Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Microsoft postawił Yahoo! ultimatum dotyczące przejęcia portalu internetowego. W wysłanym wczoraj (5 kwietnia) liście, Steven Ballmer, prezes koncernu z Redmond, daje zarządowi Yahoo! trzy tygodnie na podjęcie decyzji.

Ballmer pisze, że jeśli w tym terminie obie strony nie dojdą do porozumienia, to Microsoft zwróci się bezpośrednio do akcjonariuszy Yahoo!. Przedstawiciel koncernu Gatesa zapowiada, że nie cofnie się też przed próbą wymiany zarządu Yahoo!.

Co więcej, Ballmer zapowiedział, że jeśli dojdzie do starcia podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Yahoo! i jego firmie uda się doprowadzić do wymiany zarządu portalu, to złożona w lutym pierwotna propozycja może zostać zmieniona na mniej korzystną. Przypomnijmy, że wówczas Microsoft proponował za akcje Yahoo! o 62% więcej, niż były one warte na giełdzie.

Od chwili złożenia pierwotnej propozycji, przedstawiciele Microsoftu i Yahoo! spotkali się nieoficjalnie dwa razy, ale nie doszli do żadnego porozumienia.

Możemy się spodziewać, że w ciągu kilku najbliższych dni Yahoo! oficjalnie ustosunkuje się do ultimatum Microsoftu.

Tymczasem, jak zauważają specjaliści, Microsoftowi zaczyna się spieszyć. Firma chciałaby przejąć Yahoo! jeszcze za prezydentury George'a W. Busha. Na przejęcie będzie bowiem musiał się zgodzić Departament Sprawiedliwości. Zwykle na rozpatrzenie podobnych spraw jego urzędnicy potrzebują 6-8 miesięcy. Kadencja Busha kończy się za 8 miesięcy i nie wiadomo, jak administracja przyszłego prezydenta będzie podchodziła do połączeń wielkich koncernów.

Microsoft woli więc nie ryzykować i korzystać z faktu, że obecna administracja jest zwolennikiem mniejszej ingerencji w rynek.

Czas działa jednak również na niekorzyść zarządu Yahoo!. Inwestorzy coraz bardziej się niecierpliwią. Do sądów trafiło już kilka pozwów przeciwko zarządowi. Akcjonariusze skarżą się w nich, że zarząd nie dopełnia swojego obowiązku dbania o ich interesy i, chcąc zachować stanowiska, odrzuca korzystną propozycję Microsoftu.

Niezadowolony jest też jeden z anonimowych wielkich inwestorów instytucjonalnych, który od początku doradzał zarządowi przyjęcie propozycji koncernu Gatesa. W wywiadzie dla prasy stwierdził on, że rozmawiał z kilkoma dyrektorami i zagroził poparciem wymiany zarządu, jeśli obecny nie zgodzi się na przejęcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość shadowmajk

gnoje! po prostu inaczej ich nazwac nie moge.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego gnoje? To normalna, legalna praktyka biznesowa, stosowana miliony razy przez tysiące firm na całym świecie.

Uczciwie powiedzieli, do kiedy czekają na odpowiedź i zapwiedzieli wrogie przejęcie, jeśli się nie doczekają. Co w tym złego? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego gnoje? To normalna, legalna praktyka biznesowa, stosowana miliony razy przez tysiące firm na całym świecie.

Uczciwie powiedzieli, do kiedy czekają na odpowiedź i zapwiedzieli wrogie przejęcie, jeśli się nie doczekają. Co w tym złego? ;)

 

Normalna, legalna praktyka biznesowa, pytanie czy etyczna. To tak jakbym wpadł do gościa do domu i powiedział..słuchaj, jak nie sprzedaż mi firmy to ją wezmę siłą i guzik będziesz z tego mieć.

Wychodzi na to, że biznes to taki legalny szantaż, ale cóż świat jest brutalny, prawo dżungli - przetrwają najsilniejsi. I tak M$ jest w porządku, jakby posadził Apple na to miejsce to dopiero byłby hardcore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że etyczna. Pamiętaj, że zarząd zarządza firmą, a należy ona do akcjonariuszy, którzy ten zarząd powołali. Można odwrócić sytuację i stwierdzić, że to zarząd postępuje nieetycznie, jeśli akcjonariusze chcą sprzedaży firmy, a zarząd upiera się, by jej nie sprzedawać. Dlatego zarząd Yahoo opóźnia planowane WZA, bo się obawia, że akcjonariusze woleliby jednak umowy z MS.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale wchodząc na giełdę z góry zgadzasz się na warunki, które na niej obowiązują. W tym: zgadzasz się na wrogie przejęcia, o ile w przypadku dużych transakcji pozwoli na nie państwo. Choć Microsoftu nie trawię, tym razem bronię ich stanowiska. Mają prawo to zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, to teraz już wszystko łapie ;)

Dzięki, pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, uroki kapitalizmu i wolnego rynku. Ale Yahoo! i tak raczej nie ma czego się obawiać, jedynie zarząd boi się o ciepłe posadki, bo teraz to raczej już je stracą. Microsoft ma silną pozycję, a skoro Google jako główny konkurent dokonuje strategicznych zakupów jak np. DoubleClick, to naturalnym jest, że M$ jakim by nie był musi też się rozwijać. Aż powstaną (i pozostaną) tylko dwa molochy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety, USA kiepsko dbają o konkurencję. Całe szczęście, że UE na tym polu wydaje się być bardziej rozgarnięta i pojęła, że fajnie jest rozwijać przedsiębiorczość, ale z jako-takim umiarem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dobrze, że kiepsko dba.Bo o konkurencję ma dbać wolny rynek, a nie państwo. Zauważ, że to w USA, które tak kiepsko dba, ceny towarów są niższe, a jakość wyższa. Zauważ, że to właśnie tam, gdzie państwo się mniej wtrąca, klient ma większy wybór (ot, chociażby systemy operacyjne - Windows ma mniejsze udziały w rynku w USA niż w Europie) a rynek jest znacznie bardziej innowacyjny. Zauważ, że to właśnie amerykańskie firmy ciągną świat do przodu pod względem rozwoju technologii. Najwyraźniej tam, gdzie państwo nie zabiera się za "dbanie" o rynek wychodzi to rynkowi (czyli przede wszystkim klientom), na dobre. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zauważ, że to w USA, które tak kiepsko dba, ceny towarów są niższe, a jakość wyższa.

Sam popatrz na przykład Microsoftu. Nie wiem, jak Ty, ale ja jednak sądzę, że zmonopolizowanie przez nich rynku wcale nań dobrze nie wpływa. Wciskanie się z butami w życie firm to przesada, ale konkurencja też dobrze rynkowi robi. Z kolei całkowity brak ingerencji kończy się tak, jak w 1929 w Czarny Wtorek.

 

Zauważ, że to właśnie tam, gdzie państwo się mniej wtrąca, klient ma większy wybór (ot, chociażby systemy operacyjne - Windows ma mniejsze udziały w rynku w USA niż w Europie)

Ale to wynika z tego, że USA mają Apple'a, który po prostu w USA dużo silniej atakuje marketingowo, niż u nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że wolny rynek pozwala na konkurencyjność, a wejście na giełdę może dodać skrzydeł firmie. Jednak konkurencyjność istnieje wśród podobnej wielkości firm. Gorzej jak na giełdzie jest kilku potężnych graczy, wówczas młoda firma, która stworzy jakiś innowacyjny produkt (głównie tyczy się to branży IT) może być w opałach i zostać szybko wchłonięta, a projekt stanie się własnością kolosa, co zresztą doskonale znamy z początków historii M$. Trudno wtedy mówić o konkurencyjności. Jakkolwiek nie znam zasad panujących na tamtejszej giełdzie i jakie istnieją tam okresy ochronne lub limity dotyczące przejęć/fuzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam popatrz na przykład Microsoftu. Nie wiem, jak Ty, ale ja jednak sądzę, że zmonopolizowanie przez nich rynku wcale nań dobrze nie wpływa. Wciskanie się z butami w życie firm to przesada, ale konkurencja też dobrze rynkowi robi. Z kolei całkowity brak ingerencji kończy się tak, jak w 1929 w Czarny Wtorek.

 

Żaden monopol nie jest dobry dla rynku. Ale takie już są jego prawa, że większa silniejsza firma może przejąć czy wyprzeć z niego mniejszą. Takich sytuacji nie da się uniknąć inaczej, niż przez interwencję kogoś jeszcze silniejszego, czyli państwa. Tylko że interwencja państwa przynosi więcej szkody, więc lepiej żeby nie interweniowało.

 

A Czarny Wtorek to właśnie przykład na zgubne skutki interwencji państwa w rynek. Jakbyś miał okazję, to rzuć okiem na "Wolny wybór" Friedmannów. Opisano tam mechanizm powstania kryzysu i jasno widać, że to właśnie nieudolne wtrącenie się w rynek urzędników wywołało kryzys. Wcześniej rynek sam sobie z podobnymi problemami radził wielokrotnie. Tylko że wcześniej urzędy się nie wtrącały.

 

Ale to wynika z tego, że USA mają Apple'a, który po prostu w USA dużo silniej atakuje marketingowo, niż u nas.

 

Oczywiście, że to wynika z tego. Ale fakt istnienia Apple'a wynika z tego, że w USA panuje większa wolność gospodarcza. W Europie takie firmy nie powstają. Wniosek: większa wolność gospodarcza=więcej konkurencyjności=mniej monopoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że wolny rynek pozwala na konkurencyjność, a wejście na giełdę może dodać skrzydeł firmie. Jednak konkurencyjność istnieje wśród podobnej wielkości firm. Gorzej jak na giełdzie jest kilku potężnych graczy, wówczas młoda firma, która stworzy jakiś innowacyjny produkt (głównie tyczy się to branży IT) może być w opałach i zostać szybko wchłonięta, a projekt stanie się własnością kolosa, co zresztą doskonale znamy z początków historii M$. Trudno wtedy mówić o konkurencyjności. Jakkolwiek nie znam zasad panujących na tamtejszej giełdzie i jakie istnieją tam okresy ochronne lub limity dotyczące przejęć/fuzji.

 

Oczywiście, tylko pamiętaj, że małą innowacyjną firmę chronią, między innymi, patenty na ich produkty oraz wola właścicieli. Nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić właścicieli do sprzedaży przedsiębiorstwa. Więc jeśli jedna firma wchłania drugą, to dzieje się tak tylko za zgodą właściciela.

Poza tym, wystarczy popatrzyć, jak to naprawdę wygląda. Wielokrotnie gdy jakiś gigant prowadzi innowacyjne badania, to jego partnerem jest mała firma, która ma jakąś technologię, więc gigant poprosił ją o współpracę. Sektor małych i średnich przedsiębiorstw jest w USA bardzo dobrze rozwinięty. Gdyby wpływ gigantów był tak powszechny i destrukcyjny to małych firm by nie było, prawda? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
większa wolność gospodarcza=więcej konkurencyjności=mniej monopoli.

To prawda, ale ;) "Ale" jest takie, że w momencie, gdy pierwszy monopol już powstanie, jest zupełnie bezkarny i nic go nie ruszy. Popatrz na rynek energetyczny w USA - jak widać w strategicznej dziedzinie USA zdecydowały się na wymuszony podział rynku, w telekomunikacji podobnie. Jak widać interwencje są potrzebne, ale rząd USA boi się je stosować (co doskonale rozumiem). A mimo to w kluczowych dla kraju dziedzinach interweniuje, rządzi i dzieli, co tylko świadczy o tym, że jednak jest to potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft zatrudnił byłego projektanta układów scalonych Apple'a, , który wcześniej pracował też w firmach Arm i Intel,  trafił do grupy kierowanej przez Raniego Borkara, zajmującej się rozwojem chmury Azure. Zatrudnienie Filippo wskazuje, że Microsoft chce przyspieszyć prace nad własnymi układami scalonymi dla serwerów tworzących oferowaną przez firmę chmurę. Koncern idzie zatem w ślady swoich największych rywali – Google'a i Amazona.
      Obecnie procesory do serwerów dla Azure są dostarczane przez Intela i AMD. Zatrudnienie Filippo już odbiło się na akcjach tych firm. Papiery Intela straciły 2% wartości, a AMD potaniały o 1,1%.
      Filippo rozpoczął pracę w Apple'u w 2019 roku. Wcześniej przez 10 lat był głównym projektantem układów w firmie ARM. A jeszcze wcześniej przez 5 lat pracował dla Intela. To niezwykle doświadczony inżynier. Właśnie jemu przypisuje się wzmocnienie pozycji układów ARM na rynku telefonów i innych urządzeń.
      Od niemal 2 lat wiadomo, że Microsoft pracuje nad własnymi procesorami dla serwerów i, być może, urządzeń Surface.
      Giganci IT coraz częściej starają się projektować własne układy scalone dla swoich urządzeń, a związane z pandemią problemy z podzespołami tylko przyspieszyły ten trend.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma laty Microsoft rozpoczął interesujący eksperyment. Firma zatopiła u wybrzeża Orkadów centrum bazodanowe. Teraz wydobyto je z dna, a eksperci przystąpili do badań dotyczących jego wydajności i zużycia energii. Już pierwsze oceny przyniosły bardzo dobre wiadomości. W upakowanym serwerami stalowym cylindrze dochodzi do mniejszej liczby awarii niż w konwencjonalnym centrum bazodanowym.
      Okazało się, że od maja 2018 roku zawiodło jedynie 8 a 855 serwerów znajdujących się w cylindrze. Liczba awarii w podwodnym centrum bazodanowym jest 8-krotnie mniejsza niż w standardowym centrum na lądzie, mówi Ben Cutler, który stał na czele eksperymentu nazwanego Project Natick. Eksperci spekulują, że znacznie mniejszy odsetek awarii wynika z faktu, że ludzie nie mieli bezpośredniego dostępu do serwerów, a w cylindrze znajdował się azot, a nie tlen, jak ma to miejsce w lądowych centrach bazodanowych. Myślimy, że chodzi tutaj o atmosferę z azotu, która zmniejsza korozję i jest chłodna oraz o to, że nie ma tam grzebiących w sprzęcie ludzi, mówi Cutler.
      Celem Project Natic było z jednej strony sprawdzenie, czy komercyjnie uzasadnione byłoby tworzenie niewielkich podwodnych centrów bazodanowych, która miałyby pracować niezbyt długo. Z drugiej strony chciano sprawdzić kwestie efektywności energetycznej chmur obliczeniowych. Centra bazodanowe i chmury obliczeniowe stają się coraz większe i zużywają coraz więcej energii. Zużycie to jest kolosalne. Dość wspomnieć, że miliard odtworzeń klipu do utworu „Despacito” wiązało się ze zużyciem przez oglądających takiej ilości energii, jaką w ciągu roku zużywa 40 000 amerykańskich gospodarstw domowych. W skali całego świata sieci komputerowe i centra bazodanowe zużywają kolosalne ilości energii.
      Na Orkadach energia elektryczna pochodzi z wiatru i energii słonecznej. Dlatego to właśnie je Microsoft wybrał jako miejsce eksperymentu. Mimo tego, podwodne centrum bazodanowe nie miało żadnych problemów z zasilaniem. Wszystko działało bardzo dobrze korzystając ze źródeł energii, które w przypadku centrów bazodanowych na lądzie uważane są za niestabilne, mówi jeden z techników Project Natick, Spencer Fowers. Mamy nadzieję, że gdy wszystko przeanalizujemy, okaże się, że nie potrzebujemy obudowywać centrów bazodanowych całą potężną infrastrukturą, której celem jest zapewnienie stabilnych dostaw energii.
      Umieszczanie centrów bazodanowych pod wodą może mieć liczne zalety. Oprócz już wspomnianych, takie centra mogą być interesującą alternatywą dla firm, które narażone są na katastrofy naturalne czy ataki terrorystyczne. Możesz mieć centrum bazodanowe w bardziej bezpiecznym miejscu bez potrzeby inwestowania w całą infrastrukturę czy budynki. To rozwiązanie elastyczne i tanie, mówi konsultant projektu, David Ross. A Ben Cutler dodaje: Sądzimy, że wyszliśmy poza etap eksperymentu naukowego. Teraz pozostaje proste pytanie, czy budujemy pod wodą mniejsze czy większe centrum bazodanowe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft ponownie będzie dostarczał użytkownikom Windows 10 poprawki niezwiązane z bezpieczeństwem. Jak wcześniej informowaliśmy, w związku z pandemią koronawirusa koncern zmienił sposób pracy i od maja dostarczał wyłącznie poprawki związane z bezpieczeństwem.
      Chris Morrissey z Microsoftu ogłosił na firmowym blogu, że od lipca dostarczane będą wszystkie poprawki dla Windows 10 oraz Windows Server dla wersji 1809 i nowszych. Kalendarz ich publikacji będzie taki, jak wcześniej, zatem dostęp do nich zyskamy w Update Tuesday. Koncern zapowiada też pewne zmiany, które mają na celu uproszczenie procesu aktualizacji.
      Zmiany takie obejmą nazewnictwo poprawek oraz sposób dostarczania poprawek do testów dla firm i organizacji. Zmian mogą się też spodziewać osoby i organizacja biorące udział w Windows Insider Program oraz Windows Insider Program for Business.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa hakerska Shiny Hunters włamała się na GitHub-owe konto Microsoftu, skąd ukradła 500 gigabajtów danych z prywatnych repozytoriów technologicznego giganta. Dane te zostały następnie upublicznione na jednym z hakerskich forów. Nic nie wskazuje na to, by zawierały one jakieś poufne czy krytyczne informacje.
      Ataku dokonali ci sami przestępcy, którzy niedawno ukradli dane 91 milionów użytkowników największej indonezyjskiej platformy e-commerce Tokopedii i sprzedali je za 5000 USD. Jak mówią eksperci, Shiny Hunters zmienili w ostatnim czasie taktykę.
      Na dowód dokonania ataku na konto Microsoftu hakerzy dostarczyli dziennikarzom zrzut ekranowy, na którym widzimy listę prywatnych plików developerów Microsoftu. Początkowo przestępcy planowali sprzedać te dane, ale w końcu zdecydowali się udostępnić je publicznie.
      Jako, że w ukradzionych danych znajduje się m.in. tekst i komentarze w języku chińskim, niektórzy powątpiewają, czy rzeczywiście są to pliki ukradzione Microsoftowi. Jednak, jak zapewniają redaktorzy witryny Hack Read, ukradziono rzeczywiście pliki giganta z Redmond. Przedstawiciele Shiny Hunters informują, że nie mają już dostępu do konta, które okradli. Microsoft może zatem przeprowadzić śledztwo i poinformować swoich klientów o ewentualnych konsekwencjach ataku. Sama firma nie odniosła się jeszcze do informacji o włamaniu.
      GitHub to niezwykle popularna platforma developerska używana do kontroli wersji, z której korzysta 40 milionów programistów z całego świata. W październiku 2018 roku została ona zakupiona przez Microsoft za kwotę 7,5 miliarda dolarów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft to kolejny, po Google'u, światowy gigant IT, który podpisał umowę o partnerstwie z Operatorem Chmury Krajowej, czyli spółki założonej przed dwoma laty przez PKO BP i Polski Fundusz Rozwoju. Jak czytamy w oświadczeniu Microsoftu, firma ogłosiła dzisiaj kompleksowy plan inwestycyjny o wartości 1 miliarda dolarów, którego celem jest przyspieszenie innowacji i cyfrowej transformacji na rzecz rozwoju Polskiej Doliny Cyfrowej.
      Fundamentem tego wielopoziomowego planu jest otwarcie nowego regionu data center Microsoft w Polsce, w ramach globalnej infrastruktury chmury obliczeniowej, który ma zapewnić krajowemu ekosystemowi startupów, przedsiębiorców, firm i instytucji publicznych dostęp do bezpiecznych usług chmury obliczeniowej klasy enterprise. Microsoft i Operator Chmury Krajowej podpisali strategiczne porozumienie, którego celem jest zapewnienie eksperckiej wiedzy z zakresu transformacji cyfrowej i szerokiego dostępu do rozwiązań chmurowych dla wszystkich branż i przedsiębiorstw w Polsce.
      Istotnym elementem ogłoszonej dzisiaj inwestycji jest kompleksowy i długoterminowy program podnoszenia kwalifikacji, który w efekcie pozwoli lokalnym specjalistom i młodzieży zwiększyć szanse zatrudnienia. Microsoft ma na celu rozwój kompetencji cyfrowych około 150 000 pracowników, specjalistów IT, nauczycieli, studentów i obywateli. W ten sposób firma dąży do zwiększenia konkurencyjności polskich przedsiębiorstw i osób prywatnych na rynku oraz ułatwienia polskim pracownikom skutecznego wprowadzania innowacji i wdrażania strategii transformacji cyfrowej swoich organizacji przy wykorzystaniu możliwości chmury obliczeniowej.
      Program rozwoju umiejętności będzie obejmował szkolenia, programy e-learningowe, warsztaty i hakatony dotyczące przetwarzania w chmurze, wykorzystania technologii AI i uczenia maszynowego, przetwarzania dużych zbiorów danych (Big Data) i Internetu rzeczy (Internet of Things). W ramach podejmowanych działań, Microsoft zwróci szczególną uwagę na zapewnienie dostępu do technologii osobom z niepełnosprawnościami oraz narzędzi i programów podnoszących umiejętności, co w efekcie pozwoli im zwiększyć możliwości zatrudnienia.
      Nowy region data center będzie oferował dostęp do pełnej oferty Microsftu, zarówno Azure, Microsoft 365, jak i Dynamics 365 oraz Power Platform.
      Partnerstwo z Microsoftem pozwala OChK na dodatkową dywersyfikację oferty. Rozszerza ją o rozwiązania platformy chmurowej Azure, m.in. usługi infrastruktury sieciowej, baz danych, analityki, sztucznej inteligencji (AI) i Internetu rzeczy (IoT). W ofercie OChK znajdą się także rozwiązania Microsoft 365, zapewniające dostęp do aplikacji zwiększających produktywność, dostępnych jako usługa w chmurze i dostarczanych jako część otwartej platformy wspierającej procesy biznesowe. Już od momentu podpisania umowy Microsoft i OChK będą wspólnie wspierać przedsiębiorstwa i instytucje świadczące usługi doradcze, wdrożeniowe i opracowując projekty transformacyjne, na korzystnych rynkowo warunkach.
      Polska ma szansę być cyfrowym sercem Europy. Dlatego dzisiaj ogłaszamy partnerstwo z Operatorem Chmury Krajowej i największą w historii kraju inwestycję w technologię cyfrową wynoszącą 1 miliard dolarów. W ramach inwestycji planujemy działania na rzecz rozwoju kompetencji cyfrowych, wsparcie transformacji i budowę pierwszego w Europie Środkowo-Wschodniej, bezpiecznego i zaufanego regionu centrum przetwarzania danych w chmurze Microsoft o globalnej skali. Oznacza to dostęp do światowej klasy technologii, a w szczególności rozwiązań chmurowych, z poziomu data center zlokalizowanego w Polsce - powiedział Mark Loughran, dyrektor generalny polskiego oddziału Microsoft.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...