Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Rozsypanie w środowisku sproszkowanego bazaltu pozwoliłoby na usunięcie z atmosfery dużej ilości dwutlenku węgla, a jednocześnie poprawiłoby jakość gleb. Taki wniosek płynie z badań opisanych na łamach Nature Geoscience, a prowadzonych przez grupę Daniela Golla z Uniwersytetu w Augsburgu.

Niemieccy naukowcy oszacowali koszty i skutki tzw. przyspieszonego wietrzenia, czyli jednej z metod, która ma pomóc nam w poradzeniu sobie z rosnącym stężeniem dwutlenku węgla w atmosferze.

Pomimo deklaracji o zmniejszaniu emisji CO2 do atmosfery, wszystko wskazuje na to, że przez kolejne dziesięciolecia będzie ona wciąż olbrzymia. Dlatego też proponuje się inne metody radzenia sobie z problemem, jak np. sadzenie drzew czy użycie technologii bezpośredniego przechwytywania dwutlenku węgla u źródła emisji i składowania go pod ziemią. Tymczasem emisja – liczona łącznie ze źródeł przemysłowych i zmiany przeznaczenia ziemi – ciągle rośnie z nieco ponad 30 miliardów ton CO2 w roku 2000 do 43 miliardów ton w roku 2019.

Metoda przyspieszonego wietrzenia polega na wykorzystaniu i przyspieszeniu naturalnego procesu wietrzenia skał, w którym dwutlenek węgla z atmosfery reaguje z glebą i skałami, tworząc jony wodorowęglanów. Dodanie sproszkowanego bazaltu do gleby zwiększy powierzchnię dostępną dla tych rekcji, przyspieszy wietrzenie i pozwoli na wycofanie z atmosfery więcej węgla.
Jednocześnie zaś bazalt powinien usprawnić drenaż i zmniejszyć zakwaszenie gleb. Wiemy, że rośliny przyspieszają wietrzenie, więc uważamy, że proces ten przyspieszy, gdy będzie więcej roślinności, mówi Goll.

Naukowcy oszacowali skutki rozpylenia 5 kg/m2 sproszkowanego bazaltu na pokryty roślinami obszar 55 milionów km2. Okazało się, że w ten sposób można by wycofać z atmosfery do 2,5 miliarda ton CO2.

Kosztami w tym przypadku będą wydobycie, pokruszenie, transport i dystrybucja bazaltu. Zdaniem Golla koszt całej operacji może zamknąć się kwotą 150 USD za każdą wycofaną z atmosfery tonę CO2. Tymczasem koszty zalesiania wynoszą do 50 USD na tonę CO2, koszt bioenergii z przechwytywaniem CO2 to 100–200 USD, a koszt bezpośredniego przechwytywania CO2 wynosi 100–300 USD.

Eksperymenty z przyspieszonym wietrzeniem prowadzone są już w Wielkiej Brytanii, Niemczech, USA, Australii i Malezji. Naukowcy szacują wpływ pyłu bazaltowego na ludzkie zdrowie, sprawdzają go pod kątem obecności metali ciężkich oraz badają, czy nie niesie to ryzyka przenawożenia gleby i wody. Wszystkie metody usuwania węgla z atmosfery mają jakieś ograniczenia, a im powszechniej są stosowane, tym więcej negatywnych skutków się ujawnia, mówi Jessica Strefler z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Klimatem.

Z kolei Jens Hartman, biogeochemik z Uniwersytetu w Hamburgu zwraca uwagę, że dodatkowym pozytywnym skutkiem zastosowania sproszkowanego bazaltu może być spłynięcie jonów wodorowęglanów do oceanów, gdzie zmniejszą one zakwaszenie wody. "W przyszłości zaś można by zbadać, jak przyspieszone wietrzenie w połączeniu z biowęglem poprawią stosunki wodne w glebie, czyniąc ją bardziej odporną na susze", dodaje.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

dodatkowym pozytywnym skutkiem zastosowania sproszkowanego bazaltu może być spłynięcie jonów wodorowęglanów do oceanów, gdzie zmniejszą one zakwaszenie wody.

Na to bym nie liczył. Rzeczywiście wodorowęglany czyli sole słabego kwasu hydrolizują i mają dość wysokie pH w roztworach wodnych, ale efekt ten ustępuje natychmiast po uwolnieniu dwutlenku węgla. 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.08.2021 o 14:56, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Kosztami w tym przypadku będą wydobycie, pokruszenie, transport i dystrybucja bazaltu.

Koszty finansowe to jedno. A ile CO2 wyprodukują, żeby wydobyć, pokruszyć, przetransportować i rozsypać ten bazalt? Przecież to jest chore! A koszty środowiskowe, czyli robienie "dziury" w miejscu gdzie są "góry"? O wdychaniu tego pyłu już nie mówiąc.

Tylko zalesianie może nas uratować. Koszty dużo niższe, a jakby co to i drewno można potem pozyskać choćby jako budulec (byle nie na opał), czyli uzyskać jeszcze zwrot tych kosztów.

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ile tego zalesiania chcesz zorganizować? :) Kiedyś przeczytałem, o ile mnie pamięć nie myli, że każdy w krajach pierwszego świata musiałby sadzić jedno drzewo dziennie, aby skompensować emisję CO2 na bieżąco. Po za tym drzewa, po obumarciu uwalniają CO2 ulegając rozkładowi. Wiele osób o tym zapomina.

Edit, chyba trochę przesadziłem, ale może to zależy od szczegółów i sposobu w jaki to przeliczyli. Na szybko znalazłem takie szacunki:
https://www.sciencefocus.com/science/im-47-how-many-trees-would-i-need-to-plant-to-carbon-offset-my-life/

Do tego trzeba wziąć poprawkę na to, że nie wszystkim drzewom udaje się dojrzeć i na ogół, trzeba posadzić ich 5 sztuk, żeby mieć pewność, że jedno dojrzeje.

Edit, znalazłem jeszcze inne szacunki, które podają, że 6 drzew na miesiąc wystarczy, żeby zrównoważyć emisję:
https://www.globenewswire.com/news-release/2020/01/23/1974355/0/en/Individuals-Can-Offset-Their-Own-CO2-Emissions-by-Planting-Six-Trees-Per-Month.html

Edit, to już ostatni, ale żeby nie było, że jestem negatywnie nastawiony :) Chodziło mi o to, że nie rozwiąże to problemu. Może tylko spowolnić proces, załagodzić konsekwencje i kupić czas.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to policzmy trochę:
5kg/m2 bazaltu czyli 5000 ton/km2. A oni chcą rozsypać to na 55 milionów km2, czyli zużyć 275 miliardów ton = 2,75E+11 bazaltu(!) Tak na szybko oszacowałem, że to prawie 2 takie góry jak Rysy (!) (założenia: wysokość Rysów 2,5km, promień podstawy na poziomie morza ok.4,5km, gęstość powiedzmy 2,7 t/m3 = 1,43E+11 ton).
Ile paliwa trzeba zużyć i ile wytworzyć CO2, żeby pokruszyć, przetransportować i rozsypać dwie góry takie jak Rysy?
Największa na świecie wywrotka BiełAZ 75710 może przewieźć na raz 450ton ładunku. Musiałaby więc zrobić ok. 6,11E+08 kursów na średnią odległość ok. 2958 km w jedną stronę (promień okręgu o powierzchni 55 mln km2 to 4200km, a dla połowy tej powierzchni to ok. 2958km). To daje przejechanych ok. 1,8E+12 km, a w dwie strony ok. 3,6E+12km (bo pewnie musi wrócić). Spalanie w tej ciężarówce to ok. 1300 litrów na 100km. Zużycie wyniosłoby więc ok. 4,7E+13 litrów paliwa, co z kolei daje ponad 1,4E+11ton CO2.

W dniu 2.08.2021 o 14:56, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Okazało się, że w ten sposób można by wycofać z atmosfery do 2,5 miliarda ton CO2.

1,4E+11ton CO2 to 144 miliardy ton CO2 (!) A to tylko emisja spowodowana transportem! Czyli wyemitują 98% CO2, żeby pochłonąć 2%, po prostu super pomysł :blink:
A wydobycie tego i pokruszenie? Pewnie drugie tyle, ale już mi się nie chce liczyć.

Edytowane przez Sławko
  • Lubię to (+1) 1
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że te 55 milionów kilometrów kwadratowych to więcej niż powierzchnia Azji. Łączna powierzchnia wszystkich lądów na Ziemi to 149 milionów kilometrów kw. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ląd), gdyby je w całości pokryć bazaltem, to by wystarczyło na wycofanie mniej niż 2,5 * 3 = 7,5 miliarda ton CO2 przy rocznej produkcji rzędu 30-50 miliardów

W dniu 2.08.2021 o 14:56, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Tymczasem emisja – liczona łącznie ze źródeł przemysłowych i zmiany przeznaczenia ziemi – ciągle rośnie z nieco ponad 30 miliardów ton CO2 w roku 2000 do 43 miliardów ton w roku 2019.

 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Po za tym drzewa, po obumarciu uwalniają CO2 ulegając rozkładowi.

To po pierwsze nie tak szybko, bo większość węgla będzie już krążyć w postaci związanej (nie tylko drzewa rosną w lesie, a na obumarłych rosną kolejne same się rozsiewając). Z drugiej strony część tego drewna wyemituje nawet metan, więc jeszcze gorzej. Ale jak dotąd lasy (w tym tropikalne, gdzie rozkład jest szybszy) same w sobie pochłaniają znacznie więcej CO2 niż emitują, więc nie wiem czym się tak martwisz. Część tego drewna ugrzęźnie w glebie z czasem zamieniając się w torf (a ten w węgiel - tak przecież powstały pokłady węgla), byle zostawić te lasy w spokoju. Jednym z problemów współczesnego świata jest właśnie wylesianie, co jeszcze pogarsza sprawę.

Ale jeśli zużyjemy to drewno np. na budulec (jest sporo nowych projektów wykorzystania drewna), to jeszcze bardziej zwiążemy zawarty w nich węgiel na długie lata.

Najważniejsze jednak to ograniczać emisję CO2 (i metanu!) na wszelkie możliwe sposoby.

11 minut temu, darekp napisał:

Łączna powierzchnia wszystkich lądów na Ziemi to 149 milionów kilometrów kw. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ląd), gdyby je w całości pokryć bazaltem, to

... byłaby to katastrofa ekologiczna na niewyobrażalną skalę.

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyliczenia kolegów świetnie pokazują skalę problemu! Miło widzieć, że forum odwiedzają jeszcze ludzie myślący logicznie, bo ostatnio pojawia się tutaj głównie Animator :)

Z definicji wynika, że żeby odzyskać z atmosfery wyemitowane CO2 trzeba by wydatkować ilość energii porównywalną z ilością, jaką otrzymaliśmy ze spalania paliw kopalnych. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę straty, na przykład silnik spalinowy (około 30% wydajności) oraz straty samego procesu odzysku.

 

1 hour ago, Sławko said:

To po pierwsze nie tak szybko, bo większość węgla będzie już krążyć w postaci związanej

Tak jest, ale dla przypomnienia, spalamy paliwa kopalne, których pokłady zostały mozolnie zgromadzone przez miliony lat przez rośliny oraz inne organizmy poprzez wbudowywanie węgla przy udziale fotosyntezy. Więc jak to wszystko spalimy, to nie starczy na Ziemi miejsca na lasy, bo trzeba zasadzić lasy warte milionów lat. Ale kierunek jest słuszny z wielu powodów, o których wspomniałeś, chociażby habitaty i bioróżnorodność, ale to głównie w lasach pierwotnych, a nie tych odnowionych przy pomocy jednego albo kilku gatunków roślin.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Z definicji wynika, że żeby odzyskać z atmosfery wyemitowane CO2 trzeba by wydatkować ilość energii porównywalną z ilością,

Potrzeba dużo więcej energii. Sprawność 35% nie daje szans na znalezienie jakiegoś cyklu, w którym moglibyśmy w rozsądny energetycznie sposób zawracać CO2. Dla mnie najbardziej obiecującym kierunkiem była hodowla glonów na ropę - kilka lat temu były doniesienia na KW - rośnie to szybko, wydawało się idealne do sekwestracji, ale coś zdechło i technologia się nie upowszechniła.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Tak jest, ale dla przypomnienia, spalamy paliwa kopalne

To może właśnie czas skończyć spalać te paliwa.

Natomiast pomysł z bazaltem jest kompletnie absurdalny i nie wiem czemu grupa Daniela Golla z Uniwersytetu w Augsburgu się tym zajmuje. Czy oni nie potrafią sobie policzyć, że to nie ma sensu? Chłonność CO2 przez bazalt jest po prostu zbyt mała, nawet po rozdrobnieniu. Musiałaby być 100 razy większa, żeby w ogóle wyjść "na zero" z bilansem CO2. A najlepiej gdyby była tysiąc - 10 tys. razy większa. Wtedy może miałoby to sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Jajcenty said:

Potrzeba dużo więcej energii.

Wiem, że tak jest, ale dla mnie 2x tyle to porównywalna ilość. Nie chciałem się wdawać w szczegóły. Wziąłem poprawkę na różne sprytne triki, jak z tymi zmodyfikowanymi genetycznie glonami, co to dobrze żarły, a zdechły :) Praw fizyki nie da się oszukać, wiadomo, ale jeżeli glony żywiłyby się energią słoneczną, to nie musielibyśmy włożyć w nie tyle energii i by tyle nie kosztowało zakładając, że nie wpłynęło by to negatywnie na ekosystem.

 

1 hour ago, Sławko said:

To może właśnie czas skończyć spalać te paliwa.

Możesz zacząć od siebie i nie ogrzewać mieszkania zimą albo przesiąść się na rower :) Chyba, że masz panele, ale to pewnie świeża inwestycja. Czepiam się półżartem, bo jesteśmy po tej samej stronie barykady :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Możesz zacząć od siebie i nie ogrzewać mieszkania zimą albo przesiąść się na rower :)

Mieszkam w blokach, więc siłą rzeczy jestem nieco skazany na ogrzewanie centralne, ale robię co mogę żeby grzać jak najmniej. A co do roweru, to już się przesiadłem :). Samochód odpalam coraz rzadziej, a jak już muszę jechać, to załatwiam kilka spraw, żeby jeździć jak najmniej. Zresztą tak oszczędzam też czas. Rowem może nie oszczędzam czasu, ale za to kondycję mam super :D.

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Wiem, że tak jest, ale dla mnie 2x tyle to porównywalna ilość

No widzisz, liczby są lepsze. Dla mnie porównywalna ilość plus minus 20%, dlatego się wzbudziłem ;) Na moje oko, zgrubnie, to jest 3:1 (n=35%), stąd trudność.

Godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Możesz zacząć od siebie i nie ogrzewać mieszkania zimą albo przesiąść się na rower 

To nie takie głupie. Gdybyśmy obniżyli standardy i trzymali 18 stopni w zimie to zysk węglowy byłby ogromny. Mieszkaniówka to chyba połowa zuzycia, w tym 30% to grzanie. Teraz pewnie drugie 30 to klima :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Jajcenty said:

To nie takie głupie. Gdybyśmy obniżyli standardy i trzymali 18 stopni w zimie to zysk węglowy byłby ogromny.

Ja już obniżyłem, bo nie lubię jak jest za ciepło, po za tym trochę ćwiczę co pół godziny. Jak jest chłodniej, to można dłużej wywijać cardio bez przegrzewania się i pocenia się :) Chociaż wysiłek, który powoduje pocenie jest chyba lepszy dla zdrowia. Zauważyłem, że jak mi jest wygodnie, to innym jest przeważnie zbyt zimno. Nie wiem z czego to wynika. Może mam dobry przemiał ATP. Wirtualne maszyny też potrafią nawywijać, a w szczycie PC to jakieś 500W grzania :) Jak do znajomych jadę w odwiedziny, to się ubieram jak na plażę, biorę szorty i klapki :)

 

1 hour ago, Jajcenty said:

Na moje oko, zgrubnie, to jest 3:1 (n=35%), stąd trudność.

Są wydajniejsze systemy przemysłowe z odzyskiem i wydajnością dochodzącą do około 60%. Dlatego nie chciałem się wdawać w szczegóły. Silnik spalinowy w samochodzie osobowym to jest dramat. Normalnie płakałem jak słuchałem pani nauczycielki od fizyki w szkole średniej. Teraz za to płaczę na stacjach benzynowych :) Też załatwiam kilka rzeczy na raz, planuję zakupy i tak dalej.

 

1 hour ago, Sławko said:

Mieszkam w blokach, więc siłą rzeczy jestem nieco skazany na ogrzewanie centralne, ale robię co mogę żeby grzać jak najmniej.

Rower jest dobry, ale kiedyś parę razy pojechałem do pracy rowerem (około 40km w obie strony) i miałem takie ssanie w kuchni, że zrobiło to na mnie ważenie. Fizyki nie oszukasz, a ludzki organizm nie jest wydajny :) Jakbym zamiast lekkiej pizzy wege ładował żeberka albo najlepsze kawałki wołowiny, to nie wiem czy by to wyszło ekologicznie na plus. Wyszłoby pewnie na zdrowie, ale musiałbym mieć wspomaganie elektryczne, żeby tak jeździć codziennie.

 

Przypomniało mi się, że można nie latać samolotem. Kiedyś policzyłem i wyszło z grubsza, że 1h spędzona w powietrzu to jest emisja porównywalna z jednym miesiącem dojazdów do pracy w mojej sytuacji. Więc rezygnując z wakacji, szczególnie w odległych miejscach (około 12h w obie strony) można znacznie ograniczyć emisję.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.08.2021 o 14:20, Jajcenty napisał:
W dniu 2.08.2021 o 14:56, KopalniaWiedzy.pl napisał:

dodatkowym pozytywnym skutkiem zastosowania sproszkowanego bazaltu może być spłynięcie jonów wodorowęglanów do oceanów, gdzie zmniejszą one zakwaszenie wody.

Na to bym nie liczył. Rzeczywiście wodorowęglany czyli sole słabego kwasu hydrolizują i mają dość wysokie pH w roztworach wodnych, ale efekt ten ustępuje natychmiast po uwolnieniu dwutlenku węgla. 

Nie ma żadnego problemu zakwaszenia oceanów. Waahania są znacznie większe niż przyrost.

W dniu 3.08.2021 o 21:39, Sławko napisał:

Tylko zalesianie może nas uratować.

A to ktoś umiera z powodu CO2?

W dniu 4.08.2021 o 10:48, cyjanobakteria napisał:

Z definicji wynika, że żeby odzyskać z atmosfery wyemitowane CO2 trzeba by wydatkować ilość energii porównywalną z ilością, jaką otrzymaliśmy ze spalania paliw kopalnych.

Wystarczy poczekać, oceany wchłaniają 2ppm na rok. W ocenach jest 50x więcej CO2 niż atmosferze.

23 godziny temu, Sławko napisał:

Natomiast pomysł z bazaltem jest kompletnie absurdalny i nie wiem czemu grupa Daniela Golla z Uniwersytetu w Augsburgu się tym zajmuje. Czy oni nie potrafią sobie policzyć, że to nie ma sensu?

Może nie potrafią, a może pienionszki dostaje się za coś innego. "Klimatoekologia" to przemysł strachu.

23 godziny temu, Jajcenty napisał:

Potrzeba dużo więcej energii. Sprawność 35% nie daje szans na znalezienie jakiegoś cyklu, w którym moglibyśmy w rozsądny energetycznie sposób zawracać CO2. Dla mnie najbardziej obiecującym kierunkiem była hodowla glonów na ropę - kilka lat temu były doniesienia na KW - rośnie to szybko, wydawało się idealne do sekwestracji, ale coś zdechło i technologia się nie upowszechniła.

W końcu się uda. Czekamy na inżynierię genetyczną, celem są "pływające liście" bezpośrednio produkujące albo paliwa syntetyczne albo oleje podwójnego zastosowania (konsumpcja/paliwa). A system idealny to biologiczna mata z "krwioobiegiem" produkująca w sposób ciągły.
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, peceed napisał:

A to ktoś umiera z powodu CO2?

Tak, ja. A dwa lata temu upał zabił seniora. Tak więc znam co najmniej  dwie osoby, które byłyby wdzięczne za ochłodzenie. Zresztą doniesień o upałach jest trochę, jestem pewien że znajdziesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Jajcenty napisał:

 

Tak, ja. A dwa lata temu upał zabił seniora. Tak więc znam co najmniej  dwie osoby, które byłyby wdzięczne za ochłodzenie. Zresztą doniesień o upałach jest trochę, jestem pewien że znajdziesz.

To tak jak teraz globalne ocieplenie zalewa Niemcy, też mogę znaleźć doniesienia :P
Niestety dla argumentacji z seniorem, chłody zabijają znacznie więcej ludzi, również Polsce. Nawet ignorując CO, który jest groźniejszy od CO2.
Teraz  mieliśmy kilka dni upałów, które były daleko od nieznośnego poziomu.

Wzrost CO2 może odpowiadać za przyrost temperatury do 0.75K, reszta to relaksacja po małej epoce lodowcowej + błądzenie przypadkowe. Gdyby temperatura nagle wzrosła na całym świecie o taką wartość, to ludzie nawet nie byliby w stanie tego poczuć. Do końca wieku nie zwiększy się bardziej niż 0.5  stopnia z powodu wzrostu CO2 nawet gdybyśmy nic nie robili niczego w sprawie klimatu (ze wzrostem stężenia CO2 rośnie też tempo pochłaniania przez oceany), to ponad rząd wielkości mniej niż wynoszą dobowe wahania temperatury na świecie i mniej niż wynoszą wahania temperatury z dnia na dzień.
Ceny baterii fotowoltaicznych maleją wykładniczo i za 20 lat do 30 lat opłacalne będzie całkowite przejście na energię odnawialną bez żadnych wielkich planów i zachęt, zapewnią to wyłącznie mechanizmy rynkowe (chciwość jest dobra) i rozwój technologii.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, peceed napisał:

Wzrost CO2 może odpowiadać za przyrost temperatury do 0.75K, reszta to relaksacja po małej epoce lodowcowej + błądzenie przypadkowe. Gdyby temperatura nagle wzrosła na całym świecie o taką wartość, to ludzie nawet nie byliby w stanie tego poczuć. Do końca wieku nie zwiększy się bardziej niż 0.5  stopnia z powodu wzrostu CO2 nawet gdybyśmy nic nie robili niczego w sprawie klimatu (ze wzrostem stężenia CO2 rośnie też tempo pochłaniania przez oceany), to ponad rząd wielkości mniej niż wynoszą dobowe wahania temperatury na świecie i mniej niż wynoszą wahania temperatury z dnia na dzień.

Rozumiem, masz zdanie prostopadłe do oficjalnego stanowiska, ale aktualny paradygmat klimatyczny przewiduje znaczne zwiększenie gwałtowności zjawisk pogodowych. W poważaniu mam 0.75 skoro każdy kolejny rok jest cieplejszy od poprzedniego. Świetnie egzystuję od -20 do +24 (absolutna górna granica) i proszę przestać oddychać bo mi gorąco.

https://dobrapogoda24.pl/artykul/zmiana-klimatu-ocieplenie-polska

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, peceed napisał:

Polska jest wygranym ocieplenia klimatu, jest troszeczkę lepiej.

Niekoniecznie, będzie cieplej (to zasadniczo pozytyw) ale może się pogorszyć sytuacja z wodą, której Polska i tak ma mało. Jeśli marzysz, że zrobi się u nas "druga Kalifornia" to, cóż, chyba niekoniecznie musi być tak, że warunki geograficzne/klimatyczne zdeterminują ekonomię ;)

Edytowane przez darekp
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, wygląda na to, że będzie więcej susz, za to zimy będą cieplejsze. Insekty i patogeny, które są charakterystyczne dla cieplejszego klimatu, będą miały większe pole do manewrów.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Insekty i patogeny, które są charakterystyczne dla cieplejszego klimatu, będą miały większe pole do manewrów.

Niewiele, takie insekty są okresowo wybijane przez fale mrozów. Fale mrozów mamy raz na kilka lat zagwarantowane.
Polska nie ma zagwarantowanych warunków klimatycznych na wieczność, sporo się zmieniało w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat. Przyrodzie te zmiany nie zaszkodziły, na zasadzie "umarł król, niech żyje król".

5 godzin temu, darekp napisał:

Jeśli marzysz, że zrobi się u nas "druga Kalifornia" to, cóż, chyba niekoniecznie musi być tak, że warunki geograficzne/klimatyczne zdeterminują ekonomię ;)

W większości analiz Polska jest wymieniana w czołówce beneficjentów zmian klimatycznych. Jesteśmy wystarczająco na północy, aby nie było za ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie sobie poradzi. Przetrwało wymieranie permskie (90-95% kaput) to przeżyje też ocieplenie klimatu. Nawet jak wybijemy wszystko z wyjątkiem szczurów i karaluchów, to będzie można powiedzieć, umarł król, niech żyje król, bo będą gatunki, którym wyjdzie to na dobre, a wszystkie nisze się zapełnią za kilkadziesiąt milionów lat.

Kiedyś wyczytałem, że wbrew pozorom wzrośnie ryzyko uszkodzeń roślin przez przymrozki w lasach strefy umiarkowanej w Europie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Życie sobie poradzi. Przetrwało wymieranie permskie (90-95% kaput) to przeżyje też ocieplenie klimatu.

W tym zdaniu już kryje się intelektualna manipulacja, bo po co przywoływać wymieranie permskie kiedy wystarczą zlodowacenia a zwłaszcza interglacjały?
Przy niewielkim ociepleniu nic złego z punktu biosfery się nie dzieje, ot linia brzegowa nieco się zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, peceed said:

W tym zdaniu już kryje się intelektualna manipulacja

Przywołałem wymieranie w Permie, bo to największe wymieranie w historii dziejów Ziemi. Wszelkie manipulacje są wyimaginowane :) Ile w interglacjałach wymarło gatunków? Nie chce mi się teraz sprawdzać. Skoro życie przetrwało p/t extinction to i przetrwa Homo Sapiens. Będą przegrani, ale będą też wygrani.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europa jest kontynentem z największa liczbą kurortów narciarskich. Jednak ich istnienie jest zagrożone przez globalne ocieplenie. Jeśli emisja gazów cieplarnianych zostanie utrzymana na dotychczasowym poziomie i średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 3 stopnie Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną, aż 90% z badanych 2234 europejskich kurortów narciarskich będzie doświadczało krytycznych niedoborów naturalnego śniegu, ostrzegają naukowcy.
      Nawet jeśli uda się utrzymać ocieplenie na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza – co jest coraz bardziej wątpliwe – problemy z naturalnym śniegiem dotkną około 30% kurortów. W takim przypadku kurorty położone na większych wysokościach – na przykład w Alpach – czy w krajach nordyckich będą mogły wspomagać się sztucznym naśnieżaniem. Jednak nie zda ono egzaminu w kurortach położonych niżej lub dalej na południe. Sztuczne naśnieżanie wymaga inwestycji i wiąże się z kosztami, które narażają kurort na ryzyko porażki ekonomicznej, mówi główny autor badań, Hughes Francois z francuskiego Narodowego Instytutu Badań Rolniczych.
      Na potrzeby badań naukowcy wykorzystali jako punkt odniesienia średnie opady śniegu z lat 1961–1990, które połączyli z regionalnymi modelami klimatycznymi oraz danymi na temat warunków panujących w poszczególnych kurortach. Następni badali, jaki wpływ na kurorty będzie miał wzrost średniej globalnej temperatury o 1,5 oraz 2, 3 i 4 stopnie Celsjusza. Już teraz bowiem kurorty na całym świecie, szczególnie te położone poniżej 1500 metrów nad poziomem morza, doświadczają pogarszających się warunków narciarskich.
      Jeśli wzrost temperatur zostanie utrzymany na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza, to wysokie ryzyko braku śniegu dotknie 4% kurortów w Alpach Szwajcarskich, 5% w Alpach Francuskich i 7% w Alpach Austriackich oraz 20% w Alpach Niemieckich i 48% w górach Skandynawii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy analizujący zdjęcia satelitarne z Antarktyki zauważyli, że pod koniec 2022 roku doszło do katastrofalnego wydarzenia, w wyniku którego mogło zginąć nawet 10 000 młodych pingwinów cesarskich. Lód pod koloniami pingwinów rozpadł się, zanim młode miały szansę rozwinąć wodoodporne pióra, potrzebne im do przetrwania w wodzie. Zwierzęta utonęły lub zamarzły. Tragedia miała miejsce na zachodzie Antarktyki, u wybrzeży Morza Bellingshausena.
      Specjaliści twierdzą, że zagłada piskląt to zapowiedź wydarzeń, jakie będą miały miejsce w przyszłości. Jak mówi doktor Peter Fretwell z British Antarctic Survey, do końca wieku globalne ocieplenie zniszczy ponad 90% kolonii pingwinów cesarskich. Gatunek ten potrzebuje lodu morskiego. To stabilna platforma, na której wychowują młode. Jeśli jednak lód nie ma takiego zasięgu, jak powinien, albo rozpada się szybciej, to oznacza kłopoty dla tych ptaków, powiedział uczony w rozmowie z BBC News.
      Doktor Fretwell i jego zespół śledzili za pomocą satelitów pięć kolonii z okolic morza Bellingshausena. Dorosłe pingwiny cesarskie przybywają około marca na lód. Tam łączą się w pary i wychowują młode do czasu, aż są one zdolne do samodzielnego życia. Zwykle ma to miejsce na przełomie grudnia i stycznia. Jednak w ubiegłym roku lód rozpadł się w listopadzie, nie dając młodym pingwinom szans na dorośnięcie. W wyniku tego cztery z pięciu kolonii straciło wszystkie młode. Przetrwały tylko te z najmniejszej kolonii położonej najbardziej na północy.
      Od 2016 roku notowane są rekordowo niskie zasięgi lodu morskiego w Antarktyce. Najgorsza sytuacja panuje właśnie na Morzu Bellingshausena, gdzie w sezonie 2021/2022 i 2022/2023 niemal w ogóle nie było lodu. Przyczyną były wyjątkowo ciepłe wody morskie oraz układ wiatrów, które pchały lód w kierunku wybrzeża, uniemożliwiając zwiększanie jego zasięgu.
      Co gorsza, obecnie lód bardzo powoli się tam formuje, a to oznacza, że kolonie, które straciły młode, najprawdopodobniej nie będą się rozmnażały również w kolejnym sezonie. Maksymalny zasięg lodu morskiego w Antarktyce notuje się we wrześniu. Już teraz widać, że będzie on znacznie poniżej średniej. Pingwiny cesarskie mają coraz większe kłopoty. W latach 2018–2022 co trzecia z ponad 60 znanych kolonii została w jakiś sposób dotknięta zmniejszającym się zasięgiem lodu morskiego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Roztapianie się wiecznej zmarzliny wiąże się z uwolnieniem z niej nieznanych nauce mikroorganizmów. Wciąż mamy niewiele informacji na ich temat, nie wiemy, czy tacy „podróżnicy w czasie” mogą po uwolnieniu z wiecznej zmarzliny się rozwijać i przystosować do obecnie panujących warunków. Giovanni Strona z Uniwersytetu w Helsinkach i Wspólnego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej wraz z grupą naukowców z Finlandii, Australii i USA przeprowadzili cyfrowe symulacje zachowania mikroorganizmów uwalnianych z wiecznej zmarzliny.
      Przebudzone z lodu czy wiecznej zmarzliny bakterie i wirusy zagroziły ludzkości w niejednym filmie czy książce. W rzeczywistości jednak niewiele wiemy o potencjalnych ryzykach, jakie mogą wynikać z wpływu globalnego ocieplenia na mikroorganizmy uwięzione w glebie czy wodzie od wielu tysięcy lat.
      Zespół Strony ocenił ekologiczne ryzyko i skutki inwazji wirtualnych wirusów na istniejące społeczności bakterii. W przeprowadzonych symulacjach uwolnione z wiecznej zmarzliny patogeny podobne do wirusów wchodziły w interakcje z gospodarzami podobnymi do bakterii.
      Symulacje pokazały, że przebudzone wirusy są często w stanie przetrwać i ewoluować we współczesnym środowisku. W 3,1% analizowanych przypadków mogą zdominować bakteryjną społeczność, na którą dokonały inwazji. Jednak nawet wówczas wirusy takie mają pomijalny wpływ na zaatakowane bakterie. Problemem jest 1,1% przypadków, w których wirusy albo prowadziły do znacznych strat – sięgających 32% – albo do zwiększenia – do 12% – bioróżnorodności mikroorganizmów na zajmowanym przez siebie terenie. Mimo niewielkiego prawdopodobieństwa wystąpienia takiego scenariusza należy wziąć pod uwagę olbrzymią liczbę uśpionych mikroorganizmów regularnie uwalnianych do obecnego środowiska. To zwiększa prawdopodobieństwo spowodowania przez nie znaczących zmian w środowisku naturalnym. Nowe mikroorganizmy, uwolnione z topniejącej wiecznej zmarzliny czy lodu mogą być siłą napędową trudnych do przewidzenia procesów ekologicznych.
      Obecnie nie wiemy, co takie zmiany mogą spowodować. Nie można jednak wykluczyć, że nowe patogeny będą stanowiły zagrożenie dla ludzkiego zdrowia, czy to bezpośrednie, czy to w postaci zoonoz, zarażających nas za pośrednictwem zwierząt.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu ostatnich 20 lat doszło do znacznych zmian koloru oceanów. To globalny trend, którego najbardziej prawdopodobną przyczyną jest globalne ocieplenie, informują naukowcy z MIT, brytyjskiego Narodowego Centrum Oceanograficznego, University of Maine i Oregon State University. Zmiany obejmują aż 56% oceanów, czyli powierzchnię większą niż powierzchnia wszystkich lądów.
      Najbardziej widoczne są zmiany w obszarach równikowych, gdzie kolor wody staje się coraz bardziej zielony. Oznacza to, że dochodzi do zmian ekosystemów na powierzchni, gdyż na kolor wody wpływają żyjące w niej organizmy oraz rozpuszczone minerały. W tej chwili nie wiadomo, jakie konkretnie zmiany w ekosystemie powodują taką zmianą koloru. Naukowcy są pewni jednego – najbardziej prawdopodobną przyczyną zmian jest zmiana klimatu.
      Zmiany takie nie są zaskoczeniem. Współautorka badań, Stephanie Dutkiewicz z MIT od wielu lat prowadzi symulacje komputerowe, które pokazywały, że do takich zmian dojdzie. Fakt, że je teraz mogę obserwować w rzeczywistości nie jest zaskoczeniem. Ale jest to przerażające. Zmiany te są zgodne z tym, co pokazują symulacje dotyczące wpływu człowieka na klimat, stwierdza uczona. To kolejny dowód na to, jak ludzka aktywność wpływa na życie na Ziemi na wielką skalę. I kolejny sposób, w jaki wpływamy na biosferę, dodaje doktor B. B. Cael z Narodowego Centrum Oceanograficznego w Southampton.
      Kolor oceanu zależy od tego, co znajduje się w górnych warstwach wody. Woda głębokiej błękitnej barwie zawiera niewiele życia, a im bardziej zielona, tym więcej w niej organizmów żywych, przede wszystkim fitoplanktonu. Fitoplankton stanowi podstawę morskiego łańcucha pokarmowego. Rozciąga się on od fitoplanktonu, przez kryl, ryby, ptaki morskie po wielkie morskie ssaki. Fitoplankton absorbuje też i zatrzymuje dwutlenek węgla. Dlatego też naukowcy starają się go jak najdokładniej monitorować, by na tej podstawie badać, jak ocean reaguje na zmiany klimatu. Robią to wykorzystując satelity śledzące zmiany chlorofilu poprzez porównanie światła zielonego i niebieskiego odbijanego od powierzchni oceanów.
      Przed około 10 laty jedna z autorek obecnych badań, Stephanie Henson, wykazała, że potrzeba co najmniej 30 lat ciągłych obserwacji chlorofilu, by wyciągnąć wnioski na temat zmian jego koncentracji pod wpływem globalnego ocieplenia. Jest to spowodowane olbrzymimi naturalnymi zmianami oceanicznego chlorofilu rok do roku, więc odróżnienie corocznych zmian naturalnych od długoterminowego trendu powodowanego ociepleniem wymaga długotrwałych obserwacji.
      Z kolei przed 4 laty Dutkiewicz i jej zespół opublikowali artykuł, w którym dowiedli, że naturalne zmiany innych kolorów oceanu są znacznie mniejsze niż zmiany chlorofilu. Zatem – jak dowodzili na podstawie opracowanego przez siebie modelu – korzystając ze zmian chlorofilu i korygując je o zmiany innych kolorów, można wyodrębnić zmiany koloru powodowane ociepleniem już po 20, a nie po 30 latach obserwacji.
      W trakcie najnowszych badań naukowcy przeanalizowali pomiary koloru oceanów zbierane od 21 lat przez satelitę Aqua. Zainstalowany na jego pokładzie instrument MODIS (Moderate Resolution Imaging Spectroradiometer) przygląda się oceanom w 7 zakresach światła widzialnego, w tym w 2 tradycyjnie używanych do monitorowania chlorofilu. Naukowcy najpierw przeprowadzili analizy wszystkich kolorów w różnych regionach w poszczególnych latach. Tak badali zmiany roczne. To pozwoliło im określić naturalną zmienność dla wszystkich 7 zakresów fali. Następnie przyjrzeli się całemu światowemu oceanowi w perspektywie 20 lat. W ten sposób na tle naturalnych dorocznych zmian wyodrębnili trend długoterminowy.
      Chcąc się przekonać, czy trend ten może mieć związek ze zmianami klimatu, porównali go z modelem Dutkiewicz z 2019 roku. Model ten pokazywał, że znaczący trend powinien być widoczny po 20 latach obserwacji, a zmiany kolorystyczne powinny objąć około 50% powierzchni oceanów. Okazało się, że dane z modelu zgadzają się z danymi obserwacyjnymi – trend jest silnie widoczny pod 20 latach, a zmiany objęły 56% powierzchni. To sugeruje, że obserwowany trend nie jest przypadkową wariacją w systemie. Jest on zgodny z modelami antropogenicznej zmiany klimatu, mówi B.B. Cael.
      Mam nadzieję, że ludzie potraktują to poważnie. To już nie tylko model przewidujący, że dojdzie do zmian. Te zmiany zachodzą. Ocean się zmienia, podsumowuje Dutkiewicz.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zdaniem naukowców z University of Cambridge, wpływ wulkanów na klimat jest mocno niedoszacowany. Na przykład w najnowszym raporcie IPCC założono, że aktywność wulkaniczna w latach 2015–2100 będzie taka sama, jak w latach 1850–2014. Przewidywania dotyczące wpływu wulkanów na klimat opierają się głównie na badaniach rdzeni lodowych, ale niewielkie erupcje są zbyt małe, by pozostawiły ślad w rdzeniach lodowych, mówi doktorantka May Chim. Duże erupcje, których wpływ na klimat możemy śledzić właśnie w rdzeniach, mają miejsce najwyżej kilka razy w ciągu stulecia. Tymczasem do małych erupcji dochodzi bez przerwy, więc przewidywanie ich wpływu na podstawie rdzeni lodowych prowadzi do mocnego niedoszacowania.
      Z badań przeprowadzonych przez Chim i jej zespół wynika, że modele klimatyczne nawet 4-krotnie niedoszacowują chłodzącego wpływu małych erupcji wulkanicznych. Podczas erupcji wulkany wyrzucają do atmosfery związki siarki, które gdy dostaną się do górnych jej partii, tworzą aerozole odbijające światło słoneczne z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Gdy mamy do czynienia z tak dużą erupcją jak wybuch Mount Pinatubo w 1991 roku, emisja związków siarki jest tak duża, że spadają średnie temperatury na całym świecie. Takie erupcje zdarzają się rzadko. W porównaniu z gazami cieplarnianymi emitowanymi przez ludzi, wpływ wulkanów na klimat jest niewielki, jednak ważne jest, byśmy dokładnie uwzględnili je w modelach klimatycznych, by móc przewidzieć zmiany temperatur w przyszłości, mówi Chim.
      Chim wraz z naukowcami z University of Exeter, Niemieckiej Agencji Kosmicznej, UK Met Office i innych instytucji opracowali 1000 różnych scenariuszy przyszłej aktywności wulkanicznej, a następnie sprawdzali, co przy każdym z nich będzie działo się z klimatem. Z analiz wynika, że wpływ wulkanów na temperatury, poziom oceanów i zasięg lodu pływającego jest prawdopodobnie niedoszacowany, gdyż nie bierze pod uwagę najbardziej prawdopodobnych poziomów aktywności wulkanicznej.
      Analiza średniego scenariusza wykazała, że wpływ wulkanów na wymuszenie radiacyjne, czyli zmianę bilansu promieniowania w atmosferze związana z zaburzeniem w systemie klimatycznym, jest niedoszacowana nawet o 50%. Zauważyliśmy, że małe erupcje są odpowiedzialny za połowę wymuszenia radiacyjnego generowanego przez wulkany. Indywidualne erupcje tego typu mogą mieć niemal niezauważalny wpływ, ale ich wpływ łączny jest duży, dodaje Chim.
      Oczywiście erupcje wulkaniczne nie uchronią nas przed ociepleniem. Aerozole wulkaniczne pozostają w górnych warstwach atomsfery przez rok czy dwa, natomiast dwutlenek węgla krąży w atmosferze znacznie dłużej. Nawet jeśli miałby miejsce okres wyjątkowo dużej aktywności wulkanicznej, nie powstrzyma to globalnego ocieplenia. To jak przepływająca chmura w gorący słoneczny dzień, jej wpływ chłodzący jest przejściowy, wyjaśnia uczona.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...