Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Słynny polski szczyt jest wyższy niż przez lata sądziliśmy

Rekomendowane odpowiedzi

Jedna z najbardziej znanych polskich gór, Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych, jest wyższa niż przez lata twierdzono. Pracownicy Instytutu Geodezji i Geoinformatyki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu wykonali pomiary szczytu, które wykazały, że podawana w podręcznikach wysokość 919 m n.p.m. jest błędna. Szczeliniec jest o 3 metry wyższy.

Różnica aż 3 metrów wprawiła nas w takie zakłopotanie, że pomiary powtarzaliśmy wielokrotnie, ale każdy kolejny pomiar utwierdzał nas w przekonaniu, że właściwą wysokością Szczelińca jest 922 metry – mówią autorzy badań.

Za pomiary geodezyjne w Górach Stołowych od 50 lat odpowiada Studenckie Koło Naukowe Geodetów Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jednak zwykle mierzono deformacje góry, które miały określić stabilność i bezpieczeństwo form skalnych, z których znany jest Szczeliniec. Tym razem o pomiar szczytu i opracowanie danych pokusili się profesor Krzysztof Sośnica oraz doktorzy Adrian Kaczmarek i Kamil Kaźmierski.

Naukowcy wykorzystali metodę niwelacji precyzyjnej, która umożliwia uzyskanie dokładności poniżej 1 milimetra oraz pomiary grawimetryczne przyspieszenia siły ciężkości i Globalne Nawigacyjne Systemy Satelitarne (GNSS). Pomiary wykazały, że wysokość Szczelińca Wielkiego wynosi 921,84 m nad poziomem Morza Bałtyckiego oraz 922,01 m nad poziomem Morza Północnego.

Różnica w pomiarach wynika z faktu, że w Polsce obowiązują dwa układy wysokościowe. Jeden względem mareografu w Kronsztadzie koło Sankt Petersburga, z którego mamy dane o średniej wysokości poziomu Morza Bałtyckiego, drugi zaś względem mareografu w Amsterdamie, mierzącego średnią wysokość Morza Północnego. Ten holenderski jest nowszy i bardziej precyzyjny. Różnica pomiędzy oboma układami wynosi od 13 do 20 centymetrów w zależności od regionu Polski. Na Szczelińcu różnica ta wynosi 17 cm.

Oczywiście można się zastanowić, dlaczego nie korzystać obecnie wyłącznie z pomiarów GPS. Otóż pomiary takie opierają się na pomiarach odległości pomiędzy satelitą a odbiornikiem. Nie mają nic wspólnego z przyspieszeniem grawitacyjnym. Tymczasem posługujemy się pojęciem wysokości nad poziomem morza. A wysokość poziomu spokojnego morza – inaczej mówiąc, model geoidy w danym punkcie – jest różna w zależności od gęstości skał w skorupie ziemskiej. Dlatego też pomiary satelitarne trzeba korygować o model geoidy.

Jednak pomiary w górach napotykają na dodatkową trudność. Otóż model geoidy nie jest tutaj dokładny ze względu na różną gęstość skał w górach oraz niejednorodny poziom morza, które naukowcy „przeciągają” w teren górski. Dlatego też dodatkowo należy stosować niwelację precyzyjną i pomiary przyspieszenia siły ciężkości pola grawitacyjnego. Wrocławscy uczeni mierzyli więc dodatkowo różnice pomiędzy punktem wysokościowym (reperem) w Karłowie u podnóża Szczelińca, a reperami wokół schroniska na szczycie.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś jeszcze nie słyszał o Szczelińcu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, jesteś na szczycie z którego powinno być widać Szczeliniec! :)

A13usaonutL._CLa%7C2140,2000%7C61omkggmJ
 

Masz wersję z długimi rękawami, bo w górach pogoda jest zmienna :)

A1nYNISnPeL._CLa%7C2140,2000%7CA1XLhAZ0Y

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, dajmon napisał:

Czy ktoś jeszcze nie słyszał o Szczelińcu?

Czyżby riyader spał z rybami? Będzie trochę strach przyznać się do indolencji geograficznej. Jako były wrocławianin mam łatwiej bo chyba połowa rajdów szkolnych to góry Stołowe

53 minuty temu, 3grosze napisał:

Ja słyszałem, że słynnosć można osiągnąć chełpieniem się własnym kretynizmem. Takie czasy...

Internet daje nieograniczone możliwości w tej dziedzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Jajcenty napisał:

Internet daje nieograniczone możliwości w tej dziedzinie.

To dopowiem posiłkując się Wikipedią: 

Szczeliniec Wielki – najwyższy szczyt w Górach Stołowych, należy do Korony Gór Polski: https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczeliniec_Wielki

Słynności nie definiuje się w sposób precyzyjny, ale praktycznie w każdym przewodniku turystycznym o Sudetach pojawia się on przy haśle Góry Stołowe, poza tym np. na jego najwyższym punkcie byli m. in. królowie pruscy Fryderyk Wilhelm II Pruski i Fryderyk Wilhelm III Pruski oraz Johann Wolfgang Goethe: https://pl.wikipedia.org/wiki/Fotel_Pradziada (tego nawet nie wiedziałem dopóki nie zajrzałem na Wiki), tak że gardłować o tym, że słynny, jak najbardziej da się;).

P.S. Oraz późniejszy prezydent USA John Quincy Adams :D

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, darekp napisał:

Słynności nie definiuje się w sposób precyzyjny, ale praktycznie w każdym przewodniku turystycznym o Sudetach pojawia się on przy haśle Góry Stołowe, poza tym np. na jego najwyższym punkcie byli m. in. królowie pruscy Fryderyk Wilhelm II Pruski i Fryderyk Wilhelm III Pruski oraz Johann Wolfgang Goethe: https://pl.wikipedia.org/wiki/Fotel_Pradziada (tego nawet nie wiedziałem dopóki nie zajrzałem na Wiki), tak że gardłować o tym, że słynny, jak najbardziej da się;).

Jego słynnosć wynika nie tyle ze znamienitosci słynnych turystów, co ze słynnych, bo unikalnych  formacji skalnych. 

Edytowane przez 3grosze
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z CERN-u dokonali najbardziej precyzyjnych pomiarów masy kwarka górnego. To najcięższa z cząstek elementarnych, a poznanie jej masy jest niezbędne do poznania zasad funkcjonowania wszechświata w najmniejsze skali.
      Najnowsze wyniki uzyskane przez zespół pracujący przy eksperymencie CMS (Compact Muon Solenoid) w Wielkim Zderzaczu Hadronów pozwoliły na poznanie masy kwarka górnego z dokładnością około 0,27%. Tak olbrzymią precyzję udało się osiągnąć dzięki wykorzystaniu  nowych metod analitycznych oraz poprawienia procedur dotyczących radzenia sobie z niepewnościami pomiaru.
      Znajomość masy najcięższej z cząstek to kluczowy element, który pozwoli przetestować matematyczną spójność całego modelu cząstek elementarnych. Na przykład, jeśli znalibyśmy dokładną masę bozonu W i bozonu Higgsa, moglibyśmy – korzystając z Modelu Standardowego – poznać dokładną masę kwarka górnego. Podobnie działa to w drugą stronę – poznanie dokładnej masy kwarka górnego i bozonu Higgsa, pozwoli na wyliczenie dokładnej masy bozonu W. Fizyka teoretyczna dokonała na tym polu olbrzymich postępów, jednak wciąż trudno jest dokładnie określić masę kwarka górnego. Tymczasem dla zrozumienia wszechświata, a szczególnie jego stabilności, potrzebujemy jak najbardziej precyzyjnych informacji o masie bozonu Higgsa i kwarka górnego. Z dotychczas dostępnych informacji na temat masy kwarka górnego wiemy, że wszechświat znajduje się bardzo blisko stanu metastabilnego. Jeśli masa kwarka górnego byłaby minimalnie inna, wszechświat w długim terminie byłby mniej stabilny i mógłby zakończyć swój żywot podczas gwałtownego wydarzenia podobnego do Wielkiego Wybuchu.
      Podczas ostatnich badań naukowcy z CMS wykorzystali dane zebrane przez CMS w 2016 roku podczas zderzeń protonów. Wzięli pod uwagę pięć różnych właściwości zderzeń, podczas których powstawała para kwarków górnych. Właściwości te zależą właśnie od masy kwarka górnego. Dotychczas przy tego typu badaniach pod uwagę brano trzy właściwości. Ponadto naukowcy przeprowadzili ekstremalnie precyzyjną kalibrację danych z CMS, dzięki czemu lepiej zrozumieli wszelkie niepewności pomiaru i ich wzajemne zależności. Po przeprowadzeniu odpowiednich obliczeń stwierdzili, że masa kwarka górnego wynosi 171,77±0,38 GeV. Jest ona zatem zgodna zarówno z wcześniejszymi pomiarami, jak i z założeniami Modelu Standardowego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Blokhus w Jutlandii Północnej zbudowano najwyższy na świecie zamek z piasku. Mierzy 21,16 m. Do jego skonstruowania zużyto ponad 6400 ton piasku. Wzmocniona klejem struktura jest o 3,51 m wyższa od wpisanego do Księgi rekordów Guinnessa zamku zbudowanego w Niemczech w 2019 r. (mierzył on 17,65 m).
      Liderowi projektu, Holendrowi Wilfredowi Stijgerowi, asystowali rzeźbiarze z piasku ze światowej czołówki. Konstrukcję zwieńczono modelem wirusa w koronie (na niższym poziomie również znajdują się wirusowe "zdobienia"); Stijger tłumaczy, że w ten sposób chciał pokazać, jak bardzo pandemia wpływa na życie ludzi.
      Do budowy zamku wykorzystano piasek z ok. 10-proc. zawartością gliny. Materiał pochodzi z Ølstrup Grusgrav. Wypełniono nim drewniane formy, a następnie po dodaniu wody ubito. Po ukończeniu całą konstrukcję pokryto warstwą kleju. Dzięki temu powinna ona przetrzymać wietrzną i chłodną jesienną oraz zimową aurę.
      Mieszkańcom Blokhus konstrukcja bardzo przypadła do gustu. Nie brakuje w niej bowiem lokalnych odniesień/elementów, np. domków plażowych czy latarni morskich, oraz przedstawień popularnych aktywności, np. wind- i kitesurfingu.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rejon Energetyczny w Łomży (PGE Białystok) prowadzi prace związane ze zmniejszeniem wysokości i masy bocianich gniazd ze słupów energetycznych. Jak podkreślono na profilu Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi na Facebooku, są one wykonywane z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa, bardzo profesjonalnie i sprawnie.
      Prace te wpisują się w czynną ochronę bociana białego, która polega m.in. na zabezpieczaniu miejsc lęgowych. Należy pamiętać, że zbyt duże gniazda mogą stanowić zagrożenie dla konstrukcji, na których są posadowione, czyli dla kominów, dachów czy właśnie słupów energetycznych. Stwarza to niebezpieczeństwo nie tylko dla mienia ludzkiego, ale i dla bocianich piskląt.
      Ornitolodzy z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków zbadali [kiedyś], ile ważą gniazda bocianie [w ramach projektu ochrony bocianów białych przebadali i zważyli blisko 90 takich gniazd]. Średnia ich waga wyniosła 349 kg (najlżejsze ważyło 70 kg, a najcięższe – 1250 kg). Ciekawostką jest, że na podstawie prostego parametru, jakim jest wysokość gniazda, można precyzyjnie oszacować wagę gniazda bocianiego [Adam Zbyryt z PTOP podkreśla, że wysokość i waga są ze sobą silnie skorelowane]. Należy przyjąć, że gniazdo o wysokości 0,5 m waży ok. 300 kg, a gniazdo o wysokości 1 metra około 700 kg.
      Bocianie gniazda są bardzo ciężkie, bo nie są skonstruowane z samych gałęzi, lecz także z obornika, który stanowi budulec na klepisko. Średnio każdego roku ptaki przynoszą do gniazda ponad 60 kg (64 kg) materiału budowlanego. To tak, jakby 70-kilogramowy człowiek, w stosunku do swojej masy, miał przetransportować do domu 1,5 t.
      Warto przypomnieć, że niedawno ukazał się artykuł zespołu z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, Uniwersytetu w Cambridge i Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, w którym opisano zabieg zachęcający bociany do zasiedlenia gniazda. Polega on na obieleniu przed przylotem ptaków boków gniazda wapnem sadowniczym.
      Miłośników tych ptaków ucieszy z pewnością wiadomość, że Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi uruchomił właśnie kolejny sezon przekazu online z bocianiego gniazda. Pierwsze bociany pojawiły się już w północno-wschodniej Polsce, więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać na naszą medialną parkę z Rakowa. Pierwszy przylatuje samiec i to jego teraz wyczekujemy.
      Położenie kamerki umożliwia szersze obserwacje ornitologiczne, gdyż rozlewiska w dolinie tętnią obecnie gwarem gęsi, kaczek, łabędzi i innego ptactwa wodno-błotnego.
      A oto film przedstawiający prace związane ze zmniejszeniem wysokości bocianich gniazd:
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z organizacji Climate Central w Princeton ostrzegają na łamach Nature, że przed rokiem 2050 tereny zamieszkane przez 300 milionów osób będą doświadczały corocznych powodzi, a do końca wieku obszary zamieszane przez 200 milionów osób na stałe znajdą się poniżej linii wysokiego przyboru wody. Swoje wnioski uczeni wyciągnęli na podstawie nowych danych dotyczących wysokości wybrzeży nad poziomem morza.
      Nie od dzisiaj wiemy, że w skutek globalnego ocieplenia rośnie poziom oceanów. Szacunki mówią, że – w zależności od rozwoju sytuacji – w XXI wieku globalny poziom oceanów wzrośnie od 0,6 do ponad 2 metrów, a może jeszcze więcej. Wszystko będzie zależało od stabilności pokryw lodowych Arktyki i Antarktyki oraz poziomu emisji gazów cieplarnianych. Wiadomo też, że w związku z tym wzrostem zagrożone będą wybrzeża i mieszkający na nich ludzie.
      Naukowcy od dawna szacują ryzyko powodzi związanych z podnoszeniem się poziomu oceanu. Do jego wyliczenia potrzebne są m.in. dotyczące wysokości danego obszaru nad poziomem morza. Problem jednak w tym, że, poza danymi z USA, Australii i części Europy, informacje takie są albo niedostępne, albo ich zdobycie jest niezwykle kosztowne. To zaś znacząco  ogranicza możliwości rzetelnej oceny sytuacji.
      Dokładne pomiary wysokości dużych obszarów nad poziomem morza są kosztowne i skomplikowane. W niektórych krajach, jak USA, badania takie prowadzi się za pomocą technologii lidar. To bardzo pracochłonna i kosztowna metoda. Wymaga bowiem, by nad badanym terenem latał samolot, śmigłowiec lub dron, wyposażony w odpowiednie urządzenia laserowe. Stany Zjednoczone mogą sobie pozwolić na przeprowadzenie tego typu badań nad olbrzymimi obszarami
      Jednak w większości przypadków naukowcy muszą polegać na danych pochodzących z prowadzonego przez NASA projektu Shuttle Radar Topography Mission (SRTM), która mierzy wysokości za pomocą satelity. Dane SRTM są publicznie dostępne, jednak są mniej dokładne niż dane z lidar. SRTM mierzy bowiem wysokość samego gruntu oraz obiektów wystających ponad grunt. Dane takie są więc zawyżone, szczególnie na obszarach gęsto zurbanizowanych i zalesionych. Wiadomo na przykład, że dla nisko położonych części wybrzeży Australii SRTM zawyża pomiary aż o 2,5 metra. Wydaje się, że średni pomiar za pomocą SRTM odbiega od rzeczywistości o około 2 metry. W przypadku wybrzeży te 2 metry czynią olbrzymią różnicę.
      Naukowcy z Climate Central stworzyli cyfrowy model CoastalDEM, który jest znacząco bardziej dokładny niż SRTM, szczególnie w odniesieniu do gęsto zaludnionych obszarów. Wykorzystali przy tym ponad 51 milionów punktów danych. Okazało się, że na gęsto zaludnionych obszarach USA, gdzie zagęszczenie ludności sięga 20 000 osób na km2 – tak jest w częściach Bostonu, Miami czy Nowego Jorku – SRMT przeszacowuje wysokość nad poziomem morza średnio o 4,7 metra, podczas gdy CoastalDEM zmniejsza ten błąd do około 10 centymetrów.
      Po połączeniu CoastalDEM z modelami dotyczącymi wzrostu poziomu oceanów oraz modelami powodzi na wybrzeżach okazało się, że znacznie większe obszary niż dotychczas sądzono będą narażone na powodzie związane z rosnącym poziomem wód.
      Przy założeniu umiarkowanego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przewidywania oparte na modelu SRTM pokazują, że w roku 2050 na coroczne powodzie narażonych będzie 79 milionów mieszkańców wybrzeży. Takie same założenia przy wykorzystaniu modelu CoastalDEM zwiększają liczbę narażonych do 300 milionów.
      Wzrost poziomu oceanów dotknie przede wszystkim mieszkańców Azji. I tak w Chinach, wedle wyliczeń przy uwzględnieniu danych z CoastalDEM, corocznych powodzi na wybrzeżach mogą spodziewać się 93 miliony osób (29 milionów wg SRTM), w Bangladeszu będą to 42 miliony (SRTM: 5 milionów), w Indiach to 36 milionów (SRTM: 5 milionów). Na powodzie powinno też przygotować się 31 milionów mieszkańców Wietnamu (SRTM: 9 milionów), 23 miliony obywateli Indonezji (SRTM: 5 milionów) oraz 12 milionów zamieszkujących Tajlandię (SRTM: 1 milion). W tych sześciu krajach mieszka 75% osób, które będą narażone na coroczne powodzie spowodowane wzrostem poziomu oceanów.
      Naukowcy podkreślają, że w swoich badaniach brali pod uwagę zagrożenie powodzią związane z wysokością danego obszaru nad poziomem morza. Nie uwzględniali istniejących i przyszłych działań władz, mających na celu zabezpieczenie zalewanych terenów.
      Jako, że poziom oceanów będzie rósł również po roku 2050 uczeni wykonali modelowanie do roku 2100. Z CoastalDEM wynika, że wówczas obszary zamieszkane przez 200 milionów osób mogą na stałe znaleźć się pod wodą. I znowu najbardziej zagrożone będą kraje Azji. W Chinach, Bangladeszu, Indiach, Wietnamie, Indonezji i Tajlandii mieszka 151 milionów ludzi (tylko w Chinach są to 43 miliony), których domy mogą zostać na stałe zatopione. Podobny los może spotkać wielu mieszkańców innych krajów, od Nigerii i Egiptu, poprzez Wielką Brytanię po Brazylię. W tym też czasie doroczne powodzie będą groziły kolejnym 360 milionom osób, co oznacza, że do końca wieku 560 milionów mieszkańców wybrzeży będzie żyło w ciągłym zagrożeniu. I to przy założeniu ograniczonej redukcji emisji. Jeśli zaś emisja będzie wyższa, niż założono, zagrożone będą obszary zamieszkane przez 640 milionów osób.
      Skutki gospodarcze takiego rozwoju sytuacji będą trudne do przewidzenia. Dość wspomnieć, że w ostatnich dekadach przybrzeżne prowincje Chin przyciągnęły miliony emigrantów z wnętrza kraju. Podnoszący się poziom oceanów zagrozi globalnym centrom gospodarczym w prowincjach Guangdong czy Jiangsu.
      Autorzy badań wymienili ich słabości. Przyznają, że model CoastalDEM jest mniej dokładny niż lidar i zawyża średnią wysokość nad poziomem morza. Ponadto w swoich wyliczeniach wykorzystali dane populacji pochodząc e bazy 2010 LandScan. W ciągu ostatnich lat populacja ludności znacznie wzrosła. Ponadto wciąż nieznany jest wpływ Arktyki i Antarktyki na przyszły wzrost poziomu oceanów. W ostatnim czasie pojawiły się badania sugerujące, że szczególnie lody Antarktyki mogą być mniej stabilne niż sądzono. W analizach wykorzystano ponadto model RCP4.5, który zakłada, że na globalną skalę zostanie wdrożone porozumienie paryskie. Badania nie uwzględniają też infrastruktury chroniącej przed powodziami. Warto jednak wspomnieć, że taka infrastruktura jest kosztowna, wymaga znacznych wysiłków na jej utrzymanie i nawet w USA w 2013 roku oceniano, że jedynie 8% tego typu infrastruktury znajduje się w akceptowalnym stanie.
      W sieci dostępna jest też interaktywna mapa, na której można sprawdzić przyszłe ryzyko powodzi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wśród okazów wchodzących w skład kolekcji Instytutu Owadów Pożytecznych z Uniwersytetu Rolnictwa i Leśnictwa Fujianu odkryto 2 nieznane dotąd gatunki pasożytniczych błonkówek, które występują w Tybecie na wysokości ponad 3400 m.
      Zebrano je 2013 r. Zamieszkują one prerie i zarośla powyżej 3400 m, co jest niezwykłe dla tej grupy os. Opis owadów ukazał się w periodyku ZooKeys. Autorami publikacji są doktorzy Wangzhen Zhang i Dongbao Song i profesor Jiahua Chen.
      Nowe gatunki są do siebie bardzo podobne i należą do tego samego rodzaju Microplitis. Od miejsca znalezienia, odpowiednio, miasta Paizhen i powiatu Bomi, nadano im nazwy Microplitis paizhensis i Microplitis bomiensis.
      W obu przypadkach holotypami, na podstawie których wyróżniono i opisano nowy gatunek, były samice. Samce są na razie nieznane. Mierzącą 3,2 mm M. paizhensis odkryto na wysokości 3696 m, a 3,4-mm M. bomiensis na wysokości 3427 m.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...