karła znajdującego się w Gwiazdozbiorze Pucharu. Dotychczas znaliśmy tam dwie planety, LP 791-18 b oraz c. Położona bliżej gwiazdy planeta b jest o około 20% większa od Ziemi, z kolei c jest 2,5-krotnie większa i 7-krotnie bardziej masywna od naszej planety. Nowo odkryta d jest tylko nieco większa i bardziej masywna od Ziemi.
      Podczas każdego okrążenia gwiazdy planety d i c mijają się w niewielkiej odległości. Bardziej masywna c przyciąga do siebie d, przez co jej orbita jest nieco eliptyczna. I za każdym razem, gdy mija c, oddziaływanie grawitacyjne bardziej masywnej planety powoduje deformacje planety d. Deformacje te prowadzą do pojawienia się wewnętrznego tarcia i uwalniania olbrzymich ilości energii, która znajduje ujście w aktywności wulkanicznej na jej powierzchni.
      Planeta d znajduje się w ekosferze swojej gwiazdy, zatem w takiej odległości od niej, w której może istnieć woda w stanie ciekłym. Jeśli rzeczywiście jest ona geologicznie aktywna, to może posiadać atmosferę, a temperatury na stronie nocnej powinny być na tyle niskie, że dochodzi tam do kondensacji pary wodnej.
      Odkrywcy LP 917-18 d uważają, że jest ona bardzo dobrym celem badawczym dla Teleskopu Webba. Tym bardziej, że planeta c będzie za jego pomocą badana. Bardzo ważne pytanie na polu astrobiologii brzmi, czy aktywność tektoniczna lub wulkaniczna jest niezbędna do pojawienia się życia. Procesy takie mogą nie tylko zapewniać atmosferę, ale również dostarczać na powierzchnię planet materiał, który w innym wypadku by zatonął i zostałby uwięziony w skorupie. Takim materiałem jest np. węgiel, który uważany jest za ważny dla pojawienia się życia, mówi Jessie Christiansen z Exoplanet Science Institute.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...