Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
Sign in to follow this  
KopalniaWiedzy.pl

Na początku lipca odbędzie się aukcja kartki z „Notatnika teoretycznego” Rubensa

Recommended Posts

Obustronny rysunek, który został kupiony przez prywatnego kolekcjonera z Francji, zidentyfikowano jako jedną z nielicznych kartek, jakie ocalały z notatnika młodego Petera Paula Rubensa. "Notatnik teoretyczny" Rubensa spłonął w pożarze w 1720 r. Dotąd sądzono, że przetrwały tylko 2 kartki (są one skarbami kolekcji w Londynie i Berlinie), jednak dom aukcyjny Sotheby's zaanonsował, że potwierdzono autentyczność 3. kartki. Jej licytację zaplanowano na 7 lipca.

Anonimowy kupiec nabył dzieło za dość niewielką kwotę. Obecnie szacuje, że się zostanie ono zlicytowane za 400-600 tys. funtów.

Gregory Rubinstein z domu aukcyjnego Sotheby's podkreśla, że notatnik był czymś więcej niż szkicownikiem i ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia Rubensa. Młody artysta zaczął go prowadzić podczas swojego pobytu we Włoszech w latach 1600-08. Dzięki jego pasji po ok. 15 latach zawierał on liczne rysunki, notatki i fragmenty tekstów w różnych językach, ujawniając poglądy artysty nt. optyki, symetrii, proporcji, anatomii, a nawet ludzkiej świadomości.

Opisywał w nim wszystko, co widział, a także swoje przemyślenia oraz pomysły związane z estetyką, każdym aspektem sztuki oraz różnymi rzeczami, które przychodziły mu do głowy.

W pewnym momencie słynny notatnik trafił w ręce Charlesa André Boulle'a, projektanta mebli i ebenisty, który pracował na dworze Ludwika XIV. Niestety, Theoretical notebook (in. Pocketbook) został strawiony przez pożar, który wybuchł w warsztacie rzemieślnika.

Historycy sztuki wiedzą, co znajdowało się w notatniku, ponieważ współpracownicy i uczniowie malarza sporządzali kopie. Jako najbardziej znana wymieniana jest kopia Anthony'ego van Dycka (Antwerp Sketchbook); obecnie jest ona przechowywana w Chatsworth House w Wielkiej Brytanii. Trzy kartki zachowane z notatnika Rubensa musiały zostać dość wcześnie usunięte z oryginalnego woluminu. Jeśli chodzi o 3. kartkę, która ma zostać zlicytowana przez Sotheby's, ze względu na ślad francuski wydaje się, że pozostała w notatniku mniej więcej do czasu, gdy w jego posiadanie wszedł Boulle.

Rysunek jest obustronny. Na stronie przedniej (recto) widnieją nimfa i satyr; nimfa wyciąga rękę w kierunku hermy z satyrem. Motyw został skopiowany z lewej części fryzu rzymskiego z drugiej połowy II w. Obecnie zabytek znajduje się w Narodowym Muzeum Archeologicznym w Neapolu, ale gdy rysował go Rubens, można go było zobaczyć w Pałacu Farnese w Rzymie.

Na stronie odwrotnej (verso) widnieją różne postaci; jedną z nich jest pozbawiony głowy żołnierz. Został on skopiowany z fresku "Śmierć Penteusza", namalowanego przez Daniele da Volterrę w Pałacu Farnese ok. 1548 r.

Pozostałe kartki z oryginalnego notatnika znajdują się w Instytucie Courtaulda w Londynie i Kupferstichkabinett w Berlinie. Instytut Courtaulda może się poszczycić posiadaniem studium postaci Heraklesa Farnezyjskiego (na jednej stronie widać szkice, na drugiej dość długi tekst po łacinie). W Berlinie znajduje się natomiast kartka, na której widnieją m.in. szkice i notatki dotyczące prac Rafaela.

Jak podkreślił Rubinstein, francuski kolekcjoner zdecydował się na kupno, bo stwierdził, że rysunek wygląda rubensowsko. Ostateczne potwierdzenie, że 3. kartka rzeczywiście wyszła spod ręki Rubensa, zapewnił prof. Arnout Balis z Centrum Rubenianum w Antwerpii.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      W prywatnej kolekcji w Wielkiej Brytanii odkryto jakiś czas temu nieznaną parę portretów pędzla Rembrandta. Obrazy przedstawiają osoby z jego najbliższego kręgu. Mają zostać sprzedane na początku lipca przez dom aukcyjny Christie's. Szacuje się, że cena może sięgnąć 5-8 mln funtów (6,25-10 mln dol.).
      Dzieła są sygnowane i datowane na 1635 r.  Przedstawiają mieszkańców Lejdy - hydraulika Jana Willemsz. van der Pluyma (ok. 1565-1644) i jego żonę Jaapgen Carels (1565-1640). Majętni mieszczanie byli powiązani z rodziną Rembrandta przez małżeństwo syna.
      W 1635 r., gdy powstały portrety, van der Pluymowie kupili ogród położony obok ogrodu matki Rembrandta.
      Należeli do bardzo bliskiego otoczenia mistrza. Opisywane portrety możemy [więc] postrzegać raczej jako osobiste dokumenty niż formalne zamówienia - powiedział Washington Post Henry Pettifer, ekspert od dawnych mistrzów domu aukcyjnego Christie's.
      Niesamowite jest to, że obrazy te były zupełnie nieznane. Nie wspominano o nich w XIX-XX-w. literaturze nt. Rembrandta - dodał specjalista w wywiadzie dla CNN-u. Ich niewielkie rozmiary, a także intymna natura sugerują, że uwiecznionych ludzi łączyła z malarzem bliska relacja. Sądzę, że to najmniejsze znane nam portrety pędzla Rembrandta [mierzą 19,9x16,5 cm].
      Jak podkreślono w komunikacie domu aukcyjnego, portrety pozostawały w rodzinie modeli do 1760 r.; po śmierci ich praprawnuka Martena ten Hove (1683-1759) zostały sprzedane na aukcji w Amsterdamie. Trafiły do Warszawy, do kolekcji hrabiego Wincentego Potockiego. Później w ich posiadanie weszli kolejno baron d'Ivry i pierwszy baron Glenlyon James Murray. Ten ostatni wystawił obrazy na sprzedaż w Christie's (aukcja odbyła się 18 czerwca 1824 r., a wizerunki opatrzono następującym opisem: „Rembrandt – wyjątkowo porywający, z pięknymi barwami”). Od tej pory dzieła przez niemal 200 lat należały do tej samej brytyjskiej rodziny.
      Pettifer wyjaśnił mediom, że odkryto je przypadkowo parę lat temu, podczas rutynowej oceny wyposażenia domu. Ekspert przyjrzał się zbiorom rodzinnym podczas pandemii. Ujawnił, że choć właścicielom obrazy się podobały, nie byli pewni, czy to Rembrandt i nigdy się tym specjalnie nie interesowali. Później autentyczność portretów potwierdzili specjaliści z Rijksmuseum. Przed aukcją będzie je można zobaczyć w Nowym Jorku, Amsterdamie i oczywiście Londynie.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Ósmego grudnia w domu aukcyjnym DESA Unicum w Warszawie na licytację trafi obraz Jacka Malczewskiego „Rzeczywistość”. Jego cena może sięgnąć nawet 22 mln zł. Dzieło jest pokazywane publiczności po niemal 100-letniej przerwie. Można je oglądać na wystawie poprzedzającej aukcję „Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie”. Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
      Obraz pochodzi z 1908 r. (jego inne historyczne tytuły to „Polskie Jasełka” i „Stańczyk”). Ostatnio pokazano go publicznie w 1926 r. na majowo-czerwcowej wystawie jubileuszowej Malczewskiego w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie. Później dzieło pozostawało w polsko-niemieckiej kolekcji rodzinnej. Odnalezienie go na przełomie zeszłego i bieżącego roku ma duże znaczenie dla polskiej historii sztuki.
      Obraz Malczewskiego jest przesycony symbolami i bardzo osobisty. Dzieło wielkiej skali i barokowej wręcz kompozycji dotyka najważniejszych tematów, które nurtowały Malczewskiego przez całą jego twórczość: misji artysty, patriotycznego posłannictwa sztuki oraz romantycznych i narodowych mitów. Przedstawia wielowątkową scenę z dużą liczbą postaci [jest ich aż 10]. Malarz wykorzystuje w nim wątki religijne, symboliczne i historyczne Rzeczpospolitej oraz motywy z własnego życia - napisano w komunikacie największego domu aukcyjnego w Polsce.
      Reprezentantem współczesności jest sam Malczewski. Ubrany w czarny kapelusz i kamizelkę artysta dzierży w dłoniach przybory malarskie: szpachlę i pędzel. W drugiej partii obrazu znajduje się Stańczyk w stroju błazna. Postać ta odwołuje się do Matejkowskiej, krytycznej historii dziejów upadku Rzeczpospolitej. Trzej starcy w szynelach i mundurach, którzy stoją za malarzem i jednym z aniołów, pokazują powstańczą historię zniewolonego kraju.
      Akcję sceny osadził Malczewski w szopce z nowo narodzonym Chrystusem i Matką Boską, których postaci wyłaniają się z ciemności, zza deski na ostatnim planie kompozycji. Postaciom malarskiego dramatu nadał artysta rysy bliskich mu osób. Twarzy aniołom, Matce Boskiej i Dzieciątku użyczyła rodzina artysty: córka Julia, żona Maria i syn Rafał.
      Na grudniowej aukcji „Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie” zobaczymy, oczywiście, nie tylko „Rzeczywistość” Malczewskiego. Oprócz tego DESA Unicum zaprezentuje prace kilkunastu twórców, w tym Hipolita Lipińskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Olgi Boznańskiej czy Tadeusza Makowskiego.
       


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W sobotę (29 października) ktoś podpalił 500-letni dąb szypułkowy „Cysters” na terenie Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego w Rudach. Dąb ten jest jednym z najokazalszych i najstarszych drzew na Górnym Śląsku. Oględziny mają wykazać, na ile pożar mu zaszkodził.
      Sprawę zgłoszono policji
      Strażacy zostali powiadomieni o pożarze ok. 18.30. Jak wyjaśnił Marek Mróz, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, pień dębu jest na dole częściowo pusty. Nieznani sprawcy rozpalili tam ogień.
      „Cysters” znajduje się na terenie Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. Straż Leśna przekazała sprawę policji; zabezpieczono m.in. monitoring. Sprawcom, którzy urządzili sobie w dębie ognisko, grożą zarzuty z artykułu 187. Kodeksu karnego (zmniejszanie wartości przyrodniczej chronionego terenu lub obiektu).
      Pomnik przyrody - najstarsze drzewo w Rudach
      „Cysters” ma ok. 500 lat. Jego wysokość sięga 26 m. Obwód to 735 cm. Średnica mierzona na wysokości 130 cm wynosi 230 cm. Z nasion tego wyjątkowego drzewa wyhodowano setki młodych dębów.
      Jak podkreślono w opisie na tablicy informacyjnej, już w XVIII w., bo w 1752 r., na ponadprzeciętne rozmiary dębu zwrócił uwagę niemiecki malarz, grafik i rysownik Johann Elias Ridinger, który uwiecznił go na rycinie (przedstawia ona obraz Matki Bożej Pokornej i miejscowe opactwo).
      W 1858 r. August Potthast, niemiecki historyk, opisał z kolei dąb w „Historii dawnego klasztoru cystersów w Rudach na Górnym Śląsku".

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Na początku września Will Sideri wybrał się na domową wyprzedaż w Waterville w środkowym Maine, by kupić mikser. W pewnym momencie w jadalni domu przy Pleasant Street jego uwagę przykuł jednak inny przedmiot: wisząca na ścianie oprawiona kartka z manuskryptu. Na naklejce umieszczonej w prawym dolnym rogu napisano: „1285 AD. Iluminowany manuskrypt na pergaminie; 75 $”.
      Sideri przypomniał sobie kurs dot. średniowiecznych manuskryptów, który ukończył kiedyś na Colby College. Zrobił więc telefonem zdjęcie strony z wyprzedaży i przesłał je swojej byłej wykładowczyni - prof. Megan Cook.
      Ta przesłała je dalej do Lisy Fagin Davis, dyrektorki wykonawczej Medieval Academy of America. Razem specjalistki ustaliły, że mają do czynienia z brakującą stroną z Beauvais Missal, 309-stronicowego mszału z końca XIII w. Jak nazwa wskazuje, powstał on w lub w pobliżu Beauvais we Francji.
      Warto dodać, że w zbiorach Colby College znajduje się inna strona z tego manuskryptu, dlatego prof. Cook szybko zorientowała się, z czym ma do czynienia.
      Davis, prof. badań nad manuskryptami na Simmons University w Bostonie, podkreśla, że dobrze zachowana strona z Waterville może być warta między 5 a 10 tys. dol.
      Kompletny mszał należał do Williama Randolpha Hearsta, amerykańskiego magnata prasowego, jednego z największych w historii prasy. W 1942 r. księga została sprzedana. Marszandzi zdecydowali, by sprzedawać ją po stronie, co było powszechną praktyką na początku ubiegłego stulecia.
      Na przestrzeni lat w stodołach, piwnicach, muzeach czy jak w opisywanym przypadku, na domowych wyprzedażach Davis i współpracownikom udało się wyśledzić aż 114 stron Beauvais Missal (tutaj można obejrzeć efekty ich pracy). Wypływają one w najprzedziwniejszych miejscach. Ta konkretna odnalazła się, na przykład, w domu zmarłego w tym roku byłego dyrektora ds. pomocy finansowej w Colby. Wiadomo też, że wcześniej należała do pewnej pary z Pensylwanii.
      Sideri, który pracuje w biurze rekrutacji Colby College, przyniósł swój zakup na uczelnię. Na Twitterze można zobaczyć wykonane przez prof. Cook zdjęcie, na którym wyraźnie widać, że spośród 2 kartek - kupionej przez Willa i znajdującej się w zbiorach specjalnych college'u - ta pierwsza jest w o wiele lepszym stanie. Kartka z kolekcji Colby była co prawda konserwowana, ale dostrzegalne są na niej ślady uszkodzeń środowiskowych. Natomiast egzemplarz Willa znajduje się w ramce od lat 40. XX w. Efekt jest widoczny gołym okiem. Spójrzcie tylko, jak biały jest pergamin - napisała specjalistka.
      Dwudziestoczterolatek nie planuje sprzedaży swojego nabytku. Jak sam mówi, lubi historię, piękno pergaminu oraz, oczywiście, opowieść o tym, jak natknął się na tak cenne i niecodzienne znalezisko. Ponieważ boi się, że zabytek mógłby ulec zniszczeniu podczas przeprowadzki, planuje przewieźć kartkę do domu rodziców. Gdy gdzieś osiądzie na stałe, powiesi ją na ścianie własnego domu...
      Ponieważ wieść o znalezisku Willa rozeszła się po całym świecie, do Lisy Fagin Davis odzywają się ludzie, którzy mają kartki z manuskryptów. Na razie nie zidentyfikowano żadnej z francuskiej księgi, ale i tak są one interesujące. Davis tłumaczy, w jaki sposób zorientować się, czy karty mogą pochodzić z Beauvais Missal. W tym przypadku mierzą one ok. 295x205 mm i zawierają - w 2 kolumnach - 15 lub 21 linii tekstu albo 10 pięciolinii zapisu nutowego. Mogą wyglądać w ten sposób.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Wielkie pożary zagrażają jednemu z największych parków narodowych Indii. W Similipal National Park występuje aż 1076 gatunków roślin, w tym 96 gatunków orchidei, jest też zamieszkany przez 42 gatunki ssaków (m.in. tygrysy, lamparty i słonie), 242 gatunki ptaków, 30 gatunków gadów i liczną populację płazów. Pożary zaczęły wybuchać w izolowanych miejscach Parku już na początku lutego. Obecnie odnotowano je w ośmiu różnych rejonach Similipal.
      Rząd stanu Odisha zapewnia, że główna część Parku jest bezpieczna, ale lokalni aktywiści i obrońcy przyrody alarmują o możliwych dużych zniszczeniach flory i fauny. Potomkini lokalnej rodziny królewskiej wyraziła obawę o bezpieczeństwo melanistycznych tygrysów, z których znany jest Park.
      Z oficjalnych informacji wynika, że do walki z ogniem wysłano 1200 osób. Na razie nie zaobserwowano ponoć, by zginęło jakieś duże zwierzę.
      Similipal National Park obejmuje 4374 kilometry kwadratowe, z czego 845 km2 to część główna z rezerwatem tygrysów, 2129 km2 obejmuje strefa buforowa, a 1400 km2 obszar przejściowy.
      Urzędnicy mówią, że do pożaru przyczyniła się niezwykła susza i wczesne nadejście lata. Winni są też okoliczni mieszkańcy. Mieszkańcy zwykle podpalają liście pokrywające ziemię, by zebrać oleiste nasiona Madhuca longifolia oraz inne produkty. Panujący upał pomógł w rozprzestrzenianiu się ognia. Na szczęście na głównym obszarze parku nie odnotowaliśmy żadnych większych pożarów, mówi J.D.Pati zastępca dyrektora parku.
      Lokalne władze zapewniają, że kontrolują sytuację. Jej rozwojowi przyglądają się władze krajowe.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...