Sign in to follow this
Followers
0
„Oddychający” polietylen sposobem na bardziej ekologiczne tekstylia?
By
KopalniaWiedzy.pl, in Technologia
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Dwudziestego października rozpocznie się wyprzedaż ubrań należących do pisarza, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, Gabriela Garcíi Márqueza i jego żony Mercedes Barchy. Wydarzenie towarzyszy otwarciu centrum kulturalnego Casa de la Literatura Gabriel García Márquez w ich domu w Meksyku. Dochód ze sprzedaży ma zostać przekazany fundacji FISANIM, która pomaga dzieciom z rdzennych społeczności. Została ona założona przez Ophelię Medinę, przyjaciółkę pary.
Wyprzedaż 400 ubrań i akcesoriów organizuje wnuczka Gabriela i Mercedes - Emilia García Elizondo. Gabo [to przydomek pisarza] miał swoich ulubionych krawców i projektantów - podkreśla Emilia, która pełni funkcję szefowej centrum.
Na wyprzedaży (El armario de los García Márquez) znajdą się m.in. będące znakiem rozpoznawczym pisarza tweedowe marynarki.
Niektóre z ubrań noszą drobne ślady jego życia w roli pisarza; jako przykład można podać mazaki z kieszonek dwóch marynarek, dzięki którym mógł rozdawać wielbicielom autografy czy plamę z atramentu na kolejnej z nich.
Pierwszego dnia w wydarzeniu wezmą udział tylko osoby z najbliższego kręgu. Później inni również mogą zgłaszać chęć obejrzenia kolekcji bądź kupienia czegoś (konieczne jest jednak wcześniejsze ustalenie terminu).
Gabriel García Márquez zmarł 17 kwietnia 2014 r., a jego żona Mercedes 15 sierpnia zeszłego roku.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Powietrze wokół nas staje się coraz bardziej zanieczyszczone. Nic dziwnego, że wielu naukowców głowi się, jak można by je oczyścić. Praca międzynarodowego zespołu pod kierownictwem prof. Juana Carlosa Colmenaresa z Instytutu Chemii Fizycznej PAN przybliża nas do tego celu. Naukowcom udało się stworzyć efektywny i tani adsorbent, zdolny oczyszczać powietrze z różnych toksycznych związków.
Najistotniejszy jest, rzecz jasna, stworzony przez nas w laboratorium materiał - mówi prof. Colmenares. Nie tylko adsorbuje z powietrza toksyczne opary, lecz dzięki właściwościom fotokatalitycznym również rozbija je na mniej toksyczne związki. Stworzony przez zespół materiał składa się z dwóch stosunkowo tanich i łatwych do pozyskania substancji: dwutlenku tytanu i tlenku grafitu. Chcieliśmy, żeby nasz wynalazek był powszechnie dostępny - wyjaśnia profesor - a do tego przyjazny środowisku. Absolutną innowacją było w tym przypadku zastosowanie ultradźwięków. To one zmusiły dwa składniki – organiczny i nieorganiczny – do współpracy. Tlenek grafitu wyłapuje cząstki toksyn, a dwutlenek tytanu unieszkodliwia je dzięki fotokatalizie. Dodatkowo zastosowanie ultradźwięków znacząco zwiększa aktywną powierzchnię nowego materiału i wprowadza do niej defekty, co sprawia, że skuteczność w unieszkodliwianiu toksyn z powietrza znamiennie rośnie. Dzięki falom ultradźwiękowym udało nam się uzyskać świetne rozproszenie cząstek, a warstwa tlenku grafitu szczelnie otula powierzchnię dwutlenku tytanu - opowiada prof. Colmenares. Pierwotnie materiał miał być wykorzystywany jako dodatkowa warstwa w maskach przeciwgazowych dla żołnierzy. Można go także wbudować w tekstylia, tworząc mundury chroniące noszących je żołnierzy przed gazowymi toksynami na polu walki. Sam wychwyt zachodzi równie dobrze przy świetle, jak i po ciemku, ale unieszkodliwianie gazów bojowych wymaga oświetlenia. Dzień bitwy musiałby zatem być słoneczny albo mundur musiałby mieć dodatkowe LED-owe oświetlenie uaktywniające fotokatalizę.
Choć badanie przeprowadzono na środkach bojowych, potencjalne zastosowania wynalazku mogą być o wiele szersze i... bardziej pokojowe.
Można by, na przykład, szyć uniformy chroniące pracowników fabryk przed toksycznymi wyziewami. Na jeden kombinezon wystarczyłyby miligramowe ilości - wyjaśnia profesor - o ile byłyby one równomiernie rozproszone w materiale. Jedyny minus jest taki, że potencjalne tkaniny nośnikowe musiałyby być raczej poliestrem niż lnem czy bawełną - dodaje. Naukowcy musieliby też znaleźć sposób na trwalsze zespolenie swojego nanomateriału z nośnikiem, bo ubrania trzeba prać, a wiadomo, że niemal 35% mikroplastiku w środowisku pochodzi z pranych syntetyków. Nie chcemy, żeby nasz wynalazek skończył w rzekach i morzach - mówi prof. Colmenares. Chcemy, żeby był ekologiczny na każdym etapie, nie tylko wtedy, kiedy rozprawia się z toksynami. Na szczęście współautorzy niniejszej pracy, dr Dimitrios A. Giannakoudakis i inni członkowie zespołu, już wcześniej wykazali, że dzięki sonifikacji, czyli działaniu ultradźwięków, substancję aktywną można w łatwy sposób trwale łączyć zarówno z bawełną, jak i ze sztucznym włóknem.
Przy odpowiedniej modyfikacji technologię opisaną w Chemical Engineering Journal można by wykorzystać nie tylko do oczyszczania powietrza, ale i wody czy gleby. Jeszcze nie badaliśmy tych możliwości - mówi prof. Colmenares - ale powodzenie zależy głównie od tego, czy będziemy w stanie bezpiecznie osadzać nasz nanomateriał na potencjalnych nośnikach. W końcu, oczyszczając wodę np. z fenolu, nie chcielibyśmy „wzbogacić jej” w nasze tlenki, choć w teorii ani TiO2, ani tlenek grafitu nie są toksyczne dla ludzi - wyjaśnia naukowiec. W końcu kto z nas w dzieciństwie nie żuł ołówka - dodaje z uśmiechem.
Gdyby udało się usunąć tę przeszkodę, możliwości stałyby się praktycznie nieograniczone. Nowy materiał mógłby oczyszczać ścieki w zakładach papierniczych i koksowniach, a nawet neutralizować zalegające na dnie Bałtyku chemikalia z II wojny światowej. Na razie celujemy w oczyszczalnie ścieków - opowiada profesor. Fotokataliza i nanokompozyty mogą działać tam, gdzie dla mikrobów otoczenie jest zbyt toksyczne.
Największym wyzwaniem byłaby fotokataliza gleby, ale przy odpowiednim mieszaniu, napowietrzaniu, naświetlaniu i właściwym fotokatalizatorze, opracowanym np. tylko do rozkładania herbicydów albo pestycydów, nawet i to można sobie z łatwością wyobrazić.
Czystsze powietrze jest w zasięgu ręki. Na czystszą wodę i glebę trzeba nam będzie poczekać nieco dłużej, ale naukowcy z IChF PAN są dopiero na początku krucjaty o lepsze, czystsze, środowisko.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Od kiedy na całym świecie, w związku z epidemią COVID-19, gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na maseczki, pojawiły się problemy z zapewnieniem tego środka ochronnego pracownikom służby zdrowia. Stąd też apele, o noszenie własnoręcznie wykonanych maseczek. Amerykańskie Towarzystwo Chemiczne informuje na łamach swojego pisma ACS Nano, że maseczkę najlepiej wykonać z połączenia bawełny i syntetycznego szyfonu. Najlepiej odfiltruje ona aerozole.
Najdrobniejsze z wydychanych przez nas cząstek z łatwością prześlizgują się przez różne tkaniny. Stąd też rodzi się pytanie, z jakich materiałów powinna być wykonana maseczka domowej roboty. Postanowił na nie odpowiedzieć Supratik Guha i jego koledzy z University of Chicago.
Naukowcy wykorzystali specjalną komorę do mieszania aerozoli, w której wytwarzali cząstki wielkości od 10 nm do 6 mn. Wentylator kierował aerozole w stronę tkaniny, a zespół sprawdzał, liczbę i rozmiary cząstek aerozoli, które przedostały się przez tkaniny. Okazało się, że najlepszym rozwiązaniem jest połączenie jednej warstwy gęstej bawełny z dwiema warstwami szyfonu. W badaniu użyto szyfonu składającego się w 90% z poliestru i 10% z lycry. Taka maseczka zatrzymuje – w zależności od wielkości cząstek – od 80 do 99 procent aerozolu.
Szyfon można zastąpić naturalnym jedwabiem lub flanelą i całość sprawdzi się niemal równie dobrze.
Naukowcy wyjaśniają, że gęsto utkany materiał, jak bawełna, działa jak bariera mechaniczna. Z kolei szyfon czy naturalny jedwab, które przechowują statyczne ładunki elektryczne, działają jak bariera elektrostatyczna.
Najważniejsze jest jednak dokładne zakładanie maseczki. Jej niewłaściwe założenie, gdy powietrze będzie uciekało bokiem, zmniejsza skuteczność maseczki nawet o 60%.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Woda morska, plaże i osady u wybrzeży Tarragony są równie silnie zanieczyszczone plastikiem jak wielkie miasta, takie jak Barcelona, wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Universitat Rovira i Virgili. Większość z tego plastiku stanowią zaś mikrowłókna pochodzące z ubrań, które są wymywane podczas prania.
Tym co najbardziej martwi naukowców z grupy badawczej Tecnatox są olbrzymie ilości mikroplastiku w wodzie. Nie jest on widoczny gołym okiem, ale może stanowić zagrożenie dla ludzkiego zdrowia. I właśnie wpływ mikroplastiku na zdrowie człowieka jest głównym przedmiotem badań grupy powołanej spośród naukowców z Wydziału Inżynierii Chemicznej oraz WYdziału Biochemii i Biologii Molekularnej. Powołana w 2018 roku grupa przeprowadziła wiele pionierskich badań wody, osadów i piasku u wybrzeży Tarragony. Ich celem było poznanie ilości znajdującego się tam plastiku oraz określenie jego źródła.
Plastik ten trafia do morza zarówno ze strumieni i dużych rzek, jak i za pośrednictwem systemów drenażowych oraz podziemnych źródeł wody. Znajduje się on też w ściekach przemysłowych oraz ściekach z łodzi i statków. Jednak ostatnio odkryto kolejne źródło plastiku. Analizy wykazały bowiem, że aż 57% zanieczyszczeń plastikiem stanowi mikroplastik, a większość z niego to tworzywa sztuczne pochodzące z ubrań.
Główne grupy mikroplastiku zanieczyszczającego wodę i plaże to polipropylen (42%), polistyren (37%) oraz polietylen (16%). Materiały te są wykorzystywane do produkcji przedmiotów codziennego użytku, takich jak torby, opakowania, skrzynki i inne. Gdy zanieczyszczenia takie trafią do wody, nie ulegają biodegradacji. Są tylko stopniowo rozbijane na coraz mniejsze cząstki. W końcu, gdy ich długość nie przekracza 5 milimetrów stają się mikroplastikiem, a gdy spada poniżej 1 milimetra mówimy o nanoplasitku. Mikroplastik jest zaś powszechnie zjadany przez ludzi. Może być zarówno przypadkowo połknięty, jak i trafić do naszego organizmu za pośrednictwem zanieczyszczonych nim ryb i owoców morza.
Trzeba przy tym pamiętać, że w plastiku znajdują się metale ciężkie i różnego typu molekuły dodawane w czasie produkcji w celu uzyskania pożądanych właściwości fizycznych. Ponadto naukowcy podejrzewają, że bardzo małe fragmenty plastiku mogą przedostawać się przez błony komórkowe i trafiać do różnych organów, nerek, wątroby czy mózgu. Nie wiemy, jaki może mieć to wpływ na zdrowie.
« powrót do artykułu -
Po wyczyszczeniu sobie ucha patyczkiem higienicznym trafił do szpitala z ropniakami podtwardówkowymiBy KopalniaWiedzy.pl
Przez zgubioną bawełnę z patyczka kosmetycznego, którym 31-letni mężczyzna czyścił sobie ucho, doszło do rozwoju martwiczego zapalenia ucha zewnętrznego i wewnątrzczaszkowych ropniaków podtwardówkowych.
Jak mówi dr Alexander Charlton z University Hospital Coventry, pacjent nie wiedział, kiedy i jak bawełna pozostała w jego uchu. Ciało obce tkwiące w zewnętrznym przewodzie słuchowym wywołało zakażenie bakteryjne, które przez kości czaszki przeniosło się na opony mózgowe.
Mimo że sam mózg nie został zaatakowany, wystąpiły objawy neurologiczne. W artykule opublikowanym na łamach BMJ Case Reports napisano, że mężczyzna trafił do szpitala po napadzie drgawek. Charlton sądzi, że wywołały go toksyny bakteryjne albo ucisk na mózg.
Przez ok. 10 dni przed atakiem pacjent uskarżał się na lewostronny ból i wysięk z ucha. Wspominał też o bardzo silnym (wywołującym wymioty) bólu głowy. Poza tym mężczyzna miał problem z zapamiętywaniem imion i nazwisk.
Problemy otolarygologiczne nie były dla 31-latka niczym nowym. Powiedział lekarzom, że w ciągu ostatnich 5 lat cierpiał na bóle i utratę słuchu w lewym uchu. Dwukrotnie był leczony z powodu ciężkich infekcji tego właśnie ucha.
W szpitalu wykonano mu badania obrazowe. Wykazały one obecność 2 ropniaków podtwardówkowych w okolicach kości skalistej. To zasugerowało lekarzom, że infekcja rozpoczęła się w przewodzie słuchowym.
Podczas zabiegu z przewodu słuchowego usunięto ciało obce. Bawełna była otoczona m.in. woskowiną. Charlton uważa, że na przestrzeni lat to ona powodowała objawy ze strony lewego ucha. Kumulacja objawów doprowadziła do ostrego epizodu.
Pacjent spędził w szpitalu ok. tygodnia. Przez 2 miesiące przyjmował dożylne i doustne antybiotyki. Obecnie nie ma problemów laryngologicznych ani neurologicznych. Tomografia komputerowa pokazała, że doszło do całkowitego wyleczenia ropniaków.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.