Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Spod Berlina po Malbork – 800 lat dziejów via Marchionis, najważniejszej drogi Pomorza

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy podróżujemy z miasta Brandenburg an der Havel (Branibór, Brenna) przez Berlin i Frankfurt nad Odrą do granicy polsko-niemieckiej i dalej przez Stargard i Skarszewy w kierunku Malborka, podążamy via Marchionis, która od wieków jest najważniejszą drogą biegnącą przez równiny północnej Polski z zachodu na wschód.

Polsko-niemiecki zespół naukowy, na którego czele stał Michał Słowiński z Polskiej Akademii Nauk, przeprowadził szczegółową rekonstrukcję wpływu via Marchionis na historię i ewolucję krajobrazu nizin położonych na południe od Bałtyku. Badania osadów z Jeziora Czechowskiego (Trzechowskiego) wraz z zapiskami historycznymi pozwoliły naukowcom na bardzo precyzyjne – w 5-letnich odstępach – określenie zmian zachodzących w tym regionie.

Osady z okresu ponad 800 lat pozwoliły na wyróżnienie trzech faz zmian antropogenicznych. Faza wczesna, trwająca do połowy XIV wieku charakteryzowała się powoli rosnącym wpływem człowieka, w fazie drugiej nastąpiła intensyfikacja zmian środowiskowych i trwała ona do połowy XIX wieku, kiedy do via Marchionis stała się nowoczesnym szlakiem transportowym z olbrzymim wpływem na środowisko.

Nie od dzisiaj wiemy, że drogi mają znaczy wpływ zarówno na krajobraz naturalny, jak i kulturowy. Wśród licznych przykładów takich znaczących dróg możemy wymienić Jedwabny Szlak, Szlak Bursztynowy i drogi rzymskie.

Słowiński oraz jego zespół złożony z naukowców z PAN, Uniwersytetów w Poczdamie, Białymstoku, Greifswald i Toruniu, wykorzystali pyłki i węgiel drzewny z osadów w Jeziorze Czechowskim do zrekonstruowania wpływu via Marchionis na środowisko.

Pierwsze wzmianki drodze pochodzą z 1286 roku, kiedy to jest wspomniana jako jedna z odnóg szlaku prowadzącego z Frankfurtu nad Odrą do Malborka. Przez kolejne wieki była niezwykle ważnym szlakiem, o czym świadczą jej nazwy – via Regia Prussica czy via Regia Nove Marchiae. Nazwy te sugerują również, że wszyscy lokalni władcy, przez których ziemie droga przebiegała, byli zobowiązani do zapewnienia bezpieczeństwa podróżującym.

Droga odegrała ważną rolę w rozwoju Państwa Krzyżackiego. Była często używana przez wspierające Krzyżaków oddziały idące na wojny z Prusami, a później maszerujących przeciwko Litwie i Polsce. O jej randze świadczy fakt, że w 1524 Zygmunt Stary ustanowił na niej punkty celne, a dokument z 1549 opisuje ją jako „wielką i znaczącą”. Analizy dokumentów podatkowych ze Skarszewa i Starogardu wskazują, że te leżące przy via Marchionis miasta rozwijały się gospodarczo. Na początku XIX wieku droga umożliwiła rozwój całego regionu. W latach 1816–1823 została poszerzona do 5 metrów i utwardzona. Wcześniej możliwość korzystania z niej była ograniczona warunkami pogodowymi. Z kolei pod koniec XIX wieku z polecenia króla Prus Wilhelma IV wzdłuż via Marchionis wybudowano linię kolejową łączącą Berlin z Królewcem.

Naukowcy z Polski i Niemiec wybrali położone w Borach Tucholskich Jezioro Czechowskie jako miejsce prowadzenia badań, gdyż via Marchionis przebiegała przez jego zlewnię, a w samym jeziorze co roku gromadzą się osady pozwalające na precyzyjne datowanie i kontrolę z rozdzielczością wynoszącą 5 lat.

Lata 1000 – 1350 to okres niewielkiego wpływu człowieka. Wówczas okolica zdominowana jest przez lasy mieszane złożone głównie z graba pospolitego i sosny zwyczajnej. Pola uprawne stanowią nie więcej niż 2% obszaru i rośnie na nich głównie żyto. Uprawy pojawiają się i znikają, a ich stała obecność notowana jest dopiero po roku 1150. W latach 1238–1253, podczas wojny Zakonu Krzyżackiego z księciem pomorskim Świętopełkiem II uprawy żyta ponownie całkowicie znikają. Prawdopodobnie to skutek działalności wojsk krzyżackich, które zdewastowały okolice, wykorzystując istniejącą drogę. Co prawda nie posiadamy żadnych dokumentów z tych lat mówiących o via Marchionis, ale dokumenty z Borzechowa (rok 1241) oraz Zblewa (r. 1305) wskazują, ze pomiędzy tymi miejscowościami istniała droga.

Zniknięcie upraw żyta podczas wojny Zakonu ze Świętopełkiem wiązało się z rozrostem powierzchni sosny i zmniejszoną erozją, co wskazuje na szybkie odzyskanie terenu przez lat. Jest to widoczne w osadach na przestrzeni około 100 lat. Prawdopodobnie przez cały wiek po wojnie ludzie nie osiedlali się na tych terenach. Można to wyjaśnić nie tylko zniszczeniami wojennymi, ale również ubóstwem ziem, które nie nadawały się do intensywnej uprawy, szczególnie średniowieczną metodą dwupolówki. Hipotezę taką wzmacnia fakt, że około 100 kilometrów dalej na północny-wschód, w okolicach Malborka i Radzynia Chełmińskiego nie zanotowano tak długiej przerwy w działalności rolniczej.

Pierwsze dowody na ponowne pojawienie się rolnictwa pochodzą z około 1350 roku. Najpierw widzimy pierwsze oznaki uprawy żyta, a około 20 lat później mamy już silne dowody na działalność rolniczą, która trwa nieprzerwanie do dzisiaj. Rozpoczyna się epoka stałego rolnictwa, która prowadzi do znacznych przeobrażeń środowiskowych, społecznych i ekonomicznych. Podwaliny pod nią położono kilka lat wcześniej, gdy na tamtejszych terenach wprowadzono osadnictwo na prawie niemieckim. Ustanowienie nowego porządku prawnego i związanego z nim nową organizacją przestrzenną wsi, doprowadziło do znaczącego rozwoju gospodarczego. Wiązało się to ze szybkim wylesianiem i postępującą erozją, co doprowadziło do znaczących zmian w krajobrazie. Autorzy badań zauważają, że w dłuższym terminie nadmierna eksploatacja ziem uprawnych mogła przyczynić się do kryzysu ekonomicznego, jaki miał miejsce pod koniec średniowieczna.

Nowe przepisy pojawiły się po długim okresie pokoju w regionie, w czasie zmieniał się klimat i podnosiły temperatury wiosną oraz latem. Istniała też via Marchionis. Elementy te ułatwiały kolonizację, powstawanie centrów miejskich, infrastruktury obronnej oraz rozwój terenów wiejskich. Jedną z takich nowych wsi było Iwiczno, założone w 1402 roku zaledwie 500 metrów od Jeziora Czechowskiego. Rozwój rolnictwa wiąże się ze spadkiem ilości pyłków sosnowych i innych pyłków drzew w osadach, co świadczy o zmniejszaniu powierzchni leśnych.

Czas rozwoju został gwałtownie przerwany podczas dwóch wojen pomiędzy Polską a Państwem Zakonnym: 1409–1411 i 1414–1435. I znowu w osadach widoczne jest zwiększanie powierzchni lasów i zmniejszająca się erozja. Naukowcy zauważyli nawet takie wydarzenia, jak zniszczenia dokonane w 1433 roku przez opłacone przez Polskę najemne wojska czeskich husytów, którzy zniszczyli prowincję Neumark. Osadnictwo i rolnictwo wróciły na te tereny po 2 dekadach, po to tylko, by ponownie zostać na krótko powstrzymane podczas wojny trzynastoletniej (1454–1455).

Podpisany w 1466 roku II pokój toruński przyniósł regionowi ponad 50 lat pokoju, co zapewniło szybki rozwój gospodarczy. Szczególnie widoczne jest to w aż 4-krotnym wzroście powierzchni upraw żyta. W mniej niż 40% zajęły one ponad 11% terenów. Przez 350 kolejnych lat działalność rolnicza nie miała się tutaj tak dobrze.

Dochodzi do szybkiego spadku powierzchni lasów. Po raz pierwszy widoczne są też konsekwencje industrializacji. Gwałtownie spada powierzchnia zajmowana przez grab pospolity. Drewno tego gatunku jest wykorzystywane jako materiał budowlany oraz do produkcji węgla drzewnego i potażu.

W procesie tym znaczącą rolę odgrywała via Marchionis, główna droga przecinająca Pomorze i wiodąca do Gdańska i Elbląga. Rozwój tych miast przełożył się zaś na rozwój całego regionu. Do ponownego spadku produkcji rolnej i ekspansji lasów dochodzi w wyniku kolejnej wojny między Polską a Zakonem (1519–1525). Uprawy żyta zmniejszają się o 50%, pokrywa leśna zwiększa zaś z 45 do 70 procent. Natychmiast też zmniejsza się erozja gleby. Wszystko to wskutek działań 10-tysięcznego oddziału wojska wysłanego w Marchii Brandenburskiej na pomoc Krzyżakom. Oddziału, który szedł via Marchionis niszcząc po drodze wsie i pola uprawne. Skutki zniszczeń są widoczne w osadach przez około 80 lat, prawdopodobnie dlatego, że w ponownym zajęciu tych terenów przez osadników przeszkodziły trzy fale zarazy z lat 1538, 1549 i 1564.

W warstwach datowanych na około 1610 rok widać z kolei szybkie zwiększanie się areałów żyta, gwałtowny spadek powierzchni lasów i zwiększającą się erozję. Rozwój rolnictwa na krótko przerywają wojny ze Szwedami (1626–1629, 1655–1660), które prawdopodobnie nie miały zbyt dużego wpływu na okolice Jeziora Czechowskiego. Nie można jednak tego powiedzieć o trzeciej wojnie północnej (1700–1725). W okresie tym widać znaczy spadek areału upraw żyta z 6,2% do 3,2% terenów. Doszło do niego w ciągu zaledwie 5 lat. Najprawdopodobniej nałożyło się na to Minimum Maundera. Ochłodzenie się klimatu i epidemie księgosuszu (pomoru bydła) z lat 1709 i 1734 znacząco pogorszyły sytuację rolnictwa.

Nie podniosło się ono przez kolejnych sześć dekad, w czasie których region doświadczył trzech kolejnych wojen. Jednak po zakończeniu ostatniej z nich, wojny siedmioletniej (1754–1763), powierzchnia upraw szybko zwiększa się aż do 14% dostępnego terenu. Via Marchionis ponownie pozwala na rozwój tych terenów. Niedługo później dochodzi do pierwszego rozbioru Polski. Pomorze zostaje zaanektowane przez Prusy. To prowadzi do kolejnych zmian krajobrazowych. Wprowadzone zostają monokultury sosny, osuszane są mokradła. Skutkiem tych działań – szczególnie zaś monokultur – są zaś częstsze pożary lasów.

Ostatnia faza zmian trwa od 1860 roku. W tym właśnie roku dochodzi do znaczącego zwiększenia areału upraw żyta, które zajmują już niemal 30% terenów. Ta eksplozja rolnictwa ma związek z industrializacją i rozwojem miast portowych Zatoki Gdańskiej. W latach 70. XIX wieku krajobraz leśny zostaje mocno pofragmentowany. Budowa linii kolejowej wzdłuż via Marchionis otwiera nowe możliwości rozwoju, ułatwia transport drewna. Powstają nowe tartaki, a lasy są masowo wycinane. Powierzchnia zajmowana przez sosny spada z ok. 30% do 15% w zaledwie 23 lata (1873–1896). Dochodzi do rekordowo dużej erozji, a konsekwencją istnienia linii kolejowej i pociągów z silnikami parowymi jest gwałtowny wzrost liczby pożarów lasów. Sytuacja poprawia się dopiero po II wojnie światowej, gdy sadzone są nowe lasy i widać zmniejszającą się erozję.

Zespół Michała Słowińskiego pokazał, jaką rolę odgrywała via Marchionis w przeciągu ostatnich 800 lat. Z jednej strony ułatwiała rozprzestrzeniania się nowych idei, technologii i ludzi, pozwalając na rozwój ekonomiczny regionu, z drugiej zaś rozprzestrzeniały się nią zarazy i była wykorzystywana przez wojska przynoszące zniszczenia i spadek liczby ludności.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel ogłosił, że wybuduje w Polsce supernowoczesny zakład integracji i testowania półprzewodników. Stanie on w Miękini pod Wrocławiem, a koncern ma zamiar zainwestować w jego stworzenie do 4,6 miliarda dolarów. Inwestycja w Polsce to część obecnych i przyszłych planów Intela dotyczących Europy. Firma ma już fabrykę półprzewodników w Leixlip w Irlandii i planuje budowę drugiej w Magdeburgu w Niemczech. W sumie Intel chce zainwestować 33 miliardy euro w fabrykę w Niemczech, zakład badawczo-rozwojowo-projektowy we Francji oraz podobne przedsięwzięcia we Włoszech, Hiszpanii i Polsce.
      Zakład w Polsce ma rozpocząć pracę w 2027 roku. Zatrudnienie znajdzie w nim około 2000 osób, jednak inwestycja pomyślana została tak, by w razie potrzeby można było ją rozbudować. Koncern już przystąpił do realizacji fazy projektowania i planowania budowy, na jej rozpoczęcie będzie musiała wyrazić zgodę Unia Europejska.
      Intel już działa w Polsce i kraj ten jest dobrze przygotowany do współpracy z naszymi fabrykami w Irlandii i Niemczech. To jednocześnie kraj bardzo konkurencyjny pod względem kosztów, w którym istnieje solidna baza utalentowanych pracowników, stwierdził dyrektor wykonawczy Intela, Pat Gelsinger. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że Polskę wybrali między innymi ze względu na istniejącą infrastrukturę, odpowiednio przygotowaną siłę roboczą oraz świetne warunki do prowadzenia biznesu.
      Zakład w Miękini będzie ściśle współpracował z fabryką w Irlandii i planowaną fabryką w Niemczech. Będą do niego trafiały plastry krzemowe z naniesionymi elementami elektronicznymi układów scalonych. W polskim zakładzie będą one cięte na pojedyncze układy scalone, składane w gotowe chipy oraz testowane pod kątem wydajności i jakości. Stąd też będą trafiały do odbiorców. Przedsiębiorstwo będzie też w stanie pracować z indywidualnymi chipami otrzymanymi od zleceniodawcy i składać je w końcowy produkt. Będzie mogło pracować z plastrami i chipami Intela, Intel Foundry Services i innych fabryk.
      Intel nie ujawnił, jaką kwotę wsparcia z publicznych pieniędzy otrzyma od polskiego rządu. Wiemy na przykład, że koncern wciąż prowadzi negocjacje z rządem w Berlinie w sprawie dotacji do budowy fabryki w Magdeburgu. Ma być ona warta 17 miliardów euro, a Intel początkowo negocjował kwotę 6,8 miliarda euro wsparcia, ostatnio zaś niemieckie media doniosły, że firma jest bliska podpisania z Berlinem porozumienia o 9,9 miliardach euro dofinansowania. Pat Gelsinger przyznał, że Polska miała nieco więcej chęci na inwestycję Intela niż inne kraje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po pracy Łukasz Wilk z Instytutu Botaniki im. W. Szafera PAN w Krakowie zajmuje się tropieniem drzew zasługujących na miano leśnych olbrzymów. Cechują się one rekordowymi rozmiarami, ewentualnie interesującym pokrojem. W ostatnim dniu zeszłego roku z bratem Przemysławem natrafił na wyjątkowy egzemplarz buka zwyczajnego. Najpierw przeprowadzono wstępne pomiary, a po 2 tygodniach w lepszych warunkach ustalono, że wysokość drzewa wynosi aż 48,6 m.
      Tym samym buk z Dąbrówki Szczepanowskiej okazał się najwyższym znanym drzewem liściastym w Polsce, ustępującym w obrębie gatunku wysokością jedynie trzem z pomierzonych okazów na świecie! - podkreślono w komunikacie IB PAN. Szacowany wiek drzewa wynosi 150-180 lat.
      Okazały buk rośnie na terenie Nadleśnictwa Gromnik. Bracia Łukasz i Przemysław Wilkowie natrafili na niego, gdy już zmierzchało. Zgodnie z ostrożnymi szacunkami, drzewo mierzyło 48 m. W połowie stycznia w wyprawie towarzyszył im inicjator Rejestru Polskich Drzew Pomnikowych (RPDP) Piotr Gach. Było jaśniej, warunki pogodowe również okazały się bardziej sprzyjające. Przeprowadzono pomiary obwodu pnia i wysokości. Potwierdziły one, że udało się wytropić nowego rekordzistę.
      Łukasz Wilk ujawnił PAP-owi, że wcześniej rekord wysokości dla drzew liściastych również należał do buka. Znalazł go z bratem na obrzeżach rezerwatu Wielki Las koło Rzeszowa. Zdetronizowany rekordzista mierzył 47,7 m.
      Uczony przyznaje, że od jakiegoś czasu interesowały go regiony Dąbrówki Szczepanowskiej. W mapach drzewostanów, takich jak Bank Danych o Lasach czy Mapa Drzew, zauważył tam skupiska wysokich drzew w pozostałościach starodrzewów. Wspólnie z bratem Przemysławem, który dzieli ze mną pasję do drzew, zmierzyliśmy tam wiele okazałych buków, mimo że po niektórych drzewach pozostały tylko pniaki (są to partie drzewostanów, gdzie prowadzi się normalną gospodarkę leśną). Na szczęście zdążyliśmy dotrzeć w odpowiednim momencie do odnawianego fragmentu starodrzewu z nowym rekordzistą - powiedział serwisowi PAP Nauka w Polsce.
      Osoby szukające rekordowo wysokich okazów albo korzystają z tego typu danych, albo też szukają olbrzymów, bazując na własnym doświadczeniu, wiedzy, warunkach terenowych. Wysokie drzewa występują częściej w górach, dolinach rzek i potoków, miejscach, gdzie mają dostęp do wody, są chronione przed wiatrem i gdzie muszą konkurować o światło, co stymuluje je do szybszego wzrostu.
      Łukasz Wilk ma na swoim koncie spore osiągnięcia jako „łowca drzew”. To on zidentyfikował drugie najwyższe w Polsce drzewo (to daglezja zielona o wys. 58,3 m), sześć z dziesięciu najwyższych polskich drzew, znalazł najwyższy w Polsce i jeden z ośmiu najwyższych na świecie modrzewi europejskich (50,5 m), sześć najwyższych w naszym kraju buków, najwyższy w Polsce i na świecie dąb szypułkowy (43,5 m) oraz wiele innych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedawne badania wykazały, że koty udomowiono na terenie Żyznego Półksiężyca przed około 10 000 lat, a ich przodkiem jest Felis sylvestris lybica. Jak jednak rozprzestrzeniły się po świecie i trafiły do Europy Centralnej i Polski? Wstępne odpowiedzi na te pytania uzyskał zespół naukowy z Polski, Słowacji, Serbii, Węgier, Czech, Mołdowy i Belgii.
      W 2016 roku zespół Magdaleny Krajcarz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu potwierdził, że w okresie rzymskim koty były zadomowione na terenie współczesnej Polski. Następnie uczeni wykazali, że koty z Bliskiego Wschodu pojawiły się w Europie Centralnej już we wczesnym neolicie. Cztery lata później stwierdzono, że istnieje silny związek pomiędzy pojawieniem się myszy domowej i kotów w Europie Wschodniej późnego neolitu. To sugeruje, że rozprzestrzeniania się myszy doprowadziło do wzrostu popularności kotów i ich rozprzestrzeniania przez ludzi po świecie. Historię podboju świata przez koty trudno jest jednak badać, gdyż ich szczątki stosunkowo rzadko znajduje się w materiale archeologicznym z okresów sprzed późnego średniowiecza. W Europie wyraźny wzrost popularności kotów widoczny w danych zooarcheologicznych nastąpił dopiero w drugiej połowie XIII wieku.
      Dlatego też międzynarodowy zespół specjalistów, w skład którego weszła m.in. Magdalena Krajcarz, Péter Csippán z Eötvös Loránd University w Budapeszcie czy Danijela Popović z Uniwersytetu Warszawskiego, rozpoczął projekt badań genetycznych, który ma wyjaśnić drogi rozprzestrzeniania się kotów w Europie Wschodniej.
      Podczas najnowszych badań pod uwagę wzięto materiał pozyskany od ponad 200 kotów ze 102 stanowisk archeologicznych datowanych od późnego plejstocenu po okres współczesny. Wstępne analizy mitochondrialnego DNA pokazały, że koty z haplogrupą A1 dzikich kotów bliskowschodnich były obecne w Europie Centralnej przed neolitem. Dotychczas najstarsze odkryte w Europie ślady tej haplogrupy pochodziły z Rumunii z ok. 7700 r. p.n.e. Nowe badania sugerują, że była one znacznie szerzej rozpowszechniona. Ich autorzy mają nadzieję, że kolejne przeprowadzone przez nich analizy pozwolą odpowiedzieć na pytanie, czy zasięg A1 to skutek naturalnego przepływu genów pomiędzy populacjami bliskowschodnią a europejską, czy też skutek powiększania zasięgu przez populację bliskowschodnią.
      Skoncentrowane na Polsce pomiary morfometryczne wskazują również, że pomiędzy neolitem a średniowieczem widoczny jest trend zmniejszania rozmiarów ciała kotów. Jeszcze w neolicie koty udomowione miały rozmiary podobne do europejskich dzikich kotów, których wielkość jest stabilna w czasie. Podobny trend widoczny jest wśród kotów z epok brązu i żelaza w Danii. Autorzy nowych badań wciąż zbierają dane z Bałkanów i Karpatów, regionów północnych zasięgów występowania bliskowschodnich dzikich kotów. Liczą się z tym, że zauważą tutaj bardziej złożone trendy.
      Na podstawie najstarszych kocich kości z Polski i Serbii oraz wcześniejszych badań, Krajcarz i jej zespół doszli do wniosku, że w Polsce występują trzy linie genetyczne kotów. Część z nich przybyła wraz z neolitycznymi rolnikami z Anatolii przez Bałkany. Najstarsze takie szczątki pochodzą z jaskini Jasna Strzegowska sprzed niemal 8000 lat, znacznie więcej materiału pochodzi natomiast z okresu od 5300 do 6300 lat temu. Druga z linii genetycznych zaczęła rozprzestrzeniać się w V wieku p.n.e z Italii, wędrując wraz z handlarzami bursztynem. Ostatnia zaś dotarła na przełomie er, przebywając długą drogę na statkach przez Morze Śródziemne po Kanał La Manche i przywędrowała do nas z zachodu i północy z Germanami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od lat jesteśmy świadkami zmian na światowej scenie politycznej i gospodarczej. W ostatnim czasie, szczególnie po napaści Rosji na Ukrainę, proces ten gwałtownie przyspieszył. Naukowcy i analitycy zastanawiają się, jak będzie wyglądał świat w kolejnych dekadach. „Polska – Azja. Wojna i pandemia, zmierzch dawnej globalizacji i początek nowej” to drugie spotkanie świata nauki, biznesu, administracji państwowej i samorządowej organizowane przez Centrum Studiów Azjatyckich działające w ramach Izby Gospodarczej Europy Środkowej. Współorganizatorami konferencji są Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu oraz Politechnika Opolska.
      Konferencja rozpocznie się 26 września. Jej tematem jest omówienie wpływu pandemii Covid 19 i wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą na ekonomiczne, polityczne, społeczne i kulturowe przemiany w skali globalnej i lokalnej w krajach azjatyckich oraz ich znaczenie dla charakteru, natężenia i kierunku procesów globalizacyjnych, w szczególności tych, które dotykają Polski, Europy Środkowej i krajów azjatyckich, czytamy w zaproszeniu na konferencję.
      Cztery z pięciu dni konferencji zostaną poświęcone poszczególnym krajom i regionom Azji: w pierwszym dniu (26 września) eksperci zajmą się Chinami, dzień drugi (27.09) poświęcony będzie Korei, trzeci dzień zdominuje tematyka Japonii, dzień czwarty (29.09) to dzień Turcji, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Kirgistanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu. Natomiast dzień ostatni konferencji będzie poświęcony Azji jako całości, z uwzględnieniem jej poszczególnych regionów, szczególnie tych, których nie omówiono wcześniej.
      Organizatorzy konferencji, prof. Gościwit Malinowski z UW, dr hab. prof. UE Grzegorz Krzos z UE, dr hab. Maria Bernat z PO, dr hab. Andrzej Bujak z WSB oraz Łukasz Osiński, prezes Izby Gospodarczej Europy Środkowej, chcą zaprezentować potencjał naukowcy polskich studiów azjatyckich, wymienić doświadczenia oraz przedyskutować plany i możliwości badań nad krajami azjatyckimi z przedsiębiorcami i przedstawicielami administracji.
      Dlatego też organizatorzy zapraszają osoby zainteresowane tematyką konferencji do zaprezentowania wyników swoich badań naukowych. Osoby zainteresowane podzieleniem się wynikami swoich badań powinny wysłać na adres gosciwit.malinowski@uwr.edu.pl zgłoszenia zawierające imię, nazwisko, afiliację autora, tytuł prezentacji i jej preferowaną formę oraz krótkie streszczenie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...