Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Obliczono maksymalną długość ludzkiego życia. Obecnie nie jesteśmy w stanie jej zwiększyć

Rekomendowane odpowiedzi

Starzenie się to złożony, wieloetapowy proces, który jest trudno opisać biorąc po uwagę jedną tylko zmienną, jak np. wiek. Międzynarodowy zespół naukowdy informuje na łamach Nature Communications o utworzeniu zmiennej o nazwie wskaźnik dynamicznego stanu organizmu (DOSI – dynamic organismal state indicator). To wskaźnik obliczeniowy, który ma ułatwiać systematyczne badanie procesu starzenia oraz pomóc w opracowaniu biomarkerów starzenia się.

DOSI bierze pod uwagę m.in. dynamikę procesów biologicznych, tempo rekonwalescencji po chorobach czy urazach, rosnącą z wiekiem podatność na choroby i zwiększające się ryzyko zgonu. Twórcy wskaźnika – naukowcy z singapurskiej firmy biotechnologicznej Gero, z Roswell Park Comprehensive Cancer Center w USA oraz z trzech rosyjskich instytucji badawczych – wykorzystali następnie dane z wielkiej bazy CBC tworzonej przez amerykańskie CDC w ramach programu National Health And Nutritional Examination Surveys oraz dane z UK Biobank.

Wcześniejsze badania wielokrotnie wykazywały, że zdrowy tryb życia, porzucenie niezdrowych zwyczajów, wydłuża ludzkie życie. Dotychczas trudno było jednak ocenić wpływ w czasie poszczególnych działań tego typu.

Teraz dzięki wykorzystaniu DOSI badacze stwierdzili, że – jak się można było spodziewać – z wiekiem spada zdolność organizmu do regeneracji. O ile u zdrowego 40-latka całkowita regeneracja po chorobie czy urazie trwa około 2 tygodni, to u 80-latka okres ten wydłuża się do 6 tygodni. Spostrzeżenia te potwierdzono za pomocą różnych badań krwi oraz pomiarów aktywności fizycznej.
Uczeni ekstrapolowali te wyniki w czasie i wykazali, że przeciętny człowiek, który nie cierpi na choroby przewlekłe, całkowicie utraci zdolność regeneracji organizmu w wieku 120–150 lat. To jest zatem maksymalna granica długości ludzkiego życia.

To właśnie ta utrata zdolności do regeneracji może wyjaśniać, dlaczego nie obserwujemy, by ciągle były bite kolejne rekordy długości życia, mimo że rośnie średnia długość życia całych społeczeństw. Utrata możliwości regeneracji dotyczy bowiem nawet najzdrowszych i najlepiej starzejących się osób.

Badania wykazały, że nie jest możliwe zwiększenie maksymalnej długości życia poprzez zapobieganie czy leczenie chorób. Aby tego dokonać, musielibyśmy umieć manipulować procesem starzenia się, który prowadzi do utraty zdolności do regeneracji.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś zauważyłem, że rekordy w księdze Guinnessa oscylują w okolicach 120. Chociaż jak się popatrzy, w jakim stanie dociągnęli do tego wieku, to można mieć wątpliwości czy to jest dobre rozwiązanie. Z drugiej strony tak długo, jak długo mózg działa na przyzwoitym poziomie, można czerpać z życia przyjemność :)

Quote

The oldest person ever to have lived is Jeanne Calment (France), who lived to be 122 years and 164 days.

The oldest man ever is Jiroemon Kimura (Japan), who was born on 19 April 1897 and passed away aged at the age of 116 years and 54 days on 12 June 2013.

The oldest person living is Kane Tanaka (Japan, b. 2 January 1903) who lives in Fukuoka, Japan.

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rdz 6:3 Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat»

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, czy medycyna regeneracyjna by coś w tym temacie zmieniła? Wymiana serca, nerek wątroby i płuc na NFZ raz na 50 lat to by było coś ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko trzeba by regularnie wymieniać w tym kable :) Niektóre komórki żyją kilka tygodni lub kilka miesięcy, komórki wątroby 12-24 miesiące, a komórki nerwowe nie mają chyba ograniczenia. Nie wiem czy jeden przeszczep na 50 lat dużo by zmienił. Na pewno przeszczep takiej wątroby przedłuży życie pod warunkiem, że reszta organizmu jest w dobrym stanie. Wtedy jednak pojawi się problem z niedoborem ochotników na dawców. Przedsiębiorczy Chińczycy i Meksykanie testują już rozwiązania :) Opieka medyczna musiałby móc przygotować organy na zamówienie najlepiej z drukarki.

Wydaje mi się, że rozwój leczenia komórkami macierzystymi może pomóc. Lista leczonych schorzeń rośnie. Ale tutaj wracamy do cytatu z książek, bo są grupy ludzi, którym się te terapie komórkami macierzystymi nie podobają. Wiadomo, komórki mają "duszę" :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Komórkowy tusz do drukarki 3d będzie z własnych komórek macierzystych być może nieco zmodyfikowanych genetycznie. 

To akurat nie jest problemem etycznym. Problematyczne byłoby wyhodowanie z komórki macierzystej klona człowieka i od niego pobieranie organów. 

Ale to by wymagało cofnięcia komórki macierzystej do etapu wczesnej komórki zarodkowej lub nawet zygoty. Tylko po co, skoro aby wyhodować narząd potrzeba wyspecjalizowanej komórki macierzystej a nie wielopotencjalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ze skróconymi telomerami? Na nic nam nowe narządy, gdy jak napisano w artykule to brak zdolności do regeneracji jest granicą. Telomery już nie mają "z czego robić". Więc albo nowotwór albo niewydolność i śmierć. Z punktu widzenia gatunku, to dłuższe życie nie ma sensu. A wydaje się już teraz że żyjemy bardzo długo w porównaniu do ssaków z naszego otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Kiedyś zauważyłem, że rekordy w księdze Guinnessa oscylują w okolicach 120. Chociaż jak się popatrzy, w jakim stanie dociągnęli do tego wieku, to można mieć wątpliwości czy to jest dobre rozwiązanie. Z drugiej strony tak długo, jak długo mózg działa na przyzwoitym poziomie, można czerpać z życia przyjemność :)

 

Być może nawet nie 120 a 115 jest trudne do przekroczenia. Nikolay Zak popełnił pracę w której dowodzi, że z tą Calment to było oszustwo:

https://twojahistoria.pl/2019/01/03/czy-rekordzistka-ktora-zmarla-w-wieku-122-lat-byla-zwyczajna-oszustka-badacze-rzucili-nowe-swiatlo-na-jej-historie/

Kiedyś matuzalemem miał być Michał Szurmiński, podobno ostatni powstaniec listopadowy, który miał umrzeć w 1927 r, w wieku 120 - 123 lat (!) - zależnie od przyjętej daty urodzin. 

Był rzekomym adiutantem gen. Sowińskiego i widział jego śmierć w okopach Woli w wojnie polsko-rosyjskiej 1831 r. 

kurierj.jpg

W 2016 r opublikowano artykuł, w którym dowodzono,  że i to było falszerstwem i Szurmiński dożył sędziwego wieku 96 lat, ale w żadnym wypadku nie mógł być świadkiem powstania listopadowego. 

http://www.moremaiorum.pl/michal-szurminski-falszywy-powstaniec-listopadowy-pelna-dokumentacja/

Tutaj w ramach ciekawostki lista najdłużej żyjących weteranów niektórych wojen:

http://www.tupalski.eu/od-napoleona-do-pilsudskiego-ostatni-weterani-wojenni

Wyróżnił się kpt. Józef Kowalski, najdłużej żyjący weteran wojny polsko-bolszewickiej. 113 lat. Ale bariery 115 lat nie przekroczył. 

Tylko trochę krócej żył ostatni weteran wojen napoleońskich, Geert Adriaans Boomgaard, który w 1899 r. zmarł w wieku ponad  110 lat. 

172px-Geert_Adriaans_Boomgaard_op_100-ja

Boomgaard był pierwszym superstulatkiem, tj. przekroczył 110 lat i jego wiek nie budził wątpliwości. Boomgaard był weteranem Wielkiej Armii , był doboszem 33 Pułku Lekkiej Piechoty ale z powodu choroby nie brał udzialu w wyprawie Napoleona  na Moskwe, której prawdopodobnie  pewnie by nie przeżył - uwzględniajac ogromne straty Wielkiej Armii.  Wyróżniony został medalem św. Heleny. Jego ojciec był kapitanem statku. 

 Geert również poszedł w ślady ojca. 

Dosyć niesamowitę jest to, że przyjmując marynarską rachubę , to gdy Boomgaard przychodził na świat, rejs przez Atlantyk z Europy do Ameryki, odbywany drewnianym żaglowcem, bardzo zresztą  niebezpieczny rejs,  trwał minimum 40-45 dni. A gdy umierał to stalowy, napedzany dwoma parowymi silnikami o mocy 33 tyś KM  transatlantyk SS Kaiser Wilhelm der Grosse, zdobywca Błekitnej Wstęgi Atlantyku, pokonywał ocean w 5 dni...a podróż była dosyć rutynowa i bezpieczna. Pierwszy wiek tak szybkiego postepu i to za życia jednego człowieka.

Nie wiem czy tylko był człowiekiem szczęśliwym - przeżył każde ze swych dwanaściorga dzieci, najstarsze zmarło w wieku ledwo 57 lat. Cena długowieczności...

 

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ps. 

timothy.jpg

Żółw Timothy ( w rzeczywistości żółwica), padła w 2004 r w wieku 160 lat. Była ostatnim, niemym świadkiem wojny krymskiej (1853-56), jako maskotka marynarzy okrętu wojennego HMS Queen obserwowała min. oblężenie Sewastopola.... 

Czy kiedykolwiek człowiek dożyje takiego wieku?

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach ludzie żyjący zdrowo nadal wdychali smog przez dziesięciolecia, wielu z nich paliło tytoń.

Edytowane przez wilk
Proszę nie cytować ogromnych postów, by dodać zaledwie jedno zdanie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Rowerowiec napisał:

A co ze skróconymi telomerami? Na nic nam nowe narządy, gdy jak napisano w artykule to brak zdolności do regeneracji jest granicą. Telomery już nie mają "z czego robić".

dlatego jedyne sensowne rozwiązanie to bank własnych komórek macierzystych(najlepiej pobieranych przy narodzinach) zamrożonych i stosowanych jako matryca do namnażania i  odświeżania tych zmęczonych we własnym ciele. Wystarczyłoby opracować metodę ich dostarczania we właściwe miejsca w ciele.

Pamiętam piracenie VHS w latach 90. Każda kaseta też skracała swoje telomery przy każdym klonowaniu :) i po tym 5tym przegraniu jakość zapisanego obrazu była jak  skóra 90latka. Wystarczyło jednak zrobić dobrą kasetę matkę i z niej przegrywać a jakość kopii była prawie jak oryginał przez dowolne x kopii.

Mennica też tworzy matrycę matkę z której robi matryce produkcyjne  do bicia monet, i może tak bić jeden wzór przez dziesięciolecia, a monety nadal będą takie same, bez wad i zniekształceń.

Każde wytwarzanie kopii z kopii ma swój kres. Pierwszym etapie drogi do nieśmiertelności pewnie będzie właśnie opanowanie robienia dobrych kopii własnych komórek. A drugim to już przeskok z analogowej kasety na cyfrowy nośnik czyli rozpisanie wszystkich informacji z komórki, spakowanie do ZIPa, dodanie jakiegoś CRC żeby nie było niespodzianek i można odtwarzać oryginał aż do znudzenia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.06.2021 o 14:23, piotr123 napisał:

Wymiana serca, nerek wątroby i płuc na NFZ raz na 50 lat to by było coś ;)

NFZ ustali termin na 130 lat - dla pewności  :P

 

Nie ma nad czym się zastanawiać, długość ludzkiego życia można zwiększać prawie "w nieskończoność" za pomocą stosunkowo nieskomplikowanej technologii, komórki naszego ciała można wymieniać w nieskończoność, w przypadku neuronów wystarczy "rewitalizacja" (wymiana uszkodzonego DNA).
Fakt że po 10_000 lat będziemy już całkowicie innymi ludźmi i osobowościami, ale takie zastrzeżenia natury teoretycznej rozważał już Stanisław Lem.

Potencjalnie najdłuższy udokumentowany przypadek: https://en.wikipedia.org/wiki/Li_Ching-Yuen
Co do zarzutu fabrykacji długości życia - najprawdopodobniej tak właśnie było, z tym że odwrotnie: człowiek ten popełnił samobójstwo, niejako wybierając sobie szczęśliwą długość życia.

W dniu 2.06.2021 o 02:17, venator napisał:

Nie wiem czy tylko był człowiekiem szczęśliwym - przeżył każde ze swych dwanaściorga dzieci, najstarsze zmarło w wieku ledwo 57 lat. Cena długowieczności...

Zależy kiedy. Zresztą w tamtych czasach było normą, że większość potomstwa umierała jeszcze w dzieciństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe. Zastanawiałem się jak naprawiać komórki nerwowe i jaki to by miało wpływ na osobowość. Z tego, co wiem, nie obumierają w określonym czasie, ale się tez nie regenerują. Sporo ich jednak obumiera w ciągu życia ludzkiego. Nawet jeżeli zmiana osobowości byłaby znaczna, to odbywała by się stopniowo i byłaby pewnie niezauważalna, coś jak ewolucja. Inna sprawa, jakie musiałoby być doświadczenie takiej osoby, która by powiedzmy żyła 10 tysięcy lat? Jakby teraz żyła, to byłyby świadkami budowli piramid w Egipcie, które w tej skali zbudowano nie tak dawno, a które musiałby wyglądać imponująco :)

Przy tak długich interwalach, zaczną rolę grać czynniki losowe jak wypadki komunikacyjne, w kuchni, na schodach albo rowerze. Dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że po kilku tysiącach lat pisania na KW zalazłbym komuś zbyt mocno za skórę :) Może komuś będzie się chciało policzyć prawdopodobieństwo dla typowego, cywilizowanego życia w 21 wieku? :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nawet jeżeli zmiana osobowości byłaby znaczna, to odbywała by się stopniowo z zachowaniem i byłaby pewnie niezauważalna.

Nawet gigantyczne zmiany są (a dokładniej mogą być) niezauważalne. Ciągłość osobowości to fikcja wynikająca ze względnej stabilności budowy i funkcjonowania mózgu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogrzebałem na szybko w statystykach. Wygląda na to, że statystyczna osoba bierze udział w 4 wypadkach w ciągu swojego życia, to jest co 18 lat. Większość wypadków nie jest śmiertelna oczywiście, a nawet kończy się tylko uszkodzeniami pojazdów. Inna rzecz, że często młodzi kierowcy jeżdżą niebezpiecznie. Pojazdy autonomiczne powinny zmniejszyć ryzyko wypadków.

Quote

With all of this in mind, according to insurance companies that process claims for accidents, the average person is involved in approximately four accidents throughout the course of his or her life. The data suggests that these individuals experience an automobile accident once every 18 years, approximately.

https://www.williammattar.com/blog/car-accident/how-many-car-accidents-does-the-average-person-have/

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, peceed napisał:

Ciągłość osobowości to fikcja wynikająca ze względnej stabilności budowy i funkcjonowania mózgu

Trudno mi się z tym zgodzić. Wychowałem dwa psy od szczeniaka i jedno dziecko od poczęcia  - przynajmniej żona tak twierdzi. W wszystkich tych trzech przypadkach, obiekty zachowały główne cechy charakteru ujawnione w bardzo wczesnym okresie życia. W przypadku psów o przydatności do służby decyduje się bardzo wcześnie co jest przesłanką do tego iż osobowość jest w dużej mierze stabilna i genetyczna.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.06.2021 o 13:48, peceed napisał:

Zależy kiedy. Zresztą w tamtych czasach było normą, że większość potomstwa umierała jeszcze w dzieciństwie.

Oczywiście. Do XIX w. zaledwie 30% dzieci dożywało wieku rozrodczego. Rodzice zasadniczo mniej przejmowali się śmiercią malych dzieci, bo było to zjawisko powszechne. Nie znaczy to, że nie było czułości czy żalu - np.  śmierć dwuletniej córki była dla Kochanowskiego bardzo silnym impulsem do stworzenia "Trenów". Trochę inaczej rzecz się miała z przedwczesną śmiercią starszych dzieci, zwłaszcza dorosłych. Literatura pamiętnikarska wskazuje, że na ogół było to dosyć wstrząsające przeżycie dla rodziców. 

 

W dniu 3.06.2021 o 18:00, Jajcenty napisał:

co jest przesłanką do tego iż osobowość jest w dużej mierze stabilna i genetyczna.

W miarę stabilna, co nie znaczy, że pewnych jej cech nie można świadomie kształtować. Osobowośc zmienia się , a raczej kształtuje się wraz z wiekiem. Wg. niektórych ostatecznie ten proces kończy się u człowieka  dopiero ok. 50 r.ż. Osbowość może również zmienić się wskutek zmian patologicznych, chorób o podłożu psychicznym, czy długotrwałym działaniu silnego stresora, np. w zespole PTSD.

Jednym z ciekawszych przypadków w kwestii dosyć głębokich zmian osobowości, jest kiła (syfilis) układu nerwowego (oun), a konkretnie kiła mózgowa (miąższowa).

W nieleczonej kile oun, u pacjentów niepoddanych antybiotykoterapii, w ok. 4-7% przypadków rozwija się porażenie postępujące. Jego cechą charakterystyczną są patologiczne zmiany osobowości, intelektu, pamięci krótkotrwałej i występowanie omamów. Badania obrazowe MRI wskazują na  ubykti korowo-podkorowe, w istocie białej mózgu oraz występujące udary. 

Tragicznym przypadkiem nieleczonej kiły, prawdopodobnie układu nerwowego, był nasz król, Jan III Sobieski. Problem jest taki, że historycy przez blisko 200 lat skrzętnie pomijali ten fakt, bo jakże to - obrońca chrześcijaństwa i taka wstydliwa choroba? Tymczasem analiza zachowanych źródeł wskazuje na typowe objawy postepującej kiły, popularnej choroby ówczesnych  elit, zwanej wówczas  dworską. U Sobieskiego pod koniec życia otoczenie z przykrością zaczęło zauważać znaczące zmiany osobowości króla - stawał się trudny w odbiorze. Nikt nie zdawał sobie oczywiście  sprawy z dewastującego wpływu niewielkich drobnoustrojów. 

 

W dniu 3.06.2021 o 16:41, cyjanobakteria napisał:

Ciekawe. Zastanawiałem się jak naprawiać komórki nerwowe i jaki to by miało wpływ na osobowość.

https://www.focus.pl/artykul/jak-zatrzymac-biologiczny-czas-wystarczy-uzyc-ciezkiej-wody

Niestety, w dużych ilościach ciężka woda jest toksyczna. 

 

"Przybywa nam lat do życia, ale nie przybywa nam życia wraz z latami"

Dla mnie to clou programu. Najważniejszą rzeczą dla nauki i medycyny nie powinno być wydłużanie życia, a uczynienie starości znośnej.

100 lat w zdrowiu jest cenniejsze niż 120 z których ostatnie 50 przypadało na okres chorób czy kalectwa.  Wysiłek powinien iść w poprawę jakości życia seniorów.

Krok, jak się wydaje w dobrym kierunku, został uczyniony - coraz częściej przebija się myślenie, że starosć to nie proces naturalny (jako zużycie organizmu) a poprostu choroba. 

A choroby się leczy. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, venator napisał:

Najważniejszą rzeczą dla nauki i medycyny nie powinno być wydłużanie życia,

Z punktu widzenia nauki pozbycie się starych capów jest wręcz korzystne, a najważniejsza rzeczą dla medycyny jest to co zawsze - maksymalne dojenie finansowe klientów. Wydłużanie życia pacjentów? A może jeszcze ich leczenie? :rolleyes:

18 godzin temu, venator napisał:

Krok, jak się wydaje w dobrym kierunku, został uczyniony - coraz częściej przebija się myślenie, że starość to nie proces naturalny (jako zużycie organizmu) a poprostu choroba. 

To jest powszechne starożytne myślenie, a nie żadne nowe - starość była uważana za chorobę przychodzącą z wiekiem.
Starość to całkowicie naturalny proces (no bo jaki może być inny) związany z mutacjami mtDNA (to pra-przyczyna) które niszczą sprawność energetyczną organizmu. Ponieważ jest ona nie do uniknięcia, dodatkowo ogranicza selekcję mechanizmów mogących eliminować inne czynniki drugorzędne pojawiające się z wiekiem - takie niewielkie sprzężenie zwrotne.
Przy okazji - starość to proces korzystny z ewolucyjnego punktu widzenia, bo pozwala unikać akumulacji błędów w DNA jądrowym u starych osobników, w tym sensie że wieczna młodość niszczy założenie "silny zdrowy osobnik" -> "dna w gametach wysokiej jakości".
DNA musi się tasować, albo supersamiec alfa stworzyłby armię swoich upośledzonych (homozygoty) klonów. Dlatego powstanie nieuniknionej starości to nadzwyczajnie korzystny zbieg okoliczności przyczyniający się do powstania złożonej biosfery.
Starość to wynalazek wynikający ze sposobu adaptacji do atmosfery tlenowej.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 9.06.2021 o 20:15, peceed napisał:

To jest powszechne starożytne myślenie, a nie żadne nowe - starość była uważana za chorobę przychodzącą z wiekiem.

Nie, nie jest, przynajmniej do niedawna nie była klasyfikowana przez WHO jako jednostka chorobowa. Coraz więcej badaczy chce jednak,  aby starość była zaklasyfikowana jako jednostka chorobowa, co umożliwiłoby potencjalnie  szersze tj. holistyczne podejście do tematu.  

Na niekonsekwencje w podejściu do tego procesu zwraca uwagę Stuart Calimport z Liverpol Univeristy - kiedy w starzejącym organizmie pojawiają się zmarszczki skóry, to jest to uważane za naturalny proces, ale to samo zjawisko (nie wchodząc w szczegóły) dotyczące uszkodzeń serca i naczyń krwionośnych jest już klasyfikowane jako jednostka chorobowa, z kategorii chorób naczyniowo-sercowych. 

https://www.academia.edu/39913200/Ageing_classified_as_a_cause_of_disease_in_ICD_11

https://liverpool.academia.edu/StuartCalimport

Oczywiście co do reszty wypowiedzi to pełna zgoda.

Jeśli chcemy długowieczności to jednak trzeba będzie wyjść poza myślenie  o starości jako "nadzwyczajnie korzystnym zbiegu okoliczności."

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.06.2021 o 14:23, piotr123 napisał:

Ciekawe, czy medycyna regeneracyjna by coś w tym temacie zmieniła? Wymiana serca, nerek wątroby i płuc na NFZ raz na 50 lat to by było coś ;)

Nie. To pozwala Ci zapobiec efektowi że jakiś organ wysiądzie wcześniej. Bo np. zniszczyłeś serce czy wątrobę. Ale po tych 120-150 latach - siada wszystko.
Tak, też to zauważam u siebie że jako dziecku rany goiły mi się znacząco szybciej.
Chociaż jak tak sobie pomyśleć to choroby przechodzę coraz łagodniej. 

 

7 godzin temu, venator napisał:

Coraz więcej badaczy chce jednak,  aby starość była zaklasyfikowana jako jednostka chorobowa, co umożliwiłoby potencjalnie  szersze tj. holistyczne podejście do tematu.  

Naprawdę biurokratyczna klasyfikacja umożliwi wg Ciebie szersze podejście do tematu? Bez biurokracji ani rusz? Gdzie swoboda naukowa? Gdzie szukanie prawdy naukowej? A tak, postmodernizm.
A jeśli chodzi o długowieczność rozwiązanie jest proste. Trzeba się zająć poprawą zdolności regeneracyjnych. Tyle.

 

W dniu 9.06.2021 o 01:27, venator napisał:

Tragicznym przypadkiem nieleczonej kiły, prawdopodobnie układu nerwowego, był nasz król, Jan III Sobieski. Problem jest taki, że historycy przez blisko 200 lat skrzętnie pomijali ten fakt, bo jakże to - obrońca chrześcijaństwa i taka wstydliwa choroba? Tymczasem analiza zachowanych źródeł wskazuje na typowe objawy postepującej kiły,

Jeśli to tak ukrywano, to czemu go na to leczono? :) Więc to ukrywanie to było chyba ale głównie w Twojej świadomości. To że się o pewnych rzeczach nie mówi nie znaczy że się je ukrywa.
No wiem, bo jakby latał Sobieski z gołą d*pą ( w sensie zawsze nago) pokazując wszędzie objawy i zaczynając każdą mowę od: "Me too, kiła" - to wtedy by znaczyło że nie ukrywał.
Kiła Sobieskiego jest znana od czasów Sobieskiego i owszem - nie zrobiono z tego całej lekcji historii, ale każdy normalny człowiek pewnie wie - dlaczego :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, thikim napisał:

ale każdy normalny człowiek pewnie wie - dlaczego

Tabu czy RODO?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.06.2021 o 09:48, thikim napisał:

Naprawdę biurokratyczna klasyfikacja umożliwi wg Ciebie szersze podejście do tematu? Bez biurokracji ani rusz? Gdzie swoboda naukowa? Gdzie szukanie prawdy naukowej? A tak, postmodernizm.

Raczej chodzi o gigantyczne problemy z finansowaniem i próbami klinicznymi - dokładnie to ubiło protofekcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.06.2021 o 09:48, thikim napisał:

Jeśli to tak ukrywano, to czemu go na to leczono? :) Więc to ukrywanie to było chyba ale głównie w Twojej świadomości. To że się o pewnych rzeczach nie mówi nie znaczy że się je ukrywa

Przed pojawieniem się salwarsanu (pierwsze testy w 1909 r.) nie było żadnej skutecznej metody leczenia kiły, a trudno nazywać epizodyczne i intuicyjne  podawanie rtęci leczeniem. 

Raczej mnie nie zrozumiałeś. Fakt, że Sobieski chorował na kiłę, ukrywali badacze życiorysu króla, z których część posiadała dyplom lekarski:

Mimo że temat zdrowia Sobieskiego interesował XIX-wiecznych i XX-wiecznych badaczy, rzuca się w oczy, że żaden z nich nie identyfikuje tych dość klarownych objawów z kiłą. Prześledzenie ich opracowań daje bardzo ciekawe pojęcie o zjawisku autocenzury badaczy, którzy rzutując na postać historyczną współczesne sobie kategorie, nie pisali o pewnych rzeczach, które uznawali za intymne, wstydliwe lub szkodzące wizerunkowi bohaterskiego króla. Historiografia Sobieskiego zna wiele takich przypadków.[...]

Na przykład Antoni Zygmunt Helcel, który był jednym z edytorów i wydawców listów Sobieskiego do żony, systematycznie pomijał zdania lub całe fragmenty listów dotyczące spraw prywatnych pary, uzasadniając, że ich „przyzwoitość żadną miarą ogłaszać nie pozwalała.” [...]

Podobnie było z problemami zdrowotnymi. Najstarszy spośród badaczy, którzy naukowo zajmowali się pytaniem o przyczyny śmierci króla, patolog Witold Nowicki w 1908 r. opublikował pracę napisaną na podstawie sekcji zwłok Jana III. Nie wspomniał w niej jednak, że zebrane wówczas dane patologiczne umożliwiały zdiagnozowanie kiły. Podobnie lekarz i historyk Witold Ziembicki, którego praca wydana na początku lat 30. jest niezwykle szczegółowym studium medycznym. Kilkakrotnie pisze on o leczeniu króla związkami rtęci, a nawet potwierdza, że jedną z przyczyn jego śmierci mogło być zatrucie tym pierwiastkiem, jednak w całej książce brakuje fundamentalnego pytania o to, dlaczego król był poddawany terapii rtęciowej. [...]

Również piszący już po wojnie Stanisław Szpilczyński wspomina o terapii rtęciowej króla, nie pytając o jej możliwe powody.[...]Jego przypuszczenia są spójne i logiczne, jednak zdumiewające jest, że Szpilczyński nie zdecydował się połączyć wszystkich objawów, na które cierpiał król w ostatnich latach życia, w jedną patofizjologiczną diagnozę: że doszło do uszkodzenia układu sercowo-naczyniowego w wyniku trzeciego stadium kiły.

Cytaty z : https://www.wilanow-palac.pl/medyczna_historia_jana_iii_i_przemilczane_fakty.html

Artykuł ze strony muzeum jest streszczeniem pracy Isaka Ghata "Deformowanie prawdy medyczno-historycznej o chorobie i śmierci króla Polski Jana III Sobieskiego („Archiwum Historii i Filozofii Medycyny”, 80 (2017))

W dniu 16.06.2021 o 09:48, thikim napisał:

nie zrobiono z tego całej lekcji historii, ale każdy normalny człowiek pewnie wie - dlaczego :)

Właśnie - dlaczego? Ciekaw jestem Twojego zdania w tym temacie.

 

W dniu 16.06.2021 o 09:48, thikim napisał:

Naprawdę biurokratyczna klasyfikacja umożliwi wg Ciebie szersze podejście do tematu?

Przedstawiłem to jako namacalny dowód, że starość nie jest do dzisiaj klasyfikowana przez medycynę  jako choroba, czy też  zespół chorób, o wspólnym podłożu.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Saudyjska rodzina królewska powołała do życia niedochodową organizację o nazwie Hevolution Foundation, która ma przeznaczać rocznie do 1 miliarda USD na badania nad biologią starzenia się i znalezienie sposobu na wydłużenie ludzkiego życia w zdrowiu. Fundacja może więc stać się największym na świecie sponsorem badań nad przyczynami starzenia się i poszukiwaniem środków w celu spowolnienia tego procesu.
      Na czele organizacji stanie Mehmood Khan, były endokrynolog z Mayo Clinic i były główny naukowiec firmy PepsiCo. Jego zdaniem proces starzenia się to jeden z największych problemów dla ludzkości. Popularna wśród niektórych naukowców hipoteza mówi, że jeśli udałoby się spowolnić starzenie się, moglibyśmy odsunąć w czasie pojawienie się wielu chorób, a ludzie dłużej cieszyliby się zdrowym życiem. Dlatego też Hevolution Foundation będzie przyznawała granty zarówno na podstawowe badania na przyczynami starzenia się, jak i na poszukiwanie leków je opóźniających.
      Khan mów, że organizacja otrzymała bezterminowe zezwolenia na wydawanie do 1 miliarda USD rocznie i będzie miała prawo do zakupu udziałów w firmach biotechnologicznych. Dla porównania, amerykański National Institute of Aging, który wspiera badania nad biologią starzenia się, przeznacza na ten cel 325 milionów USD rocznie.
      Na razie nie wiadomo, jakie projekty będzie wspierała saudyjska fundacja. Nieoficjalnie mówi się o ustanowieniu nagrody X Prize o wartości 100 milionów USD za opracowanie technologii odwrócenia procesu starzenia się. Organizacja miała też podpisać umowę wstępną nad finansowanie badań wpływu metforminy na starszych ludzi. Projekt badawczy o nazwie TAME (Targeting Aging with Metformin) ma być największym na świecie badaniem leku na starzenie się. Jest on jednak od wielu lat odkładany, gdyż dotychczas nie znalazł się nikt chętny, by go sfinansować.
      Nir Barzilai, pomysłodawca TAME i badacz w Albert Einstein School of Medicine w Nowym Jorku powiedział, że saudyjska fundacja zgodziła się na pokrycie 1/3 kosztów projektu. W jego ramach kilkanaście tysięcy starszych osób przyjmowałoby metforminę. Badacze chcą przetestować hipotezę mówiącą, że niektóre leki, zmieniając procesy komórkowe związane ze starzeniem się, mogą opóźnić pojawianie się różnych chorób, w tym nowotworów czy choroby Alzheimera.
      Powołanie fundacji jest najprawdopodobniej związane z obawami władz Arabii Saudyjskiej o przyszłość. Co prawda kraj ma dość młodą populację, której mediana wieku wynosi około 31 lat (w Polsce jest to ok. 10 lat więcej), jednak saudyjskie społeczeństwo – jak stwierdzają przedstawiciele Hevolution Foundation – starzeje się szybciej biologicznie niż chronologicznie. Szybko bogacące się społeczeństwo zmniejszyło aktywność fizyczną, zaczęło źle się odżywiać, czego skutkiem jest eksplozja otyłości i cukrzycy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spędzanie większości życia na drzewie może... wydłużać życie. Do takiego wniosku dochodzą badacze z University of Illinois, którzy przeanalizowali znaczną liczbę gatunków ssaków i ustalili, że zwierzęta, których tryb życia wiąże się z przebywaniem na drzewach, żyją znacznie dłużej od gatunków żyjących na ziemi.
      Zgodnie z nowoczesnymi modyfikacjami teorii ewolucji zwierzęta odizolowane od zagrożenia ze strony drapieżników żyją dłużej od tych, które w swoim życiu muszą uciekać przed prześladowcami. Co jest jednak ciekawe, zależność ta dotyczy nie tylko realnego czasu życia, który - w skali populacji - znacząco spada po zabiciu młodego osobnika, lecz także czasu maksymalnego, determinowanego przez czynniki genetyczne charakterystyczne dla określonego gatunku. Świadczą o tym badania przeprowadzone przez Milenę Shattuck oraz Scotta Williamsa - magistrantów pracujących na University of Illinois. 
      Młodzi naukowcy opierają swoją hipotezę na badaniu 776 gatunków należących do różnych grup ssaków. Po uwzględnieniu rozmiarów ciała poszczególnych zwierząt (nie od dziś wiadomo, że - statystycznie - im większe jest zwierzę, tym dłużej ono żyje) okazało się, że gatunki, których tryb życia jest ściśle związany z przebywaniem na drzewach, są poddane mniejszej presji ze strony drapieżników, dzięki czemu znacznie wolniej się starzeją i żyją dłużej od tych, które spędzają swoje życie na powierzchni ziemi.
      Swoje przypuszczenia autorzy ilustrują dość jaskrawym przypadkiem kinkażu (Potos flavus) - ssaka nadrzewnego z rodziny szopowatych. Choć zwierzę to jest aż 40-krotnie mniejsze od tygrysa, przeważnie żyje ono dłużej od niego. Tak wyraźna dysproporcja jest pozornie sprzeczna z klasyczną wiedzą z zakresu ekologii, lecz uwzględnienie trybu życia kinkażu doskonale wyjaśnia zaobserwowane zjawisko.
      Praktycznie jedynymi grupami niepasującymi do nowej hipotezy były torbacze oraz euarchonty (nadrząd ssaków, z którego wywodzą się m.in. ludzie i nietoperze). W ich przypadku stwierdzono wyjątkowo długi czas życia, lecz nie wszystkie z nich spędzają swoje życie na drzewach. Można to jednak z łatwością wyjaśnić, ponieważ torbacze generalnie nie posiadają zbyt wielu naturalnych wrogów, zaś euarchonty chronią się przed drapieżnikami dzięki znacznej inteligencji (w przypadku naczelnych) lub umiejętności latania (co dotyczy nietoperzy).
      Aktualnie młodzi naukowcy z Oregonu planują przeprowadzenie badań nad ssakami żyjącymi pod ziemią. Celem studium będzie sprawdzenie, czy ochrona, jaką daje im ich tryb życia, także pozwala na opóźnienie starzenia się osobników.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mimo iż zachodzą w naszym organizmie miliony razy dziennie, podziały komórkowe są procesami prawdziwie niezwykłymi. Jedną z najbardziej zaskakujących cech tego zjawiska jest powstawanie komórek młodych i "świeżych" z komórek starych, nierzadko przeładowanych szkodliwymi cząsteczkami. Mechanizm zapewniający tę metaboliczną "czystość" odkryli naukowcy z Uniwersytetu w Göteborgu.
      Autorami odkrycia są badacze z zespołu prof. Thomasa Nyströma. Na łamach prestiżowego czasopisma Cell opisali oni wyniki eksperymentu na komórkach drożdży, który może okazać się przełomowy dla naszego rozumienia kwestii starzenia się i ochrony przed nim. 
      Badania przeprowadzono w związku z pozornym paradoksem, do jakiego dochodzi podczas podziału komórkowego. Nikt nie wiedział bowiem, jak to możliwe, że powstająca komórka potomna otrzymuje własną kopię genomu, cytoplazmę oraz komplet struktur wewnątrzkomórkowych zwanych organellami, lecz jednocześnie pozostaje wolna od wadliwych elementów zgromadzonych za życia komórki matczynej. 
      Jak zaobserwowali badacze z zespołu prof. Nyströma, dzieje się tak, ponieważ w komórkach istnieje specjalny system transportu szkodliwych produktów metabolizmu (na czele z kompleksami wadliwych białek) podczas podziału komórkowego.
      Cząsteczkami odpowiedzialnymi za ten proces okazały się białka z grupy aktyn, biorące udział m.in. w wielu innych typach transportu wewnątrzkomórkowego. W przypadku segregacji zachodzącej podczas podziału komórkowego z włóknami aktynowymi współpracuje inna cząsteczka, zwana SIR2, która - wszystko na to wskazuje - odgrywa kluczową rolę w formowaniu się nici aktynowych pozwalających komórce na "oczyszczenie się" pod koniec podziału komórkowego. 
      Co ciekawe, już we wcześniejszych badaniach stwierdzono, że komórki wielu organizmów wytwarzające zwiększoną ilość SIR2 żyją znacznie dłużej od swoich normalnych krewniaków. Badania przeprowadzone przez szwedzkich uczonych są jednak pierwszymi, których rezultaty wyjaśniają mechanizm "odmładzającego" działania tej molekuły.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gleba z Wyspy Wielkanocnej zawiera pewien grzybobójczy związek – rapamycynę (sirolimus) - wydłużający życie myszy w średnim wieku nawet o 28-38%. Gdyby to przełożyć na ludzi, to przy założeniu, że poradzimy też sobie z chorobami serca i nowotworami, moglibyśmy się stać prawdziwymi matuzalemami.
      Sirolimus wyizolowano po raz pierwszy w 1975 roku z bakterii Streptomyces hygroscopicus. Ponieważ znaleziono je w próbce gleby z Wyspy Wielkanocnej, nazywanej w językach polinezyjskich Rapa Nui, nowo odkryty związek stał się znany właśnie jako rapamycyna. Ma on właściwości grzybobójcze i immunosupresyjne, dlatego stosuje się go w transplantologii.
      Na ślad nieznanych dotąd możliwości rapamycyny wpadli naukowcy z University of Texas (UT), University of Michigan i Jackson Laboratories. Badaniami nad starzeniem zajmuję się od 35 lat. W tym czasie przeprowadzono wiele interwencji w tym zakresie, ale przeważnie nie były skuteczne. Nigdy nie przypuszczałem, że za mojego życia możemy znaleźć pigułkę zapobiegającą starzeniu. Nie da się jednak ukryć, że sirolimus ma naprawdę duży potencjał – wyznaje Arlan G. Richardson z Uniwersytetu Teksańskiego.
      Do tej pory u ssaków wytypowano dwie skuteczne metody wydłużania życia: ograniczenie liczby spożywanych kalorii i manipulacje genetyczne. Wydaje się, że rapamycyna wyłącza częściowo te same ścieżki molekularne, co głodzenie. Dokonuje tego za pośrednictwem kinazy mTOR (tzw. ssaczego celu rapamycyny), która kontroluje metabolizm komórki oraz reakcję na stres.
      W 2004 r. Z. Dave Sharp z Texas University złożył wniosek, by badać rapamycynę pod kątem jej potencjalnych właściwości antystarzeniowych. Zaaprobowano go i rozpoczęły się testy. Prowadzono je m.in. w San Antonio. Rapamycynę uwzględniono w diecie myszy laboratoryjnych. Wkrótce okazało się jednak, że rapamycyna nie jest wystarczająco stabilna ani w pożywieniu, ani tym bardziej w przewodzie pokarmowym, dlatego nie dało się jej wykryć we krwi. Amerykanie musieli więc popracować nad biodostępnością tego związku. W tym celu uciekli się do mikroenkapsulacji. Pomysł sprawdził się: sirolimus przechodził przez żołądek i uwalniał się dopiero w jelicie cienkim.
      Na początku badacze chcieli, by myszy przeszły na specjalną dietę w wieku 4 miesięcy. Z powodu opóźnień spowodowanych ulepszaniem formuły leku w momencie rozpoczęcia eksperymentu zwierzęta były dużo starsze – miały bowiem 20 miesięcy (jest to odpowiednik 60 lat u człowieka).
      Nie sądziłem, że metoda zadziała, bo gryzonie były za stare w momencie wystartowania procedury. Większość raportów wskazywała, że ograniczenie liczby kalorii nie sprawdza się, gdy wdraża się je u wiekowych zwierząt – podkreśla Richardson. Wierzymy, że to pierwszy przekonujący dowód, że proces starzenia można spowolnić, a długość życia wydłużyć dzięki farmakoterapii rozpoczętej w zaawansowanym wieku – uzupełnia wypowiedź kolegi Randy Strong (również z UT).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Pukyong University w Busan w Korei Południowej twierdzą, że pozyskali od żaby ryczącej (Rana catesbeiana) peptyd o właściwościach antyutleniających, który można wykorzystać u ludzi do spowolnienia procesów starzenia się (Bioresource Technology).
      Substancja ta stanowi świetną alternatywę dla witaminy E. Ta ostatnia staje się coraz droższa, ponieważ na całym świecie rośnie zapotrzebowanie na nią. Szef zespołu, profesor Kim Se-kwon, wyjaśnia, że żabi peptyd rozpuszcza się w wodzie, a nie w tłuszczu jak alfa-tokoferol, co pozwala urozmaicić sposoby zażywania. Można go "umieszczać" np. w napojach gazowanych.
      Na korzyść nowego związku przemawia jeszcze jedno zjawisko. Jest on 10-krotnie skuteczniejszy od witaminy E, jeśli chodzi o powstrzymywanie utleniania przez wolne rodniki.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...