Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pierwsza planeta spoza naszej galaktyki? Coś przesłoniło M51-ULS-1

Recommended Posts

Być może po raz pierwszy udało się odkryć planetę poza Drogą Mleczną, poinformowali naukowcy prowadzący obserwacje za pomocą Chandra X-ray Observatory. Jeśli rzeczywiście zauważyli oni planetę poza naszą galaktyką, oznacza to, że już teraz jesteśmy w stanie wykrywać planety znajdujące się znacznie dalej niż dotychczas. Nowa kandydatka na egzoplanetę został zauważony w galaktyce spiralnej Messier 51 (M51).

Dotychczas odkryto tysiące egzoplanet. Wszystkie one jednak znajdują się w Drodze Mlecznej i niemal wszystkie w odległości mniejszej niż 3000 lat świetlnych od Ziemi. Tymczasem egzoplaneta w M51 byłaby oddalona od nas o około 28 milionów lat świetlnych.

Próbujemy otworzyć całkiem nowy rozdział w poszukiwaniu egzoplanet. Szukamy ich w zakresie promieniowania rentgenowkiego, co umożliwia obserwowanie planet w innych galaktykach, wyjaśnia główna autorka badań, Rosanne Di Stefano z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian (CfA).

Prawdopodobna planeta została zarejestrowana podobnie jak dotychczas odkryte egzoplanety. Obiekt zauważono metodą tranzytu. Gdy na tle gwiazdy przechodzi planeta, możemy zaobserwować spadek jasności gwiazdy, której światło jest częściowo przesłaniane przez jej towarzyszkę. W ten właśnie sposób odkryto tysiące egzoplanet, prowadząc obserwacje w świetle widzialnym.

Z kolei Di Stefano i jej zespół szukali takich samych zjawisk w układach podwójnych w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Zwykle źródłami takiego promieniowania są albo gwiazda neutronowa, albo czarna dziura, wyciągające materię z towarzyszącej jej gwiazdy. Jako, że takie źródła są małe, planeta przechodząca na ich tle powinna zablokować większość lub całość promieniowania. Zatem tego typu tranzyty powinny być łatwe do zauważenia, gdyż źródło promieniowania może okresowo regularnie znikać. Powinniśmy móc je zaobserwować ze znacznie większej odległości niż tranzyty badane w paśmie światła widzialnego. W ich przypadku bowiem przechodząca planeta blokuje minimalną część światła swojej gwiazdy.

Zespół Di Stefano wykorzystał więc metodę obserwacji w paśmie rentgenowskim do znalezienia kandydatki na planetę, znajdującej się w układzie podwójnym M51-ULS-1 w galaktyce M51. Układ ten składa się z czarnej dziury lub gwiazdy neutronowej krążącej wokół gwiazdy o masie ok. 20-krotnie większej od masy Słońca. Naukowcy zauważyli, że źródło promieniowania rentgenowskiego zniknęło na około 3 godziny. Na podstawie zgromadzonych danych stwierdzili, że możemy mieć do czynienia z planetą o rozmiarach Saturna, która krąży wokół gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury w odległości 2-krotnie większej niż odległość między Saturnem a Słońcem.

To niezwykle interesująca interpretacja, jednak potrzebujemy więcej informacji, by potwierdzić, że odkryto pierwszą planetę poza naszą galaktyką. Problem w tym, że jeśli to rzeczywiście planeta, która krąży w takiej odległości od gwiazdy lub czarnej dziury, to na kolejny tranzyt musimy poczekać około 70 lat. Niestety, aby potwierdzić, że to planety, będziemy musieli poczekać całe dekady na kolejny tranzyt. A jako, że nie wiemy, w jakim dokładnie czasie obiega ona źródło promieniowania, nie wiemy dokładnie, kiedy powinniśmy patrzeć, mówi współautorka badań Nia Imara z University of California w Santa Cruz.

Jeśli rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z planetą, to o bardzo burzliwej historii. Musiała ona bowiem przetrwać eksplozję supernowej w wyniku której powstała gwiazda neutronowa lub czarna dziura. W pewnym momencie dojdzie też do eksplozji gwiazdy towarzyszącej źródłu promieniowania.

Di Stefano i jej zespół poszukiwali tranzytów w trzech galaktykach: M51 (Galaktyka Wir), Messier 101 (M101, Galaktyka Wiatraczek) oraz Messier 104 (M104, Galaktyka Sombrero). W Wirze przyjrzeli się 55 układom podwójnym, w Wiatraczku sprawdzili 64 układy, a w Sombrero – 119. Teraz planują przeszukanie archiwów teleskopów Chandra i XMM-Newton, w poszukiwaniu wcześniejszych tranzytów.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawym projektem jest sonda Focal mająca  wykorzystywać do obrazowania egzoplanet Słońce jako soczewkę grawitacyjną. Tylko że trzeba daleko umieścić taki teleskop - ponad 500 a.u. od Słońca. Za to rozdzielczość takiego teleskopu mogłaby sięgnąć 25 km.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Odkryto tysiące egzoplanet, których obserwowany stan należy do prehistorii albo nawet dzisiaj nie istnieją. Ta dylatacja czasu powoduje, że odkrywamy coś, czego nie ma, co zdarzyło się tysiące bądź miliony lat temu czyli, w jakimś sensie, fikcję. Hawking w "Teorii wszystkiego czyli krótka historia wszechświata" spekulował na temat przeprowadzki ludzkości. W tym aspekcie jak i w wielu innych to tylko naiwne marzenia. Bliższym celem ludzkości jest eksploracja Wszechświata, ale metodami, których jeszcze nie znamy, a które będą szybsze od światła. Dopóki nasze możliwości nie przełamią tej bariery, będziemy tylko biernymi obserwatorami gwiezdnej historii. Podziwiam Muska  za jego optymizm w ocenie lotów na Marsa, którego nie podzielam. Jesteśmy produktem made in Earth, a każda zmiana środowiska, opuszczenie matki Ziemi dla naszych organizmów będzie katorgą.   

Share this post


Link to post
Share on other sites

helmut, weź się zastanów, co ty pleciesz. Odkryte planety znajdują się w promieniu ok. 3tys. lat świetlnych (a nie miliony) od Ziemi. Czyli widzimy je takimi, jak były ok. 3 tys. lat temu (czyli w czasach egipskich faraonów). A nawet jak będziemy oglądać takie, które oddalone są od nas o miliony lat, to prawdopodobieństwo, że któraś z nich już nie istnieje jest znikoma. Przypominam Ci, że Ziemia ma ponad 4,5 mld lat i jakoś nadal istnieje, i na razie nic nie wskazuje na to, że miała by przestać istnieć przez kolejne kilka mld lat.

  • Like (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 25.10.2021 o 21:44, helmut napisał:

Odkryto tysiące egzoplanet, których obserwowany stan należy do prehistorii albo nawet dzisiaj nie istnieją. Ta dylatacja czasu powoduje, że odkrywamy coś, czego nie ma, co zdarzyło się tysiące bądź miliony lat temu czyli, w jakimś sensie, fikcję. Hawking w "Teorii wszystkiego czyli krótka historia wszechświata" spekulował na temat przeprowadzki ludzkości. W tym aspekcie jak i w wielu innych to tylko naiwne marzenia. Bliższym celem ludzkości jest eksploracja Wszechświata, ale metodami, których jeszcze nie znamy, a które będą szybsze od światła. Dopóki nasze możliwości nie przełamią tej bariery, będziemy tylko biernymi obserwatorami gwiezdnej historii. Podziwiam Muska  za jego optymizm w ocenie lotów na Marsa, którego nie podzielam. Jesteśmy produktem made in Earth, a każda zmiana środowiska, opuszczenie matki Ziemi dla naszych organizmów będzie katorgą.   


Na to zostały zdefiniowane jednostki chorobowe. Cokolwiek fantaści by nie wymyślili, to jednej kwestii nie przeskoczą... ale ja nie o tym. 

Nie ma żadnej dylatacji czasu, ale załóżmy na chwilę, że jest, to  nazywanie oglądania historii widoczności gwiazdy spowodowane tym, że światło ma skończoną wartość propagacji 'dylatacją czasu', to już aberracja. Nie wiem czy coś na taki przypadek pomoże. Proponuję Niemcy, bo w Polsce psychiatria niedofinansowana i słabo przędzie.       

Edited by l_smolinski
  • Haha 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, l_smolinski napisał:

Nie ma żadnej dylatacji czasu,

Hm, a eksperymenty z wożeniem zegarów atomowych? Poprawki na grawitację w GPS? Dla mnie STW wygląda dość przekonująco.  Pomijam fakt, że kolega @helmut niepoprawnie użył pojęcia 'dylatacja' mając na myśli prędkość światła.

Edited by Jajcenty

Share this post


Link to post
Share on other sites
15 hours ago, Sławko said:

helmut, weź się zastanów, co ty pleciesz.

Sławko, ciszej! Nie drzyj tak japy na puszczy :)

 

On 10/25/2021 at 8:44 PM, helmut said:

odkrywamy coś, czego nie ma, co zdarzyło się tysiące bądź miliony lat temu czyli, w jakimś sensie, fikcję.

Dane pochodzą z obserwacji z 2012 roku, więc teraz planeta ma co najmniej 31 000 009 lat :) Aroganccy naukowcy nie raczyli od tego czasu się pofatygować i zbijali bąki zamiast przeczesywać ruiny piramid w celu zlokalizowania gwiezdnych wrót :) Podejrzewam, że planecie nic nie jest skoro przetrwała wybuch supernowej jednego z komponentów układu podwójnego, o ile tam jest faktycznie planeta.

Share this post


Link to post
Share on other sites
8 godzin temu, cyjanobakteria napisał:
W dniu 26.10.2021 o 18:02, Sławko napisał:

helmut, weź się zastanów, co ty pleciesz.

Sławko, ciszej! Nie drzyj tak japy na puszczy 

Ale ja cichy jestem. Nawet wielkich liter nie użyłem...:)

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 26.10.2021 o 23:15, Jajcenty napisał:

Hm, a eksperymenty z wożeniem zegarów atomowych? Poprawki na grawitację w GPS? Dla mnie STW wygląda dość przekonująco. 

Poprawki na grawitację w GPS nie są  robione z wykorzystaniem STW i OTW.

Jednak prawdą jest, że teorie pana E., prawidłowo przewiduje wartości tych poprawek , zgodnie z tym co przedstawiono w linku poniżej. Nie wnikam teraz czy naciągnięto dane czy modele, załóżmy, że wszystko się zgadza co do wartości kompensacji:   

https://physics.stackexchange.com/questions/1061/why-does-gps-depend-on-relativity

Jednak:

https://apps.dtic.mil/dtic/tr/fulltext/u2/a516975.pdf

[...]is just what one would expect by a Lorentz transformation from the center of rotation to the instantaneous rest frame of the accelerated originExcept for the leading gamma factor, it is the same as the formula derived in classical physics for the signal travel time from the GPS satellite to the ground station. As we have shown, introducing the gamma factor makes a change of only 2 or 3 millimeters to the classical result. In short, there are no "missing relativity terms." They cancel out."


1. Inżynierowie w 1996 pokazali, że nie potrzebują wykorzystywać modeli relatywistycznych w GPS.
2. Wykorzystali transformację Lorentza. Transformata Lorentza była znana przed STW/OTW.
3. Nikt nie wyliczył prawidłowo tych wartości zmian, które wynikały by z efektów relatywistycznych związanych z gammą do czasu dostarczenia rzeczywistych wyników z testowych satelit GPS.
4. Przeanalizowano otrzymane wyniki i skompensowano zmiany wartością stałą wartością usuwając człon związany z gammą.
5. Skorzystano z właściwości stałych orbit kołowych dla synchronizacji satelita -> ziemia usuwając człon związany z gammą.
6. Dla synchronizacji nie było można zastosować modelu relatywistycznego co zostało pokrętnie powiedziane w:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5253894/pdf/41114_2016_Article_1.pdf

"A report distributed by the Aerospace Corporation [14] has claimed that the correction expressed
in Eqs. (38) and (39) would not be valid for a highly dynamic receiver – e.g., one in a highly
eccentric orbit. This is a conceptual error, emanating from an apparently official source, which
would have serious consequences."

No i tutaj inżynierowie mieli rację ponieważ "highly dynamic receiver" z "eccentric orbit" tworzył układy nie inercjalne w sposób jeszcze bardziej skomplikowany niż laboratoryjny efekt Sagnaca.

Dlatego zrezygnowano z modeli relatywistycznych. Autorzy pracy z 2003 poza lakonicznym stwierdzeniem, że to był błąd koncepcyjny nie zaproponowali żadnego sposobu naprawy błędu. Nie pokazali też jak należało wartość tej stałej w przypadku układu satelita -> ziemia liczyć sensownie z punktu inżynierskiego.

No, ale je nie o tym chciałem pisać.

Problem w tym, że całe dzieło pana E., ma błędną interpretację, oraz zostało zbudowane na błędnych podwalinach. Otóż transformata Lorentza została tak dobrana do wyników badań, aby się wpasować w to co otrzymywano z eksperymentów - no bo co innego było można zrobić? Lorentz miał wile  postaci transformaty, które spełniały te wymagania. Nie dam sobie teraz ręki obciąć, ale to po namowie, czy też naciskach pana E., pan Lorentz finalnie wybrał znaną wszystkim postać tej transformaty. 

No i teraz uwaga nic nie stoi na przeszkodzie, aby ów transformatę wybrać inną, oraz zaproponować inny sens fizyczny tej transformaty. Ktoś nawet raczył nawet o tym wspomnieć na polskiej wikipedii:
   
https://pl.wikipedia.org/wiki/Skrócenie_fali_stojącej
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Dopplera#Efekt_Dopplera_dla_fali_stojącej

Zaproponował to Gabriel LaFreniere, ale wynikało to też z prac Milo Wolfa. 

Przy takiej interpretacji nie ma mowy o dylatacji czasu, to wszystko to tylko psucie się zegarów atomowych pod wpływem grawitacji, pole em, czy przyspieszenia wektora przemieszczenia zegara.

Jeżeli przyjrzeć się definicji czasu nie ma tam miejsca, na dylatację, podróże w czasie itd. Nie rozpisuję się o tym bo nie wiem czy kogoś to interesuje :P 

 

Oczywiście przytoczona transformata jak i jej sens fizyczny mają rację bytu w przypadku istnienia ośrodka materialnego tzn. czasoprzestrzeni/próżni ze skończonym czasem propagacji zmian w polach. Za czym finalnie postulował pan E. niejawnie, zarówno przed STW/OTW proponując EPZ:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Energia_punktu_zerowego

 Jak i później jawnie, po publikacji swoich teorii relatywistycznych:

https://mathshistory.st-andrews.ac.uk/Extras/Einstein_ether/ 

 

Tak się kończy polemika, przyszedł jakiś as z uniwersytetu wrocławskiego i twierdzi, że prace Milo Wolfa, Gabriel LaFrenier i Yuri N. Ivanov  są niewiarygodne, tuż po zobaczeniu mojego wpisu zapewne tutaj :):) Oczywiście to nie ja jestem autorem poprzednich wpisów na wykipedii... widać że najlepszych wchłonął biznes reszta została na uczelni i karmią się tymi swoimi opowieściami z narnii .... ha ha ha prace Milo Wolfa, Gabriel LaFrenier i Yuri N. Ivanov  niewiarygodne. Jak żyć ?  

Yuri N. Ivanov  ,członek rosyjskie akademii nauk, dyrektor któregoś z instytutów w Moskwie. Tak z pewnością jego prace są mało wiarygodne hehehe.  

http://rhythmodynamics.com/rd_2007en.htm


https://pl.wikipedia.org/wiki/Milo_Wolff


image.thumb.png.f3863e96394ad3db6b78a26238a0ba4e.png 


Najlepiej niech ten geniusz usunie cały artykuł o skróceniu fali stojącej:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Skrócenie_fali_stojącej

https://www.academia.edu/download/47486151/Confinement_of_light_2-23-2015.pdf

Potem taki nakładzie tym swoim studentom/ucznią głupot do głowy i cyrk się kręci dalej :) 

Edited by l_smolinski

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Astro napisał:
Cytat

Signs he's a crackpot:

  • His articles are mostly not talking about physics but about his own pseudophilosophy
  • He mostly cites himself
  • When he doesn't cite himself, he cites ancient physicists who have intellectual clout in an appeal to authority - that a reader will see "oh, EINSTEIN thought this, so why don't people pay more attention to it? Maybe this guy's right..."
  • He doesn't fairly represent (or really represent at all) the STANDING conception of how waves in the universe work, which happens to pretty much contain half of his ideas that he presents as novel, and subsumes them in its much greater breadth (describing other spin quantum numbers, etc.)
  • His writings ( I won't call them a "theory" because it's not a scientific theory without testable hypotheses and rigorous derivation) are at an elementary, undergraduate level, with no appeal whatsoever to the machinery of higher mathematics that modern physics uses. This leads me to believe he learned quantum mechanics, came up with some BS he thought "solved everything", and shut his ears to the rest of a physics education. He seems to have not even grasped special relativity, or he would presumably have made mention of it and other relativistic concepts.

https://www.quora.com/How-valid-is-Milo-Wolffs-Space-Resonance-Wave-Structure-of-Matter-Theory-Does-WSM-supplant-Quantum-Mechanics-as-Wolff-and-de-Broglie-before-him-suggests-Is-it-a-candidate-for-GUT?share=1

Podałeś opinię jakiegoś amatora. Trudno przełknąć czarę goryczy, zarówno wyznawcą wielkiego guru pana E., jak i osobą od MK, elektron jest jaki jest, każdy to widzi :P. Ogólnie tyle opinii co przedmiotów kultu ;). Nie żebym się nie wpisywał w to stwierdzenie :P  . Jednak wskazałeś na wątek, w którym w większości komentarzy jest pozytywna.  


Milo Wolf przewidział solitonową budowę elektronu zanim ją odnaleziono co zresztą podano w innych komentarzach:
 


Gabriel LaFrenier  potem to rozwinął, następnie pałeczkę przejął Jeff Yee. Jednak ludziska nadal dreptają w miejscu uważając, że transformacja Loretnza to prawdy objawione. Daleka droga jeszcze przed co niektórymi :P   

Edited by l_smolinski

Share this post


Link to post
Share on other sites
4 minuty temu, Astro napisał:

Na całe szczęście - jak słusznie zauważył Peceed - postęp nie odbywa się na forach internetowych. ;)

Dlatego od 40 lat robiony jest komputer kwantowy i reaktor fuzyjny :) , a wystarczyło by kilka forów przeczytać, gdzie piszą, że to się nie uda :P 

Co do postępu, to odbywa się on skokowo. Można już odtrąbić, że tutaj go nie będzie - komputer kwantowy, reaktor fuzyjny. Bombę atomową zrealizowano chyba w ciągu 20 lat od kluczowych odkryć z nią związanych - pi * drzwi.     

Edited by l_smolinski

Share this post


Link to post
Share on other sites
On 10/27/2021 at 8:37 AM, cyjanobakteria said:

Aroganccy naukowcy nie raczyli od tego czasu się pofatygować i zbijali bąki

Zmarnowana okazja. Wiadomo, że jak astronomowie to palą skręty z szamanami z Mauna Kea albo wciągają kreski, w końcu to "biała góra" :)

 

Na wiki jest opisany przypadek mikrosoczewkowania kwazara przez planetę o szacowanej masie 3 mas Ziemi w galaktyce YGKOW G1, która znajduje się w odległości 4 miliardów lat świetlnych i która soczewkuje całego kwazara.

Quote

H1-B9932
A microlensing event in the Twin Quasar gravitational lensing system was observed in 1996, by R. E. Schild, in the "A" lobe of the lensed quasar, that caused to form It. It is predicted that a 3-Earth-mass planet in the lensing galaxy, YGKOW G1 or Ursirus Galaxy, caused the event. This was the first extragalactic planet candidate announced. This, however, is not a repeatable observation, as it was a one-time chance alignment. This predicted planet lies 4 billion light years away.[4][5]

https://en.wikipedia.org/wiki/Extragalactic_planet

 

Quote

The possible earth sized planet in the foreground galaxy of Q0957+561 is the farthest of all detected extrasolar worlds. And because of the unusual method used to detect it, we know virtually nothing about this planet, and probably will not get another chance to find out.
Q0957+561 is a quazar whose image is gravitationally lensed by a galaxy which lies directly in the line of sight between it and our own world. The foreground galaxy splits the quazar's image into two lobes, labeled A and B. The properties of this gravitational lens is that if both lobes fluctuate in some way, then the fluctuation is occurring in the quazar. If the fluctuation occurs only in one of the lobes, however, the fluctuation is due to the foreground galaxy.

What astronomers discovered was a minute fluctuation in the A lobe, but no corresponding fluctuation in the B lobe. The fluctuation was consistent with what is expected if a planet in the foreground galaxy passed in front of the quazar. The magnitude and duration of the fluctuation indicates that the planet is only a few times the mass of the earth.

Unfortunately that's all we know. We have no idea if the planet orbits a star, what kind of star it may be, or what kind of an orbit the planet is in. All we know is the galaxy and the mass. Given this near total lack of knowledge, we cannot even begin to speculate about this world.

 

Edited by cyjanobakteria

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Martin Peterson z Uniwersytetu w Montrealu odkrył egzoplanetę wielkości Ziemi, która prawdopodobnie pokryta jest wulkanami. LP 791-18 d znajduje się w odległości 90 lat świetlnych od Ziemi, a badania za pomocą Teleskopu Spitzera, TESS oraz teleskopów naziemnych sugerują, że do erupcji wulkanicznych dochodzi nań równie często jak na Io – księżycu Jowisza – najbardziej aktywnym pod tym względem obiekcie w Układzie Słonecznym.
      LP 971-18 d obraca się synchronicznie ze swoją gwiazdą, a to oznacza, że jedna jej połowa wciąż jest zwrócona w stronę gwiazdy. Strona dzienna jest prawdopodobnie zbyt gorąca, by na jej powierzchni mogła istnieć woda w stanie ciekłym. Jednak intensywna działalność wulkaniczna do której, jak podejrzewamy, dochodzi na całej planecie, może podtrzymywać istnienie atmosfery, a to z kolei może pozwalać na kondensację wody po stronie nocnej, mówi profesor Björn Benneke, który zaplanował i nadzorował badania.
      Planeta LP 791-18 d krąży wokół niewielkiego czerwonego karła znajdującego się w Gwiazdozbiorze Pucharu. Dotychczas znaliśmy tam dwie planety, LP 791-18 b oraz c. Położona bliżej gwiazdy planeta b jest o około 20% większa od Ziemi, z kolei c jest 2,5-krotnie większa i 7-krotnie bardziej masywna od naszej planety. Nowo odkryta d jest tylko nieco większa i bardziej masywna od Ziemi.
      Podczas każdego okrążenia gwiazdy planety d i c mijają się w niewielkiej odległości. Bardziej masywna c przyciąga do siebie d, przez co jej orbita jest nieco eliptyczna. I za każdym razem, gdy mija c, oddziaływanie grawitacyjne bardziej masywnej planety powoduje deformacje planety d. Deformacje te prowadzą do pojawienia się wewnętrznego tarcia i uwalniania olbrzymich ilości energii, która znajduje ujście w aktywności wulkanicznej na jej powierzchni.
      Planeta d znajduje się w ekosferze swojej gwiazdy, zatem w takiej odległości od niej, w której może istnieć woda w stanie ciekłym. Jeśli rzeczywiście jest ona geologicznie aktywna, to może posiadać atmosferę, a temperatury na stronie nocnej powinny być na tyle niskie, że dochodzi tam do kondensacji pary wodnej.
      Odkrywcy LP 917-18 d uważają, że jest ona bardzo dobrym celem badawczym dla Teleskopu Webba. Tym bardziej, że planeta c będzie za jego pomocą badana. Bardzo ważne pytanie na polu astrobiologii brzmi, czy aktywność tektoniczna lub wulkaniczna jest niezbędna do pojawienia się życia. Procesy takie mogą nie tylko zapewniać atmosferę, ale również dostarczać na powierzchnię planet materiał, który w innym wypadku by zatonął i zostałby uwięziony w skorupie. Takim materiałem jest np. węgiel, który uważany jest za ważny dla pojawienia się życia, mówi Jessie Christiansen z Exoplanet Science Institute.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Przed miesiącem pisaliśmy, że astronomowie z Yale University donieśli o odkryciu czarnej dziury, która ciągnie za sobą gigantyczny ogon gwiazd i materii gwiazdotwórczej. Informacja odbiła się szerokim echem, gdyż takie zjawisko wymagałoby spełnienia całego szeregu wyjątkowych warunków. Liczne zespoły naukowe zaczęły poszukiwać alternatywnego wyjaśnienia zaobserwowanej przez Hubble'a struktury. Naukowcy z Instituto de Astrofísica de Canarias przedstawili na łamach Astronomy and Astrophysics Letters własną interpretację obserwowanego zjawiska.
      Ich zdaniem niezwykła struktura zarejestrowana przez Hubble'a może być płaską galaktyką, którą widzimy od strony krawędzi. Galaktyki takie nie posiadają centralnego zgrubienia i są dość powszechne. Ruch, rozmiary i liczba gwiazd pasują do tego, co widzimy w płaskich galaktykach w lokalnym wszechświecie, mówi główny autor najnowszych badań, Jorge Sanchez Almeida. Proponowany przez nas scenariusz jest znacznie prostszy. Chociaż z drugiej strony szkoda, że to może być wyjaśnieniem, gdyż teorie przewidują, że wyrzucenie czarnej dziury z galaktyki jest możliwe, tutaj więc mielibyśmy pierwszą obserwację takiego zjawiska, dodaje.
      Almeida i jego zespół porównali strukturę zaobserwowaną przez Hubble'a z dobrze znaną nieodległą galaktyką IC5249, która nie posiada centralnego zgrubienia, i znaleźli zaskakująco wiele podobieństw. Gdy przeanalizowaliśmy prędkości w tej odległej strukturze gwiazd okazało się, że odpowiadają one prędkościom obrotowym galaktyk, więc postanowiliśmy porównać tę strukturę ze znacznie nam bliższą galaktyką i okazało się, że są one wyjątkowo podobne, dodaje współautorka artykułu Mireia Montes.
      Naukowcy przyjrzeli się też stosunkowi masy do maksymalnej prędkości obrotowej i odkryli, że to galaktyka, która zachowuje się jak galaktyka, stwierdza Ignacio Trujillo. Jeśli uczeni z Wysp Kanaryjskich mają rację, to Hubble odkrył interesujący obiekt. Dużą galaktykę położoną w odległych od Ziemi regionach, gdzie większość galaktyk jest mniejsza.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba prawdopodobnie znalazł galaktyki, których istnienie przeczy standardowemu modelowi kosmologicznemu. Wydaje się, że są one zbyt masywne jak na czas swoich narodzin.
      Astronomowie z The University of Texas at Austin informują na łamach Nature Astronomy, że sześć z najstarszych i najbardziej masywnych galaktyk zaobserwowanych przez JWST wydaje się przeczyć najbardziej rozpowszechnionym poglądom obowiązującym w kosmologii. Naukowcy szacują bowiem, że galaktyki te narodziły się w ciągu 500–700 milionów lat po Wielkim Wybuchu, a ich masa wynosi ponad 10 miliardów mas Słońca. Jedna z nich wydaje się nawet równie masywna co Droga Mleczna, a jest od niej o miliardy lat młodsza.
      Jeśli szacunki dotyczące masy są prawidłowe, to wkraczamy na nieznane terytorium. Wyjaśnienie tego zjawiska będzie wymagało dodania czegoś całkowicie nowego do teorii formowania się galaktyk lub modyfikacji poglądów kosmologicznych. Jednym z najbardziej niezwykłych wyjaśnień byłoby stwierdzenie, że wkrótce po Wielkim Wybuchu wszechświat rozszerzał się szybciej, niż sądzimy. To jednak mogłoby wymagać dodania nowych sił i cząstek, mówi profesor Mike Boylan-Kolchin, który kierował zespołem badawczym. Co więcej, by tak masywne galaktyki uformowały się tak szybko, w gwiazdy musiałoby zamienić się niemal 100% zawartego w nich gazu. Zwykle w gwiazdy zamienia się nie więcej niż 10% gazu galaktyki. I o ile konwersja 100% gazu w gwiazdy mieści się w teoretycznych przewidywaniach, to taki przypadek wymagałby zupełnie innych zjawisk, niż obserwujemy, dodaje uczony.
      Dane, jakich dostarczył JWST, mogą postawić astronomów przed poważnym problemem. Jeśli bowiem masy i wiek wspomnianych galaktyk zostaną potwierdzone, mogą być potrzebne fundamentalne zmiany w obowiązującym modelu kosmologicznym. Takie, które dotkną też ciemnej materii i ciemnej energii. Jeśli istnieją inne, szybsze sposoby formowania się galaktyk, albo też więcej materii było dostępnej we wczesnym wszechświecie, konieczna będzie radykalna zmiana poglądów.
      Oceny wieku i masy wspomnianych 6 galaktyk to wstępne szacunki. Następnym etapem prac powinno być przeprowadzenie badań spektroskopowych. W ich trakcie może się np. okazać, że czarne dziury w centrach galaktyk tak bardzo podgrzewają otaczający je gaz, że galaktyki są jaśniejsze, zatem wydają się bardziej masywne niż w rzeczywistości. Nie można też wykluczyć, że galaktyki tak naprawdę są młodsze, ale znajdujący się pomiędzy nami a nimi pył zmienia kolor docierającego z nich światła tak, iż jest ono bardziej przesunięte ku czerwieni, zatem wydaje się dochodzić z większej odległości, a zatem z młodszych galaktyk.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Z galaktyki NGC 253, położonej o 11,4 miliona lat świetlnych od nas, wieje wiatr o temperaturze milionów stopni. Każdego roku wywiewa on z centrum galaktyki gaz o masie dwukrotnie większej od masy Ziemi. Wiatr ten wzbogaca przestrzeń międzygwiezdną w materiał, z którego mogą powstać gwiazdy, planety oraz w składniki niezbędne do powstania życia.
      NGC 253 to galaktyka spiralna, jest zatem podobna do Drogi Mlecznej, jednak gwiazdy tworzą się w niej 2 do 3 razy szybciej niż w naszej galaktyce. Naukowcy z Ohio wykorzystali teraz obserwacje wiatru galaktycznego do sprawdzenia źródła jego pochodzenia.
      Uczeni zauważyli, że gęstość i temperatura wiatru są najwyższe w odległościach nie przekraczających 800 lat świetlnych od centrum galaktyki, później zaś zmniejszają się. Obserwacja ta nie zgadza się z wcześniejszymi modelami przewidującymi, że wiatry pochodzące z galaktyk gwiazdotwórczych mają sferyczny kształt. Są za to zgodne z nowszymi przewidywaniami, mówiącymi, że wiatry takie pochodzą z pierścieni wielkich gromad młodych masywnych gwiazd. Jednak i tutaj zgodność nie jest pełna, co sugeruje, że mamy do czynienia z mechanizmami, których współczesna nauka nie rozumie.
      Być może tym brakującym elementem jest fakt, że w pewnym momencie temperatura wiatru zaczyna gwałtownie spadać. To może wskazywać, że wiatr „wbija się” w zimny gaz, który go ochładza i spowalnia. Uwzględnienie takiego mechanizmu mogłoby ewentualnie wyjaśnić rozbieżność pomiędzy modelami a obserwacjami.
      Sebastian Lopez i jego zespół z Ohio State University przyjrzeli się też składowi tego wiatru i stwierdzili, że zawiera on tlen, neon, magnes, krzem, siarkę i żelazo. Co interesujące, zawartość tych pierwiastków w wietrze szybko spada w miarę zwiększania się odległości do centrum galaktyki. Takiego zjawiska nie zaobserwowano wcześniej w przypadku dobrze przestudiowanej galaktyce gwiazdotwórczej M82. Dlatego też potrzebne są kolejne badania, które pozwolą stwierdzić, skąd biorą się te różnice.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W odległości 9,2 miliardów lat świetlnych od Ziemi zauważono galaktykę z supermasywną czarną dziurą. Jej otoczenie wykazuje cechy gromady galaktyk – olbrzymiej struktury mogącej zawierać nawet tysiące galaktyk – jednak 3C 397 jest samotna. Wszystko wskazuje na to, że wchłonęła ona wszystko, co znajdowało się w jej pobliżu.
      Astronomowie korzystający z Chandra X-ray Observatory, Karl G. Jansky Very Large Array i International Gemini Observaotry zauważyli olbrzymie ilości gazu podgrzanego do temperatury milionów stopni, dżet z kwazaru zagięty przez interakcje z otoczeniem oraz dżet z innego kwazaru zderzający się z otaczającym go gazem. Wszystkie te elementy są charakterystyczne dla gromady galaktyk. Jednak 3C 397 jest samotna.
      Jedna z hipotez dotyczących takiego ukształtowania otoczenia 3C 397 mówi, że wchłonęła ona otaczające ją galaktyki. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to mamy tutaj do czynienia z tzw. gromadą szczątkową, czyli etapem ewolucji, w której jedna galaktyka przyciąga i wchłania inne. Byłaby więc to najbardziej odległa ze znanych gromad szczątkowych. Naukowcy nie mogą wykluczyć, że w pobliżu 3C 397 znajdują się jakieś galaktyki karłowate, ale ich ewentualna obecność nie wyjaśnia braku dużych galaktyk. Przez kolejne miliardy lat nowo odkryta galaktyka będzie sama.
      Najbardziej niezwykły jest fakt, że 3C 397 znajduje się w tak dużej odległości od Ziemi. Dotychczas najbardziej odległa znana gromada szczątkowa znajdowała się 4,9 miliarda lat świetlnych od nas. Współautorka badań, Mischa Schirmer z Instytutu Astronomii im. Maxa Plancka mówi, że trudno będzie wyjaśnić powstanie gromady szczątkowej już 4,6 miliardów lat po Wielkim Wybuchu. Jej istnienie nie przeczy teoriom kosmologicznym, ale pokazuje, że galaktyki i gromady galaktyk mogą ewoluować znacznie szybciej niż sądzimy.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Powerful Yet Lonely: Is 3C 297 a High-redshift Fossil Group?.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...