Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z Big Bear Solar Observatory, Instituto de Astrofísica de Canarias oraz New York University poinformowali, że Ziemia pociemniała w wyniku zmian klimatycznych. Główną zaś przyczyną zmniejszonego współczynnika odbicia naszej planety są ogrzewające się oceany. Na potrzeby swoich badań uczeni wykorzystali dane z 20 lat (1998–2017) pomiarów światła popielatego oraz pomiary satelitarne. Okazało się, że w tym czasie doszło do znacznego spadku albedo – stosunku światła padającego do odbitego – Ziemi.

Światło popielate to światło odbite od Ziemi, które pada na nieoświetloną przez Słońce powierzchnię Srebrnego Globu. Możemy z łatwością zaobserwować je w czasie, gdy Księżyc widoczny jest jako cienki sierp o zmierzchu lub świcie. Widzimy wtedy słabą poświatę na pozostałej części jego tarczy. To właśnie światło popielate, odbite od naszej planety światło słoneczne, które dotarł do Księżyca.

Obecnie, jak czytamy na łamach pisma Geophysical Research Letters wydawanego przez American Geophysical Union, Ziemia odbija o około 0,5 W na m2 mniej światła niż przed 20 laty, a do największego spadku doszło na przestrzeni 3 ostatnich lat badanego okresu. Taka wartość oznacza, że współczynnik odbicia naszej planety zmniejszył się o około 0,5%. Ziemia odbija około 30% padającego na nią światła słonecznego.

Taki spadek albedo był dla nas zaskoczeniem, gdyż przez wcześniejszych 17 lat utrzymywało się ono na niemal stałym poziomie, mówi Philip Goode z Big Bear Solar Observatory.

Na albedo planety wpływają dwa czynniki, jasność jej gwiazdy oraz współczynnik odbicia samej planety. Badania wykazały zaś, że obserwowane zmiany albedo Ziemi nie są skorelowane ze zmianami jasności Słońca, a to oznacza, że przyczyna zmian albedo znajduje się na samej Ziemi.

Jak wykazały dalsze analizy, satelity pracujące w ramach projektu Clouds and the Earth’s Radiant Energy System (CERES) zarejestrowały spadek pokrywy nisko położonych jasnych chmur tworzących się nad wschodnią częścią Pacyfiku. Do spadku tego doszło u zachodnich wybrzeży obu Ameryk. Z innych zaś badań wiemy, że w tamtym regionie szybko rośnie temperatura wód powierzchniowych oceanu, a zjawisko to spowodowane jest zmianami w dekadowej oscylacji pacyficznej (PDO). Zaś zmiany te są najprawdopodobniej wywołane globalnym ociepleniem.

Zmniejszenie współczynnika odbicia oznacza również, że w całym ziemskim systemie zostaje uwięzione więcej energii słonecznej niż wcześniej. To może dodatkowo napędzać globalne ocieplenie.

Specjaliści zauważają, że to niepokojące zjawisko. Jakiś czas temu naukowcy meli nadzieję, że globalne ocieplenie doprowadzi do pojawienia się większej ilości chmur i zwiększenia albedo Ziemi, co złagodzi wpływ człowieka na klimat i go ustabilizuje. Tymczasem okazało się, że chmur tworzy się mniej, przez co albedo spada.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie warte badania, bo w ich wzorze nie ma nic np. na temat aktywności słońca. W ten sposób to i mozna wykazać, że przelot dzikich kaczek też zmniejsza albedo, wystarczy wybrać odpowiednie dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Kikkhull napisał:

Nic nie warte badania, bo w ich wzorze nie ma nic np. na temat aktywności słońca.

 

W dniu 1.10.2021 o 11:54, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Na albedo planety wpływają dwa czynniki, jasność jej gwiazdy oraz współczynnik odbicia samej planety. Badania wykazały zaś, że obserwowane zmiany albedo Ziemi nie są skorelowane ze zmianami jasności Słońca [...]

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadanie dla bystrzaka :) Oszacuj wpływ hordy latających szczurów na albedo Ziemi na przykładzie gołębia pocztowego. Dla uproszczenia możesz założyć, że Ziemia jest płaska, PI jest równe 3, gołąb ma kształt sferyczny o jednorodnej gęstości, porusza się w próżni, a w locie powierzchnię 4 razy większą niż na ziemi :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten efekt był spodziewany. Będzie cieplej.
Kto umrze za 20 lat w konwulsjach? :) 
Hmm. Biedota może i nie umrze ale lekko mieć nie będzie jak przyjdzie płacić rachunki za prąd 10 razy wyższe przy pensjach może 2 razy wyższych.
Może powrót do świeczek? Nie liczyłem czy będą przy takich założeniach tańsze. Ale dają się tanio długo przechowywać w przeciwieństwie do prądu. Trzeba będzie zrobić zapasy :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jest to, że też na klimat mają wpływ chmury tworzące się z aerozoli pochodzących z silników odrzutowych samolotów pasażerskich. Ruch lotniczy jest teraz znacznie większy niż był za dzieciaka, pomijając zawieruchę związaną z covid. Nie chce mi się teraz sprawdzać czy to jest wpływ na minus czy plus, bo są to chmury lodowe na dużej wysokości typu cirrus.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki problem:
Jak zrobimy pi * r2 okrągłą tarczę gdzie r to promień Ziemi - to możemy zasłonić całą Ziemię - stawiając taką tarczę koło Ziemi
Jak zrobimy pi * R2 okrągłą tarczę, gdzie R to promień Słońca - to też możemy zasłonić Ziemię - stawiając taką tarczę koło Słońca.

No ale co się dzieje pomiędzy. Dopóki rozmiar Słońca jest pomijalny w związku z odległością i można je traktować punktowo to powierzchnia wystarczająca do zakrycia Ziemi powinna maleć w miarę oddalania się od Słońca?

Ale nie jestem pewien, może ktoś to gryzł gdzie jest optymalnie. 100 razy mniejsza powierzchnia daje zmniejszenie o 1 %.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, thikim napisał:

Dopóki rozmiar Słońca jest pomijalny w związku z odległością i można je traktować punktowo to powierzchnia wystarczająca do zakrycia Ziemi powinna maleć w miarę oddalania się od Słońca?

 Z naszego, ziemskiego, punktu widzenia Słońce świeci światłem równoległym. Cień parawanu będzie wielkości parawanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stabilność orbity może być problemem i wymagać rożnych wygibasów, aby odzyskać częściowo energię, bo tarcza to będzie żagiel słoneczny, nie wspominając o szczątkowym tarciu o rozrzedzony gaz na orbicie. ISS sporo traci pułapu z tego względu. ISS ma powierzchnię niecałego boiska, aczkolwiek szerokość całego, głównie ze względu na panele.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.10.2021 o 18:00, Jajcenty napisał:

Z naszego, ziemskiego, punktu widzenia Słońce świeci światłem równoległym. Cień parawanu będzie wielkości parawanu.

Ja nie piszę o 2 km od Ziemi tylko np. o 2 mln km od Ziemi albo 20 mln.
To na takich odległościach nie jest światło równoległe.

 

W dniu 2.10.2021 o 18:09, cyjanobakteria napisał:

Stabilność orbity może być problemem i wymagać rożnych wygibasów,

Jak wyżej. Pomiędzy to nie jest 20 tys. km. Tylko także 100 mln km.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, thikim napisał:

Ja nie piszę o 2 km od Ziemi tylko np. o 2 mln km od Ziemi albo 20 mln.

Nie rozumiem. W granicznym przypadku masz stożek ścięty, średnice podstaw 2r i 2R. Powierzchnia tarczy zależy LINIOWO od odległości, jakiego minimum spodziewasz się między 0 a 1 j.a.? Jak tarczę 2r umieszczoną na 1j.a. zaczniesz oddalać od Ziemi natychmiast dostaniesz cień wielkości tarczy. Ten cień zawsze będzie miał rozmiar 2r, niezależnie jak blisko będzie Słońca. Jedynie będzie coraz jaśniejszy, w miarę jak coraz więcej światła 'cieknie' bokami.

Resumując cień będzie wielkość tarczy. Jasność zależy od położenia na osi Z-S.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się robić trygonometrii, za stary jestem, ale coś mi się wydaje, że na tych 100 mln km to nadal są promienie równoległe. To oczywiście pomijając, że nigdy nie są równoległe :)te 20 mln km od Ziemi albo Słońca to nie będzie na orbicie już? Parawan będzie przypięty agrafką do prześcieradła czasoprzestrzeni, zakotwiczony bardziej niż ekwipunek Grażyny i Janusza nad Bałtykiem? :) Jeżeli lustro nie będzie na Ziemskiej orbicie, będzie trudniej odzyskać energię potencjalną, tak mi się wydaje.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, Jajcenty napisał:

Ten cień zawsze będzie miał rozmiar 2r, niezależnie jak blisko będzie Słońca.

Nie może mieć 2r bo Słońce ma dużo więcej. Jak zbliżysz go do Słońca to nie zakryje Ci Ziemi bo zasłoni jedynie r2/R2 Słońca czyli bardzo małą część ( o tym pisałeś).
A jest to 1/12 000 powierzchni Słońca i to tej równoważnej powierzchni promieniowania a nie powierzchni półkuli.
1/12000 to jest mniej niż 1 promil. Czyli pomijalnie.
Jak dasz sferę o takim rozmiarze w pobliżu Słońca - to nic nie zauważysz że zasłania.
Więc może zasłania maksymalnie tuż przy Ziemi.
A może jednak jest jakieś optimum w pewnej odległości.
Cień będzie dużo większy ale też prawie przestanie być widoczny. Słońce mimo wszystko promieniuje "kuliście" a nie równolegle.
O równoległości możesz mówić w dużej odległości i przy małej drodze badania tej równoległości.
Tu masz dwa zjawiska. Jeśli cień rośnie to możesz dać mniejszą zasłonę. Ale jeśli zwiększasz odłegłość to cień przestaje być intensywny. 
No ale nam chodzi właśnie o taką intensywność rzędu 1%. Więc jest gdzieś optimum. 
Miejsce gdzie załóżmy dasz osłonę rzędu 1 % powierzchni Ziemi (jej płaskiego równoważnika połowy) i da to Wam cień rzędu 1 %. Ale te liczby mogą być inne.
Wszystkie wizualizacje zaćmienia Księżyca jakie właśnie oglądałem pokazują że półcień jest dużo większy niż równoważna powierzchnia Ziemi i rośnie wraz z odległością.

44 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Parawan będzie przypięty agrafką do prześcieradła czasoprzestrzeni, zakotwiczony bardziej niż ekwipunek Grażyny i Janusza nad Bałtykiem? 

Problem ruchu to inny problem. Czy jest jakiś fundamentalny fizyczny problem żebyś nie mógł krążyć wokół Słońca w odległości X z prędkością v?
Czy słuszne są Twoje słowa że potrzebna jest Ci agrafka? W najgorszym wypadku potrzeba energii. 
Oczywiście to mała prędkość względem c.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, thikim napisał:

Cień będzie dużo większy ale też prawie przestanie być widoczny. Słońce mimo wszystko promieniuje "kuliście" a nie równolegle.

Ja tam wiem, że cień chmury jest wielkości chmury - prawie, z dokładnością do kąta, ale w zenicie to dobre przybliżenie. Merkury czy Wenus w tranzycie też nie jawią się jakoś bardzo duże. 

Właśnie dlatego, że Słońce nie jest punktową żarówką cień tarczy jest walcem, a nie stożkiem. Oczywiście w pewnej odległości od tarczy widać Słońce bo rozmiary kątowe. Jednakże cień pozostaje walcem jedynie jasność się zmienia - bo rozmiary kątowe.

OK. Zamiast cień użyjmy: rzut. Rzut tarczy na Ziemię ma zawsze rozmiar tarczy.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2560px-Strefy_za%C4%87mienia_Ziemi.svg.p
Szukałem i nigdzie nie znalazłem walca. Wszędzie stożki. I odległością można te stożki regulować co do wielkości i intensywności.
Tu oczywiście jest Księżyc zasłaniany. Ale tak samo można zasłaniać Ziemię.
Jest gdzieś geometryczne optimum gdzie jakiś rozmiar zasłoni Ziemię w taki sposób że będzie to np. 99 % mocy Słońca na Ziemi.
Pytanie - jaki rozmiar w jakiej odległości. 
Można oczywiście najprościej. Dajemy 1/100 powierzchni równoważnej Ziemi w pobliży i mamy 99 %.
Ale mogą być jakieś optima lepsze.

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żagiel albo lustro może wejść na orbitę, na przykład wokół L1, ale wiatr oraz promieniowanie słoneczne zepchnie je z zwłaszcza, że będzie miało ogromne rozmiary i stosunkową masę. Grubość musiałaby być jak jednorazówka z biedronki, żeby to miało sens :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Bez liczenia się nie wypowiem. A policzyć nie tak łatwo moim zdaniem. 
W miarę łatwo byłoby dla małej odległości. Tam wystarczy 1/100 czyli powierzchnia ok. 1 mln kmale dalej może to być sporo mniej. W relacji do masy Ziemii to i tak mała masa.
 A może prościej - zrobić pierścienie wokół Ziemi? Takie jak Saturn ma :)

A w sumie można jeszcze prościej. Pokryć obszary pustynne folią metalową ew. także część oceanów  - i z powrotem na Słońce wysłać fotony. I to by było dość proste technicznie. Kosztowne ale możliwe.
A przy niedużej grubości to ta kosztowność też nie taka kosmiczna znowuż. Dachy domów jako lustra :D
Ewentualnie jako te elektrownie gdzię się skupia mnóstwo promieni słonecznych.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, thikim napisał:

Szukałem i nigdzie nie znalazłem walca. Wszędzie stożki.

Bo to jakiś dziwny rysunek poglądowy. W dodatku wprowadzający w błąd. Część obszaru  D 'wystająca'  ponad Ziemię jest oświetlana pełną mocą. Zatem nie stożek, ale trapez. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Astro napisał:

To już mnie przerasta... ;)

A narysuj sobie cięciwy tarczy Słońca równoległe do osi S-Z, narysuj ich dużo i udajmy że przedstawiają promienie światła. 

 

|-------------------------------------------------------------------------------------->

|---------------------------------------------------------------------->| Ziemia

|---------------------------------------------------------------------->| też Ziemia

|------------------------------------------------------------------------------------>

Ten obszar stożka nad i pod ma na pewnoinną jasność niż reszta. Za Ziemią jest więcej niż dwa różne obszary jasności, ale obszar E jest źle narysowany - ta część jest ZAWSZE zasłonięta i nawet w nieskończoności będzie miała niższą jasność oraz jest walcem - to jest cień/rzut

 

 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, cyjanobakteria said:

wiatr oraz promieniowanie słoneczne zepchnie je z zwłaszcza, że będzie miało ogromne rozmiary i stosunkową masę

Miało być: "wiatr oraz promieniowanie słoneczne zepchnie je z orbity zwłaszcza, że będzie miało ogromne rozmiary i stosunkową małą masę". Teraz się zastanawiam, że może dałoby się jakoś odzyskiwać energię i na orbicie L1 przy pomocy jakiś manewrów, na przykład zmieniając orientację lustra albo jego właściwości optyczne. Chociaż trzeba by na pewno od czasu do czasu zużyć masę reakcyjną na korekcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, Astro napisał:

W dowolnej odległości od Ziemi zaobserwujesz CAŁKOWITE ZAĆMIENIE SŁOŃCA?! :) No właśnie NIE.

To ciut zależy od szerokości kątowej. .

Gdyby było tak jak na rysunku to w pewnej odległości nie dałoby się nic zaobserwować. Merkury w tranzycie nie do zobaczenia, nie mówiąc o egzoplanetach. Rysunek który dyskutujemy raczej opisuje Słońce jako dwie punktowe żarówki na biegunach, a ja domagam się uwzględnienia żarówek na równiku :D

Enyłej, bez rozwiązania analitycznego nie uwierzę. Wydaje się że rozwiązanie analityczne powinno być w zasięgu ucznia szkoły średniej, zatem zmierzę się z tym jak tylko znajdę termin na to.  

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Astro napisał:

Bardzo dziękuję. Trochę jakby się to zgadza z moimi wcześniejszym postulatami (uf, trochę już się niepokoiłem że planimetria i trójkąty są dla mnie za trudne).

Tak tylko kontrolnie przypomnę, ze upierałem się , że cień jest walcem o średnicy tarczy. Kwestie półcieni w sytuacji gdy oświetlana kulka ma 100 razy mniejszy promień,, przedyskutujemy kiedyś osobno :D jeszcze nie mam intuicji kiedy należy się spodziewać wyraźnych półcieni.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Astro napisał:

Wydaje mi się, że mylisz pojęcie cienia z widokiem nieoświetlonej części czegusi

ano. zastanawiam się nad pokutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak podstaw, by traktować Słońce jako źródło punktowe. Nie da się utrzymać stałej pozycji takiego satelity Ziemi (zasłony) bez użycia silników - poza punktem libracyjnym (Lagrange'a) L1.  Średnica zasłony musiałaby być zbliżona do średnicy Ziemi - nieosiągalne dla ludzkości na razie.

1200px-Lagrange_points2.svg.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetny diagram ;) Największy problem jest moim zdaniem tego typu, o czym wspomniałem na poprzedniej stronie, że jest ogromny żagiel słoneczny, więc odleci z L1. Nie chce mi się teraz liczyć, ale jak będę miał chwilę, to policzę jaki ciąg by generował zakładając odbicie :) Przypomnę też, że podczas misji Kepler K2, rozszerzenia po awarii kół reakcyjnych, wykorzystano wiatr słoneczny do stabilizacji pojazdu. Z tego, co pamiętam, uzyskano precyzję tylko 1-2 rzędy wielkości gorszą niż z działającymi kołami reakcyjnymi.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europa jest kontynentem z największa liczbą kurortów narciarskich. Jednak ich istnienie jest zagrożone przez globalne ocieplenie. Jeśli emisja gazów cieplarnianych zostanie utrzymana na dotychczasowym poziomie i średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 3 stopnie Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną, aż 90% z badanych 2234 europejskich kurortów narciarskich będzie doświadczało krytycznych niedoborów naturalnego śniegu, ostrzegają naukowcy.
      Nawet jeśli uda się utrzymać ocieplenie na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza – co jest coraz bardziej wątpliwe – problemy z naturalnym śniegiem dotkną około 30% kurortów. W takim przypadku kurorty położone na większych wysokościach – na przykład w Alpach – czy w krajach nordyckich będą mogły wspomagać się sztucznym naśnieżaniem. Jednak nie zda ono egzaminu w kurortach położonych niżej lub dalej na południe. Sztuczne naśnieżanie wymaga inwestycji i wiąże się z kosztami, które narażają kurort na ryzyko porażki ekonomicznej, mówi główny autor badań, Hughes Francois z francuskiego Narodowego Instytutu Badań Rolniczych.
      Na potrzeby badań naukowcy wykorzystali jako punkt odniesienia średnie opady śniegu z lat 1961–1990, które połączyli z regionalnymi modelami klimatycznymi oraz danymi na temat warunków panujących w poszczególnych kurortach. Następni badali, jaki wpływ na kurorty będzie miał wzrost średniej globalnej temperatury o 1,5 oraz 2, 3 i 4 stopnie Celsjusza. Już teraz bowiem kurorty na całym świecie, szczególnie te położone poniżej 1500 metrów nad poziomem morza, doświadczają pogarszających się warunków narciarskich.
      Jeśli wzrost temperatur zostanie utrzymany na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza, to wysokie ryzyko braku śniegu dotknie 4% kurortów w Alpach Szwajcarskich, 5% w Alpach Francuskich i 7% w Alpach Austriackich oraz 20% w Alpach Niemieckich i 48% w górach Skandynawii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy analizujący zdjęcia satelitarne z Antarktyki zauważyli, że pod koniec 2022 roku doszło do katastrofalnego wydarzenia, w wyniku którego mogło zginąć nawet 10 000 młodych pingwinów cesarskich. Lód pod koloniami pingwinów rozpadł się, zanim młode miały szansę rozwinąć wodoodporne pióra, potrzebne im do przetrwania w wodzie. Zwierzęta utonęły lub zamarzły. Tragedia miała miejsce na zachodzie Antarktyki, u wybrzeży Morza Bellingshausena.
      Specjaliści twierdzą, że zagłada piskląt to zapowiedź wydarzeń, jakie będą miały miejsce w przyszłości. Jak mówi doktor Peter Fretwell z British Antarctic Survey, do końca wieku globalne ocieplenie zniszczy ponad 90% kolonii pingwinów cesarskich. Gatunek ten potrzebuje lodu morskiego. To stabilna platforma, na której wychowują młode. Jeśli jednak lód nie ma takiego zasięgu, jak powinien, albo rozpada się szybciej, to oznacza kłopoty dla tych ptaków, powiedział uczony w rozmowie z BBC News.
      Doktor Fretwell i jego zespół śledzili za pomocą satelitów pięć kolonii z okolic morza Bellingshausena. Dorosłe pingwiny cesarskie przybywają około marca na lód. Tam łączą się w pary i wychowują młode do czasu, aż są one zdolne do samodzielnego życia. Zwykle ma to miejsce na przełomie grudnia i stycznia. Jednak w ubiegłym roku lód rozpadł się w listopadzie, nie dając młodym pingwinom szans na dorośnięcie. W wyniku tego cztery z pięciu kolonii straciło wszystkie młode. Przetrwały tylko te z najmniejszej kolonii położonej najbardziej na północy.
      Od 2016 roku notowane są rekordowo niskie zasięgi lodu morskiego w Antarktyce. Najgorsza sytuacja panuje właśnie na Morzu Bellingshausena, gdzie w sezonie 2021/2022 i 2022/2023 niemal w ogóle nie było lodu. Przyczyną były wyjątkowo ciepłe wody morskie oraz układ wiatrów, które pchały lód w kierunku wybrzeża, uniemożliwiając zwiększanie jego zasięgu.
      Co gorsza, obecnie lód bardzo powoli się tam formuje, a to oznacza, że kolonie, które straciły młode, najprawdopodobniej nie będą się rozmnażały również w kolejnym sezonie. Maksymalny zasięg lodu morskiego w Antarktyce notuje się we wrześniu. Już teraz widać, że będzie on znacznie poniżej średniej. Pingwiny cesarskie mają coraz większe kłopoty. W latach 2018–2022 co trzecia z ponad 60 znanych kolonii została w jakiś sposób dotknięta zmniejszającym się zasięgiem lodu morskiego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Indyjska misja Chandrayaan-3 wylądowała na Księżycu. Tym samym Indie stały się czwartym, po USA, ZSRR i Chinach, krajem, którego pojazd przeprowadził miękkie lądowanie na Srebrnym Globie. Chandrayaan-3 wylądowała bliżej bieguna południowego, niż wcześniejsze misje. Biegun południowy jest ważny pod względem naukowym i strategicznym. Znajdują się tam duże zasoby zamarzniętej wody, które w mogą zostać wykorzystane jako źródło wody pitnej dla astronautów oraz materiał do produkcji paliwa na potrzeby misji w głębszych partiach kosmosu.
      Indie dokonały więc tego, co przed kilkoma dniami nie udało się Rosji. Jej pojazd, Luna 25, rozbił się 19 kwietnia o powierzchnię Księżyca. Tym samym porażką zakończyło się pierwsze od 47 lat lądowanie na Srebrnym Globie zorganizowane przez władze w Moskwie.
      Misja Chandrayaan-3 składa się z trzech elementów: modułu napędowego, lądownika i łazika. Na pokładzie lądownika Vikram znajduje się niewielki sześciokołowy łazik Pragyan o masie 26 kilogramów. Wkrótce opuści on lądownik i przystąpi do badań. Doktor Angela Marusiak z University of Arizona mówi, że ją najbardziej interesują dane z sejsmometru, w który wyposażono lądownik. Pozwoli on na badania wewnętrznych warstw Księżyca, a uzyskane wyniki będą miał olbrzymi wpływ na kolejne misje.
      Musimy się upewnić, że żadna potencjalna aktywność sejsmiczna nie zagrozi astronautom. Ponadto, jeśli chcemy budować struktury na Księżycu, muszą być one bezpieczne, dodaje. Trzeba tutaj przypomnieć, że USA czy Chiny planują budowę księżycowej bazy.
      Łazik i lądownik są przygotowane do dwutygodniowej pracy na Księżycu. Moduł napędowy pozostaje na orbicie i pośredniczy w komunikacji pomiędzy nimi, a Ziemią.
      Indie, we współpracy z USA i Francją, bardzo intensywnie rozwijają swój program kosmiczny. Lądowanie na Księżycu do kolejny ważny sukces tego kraju. Przed 9 laty Indie zaskoczyły świat umieszczając przy pierwszej próbie swój pojazd na orbicie Marsa.
      W najbliższych latach różne kraje chcą wysłać misje na Księżyc. Jeszcze w bieżącym miesiącu ma wystartować misja japońska. USA planują trzy misje komercyjne na zlecenie NASA, z których pierwsza ma wystartować jeszcze w bieżącym roku. Natomiast NASA przygotowuje się do powrotu ludzi na Księżyc. Astronauci mają trafić na Srebrny Glob w 2025 roku.
      Indie są jednym z krajów, które przystąpiły do zaproponowanej przez USA umowy Artemis Accords. Określa ona zasady eksploracji Księżyca i kosmosu. Umowy nie podpisały natomiast Rosja i Chiny.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA ujawniły szczegóły dotyczące budowy silnika rakietowego o napędzie atomowym. Jądrowy silnik termiczny (NTP) DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations) powstaje we współpracy z Lockheed Martinem i BWX Technologies. Najpierw zostanie zbudowany prototyp, następnie silnik do pojazdów zdolnych dolecieć do Księżyca, w końcu zaś silnik dla misji międzyplanetarnych. Jeszcze przed kilkoma miesiącami informowaliśmy, że DRACO może powstać w 2027 roku. Teraz dowiadujemy się, że test prototypu w przestrzeni kosmicznej zaplanowano na koniec 2026 roku.
      To niezwykłe przyspieszenie prac – trzeba pamiętać, że zwykle projekty związane z przestrzenią kosmiczną i nowymi technologiami mają spore opóźnienie – było możliwe dzięki częściowemu połączeniu prac, które zwykle odbywają się osobno, w drugiej i trzeciej fazie rozwoju projektu. To zaś jest możliwe dzięki wykorzystaniu sprzętu i doświadczeń z dotychczasowych misji w głębszych partiach kosmosu. Budujemy stabilną i bezawaryjną platformę, w której wszystko, co nie jest silnikiem, to technologie o niskim ryzyku, mówi Tabitha Dodson, odpowiedzialna z ramienia DARPA za projekt DRACO.
      Wiemy, że niedawno zakończyła się pierwsza faza projektu, w ramach którego powstał projekt nowego reaktora. Nie ujawniono, ile faza ta kosztowała. Kolejne dwie fazy mają budżet 499 milionów USD. Jeśli prototyp zda egzamin, powstanie silnik dla misji na Księżyc. Przyniesie on spore korzyści. Napędzane nim rakiety będą przemieszczały się szybciej, zatem szybciej dostarczą ludzi, sprzęt i materiały na potrzeby budowy bazy na Księżycu. Jednak największe korzyści z nowego silnika ujawnią się podczas misji na Marsa.
      Okno startowe misji na Czerwoną Planetę otwiera się co 26 miesięcy i jest dość wąskie. Dzięki lepszym silnikom i szybszym rakietom okno to można poszerzyć, co ułatwi planowanie i przeprowadzanie marsjańskich misji. Nie mówiąc już o tym, że skrócenie samej podróży będzie korzystne dla zdrowia astronautów poddanych promieniowaniu kosmicznemu. Prędkość obecnie stosowanych silników jest ograniczona przez dostępność paliwa i utleniacza. Silnik z reaktorem atomowym działałby dzięki ogrzewaniu ciekłego wodoru z temperatury -253 stopni Celsjusza do ponad 2400 stopni Celsjusza i wyrzucaniu przez dysze szybko przemieszczającego się rozgrzanego gazu. To on nadawałby ciąg rakiecie.
      Pomysłodawcą stworzenia napędu atomowego jest polski fizyk Stanisław Ulam, który przedstawił go w 1946 roku. Dziesięć lat później rozpoczęto Project Orion. Efektem prac było powstanie prototypowego silnika, który został przetestowany na ziemi. Obecnie takie testy nie wchodzą w grę. Zgodnie z dzisiejszymi przepisami naukowcy musieliby przechwycić gazy wylotowe, usunąć z nich materiał radioaktywny i bezpiecznie go składować. Dlatego też prototyp zostanie przetestowany na orbicie 700 kilometrów nad Ziemią. Ponadto w latach 50. wykorzystano wzbogacony uran-235, taki jak w broni atomowej. Obecnie użyty zostanie znacznie mniej uran-235. Można z nim bezpieczne pracować i przebywać w jego pobliżu, mówi Anthony Calomino z NASA. Drugi z podobnych projektów, NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application), doprowadził do stworzenia dobrze działającego silnika. Ze względu na duże koszty projekt zarzucono.
      Reaktor będzie posiadał liczne zabezpieczenia, które nie dopuszczą do jego pełnego działania podczas pobytu na ziemi. Dopiero po opuszczeniu naszej planety będzie on w stanie w pełni działać.
      W czasie testów zostaną sprawdzone liczne parametry silnika, w tym jego ciąg oraz impuls właściwy. Impuls właściwy obecnie stosowanych silników chemicznych wynosi około 400 sekund. W przypadku silnika atomowego będzie to pomiędzy 700 a 900 sekund. NASA chce też sprawdzić, na jak długo wystarczy 2000 kilogramów ciekłego wodoru. Inżynierowie mają nadzieję, że taka ilość paliwa wystarczy na napędzanie rakiety przez wiele miesięcy. Obecnie górny człon rakiety nośnej ma paliwa na około 12 godzin. Silniki NTP powinny być od 2 do 5 razy bardziej efektywne, niż obecne silniki chemiczne. A to oznacza, że napędzane nimi rakiety mogą lecieć szybciej, dalej i zaoszczędzić paliwo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Roztapianie się wiecznej zmarzliny wiąże się z uwolnieniem z niej nieznanych nauce mikroorganizmów. Wciąż mamy niewiele informacji na ich temat, nie wiemy, czy tacy „podróżnicy w czasie” mogą po uwolnieniu z wiecznej zmarzliny się rozwijać i przystosować do obecnie panujących warunków. Giovanni Strona z Uniwersytetu w Helsinkach i Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej wraz z grupą naukowców z Finlandii, Australii i USA przeprowadzili cyfrowe symulacje zachowania mikroorganizmów uwalnianych z wiecznej zmarzliny.
      Przebudzone z lodu czy wiecznej zmarzliny bakterie i wirusy zagroziły ludzkości w niejednym filmie czy książce. W rzeczywistości jednak niewiele wiemy o potencjalnych ryzykach, jakie mogą wynikać z wpływu globalnego ocieplenia na mikroorganizmy uwięzione w glebie czy wodzie od wielu tysięcy lat.
      Zespół Strony ocenił ekologiczne ryzyko i skutki inwazji wirtualnych wirusów na istniejące społeczności bakterii. W przeprowadzonych symulacjach uwolnione z wiecznej zmarzliny patogeny podobne do wirusów wchodziły w interakcje z gospodarzami podobnymi do bakterii.
      Symulacje pokazały, że przebudzone wirusy są często w stanie przetrwać i ewoluować we współczesnym środowisku. W 3,1% analizowanych przypadków mogą zdominować bakteryjną społeczność, na którą dokonały inwazji. Jednak nawet wówczas wirusy takie mają pomijalny wpływ na zaatakowane bakterie. Problemem jest 1,1% przypadków, w których wirusy albo prowadziły do znacznych strat – sięgających 32% – albo do zwiększenia – do 12% – bioróżnorodności mikroorganizmów na zajmowanym przez siebie terenie. Mimo niewielkiego prawdopodobieństwa wystąpienia takiego scenariusza należy wziąć pod uwagę olbrzymią liczbę uśpionych mikroorganizmów regularnie uwalnianych do obecnego środowiska. To zwiększa prawdopodobieństwo spowodowania przez nie znaczących zmian w środowisku naturalnym. Nowe mikroorganizmy, uwolnione z topniejącej wiecznej zmarzliny czy lodu mogą być siłą napędową trudnych do przewidzenia procesów ekologicznych.
      Obecnie nie wiemy, co takie zmiany mogą spowodować. Nie można jednak wykluczyć, że nowe patogeny będą stanowiły zagrożenie dla ludzkiego zdrowia, czy to bezpośrednie, czy to w postaci zoonoz, zarażających nas za pośrednictwem zwierząt.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...