Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sensacyjne znalezisko pod Olsztynem: świetnie zachowany miecz wraz z osprzętem

Rekomendowane odpowiedzi

Pod Olsztynem znaleziono świetnie zachowany średniowieczny miecz takiego typu, jaki był używany podczas bitwy pod Grunwaldem. Sensacyjne znalezisko, jakie zdarza się raz na kilkadziesiąt lat, składa się z miecza, pochwy, pasa i dwóch noży. Zabytki pochodzą z przełomu XIV i XV wieku, niewykluczone zatem, że ich właściciel rzeczywiście brał udział w bitwie pod Grunwaldem.

Miecz i towarzyszące mu przedmioty znalazł miłośnik archeologii Aleksander Miedwiediew. Znalezione artefakty trafią do Muzeum Bitwy pod Grunwaldem.

Zestaw orężny zostanie teraz poddany czynnościom konserwacyjnym i badawczym. Mamy pewne podejrzenia, co do statusu społecznego średniowiecznego właściciela miecza i jesteśmy ciekawi, co kryje się pod warstwą rdzy. Głębiej zbadamy również samo miejsce wydobycia zabytku, by poznać kontekst sytuacyjny jego pochodzenia. Tak drogocenne przedmioty w średniowieczu rzadko kiedy zostawały w ziemi, mówi dyrektor Muzeum, Szymon Drej.

Miecze i towarzyszące im wyposażenie były czymś naprawdę cennym, zatem wątpliwe, by właściciel dobrowolnie je porzucił.

To nieodłączna część naszego regionalnego dziedzictwa. Jak wiemy, działania militarne bitwy pod Grunwaldem wykraczają przecież poza teren pól pod Stębarkiem i poza połowę lipca 1410 roku, dlatego znalezisko pobudza wyobraźnię. Atrakcyjnością stanu zachowania automatycznie przenosi w czasy grunwaldzkiego rycerstwa – stwierdził marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Gustaw Marek Brzezin, na którego ręce znalazca przekazał bezcenne przedmioty. Na szczególne wyrazy uznania zasługuje postawa darczyńcy, który sprawił, że tak unikatowe zabytki będą mogły przemówić do wyobraźni szerokiego grona odbiorców, dodał.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Średniowieczni studenci uczynili z Oksfordu wyjątkowo niebezpieczne miejsce. Naukowcy pracujący przy projekcie Medieval Murder Maps, w ramach którego na mapy średniowiecznych brytyjskich map nanoszone są przypadki morderstw popełnionych w XIV wieku, dodali właśnie do swojej mapy – na której dotychczas był tylko Londyn – miasta York i Oksford. I okazało się, że odsetek morderstw w Oksfordzie w przeliczeniu na liczbę ludności, był nawet 5-krotnie wyższy niż w Londynie i Yorku. A wszystko za sprawą studentów.
      Projekt Medieval Murder Maps prowadzony jest przez naukowców z University of Cambridge, a historia ich własnej uczelni powiązana jest z morderstwem i... Oksfordem. Jak bowiem dowiadujemy się ze „Flores Historiarum” napisanej w 1220 roku przez mnicha Rogera z Wendover, w grudniu roku 1209 pewien student z Oksfordu zabił przypadkiem kobietę i uciekł. Burmistrz i mieszkańcy poszli do domu, który morderca wynajmował, zastali tam trzech jego współlokatorów i wtrącili ich do więzienia. Po kilku dniach za zgodą króla Jerzego, studenci zostali powieszeni, wbrew prawu, które mówiło, że powinni być sądzeni przez władze kościelne. Po tym wydarzeniu wielu wykładowców i studentów opuściło Oksford, a część z nich udała się do Cambridge, gdzie założyli nową uczelnię. Inne źródła różnią się co do szczegółów, jednak przekaz ten pokazuje, że średniowieczni studenci w Oksfordzie nie byli przykładnymi obywatelami, a przestępstwa nie były im obce.
      Potwierdza to Medieval Murder Maps. Jego twórcy, opierając się na średniowiecznych dokumentach ze śledztw nie tylko zauważyli, że odsetek morderstw w Oksfordzie był niezwykle wysoki, ale również, iż w 75% przypadków sprawcy zostali zidentyfikowani jako klerycy. Klerycy stanowili też 72% ofiar morderstw. W tym czasie słowo klerycy odnosiło się do studentów, którzy mieli do pewnego stopnia status osoby duchownej. Dlatego zresztą, we wspomnianej sprawie z 1209 roku, mieli być sądzeni przez władze kościelne, a nie świeckie.
      Średniowieczne miasta uniwersyteckie, takie jak Oksford, były niebezpieczną mieszanką. Wszyscy bez wyjątku studenci w Oksfordzie byli płci męskiej, byli przeważnie w wieku 14–21 lat, czyli w szczytowym okresie męskiego zamiłowania do przemocy i ryzyka. Ci młodzi mężczyźni zostali uwolnieni od dotychczasowej ścisłej kontroli ze strony rodziny, parafii czy cechu i wrzuceni w środowisku pełne broni, ze swobodnym dostępem do karczm i seksu. Na to nakładał się tradycyjny w takich miejscach konflikt pomiędzy studentami – których wyróżniał ich strój – a pozostałymi mieszkańcami miasta. Ponadto wielu studentów należało do bractw zwanych „narodami”, które skupiały osoby pochodzące z tej samej okolicy. A to było kolejnym źródłem konfliktów już w łonie samej społeczności studenckiej, mówi profesor Manuel Eisner, dyrektor Instytutu Kryminologii.
      Eisner i jego koledzy udostępnili witrynę, na której możemy zapoznać się z poszczególnymi sprawami kryminalnymi. Mapa Yorku przedstawia to miasto w jego złotym okresie, XIV wieku, gdy po ustąpieniu Czarnej Śmierci szybko się ono bogaciło dzięki rzemieślnikom. Większość udokumentowanych spraw dotyczy morderstw pomiędzy rzemieślnikami. Od walk na noże pomiędzy garbarzami, po morderstwa wśród wytwórców rękawic.
      Na podstawie dostępnych dokumentów w trzech wspomnianych miastach odtworzono dotychczas 354 morderstwa. Dowiadujemy się na przykład o przypadkach, gdy mordercy udało się schronić w kościele. Wówczas obowiązywało go 40-dniowy okres łaski, podczas którego mógł negocjować z władzami. Często negocjacje takie kończyły się przyznaniem się do winy, a morderca wybierał port w Anglii, przez który na zawsze musiał opuścić swój kraj.
      Gdy w późnym średniowieczu w Anglii popełniono morderstwo, zajmował się tym koroner, a baliw powoływał ławę przysięgłych, która prowadziła śledztwo. Ława składała się z mieszkańców cieszących się poważaniem. Ich zadaniem było przesłuchanie świadków, ustalenie sekwencji wydarzeń, ocena dowodów i wskazanie sprawcy. Wszystko dokumentował skryba przy urzędzie koronera, wyjaśnia Eisner. Uczony zauważa, że takie raporty to połączenie pracy śledczej z plotkami. Nie ma co prawda dowodów na to, by ławy przysięgłych celowo próbowało kogoś wrabiać, ale wiele śledztw opierało się na zasadzie najbardziej prawdopodobnego sprawcy wskazywanego na podstawie dostępnych informacji. Możemy więc przypuszczać, że w wielu przypadkach wskazywano prawdziwego przestępcę, w wielu zaś podejrzenie padało na niewinną osobę.
      Na początku XIV wieku Oksford miał około 7000 mieszkańców, w tym około 1500 studentów. Na podstawie badań Eisner i jego zespół stwierdzili, że odsetek morderstw w późnośredniowiecznym Oksfordzie wynosił 60–75 na 100 000. Poziom najpoważniejszych przestępstw był więc około 50-krotnie wyższy niż we współczesnych angielskich miastach.
      Podobnie jak i dzisiaj, dochodziło do walk na ulicach. Na przykład pewnej czwartkowej nocy 1298 roku kłótnia pomiędzy studentami w tawernie na Oxford High Street zakończyła się uliczną bitwą, której uczestnicy używali mieczy i toporów bojowych. Z kolei w 1299 roku pewien niewymieniony z nazwiska student wolał zamordować prostytutkę Margery de Hereford niż jej zapłacić. Inny student, David de Trempedhwy, został zamordowany w 1296 roku przez swoich kolegów po tym, gdy przyprowadził do szkoły prostytutkę Christianę z Worcester. Wiemy, że sprawcy uniknęli kary.
      Niejednokrotnie dochodziło do konfliktów pomiędzy studentami z różnych regionów. Wiosną 1303 roku Adam z Sarum grał w piłkę na ulicy, gdy podeszło doń trzech irlandzkich studentów, którzy pchnęli go nożem w twarz i gardło. A zaledwie miesiąc wcześniej dwóch walijskich studentów napadło na innych kleryków, którzy w związku z tym wszczęli alarm. W zdarzeniu zginął student z Durham, który próbował przerwać bójkę i sam został pobity na śmierć.
      Zanim wprowadzono nowożytne zasady utrzymywania porządku publicznego, na ofierze lub świadku przestępstwa spoczywał prawny obowiązek wszczęcia alarmu. Osoba taka musiała krzyczeć, by poinformować społeczność o zachodzącym przestępstwie. W większości przypadków alarm wszczynały kobiety, które były świadkami przemocy pomiędzy mężczyznami. Był to sposób na utrzymanie porządku publicznego, wyjaśnia doktor Stephanie Brown. Taki obyczaj prowadził jednak niejednokrotnie do sytuacji, w której to świadkowie stawali się ofiarami lub sprawcami przestępstw. Uważano bowiem, że jednym z obowiązków dorosłego mężczyzny jest zapewnienie porządku i spokoju społecznego. Zatem powinien on nie tylko wszcząć alarm na widok przestępstwa, ale również interweniować. W połączeniu z powszechnym dostępem do broni, chociażby noży wykorzystywanych w codziennych zajęciach, często drobne nieporozumienia prowadziły do morderstwa. W dokumentach z Londynu znajdziemy opisy przypadków, gdy sprzeczka o wyrzucenie w nieodpowiednim miejscu skóry węgorza czy oddawanie moczu skończyła się morderstwem.
      W wielu przypadkach narzędziem zbrodni był nóż znany jako thwytel. Słowo to wyewoluowało później we współczesne „whittle”. Thwytel był niewielkim nożem, wartości jednego pensa. Używany był podczas spożywania posiłków i codziennych prac. W domach były też siekiery, potrzebne do rąbania drewna, a wielu mężczyzn nosiło miecze, dodaje Brown. W Londynie za pomocą miecza popełniono 12% zabójstw.
      Przed przemocą nie byli chronieni nawet urzędnicy. Wiemy na przykład o sprawie niejakiego Richarda Overhe'a, strażnika „królewskiego pokoju”, których czterech studentów Oksfordu zamordowało w jego domu w 1324 roku.
      Okoliczności, w jakich dochodziło do przestępstw, są nam znajome. Na przykład popełniała je grupa młodych mężczyzn, którzy w wolnym czasie w weekend szukała seksu i alkoholu. Broń zawsze była pod ręką, a męski honor wymagał ochrony. Życie w średniowiecznych miastach było trudne, ale nie panowało tam bezprawie. Społeczność rozumiała swoje prawa i ich broniła. Każda z opisanych tutaj spraw pokazuje nam, w jaki sposób dochodziło do przemocy na ulicach angielskich miast sprzed siedmiu wieków, dodaje Eisner.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W szczelinie jaskini w Rezerwacie 'En Gedi archeolodzy z Izraelskiej Służby Starożytności i Ariel University zauważyli skrytkę, a w niej 4 świetnie zachowane rzymskie miecze sprzed 1900 lat. Znaleziono też pilum, rzymski oszczep. Archeolodzy przypuszczają, że broń ukryli żydowscy rebelianci, którzy zdobyli ją na rzymskich legionistach. Znalezienie jednego miecza to rzadkość, ale cztery naraz? Marzenie! Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, cieszą się odkrywcy. Miecze wciąż znajdowały się w pochwach ze skóry i drewna.
      Broń odkryto w niewielkiej trudno dostępnej jaskini. Przed pięćdziesięciu laty na jednym ze znajdujących się tam stalaktytów odkryto zapisaną tuszem częściową inskrypcję spisaną hebrajskim pismem charakterystycznym dla okresu Pierwszej Świątyni (966–587 p.n.e.). Niedawno do jaskini wrócili archeolog doktor Asaf Gayer z Ariel University, geolog Boaz Langford z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie oraz Shai Halevi, fotograf z Izraelskiej Służby Starożytności. Chcieli sfotografować inskrypcję w różnych długościach fali, by odczytać niewidoczną obecnie jej część. I właśnie wtedy doktor Gayer, który znajdował się w górnych częściach jaskini, zauważył świetnie zachowane pilum w jednej ze szczelin. Obok znajdowały się kawałki drewna.
      Do jaskini przybyli specjaliści pracujący przy projekcie Judean Desert Cave Survey, którzy razem z Gayerem i Langfordem przeprowadzili szczegółowe przeszukania każdej szczeliny w jaskini. Właśnie wtedy w jednej z niemal niedostępnych szczelin znaleziono cztery świetnie zachowane rzymskie miecze w pochwach, a odkryte wcześniej kawałki drewna okazały się fragmentami pochew.
      Rękojeści mieczy są starannie wykonane z metalu lub drewna. Długość ostrzy trzech z nich wynosi 60–65 cm, dzięki czemu zidentyfikowano je jako spatha, długie miecze używane przez kawalerię. Czwarty miecz, z pierścieniowatym zwieńczeniem rękojeści, miał długość ok. 45 centymetrów. Wstępne badania potwierdziły, że broń taka była standardowym wyposażeniem wojsk rzymskich stacjonujących w Judei.
      Fakt, że miecze i pilum ukryto w szczelinach oddalonej jaskini wskazuje, że była to broń zdobyta na Rzymianach lub zebrana z pola bitwy przez żydowskich rebeliantów, którzy mieli zamiar jej użyć. Nie chcieli zostać przyłapani z bronią przez władze, mówi doktor Eitan Klein z Judean Desert Cave Survey. Dopiero rozpoczynamy badania w jaskini. Chcemy dowiedzieć się, kto był właścicielem broni, gdzie, kiedy i kto ją wyprodukował. Spróbujemy też określić, z jakim wydarzeniem historycznym związane jest ukrycie mieczy i czy doszło do niego podczas powstania Szymona Bar-Kochby z lat 132–135, dodaje. Przypuszczenie o związku broni z tym właśnie powstaniem wysunięto, gdyż u wejścia do jaskini znaleziono monetę z brązu wybitą przez Bar-Kochbę.
      W jaskini trwają intensywne prace. Archeolodzy znaleźli już artefakty datowane na epokę miedzi (ok. 6000 lat temu) i okres rzymski (ok. 2000 lat temu).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk w Nördlingen w Bawarii archeolodzy znaleźli wyjątkowo zachowany miecz z brązu sprzed ponad 3000 lat. Był on jednym z przedmiotów złożonych do grobu ze zmarłymi przedstawicielami kultury pól popielnicowych. Mianem tym określa się europejskie kultury epoki brązu i wczesnej epoki żelaza, gdzie dominował pochówek w urnach, w których składano ciało po spaleniu. Zdarzały się jednak nieliczne pochówki szkieletowe. I właśnie przy jednym z nich odkryto wspaniale zachowany miecz.
      Znaczenia odkryciu, obok stanu zachowania zabytku, dodaje fakt, że w tym regionie bardzo rzadko znajduje się tego typu przedmioty. Większość grobów została bowiem splądrowana już w starożytności lub też odkryto je w XIX wieku. Miecz wstępnie datowano na koniec XIV wieku przed Chrystusem, pochodzi zatem ze środkowej epoki brązu.
      W bogato wyposażonym grobie, w którym znaleziono miecz, pochowano trzy osoby: mężczyznę, kobietę i kogoś w wieku nastoletnim. W tej chwili nie wiadomo, czy osoby te coś łączyło.
      Miecz jest cały z brązu, a ośmiokątną rękojeść wykonano techniką odlewania na ostrzu. Jest podobny do mieczy typu Rixheim z okresu brązu D. Rękojeść jest bardzo bogato zdobiona, a na ostrzu nie widać śladów użycia. To może sugerować, że był bronią ceremonialną. Jednak badacze – na podstawie umiejscowienia środka ciężkości – uważają, że był używany jako efektywna broń służąca do cięcia.
      W tej chwili nie wiadomo, czy miecz został wytworzony lokalnie, czy pochodzi z importu. Tego typu broń powstawała bowiem zarówno na terenie dzisiejszych południowych Niemiec, jak i w Niemczech północnych oraz w Danii. Miecz i sam pochówek wymagają dalszych badań, byśmy mogli powiedzieć coś więcej o znalezisku. Jednak już teraz wiadomo, że stan zachowania miecza jest wyjątkowo dobry. Takie odkrycie zdarza się bardzo rzadko, cieszy się profesor Mathias Pfeil, dyrektor Bawarskiego Państwowego Biura Ochrony Zabytków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Średniowieczna Torre de Meira znajduje się w pobliżu estuarium Ria de Vigo na północno-zachodnich wybrzeżach Hiszpanii. W rejonie tym ludzie osiedlali się od dawna. Znaleziono tam ślady neolitycznych osad, sztuki naskalnej epoki brązu, rzymskich wytwórni soli oraz wraki okrętów zatopionych podczas bity pod Randą, o której wspomina Juliusz Verne w „20 000 mil podmorskiej żeglugi”. To wydobyte z wraków skarby pozwoliły kapitanowi Nemo na zbudowanie Nautilusa. Archeolodzy, prowadzący badania w Torre de Meira znaleźli niezwykły przedmiot, kamiennego penisa.
      Torre de Meira to fortyfikacja wybudowana w XIV wieku, która została całkowicie zniszczona w 1467 roku podczas Wielkiej Wojny Irmandiño (Gran Guerra Irmandiña). To rewolta do której doszło w Królestwie Galicji w latach 1467–1469. Wydarzenie wpisywało się w szereg podobnych buntów klas niższych przeciwko wyższym, które wstrząsały Europą od XIV wieku. W Gran Guerra Irmandiña udział wzięli wieśniacy, mieszczanie, niższa szlachta i część kleru.
      Celem prac archeologicznych w Torre de Meira było zbadanie roli dużej struktury znajdującej się na dziedzińcu. To właśnie tam znaleziono 15-centymetrowego kamiennego penisa. To niezwykłe odkrycie, gdyż o ile takie artefakty znamy z prehistorii czy starożytności, to rzadko występują w średniowiecznym kontekście. Trzeba tutaj pamiętać, że symbolika fallusa nie ogranicza się tylko do sfery seksualnej. Powiązana jest np. z ochroną przed złem czy niebezpieczeństwami.
      W tym przypadku artefakt znaleziono wewnątrz struktury obronnej zniszczonej w czasie buntu przeciwko możnym. Dlatego też naukowcy wstępnie interpretują znalezisko w kontekście męskości, przemocy i broni, a szczegółowa analiza materiału i śladów na nim pozostawionych wskazuje, że kamienny penis służył jako... osełka, być może do ostrzenia broni.
      Odkrycie na nowo każe zadać sobie pytania o tajemnice Torre de Meira i funkcje tej budowli. Wciąż nie wiadomo, czy była to wieża strażnicza czy niewielki stale zamieszkany zamek.
      Irmandiños przegrali z armiami możnych. Jednak już kilkanaście lat później Królowie Katoliccy scentralizowali swoją władzę nad Galicją, ograniczyli potęgę oraz przywileje wielkich rodów i zabronili im odbudowywać zamki zniszczone przez Irmandiños.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk w Bidwell West w pobliżu Milton Keynes w Wielkiej Brytanii specjaliści z Cotswold Archeology znaleźli średniowieczny budynek oraz inne struktury z tego okresu. Najciekawszym jednak odkryciem jest duży kościany fragment gry, który prawdopodobnie został wykonany na obrabiarce. Podobne zabytki, pochodzące z XI-XIII wieku, znajdowano już wcześniej. Były one wykorzystywane prawdopodobnie podczas różnych gier, zwykle dwuosobowych, podczas których używano kostki i planszy.
      Najnowsze znalezisko wykonano z krowiej żuchwy, a okrągły kształt nadano mu na obrabiarce. Przedmiot został ozdobiony koncentrycznymi kręgami oraz kropkami i kółkami. Naukowcy przypuszczają, że służył do gry w tabulę, chociaż nie można tego jednoznacznie stwierdzić. Niewiele też wiemy o zasadach starożytnych gier. Rzadko kiedy bowiem zachowały się one w całości, brak też jednoznacznych opisów ich zasad. Naukowcy próbują odtworzyć zasady na podstawie zachowanych fragmentów gier oraz ikonografii.
      Ludzkość od tysięcy lat gra w planszówki. W czasach rzymskich gra o nazwie duodecim scripta była jedną z pierwszych, które trafiły na Wyspy Brytyjskie. Wiemy, że wykorzystywano tutaj planszę składającą się z trzech rzędów po 12 pól. Niewykluczone, że to od niej pochodzi gra tabula, która była popularna również w średniowieczu. To gra podobna do tryktraka, używano w niej 24 pól ułożonych w dwóch rzędach. Prawdopodobnie znaleziony właśnie przedmiot służył do gry w tabulę.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...