Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Laosie znaleziono 3 koronawirusy niezwykle podobne do SARS-CoV-2

Rekomendowane odpowiedzi

To fascynujące i dość przerażające odkrycie, mówi wirusolog David Robertson z University of Glasgow, komentując fakt, że w Laosie znaleziono trzy wirusy bardziej podobne do SARS-CoV-2 niż jakiekolwiek wcześniej znane wirusy. Odkrycie wzmacnia pogląd, że SARS-CoV-2 jest naturalnego pochodzenia i nie był modyfikowany w laboratorium. Jednocześnie jednak pokazuje, że w naturze istnieje wiele wirusów, które mogą infekować ludzi.

Najbardziej niepokojący jest fakt, że domena wiążąca receptor tych wirusów jest niemal identyczna do tej występującej w SARS-CoV-2, zatem nowo odkryte wirusy są praktycznie gotowe do infekowania komórek ludzkiego organizmu. To właśnie domena wiążąca receptor pozwala SARS-CoV-2 na przyczepienie się do receptora ACE2 ludzkich komórek.

Odkrycia wspomnianych wirusów dokonał Marc Eloit z francuskiego Instytutu Pasteura, wraz z kolegami z Francji i Laosu. Wspólnie zebrali oni próbki śliny, kału i moczu 645 nietoperzy zamieszkujących jaskinie północnego Laosu. U trzech gatunków podkowcowatych (Rhinolophus) odkryto wirusy, z których każdy jest w ponad 95% identyczny z SARS-CoV-2. Wirusy te nazwano BANAL-52, BANAL-103 oraz BANAL-236.

Gdy wirus SARS-CoV-2 został po raz pierwszy zsekwencjonowany, okazało się, że jego domena wiążąca receptor nie jest podobna do niczego, co wcześniej znano. To skłoniło niektórych do wysunięcia hipotezy, że wirus mógł zostać stworzony lub zmodyfikowany w laboratorium. Odkrycie z Laosu pokazuje, że takie domeny występują w naturze.

To już kolejne badania, które pokazują, że Azja Południowo-Wschodnia to obszar o wyjątkowo dużej bioróżnorodności wirusów spokrewnionych z SARS-CoV-2. Wcześniej podobne mikroorganizmy odkryto w Tajlandii, Kambodży i chińskiej prowincji Junnan.

W swojej pracy Eloit i jego zespół posunęli się jednak dalej, niż tylko do zsekwencjonowania genomów nowych koronawirusów. Wykazali, że w warunkach laboratoryjnych ich domeny wiążące receptor łączą się z ACE2 w ludzkich komórkach równie efektywnie, co niektóre wczesne warianty SARS-CoV-2. Udało się też hodować wirusa BANAL-236 w kulturach komórkowych, dzięki czemu posłuży on do badań na modelach zwierzęcych.

Na początku ubiegłego roku zidentyfikowano występującego u nietoperzy wirusa RaTG13, który w aż 96,2% był podobny do SARS-CoV-2 (zwanego jeszcze wówczas 2019-nCoV). Oznacza to, że RaTG13 i SARS-CoV-2 miały wspólnego przodka przed 25–65 laty. Tymczasem, jak mówi Eloit, BANAL-52 jest w 96,8% identyczny z SARS-CoV-2, a wszystkie trzy nowo odkryte wirusy mają fragmenty, które są bardziej podobne do SARS-CoV-2 niż jakiekolwiek inne wirusy.

Badania z Laosu nie wyjaśniają jednak wszystkich zagadek. Znalezione tam wirusy nie posiadają miejsca cięcia dla furyny w białku S, a to właśnie ono pomaga we wniknięciu do ludzkich komórek. Nie wiadomo też, w jaki sposób wirusy te lub ich wspólni przodkowie z SARS-CoV-2 mogłyby dostać się w okolice Wuhan oraz czy odbyło się to za pośrednictwem nietoperzy czy jakiegoś innego zwierzęcia.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Odkrycie wzmacnia pogląd, że SARS-CoV-2 jest naturalnego pochodzenia i nie był modyfikowany w laboratorium.

Niczego to nie wzmacnia, bo jeśli SARS-CoV-2 jest zmodyfikowanym przez ludzi wirusem to nadal nie wiemy jaki konkretnie szczep koronawirusa mógł być poddany modyfikacji, ani nie wiemy ile tych modyfikacji przeszedł. Chińczycy przecież nigdy nie przyznają się do tego i nie ujawnią żadnych informacji, a raczej będą je zaciemniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzmacnia, bo jest to naturalne źródło zbliżonego genetycznie wirusa, do tego nie pierwsze. Jak znajdą 10 kolejnych wariantów, najlepiej w innych miejscach na Ziemi, to jeszcze bardziej wzmocni to hipotezę o naturalnym pochodzeniu wirusa, aczkolwiek nigdy zupełnie nie wykluczy innych.

Hipoteza z wyciekiem z laboratorium wymaga dodatkowych działań po stronie ludzi w formie złej woli albo incydentu bezpieczeństwa. Przed wybuchem pandemii opublikowali trochę badań, więc to nie jest tak, że zupełnie nie wiadomo nad czym pracowali. W naturze są miliony wariantów wirusów, a choroby zakaźne w krajach trzeciego świata to jest wiodąca przyczyna śmierci, a historycznie od zawsze dziesiątkowały ludzkość. Z tego, co pamiętam, większość wirusów nękających ludzkość jest pochodzenia odzwierzęcego, więc przeskoczenie wirusa na inny gatunek nie jest niczym nadzwyczajnym.

Oczywiście brak transparentności ze strony Chińczyków utrudnia a wręcz uniemożliwia ustalenie faktów. Nigdy nie będzie stuprocentowej pewności, bo zawsze będzie można powiedzieć, że to wirusy, nad którymi pracowali albo ustawka tajniaków, którzy sterują wszystkim z tylego siedzenia, może nawet palą fajki jak ten ponurak z X-Files :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tutaj prostej odpowiedzi. Wypieranie rzeczywistości polega właśnie na tym że lepiej znaleźć winnego i wtedy już coś wiemy. Niestety tak nie jest i trzeba się z tym pogodzić. Lepiej zwalić winę na złych Chińczyków niż na turystę który wszedł do jaskini i wciągnął trochę wirusów od nietoperza. Wtedy człowiek czuje się lepiej.

Z powodu turystycznej eksploracji kiedyś niedostępnych jaskiń i dzikich terenów, oraz w ogóle bardzo dużego ruchu turystycznego na świecie, otwiera się takim wirusom okienko na świat. Normalnie pozostałyby u siebie bo nie ma kto ich przenieść. Potem przychodzi człowiek, wciąga wirusa, wraca tysiące km do domu i rozsiewa sobie go po okolicy.

Ciekawe jakim argumentem posłużyli by się ludzie gdyby jakiś wirus przyszedł z najbiedniejszego kraju Afryki i spowodował pandemię. Ebola tylko dlatego nie zabija w Europie że daje szybkie objawy. Gdyby czas inkubacji wydłużył się do 14dni to nie byłoby szans. Wtedy zwalimy na co? Na jakie laboratoria?

Nadmierny wzrost turystyki robi dla świata to samo co Kolumb dla Inków. Kwestią czasu jest który turystach losowo przyniesie coś nowego ze swojej wycieczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Rowerowiec napisał:

Lepiej zwalić winę na złych Chińczyków niż na turystę który wszedł do jaskini i wciągnął trochę wirusów od nietoperza.

A jak ten turysta roznosiciel też Chińczyk?;)

Tak czy siak i tak Chińczycy winni: https://www.otwarteklatki.pl/blog/zamknijmy-targi-zywych-zwierzat

„Klatka w klatkę trzyma się żywe dzikie zwierzęta, które nigdy ze sobą w warunkach naturalnych by się nie spotkały, co sprzyja potencjalnej wymianie* patogenów między nimi. Nadzór sanitarny nad tymi miejscami też wydaje się być fikcją, skoro stragany z surowym mięsem sąsiadują z żywymi zwierzętami, pełnymi ich odchodów i innych wydzielin” 

takie wymiany  sprzyjają powstawaniom nowości. 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, 3grosze napisał:

A jak ten turysta roznosiciel też Chińczyk?;)

Albo imigrant zoofil?

20 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Oczywiście brak transparentności ze strony Chińczyków utrudnia a wręcz uniemożliwia ustalenie faktów.

Wręcz przeciwnie - jest znakomitą przesłanką dowodową że są winni, tak działa ich kultura.

 

W dniu 28.09.2021 o 12:32, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Gdy wirus SARS-CoV-2 został po raz pierwszy zsekwencjonowany, okazało się, że jego domena wiążąca receptor nie jest podobna do niczego, co wcześniej znano. To skłoniło niektórych do wysunięcia hipotezy, że wirus mógł zostać stworzony lub zmodyfikowany w laboratorium. Odkrycie z Laosu pokazuje, że takie domeny występują w naturze.

Albo chińskie służby specjalne mają pełne ręce roboty w zakażaniu nietoperzy specjalnymi wariantami przejściowymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, peceed said:

Wręcz przeciwnie - jest znakomitą przesłanką dowodową że są winni, tak działa ich kultura.

Ale ja pisałem o faktach a nie przesłankach :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Ale ja pisałem o faktach a nie przesłankach :)

Faktem jest że Chińczycy mataczą na bezprecedensową skalę i do tego przeprowadzili ofensywę medialną o przewinach świata robiącego eksperymenty na biednych Chińczykach podczas II Wojny Światowej.

Rozumowanie Bayesowskie nie daje praktycznych szans na to, że ten wirus powstał naturalnie.

Fałszowanie badań naukowych za pomocą działań agenturalnych (na różnych poziomach, od wyników po sam proces badawczy) nie jest niczym nowym.
Na przykład dosyć szeroko manipulowano znaleziskami "archeologicznymi" w imię aktualnych potrzeb politycznych (choćby Katyń).
 

W dniu 29.09.2021 o 08:09, 3grosze napisał:

„Klatka w klatkę trzyma się żywe dzikie zwierzęta, które nigdy ze sobą w warunkach naturalnych by się nie spotkały, co sprzyja potencjalnej wymianie* patogenów między nimi.

Wszystko przez Gucwińskich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, peceed napisał:

przez Gucwińskich!

Drobna:P różnica taka, że w zoo nie ma zjawiska sra*ia, szcza*ia i skapywania tego wszystkiego na te jeszcze ledwie żywe, ale niżej usytuowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, 3grosze napisał:

w zoo nie ma zjawiska sra*ia, szcza*ia (...)

Zwierzęta odżywiają się energią astralną i słoneczną a wydalają co najwyżej perfumy.

Bardziej na serio nie ma populacji które mogłyby utrzymywać infekcje przez dłuższy czas, a droga do zoo przeważnie ma wystarczającą ilość wąskich gardeł aby wszystkie osłabione chorobami osobniki padły.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, peceed napisał:
25 minut temu, 3grosze napisał:

w zoo nie ma zjawiska sra*ia, szcza*ia (...)

 

 

26 minut temu, 3grosze napisał:

i skapywania tego wszystkiego na te jeszcze ledwie żywe, ale niżej usytuowane.

Ten człon stanowi integralną częsć wyrażonej mysli.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, peceed napisał:

Bardziej na serio nie ma populacji które mogłyby utrzymywać infekcje przez dłuższy czas, a droga do zoo przeważnie ma wystarczającą ilość wąskich gardeł aby wszystkie osłabione chorobami osobniki padły.

Muszą jeszcze chorować. Nie chwalący się noszę sporo E.Coli, ale jakoś nie choruję.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Jajcenty napisał:

Muszą jeszcze chorować. Nie chwalący się noszę sporo E.Coli, ale jakoś nie choruję.

Tak, ale mowa o wirusach które albo są pod kontrolą układu odpornościowego albo zabijają nosiciela - innej drogi nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, peceed napisał:

Tak, ale mowa o wirusach które albo są pod kontrolą układu odpornościowego albo zabijają nosiciela - innej drogi nie ma.

No nie bardzo. E. Coli jest doskonałym przykładem 'trzeciej drogi' Nie jest pod kontrolą układu odpornościowego i nie zabija nosiciela. Przynajmniej przez większość czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Jajcenty napisał:

Nie jest pod kontrolą układu odpornościowego i nie zabija nosiciela. Przynajmniej przez większość czasu.

To niestety bzdura - wszystkie bakterie jelitowe są pod ostrą kontrolą układu odpornościowego, jelita to jeden wielki front walki.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, peceed napisał:

To niestety bzdura - wszystkie bakterie jelitowe są pod ostrą kontrolą układu odpornościowego, jelita to jeden wielki front walki.

Uuuu... to niestety bzdura, ale  totalna.:(  Układ odpornosciowy zwierza itp, znajduje się... po drugiej stronie sciany jelitowej.:P

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas pandemii SARS-CoV-2 widzieliśmy olbrzymie spektrum manifestacji klinicznych zarażenia wirusem, od infekcji bezobjawowych po zgony. Naukowcy z Instytutu Pasteura, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych we współpracy ze specjalistami z całego świata przyjrzeli się przyczynom różnic w reakcji układu odpornościowego na SARS-CoV-2 wśród różnych populacji. Wykazali, że utajona infekcja cytomegalowirusem oraz czynniki genetyczne miały swój udział w manifestacjach reakcji organizmu na koronawirusa.
      Wiemy, że głównym czynnikiem ryzyka zgonu jest zaawansowany wiek. Dodatkowymi są płeć męska, choroby współistniejące i czynniki genetyczne oraz immunologiczne. Naukowcy badający wpływ różnych czynników na odpowiedź organizmu na SARS-CoV-2 pobrali próbki krwi od 222 zdrowych ochotników zamieszkujących region od Afryki Środkowej i Europy Zachodniej po Azję Wschodnią. Wykorzystali technikę sekwencjonowania RNA do określenia, w jaki sposób 22 różne rodzaje komórek krwi reaguja na obecność koronawirusa. Następnie połączyli tak uzyskane informacje z wynikami badań układu odpornościowego i genomu osób, od których pobrano krew.
      Naukowcy zidentyfikowali około 900 genów, których reakcja na obecność wirusa była różna u różncyh populacji. Za pomocą statystycznych analiz genetycznych uczeni wykazali, że różnice te wynikają z różnic w składzie krwi. Proporcje poszczególnych typów komórek są różne u różnych populacji. Wiadomo jednak, że na skład krwi mają też wpływ czynniki zewnętrze. Jednym z nich jest infekcja cytomegalowirusem. W Afryce Środkowej jest on obecny u 99% populacji, w Azji Wschodniej u 50% ludzi, a w Europie jego nosicielem jest 32% mieszkańców. Z badań wynika, że utajona infekcja tym wirusem ma wpływ na reakcję organizmu na SARS-CoV-2.
      Ponadto zidentyfikowano około 1200 genów, których ekspresja w warunkach zarażenia SARS-CoV-2 jest różna w różnych populacjach i jest kontrolowana przez czynniki genetyczne i zależy od częstotliwości alleli regulujących te geny. Na ten czynnik miała wpływ presja selekcyjna z przeszłości. Wiemy, że czynniki zakaźne miały olbrzymi wpływ na przeżycie człowieka i wywierały silną presję selekcyjną, która ukształtowała różnice genetyczne na poziomie całych populacji. Wykazaliśmy, że presja selekcyjna z przeszłości wpłynęła na odpowiedź immunologiczną na SARS-CoV-2. Jest to widoczne szczególnie u osób pochodzących z Azji Wschodniej. Około 25 000 lat temu koronawirusy wywarły silną presję selekcyjna na te populacje, mówi Maxime Rotival.
      Na przebieg infekcji miały też wpływ geny odziedziczone po neandertalczykach. Stanowią one ok. 2% genomu mieszkańców kontynentów innych niż Afryka i mamy coraz więcej dowodów na to, że wpływają one na naszą obecność odporność na infekcję. Nie tylko zresztą na nią. Mają też wpływ na to, czy palimy papierosy i pijemy alkohol. Teraz naukowcy zidentyfikowali dziesiątki genów, które zmieniają reakcję na infekcję, a ich obecność to skutek krzyżowania się H. sapiens z neandertalczykiem.
      Wykazaliśmy istnienie związku pomiędzy dawnymi wydarzeniami mającymi wpływ na ewolucję, jak selekcja naturalna czy krzyżowanie się z neandertalczykami, a obecnymi różnicami populacyjnymi w reakcji na infekcję, dodaje profesor Lluis Quintana-Murci.
      Szczegóły badań zostały opisane w artykule Dissecting human population variation in single-cell responses to SARS-CoV-2 opublikowanym na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Tajlandii opisali przypadek weterynarza, który zaraził się COVID-19 od swojego pacjenta. Tym samym dostarczyli pierwszego dowodu, że kot przekazał człowiekowi SARS-CoV-2. Zaznaczają przy tym, że tego typu przypadki są prawdopodobnie niezwykle rzadkie.
      Eksperci mówią, że przypadek jest bardzo dobrze udokumentowany. Są jednocześnie zdziwieni, że zdobycie dowodu trwało tak długo. Biorąc pod uwagę rozmiary pandemii, zdolność SARS-CoV-2 do przeskakiwania pomiędzy gatunkami oraz bliskie kontakty ludzi z kotami można było przypuszczać, że znacznie szybciej naukowcy znajdą przykład transmisji pomiędzy ludźmi a ich domowymi pupilami.
      Badania przeprowadzone już na początku pandemii wykazały, że koty mogą rozprzestrzeniać wirusa i zarażać inne koty. Z czasem zaczęły napływać raporty, w których przedstawiciele poszczególnych krajów informowali o dziesiątkach zarażonych kotów. Jednak udowodnienie, że kot zaraził człowieka lub człowiek kota jest trudne. Dlatego też Marion Koopmans, wirolog z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie mówi, że badania z Tajlandii to interesujące studium przypadku i dobry przykład tego, jak powinno wyglądać śledzenie drogi rozprzestrzeniania się wirusa.
      Dowód, że kot zaraził człowieka zdobyto w dość przypadkowy sposób. W sierpniu ubiegłego roku do jednego ze szpitali przyjęto ojca i syna, u których test wykazał obecność SARS-CoV-2. Zbadano też ich kota. Podczas pobierania próbek od zwierzęcia, kot kichnął w twarz pani weterynarz. Miała ona co prawda maseczkę oraz rękawiczki, ale oczy nie były chronione. Trzy dni później u weterynarz pojawiły się objawy COVID-19. Potwierdzono u niej infekcję. Tymczasem nikt z jej bliskich kontaktów nie był zarażony. Przeprowadzono więc badania genetyczne wirusa obecnego u weterynarz i u kota, który na nią kichnął. Sekwencja RNA była identyczna. Specjaliści podkreślają, że do zarażenia ludzi przez koty dochodzi prawdopodobnie rzadko. Koty rozprzestrzeniają niewiele wirionów i robią to tylko przez kilka dni.
      Naukowcy dodają, że przypadki przekazania SARS-CoV-2 ludziom przez zwierzęta są niezwykle rzadkie i nie odgrywają żadnej roli w rozprzestrzenianiu się pandemii. Ludzie są największym źródłem wirusa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Koronawirus SARS-CoV-2 wywołuje chorobę COVID-19. Najczęściej towarzyszącymi jej objawami są: podwyższona temperatura ciała, zaburzenia węchu i smaku, kaszel, bóle mięśni, duszność i zmęczenie. Wirus szerzy się bardzo łatwo drogą kropelkową w sposób pośredni i bezpośredni.
      Co to jest koronawirus?
      Koronawirus to rodzaj wirusa odpowiedzialnego za powstanie ostrej choroby zakaźnej układu oddechowego. Tzw. choroba koronawirusowa, określana też jako COVID-19, wywoływana jest przez wirusa SARS-CoV-2. W większości przypadków infekcja ma łagodny lub umiarkowany przebieg i nie wymaga specjalnego leczenia. Ciężki przebieg choroby koronawirusowej dotyczy ok. 15–20% pacjentów. W sposób szczególny narażone są na niego osoby w podeszłym wieku, o obniżonej odporności, zmagające się ze schorzeniami przewlekłymi. Poważne przypadki wymagają specjalistycznej pomocy, w tym hospitalizacji i tlenoterapii. Szacuje się, że w 2–3% zakażeń SARS-CoV-2 choroba kończy się zgonem. 
      Jak się zabezpieczyć przed koronawirusem?
      Wirus SARS-CoV-2 przenosi się drogą kropelkową. Można zarazić się w sposób bezpośredni (kontakt z osobą chorą) lub pośredni (kontakt z zanieczyszczonymi przez wirusa powierzchniami). Ochrona przed zakażeniem koronawirusem obejmuje przede wszystkim:
      zachowanie odległości od innych ludzi, w sposób szczególny od osób z objawami zakażenia;
      unikanie dotykania okolic oczu, nosa i ust;
      unikanie spluwania w miejscach publicznych;
      dbałość o higienę – częste mycie rąk ciepłą wodą i mydłem, stosownie środków do dezynfekcji;
      zakrywanie ust i nosa podczas przebywania w zbiorowiskach ludzkich, poprzez noszenie maseczki, a w czasie kaszlu i kichania zasłanianie chusteczką higieniczną (którą od razu należy wyrzucić po użyciu) lub zgiętym łokciem;
      w przypadku wystąpienia objawów zakażenia skonsultowanie się z lekarzem i zweryfikowanie swojego stanu poprzez skorzystanie z zestawu szybkiego testu antygenowego w kierunku SARS-CoV-2, który wykrywa antygeny wirusa w materiale z wymazu z nosogardzieli;
      poddawanie się szczepieniom ochronnym.
      W jaki sposób objawia się COVID-19?
      Najczęściej występujące objawy zakażenia SARS-CoV-2 to podwyższona temperatura ciała, zaburzenia smaku lub węchu, kaszel, bóle mięśni, duszności, zmęczenie, ból gardła, mięśni i stawów, uczucie rozbicia, osłabienie, ogólne pogorszenie samopoczucia, ból głowy, problemy ze strony układu pokarmowego (biegunka, nudności, ból brzucha, spadek apetytu).
      Rzadziej w COVID-19 pojawiają się objawy dermatologiczne, takie jak wysypka czy przebarwienia skóry. Może dojść do zapalenia spojówek i rozmaitych zmian w jamie ustnej. Na skutek zakażenia SARS-CoV-2 czasami dochodzi do uaktywnienia uśpionego w organizmie wirusa ospy wietrznej i półpaśca lub opryszczki pospolitej.
      W ciężkim przebiegu może rozwinąć się atypowe zapalenie płuc, wystąpić silny ból lub ucisk w klatce piersiowej, pojawiają się też problemy z oddychaniem. Istnieje ryzyko rozwoju niebezpiecznych dla zdrowia i życia powikłań, takich jak m.in. zespół ostrej niewydolności oddechowej, ostra niewydolność serca, zaburzenia czynności wątroby, ostre uszkodzenie nerek, zakrzepica żylna, a także niewydolność wielonarządowa i sepsa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała długo oczekiwane szacunki dotyczące nadmiarowych zgonów w czasie pandemii COVID-19. Zdaniem WHO w ciągu dwóch lat pandemii dodatkowo zmarło około 15 milionów osób. To niemal 3-krotnie więcej niż oficjalna łączna liczba zgonów z powodu COVID-19 raportowana przez poszczególne kraje. Szacunkowe dane WHO uwzględniają te zgony, których nie zawarto w raportach krajowych.
      Problem z uzyskaniem dokładnej liczby osób zmarłych z powodu pandemii wynika z faktu, że ponad 100 krajów albo w ogóle nie dostarcza wiarygodnych statystyk, albo też dostarcza je bardzo nieregularnie. Wiele krajowych systemów statystycznych zawiera też błędy, przekładające się na błędy w danych. Ponadto różne kraje w różny sposób zbierają informacje. Na przykłd na początku pandemii w Holandii w statystykach zgonów z powodu COVID-19 uwzględniano tylko osoby, które zmarły w szpitalach, a u których test na SARS-CoV-2 dał wynik pozytywny. Zaś w sąsiedniej Belgii uwzględniano każdy zgon po objawach choroby, nawet jeśli nie postawiono diagnozy.
      Demografowie, statystycy, specjaliści ds. zdrowia publicznego i epidemiolodzy starają się więc zmniejszyć tę niepewność, opierając się nie tylko na raportach poszczególnych krajów, ale prowadząc też własne badania. Dane uściślane są w różny sposób, od analiz zdjęć satelitarnych cmentarzy, poprzez ankiety wśród ludności po wykorzystywanie komputerowych modeli maszynowego uczenia.
      Wpływ pandemii na nasze zdrowie jest znacznie szerszy niż tylko zachorowania na COVID-19 i zgony. Poza zgonami, które można bezpośrednio przypisać infekcji SARS-CoV-2 mamy też dużą liczbę zgonów spowodowanych warunkami, jakie panowały podczas pandemii. Mowa tutaj zarówno o przeładowaniu systemów opieki zdrowotnej, które w mniejszym stopniu zajmowały się innymi chorobami, jak i zachowaniu samych pacjentów, którzy zaczęli unikać placówek służby zdrowia. Nadmiarowe zgony to, według WHO, zgony ponad to, czego można by się spodziewać w danej populacji w standardowych warunkach, nie objętych kryzysem.
      Specjaliści WHO musieli uwzględnić nie tylko czynniki, które prowadziły do zwiększenia liczby zgonów – jak np. przeładowanie systemów opieki zdrowotnej – ale i takie, prowadzące do jej zmniejszenia. W czasie pandemii poprawiła się jakość powietrza, zmniejszył ruch drogowy, a z powodu narzucenia obowiązku noszenia maseczek zmniejszyła się zachorowalność na wiele chorób zakaźnych.
      Nasze szacunki nie tylko wskazują na wpływ pandemii, ale pokazują również, że wszystkie kraje powinny więcej zainwestować w służbę zdrowia odporną na zakłócenia w czasie kryzysów, powiedział dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus.
      WHO szacuje, że w latach 2020-2021 z powodu pandemii zmarło 14,9 miliona osób. Aż 84% zgonów miało miejsce w Azji Południowo-Wschodniej, Europie i Amerykach, a za ponad 2/3 odpowiada zaledwie 10 krajów.
      Z opublikowanych danych wynika, że w Polsce liczba nieuwzględnionych w statystykach zgonów z powodu COVID-19 za lata 2020–2021 wynosi od 74 883 do 82 069. Średnio jest to 78 665 osób. Zatem w tym czasie pandemia mogła zabić w naszym kraju nie 116 000, a około 195 000 osób.
      Zdaniem WHO do największej liczby nadmiarowych zgonów doszło w Indiach. Z szacunków wynika, że zmarło tam od 3,3 do 6,5 miliona osób. Tymczasem oficjalne dane indyjskiego rządu mówią o 481 000 zmarłych. W reakcji na te informacje przedstawiciele rządu Indii stwierdzili, że metodologia WHO budzi ich zastrzeżenia. Jednak Shahid Jameel, wirusolog i były szef indyjskiego zespołu odpowiedzialnego za sekwencjonowanie genomu SARS-CoV-2 mówi, że bardziej wierzy WHO niż własnemu rządowi. Liczba około 500 000 zmarłych podawanych w oficjalnych statystykach rządowych jest z pewnością bardzo zaniżona. Ci, którzy byli w Indiach i widzieli przebieg pandemii wiedzą, że to zbyt niska liczba. A teraz mamy badania, które to potwierdzają.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...