Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Tytoń używany jest przez ludzi od ponad 12 000 lat

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, ex nihilo napisał:

Ogólnie fermentacja owoców i soków owocowych jest dosyć kapryśna (winogron też). Łatwo startuje fermentacja octowa - nawet przy dodatku cukru i drożdży. I to jest dla mnie jeden z argumentów przeciwko pierwszeństwu wina (z winogron lub innych owoców).

:blink: Praktyk-nieudacznik transferuje swoje osobiste niepowodzenia na świat...  i historię. A i teoretyk w dalszym ciągu  (pomimo studiowania literatury przedmiotu;)) słaby jak uparcie w tym wątku udowadnia. Fermentacja octowa to powstawanie kwasu octowego z ...ALKOHOLU ETYLOWEGO.:P W praktyce błąd początkujących winiarzy.

Zrozumiał...swoją arogancję w temacie?

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, ex nihilo napisał:

Wbrew pozorom - słoduje się dla smaku piwa i dla możliwości przechowywania słodu, a nie "dla chemii procesu".

Tak, zdaje się że dobrze jest ustalić warunki początkowe dyskusji :) Oczywiście słód może być i jest używany samodzielnie, ale ja to widzę tak:

https://alkohole-domowe.com/destylat/zaciery-zbozowe-i-ziemniaczane/zacier-z-zyta.html

- woda - 10 l
- słód jęczmienny - 0,5 kg
- żyto - 3 kg
- drożdże - 10 dg - 1 kostka

Co widać w powyższym? Ano katalityczną rolę. Podobnie produkowany jest burbon. Wikipedia wie wszystko. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zacier

Ja mówiłem o gorzelnictwie. BTW, o  tym że z dżemu malinowego można zrobić wino, potem pewnie brandy ;) , nie miałem pojęcia.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to dawka enzymów przyspieszająca proces,, ale te enzymy powstaną też bez dodatku słodu, w wyniku procesów związanych z kiełkowaniem. Równie dobrze by można dodać (lub nie) enzymy z butelki (np. to: https://destylacja.com/enzym-gorzelniczy-uplynniajacy-50ml.html) albo napluć.
W przypadku piwa słód dodaje się przede wszystkim dla smaku, dlatego piwo co do zasady robi się ze słodu, a nie tylko z niewielkim dodatkiem słodu. Chociaż... nie tak dawno UE dopuściła produkcje piwa prawie bez słodu, o co była zresztą wielka awantura.
W przypadku destylatów słód (ewentualnie) dodawany do zacieru ma niewielkie znaczenie, nawet w przypadku whisky, która smak uzyskuje przede wszystkim w czasie leżakowania w beczkach.

A można z dżemu zrobić wino, to przecież owoce i cukier, chociaż teraz cholera wie z czego tak naprawdę dżemy są robione. Ja tą (akurat) cholerą nie jestem, bo od kilkunastu lat nie jadłem fabrycznego dżemu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, ex nihilo napisał:

W przypadku destylatów słód (ewentualnie) dodawany do zacieru ma niewielkie znaczenie, nawet w przypadku whisky, która smak uzyskuje przede wszystkim w czasie leżakowania w beczkach.

Mówisz o smaku. Ja (i 3grosze) o głównym składniku dekoktów do komunikacji z przodkami, bogami i Wszechświatem - etanolu. Łatwiej go otrzymać z gotowego cukru w owocach. De facto nie jest konieczna znajomość ognia czy garncarstwa by delektować się produktem fermentacji alkoholowej. Stąd postuluję, że fermentowane owoce były używane przed zacieranymi zbożami. A zatem wino przed piwem. A jak było naprawdę? Nie wiem czy to aż tak ważne :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Jajcenty napisał:

Mówisz o smaku.

No tak, bo się tego słodu czepiłeś, chociaż od początku konsekwentnie pisałem o zacierze (jak do) bimbru, czyli ze smakiem byle jakim, ale z procentami uczciwymi, które pozwolą łatwo dogadać się z bogami, wszystkimi naraz (i diabłami też).
Ale może i dobrze, że się czepiłeś, bo mi się Gloger (historyk, archeolog i właściciel dużego browaru) przypomniał:
Prażmo. Odwieczna potrawa rolniczych Polan, którą były niedojrzałe kłosy żyta lub pszenicy uprażone i wykruszone. Syrenjusz w XVI w. powiada o życie i pszenicy: „Krupy żytne z prażma t. j. z ziarna niedoskonale dojrzałego, w kłosiu zerzniętego i na słońcu albo w piecu suszonego” (str. 914). „Prażmo z pszenicy, póki jeszcze ziarno ma w sobie nieco mleka, w kłosiu nad ogniem uparzone, albo w piecu pieczone, albo na słońcu ususzone i między rękoma wytarte” (str. 928). Łukasz Gołębiowski powiada, że na Polesiu groch prażony dotąd „prażmem” zowią.
Prażucha, czyli lemieszka — potrawa starodawna z mąki pszennej a najczęściej z hreczanej, która praży się sucho na patelni lub w rądlu a potem sypie na okraszony wrzątek, miesza i podaje na gęsto lub na sypko z dodaniem skwarek.

I tymi tropami idąc, z kiełkującymi ziarnami w gębie (no jeszcze nie, bo dopiero dzisiaj zamoczyłem), doszedłem (potykając się o Idiotki, które wirtualne kiełki z gęby rzeczywistej zabrać mi chciały) do wniosku, że słód mógł być nawet przed piwem (o jakiś tydzień lub dwa), a tym bardziej winem jakimkolwiek (o tysiąclecia).
Nie pomylę się chyba zbytnio twierdząc, że rozmaczanie ziarna (z kiełkowaniem lub bez), prażenie go na gorącym kamieniu, tłuczenie (zimnym kamieniem), ewentualne powtórne rozmaczanie (słodka paciaja), to były (w różnych kombinacjach) najbardziej pierwotne sposoby przystosowywania ziarna do zżerania go, może już nawet przez jakieś małpoludy stosowane. A dopiero później (o miesiąc albo dwa) zaczęło się gotowanie. Czyli słód był, woda bez problemu. Zostawienie (ech, ta skleroza) w jakiejś tykwie słodowej paciai na tydzień = piwo, i to całkiem niezłe, słodowe.
Czyli są już dwie drogi powstania piwa, niekonkurencyjne zresztą. No nieźle...
 

15 godzin temu, Jajcenty napisał:

Łatwiej go otrzymać z gotowego cukru w owocach. De facto nie jest konieczna znajomość ognia czy garncarstwa by delektować się produktem fermentacji alkoholowej

Ogień to jakieś pół miliona lat, garncarstwo tak z 15 tys. Ale do piwa garncarstwo niepotrzebne (z winem gorzej) - wystarczą tykwy i inne takie, a jak ktoś by chciał trochę (tfuu!) pracy włożyć, może w drewnie wydłubać lub wypalić nieckę - technologia znana od czasów dinozaurów pewnie. I - wbrew pozorom - w czymś takim gotować też można: wystarczy wrzucić rozgrzany w ognisku kamień (survival Panie, poziom podstawowy).
A z tym delektowaniem się w przypadku wina... Hmm:
http://www.winologia.pl/teksty_wadywina.htm
Wino jest dużo bardziej kapryśne niż zacier, obojętnie ze słodem, czy bez. I to nie takie do delektowania się nawet, a do zwykłego nażłopania się procentów. Nie przypominam sobie teraz żadnej grupy pierwotnej, która by wino robiła (może jacyś Indianie i fermentowany sok z agawy). A zaciery miały chyba wszystkie 9poza zimnoludkami pewnie, bo tam raczej nie bardzo fermentować by chciało.
 

15 godzin temu, Jajcenty napisał:

A jak było naprawdę? Nie wiem czy to aż tak ważne :D 

Zgadzam się z Tobą, że nieważne co było pierwsze, ważne że jest... ale ciekawość bywa silniejsza od procentów ;)

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Jajcenty napisał:

A zatem wino przed piwem. A jak było naprawdę? Nie wiem czy to aż tak ważne :D 

Bo to zabawa w dowodzenie miała być, ale okazuje się, że dla Nihilo to sprawa życia i smierci :D, skoro musiał mnie poobrażać aby piwo w wyscigu promować, a  w argumentacji swoimi kurami się wspomagać:

W dniu 26.10.2021 o 01:44, ex nihilo napisał:

* - Idiotki to moje kury, mam ich kilka. Są to bardzo niegłupie zwierzaki (w ogóle, a nie dlatego, że moje), ale one uważają się za idiotki - kiedy wrzasnę Iidioootkiii!

wczesniej próbował tworzyć (na podstawie literatury przedmiotu- rozbrajające okreslenie :)) naiwnych i nieszczelnych definicji, zarzuceniem mi manipulacji, za co nie przeprosił:(. Teraz nocnym kopiowaniem internetu, a wciąganiem do piwowarstwa prażuchów i prażma próbuje zakamuflować swoją indolencję w temacie. Indolencję połączoną z partactwem:

W dniu 26.10.2021 o 01:44, ex nihilo napisał:

Ogólnie fermentacja owoców i soków owocowych jest dosyć kapryśna (winogron też). Łatwo startuje fermentacja octowa - nawet przy dodatku cukru i drożdży. I to jest dla mnie jeden z argumentów przeciwko pierwszeństwu wina (z winogron lub innych owoców).

Pierwsze, wynikające z nieuctwa Nihilo: nie wiedział, (tu się dowiedział), że fermentacja octowa następuje na bazie alkoholu etylowego wytworzonego najpierw przez pracowite drożdże, które potem ten domorosły winiarz :P brakiem higieny psuje.

 

.......................................

Up skupiłem się tylko na uparcie błądzącym Nihilo, bo prymat wina (na potrzeby wątku;)) został udowodniony!

 

7 godzin temu, ex nihilo napisał:

Ale do piwa garncarstwo niepotrzebne (z winem gorzej) - wystarczą tykwy

A dla wina samo winne grono:P, z uszkodzoną skórką.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 24.10.2021 o 10:39, 3grosze napisał:

Teraz faktycznie nie rozumiem argumentu z klimatem i Finlandią: spór jest o początki piwowarstwa i winiarstwa.

Obecnie za najstarsze ślady piwowarstwa uznaje się to z jaskini Raqefet z Izraela, sprzed 13 700 lat. Odtworzono proces produkcji tego piwa. Był on trzyetapowy. Ziarna pszenicy lub jęczmienia były kiełkowane w wodzie, osuszane. Następnie były tłuczone przy pomocy kamiennych moździeży i podgrzewane. Na końcu pozostawiano tak przygotowany zacier  na dzialanie wolnych drożdży. Sami naukowcy przyznają, że to piwo było dalekie od tego jakie znamy dzisiaj i przypominało rodzaj alkoholowej owsianki czy też innego kleiku. Ale to już kolejna praca o podobnej tematyce, ukazująca się w recenzowanym czasopiśmie naukowym. I raczej istnieje w środowisku badaczy  konsensus co do tego, że były to pierwsze piwa.

Nie przecze, że smak wina był znany naszym przodkom jako pierwszy, ale nie ma archeologicznych dowodów na to, że produkcja wina ruszyła jako pierwsza. 

Ale to nie jest tak  naprawdę istotne - archeolodzy, którzy badali Raqefet podkreślaja, że to odkrycie to silne wsparcie dla teorii (mającej już 60 lat), iż chęć uzyskania tego niezwykłego napoju mogła być istotnym, o ile nie kluczowym czynnikiem w "udomowieniu" dzikich zbóż.  Chyba nie muszę tłumaczyć jak ogromną rewolucją w życiu homo sapiens było przeistoczenie się z myśliwego-zbieracza w osiadłego rolnika?

Stąd  ten argument z klimatem i Finlandią - zboża są znacznie bardziej powszechne niż winorośl, nie mówiąc już o tym, że nie tylko piwo da się z nich zrobić..

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.11.2021 o 01:17, venator napisał:

Odtworzono proces produkcji tego piwa. Był on trzyetapowy. Ziarna pszenicy lub jęczmienia były kiełkowane w wodzie, osuszane. Następnie były tłuczone przy pomocy kamiennych moździeży i podgrzewane. Na końcu pozostawiano tak przygotowany zacier  na dzialanie wolnych drożdży. Sami naukowcy przyznają, że to piwo było dalekie od tego jakie znamy (..,.) I raczej istnieje w środowisku badaczy  konsensus co do tego, że były to pierwsze piwa.

Jest kiełkowanie, jest piwo.:)

 

W dniu 3.11.2021 o 01:17, venator napisał:

Obecnie za najstarsze ślady piwowarstwa uznaje się to z jaskini Raqefet z Izraela, sprzed 13 700 lat

Szacun dla sprawności sekcji archeo. W dwa tygodnie przesunęli datowanie prapoczątku prapiwa o ponad 2.000 lat: 

W dniu 19.10.2021 o 23:04, venator napisał:

Na to są dowody archeologiczne. Analizy chemiczne naczyń kamiennych wykazały, że   piwo warzono już 9 000 - 11500 BP.

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 4.11.2021 o 07:56, 3grosze napisał:

Szacun dla sprawności sekcji archeo. W dwa tygodnie przesunęli datowanie prapoczątku prapiwa o ponad 2.000 lat:

Trochę wyrwane z kontekstu, bo nie napisalem, że to najstarsze w ogóle ślady warzenia piwa, a:

Mowa tu oczywiście o wytwarzaniu piwa i wina w większych ilościach.

W Göbekli Tepe mamy do czynienia z kompleksem świątynnym i wannami, w którym  było prapiwo, o pojemności 165 litrów. I systematycznej, świadomej  jego produkcji. W nowszych warstwach stanowiska dominował już nawet bardziej produkcyjny charakter tego miejsca.

W Raqefet gdzie, na chwilę obecną, mamy najstarsze ślady prapiwa, wygląda to nieco  skromniej:

_103445951_hi049260507.jpg

 

Mnie jednak od kwestii pierwszeństwa piwa bądź wina bardziej interesuje rola alkoholu w tworzeniu pierwszych państw. Wg. ciekawej teorii Jamesa Scotta (pisałem już chyba  o nim w kontekście bezpaństw, np. Zomi) pierwsze państwa  to były  mniej lub bardziej precyzyjne urządzenia kontroli populacji. Zgromadzona w jednym miejcu większa populacja ludzi produkowała nadwyżkę np. żywności, którą konsumowały eliy społeczne - kapłani, wodzowie, urzędnicy. Nie jest przypadkiem , że pierwsze państwa powstawały w Żyznym Półksiężycu i w innych miejscach, gdzie łatwo było uprawiać zboża. A dalekie początki były min. w czasach kultury natufijskiej. Z jakiś względów dotychczasowi "typowi" łowcy-zbieracze zaczęli gromadzić się w jednym miejscu i budować świątynie, jakby nie patrzeć racjonalnie, miejsce dosyć  abstrakcyjne.  Czy alkohol był  "nagrodą" za ten trud? Czy dlatego zaczęto uprawiać zboża, czy może  jednak piwo było przy okazji? 

Scott pisze jeszcze o jednej kwestii. Częstym aktem fundacyjnym państwa była przemoc. Jego teoria bardzo fajnie pasuje min. do początków państwa polskiego (przy czym zasobem nie było zboże, a niewolnicy, którymi pierwsi Piastowie handlowali na potęgę lub przynajmniej zbierali z tego marże). Agresywne i wojownicze były te społeczeństwa, które żyły wedle reguł tzw. demokracji wojennej (np. Wikingowie). A w demokracji wojennej alkohol odgrywał bardzo ważną rolę. A stąd o krok do  wniosku o jego  państwotwórczą  role. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sir David Attenborough przekazał Królewskim Ogrodom Botanicznym w Kew (RBG Kew) 31 nasion cennej rośliny - perełkowca Sophora toromiro z Wyspy Wielkanocnej. Wcześniej podarowała mu je dr Sonia Haoa Cardinalli, archeolożka z Rapa Nui. S. toromiro należy do rodziny bobowatych. Jest endemitem z Wyspy Wielkanocnej. Ma charakterystyczne różowo zabarwione drewno, które niegdyś wykorzystywano w rzeźbach. Obecnie roślinę uznaje się za gatunek wymarły na wolności (ang. extinct in the wild, EW).
      Roślina wyginęła w wyniku działalności człowieka: wskutek wycinki oraz wprowadzenia na wyspę zwierząt hodowlanych w XVIII i XIX wieku. W stanie dzikim istniała do lat 60. XX wieku. Słynny Thor Heyerdahl, który odwiedził Rapa Nui w latach 50. XX wieku, zauważył tam tylko jednego perełkowca. Zebrał jego nasiona, które z czasem trafiły do Ogrodu Botanicznego w Göteborgu. Później w ogrodzie botanicznym w Menton na południu Francji udało się dzięki nim wyhodować nowe okazy.
      Już pierwsi Europejczycy, którzy dotarli na Wyspę Wielkanocną, zwrócili uwagę, że niemal nie ma na niej większych drzew. Pierwsze naukowe próbki S. toromiro zostały zebrane w 1774 roku podczas podróży Cooka. Z ówczesnych zapisków dowiadujemy się, że na otwartej przestrzeni można spotkać z rzadka porozrzucane zgrupowania tej rośliny. W 1880 roku, już po wprowadzeniu zwierząt hodowlanych, odnotowano obecność martwych roślin z poobgryzaną przez owce korą, a XIX-wieczni turyści informowali, że S. toromiro uprawiana jest jeszcze w ogrodach. Pod koniec XIX wieku, w wyniku epidemii ospy oraz najazdów łowców niewolników, doszło do załamania struktury społecznej na wyspie i znacznego spadku jej populacji. Perełkowiec przestał być ozdobą ogrodów. Ostatnie drzewo w stanie dzikim rosło w kraterze Rano Kao, gdzie skały uniemożliwiały dostęp zwierzętom hodowlanym. Jak zanotował jeden z naukowców, drzewo było obserwowane przez krajowców, którzy z niecierpliwością czekali, aż będzie na tyle duże, by można je było ściąć na rzeźby. Padło ono pod ciosami siekier w 1960 roku.
      Na początku XX wieku w Europie rosły S. toromiro. Wiemy, że w latach 1919–1920 gatunek ten uprawiano w Ogrodzie Botanicznym w Göteborgu; wykorzystano nasiona zebrane przez Carla Skottsberga. Z kolei w latach 20. XX wieku RBG Kew posiadało w swojej kolekcji drzewa z roślin przekazanych przez Catherine Routledge. Z czasem jednak europejskie kolekcje S. toromiro zostały utracone. Te, które obecnie istnieją na Starym Kontynencie, pochodzą z nasion zebranych przez Thora Heyerdahla w kraterze Rano Kao. W 1959 roku udało się z nich wykiełkować cztery rośliny, które zapoczątkowały europejskie kolekcje. Z czasem okazało się, że S. toromiro znajdują się też w ogrodach botanicznych w Nowej Zelandii, Australii i Chile. Najwcześniejsze próby reintrodukcji podjęto w roku 1965. Wszystkie jednak spaliły na panewce.
      Obecnie zasoby S. toromiro charakteryzuje przede wszystkim brak informacji o pochodzeniu roślin. W większości światowych zbiorów znajdują się pojedyncze rośliny. Na świecie S. toromiro uprawia się obecnie w 13 miejscach, z czego jedynie w 4 – 1 w Niemczech, 2 w Chile i 1 w Australii – istnieje więcej niż 10 roślin. Prawdopodobnie jedynie uprawa z Australii pochodzi od więcej niż 1 rośliny założycielskiej.
      Mimo że roślina została wytępiona, wciąż istnieje nadzieja na odrodzenie gatunku. Jak wspominaliśmy, perełkowce występują w ogrodach botanicznych na całym świecie. W Kew Gardens można oglądać ich hybrydy. Przeprowadzono też częściowo udane próby reintrodukcji, dzięki czemu na Rapa Nui rośnie nieco perełkowców. Kilka z nich znajdziemy w ogrodzie doktor Haoa Cardinalli.
      Przekazanie nasion RBG Kew nie było prostym procesem. Najpierw musiały uzyskać odpowiedni certyfikat fitosanitarny, poświadczający, że są wolne od chorób i pasożytów. Pozwalał on na wwiezienie ich na teren Wielkiej Brytanii. Konieczna też była zgoda wyrażona przez szefową Wydziału Zdrowia Roślin i Kwarantanny Królewskich Ogrodów Botanicznych Joanny Bates. Przenoszenie materiału roślinnego z ogrodu i do niego jest bowiem ściśle monitorowane.
      Teraz ogrodnicy z Kew wykiełkują część nasion, a następnie zasadzą je w Temperate House (to największa na świecie zachowana wiktoriańska szklarnia). Niektóre z nasion prawdopodobnie trafią do Millenium Seed Bank w Wakehurst, gdzie zostaną poddane procesom konserwacji i będą przechowywane w podziemnych sejfach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pojawienie się ludzi w obu Amerykach – ostatnich kontynentach zasiedlonych przez H. sapiens – jest przedmiotem intensywnych badań, a ostatnio naukowcy mogą korzystać z coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi genetycznych. Nie od dzisiaj wiemy, że Amerykę zasiedlili mieszkańcy wschodniej Syberii, jednak zdobywamy coraz więcej danych wskazujących, że migrowali tam ludzie z różnych części Eurazji. Naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk przedstawili właśnie dowody, na migrację z dzisiejszych północnych wybrzeży Chin do Ameryki oraz na Wyspy Japońskie.
      Naukowcy skupili się na dziedziczonym w linii żeńskiej mitochondrialnym DNA. Typ D4h3a (typowa dla mieszkańców Ameryki) oraz D4h3b (zidentyfikowany dotychczas tylko we Wschodnich Chinach i Tajlandii) sugerują, że źródło genomu wczesnych mieszkańców Ameryk było bardziej zróżnicowane. Przeanalizowaliśmy 216 współczesnych i 39 prehistorycznych D4h. Nasze badania ujawniły, że doszło dwóch epizodów migracji D4h z północnych wybrzeży Chin. Jeden miał miejsce podczas maksimum ostatniego zlodowacenia, a drugi podczas wycofywania się lodowca, co ułatwiło rozprzestrzenianie się ludzi na różne obszary, w tym do Ameryk i na Wyspy Japońskie. Dystrybucja wzdłuż wybrzeży amerykańskiego typu D4h3a i japońskich D4h1a oraz D4h2, w połączeniu z archeologicznymi podobieństwami pomiędzy północnymi Chinami, Amerykami i Japonią, wspiera hipotezę o takim rozprzestrzenianiu się ludzi, czytamy na łamach Cell Reports.
      Historia zasiedlania Ameryk jest więc bardziej złożona, niż się wydaje. Do poprzednio opisywanych przodków z Syberii, Australomelanezji i Azji Południowo-Wschodniej należy dodać też pulę genetyczną z północnych wybrzeży Chin, mówi główny autor badań, antropolog molekularny Yu-Chun Li.
      Chińscy naukowcy poszukiwali śladów genetycznych, które mogły połączyć paleolitycznych mieszkańców Azji Wschodniej z mieszkańcami Chile, Peru, Boliwii, Ekwadoru, Brazylii, Meksyku i Kalifornii. Przyjrzeli się ponad 100 000 współczesnych i 15 000 starych próbek DNA i znaleźli w nich próbki pochodzące od 216 współczesnych i 39 prehistorycznych przedstawicieli wspomnianego typu genetycznego. Zidentyfikowali dwa epizody migracji z północnych wybrzeży Chin do Ameryki. W obu przypadkach migracja odbyła się drogą prowadzącą wybrzeżem Pacyfiku, a nie śródlądowym korytarzem wolnym od lodu.
      Do pierwszej migracji doszło pomiędzy 26 000 a 19 500 lat temu, podczas maksimum zlodowacenia. Druga migracja miała zaś miejsce między 19 000 a 11 500 lat temu. W tym czasie populacja człowieka szybko się zwiększała, co sprzyjało pojawianiu się impulsów migracyjnych. Prawdopodobnie na wzrost populacji wpływ miał koniec zlodowacenia i polepszające się warunki klimatyczne.
      Niespodzianką było zaś odkrycie związku genetycznego pomiędzy mieszkańcami Ameryki i Japonii. Wszystko wskazuje na to, że podczas drugiego epizodu migracji część ludzi przeszła do Ameryki, a część na Wyspy Japońskie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z pisma Intelligence dowiadujemy się, że po raz pierwszy od niemal 100 lat ma miejsce spadek średniej liczby punktów uzyskiwanych w testach IQ przez mieszkańców USA. Naukowcy z Northwestern University i University of Oregon postanowili uzupełnić obecną w amerykańskiej nauce lukę dotyczącą badań nad tzw. efektem Flynna za ostatnie dekady. Efekt Flynna wziął nazwę od nowozelandzkiego naukowca, który w 1984 roku – analizując wyniki testów na inteligencję z 14 krajów zachodnich – zauważył, że od początku XX wieku mamy do czynienia ze stałym wzrostem liczby uzyskiwanych punktów.
      Efekt Flynna oznacza, że jeśli np. weźmiemy grupę przedstawicieli pokolenia Baby Boomers (urodzonych w latach 1946–1964) i sprawdzimy wyniki ich testów na inteligencję, gdy mieli 20 lat, to okaże się, że uzyskali oni niższe wyniki niż 20-latkowie z pokolenia Milenialsów (ur. 1981–1996). Prowadzone w ostatnich latach badania efektu Flynna wykazały, że na terenie Europy poziom inteligencji, wyrażony za pomocą testów IQ, w najlepszym wypadku nie rośnie, a nawet spada. Teraz okazało się, że podobne zjawisko występuje również w USA.
      Badacze z Northwestern i Oregonu wzięli pod uwagę wyniki online'owych testów na inteligencję przeprowadzonych w latach 2006–2018 na próbce 394 378 dorosłych. Zauważyli, że dochodzi do odwrócenia efektu Flynna czyli spadku liczby uzyskiwanych punktów, a największy jest on w grupie osób w wieku 18–22 lat oraz w grupie osób słabiej wykształconych.
      Niektóre umiejętności, dotyczące np. orientacji przestrzennej, wzrosły, jednak zarówno wskaźniki ogólne jak i dla poszczególnych rodzajów inteligencji – w tym inteligencja werbalna czy umiejętność rozwiązywania problemów matematycznych – uległy pogorszeniu. Naukowcy nie sprawdzali, skąd bierze się ten spadek. Nie wykluczają jednak, że przynajmniej w pewnej mierze są za to odpowiedzialne zmiany w systemie edukacji. Jako, że wyniki uzyskane przez najmłodszych uczestników badań były niższe niezależnie od poziomu wykształcenia, może to wskazywać, że albo doszło do obniżenia poziomu nauczania albo/i zmieniło się postrzeganie wartości pewnych zdolności umysłowych, czytamy w opublikowanym artykule.
      Nie można wykluczyć, że wzrost inteligencji przez ostatnich 100 lat powiązany był z rozwojem tych umiejętności, które były cenione przez społeczeństwo. Biorąc to pod uwagę, można argumentować, że umiejętności niewerbalne badane za pomocą matryc, serii liczb czy wnioskowanie werbalne są obecnie mniej cenione, niż w czasach, gdy Flynn dokonał swojego spostrzeżenia, stwierdzają autorzy badań. Dodają przy tym, że wyniki tych badań i różnice w uzyskiwanej punktacji, efekt Flynna i jego odwrócenie nie oznaczają rzeczywistych wzrostów czy spadków poziomu inteligencji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy z Oregon State University znaleźli groty broni miotanej o tysiące lat starsze, niż najstarsze tego typu zabytki w Amerykach. Uczeni odkryli 13 całych grotów i fragmentów o długości od około 1,3 do około 5 cm. Datowanie radiowęglowe wykazało, że powstały one 15 700 lat temu, są więc o około 3000 lat starsze niż groty kultury Clovis znajdowane w całej Ameryce Północnej i o 2300 lat starsze niż podobne zabytki znalezione wcześniej na tym samym stanowisku Cooper's Ferry u brzegów Salmon River w Idaho.
      Już wcześniej profesor Loren Davis i jego zespół znaleźli w Cooper's Ferry ślady świadczące o tym, że ludzie przebywali tam już około 16 000lat temu. Odkrycie grotów pokazuje, jaką technologią dysponowali. Co więcej groty są podobne do grotów z Hokkaido sprzed 16–20 tysięcy lat. To potwierdza hipotezę o związkach genetycznych i kulturowych mieszkańców Azji Północno-Wschodniej z mieszkańcami Ameryki Północnej.
      Pierwsi mieszkańcy Ameryki Północnej posiadali wiedzę, którą wykorzystali do przetrwania. Kamienne narzędzia, w tym groty, znalezione w Cooper's Ferry, stanowią przykłady tej wiedzy. Porównując znalezione groty z podobnymi zabytkami w tym samym wieku lub starszymi możemy odtworzyć powiązania społeczne pomiędzy ludźmi, wyjaśnia Davis. Prawdopodobnie groty stanowiły część niewielkiej broni miotanej ręcznie, a nie włóczni czy strzał.
      Znalezienie miejsca, w którym ludzie 16 000 lat temu kopali doły i przechowywali całe lub uszkodzone groty zdradza nam bezcenne informacje o najwcześniejszych mieszkańcach tego regionu, mówi Davis. Już wcześniej w tym miejscu znaleziono doły, w których palono ogniska czy miejsce przygotowywania żywności wraz ze szczątkami wymarłego konia. Dotychczas zespół Davisa znalazł tam ponad 65 000 przedmiotów, a położenie każdego z nich odnotowano z milimetrową dokładnością.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Za 200-300 milionów lat zniknie Ocean Spokojny i powstanie nowy ziemski superkontynent, Amazja, donoszą naukowcy z australijskiego Curtin University i Uniwersytetu w Pekinie. Uczeni wykorzystali superkomputer do symulowania formowania się superkontynentów. Odkryli, że wraz ze stygnięciem Ziemi zmniejsza się grubość i wytrzymałość płyt tektonicznych pod oceanami, przez co formowanie się superkontynentów poprzez „zamknięcie” młodych oceanów, jak Ocean Indyjski czy Atlantycki, jest trudne.
      W ciągu ostatnich 2 miliardów lat ziemskie kontynenty zderzały się średnio co 600 milionów lat, tworząc superkontynenty. To oznacza, że obecne kontynenty połączą się w ciągu najbliższych setek milionów lat, mówi główny autor badań doktor Chuan Huang z Earth Dynamics Research Group i School of Earth and Planetary Sciences. Powstanie w ten sposób kontynent nazwany Amazją, gdyż niektórzy naukowcy sądzą, że dojdzie do zamknięcia Pacyfiku i zderzenia Ameryki z Azją. W procesie tym ważną rolę odegra też Australia, która najpierw zderzy się z Azją, a gdy zamknie się Pacyfik, połączy się też z Ameryką, stwierdza. Do zniknięcia Pacyfiku i powstania Amazji ma dojść w czasie krótszym niż 300 milionów lat, wynika z przeprowadzonych symulacji.
      Ocean Spokojny jest pozostałością po superoceanie Panthalassa, który zaczął się tworzyć około 700 milionów lat temu. Jest najstarszym istniejącym ziemskim oceanem, a jego rozmiary zmniejszają się od czasu dinozaurów. Pacyfik zmniejsza się w tempie kilku centymetrów rocznie. Obecnie jego szerokość wynosi ok. 10 000 kilometrów, więc powinien zniknąć w ciągu 200–300 milionów lat.
      Współautor badań, profesor Zheng-Xiang Li, mówi, że zdominowanie Ziemi przez jeden wielki kontynent znacząco zmieni środowisko przyrodnicze na naszej planecie. Gdy utworzy się Amazja, Ziemia będzie wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. Spodziewamy się, że poziom oceanów będzie niższy, rozległe obszary superkontynentu będą bardzo suche z bardzo dużymi różnicami temperatury w ciągu doby. Obecnie na Ziemi jest siedem kontynentów z bardzo zróżnicowanymi ekosystemami i ludzkimi kulturami. To fascynujące pomyśleć, jak Ziemia będzie wyglądała za 200–300 milionów lat.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...