Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Amerykańska firma NovoCure zaprezentowała wyniki badań klinicznych nad produkowanym przez siebie urządzeniem, nazwanym Novo-TTF. Jest to maszyna, której zadaniem jest zmniejszenie masy guza nowotworowego przed podjęciem próby jego usunięcia metodą chirurgiczną.

Działanie Novo-TTF opiera się na wytwarzaniu wewnątrz tkanki nowotworowej pola elektrycznego o ściśle określonych parametrach. Dzięki precyzyjnej regulacji urządzenia możliwe jest wytworzenie w guzie warunków, które prowadzą do zniszczenia dzielących się komórek nowotworowych i jednoczesnego zachowania zdrowej części piersi. W połączeniu z odpowiednio dobraną chemioterapią możliwe jest uzyskanie w ten sposób tzw. efektu addytywnego (działanie leku i wytworzonego pola sumuje się) lub synergistycznego (efekt współdziałania obu środków jest wyższy niż suma ich skuteczności przy stosowaniu osobno), zależnie od rodzaju podawanego preparatu.

Badania na ludziach wykazały wysoką skuteczność nowej techniki. Testy objęły pięć pacjentek z rakiem piersi, u których planowana była operacja usunięcia guza. Dzięki zastosowaniu przed zabiegiem chirurgicznym łączonego leczenia chemioterapeutykiem oraz polem elektrycznym uzyskano u badanych pań efekt pomniejszenia guza o co najmniej 86%. U jednej z pacjentek udało się nawet usunąć guz całkowicie jeszcze przed interwencją chirurga. Nie stwierdzono także poważnych efektów ubocznych stosowania testowanej terapii - najsilniejszym z niepożądanych objawów było łagodne podrażnienie skóry w miejscu przyłożenia elektrod. Na szczęście zmiana ta jest łatwa do wyleczenia przy użyciu prostych kremów. W związku z zachęcającymi wynikami planowane są dalsze badania na większej grupie chorych.

NovoCure pracuje równocześnie nad zastosowaniem swojego produktu w leczeniu glejaka wielopostaciowego, wyjątkowo groźnego nowotworu mózgu. Do badania zakwalifikowano pacjentów, u których guz odnowił się pomimo wcześniejszego zastosowania technik chirurgicznych oraz radioterapii. W porównaniu do chorych leczonych standardowo, dodanie użycia Novo-TTF do schematu leczenia pozwoliło na podwojenie mediany przeżycia (czasu, którego dożywa połowa leczonych pacjentów). Obecnie maszyna przechodzi trzecią fazę badań klinicznych, co oznacza szansę na wprowadzenie do rutynowego leczenia już za kilka lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że pomysłem jeszcze człowieka z raka nie wyleczono

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samym pomysłem- nie, ale wprowadzeniem pomysłu w życie, o czym pisze Waldi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A masz jakieś wyniki badań na ten temat, czy tak sobie powtarzasz, co ktoś napisał w necie? ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Omal nie pękłam ze śmiechu! Masz obsesje na punkcie dostarczania Ci wyników badań. A szukaj se sam.

Powinieneś się cieszyć, że ktoś o tym wspomniał- to już Ci przekazał ogrom informacji. Widać, nie umiesz sobie z tym poradzić, skoro domagasz się gotowych dowodów!

Gdybyś zaczął szukać, napewno wiecej byś na tym skorzystał.

Jeżeli uważasz, że w necie piszą same głupki, to po co tu siedzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ ostatnio mówi się też o leczeniu stanów zapalnych polem magnetycznym - co zresztą jest odgrzaniem dawniejszej metody - wygląda na to, że komórki dzielące się są bardziej wrażliwe na pole elektromagnetyczne. Gdyby tak, to mielibyśmy marzenie onkologów-  lokalny cytostatyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli uważasz, że w necie piszą same głupki, to po co tu siedzisz?

Bo na tym forum spotkałem sporo inteligentnych osób :] Ciekawych i wiarygodnych informacji ze świata nauki też tutaj nie brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby lekarze, nie tylko onkolodzy  nie  tkwili w ,,jedynie słusznych " metodach leczenia, zniknąłby nie tylko problem raka. Całe szczęście, coraz więcej lekarzy zaczyna przekonywać się do niekonwencjonalnych metod leczenia. W końcu ruszy to lawinowo. Firmy farmaceutyczne blokują jak tylko mogą i fałszują informacje związane ze skutecznymi metodami naturalnego wspomagania  organizmu.

Wpajają ludziom kłamstwa np. o rzekomej szkodliwości  witamin (bo niby można przedawkować, co jest bzdurą). ,,Kłamstwo powtarzane ileś razy staje się prawdą" i społeczeństwu sie to utrwala.

Mówi się, że chcą wprowadzić witaminy na receptę.  Czy to jest z powodu troski o nasze zdrowie? Nie łudźmy się, im na naszym zdrowiu nie zależy.

Gdyby natura, której nie można patentować, nie była dla nich zagrożeniem, nie walczyliby z nią tak, jak to robią do tej pory.

Wyciagnijmy wnioski...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby lekarze, nie tylko onkolodzy  nie  tkwili w ,,jedynie słusznych " metodach leczenia, zniknąłby nie tylko problem raka. Całe szczęście, coraz więcej lekarzy zaczyna przekonywać się do niekonwencjonalnych metod leczenia. W końcu ruszy to lawinowo. Firmy farmaceutyczne blokują jak tylko mogą i fałszują informacje związane ze skutecznymi metodami naturalnego wspomagania  organizmu.

Wpajają ludziom kłamstwa np. o rzekomej szkodliwości  witamin (bo niby można przedawkować, co jest bzdurą). ,,Kłamstwo powtarzane ileś razy staje się prawdą" i społeczeństwu sie to utrwala.

Mówi się, że chcą wprowadzić witaminy na receptę.  Czy to jest z powodu troski o nasze zdrowie? Nie łudźmy się, im na naszym zdrowiu nie zależy.

Gdyby natura, której nie można patentować, nie była dla nich zagrożeniem, nie walczyliby z nią tak, jak to robią do tej pory.

Wyciagnijmy wnioski...

 

Chcesz powiedzieć, że dysponujesz skuteczniejszymi metodami terapii rozmaitych schorzeń niz medycyna tzw. konwencjonalna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja korzystam z tych metod i potwierdzam ich skuteczność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja korzystam z tych metod i potwierdzam ich skuteczność.

 

Jestem dumny za znalezienie odrobiny czasu  ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby lekarze, nie tylko onkolodzy  nie  tkwili w ,,jedynie słusznych " metodach leczenia, zniknąłby nie tylko problem raka.

Problem raka nie wziął się z metod leczenia, tylko z nawyków społeczeństwa oraz czynników środowiskowych.

 

Wpajają ludziom kłamstwa np. o rzekomej szkodliwości  witamin (bo niby można przedawkować, co jest bzdurą)

O, widzę, że pranie mózgu w wykonaniu doktora Ratha zbiera niezłe żniwo. Zapraszam do lektury porządnej literatury naukowej, a nie wypocin jednego człowieka. Zapewne zaraz będziesz twierdziła, że uszkodzenie wzroku przez retinol to jedynie fałszowanie danych niewygodnych dla firm farmaceutycznych?

 

. ,,Kłamstwo powtarzane ileś razy staje się prawdą" i społeczeństwu sie to utrwala.

Tylko jak na ironię za Twoją "prawdą" nie stoją żadne solidnie potwierdzone fakty.

 

Mówi się, że chcą wprowadzić witaminy na receptę.[/quote

Kto? Gdzie? W jakim kraju poważny organ coś takiego proponował? Nie traktuj opinii jednego czy drugiego człowieka jako wiążącej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

,,Problem raka nie wziął się z metod leczenia, tylko z nawyków społeczeństwa oraz czynników środowiskowych".

Odwracasz kota ogonem. Rozmawiamy o chorobie już istniejacej, a nie o przyczynach.

,,O, widzę, że pranie mózgu w wykonaniu doktora Ratha zbiera niezłe żniwo".

Nie masz  pojęcia o praniu mózgu...

"Zapraszam do lektury porządnej literatury naukowej, a nie wypocin jednego człowieka".

Pokaż mi chociażby jednego wyleczonego człowieka np. z nadciśnienia,  miażdżycy, chorób tarczycy dzięki zastosowaniu wiedzy z ,,porządnej literatury naukowej". Chodzi mi o wyleczonego, nie leczonego.

retinol - nie wspominałam o nim. Nie mów za mnie.

"Kto? Gdzie? W jakim kraju poważny organ coś takiego proponował? Nie traktuj opinii jednego czy drugiego człowieka jako wiążącej".

To ja wybieram, kogo mam słuchać , a kogo nie.

Jeżeli uważasz, że to, co piszę jest bzdurą- omiń i nie zawracaj sobie tym głowy.

,,Tylko jak na ironię za Twoją "prawdą" nie stoją żadne solidnie potwierdzone fakty".

  A stoją!

-RathM, Niendorf A, Reblin T, DietelM Krebber HJ, Beisiegel U. (1989)Detection and quantification of lipoprptein(a) in the arterial wall of107 coronary bypass patients. Arteriosclerosis 9

-RathM, Pauling L.(1990a)Hypothesis:Lipoprotein (a)is a surrogate for ascorbate.  Proceedings  of the National Academy of Sciences USA  87

-RathM., Niedźwiecki A.(1996)Nutritional Supplement Program Halts progression of Early Coronary Artheriosclerosis Documented by Ultrafast Computed Tomography. Journal of Applied Nutrition.48

-Robinson K,Arheart K,Refsum H i wsp. (1988)Low circulating folate and vitamin B6 concentration:risk factors for stroke,peripheral vasculardisease, and coronary artery disease.

-Rath (1993)A new era in medicine.Journal of orthomolecular Medicine 8

- PaulingL 1986 How to Live Longer and Feel Better? WH Freeman and Company, Nowy Jork

-Digiesi V(1992)Mechanism of action of coenzyme Q10 in essential hypertension. Current Therapeutic Research 51

-Emmert D, Irchner J(1999)  The role of vitamin E in the prevention of heart disease. Archives of Family Medicine 8:537-542

Czy wystarczy? Następnych jest przynajmniej 120.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Odwracasz kota ogonem. Rozmawiamy o chorobie już istniejacej, a nie o przyczynach.

Oj, wypraszam sobie. To Ty zasugerowałaś, jakoby działanie lekarzy było przyczyną problemu. Tymczasem dużo łatwiej i taniej byłoby zapobiegać chorobie, niż ją leczyć (odsyłam do analiz farmakoekonomicznych).

 

retinol - nie wspominałam o nim. Nie mów za mnie.

Ależ oczywiście, że wspomniałaś. Napisałaś, że bzdurą jest, jakoby witaminę można było przedawkować. Dla Twojej  informacji: retinol jest witaminą.

 

To ja wybieram, kogo mam słuchać , a kogo nie.

Ale odnoszenie się do słów jednego człowieka, często całkowicie niekompetentnego, i tworzenie na tej podstawie obrazu całości, to bardzo zły nawyk.

 

Co do literatury, mylisz bardzo wyraźnie dwie rzeczy. Ja nigdy nie zaprzeczyłem, że niedobór tej czy innej witaminy może powodować różne choroby. Za to zdecydowanie nie zgadzam się z twierdzeniem, jakoby fakt przyjmowania określonej tabletki zawierającej dany składnik rozwiązywał problem, bo sprawa wcale nie jest taka prosta i jednoznaczna. Inna sprawa, że przyjmując witaminy na oślep, nie znając ich zawartości w organizmie, możesz sobie zrobić krzywdę. Dlatego właśnie tak bardzo zwracam uwagę na fakt, że preparaty produkcji tego człowieka nie przeszły odpowiednich testów, a do tego nawet najlepsze środki bez uprzedniej poprawnie postawionej diagnozy mogą zaszkodzić. Zupełnie nie rozumiesz istoty moich zarzutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak najbardziej- zapobieganie jest setki razy lepsze od leczenia.

Jeżeli jednak choroba wystąpi to szybciej organizm wraca do równowagi, jeśli wesprze się go zestawami witaminowomineralnymi. Dlatego, aby ograniczyć wystąpienie choroby lub nawet nie dopuścić do niej, należy dożywiać organizm. Wróciliśmy do punktu wyjścia.

To, że retinol jest witaminą, wiedziałam prawdopodobnie duuużo wcześniej od ciebie. Syntetyczną. Pocieszę cię-nie przyjmuję go.

Nie napisałam, że przyczyną problemu są lekarze.

Nie oceniaj - ,,kompetentny, niekompetentny" jeżeli kogoś nie znasz.

Nie masz zielonego pojęcia o bardzo ważnych odkryciach Dra Ratha, jak również o skuteczności Jego zestawów.

Czy jeszcze ci podać tytuły kilku publikacji? Może jednak nie, bo bedziesz miał problem.

,,Dzięki" za ,,troskę" i twoje ostrzeżenia, abym nie zrobiła sobie

krzywdy bez uprzednio postawionej diagnozy.Bądź spokojny.

Pewnie umknęło Twojej uwadze i nie odpisałeś  na poniższe:

Pokaż mi chociażby jednego wyleczonego człowieka np. z nadciśnienia,  miażdżycy, chorób tarczycy dzięki zastosowaniu wiedzy z ,,porządnej literatury naukowej", którą oferujesz do przestudiowania... Chodzi mi o wyleczonego, nie leczonego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli jednak choroba wystąpi to szybciej organizm wraca do równowagi, jeśli wesprze się go zestawami witaminowomineralnymi.

Odpowiednio dobranymi, dodajmy. Problem w tym, że leki te można zamówić przez internet bez jakiejkolwiek konsultacji z lekarzem, a do tego dla niektórych produktów nie są nawet podane zalecenia, w jakich sytuacjach warto je przyjmować.

 

Dlatego, aby ograniczyć wystąpienie choroby lub nawet nie dopuścić do niej, należy dożywiać organizm. Wróciliśmy do punktu wyjścia.

Z tym się zgadzam, ale znów: trzeba to robić umiejętnie.

 

To, że retinol jest witaminą, wiedziałam prawdopodobnie duuużo wcześniej od ciebie. Syntetyczną.[/quote[

O, to bardzo ciekawe. Tylko dlaczego ten "syntetyczny" związek jest wytwarzany przez komórki wielu organizmów, w tym - przez Twoje własne?

 

Pocieszę cię-nie przyjmuję go.

Ale przyjmujesz jego prekursor, który w komórkach ostatecznie i tak staje się retinolem.

 

Nie napisałam, że przyczyną problemu są lekarze.

Aby na pewno?

Gdyby lekarze, nie tylko onkolodzy  nie  tkwili w ,,jedynie słusznych " metodach leczenia, zniknąłby nie tylko problem raka.

;)

 

 

Nie oceniaj - ,,kompetentny, niekompetentny" jeżeli kogoś nie znasz.

Nie muszę znać osobiście - wystarczy, że czytam opinie.

 

Nie masz zielonego pojęcia o bardzo ważnych odkryciach Dra Ratha, jak również o skuteczności Jego zestawów.

Masz rację. Nie mam pojęcia na temat skuteczności preparatów, bo nikt nigdy jej nie sprawdzał w poprawny metodologicznie sposób.

 

Czy jeszcze ci podać tytuły kilku publikacji? Może jednak nie, bo bedziesz miał problem.

Nie rozumiesz sedna problemu. Ja nie twierdzę, że brak witamin nie jest szkodliwy. Twierdzę jedynie, że nikt nie wykazał, że preparaty przygotowane przez tego człowieka działają. A jak słyszę np. takie opinie, że witamin się nie da przedawkować, to naprawdę zaczynam mieć wątpliwości, czy dana osoba wie, o czym mówi.

 

,,Dzięki" za ,,troskę" i twoje ostrzeżenia, abym nie zrobiła sobie

krzywdy bez uprzednio postawionej diagnozy.

Ciekawe, czy kiedykolwiek jakikolwiek lekarz postawił taką diagnozę u Ciebie, czy wybrałaś sobie zestaw witamin metodą "na czuja"? W końcu nie lubisz lekarzy.

 

Pokaż mi chociażby jednego wyleczonego człowieka np. z nadciśnienia,  miażdżycy, chorób tarczycy dzięki zastosowaniu wiedzy z ,,porządnej literatury naukowej"

Polecam choćby poczytanie o leczeniu chirurgicznym, bo tabletki rzadko kiedy mają za zadanie ostatecznie rozwiązać problem, tzn. usunąć jego przyczynę. To bardzo normalny tryb: tam, gdzie radykalne rozwiązanie problemu za pomocą operacji nie jest konieczne, a można zrezygnować z ryzyka zabiegu chirurgicznego, często warto brać leki (choć zgadzam się, że często się z nimi przegina, na czele z antybiotykami). Problem w tym, że samo podanie witaminy także nie cofnie miażdżycy czy nadciśnienia trwale, a jedynie opanuje chwilowo objawy. Potrzebne są ciągłe dostawy określonego środka, tak więc podawanie witamin absolutnie niczym nie różni się od podawania np. indapamidu w leczeniu nadciśnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
indapamidu w leczeniu nadciśnienia.

 

Interakcje i działania niepożądane są podobne do występujących przy stosowaniu innych tiazydów

 

Przeciwwskazania  [edytuj]

ciężka niewydolność nerek (GFR<30ml/min/1,73m²)

ciężka niewydolność wątroby

ciężkie zaburzenia elektrolitowe

hipokaliemia

hiponatremia

hiperkalcemia

uczulenie na sulfonamidy

zatrucie glikozydami nasercowymi

ciąża i okres karmienia piersią

 

Działania niepożądane  [edytuj]

zaburzenia elektrolitowe

hiponatremia

hipokaliemia

hipomagnezemia

hiperkalcemia

odwodnienie i przednerkowa ostra niewydolność nerek

spadek ciśnienia tętniczego

wzrost ryzyka zakrzepowo-zatorowego

hiperglikemia

hipertrójglicerydemia

wzrost cholesterolu LDL

hiperurykemia i dna moczanowa

dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego

zaburzenia w obrazie krwi (rzadko)

niedokrwistość

leukopenia

małopłytkowość

odczyny uczuleniowe (rzadko)

ostre zapalenie trzustki (rzadko)

 

Możliwe interakcje  [edytuj]

Ze względu na spadek stężenia potasu w surowicy istnieje ryzyko interakcji z glikozydami nasercowymi. Należy też pamiętać, że jednoczesne podawanie z tiazydami diuretyków pętlowych czy glikokortykosteroidów nasila hipokaliemię.

 

 

Dzięki za radę... 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Odpowiednio dobranymi, dodajmy.

 

-oczywiście, odpowiednio dobranymi. Nie na chybił trafił.

 

,,Problem w tym, że leki te można zamówić przez internet bez jakiejkolwiek konsultacji z lekarzem, a do tego dla niektórych produktów nie są nawet podane zalecenia, w jakich sytuacjach warto je przyjmować.[/quote /

 

To nie są leki. To są składniki odżywcze.

Na podstawie opracowań można dobrać  odpowiednie dla siebie. Można również konsultować z lekarzem. Niektórzy nawet powinni, np. te osoby, które przyjmują leki.

 

O, to bardzo ciekawe. Tylko dlaczego ten "syntetyczny" związek jest wytwarzany przez komórki wielu organizmów, w tym - przez Twoje własne?

 

Zgoda, ale w większości preparatów witaminowych występuje on w gotowej syntetycznej postaci i te miałam na mysli.

 

Gdyby lekarze, nie tylko onkolodzy  nie  tkwili w ,,jedynie słusznych " metodach leczenia, zniknąłby nie tylko problem raka.

 

Nieco się ,,zapędziłam".Pewnie nie zniknąlby w 100%, bo zależy to niewątpliwie od wielu czynników, ale zachorowalność byłaby dużo mniejsza i skuteczność leczenia również.

 

Nie muszę znać osobiście - wystarczy, że czytam opinie

 

Proponuję czytanie opinii z różnych źródeł.

 

Masz rację. Nie mam pojęcia na temat skuteczności preparatów, bo nikt nigdy jej nie sprawdzał w poprawny metodologicznie sposób.

 

Szukaj źródeł.Może to Ci zająć trochę czasu, ale nie wystawiaj opinii zbyt pochopnie, ,,że nikt nigdy..."

 

Twierdzę jedynie, że nikt nie wykazał, że preparaty przygotowane przez tego człowieka działają.

 

Nie mów ,,nikt nie wykazał", bo to, że nie dotarłeś do wykazów, nie oznacza, że Twoje stwierdzenie jest prawdą.

 

A jak słyszę np. takie opinie, że witamin się nie da przedawkować, to naprawdę zaczynam mieć wątpliwości, czy dana osoba wie, o czym mówi.

 

Mam na myśli ludzi ,którzy umieją czytać, rozumieją to, co czytają i stosują się do zaleceń, oraz takich, którzy chcą zdobywać wiedzę na temat zdrowia i choroby.

 

Ciekawe, czy kiedykolwiek jakikolwiek lekarz postawił taką diagnozę u Ciebie, czy wybrałaś sobie zestaw witamin metodą "na czuja .

 

Tak. Byłam diagnozowana przez lekarzy i leczono mnie przez kilka lat tradycyjnymi metodami, czyli lekami na receptę.Efekty były takie, że jedna choroba nie była wyleczona, a już pojawiała się następna.

Pamiętam, że bardzo ostrożnie ,,podchodziłam" do witamin ze względu na ostrzeżenia, jakoby mogły szkodzić (nie kupuję w aptekach, ani tych reklamowanych w środkach masowego przekazu). Bardzo bałam się, aby ,,nie przedawkować". Szukałam jednocześnie wiedzy. Po mniej więcej miesiącu zauważyłam zniknięcie bólów głowy, serce było spokojniejsze. Badanie poziomu TSH, T3, T4- robiłam co miesiąc, inne badania, co 4-5 m-cy. Było coraz lepiej, co wskazywały nie tylko wyniki badań, ale moje lepsze samopoczucie.

Zauważyłam,że idę w dobrym kierunku. Lekarze, którzy robili mi badania (np. usg tarczycy) wyśmiewali się ze mnie, kiedy mówiłam, co mi pomaga. Wycofanie się guzów z tarczycy radiolog przypisał ,,innym czynnikom". Nawet nie chciał wziąć preparatu do ręki,by przeczytać skład.

Nie mam im tego za złe. Na studiach medycznych niewiele uczy się studentów na temat witamin i naturalnych metod wspomagania organizmu, mających wpływ na nasze zdrowie.

Są jednak lekarze, którzy interesują się tym zagadnieniem i są otwarci na wiedzę.

W końcu nie lubisz lekarzy.

 

To jest Twoje stwierdzenie. Nie mogę powiedzieć ,,nie lubię lekarzy". Mogę lubić lub nie lubić konkretnego człowieka; jego zawód nie ma z tym nic wspólnego.

 

Polecam choćby poczytanie o leczeniu chirurgicznym, bo tabletki rzadko kiedy mają za zadanie ostatecznie rozwiązać problem, tzn. usunąć jego przyczynę.

 

Czy leczenie chirurgiczne np. w przypadku miażdżycy (bypassy)rozwiązuje problem?  Na krótko. A leki i tak trzeba brać.

Pewnie, że jeśli jest ,,nóż na gardle", należy się poddać operacji. Jest to zabieg ratujący życie. Dlatego dobrze jest stosować dodatki żywieniowe również po zabiegu, również, jeśli przyjmuje się leki. I tu konieczna jest konsultacja z lekarzem.

 

Problem w tym, że samo podanie witaminy także nie cofnie miażdżycy czy nadciśnienia trwale, a jedynie opanuje chwilowo objawy. Potrzebne są ciągłe dostawy określonego środka, tak więc podawanie witamin absolutnie niczym nie różni się od podawania np. indapamidu w leczeniu nadciśnienia.

 

Okazuje się ,że systematyczne podawanie składników wit.mineralnych (nie jednego określonego środka) i odpowiednich aminokwasów działa przyczynowo i regenerująco. Niskie dawki wielu składników, na zasadzie synergii, działają lepiej, niż duże dawki pojedyńczych.   Leki tylko łagodzą  objawy.

 

Podawanie witamin różni sie diametralnie od podawania indanapidu, czy innych leków.

Witaminy są to te substancje, dzięki którym nasze komórki żyją i pracują, a więc są konieczne.

Indanapid jest sztucznym tworem, który organizm musi dodatkowo usunąć, pomijając jego działania uboczne. Indanapid nie wyeliminuje przyczyny.

Chętnie biorę składniki wit.mineralne /odpowiednio zestawione/, bo pomagają mojemu zdrowiu i nie widzę powodu dla ktorego miałabym je odrzucić. Jest to uzupełnienie pożywienia. Oczywiście nie mogą zastępować  diety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-oczywiście, odpowiednio dobranymi. Nie na chybił trafił.

Problem w tym, że konsultację z lekarzem odbywa może jedna na sto osób przyjmujących zestawy witaminowo-mineralne. Z kolei same korporacje producentów, w tym ta należąca do Matthiasa Ratha, jakoś nieszczególnie dbają o pilnowanie, by pajent przestrzegał tej zasady.

 

To nie są leki. To są składniki odżywcze.

I właśnie to jest problem. Wtedy, kiedy jest to wygodne, mówi się o nich jako o składnikach odżywczych. Kiedy zaś trzeba udowodnić ich cudowne właściwości, nagle stają się lekiem na całe zło.

 

Zgoda, ale w większości preparatów witaminowych występuje on w gotowej syntetycznej postaci i te miałam na mysli.

Ale sprawiasz wrażenie, że wciąż nie dociera do Ciebie, że to dokładnie ta sama substancja chemiczna i dokładnie ten sam wpływ na organizm.

 

Nieco się ,,zapędziłam".Pewnie nie zniknąlby w 100%, bo zależy to niewątpliwie od wielu czynników, ale zachorowalność byłaby dużo mniejsza i skuteczność leczenia również.

 

Nie muszę znać osobiście - wystarczy, że czytam opinie

Proponuję czytanie opinii z różnych źródeł.

Chwila, chwila, uporządkujmy coś. To Ty napisałaś, że "mówi się, żeby przepisywać witaminy na receptę" czy jakoś tak. To Ty powołałaś się na tę opinię, a ja powiedziałem, że traktowanie takiej opinii jako reprezentatywnej dla całego środowiska medycznego jest nieodpowiedzialne. O co całe to bicie piany?

 

Inna rzecz, że tak naprawdę kontrola lekarzy nad wydawaniem witamin nie byłaby taka głupia, bo większość osób nie potrafi ich brać poprawnie. Część z nich przyjmuje w zbyt małych dawkach, a część stanowczo przedawkowuje.

 

Masz rację. Nie mam pojęcia na temat skuteczności preparatów, bo nikt nigdy jej nie sprawdzał w poprawny metodologicznie sposób.

Szukaj źródeł.Może to Ci zająć trochę czasu, ale nie wystawiaj opinii zbyt pochopnie, ,,że nikt nigdy..."

Prosiłem Ciebie już wcześniej o poprawnie wykonane badania nad preparatami autorstwa M. Ratha. Zaatakowałaś mnie twierdząc, że robię źle, że oczekuję dowodów i że te prace wcale nie są potrzebne, bo ci, którzy biorą takie preparaty, wiedzą wystarczająco dobrze. Traktuję to jako stwierdzenie, że takie prace nie istnieją.

 

Mam na myśli ludzi ,którzy umieją czytać, rozumieją to, co czytają i stosują się do zaleceń, oraz takich, którzy chcą zdobywać wiedzę na temat zdrowia i choroby.

Nie, nie, nie. Ty napisałaś wprost, że bzdurą jest, jakoby witaminy mozna było przedawkować.

 

(nie kupuję w aptekach, ani tych reklamowanych w środkach masowego przekazu).

W takim razie ciekawe, kto nadzoruje poprawność składu takiego preparatu i jego zgodność z normami? Mów co chcesz, ale nadzór farmaceutyczny ma tę wspaniałą cechę, że przynajmniej jest zobowiązany do pilnowania, czy skład preparatu jest zgodny z tym, co zapisano na etykiecie.

 

Na studiach medycznych niewiele uczy się studentów na temat witamin i naturalnych metod wspomagania organizmu, mających wpływ na nasze zdrowie.

I z tym się zgadzam, szkoda. Tylko z drugiej strony sami twórcy takich metod są sobie w dużym stopniu winni, bo nie dbają o zapewnienie rzetelnej (czytaj: naukowej i wykonanej w sposób niepodlgający dyskusji) analizy ich skuteczności. Student medycyny, który stanie się później lekarzem, mając w ręku życie pacjenta nie może korzystać z metod, które nie są jednoznacznie uznane za skuteczne.

 

Czy leczenie chirurgiczne np. w przypadku miażdżycy (bypassy)rozwiązuje problem?  Na krótko.

Przy trzymaniu się zaleceń lekarskich (aktywny tryb życia, rzucenie palenia, rozsądne spożywanie alkoholu) sytuacja zmienia się na bardzo długo. Oczywiście nie wliczam tu sytuacji takich, jak np. hipercholesterolemia rodzinna, bo niestety tego w wielu przypadkach żaden preparat skutecznie nie pokona.

 

Dlatego dobrze jest stosować dodatki żywieniowe również po zabiegu, również, jeśli przyjmuje się leki.

Ale jeszcze lepiej jest stosować po prostu dobrą dietę. Nieprawdą jest, jakoby z diety nie dało się pobrać wszystkich niezbędnych składników. To tylko brak dobrej woli samego człowieka.

 

Okazuje się ,że systematyczne podawanie składników wit.mineralnych (nie jednego określonego środka) i odpowiednich aminokwasów działa przyczynowo i regenerująco.

Mogłabyś mi pokazać wiarygodne wyniki na ten temat? Pytam bez złośliwości, bo ciekawi mnie to. Do tej pory nie słyszałem, jakoby istniały związki mogące zmniejszać rozmiar płytki miażdżycowej.

 

Chętnie biorę składniki wit.mineralne /odpowiednio zestawione/, bo pomagają mojemu zdrowiu i nie widzę powodu dla ktorego miałabym je odrzucić. Jest to uzupełnienie pożywienia. Oczywiście nie mogą zastępować  diety.

Skoro "sztuczność" preparatu jest tak wielką jego wadą, to dlaczego właściwie łykasz te prochy zamiast po prostu porządnie się odżywiać? Rozwiązałoby to jakikolwiek problem, a i Ty sama bys na tym sporo zaoszczędziła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale sprawiasz wrażenie, że wciąż nie dociera do Ciebie, że to dokładnie ta sama substancja chemiczna i dokładnie ten sam wpływ na organizm.

 

-Niech będzie ,,ta sama substancja chemiczna", ale ja jej nie chcę. I już.

 

To Ty napisałaś, że "mówi się, żeby przepisywać witaminy na receptę" czy jakoś tak. To Ty powołałaś się na tę opinię, a ja powiedziałem, że traktowanie takiej opinii jako reprezentatywnej dla całego środowiska medycznego jest nieodpowiedzialne. O co całe to bicie piany?"

 

-czy uważasz, że firmy farmaceutyczne nie byłyby z tego zadowolone? Przecież  byłoby im na rekę ograniczyć ludziom bardziej dostęp do zdrowia.

 

,,Inna rzecz, że tak naprawdę kontrola lekarzy nad wydawaniem witamin nie byłaby taka głupia, bo większość osób nie potrafi ich brać poprawnie. Część z nich przyjmuje w zbyt małych dawkach, a część stanowczo przedawkowuje."

 

-Czy masz jakieś dane, aby ktoś zmarł z prawidłowo zażywanych witamin, a nawet z ich przedawkowania? Bo ja- nie.

Z powodu działań ubocznych lekow i nieprawidłowego ich stosowania- tak(np. viox)

Jeśli ktoś chce przedawkować cokolwiek to i lekarz nie pomoże. A może by tak jeszcze marchewkę i pietruszkę na receptę?? I do tego 2kg ziemniaków?

 

Zaatakowałaś mnie twierdząc, że robię źle, że oczekuję dowodów i że te prace wcale nie są potrzebne, bo ci, którzy biorą takie preparaty, wiedzą wystarczająco dobrze. Traktuję to jako stwierdzenie, że takie prace nie istnieją
.

 

-Nie powiedziałam, że robisz źle i że prace nie są potrzebne.podałam strony oraz tytuł ksiażki, a tam jest  przegląd najważniejszych publikacji.

 

W takim razie ciekawe, kto nadzoruje poprawność składu takiego preparatu i jego zgodność z normami?"

 

-odp.cyt. ,,Gwarancje jakości potwierdza niezależne od producenta, prestiżowe laboratorium, posługując się jedną z najważniejszych metod analitycznych-chromatografią gazowa. Metoda ta umożliwia dokładną analizę obecności, czystości i jakości składników, a jej bardzo duza dokładność pozwala na dokonywanie pomiarów i analiz nawet niewielkich ilości substancji badanej i dostarcza powtarzalnych wyników badań. Dzięki niej mozna zapobiec pojawieniu sie w składzie produktu zanieczyszczeń, brudu, obcych ciał, jak też czynników chorobotwórczych. kazdy element produkcji na kolejnych etapach powstawania produktu podlega badaniom chromatograficznym, przy czym koncentracja poszczególnych komponentów, wchodzacych w skład Formuł zostanie oznaczona i udokumentowana.

Po zamknięciu linii produkcyjnej pobierane są próbki, które dalej podlegają rutynowym badaniom prowadzonym przez laboratorium analityczne i inne niezależne laboratorium badawcze np. pod patronatem FDA. na podstawie uzyskanych wyników wystawiony zostaje certfikat (z datą ważności), podpisany przez dyrektora kontroli jakości produktów."

 

Mów co chcesz, ale nadzór farmaceutyczny ma tę wspaniałą cechę, że przynajmniej jest zobowiązany do pilnowania, czy skład preparatu jest zgodny z tym, co zapisano na etykiecie.

 

-Może i zgodny?

Warto przeczytać: ,,Cała prawda o firmach farmaceutycznych" (!!)

 

Tylko z drugiej strony sami twórcy takich metod są sobie w dużym stopniu winni, bo nie dbają o zapewnienie rzetelnej (czytaj: naukowej i wykonanej w sposób niepodlgający dyskusji) analizy ich skuteczności

-Chyba już nie wiesz co wymyślić? Pozostawię  bez komentarza....

 

Student medycyny, który stanie się później lekarzem, mając w ręku życie pacjenta nie może korzystać z metod, które nie są jednoznacznie uznane za skuteczne.

 

-A jak myślisz, dlaczego tak jest? Bo ja wiem.

 

,,Przy trzymaniu się zaleceń lekarskich (aktywny tryb życia, rzucenie palenia, rozsądne spożywanie alkoholu) sytuacja zmienia się na bardzo długo."

 

-Czy napewno? Dlaczego więc przy przyjmowaniu takich ,,wspaniałych" leków tak bardzo umierają ludzie?

 

,,Oczywiście nie wliczam tu sytuacji takich, jak np. hipercholesterolemia rodzinna, bo niestety tego w wielu przypadkach żaden preparat skutecznie nie pokona."

 

-Nie słyszałam, aby jakiś lek pokonał.

 

,,Ale jeszcze lepiej jest stosować po prostu dobrą dietę. Nieprawdą jest, jakoby z diety nie dało się pobrać wszystkich niezbędnych składników. To tylko brak dobrej woli samego człowieka."

 

-Jeśli tak uważasz- stosuj dietę.

 

Mogłabyś mi pokazać wiarygodne wyniki na ten temat? Pytam bez złośliwości, bo ciekawi mnie to. Do tej pory nie słyszałem, jakoby istniały związki mogące zmniejszać rozmiar płytki miażdżycowe

 

-Są w książce plus bibliografia. Kilka publikacji (na chybil trafił) wyślę Ci email-em.

 

Skoro "sztuczność" preparatu jest tak wielką jego wadą, to dlaczego właściwie łykasz te prochy zamiast po prostu porządnie się odżywiać? Rozwiązałoby to jakikolwiek problem, a i Ty sama bys na tym sporo zaoszczędziła.

 

-Jak chcesz- zbadaj skład - zobacz co one zawierają i proszę- daj mi święty spokój. Koniec dyskusji.

   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ale sprawiasz wrażenie, że wciąż nie dociera do Ciebie, że to dokładnie ta sama substancja chemiczna i dokładnie ten sam wpływ na organizm.

Niech będzie ,,ta sama substancja chemiczna", ale ja jej nie chcę. I już.

 

W naturalnych postaciach prócz samej witaminy znajdują się jeszcze dodatkowe składniki regulujące wchłanianie, ogólnie zachowana jest większa równowaga i trudniej jest przedawkować. Co znajdziesz w preparacie witaminowym prócz samych witamin? substancje przeciwzbrylające i barwniki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W naturalnych postaciach prócz samej witaminy znajdują się jeszcze dodatkowe składniki regulujące wchłanianie, ogólnie zachowana jest większa równowaga i trudniej jest przedawkować. Co znajdziesz w preparacie witaminowym prócz samych witamin? substancje przeciwzbrylające i barwniki?

 

- składniki pochodzace z roślin, nasion,owoców, korzeni i drzew, z wodnej wegetacji roślinnej.

Tabletki powlekane są naturalnymi składnikami, zawierającymi  m.in. flawonoidy cytrusowe i naturalne barwniki.

Nie zawierają waniliny, dwutlenku tytanu, wosku do powlekania tabletek. Nie zawierają glutenu, drożdży,glutaminianu sodu,produktów mlecznych, pszenicy,orzechów tłuszczów typu trans, sztucznych barwników, wypełniaczy, pestycydów,rozpuszczalników.

Kapsułki są wegetariańskie, odpowiednie dla osób unikajacych produktów zwierzęcych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
-Niech będzie ,,ta sama substancja chemiczna", ale ja jej nie chcę. I już.

Cóż, jeśli argumentem w merytorycznej dyskusji ma być "ja nie chcę i już", to chyba możemy tę dyskusję w tym momencie zamknąć.

 

To Ty napisałaś, że "mówi się, żeby przepisywać witaminy na receptę" czy jakoś tak. To Ty powołałaś się na tę opinię, a ja powiedziałem, że traktowanie takiej opinii jako reprezentatywnej dla całego środowiska medycznego jest nieodpowiedzialne. O co całe to bicie piany?"

-czy uważasz, że firmy farmaceutyczne nie byłyby z tego zadowolone? Przecież  byłoby im na rekę ograniczyć ludziom bardziej dostęp do zdrowia.

Nie obchodzi mnie, czy firmy byłyby zadowolone. Najważniejsza zasada w medycynie mówi: "po pierwsze nie szkodzić" i dlatego ograniczenie dostępu do witamin mogłoby zwiększyć odpowiedzialność pacjentów. Na tej samej zasadzie można by było twierdzić, że antybiotyki powinny być ogólnodostępne, bo przecież pomagają w wielu chorobach.

 

-Czy masz jakieś dane, aby ktoś zmarł z prawidłowo zażywanych witamin, a nawet z ich przedawkowania? Bo ja- nie.

Nie znam przypadku śmierci bezpośrednio w wyniku przedawkowania witamin, ale jak widać po badaniach, mogą one zwiększać prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci, a do tego np. powodować uszkodzenie wzroku (patrz: przedawkowanie retinolu).

 

Z powodu działań ubocznych lekow i nieprawidłowego ich stosowania- tak(np. viox)

Vioxx, który wycofano z rynku. Popełniono błąd, który może się zdarzyć każdemu, ale wycofano lek, gdy tylko wyszły na jaw niekorzystne informacje na jego temat. Używasz bardzo złego przykładu.

 

Jeśli ktoś chce przedawkować cokolwiek to i lekarz nie pomoże. A może by tak jeszcze marchewkę i pietruszkę na receptę?? I do tego 2kg ziemniaków?

Tylko widzisz, tu jest różnica. Warzywa nie zawierają tak kosmicznych ilości witamin, jak preparaty witaminowe. Zwyczajnie nie jesteś w stanie napchać się tak ogromną ilością warzyw. Poza tym zalecenia żywieniowe mówią wyraźnie: "RÓŻNORODNE warzywa", tak, aby wszystkiego mieć po trochę.

 

-Nie powiedziałam, że robisz źle i że prace nie są potrzebne.

Oj, wcześniej podałaś. Stwierdziłaś, że Ty swoje wiesz i Tobie dowody nie są potrzebne, więc nie będziesz się nimi dzieliła.

 

Mów co chcesz, ale nadzór farmaceutyczny ma tę wspaniałą cechę, że przynajmniej jest zobowiązany do pilnowania, czy skład preparatu jest zgodny z tym, co zapisano na etykiecie.

-Może i zgodny?

Warto przeczytać: ,,Cała prawda o firmach farmaceutycznych" (!!)

Ty naprawdę nie rozróżniasz firm farm. od nadzoru farm, czy tylko udajesz?

 

Tylko z drugiej strony sami twórcy takich metod są sobie w dużym stopniu winni, bo nie dbają o zapewnienie rzetelnej (czytaj: naukowej i wykonanej w sposób niepodlgający dyskusji) analizy ich skuteczności

-Chyba już nie wiesz co wymyślić? Pozostawię  bez komentarza....

Wręcz pzreciwnie, to jest bardzo istotne. Lekarz ma w rękach czyjeś życie, więc musi posiadać rzetelną wiedzę. Nie może oprzeć się na tym, co ktoś napisał w internecie, bo w razie, gdyby ktos pociągnął go do odpowiedzialności, nie miałby jakiejkolwiek obrony. Tymczasem walidowane badania kliniczne są właśnie gwarancją, że na bieżący stan wiedzy lek jest bezpieczny i skuteczny oraz że można go bezpiecznie przyjmować. Jeśli okaże się, że będzie np. tak, jak z Vioxxem, można przynajmniej łatwo zlokalizować winnych.

 

,,Przy trzymaniu się zaleceń lekarskich (aktywny tryb życia, rzucenie palenia, rozsądne spożywanie alkoholu) sytuacja zmienia się na bardzo długo."

 

-Czy napewno? Dlaczego więc przy przyjmowaniu takich ,,wspaniałych" leków tak bardzo umierają ludzie?

Bo zdecydowana większośc ludzi ma gdzieś zalecenia o aktywnym trybie życia. Śmiesznie mała ilość ludzi rzuca palenie. A już totalnie komiczny jest widok pacjentów-palaczy przy drzwiach centrum onkologii, który widzę codziennie od paru lat.

 

,,Oczywiście nie wliczam tu sytuacji takich, jak np. hipercholesterolemia rodzinna, bo niestety tego w wielu przypadkach żaden preparat skutecznie nie pokona."

-Nie słyszałam, aby jakiś lek pokonał.

Właśnie o tym mówię. Tyle, że witaminy również nie rozwiązują tego problemu trwale.

-Są w książce plus bibliografia. Kilka publikacji (na chybil trafił) wyślę Ci email-em.

Nie możesz podać linków? Bardzo nie lubię dzielić się swoim adresem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chemioterapia staje się coraz bardziej skuteczna, coraz więcej osób udaje się wyleczyć z nowotworów, jednak wiele z nich ma później problemy z sercem, które z czasem zabijają część byłych pacjentów onkologicznych. Pojawiła się więc nowa dziedzina medycyny, kardioonkologia. Zajmujący się nią naukowcy z University of Illinois Chicago zidentyfikowali właśnie mechanizm, za pomocą którego enzymy mogą pomóc w zapobieganiu uszkodzenia mięśnia sercowego u osób poddawanych chemioterapii.
      Uczeni najpierw zauważyli, że gdy komórki mięśnia sercowego zostają poddane stresowi pod wpływem chemioterapii, enzymy mitochondrialne przemieszczają się do jądra komórkowego, co jest niezwykłym zjawiskiem. Badacze nie wiedzieli, co to oznacza – czy zjawisko to prowadzi do uszkodzenia komórek, czy też ma je chronić przed uszkodzeniem. Nie mieliśmy pojęcia, co wykażą badania, mówi doktor Jalees Rehman.
      Stworzyli więc wersje enzymów, które omijały mitochondria i przemieszczały się do jądra. Okazało się, że to wzmacniało komórkę, utrzymując ją przy życiu. Następnie wykazali, że proces ten działa tak samo zarówno w przypadku komórek ludzkiego serca uzyskanych z ludzkich komórek macierzystych jak i u myszy poddanych chemioterapii. Wydaje się, że mamy tutaj nieznany nam wcześniej mechanizm, za pomocą którego komórki mięśnia sercowego bronią się przed uszkodzeniem w wyniku chemioterapii, dodaje Rehman.
      Odkrycie daje nowe możliwości kliniczne. Lekarze mogą na przykład testować indywidualnych pacjentów pod kątem zdolności ich organizmu do ochrony serca. Mogliby z komórek macierzystych z krwi pacjenta uzyskiwać komórki serca i testować je pod kątem podatności na uszkodzenia. Oceniając przemieszczanie się enzymów z mitochondriów oraz uszkodzenia powodowane przez chemioterapię można by ocenić jej skutki dla pacjenta, wyjaśnia uczony. U pacjentów, u których taka ochrona jest niedostateczna, można by wywoływać zwiększony ruch enzymów do jąder komórkowych, chroniąc w ten sposób serce przed uszkodzeniem.
      Naukowcy chcą teraz przeprowadzić kolejne badania, by sprawdzić, czy ten sam mechanizm może chronić serce przed innymi uszkodzeniami, powodowanymi np. przez nadciśnienie czy zawały. Chcieliby też przekonać się, czy w ten sposób można chronić inne komórki np. tworzące naczynia krwionośne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Glejak wielopostaciowy to jeden z najczęściej spotykanych i najbardziej agresywnych pierwotnych nowotworów mózgu. Występuje on u od 0,6 do 5 osób na 100 000, a liczba jego przypadków rośnie na całym świecie. Średni spodziewany czas życia od postawienia diagnozy wynosi zaledwie 15 miesięcy. Na University of Toronto postała właśnie nowa technika mikrochirurgiczna, która może pomóc w leczeniu tej choroby. Związane z nią nadzieje są tym większe, że może być wykorzystana do leczenie guzów opornych na inne terapie i umiejscowionych w tych obszarach mózgu, w których interwencja chirurgiczna jest wykluczona.
      Obecnie standardowe leczenie glejaka polega na usunięciu guza i zastosowaniu radio- oraz chemioterapii. Niestety, komórki glejaka bardzo szybko się namnażają i naciekają na sąsiadującą tkankę, przez co ich chirurgiczne usunięcie jest bardzo trudne. Tym bardziej, że mamy do czynienia z mózgiem, w którym nie możemy wycinać guza z dużym marginesem. Jakby tego było mało, glejak szybko nabiera oporności na chemioterapię. Bardzo często więc u pacjentów dochodzi do wznowy nowotworu, który wkrótce przestaje reagować na dostępne metody leczenia.
      Yu Sun, profesor na Wydziale Nauk Stosowanych i Inżynierii oraz Xi Huang z Wydziału Medycyny University of Toronto mają nadzieję na zmianę stanu rzeczy za pomocą robotycznych nano-skalpeli, które mogą precyzyjnie zabijać komórki nowotworu.
      Naukowcy stworzyli węglowe nanorurki, które wypełnili cząstkami tlenku żelaza. Tak uzyskane magnetyczne nanorurki (mCNT) są pokryte przeciwciałami, które rozpoznają specyficzną dla komórek glejaka proteinę CD44. Nanorurki są następnie wstrzykiwane w miejsce występowania guza i samodzielnie poszukują proteiny CD44. Gdy ją znajdą, przyczepiają się do komórki i do niej wnikają. A kiedy są już na miejscu, wystarczy włączyć zewnętrzne pole magnetyczne, pod wpływem którego mCNT zaczynają wirować, uszkadzając od wewnątrz komórki glejaka i prowadzą do ich śmierci.
       

       
      Jako że nanorurki niszczą komórki za pomocą oddziaływania mechanicznego, nie ma ryzyka, że komórki zyskają oporność na ten sposób oddziaływania. Nowa metoda może zatem być odpowiedzią zarówno na problem uodparniania się guza na chemioterapię, jak i na niemożność tradycyjnego usunięcia guza metodami chirurgicznym. Podczas przeprowadzonych już badań na myszach naukowcy wykazali, że ich metoda zmniejszyła rozmiary guza i wydłużyła życie myszy z oporną na chemioterapię formą glejaka wielopostaciowego.
      Inną korzyścią z zastosowania mechanicznego oddziaływania mCNT jest fakt, że obok fizycznego niszczenia struktury komórek, nanorurki mogą modulować specyficzne biochemiczne szlaki sygnałowe, co będziemy starali się wykorzystać do opracowania łączonej terapii biorącej na cel nieuleczalne guzy mózgu, mówi Wang.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wstępne wyniki badań szczepionki przeciwko rakowi piersi wskazują, że wywołuje ona silną reakcję układu odpornościowego na kluczową proteinę guzów nowotworowych, donoszą na łamach JAMA Oncology naukowcy z University of Washington. Być może szczepionka będzie skuteczna przeciwko różnym rodzajom nowotworów piersi.
      Jako, że nie była to randomizowana próba kliniczna, uzyskane wyniki należy uznawać za wstępne, ale są one na tyle obiecujące, że stanowią podstawę do przeprowadzenia większych randomizowanych prób klinicznych, cieszy się główna autorka badań, doktor Mary L. Disis, dyrektor Cancer Vaccine Institute.
      Podczas zakończonego właśnie I etapu badań sprawdzano bezpieczeństwo szczepionki, która na cel bierze proteinę HER2 (receptor ludzkiego naskórkowego czynnika wzrostu 2), by wytworzyć reakcję układu odpornościowego przeciwko niej.
      HER2 znajduje się na powierzchni wielu komórek. W przypadku około 30% nowotworów piersi w komórkach nowotworowych poziom HER2 jest nawet sto razy wyższy niż w zdrowych komórkach. Te tak zwane nowotwory HER2 dodatnie są zwykle bardziej agresywne i z większym prawdopodobieństwem dają nawroty. Jednak nadmierna obecność HER2 wywołuje reakcję układu odpornościowego, co postanowili wykorzystać naukowcy. Tym bardziej, że u pacjentów z HER2, których układ odpornościowy reaguje silniej na obecność komórek nowotworowych, rzadziej dochodzi do nawrotów, więc średnia przeżywalność takich osób jest wyższa.
      Disis i jej zespół stworzyli szczepionkę DNA, zawierającą instrukcję produkcji fragmentu proteiny. Po wstrzyknięciu, DNA dostawało się do komórek, które wykonywały instrukcję, wytwarzały wspomniany fragment i prezentowały go układowi odpornościowemu. Ten ją rozpoznawał i atakował komórki. Instrukcja dotyczyła fragmentu HER2, o którym wiadomo, że wywołuje silną odpowiedź immunologiczną.
      Do badań zaangażowano 66 z nowotworami piersi, które dały przerzuty. Wszystkie zakończyły standardowe leczenia i albo uzyskano u nich całkowitą remisję, albo guzy pozostały jedynie w kościach, gdzie zwykle powoli rosną.
      Uczestniczki badań podzielono na trzy grupy, z których każda otrzymała trzy zastrzyki. Jedna z grup dostała trzykrotnie niską dawkę 10 mikrogramów szczepionki, drugiej wstrzyknięto po 100 mcg, trzecia zaś otrzymała trzy dawki po 500 mikrogramów preparatu. Kobietom zaordynowano też GM-CSF (czynnik stymulujący tworzenie kolonii granulocytów i makrofagów).
      Losy kobiet śledzono następnie przez od 3 do 13 lat (mediana wyniosła niemal 10 lat). Naukowcy chcieli upewnić się, czy szczepionka nie wywoła odpowiedzi immunologicznej przeciwko innym komórkom zawierającym HER2.
      Wyniki dowodzą, że szczepionka jest bardzo bezpieczna. Najpowszechniejsze skutki uboczne, jakie obserwowaliśmy, były podobne do tych, jakie wywołują szczepionki przeciwko COVID: zaczerwienienie i obrzęk w miejscu podania szczepionki, może lekka gorączka, dreszcze i objawy podobne do grypy, stwierdza uczona. Szczepionka wywołała też pożądaną reakcję układu odpornościowego, bez powodowania poważnych skutków ubocznych. Najlepszy wynik uzyskano u pacjentek, które otrzymały średnią dawkę.
      Chociaż celem tego etapu badań nie było sprawdzenie skuteczności szczepionek, naukowcy stwierdzili, że pacjentki radziły sobie znacznie lepiej niż kobiety na podobnym etapie rozwoju raka piersi. Przeciętnie bowiem w ciągu pięciu lat umiera około 50% takich kobiet. Śledzimy ich losy średnio przez 10 lat i 80% z nich wciąż żyje, mówi Disis.
      Jeśli II faza badań klinicznych wypadnie pomyślnie, będzie to silnym argumentem za przyspieszeniem rozpoczęcia fazy III. Mamy nadzieję, że jesteśmy blisko opracowania szczepionki, która efektywnie leczy pacjentów z rakiem piersi, dodaje uczona.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego odkryli, w jaki sposób chemioterapia stosowana w leczeniu nowotworów piersi uszkadza naczynia krwionośne. To pierwszy krok do opracowania metod zapobiegania uszkodzeniu naczyń. Krok niezwykle istotny, gdyż kobiety, które przeszły raka piersi umierają często z powodu chorób układu krążenia.
      Zespół pracujący pod kierunkiem profesorów Tomasza Guzika i Tomasza Grodzickiego zauważył, że u kobiet, które przeszły chemioterapię przed zabiegiem mastektomii, widoczne są głębokie cechy dysfunkcji śródbłonka naczyniowego. Śródbłonek zaś jest kluczowym regulatorem zdrowia naczyń krwionośnych. Badania wykazały, że za uszkodzenie nabłonka odpowiada przede wszystkim docetaksel. Substancja ta, pozyskiwana z igły cisu pospolitego, jest jednym z głównym leków przeciwnowotworowych stosowanych w leczeniu raka piersi.
      Z artykułu opublikowanego na łamach Journal of Clinical Investigation dowiadujemy się, że w wyniku chemioterapii śródbłonek przestaje wytwarzać tlenek azotu, który oddziałuje na mięśnie gładkie naczyń krwionośnych, pełni rolę regulatora przepływu i ciśnienia krwi. W miejsce tlenku azotu wydzielany jest zaś nadmiar wody utlenionej. To zaś prowadzi do licznych patologicznych zmian w naczyniach, wynikiem których jest zahamowanie działania syntazy tlenku azotu, enzymu kluczowego dla produkcji tlenku azotu.
      Kluczowym elementem tej kaskady patologicznych zmian jest oksydaza NADPH Nox4. Oksydazy NADPH (NOX) to grupa enzymów, produkujących reaktywne formy tlenu. Nie od dzisiaj wiadomo, że mogą się one przyczyniać do uszkodzenia struktur komórkowych. NOX4 występuje przede wszystkim w korze nerek i komórkach śródbłonkowych. Przypuszcza się, że produkowany przez nią nadtlenek wodoru może bezpośrednio uszkadzać DNA jądrowy. Dlatego też od dawna oksydazy NADPH są obiecującym celem terapeutycznym w onkologii.
      Naukowcy z UJ wykazali, że inhibitory oksydaz naczyniowych oraz inhibitory wybranych cząsteczek sygnałowych mogą zapobiegać niekorzystnym zmianom w naczyniach krwionośnych. Dzieki ich badaniom pojawiła się więc nadzieja, że w przyszłości możliwe będzie opracowanie takich metod leczenia nowotworów piersi, które nie będą prowadziły do patologicznych zmian naczyń krwionośnych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rak piersi to najczęściej diagnozowany i jeden z najbardziej śmiercionośnych nowotworów na świecie. W 2020 roku zdiagnozowano go u 2,26 miliona osób, a choroba zabiła 685 000 ludzi. Badania przeprowadzone w Szwajcarii wykazały, że nowotwór ten najbardziej efektywnie rozprzestrzenia się w czasie snu. Odkrycie to może znacząco zmienić sposób diagnozy i leczenia raka piersi.
      Do metastazy, rozsiewania się nowotworu, dochodzi, gdy komórki odrywają się od guza pierwotnego, wędrują po organizmie i tworzą nowe guzy. Dotychczas zakładano, że metastaza to proces ciągły, więc podczas badań nad nowotworami nie przywiązywano uwagi do kwestii pory dnia, w której zachodzi. Teraz naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurich, Szpitala Uniwersyteckiego w Bazylei i Uniwersytetu w Bazylei zauważyli zaskakujące zjawisko. Komórki, które tworzą przerzuty w późnym stadium nowotworu pojawiają się głównie, gdy chory śpi.
      Gdy pacjent śpi, budzi się guz, mówi lider grupy badawczej, profesor Nicola Aceto. Podczas badań na 30 kobietach z rakiem piersi oraz modelach mysich naukowcy zauważyli, że podczas snu w organizmie pojawia się więcej krążących komórek nowotworowych. Ponadto komórki, które opuszczają guz w nocy dzielą się szybciej, a więc mają większy potencjał do tworzenia przerzutów od komórek, które odrywają się od guza za dnia. Nasze badania pokazują, że oddzielanie się komórek nowotworowych od guza pierwotnego jest kontrolowane przez hormony takie jak melatonina, które regulują rytm dobowy, dodaje Zoi Diamantopoulou.
      Naukowcy zauważyli też, zupełnie przypadkiem, że liczba krążących w organizmie komórek nowotworowych mocno zmienia się w ciągu doby. Widać to było po czasie pobrania próbek krwi do badań. Niektórzy z moich kolegów pracują wcześnie rano lub późnym wieczorem, czasem pobierali krew o niestandardowych godzinach, mówi Aceto. Naukowców zaskoczyło, że krew pobrana o różnych porach doby zawierała bardzo różną liczbą komórek nowotworowych. Innym zaskoczeniem była duża liczba komórek nowotworowych w jednostce krwi u myszy w porównaniu z ludźmi. Naukowców zaskoczyło to, gdyż myszy to stworzenia aktywne nocą, więc próbki pobierano u nich zwykle za dnia, gdy zwierzęta spały. Szwajcarzy już teraz radzą, by lekarze opiekującymi się pacjentami nowotworowymi, odnotowywali dokładny czas pobrania krwi do badań. Dopiero to może dać pełny obraz sytuacji.
      Teraz zespół Aceto zastanawia się, w jaki sposób odkrycie może pomóc w leczeniu nowotworów. Uczeni chcą sprawdzić, czy przerzutowanie innych nowotworów również zależy od pory dnia oraz czy już istniejące terapie przeciwnowotworowe mogą lepiej działać jeśli będą stosowane o różnych porach doby.
      Szczegóły badań zostały opisane na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...