Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wrocław: XVIII-wieczna figurka Andromedy kryła we wnętrzu niespodziankę

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas konserwacji ceramicznej XVIII-w. figurki Andromedy ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu z wnętrza zabytku wypadł papierowy rulonik zaklejony z obu stron kropelką wosku. Karteczkę rozwinięto w Pracowni Konserwacji Papieru i Skóry. Okazało się, że zawierała ona dane restauratora i datę prowadzonych uprzednio prac. Napis ołówkiem głosił: "Reparatur Januar 1913 Paul Starke Dresden Bürgerweise 6".

Jak podkreśliła Małgorzata Slawiczek-Altman, główna konserwatorka w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, rzadko zdarza się, aby wykonawca zostawiał swoją "wizytówkę". Wcześniejsze prace konserwatorskie są przeważnie anonimowe. Możemy jedynie umiejscowić je w czasie, analizując użyte do naprawy materiały i zastosowane metody.

Andromeda w sztuce

W mitologii greckiej za rodziców Andromedy uznawano Cefeusza i Kasjopeję. Kasjopeja chełpiła się, że jej córka jest piękniejsza od Nereid. Nimfy poprosiły więc, by Posjedon ukarał królową za pychę. Koniec końców na kraj został zesłany potwór morski Ketos. Gdy Cefeusz udał się do wyroczni Amona w oazie Siwa, ta zażądała wydania na ofiarę Andromedy; królewna została przykuta do skały i zostawiona na pożarcie. Warto podkreślić, że motyw ten często wykorzystywano w sztuce.

W kompozycji z Muzeum Narodowego we Wrocławiu Andromeda jest przykuta nie do drzewa, lecz do stylizowanej formy drzewa. Slawiczek-Altman wyjaśnia, że takie przedstawienie występuje już w starożytności. Figurka powstała w manufakturze fajansów w Prószkowie. Jest datowana na XVIII w., a konkretnie na lata 1769-83.

Andromeda powtarza układ Prometeusza, który był również produkowany w manufakturze prószkowskiej. Jest niemal jego lustrzanym odbiciem. W obu przypadkach podstawę stanowi pień drzewa o obciętych konarach. Przykute postaci wyginają się z wyciągniętą w górę jedną ręką i ugiętą nogą, stojąc w kontrapoście.

Konserwacja z niespodzianką w tle

Figurkę trzeba było poddać pracom konserwatorskim; krawędzie były obtłuczone, widoczne też były uzupełnienia masy ceramicznej z wykruszeniami. Pożółkłe kity i retusze wyraźnie odcinały się od białej powierzchni ceramiki.

Najpierw wykonano dokumentację fotograficzną, potem figurkę wstępnie oczyszczono z kurzu za pomocą miękkiego pędzla.
Konserwatorzy zajmujący się rozklejaniem elementów pnia drzewa zauważyli, że do wypełnienia pustej przestrzeni pod masą kitu użyto waty bawełnianej. Po jej wyjęciu wypadł wspomniany na początku rulonik.

Gdy usunięto kity i retusze oraz odłączono elementy klejone, przyszedł czas na umycie - powierzchnię figurki oczyszczono wodą demineralizowaną i mydłem niejonowym.

Następnie wykonano sklejenia, uzupełnienia ubytków i rekonstrukcję brakujących elementów, m.in. kajdan i ogniw łańcuchów. Na koniec wykonano retusze uzupełnień farbami do ceramiki i szkła na zimno.

Odnowioną figurkę można podziwiać na wystawie stałej "Sztuka śląska XVI-XIX w.".


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy pracujący przy Projekcie Templo Mayor odkryli dar ofiarny z czasów Montezumy I Ilhuicaminy (zm. w 1469 r.). Dar to kamienna skrzynia z 15 antropomorficznymi rzeźbami, koralikami z zielonego kamienia, muszlami i koralowcami. Figurki wykonano w stylu mezcala z północnej części dzisiejszego stanu Guerrero. Specjaliści sądzą, posiłkując się przy tym źródłami historycznymi, że Aztekowie zdobyli figurki po podbiciu tego regionu. Templo Mayor to najważniejsza budowla sakralna Azteków. Stanowiła centrum kompleksu świątynnego w ich stolicy, Tenochtitlanie jej ruiny znajdują się w stolicy Meksyku.
      Montezuma I rządził w latach 1440–1469 i podobnie jak inni władcy, dbał o to, by na terenie świątynnym w Tenochtitlanie składać ofiary świadczące o bogactwach ziem, które poddał władzy Azteków. Budowa Templo Mayor rozpoczęła się po 1325 roku. Kamienną skrzynkę znaleziono w warstwie IVa, która przypada na rządy pierwszego Montezumy.
      W klasycznym języku nahuatl takie skrzynki znane były jako tepetlacalli, od tetl - skała - i petlacalli, zamykany kosz. W azteckich domach petlacalli służył do przechowywania najcenniejszych przedmiotów, jak piękne pióra, biżuteria czy ubrania z bawełny. Widzimy, że w Templo Mayor w skrzynce złożono tak cenne przedmioty, jak rzeźby boga deszczu czy zielone koraliki, stwierdza jeden z badaczy, López Luján.
      Wewnątrz niej umieszczono 15 figurek antropomorficznych, z czego 14 przedstawiało mężczyzn. Piętnasta jest wyraźnie mniejsza od innych i przedstawia kobietę. Figurki zostały wyrzeźbione w zielonej skale metamorficznej. Największa z nich ma 30 cm wysokości, najmniejsza - 3 centymetry.
      Najbardziej jednak zdumiewający jest fakt, że figurki tego typu, jakie znaleziono przy Templo Mayor, są znajdowane w Guerrero w warstwach datowanych na czasy od środkowego okresu preklasycznego (ok. 1000 p.n.e.) po początek okresu poklasycznego (ok. 900 n.e.). To wskazuje, że w czasie, gdy Aztekowie podbili tamtejsze ludy, te figurki już były prawdziwymi zabytkami. Niektóre z nich miały ponad 1000 lat i prawdopodobnie służyły jako przedmioty kultu. Aztekowie zabrali je jako łupy wojenne, stwierdzają autorzy badań. Ich zdaniem, po zagrabieniu figurek i przetransportowaniu ich do Tenochtitlanu, zdobywcy zmienili ich znaczenie religijne. Świadczą o tym resztki farby, wskazujące na wykonanie malunku właściwego dla figurek azteckiego boga deszczu Tlaloca.
      Obok antropomorficznych figurek tepetlacalli zawierała dwa kolczyki w kształcie grzechotnika, 137 koralików z zielonych metamorficznych kamieni, piasek morski oraz 1942 fragmenty przedmiotów wapiennych, takich jak muszle czy koralowce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 1999 r. w jaskini Hohle Fels z Jury Szwabskiej znaleziono głowę zwierzęcia z kości mamuta. Sądzono, że to najprawdopodobniej głowa figurki konia. Jakiś czas temu odkryto pasujący do niej fragment korpusu. Teraz jednak specjaliści nie wiedzą, czy rzeźba przedstawia lwa czy niedźwiedzia jaskiniowego. W Hohle Fels znajdowane są jedne z najstarszych na świecie dzieł sztuki i instrumentów muzycznych.
      Nadal nie możemy z całą pewnością ustalić przynależności gatunkowej [przedstawionego] zwierzęcia, lecz może to być lew lub niedźwiedź jaskiniowy - powiedział na konferencji prasowej „Znalezisko roku 2022” (Fund des Jahres 2022) prof. Nicholas Conard z Uniwersytetu w Tybindze.
      Z informacjami na temat figurki, części której odkryto w warstwach z czasów kultury oryniackiej, można się zapoznać w piśmie Archäologische Ausgrabungen in Baden-Württemberg (Nicholas J. Conard, Alexander Janas: Fundreiche mittelpaläolithische Schichten und neue Einblicke in Technologie und Subsistenz der Neandertaler im Hohle Fels).
      Sam prof. Conard uważa, że dzieło z górnego paleolitu przedstawia jednak niedźwiedzia jaskiniowego. Przemawiają za tym m.in. masywna sylwetka oraz charakterystyczny garb. Specjalista przyznaje jednocześnie, że w figurce można się także dopatrzeć cech anatomicznych/morfologicznych lwa jaskiniowego.
      Wiarygodna identyfikacja przedstawień z epoki lodowej nie zawsze jest łatwa, zwłaszcza gdy zachowały się one w tak fragmentarycznej formie - mówi Conard.
      Obecnie rzeźba składa się z 5 fragmentów (w tym kawałka policzka), odkrytych podczas różnych sezonów wykopalisk. Głowa jest odłamana na wysokości szyi. Zabytek wchodzi w skład kolekcji Urgeschichtlichen Museum (URMU) w Blaubeuren.
      Najnowsze znalezisko ma 3,99 cm długości, 2,49 cm wysokości i 0,55 cm szerokości. Uznano je za prawy bark i tułów. Podczas przeglądania licznych kościanych znalezisk z Hohle Fels natrafiono na następny fragment prawego boku (dopasowano go na podstawie wyrytego wzoru). Niewykluczone, że inny kawałek stanowi z kolei część lewej przedniej nogi.
      Jak żaden inny zabytek, figurka ta pokazuje nam i zwiedzającym, że prace archeologiczne [właściwie] nigdy się nie kończą - podsumowuje dyrektorka zarządzająca URMU dr Stefanie Kölbl.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 24 latach zakończył się najdłużej trwający projekt konserwatorski brytyjskiego National Trust. Do Długiej Galerii Hardwick Hall w hrabstwie Derbyshire powrócił ostatni, trzynasty, panel z XVI-wiecznego zestawu arrasów przedstawiających historię biblijnego Gedeona. Projekt kosztował 1,7 mln funtów.
      Oczyszczenie i konserwacja każdego z paneli trwała ponad 2 lata. Zestaw arrasów, mający łącznie długość ponad 70 m i wysokość niemal 6 m, należał do Elizabeth Cavendish, jednej z najbogatszych kobiet swoich czasów i przyjaciółki królowej Elżbiety I.
      Arrasy z żywotem Gedeona, postaci opisanej w Księdze Sędziów, są największym zachowanym zestawem arrasów w Wielkiej Brytanii. Elizabeth Cavendish kupiła go w 1592 r.
      Arrasy powstały ok. 1578 r. w regionie Oudenaarde (dzisiejsza Belgia) dla sir Christophera Hattona (1540-91), lorda kanclerza Anglii. Powieszono je w Długiej Galerii w Holdenby House w Northamptonshire. Po śmierci lorda tkaniny sprzedano Elizabeth Cavendish za zawrotną sumę 326 funtów 15 szylingów i 9 pensów. Jak podkreślono w komunikacie National Trust, to największy i najbardziej kosztowny zakup dla domu, jakiego dokonała hrabina. Herb Hattona został zakryty herbem nowej właścicielki.
      Zestaw znajdował się w Długiej Galerii od momentu zawieszenia pod koniec XVI w. [...] W odróżnieniu od wielu innych ozdobnych tkanin, arrasów tych nie przeniesiono do innego domu ani nie rozdzielono czy nie pocięto - podkreśla kuratorka Emma Slocombe.
      Jako jedna z najbogatszych kobiet w Anglii, planując zabiegi dekoratorskie, hrabina myślała o tym, jaki przekaz dotyczący siebie i swojego pochodzenia uda jej się w ten sposób uzyskać [...] - dodała specjalistka.
      Konserwacja każdej z tkanin z zestawu trwała ponad 2 lata. Podobnie jak w przypadku poprzednich 12, trzynasty panel odkurzono, usuwając luźne włókna, zabrudzenia, pył i sadzę. Przed wysłaniem do Belgii do specjalistycznego czyszczenia na mokro przeprowadzono szczegółową dokumentację.
      Podczas zabiegów konserwatorsko-restauratorskich za pomocą ręcznie farbowanej nici uzupełniono ubytki, a także poprawiono wygląd obszarów naprawianych w XX w. Podczas uzupełniania ubytków zadbano, by z jednej strony uzyskać pożądany efekt, a z drugiej, by przyszłe pokolenia konserwatorów z łatwością mogły odróżnić współczesne nici od oryginału. Ważnym etapem było także wzmocnienie struktury panelu.
      Wyliczono, że w ciągu 24 lat nad zestawem pracowało 30 konserwatorów. By zachować ciągłość poczynań, cały czas prowadzono precyzyjne zapiski, np. zachowywano notatki dotyczące składu barwników. Gdy lata mijały, wypracowywano sposoby na ułatwienie różnych działań i doskonalono wykorzystywane wcześniej metody.
      Nasze prace konserwatorskie zabezpieczają przyszłość arrasów na co najmniej 100 lat - podsumowuje konserwatorka tkanin Yoko Hanegreefs.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Morzu Południowochińskim odkryto wraki dwóch statków z czasów dynastii Ming. Jeden transportował porcelanę, drugi drewno. Jednostki znaleziono w październiku zeszłego roku na głębokości 1500 m u wybrzeży Hajnanu (w pobliżu północno-zachodniego zbocza kontynentalnego). Niedawno zaczęto badania stanowisk i samych wraków.
      Przy wraku nr 1 specjalistom udało się założyć stałą podwodną bazę mapowania. Przeprowadzono też wstępne badania i dokumentację fotograficzną/filmową. Za zgodą odpowiednich organów państwowych, instytuty naukowe i lokalne muzeum zrealizują roczne, 3-etapowe badania.
      Ładunek pierwszej jednostki jest rozrzucony na powierzchni ok. 10 tys. m2 i składa się z ponad 100 tys. przedmiotów z porcelany. Wg wstępnych analiz, datują się one na okres panowania cesarza Zhengde. Dominują wśród nich obiekty pochodzące dwóch ośrodków, w tym z Jingdezhen w prowincji Jiangxi.
      Okręt numer dwa transportował głównie drewno (oprócz tego znaleziono nieliczne artefakty z porcelany). Wszystkie bale są podobnej wielkości. Prawdopodobnie miały zostać wykorzystane w szkutnictwie. Wstępne badania pokazały, że to materiał z importu, kupowany za panowania cesarza Hongzhi.
      Naukowcy podkreślają, że po raz pierwszy na jednym obszarze odkryto statki z ładunkiem na eksport i z importu. Dzięki sąsiadującym ze sobą wrakom - dzieli je odległość ok. 20 km - zespół może więc zbadać, jak wyglądał handel dwustronny na Morzu Południowochińskim 500 lat temu. To pomoże nam w analizie bilateralnego przepływu [dóbr] w ramach tzw. Morskiego Szlaku Jedwabnego - wyjaśnia Tang Wei, dyrektor Chińskiego Narodowego Centrum Archeologii.
      Wg archeologów, statki przemieszczały się w przeciwnych kierunkach. Wraki są stosunkowo dobrze zachowane.
      W misję wyruszył wyposażony w batyskaf Shenhai Yongshi statek badawczy Tansuo 1. Jeden z członków ekipy, Chen Chuanxu, zapowiedział, że do ekspedycji przyłączy się statek Tansuo 2 z batyskafem Fendouzhe.
      Podczas akcji wykorzystano zaawansowane technologie. Naukowcy wspominają o robotach skonstruowanych z bardzo elastycznych materiałów (miękkiej robotyce) czy nowych metodach skanowania i fotografowania. Obecnie badacze testują zdalny monitoring. By chronić stanowiska, nie ujawniono dokładnych koordynat.
      Pierwszy etap zaplanowanych na rok prac obejmuje okres od 20 maja do początku czerwca. Batyskafy określą m.in. obszar, na którym znajdują się szczątki obu jednostek. Drugi i trzeci etap potrwają, odpowiednio, od sierpnia do września br. i od marca do kwietnia przyszłego roku. Wg Songa Jianzhonga z Chińskiego Narodowego Centrum Archeologii, do kwietnia 2024 r. batyskafy wykonają ok. 50 zanurzeń. Najpierw musimy określić stan wraków, a później sporządzić plan wykopalisk i konserwacji. Kolejne ekspedycje zajmą się badaniami geofizycznymi i geologicznymi, a także analizą życia morskiego.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Muzeum Archeologiczne w Poznaniu przeprowadziło konserwację cennego zbioru szklanych negatywów fotograficznych. Od kwietnia ub.r. zakonserwowano ich aż 860. Płyty znajdują się w zasobach archiwum naukowego instytucji. Dokumentują archeologię wielkopolską okresu międzywojennego.
      Jak podkreślono w komunikacie prasowym, zilustrowane zostały na nich m.in. rozmaite odkrycia archeologiczne, badania wykopaliskowe, a także organizowane wówczas, nierzadko w terenie, wystawy zabytków. Na zdjęciach nie zabrakło też znanych osobistości ze świata polityki, nauki i kultury.
      Choć negatywy przechowywano w opakowaniach, były one zakurzone i zabrudzone. Ludzie, którzy kiedyś z nich korzystali, pozostawili też tłuste odciski palców. Niezbędne zabiegi pozwoliły zabezpieczyć kolekcję przed postępującym zniszczeniem i przygotowały grunt do jej dalszej digitalizacji. Dzięki niej możliwe będzie szersze udostępnienie zbioru do rozmaitych celów naukowych i popularyzatorskich, nie tylko w zakresie archeologii, ale również w dziedzinie historii sztuki czy historii fotografii - podało Muzeum.
      Prace konserwatorskie przeprowadzili Krzysztof Dudek i Jerzy Gabryszewski - obaj są dyplomowanymi konserwatorami i restauratorami dzieł sztuki, specjalizującymi się w konserwacji fotografii.
      Projekt stanowił kontynuację prac rozpoczętych w Muzeum w 2009 r. Przeprowadzono wtedy konserwację najstarszych klisz szklanych ze zbiorów.
      W sumie kolekcja składa się z 3 tys. obiektów, które powstały do roku 1939. Dotąd zakonserwowano ponad 1800 z nich. Warto zaznaczyć, że niektóre negatywy pochodzą nawet z XIX w.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...