Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wyjątkowa podróż wyjątkowego teleskopu. JWST jest już w Gujanie Francuskiej

Rekomendowane odpowiedzi

Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) przybył właśnie do Port de Pariacabo w Gujanie Francuskiej. Teraz czeka go podróż do Europe's Spaceport w Kourou. A 18 grudnia największy w historii teleskop kosmiczny zostanie wystrzelony w przestrzeń kosmiczną. Ten wyjątkowy pod każdym względem instrument wymaga wyjątkowego traktowania na każdym etapie planowania i budowy. Wyjątkowa była również jego podróż z USA do Gujany Francuskiej.

Webb podróżuje w specjalnie stworzonej dla niego obudowie. Space Telescope Transporter for Air, Road and Sea, w skrócie STTARS, ma 5,5 metra wysokości, 4,6 metra szerokości i 33,5 metra długości. Gigantyczna obudowa waży 76 ton. Została zbudowana tak, by zabezpieczyć cenny ładunek przed wpływem czynników zewnętrznych, jak np. gwałtowne opady deszczu czy zmiany temperatury.

Gdy zaś mamy ładunek, którego budowa budowa trwała kilkanaście lat i pochłonęła 10 miliardów dolarów, i jest on zamknięty w 76-tonowej obudowie, to planowanie jego trasy jest prawdziwym wyzwaniem. Planowanie bezpiecznego transportu trwało latami. Trzeba było załatwić liczne zezwolenia, zastanowić się, jak ominąć przeszkody, przygotować alternatywne trasy czy miejsca postoju.

JWST wyruszył w podróż 26 września. Najpierw trzeba było go przewieźć z zakładów Northropa Grummana w Redondo Beach w Kalifornii do pobliskiego portu w Naval Weapons Station Seal Beach. Druga podróż lądowa właśnie przed nim. Zapakowany w STTARS teleskop pojedzie z Port de Pariacabo do Kourou.

Jednak zanim w ogóle transport mógł ruszyć w drogę zespół Charliego Diaza z NASA szczegółowo przeanalizował zdjęcia satelitarne. Trzeba było np. wskazać, które dziury w drodze należy załatać, czy które światła drogowe wymagają przebudowania, by zmieścił się kontener z teleskopem. Wybrano też miejsca awaryjnego postoju, gdyby okazało się, że coś dzieje się z ładunkiem i konieczne są jakieś niestandardowe działania. Pojazd ze STTARS porusza się z prędkością 8–16 kilometrów na godzinę, gdyż tylko taka prędkość zapewnia podróż bez wstrząsów.

Obudowa STTARS już wcześniej była wykorzystywana do przewożenia poszczególnych części Webba pomiędzy zakładami biorącymi udział w produkcji teleskopu. Wówczas transportowano ją samolotem. Jednak cały teleskop postanowiono przetransportować drogą morską. Decyzja taka zapadała, gdyż port lotniczy w Cayenne dzieli od Kourou 65 kilometrów i 7 mostów, które mogłyby nie unieść STTARS. A nawet gdyby uniosły, to taka droga trwałaby około 2 dni. Port de Pariacabo jest zaś znacznie bliżej Kourou.

Był jeszcze jeden powód wyboru drogi morskiej. Obawiano się turbulencji oraz sił, jakie działają podczas lądowania. W porównaniu z nimi podróż na pokładzie MN Colibri jest bezpieczna i przebiega znacznie łagodniej. MN Colibri to jednostka specjalnie zaprojektowana do przewożenia dużych elementów rakiet nośnych i innego cennego ładunku dla Europe's Spceport. MN Colibri płynie z prędkością 27 km/h a Sandra Irish, inżynier odpowiedzialna za kwestie wytrzymałości strukturalnej Webba, upewniła się, że podróż będzie jak najbardziej łagodna dla teleskopu. Wspólnie z załogą statku wybrała drogę omijającą zbyt gwałtowne wody.

STTARS to nie tylko opakowanie. To w rzeczywistości mobilny clean room. Teleskop Webba musi być utrzymywany w wysokiej czystości. I właśnie taką czystość zapewnia STTARS. w jego wnętrzu nie może znajdować się więcej niż 100 cząsteczek o wielkości przekraczających 0,5 mikrometra. Żeby utrzymać tak wysoką czystość opracowano specjalne metody czyszczenia części wewnętrznych i zewnętrznych kontenera. Każdy jego fragment, każda śrubka i nit są sprawdzane w świetle ultrafioletowym pod kątem obecności jakichkolwiek zanieczyszczeń. I dopiero wówczas, gdy upewniono się, że STTARS jest czysty wewnątrz i na zewnątrz, załadowano do niego teleskop. A cała operacja odbyła się w clean roomie.

STTARS jest wyposażony w specjalny system wentylacji, klimatyzacji, ogrzewania i kontroli. Warunki w jego wnętrzu są na bieżąco monitorowane, a kontenerowi i zamkniętemu w nim teleskopowi towarzyszą ciężarówki z dziesiątkami butli zawierającymi suche superczyste sprężone powietrze.

 

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem że w kosmos też pojedzie drogą lądową, żeby nie narażać się na turbulencje i nagłe zmiany temperatury? Trochę to zabawne, że łatamy dziury w drodze przed sprzętem, który później zapakujemy na rakietę i odpalimy pod nią parę ton wodoru :) 

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ograniczenie ryzyka. Teleskop prawdopodobnie leży na boku, a został zaprojektowany do osadzenia w pozycji pionowej. Chociaż faktycznie przeciążenia związane ze startem potrafią osiągać 80 G lub więcej, więc musiał zostać zaprojektowany z uwzględnieniem startu. Inna sprawa, to że jak platforma transportowa złapie kapcia, to trzeba wymienić oponę, a na pace prawie 100 ton :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Chociaż faktycznie przeciążenia związane ze startem potrafią osiągać 80 G lub więcej,

To zero to pewnie tak  bezceremonialnie i bez Twojej akceptacji  się wklikało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, 3grosze said:

To zero to pewnie tak  bezceremonialnie i bez Twojej akceptacji  się wklikało.

Napisałem tak, gdyż jest to szczera prawda, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że temat może budzić kontrowersje, szczególnie wśród laików :) Liczbę wbiłem umyślnie i z pełną akceptacją, aczkolwiek bez fanfar. Liczyłem, że podrażnię kogoś komu działam na nerwy, a jest kilku takich gagatków :) Psujesz mi zabawę! Jest tu na wątku jakiś cwaniak? Pan daje 3 grosze a cwaniak piątaka! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cykam się o ten teleskop tak samo jak wtedy, gdy zrobiłem wodę w łazience, położyłem płytki, założyłem kabinę i wszystkie sprzęty, ale wcześniej nie zrobiłem próby ciśnieniowej...

  • Haha 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego robisz w budowlance, a nie w NASA :) JWST skończono w 2016 i od tego czasu trwały testy + opóźnienie związane z C19. Moim zdaniem szanse na powodzenie misji są bardzo wysokie :) Dostarczenie na orbitę, chłodzenie oraz rozwijanie potrwa kilka miesięcy, więc jeszcze będzie trzeba poczekać na werdykt teorii chaosu :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się cykam jak przy szybkim zjeździe z brukowanej uliczki. Niby ktoś ten rower pospawał, nadal jeździ, ale przy wibracjach niemal takich jak w startującej rakiecie nachodzą mnie myśli, że jakiś pojedynczy efekt kwantowy atomu może przełączyć wajchę na opcję "odkręć koło" lub "pęknięta rama". Emocje sięgają zenitu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś zrobiłem na rowerze 80 km/h ze sporej góry na asfalcie. Rower mam dobry, lekko zjazdowy, wzmocniona rama, solidne felgi, każde koło waży ponad 2kg, z przodu widelec 180mm skoku, hydraulika. Też się zastanawiałem czy wszystko po przeglądzie poskręcałem zgodnie z zaleceniami producenta :) Ryzyko jak na moto, z wyjątkiem tego, że miałem na sobie jedynie kask, rękawiczki no i szorty + koszulka :) Koszulka zapewnia odporność na ścieralność rzędu 0.07s przy kontakcie z asfaltem przy takiej prędkości :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stałe przeciążenie to jedno a drganie przy starcie drugie - też się obawiam - i chociaz bardzo mnie denerwują koszty i opóźnienia tego sprzętu to bardzo chciałbym aby wszystko się udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, chodziło mi o wibracje, różne rezonanse i przeciążenia w wybranych fragmentach rakiety wynoszącej ładunek. O takim przeciążeniu wspomniał między innymi ktoś z NASA JPL w kontekście misji Perseverance wraz z Ingenuity, ale widziałem też wspomniane 80 g w innym artykule. Dla przypomnienia, podczas startu wahadłowców na wyrzutnię wtłaczano gargantuiczne ilości wody w celu tłumienia wibracji i fal dźwiękowych. Kiedyś przeczytałem, że inaczej wszytko by się rozleciało zanim by się oderwało od ziemi, ale nie wiem czy to prawda i nie chce mi się teraz sprawdzać :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

O takim przeciążeniu wspomniał między innymi ktoś z NASA JPL w kontekście misji Perseverance wraz z Ingenuity, ale widziałem też wspomniane 80 g w innym artykule

To 80g cały czas mnie nurtuje. Obliczyłeś jakie przyspieszenie (a tym samym prędkość) trzeba nadać ciału, aby uzyskać taki wynik?

Z moich cirka szacunków, trza by rakietę zrzucić z 18m na beton.;)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, 3grosze said:

Z moich cirka szacunków, trza by rakietę zrzucić z 18m na beton.;)

To nie jest najlepsza metoda wystrzeliwania rakiet :) Kierujesz spiczastym czubkiem ku błękitnemu niebu, a ogniem zaburtowym strzelasz w dół tak, aby rakieta szła w górę i nie spadła 18m na beton :) W branży powszechnie uważa się to za błąd, aczkolwiek inżynierowie z Astry opanowali także metodę wystrzeliwania rakiet w bok :)

Nie chce mi się szukać informacji na ten temat, ale znalazłem badanie, gdzie autorzy zaproponowali metodę testowania systemów zasilania SMIC (zintegrowane panele) do cube satów. Jeden z testów złożonych z dwóch uderzeń w dwóch zakresach częstotliwości, o ile rozumiem tabelkę, ma wartość przeciążenia 2000 g. Temat trochę wykracza po za moje umiejętności, ale 2000 g to jest odpowiednik wyhamowania 700 km/s do zera w 0.01 s. Jeszcze chwilę poszperałem, dla porównania pocisk z karabinu (na przykład 5.56 mm NATO) może osiągać szczytowe przeciążenie podczas wystrzału nawet na poziomie 100 000 g, a na pewno kilkadziesiąt tysięcy.

Mechanical-qualification-test-conditions

https://www.researchgate.net/figure/Mechanical-qualification-test-conditions-used-to-test-the-SMIC-X-refers-to-the-satellite_tbl4_333412800

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Nie chce mi się szukać informacji na ten temat, ale znalazłem badanie, gdzie autorzy zaproponowali metodę testowania systemów zasilania SMIC (zintegrowane panele) do cube satów. Jeden z testów złożonych z dwóch uderzeń w dwóch zakresach częstotliwości, o ile rozumiem tabelkę, ma wartość przeciążenia 2000 g.

Około 100g to ja osiągnę uderzając młotkiem w kamień.:) Mnie naprawdę interesuje jak można osiągnąć 80g podczas startu rakiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, nie słyszałem nigdy o HIBEX! :)

Podczas startu powstaje cała masa drgań w różnych zakresach częstotliwości i w przypadku wystąpienia rezonansów lokalnie potrafi dojść do wysokich przeciążeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

23 minuty temu, Astro napisał:

Pocisk rakietowy to całkiem inna masa, ładunek i wymagana szybkość dotarcia do celu. Rakieta kosmiczna z cennym ładunkiem materialnym lub biologicznym, to troszkę coś odmiennego.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minutes ago, Astro said:

Znam to doskonale jak moim autkiem rozpędzę się z górki. :)

Też nie oczekuje od mojego osiągów Ferrari, wystarczy, że zapali :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Astro napisał:

No i na Księżyc ni cholery nie dotrze... ;)

Twój Hibex to nawet do  wysokości przelotowej liniowców nie doleci.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co wyczytałem, to HIBEX był prototypem wykorzystanym w pracach nad pociskiem Sprint, który był interoceptorem przechwytującym ICBM. Startował z przeciążeniem ponad 100 g i miał głowicę termojądrową 1 kT. Niech żyje Zimna Wojna, hej! Pik, pik, pik, pikpikpikpikpik! :)

Więcej do poczytania
http://www.designation-systems.net/dusrm/app4/sprint.html

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Z tego, co wyczytałem, to HIBEX był prototypem wykorzystanym w pracach nad pociskiem Sprint, który był interoceptorem przechwytującym ICBM. Startował z przeciążeniem ponad 100 g i miał głowicę termojądrową 1 kT.

Proponuję, aby do czasu ustalenia przeciążenia na 80g podczas startu tych Falconów. Protonów, Arian, Chang Zhengów pozostać przy nieprzekraczalnym 8g.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież kolega Winchester precyzyjnie to wytłumaczył na samym początku: "stałe przeciążenie to jedno a drganie przy starcie drugie" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Przecież kolega Winchester precyzyjnie to wytłumaczył na samym początku: "stałe przeciążenie to jedno a drganie przy starcie drugie" :)

No, jakieś żródło to jest.:D

Ale było wyrażnie:

W dniu 13.10.2021 o 12:30, cyjanobakteria napisał:

Chociaż faktycznie przeciążenia związane ze startem potrafią osiągać 80 G lub więcej,

Czy kolega Winchester też potwierdzi, że drgania podczas startu potrafią osiągać80g lub więcej?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minutes ago, Astro said:

raczej rozumie się prosto.

Zastawiłem małą pułapkę i liczyłem, że złapie się ktoś komu działam na nerwy i mi nawymyśla, ale 3grosze popsuł zabawę :)

3 minutes ago, 3grosze said:

Czy kolega Winchester też potwierdzi, że drgania podczas startu potrafią osiągać80g lub więcej?

Tego nie napisał, ale wydaje mi się, że rozumie zagadnienie :) Z resztą mi wystarczy, że powiedział tak inżynier z NASA JPL :)

32 minutes ago, Astro said:

Bo wiesz, przeciążenia związane z moim autkiem spokojnie mogą osiągnąć 100 g i więcej (jak przywalę w drzewo).

Nie dasz rady tak szybko pchać autka! Chyba, że zepchniesz je z klifu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Z resztą mi wystarczy, że powiedział tak inżynier z NASA JPL

Nie chowaj dla siebie jego słów.:D

Ok. Nie będę męczył.;)

Owszem, przyspieszenie drgań (wibracji) może  osiągać "kosmiczne" wartości, ale wtedy ich amplituda to nanometry i podawanie ich jako "przeciążenia podczas startu rakiety" to mieszanie parametrów.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minutes ago, 3grosze said:

Nie chowaj dla siebie jego słów.

To chyba było w jednym z filmów od Veritasium, gdzie rozmawiał o przygotowaniach do misji Perseverance i Ingenuity.

21 minutes ago, 3grosze said:

Owszem, przyspieszenie drgań (wibracji) może  osiągać "kosmiczne" wartości, ale wtedy ich amplituda to nanometry i podawanie ich jako "przeciążenia podczas startu rakiety" to mieszanie parametrów.

Przeciążenia te powstają podczas startu rakiety :) To nie moja wina, że fizyka potrafi wymieszać wiele różnych przeciążeń na raz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba prawdopodobnie znalazł galaktyki, których istnienie przeczy standardowemu modelowi kosmologicznemu. Wydaje się, że są one zbyt masywne jak na czas swoich narodzin.
      Astronomowie z The University of Texas at Austin informują na łamach Nature Astronomy, że sześć z najstarszych i najbardziej masywnych galaktyk zaobserwowanych przez JWST wydaje się przeczyć najbardziej rozpowszechnionym poglądom obowiązującym w kosmologii. Naukowcy szacują bowiem, że galaktyki te narodziły się w ciągu 500–700 milionów lat po Wielkim Wybuchu, a ich masa wynosi ponad 10 miliardów mas Słońca. Jedna z nich wydaje się nawet równie masywna co Droga Mleczna, a jest od niej o miliardy lat młodsza.
      Jeśli szacunki dotyczące masy są prawidłowe, to wkraczamy na nieznane terytorium. Wyjaśnienie tego zjawiska będzie wymagało dodania czegoś całkowicie nowego do teorii formowania się galaktyk lub modyfikacji poglądów kosmologicznych. Jednym z najbardziej niezwykłych wyjaśnień byłoby stwierdzenie, że wkrótce po Wielkim Wybuchu wszechświat rozszerzał się szybciej, niż sądzimy. To jednak mogłoby wymagać dodania nowych sił i cząstek, mówi profesor Mike Boylan-Kolchin, który kierował zespołem badawczym. Co więcej, by tak masywne galaktyki uformowały się tak szybko, w gwiazdy musiałoby zamienić się niemal 100% zawartego w nich gazu. Zwykle w gwiazdy zamienia się nie więcej niż 10% gazu galaktyki. I o ile konwersja 100% gazu w gwiazdy mieści się w teoretycznych przewidywaniach, to taki przypadek wymagałby zupełnie innych zjawisk, niż obserwujemy, dodaje uczony.
      Dane, jakich dostarczył JWST, mogą postawić astronomów przed poważnym problemem. Jeśli bowiem masy i wiek wspomnianych galaktyk zostaną potwierdzone, mogą być potrzebne fundamentalne zmiany w obowiązującym modelu kosmologicznym. Takie, które dotkną też ciemnej materii i ciemnej energii. Jeśli istnieją inne, szybsze sposoby formowania się galaktyk, albo też więcej materii było dostępnej we wczesnym wszechświecie, konieczna będzie radykalna zmiana poglądów.
      Oceny wieku i masy wspomnianych 6 galaktyk to wstępne szacunki. Następnym etapem prac powinno być przeprowadzenie badań spektroskopowych. W ich trakcie może się np. okazać, że czarne dziury w centrach galaktyk tak bardzo podgrzewają otaczający je gaz, że galaktyki są jaśniejsze, zatem wydają się bardziej masywne niż w rzeczywistości. Nie można też wykluczyć, że galaktyki tak naprawdę są młodsze, ale znajdujący się pomiędzy nami a nimi pył zmienia kolor docierającego z nich światła tak, iż jest ono bardziej przesunięte ku czerwieni, zatem wydaje się dochodzić z większej odległości, a zatem z młodszych galaktyk.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: tak. Jednak „prawdziwe” w odniesieniu do fotografowanych przez Webba obiektów nie oznacza tutaj takie, jak byśmy zobaczyli je na własne oczy będąc w miejscu Webba, ale takie, jakimi są w rzeczywistości. Żeby to zrozumieć, musimy co nieco wiedzieć o działaniu ludzkiego wzroku oraz Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba (JWST).
      Gdy jesteśmy na ulicy i słyszymy zbliżającą się do nas karetkę pogotowia jadącą na sygnale, zauważymy, że dźwięk jest coraz wyższy, a gdy samochód nas minie, staje się coraz niższy. Fala dźwiękowa zbliżającego się do nas źródła sygnału staje się coraz krótsza, a wydłuża się, gdy źródło sygnału się od nas oddala. Takie samo zjawisko ma miejsce w przypadku fali elektromagnetycznej. Wszechświat się rozszerza, więc – generalnie rzecz biorąc – galaktyki i gwiazdy się od nas oddalają. Długość fali biegnącego w naszym kierunku światła staje się coraz większa, światło to staje się coraz bardziej czerwone. A im bardziej odległy od nas obiekt, tym bardziej czerwone światło do nas dociera. Mówimy tutaj o zjawisku przesunięcia ku czerwieni.
      Ludzie widzą światło o ograniczonym zakresie długości fali. Odległość pomiędzy Ziemią a większością obiektów we wszechświecie jest tak duża, że docierające do nas fale świetlne znajdują się w zakresie podczerwieni, którego nasze oczy nie widzą. Jednak Teleskop Webba jest wyspecjalizowany właśnie w odbieraniu podczerwieni. Dlatego możemy dojrzeć dzięki niemu bardzo stare, niezwykle odległe obiekty.
      JWST korzysta z trzech zwierciadeł. Największe, główne, odpowiada za zbieranie światła docierającego do teleskopu. Zwierciadło główne skupie je i kieruje do zwierciadła wtórnego, stamtąd zaś światło trafia do instrumentów naukowych, a trzecie ze zwierciadeł koryguje wszelkie zniekształcenia wywołane przez dwa pierwsze. Teleskop Webba korzysta ze specjalnej perforowanej maski, która blokuje część docierającego doń światła, symulując działanie wielu teleskopów, dzięki czemu może zwiększyć rozdzielczość. Technika ta pozwala na zdobycie większej ilości danych na temat bardzo jasnych sąsiadujących ze sobą obiektów. Webba wyposażono też w spektrografy, które rozbijają światło na części składowe, ujawniając informacje o intensywności poszczególnych fali światła. Obserwatorium wyposażono też macierz 248 000 mikromigawek służących do pomiaru spektrum światła.
      Za dostarczenie nam obrazu odpowiedzialny jest Zintegrowany Moduł Instrumentów Naukowych, w skład którego wchodzą trzy urządzenia. NIRCam, działająca w podczerwieni kamera, rejestrująca fale o długości od 0,6 do 5 mikrometrów. To ona rejestruje światło z pierwszych gwiazd i galaktyk, pokazuje gwiazdy w pobliskich galaktykach, młode gwiazdy w Drodze Mlecznej oraz obiekty w Pasie Kuipera. Wyposażono ją w koronografy, instrumenty pozwalające na fotografowanie bardzo słabo świecących obiektów znajdujących się wokół obiektów znacznie jaśniejszych. Drugim z nich jest NIRSpec, spektrograf również działający w zakresie od 0,6 do 5 mikrometrów. Spektrografy to urządzenia do rejestracji całego widma promieniowania. Analiza tego widma pozwoli naukowcom poznać wiele cech fizycznych badanego obiektu, w tym jego temperaturę, masę i skład chemiczny. Wiele z obiektów, które Webb będzie badał, jest tak słabo widocznych, że olbrzymie zwierciadło teleskopu będzie musiało prowadzić obserwacje przez setki godzin, by zebrać ilość światła wystarczającą do stworzenia całego widma. Natomiast Mid-Infared Instrument (MIRI) składa się zarówno z kamery jak i spektrografu pracujących w średniej podczerwieni. To zakresy od 5 do 28 mikrometrów. Fal o takiej długości nasze oczy nie widzą. Ten bardzo czuły instrument zobaczy przesunięte ku czerwieni światło odległych galaktyk, tworzących się gwiazd i słabo widocznych komet. Może obserwować Pas Kuipera. Kamer MIRI będzie zdolna do wykonania podobnych szerokokątnych zdjęć, z jakich zasłynął Hubble. A jego spektrograf umożliwi poznanie wielu cech fizycznych odległych obiektów.
      Wszystkie wymienione tutaj instrumenty dostarczają naukowcom danych, które należy odpowiednio dostosować tak, by nasze oczy mogły je zobaczyć. Obrazów z Webba, które udostępnia NASA, nie moglibyśmy zobaczyć będąc w miejscu teleskopu, zarówno dlatego, że nasze oczy nie odbierają światła o takiej długości fali, jak i dlatego, że Webb jest znacznie bardziej czuły na światło. Zatem obrazy przekazywane przez Webba bardziej odpowiadają rzeczywistości, są bardziej prawdziwe, niż to, co możemy zobaczyć na własne oczy. Teleskop korzysta z aż 27 filtrów rejestrujących fale podczerwone o różnej długości. Naukowcy dokładnie analizują te fale, zbierają informacje np. o ich intensywności, a następnie każdej z nich przypisują falę o długości z zakresu światła widzialnego. Najkrótszym przypisywana jest barwa niebieska, dłuższym zielona, najdłuższym czerwona. Po złożeniu tak otrzymany obrazów należy przeprowadzić jeszcze balans, bieli, skorygować kontrast oraz kolory i podziwiać niezwykłe zdjęcia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) dostarczył pierwszy w historii pełny profil molekularny i chemiczny atmosfery planety pozasłonecznej. Inne teleskopy przekazywały już wcześniej dane dotyczące pojedynczych składników atmosfer, jednak dzięki Webbowi poznaliśmy wszystkie atomy, molekuły, a nawet aktywne procesy chemiczne obecne w atmosferze odległej planety. Przekazane dane dają nam nawet wgląd w ukształtowanie chmur, dowiedzieliśmy się, że są one pofragmentowane, a nie pokrywają planety nieprzerwaną warstwą.
      Przekazane informacje dotyczą atmosfery planety WASP-39b, na której trenowano instrumenty Webba. To gorący saturn, zatem planeta o masie dorównującej Saturnowi, ale znajdująca się na orbicie bliższej gwiazdy niż Merkury. WASP-39b oddalona jest od Ziemi o około 700 lat świetlnych.
      Natalie Batalha z University of California w Santa Cruz (UC Santa Cruz), która brała udział w koordynacji badań, mówi, że dzięki wykorzystaniu licznych instrumentów Webba działających w podczerwieni udało się zdobyć dane, które dotychczas były dla ludzkości niedostępne. Możliwość uzyskania takich informacji całkowicie zmienia reguły gry, stwierdza uczona.
      Badania zaowocowały przygotowaniem pięciu artykułów naukowych, z których trzy są właśnie publikowane, a dwa recenzowane.
      Jednym z bezprecedensowych odkryć dokonanych przez Webba jest zarejestrowanie obecności dwutlenku siarki, molekuły powstającej w wyniku reakcji chemicznych zapoczątkowywanych przez wysokoenergetyczne światło docierające od gwiazdy macierzystej. Na Ziemi w podobnym procesie powstaje ochronna warstwa ozonowa.
      Po raz pierwszy w historii mamy dowód na reakcję fotochemiczną na egzoplanecie, mówi Shang-Min Tasi z Uniwersytetu Oksfordzkiego, który jest głównym autorem artykułu na temat pochodzenia dwutlenku siarki w atmosferze WASP-39b. Odkrycie to jest niezwykle ważne dla zrozumienia atmosfer egzoplanet. Informacje dostarczone przez Webba zostaną użyte do zbudowania fotochemicznych modeli komputerowych, które pozwolą nam wyjaśnić zjawiska zachodzące w atmosferze egoplanet. To z kolei zwiększy nasze możliwości poszukiwania życia na planetach pozasłonecznych. Planety są zmieniane i modelowane przez promieniowanie ich gwiazd macierzystych. Takie właśnie zmiany umożliwiły powstanie życia na Ziemi, wyjaśnia Batalha.
      WASP-39b znajduje się aż ośmiokrotnie bliżej swojej gwiazdy niż Merkury Słońca. To zaś okazja do zbadania wpływu gwiazd na egzoplanety i lepszego zrozumienia związków pomiędzy gwiazdą a planetą. Specjaliści będą mogli dzięki temu lepiej pojąć zróżnicowanie planet we wszechświecie.
      Poza dwutlenkiem siarki Webb wykrył też obecność sodu, potasu, pary wodnej, dwutlenku węgla oraz tlenku węgla. Nie zarejestrował natomiast oczywistych śladów obecności metanu i siarkowodoru. Jeśli gazy te są obecne w atmosferze, to jest ich niewiele.
      Astrofizyk Hannah Wakeford z University of Bristol w Wielkiej Brytanii, która specjalizuje się w badaniu atmosfer egzoplanet jest zachwycona danymi z Webba. Przewidywaliśmy, co może nam pokazać, ale to, co otrzymaliśmy, jest bardziej precyzyjne, zróżnicowane i piękne niż sądziliśmy, stwierdza.
      Teleskop dostarczył tak szczegółowych informacji, że specjaliści mogą też określać wzajemne stosunki pierwiastków, np. węgla do tlenu czy potasu do tlenu. Tego typu informacje pozwalają zrekonstruować sposób tworzenia się planety z dysku protoplanetarnego otaczającego jej gwiazdę macierzystą.
      Skład atmosfery WASP-39b wskazuje, że w procesie powstawania dochodziło do licznych zderzeń i połączeń z planetozymalami, czyli zalążkami planet. Obfitość siarki w stosunku do tlenu wskazuje prawdopodobnie, że doszło do znaczącej akrecji planetozymali. Dane pokazują też, że tlen występuje w znacznie większej obfitości niż węgiel, a to potencjalnie oznacza, że WASP-39b uformowała się z daleka od gwiazdy, mówi Kazumasa Ohno z UC Santa Cruz.
      Dzięki Webbowi będziemy mogli dokładnie przyjrzeć się atmosferom egzoplanet. To niezwykle ekscytujące, bo całkowicie zmieni naszą wiedzę. I to jedna z najlepszych stron bycia naukowcem, dodaje Laura Flagg z Cornell University.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba (JWST) od kilku tygodni przysyła wspaniałe zdjęcia przestrzeni kosmicznej. JWST może pracować nawet przez 20 lat i w tym czasie będzie badał też egzoplanety. Dzięki olbrzymiej czułości, dostarczy niedostępnych dotychczas informacji o świetle docierającym z ich atmosfer, co pozwoli określenie ich składu, historii i poszukiwanie śladów życia. Jednak, jak się okazuje, teleskop jest tak doskonały, że obecnie stosowane narzędzia mogą niewłaściwe interpretować przesyłane dane.
      Grupa naukowców z MIT opublikowała na łamach Nature Astronomy artykuł, w którym informuje, że obecnie używane przez astronomów narzędzia do interpretacji danych ze światła mogą dawać niewłaściwe wyniki w przypadku JWST. Chodzi konkretnie o modele nieprzezroczystości, narzędzia opisujące, jak światło wchodzi w interakcje z materią w zależności od jej właściwości. Mogą one wymagać znacznych zmian, by dorównać precyzji danym z JWST. Jeśli nie zostaną odpowiednio dostosowane to – jak ostrzegają autorzy badań – informacje dotyczące takich właściwości atmosfer egzoplanet jak temperatura, ciśnienie i skład mogą różnić się od rzeczywistych o cały rząd wielkości.
      Z punktu widzenia nauki istnieje olbrzymia różnica, czy np. woda stanowi 5% czy 25% składu. Obecne modele nie są w stanie tego odróżnić, stwierdza profesor Julien de Wit. Obecnie używany przez nas model interpretujące dane ze spektrum światła nie przystaje precyzją i jakością do danych, jakie napływają z Teleskopu Webba. Musimy rozwiązać ten problem, wtóruje mu student Prajwal Niraula.
      Nieprzezroczystość określa, na ile łatwo foton przechodzi przez badany ośrodek, jak jest absorbowany czy odbijany. Interakcje te zależą też od temperatury i ciśnienia ośrodka. De Wit mówi, że obecnie używany najdoskonalszy model badania nieprzezroczystości bardzo dobrze się sprawdził w przypadku takich instrumentów jak Teleskop Hubble'a. Teraz jednak weszliśmy na kolejny poziom precyzji danych. Wykorzystywany przez nas sposób ich interpretacji nie pozwoli nam wyłapać drobnych subtelności, które mogą decydować np. o tym, czy planeta nadaje się dla życia czy nie.
      Uczeni z MIT po analizie najpowszechniej używanego obecnie modelu nieprzezroczystości stwierdzili, że jego wykorzystanie do danych z Webba spowoduje, iż trafimy na „barierę precyzji”. Model ten nie będzie na tyle dokładny, by stwierdzić, czy temperatura na planecie wynosi 27 czy 327 stopni Celsjusza, a stężenie jakiegoś gazu w atmosferze to 5 czy 25 procent.
      Wit i jego zespół uważają, że aby poprawić obecnie używane modele konieczne będzie przeprowadzenie więcej badań laboratoryjnych, obliczeń teoretycznych oraz poszerzenie współpracy pomiędzy specjalistami z różnych dziedzin, szczególnie astronomami i ekspertami od spektroskopii.
      Możemy wiele zrobić, jeśli będziemy dobrze rozumieli, jak światło wchodzi w interakcje z materią. Dobrze rozumiemy warunki panujące wokół Ziemi. Jednak tam, gdzie mamy do czynienia z innymi typami atmosfery, wszystko się zmienia. A teraz dysponujemy olbrzymią ilością danych o coraz lepszej jakości, więc istnieje ryzyko błędnej interpretacji, wyjaśnia Niraula.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba wykonał pierwsze zdjęcia planety pozasłonecznej. Na fotografiach widzimy gazowego olbrzyma HIP65426b. To planeta o masie od 5 do 10 razy większej od Jowisza, która powstała zaledwie 15–20 milionów lat temu. Znajduje się w odległości 385 lat świetlnych od Ziemi.
      Na czele zespołu badawczego, który wykonał zdjęcia, stał profesor Sasha Hinkley z University of Exeter. To bardzo ważny moment nie tylko dla Webba, ale dla astronomii. Dzięki Webbowi, obserwując za jego pomocą skład chemiczny planet, możemy bowiem opisywać zjawiska fizyczne na nich zachodzące, stwierdza uczony. Planeta została odkryta w 2017 roku za pomocą urządzenia SPHERE na Very Large Telescope. Dysponowaliśmy jedynie jej obrazami wykonanymi w krótkich falach podczerwieni, które pokazywały dość wąski zakres emisji z planety.
      Większość planet pozasłonecznych wykrywamy metodami pośrednimi, np. rejestrując regularne spadki jasności ich gwiazd, świadczące o tym, że na tle gwiazdy przeszła planeta. Wykonanie bezpośredniego obrazowania planety jest znacznie trudniejszym wyzwaniem, gdyż gwiazdy są wielokrotnie jaśniejsze od planet, więc ich blask przesłania nam krążące wokół nich planety. W przypadku HIP65426b różnica jasności między planetą a jej gwiazdą wynosiła od kilku do ponad 10 tysięcy.
      Nowe zdjęcia wykonano w kilku różnych zakresach podczerwieni: 3,00 mikrometrów (to zdjęcie wykonało urządzenie NIRCam), 4,44 mm (NIRCam), 11,4o mm (MIRI) oraz 15,50 (MIRI). Fotografii takich nie można wykonać z Ziemi, gdyż przeszkadza światło podczerwone emitowane przez naszą atmosferę.
      Bezpośrednie obrazowanie planety było możliwe dzięki temu, że znajduje się ona 100-krotnie dalej od swojej gwiazdy macierzystej niż Ziemia od Słońca. Do pozwoliło Webbowi odróżnić ją od gwiazdy. Instrumenty NIRCam i MIRI są wyposażone w koronografy. To zestaw niewielkich masek, które blokują światło gwiazd, pozwalając dojrzeć obiekty, które w innym przypadku byłyby niewidoczne przez blask gwiazdy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...