Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zaskakujące odkrycie: goryle adoptują osierocone młode. Nie tylko ludzie odznaczają się altruizmem

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy przed kilku laty cztery gorylice opuściły chorego samca alfa, pozostawiły z nim swoje młode. Prawdopodobnie sądziły, że będą one bezpieczniejsze z ojcem niż z nowymi partnerami matek, którzy często zabijają młode z innych grup. Naukowcy martwili się o los małych goryli, które ledwo potrafiły znaleźć pożywienie. Ku ich radości okazało się, że młodymi zaczął opiekować się ich wujek, Kubaha.

Brat chorego samca alfa pozwolił młodym spać w swoim gnieździe i wspinać się po sobie. Szybko okazało się, że Kubaha nie jest wyjątkiem. Analiza danych zbieranych od 53 lat przez Karisoke Research Center w Rwandzie wykazała, że gdy młode goryle górskie tracą matkę, a czasem również i ojca, ryzyko ich zgonu nie wzrasta w porównaniu z gorylami posiadającymi oboje rodziców.

To było olbrzymie zaskoczenie, bo wiemy, że gdy młode naczelnych i większości ssaków społecznych tracą matkę przed osiągnięciem dojrzałości, to zwykle źle się to dla nich kończy, mówi ekolog behawioralny Matthew Zipple z Duke University, który nie był zaangażowany w najnowsze badania.

W ubiegłym roku Zipple i 10 innych naukowców opublikowali wyniki swoich badań, z których wynika, że młode szympansy, pawiany i inne małpy zwykle giną, gdy zbyt młodym wieku stracą matkę. Matka bowiem je pielęgnuje, żywi, zapewnia wsparcie społeczne, chroni przed atakami drapieżników i niespokrewnionych samców. Nawet jeśli osierocone małpy dożyją do dorosłości, mają niższy status społeczny i mniej potomstwa. Inne badania wykazały występowanie podobnych zjawisk wśród słoni, orek czy hien.

Okazuje się jednak, że utrata matki nie dotyka tak mocno goryli góskich. Grupa naukowców, która to zauważyła, wysunęła hipotezę, że u gatunków takich jak goryle, gdzie matki często opuszczają grupę zanim młode będą w pełni dojrzałe, społeczność wyewoluowała mechanizm chroniący młode.

By sprawdzić tę hipotezę, przeanalizowali losy 59 gorylątek w wieku 2–8 lat, które straciły matkę zanim osiągnęły dojrzałość. Następnie porównali ich losy ze 139 dziewięcioma gorylami, które nie zostały osierocone.

Okazało się, że goryle sieroty nie tylko nie były narażone na większe ryzyko zgonu, ale równie nie zauważono długoterminowych negatywnych skutków straty, takich jak mniejsza liczba potomstwa czy utrata pozycji w hierarchii społecznej. Co więcej, niektóre z sierot zostały dominującymi samcami alfa w swojej grupie.

Prymatolog Anne Pusey z Duke University, nazywa wyniki badań „niesamowitymi”. Opierają się one bowiem na danych z jednego z najdłużej trwających badań polowych i biorą pod uwagę wystarczającą liczbę zwierząt, by móc dokonać wiarygodnych porównań. Badania te wykazały m.in. że młode osierocone szympansy dlatego często giną i doświadczają długoterminowych niekorzystnych skutków utraty matki, gdyż wśród szympansów samice nie zmieniają zbyt często grup, więc młode są bardziej od nich zależne.

Naukowcy chcą teraz przeanalizować dane dotyczące pawianów i innych gatunków, by sprawdzić, czy w ich przypadku również dochodzi do adopcji młodych częściej, niż się obecnie uważa. Przed kilkoma dniami ukazały się badania, których autorzy donieśli o zaadoptowaniu młodych z innej grupy przez dwie samice pawianów w Demokratycznej Republice Konga.

Wyniki powyższych badań wskazują, że altruizm nie jest ograniczony wyłącznie do ludzi oraz że ojcowie odgrywają ważną rolę w życiu młodych naczelnych. Nieczłowiekowate to często bardzo dobrzy ojcowie. To wskazuje, że opieka ojcowska jest głęboko zakorzeniona w naszej ewolucji, mówi Susan Alberts z Duke.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przebywającej na plaży Kaimana w Honolulu samicy mniszki hawajskiej i jej szczenięciu zapewniono ochronę. Mniszka hawajska to gatunek zagrożony. Dwunastoletnia Kaiwi urodziła 14 kwietnia. Para spędzi w okolicach plaży 5-7 tygodni. Na ten okres tymczasowo ogrodzono teren. Obowiązuje zakaz zbliżania się zarówno od strony lądu, jak i wody. Rejon jest regularnie patrolowany.
      Jak podkreślono we wpisie Hawaii Department of Land and Natural Resources (Hawaii DLNR) na Facebooku, zastosowane środki ostrożności mają sprzyjać bezpieczeństwu publicznemu [matki bronią młodych] i chronić zwierzęta [...].
      Popularna plaża Kaimana jest usytuowana w pobliżu licznych hoteli. Nieopodal znajduje się też Waikiki Aquarium.
      Wg National Oceanic and Atmospheric Administration, to 5. szczenię Kaiwi (RK96). W 2021 r. urodziła ona syna Lōliʻi (RP96), w 2020 córkę Noheę (RM26), w 2018 r. syna Wawamalu (RK24), a w 2016 r. córkę Kawenę (RH36). Tegoroczne szczenię i Lōliʻi są jedynymi młodymi urodzonymi przez RK96 na plaży Kaimana. Pozostałe przyszły na świat na wybrzeżu Kaiwi na wyspie Oʻahu, gdzie zresztą urodziła się sama Kaiwi (stąd jej imię).
      By zapewnić mniszkom wsparcie, NOAA nawiązała ścisłą współpracę ze stanowymi i miejscowymi partnerami, w tym z Hawaii DLNR, a także z miastem i hrabstwem Honolulu.
      We wpisie NOAA podkreślono, że populacja mniszki hawajskiej to mniej niż 1600 osobników. Przy spotkaniach zalecane jest zachowanie odległości co najmniej 15 m. Jeśli to matka z młodym, najlepiej trzymać się w odległości przynajmniej 45 m.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Doktor Andrew Digby z nowozelandzkiego Ministerstwa Ochrony Przyrody, który jest doradcą naukowym programu odrodzenia kakapo, poinformował, że bieżący rok jest drugim najlepszym w historii rokiem rozrodu kakapo. Wyjątkowe nielotne papugi kakapo to gatunek krytycznie zagrożony. Na początku bieżącego roku na wolności żyło zaledwie 200 papug.
      Obecnie wszystkie kakapo żyją na małych bezludnych wyspach wolnych od drapieżników. Nie można ich przenieść do Nowej Zelandii, gdzie niegdyś żyły, gdyż ludzie wprowadzili tam inwazyjne drapieżniki, które niemal doprowadziły do zagłady tego wyjątkowego gatunku. Jednak i wyspy nie gwarantują przetrwania papug. Ze względu na niezwykle małą populację kakapo zagraża chów wsobny, a poważne niebezpieczeństwo stanowią choroby. Dodatkowym problemem jest fakt, że kakapo rozmnażają się raz na 2-3 lata, gdy owocuje drzewo Rimu (Dacrydium cupressinum).
      Dlatego też obecnie cała populacja kakapo znajduje się pod ścisłym nadzorem. Każdy ptak wyposażony jest w nadajnik, a na wyspach znajduje się sieć odbiorników. Dzięki temu naukowcy mogą zdalnie monitorować zachowania i rozmnażanie się zwierząt. Stąd też wiadomo, że bieżący rok był drugim najlepszym pod względem liczby kakapo, które przyszły na świat. Z jaj wykluło się 60 młodych, z czego ponad 50 dożyło do momentu opierzenia się. Obecnie część z nich weszła w wiek młodzieńczy (150 dni), kiedy to zostają oficjalnie zaliczone do populacji. Andrew Digby poinformował, że obecnie oficjalna światowa populacja kakapo liczy 220 osobników.
      Specjaliści starający się uratować kakapo powoli stają przed nowym problemem. Potrzebne są nowe habitaty dla papug. Eksperci szukają więc nowych bezpiecznych miejsc. Mają nadzieję, że w przyszłym roku uda im się przenieść część populacji do jednego lub dwóch takich miejsc.
      Rekordowym rokiem dla kakapo był 2019. Wówczas żyło 147 dorosłych kakapo, a z jaj wykluło się aż 76 młodych. Kakapo znalazły się na skraju zagłady przez polowania, utratę habitatów i wprowadzenie przez Europejczyków inwazyjnych drapieżników.
      Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku sądzono, że kakapo wyginęły, okazało się jednak, że przetrwały one na Wyspie Stewarta. W 1977 znano jedynie 18 kakapo. Nowa Zelandia rozpoczęła bardzo ambitny program odbudowy populacji. Niewykluczone, że to najbardziej intensywnie prowadzony program jakiegokolwiek gatunku na świecie. Papugi kilkukrotnie przenoszono na wyspy, gdzie tworzono dla nich jak najlepsze warunki. Zwierzęta są karmione specjalną dietą, która ma zwiększyć szanse na udany rozród. Każde z gniazd kakapo wyposażono w kamery, czujniki na podczerwień, urządzenia odstraszające drapieżniki i ogrzewające jajo, gdy samica opuszcza gniazdo. Każda z papug ma nadajnik, imię, a jej losy są śledzone.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Park Narodowy Wirunga poinformował o śmierci ukochanej 14-letniej gorylicy górskiej Ndakasi, która po długiej chorobie odeszła pod koniec września, wtulona w ramiona opiekuna Andre Baumy. Osierocona samica zdobyła internetową sławę, kiedy w 2019 r. z okazji Dnia Ziemi popularne stało się selfie, na którym widać strażników oraz Ndakasi i drugą gorylicę Ndeze; obie stoją wyprostowane i patrzą prosto w obiektyw.
      Burzliwe losy Ndakasi
      Życie Ndakasi było dobrze udokumentowane. Jej ujmującą osobowość przedstawiono w kilku show i filmach, w tym w dokumencie o Wirundze (jego reżyserem jest Orlando von Einsiedel, a producentem wykonawczym Leonardo DiCaprio).
      Gorylica urodziła się w kwietniu 2007 r. Miała zaledwie 2 miesiące, gdy strażnicy Parku Wirunga znaleźli ją wczepioną w ciało zastrzelonej matki. W pobliżu nie było żadnych członków rodziny.
      Niemowlę przetransportowano do centrum pomocy w Gomie. Przez całą noc Andre tulił samiczkę do piersi, starając się ją ogrzać i uspokoić. Przeżyła, ale trauma związana z utratą rodziny i długi okres rehabilitacji oznaczały, że nie można jej było wypuścić. W 2009 r. Ndakasi przeniesiono do nowo utworzonego Senkwekwe Center. Tam, wraz z innymi osieroconymi gorylami górskimi, przeżyła ponad 11 lat.
      W 2014 r. w wywiadzie dla BBC Bauma podkreślał, że Ndakasi traktuje go jak matkę. Nawet ważąc 65 kg, jako 7-latka, wspinała mu się na plecy.
      Atak na członków rodziny Ndakasi miał najprawdopodobniej związek z nielegalnym handlem węglem. Prawo nie zezwala na jakąkolwiek ludzką działalność w obrębie Parku. Zadaniem strażników jest o to zadbać. Praca ta jest niebezpieczna i wielu strażników straciło przy tym życie.
      Wieloletnia przyjaźń
      Przywilejem było wspierać i dbać o tę kochaną istotę, zwłaszcza wiedząc, co przeszła w tak młodym wieku. Można powiedzieć, że Ndakasi odziedziczyła usposobienie po matce Nyiransekuye, której imię oznaczało "ciesząca się na widok innych". Ujmujący charakter oraz inteligencja Ndakasi pozwoliły mi zrozumieć więź łączącą ludzi z innymi przedstawicielami rodziny człowiekowatych. Uświadomiły mi także, że powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by chronić te zwierzęta. Jestem dumny, że Ndakasi była moją przyjaciółką. Kochałem ją jak dziecko. [...] Będzie nam jej w Wirundze brakowało - podkreślił Andre.
      Ochrona goryli górskich
      Ndakasi urodziła się w momencie, gdy globalna populacja goryla górskiego znajdowała się w fatalnej sytuacji. Za jej życia odnotowano jednak 47-proc. wzrost liczebności - z 720 osobników w 2007 r. do ok. 1063 w 2021 r. Zlokalizowane w siedzibie głównej Parku w Rumanagbo Senkwekwe Center jest jedynym na świecie ośrodkiem, zajmującym się osieroconymi gorylami górskimi. Śmierć Ndakasi uwypukla znaczenie ochrony goryli w ich naturalnym habitacie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Spirtle, samica delfina butlonosego, która w maju 2016 r. doznała poważnych oparzeń słonecznych wskutek wypłynięcia na brzeg (strandingu), urodziła niedawno młode.
      W 2016 r. Spirtle (ID1143 Spirtle) miała 4 lata. Strandingowi uległa w okolicach Cromarty Firth w Highlands w Szkocji. Natknęli się na nią turyści, którzy zabłądzili, szukając punktu obserwacji delfinów.
      Ratownikom udało się "zwodować" samicę, ale istniały duże obawy, że przez zły stan może nie przeżyć. W czerwcu 2016 r. Barbara Cheney z Uniwersytetu w Aberdeen napisała, że naukowcy prowadzili obserwację, monitorując jej losy. Spirtle dostrzeżono wtedy 2-krotnie. Na jej prawym boku widoczne były uszkodzenia, najprawdopodobniej spowodowane przez oparzenie słoneczne, ekspozycję na promieniowanie UV oraz odwodnienie w czasie strandingu. Samica nie miała jednak problemów z pływaniem, a uszkodzenia skóry wydawały się goić na krawędziach.
      By sprawdzić, czy Spirtle wróci do pełni zdrowia, prowadzono dalszy monitoring.
      Spirtle stanowi część populacji delfinów butlonosych Moray Firth. Wg specjalistów, w zeszłą środę (18 sierpnia) urodziła młode.
      Charlie Phillips z Whale and Dolphin Conservation (WDC) bardzo się cieszy z tych narodzin i przypomina, że wcześniej w tym miesiącu zginęła spora liczba butlonosów. Choć większości z ok. 50 zwierząt, które wpłynęły na płyciznę w okolicach Cromarty Firth, udało się wydostać, 13 nie przeżyło. Nie wiadomo, skąd delfiny pochodzą, nie wchodzą bowiem w skład tutejszej populacji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Horaj i Skalny to 2 osierocone młode rysie, które pod koniec 2019 r. zostały uratowane przez Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" oraz, odpowiednio, Roztoczański i Magurski Park Narodowy. Koty nabierały sił w Ośrodku Rehabilitacji Mysikrólik w Bielsku-Białej. W maju 2020 r. zostały uwolnione z obrożami GPS/GSM w macierzystych regionach (Horaj na Roztoczu, a Skalny w Beskidzie Niskim). Po kilku miesiącach rysie opuściły te obszary i wyruszyły na wędrówkę.
      Jak poinformowało Stowarzyszenie, Skalny zwiedza wschodnią część Karpat i Pogórza Podkarpackiego, a Horaj idzie na zachód, pokonał Lasy Janowskie, przepłynął Wisłę, a teraz penetruje Puszczę Świętokrzyską.
      Rysie są samotnikami, jeden osobnik może zajmować teren o powierzchni nawet 500 km2. Młode wychowują wyłącznie samice. Te koty dożywają 20 lat, to długo, bo wilki zwykle nie przeżywają więcej niż 10. Horaj jest przedstawicielem populacji wschodniej, nizinnej. Jest dobrze przystosowany do polowania na takich terenach, jak Puszcza Świętokrzyska - powiedziała Echu Dnia dr Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia "Wilk".
      Współpracownicy Stowarzyszenia sprawdzają miejsca postojów kotów, dzięki czemu wiadomo, że Horaj i Skalny skutecznie polują na sarny. Rysie niemal w tym samym czasie zaczęły polowania na większe ofiary - cielęta jeleni. Ich sukcesy łowieckie są dowodem na wyśmienitą kondycję [...].
      Historie rysich sierot
      W listopadzie 2019 r. na drodze krajowej nr 17 (przed przejściem granicznym w Hrebennem) zginęła rysica. Osierociła kilkumiesięczne kocię, które błąkało się w sąsiadującym z drogą lesie. Pomogli mu przyrodnicy ze Stowarzyszenia "Wilk", a także przedstawiciele lokalnych stowarzyszeń oraz Roztoczańskiego Parku Narodowego. Odłowiony ryś trafił do Ośrodka Rehabilitacji Mysikrólik, gdzie został szczegółowo przebadany. Po wszystkim Horaj zamieszkał w specjalnie przygotowanej wolierze. Na początku maja 2020 r. był gotów do powrotu na wolność. Po gruntownym przebadaniu przez lekarza weterynarii otrzymał nowoczesną obrożę telemetryczną i jeszcze tego samego dnia zespół Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" przewiózł go na Roztocze. Horaj został wypuszczony w otulinie Roztoczańskiego Parku Narodowego [...].
      Na przełomie 2018 i 2019 r. w północno-wschodnim Magurskim Parku Narodowym regularnie obserwowano rysicę z podrośniętym potomstwem. Wiosną samica ponownie urodziła. Niestety, we wrześniu jedno z jej młodych - kotkę - śmiertelnie potrącił samochód. Kilka miesięcy później - pod koniec 2019 r. - rysicę z pogruchotaną wskutek wypadku przednią łapą zauważono w pobliżu Nowego Żmigrodu. Choć udało się ją odłowić i przewieźć do kliniki w Krakowie, nie przeżyła skomplikowanego zabiegu.
      Nazajutrz Magurski Park Narodowy poprosił Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" o pomoc w ratowaniu kolejnego wychudzonego rysia, który wszedł do zabudowań we wsi Desznica. Natychmiast wyruszyliśmy w drogę. Malca udało się odłowić i przewieźć do Ośrodka Rehabilitacji Mysikrólik w Bielsku-Białej. Okazało się, że to skrajnie niedożywiony tegoroczny potomek padłej dzień wcześniej rysicy. Bez matki, która zazwyczaj aż do późnej wiosny opiekuje się podrośniętymi kociętami i uczy je polować na znacznie większą od siebie zdobycz, młody ryś nie miałby szans na przeżycie.
      W czasie ostatnich badań kontrolnych Skalnemu, bo takie imię nadano samcowi, założono obrożę telemetryczną. Później przewieziono go w Beskid Niski i wypuszczono w areale matki. Ku uciesze przyrodników Skalny radził sobie bardzo dobrze (zaledwie 3 dni po przybyciu upolował młodą sarnę).
      Ochrona rysia
      Jak zaznaczono na witrynie Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", od 1996 r. organizacja nieprzerwanie pracuje dla przyrody, a zwłaszcza dla ochrony dużych ssaków drapieżnych: wilków, rysi oraz niedźwiedzi. Szczególną wagę przykładamy do ochrony ich siedlisk oraz łączących je korytarzy ekologicznych. Dlatego działamy na rzecz ograniczania wpływu infrastruktury drogowej na przyrodę, m.in. poprzez budowę przejść dla zwierząt. Stowarzyszenie prowadzi własne badania naukowe i współpracuje z ekspertami z różnych dziedzin.
      Za Ośrodkiem Rehabilitacji Mysikrólik stoją Agnieszka i Sławomir Łyczkowie, którzy w 2009 r. uzyskali tytuł technika weterynarii. Przedstawiając się na swojej witrynie, napisali: jesteśmy małżeństwem zakręconym na punkcie dzikich zwierząt, dlatego podajemy im pomocną łapę wtedy, kiedy tego potrzebują. Stworzyliśmy dla nich w naszym domu i ogrodzie Ośrodek Rehabilitacji – Mysikrólik. Rozwój i funkcjonowanie Mysikrólika można wesprzeć za pomocą darowizny, dotacji-abonamentu, a także zakupów dokonywanych w online'owym sklepie.
      Zapraszamy do obejrzenia filmów dokumentujących losy Horaja i Skalnego (uwaga, niektóre sceny są drastyczne!):
       

       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...