Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Udało się uzyskać nDNA z osadów w jaskini. Pomoże to rozwikłać zagadkę zniknięcia neandertalczyków

Rekomendowane odpowiedzi

W jaskini Estatuas w północnej Hiszpanii ludzie żyli przez około 105 000 lat. Znaleziono tam artefakty świadczące o tym, że neandertalczycy wytwarzali tam kamienne narzędzia, dzielili mięso jeleni i rozpalali ogniska. Jednak znaleziono tam również coś innego, znacznie bardziej niezwykłego – pierwsze jądrowe DNA (nDNA) prehistorycznych ludzi pozyskanie z jaskiniowego podłoża. W nowatorskich badaniach udział brał doktor Maciej T. Krajcarz z Instytutu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk.

Możemy sobie wyobrazić jak siedzą na ziemi robiąc narzędzia czy dzieląc mięso. Może któryś z nich się zaciął, może dziecko się załatwiło. Całe tego typu DNA pozostało na dnie jaskini, mówi genetyk Benjamin Vernot z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka.

Naukowcy z Niemiec, Hiszpanii, Australii, Polski, Izraela, Rosji i Kanady poinformowali właśnie na łamach Science o udanej próbie pozyskania z podłoża jaskini nDNA prehistorycznych ludzi. Dotychczas udawało się z tego źródła pozyskiwać znacznie krótsze mitochondrialne DNA (mtDNA). Tymczasem nDNA, które niesie ze sobą znacznie więcej informacji, pozyskiwano wyłącznie z zębów i kości. Teraz wydaje się, że nDNA można będzie pozyskiwać z osadów. A osadów jest pełno na stanowiskach archeologicznych, stwierdza Marie Soressi z Uniwersytetu w Leiden.

Pozyskane DNA pozwala zidentyfikować członków grupy i ich płeć. Pokazuje również, że około 100 000 lat temu, być może w związku z ochłodzeniem klimatu, jedna grupa neandertalczyków zastąpiła drugą.

Dotychczas paleogenetycy byli w stanie pozyskać DNA z kości lub zębów 23 prehistorycznych ludzi, w tym 18 neandertalczyków żyjących w 14 miejscach Eurazji.

W ramach opisywanych tutaj badań naukowcy pobrali próbki z trzech jaskiń, o których wiadomo, że mieszkali tam ludzie: Denisowej i Chagyarskaya na Syberii oraz Estatuas w Hiszpanii. Opracowali nowe narzędzia, która pozwoliły im poszukiwać w osadach DNA człowieka, ignorując jednocześnie materiał genetyczny innych zwierząt oraz roślin. Następnie użyli metod statystycznych, by skupić się na DNA neandertalczyków.

We wszystkich trzech jaskiniach znaleziono nDNA i mtDNA neandertalczyków. Jednak największą niespodziankę sprawiły osady z Estatuas. nDNA neadertalskiego mężczyzny znalezione w warstwie sprzed 113 000 lat było powiązane z DNA wczesnych neandertalczyków, którzy 120 000 lat temu zamieszkiwali jaskinię Denisową oraz jaskinie w Belgii i Niemczech. Tymczasem nDNA dwóch neandertalskich kobiet, które żyły w Estatuas przed około 100 000 lat, było bliżej spokrewnione z późniejszymi „klasycznymi” neandertalczykami, w tym żyjącymi 70 000 lat temu w jaskini Vaindija w Chorwacji oraz 60–80 tysięcy lat temu w Chagyarskaya.

Jednocześnie próbki mtDNA z Estatuas wykazały, że w jaskini dochodziło do spadku zróżnicowania genetycznego. W osadach sprzed 113 000 lat znaleziono co najmniej trzy typy mtDNA, tymczasem 80–107 tysięcy lat temu pozostał tylko jeden typ. Z innych badań materiału genetycznego z zębów i kości neandertalczyków wiemy, że w tym czasie dochodziło do spadku zróżnicowania.

Naukowcy sądzą, że w ciepłym i wilgotnym okresie interglacjalnym, który rozpoczął się 130 000 lat temu, populacja neandertalczyków dobrze sobie radziła i się rozwijała. Jednak 110 000 lat temu doszło do gwałtownego ochłodzenia i wkrótce wyginęły wszystkie, z wyjątkiem jednej, linie genetyczne H. neanderthalensis. Przedstawiciele tej linii ponownie zaludnili Europę podczas następnego cieplejszego okresu.

To właśnie ta linia to „klasyczni” neandertalczycy, których szczątki znaleziono w Vindija czy w La Ferrassie we Francji. Linia ta miała znacznie większe mózgi. Pojemność czaszki jej przedstawicieli sięgała 1750 cm3, podczas gdy u wcześniejszych neandertalczyków było to nie więcej niż 1400 cm3. Współautor badań, Jose Luis Arsuaga z Universidad Complutense w Madrycie zauważa, że podobny proces widzimy u H. sapiens w Afryce, gdzie również doszło do zwiększenia pojemności czaszki i zastępowania jednych populacji innymi.

Autorzy najnowszych badań już rozpoczęli poszukiwanie ludzkiego nDNA w osadach z dziesiątek stanowisk archeologicznych na całym świecie. Mamy nadzieję, że wkrótce uzyskamy dokładny pogląd na temat prehistorycznych ludzi i dowiemy się, kto, gdzie i kiedy żył, mówi Viviane Slon z Uniwersytetu w Tel Awiwie.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, czy mechanizm ewolucyjny stojący za wzrostem rozmiarów ludzkiego mózgu był podobny do tego, który spowodował wzrost rozmiaru mózgu neandertalczyków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, jeśli przyjmiemy teorię,  że naszym ostatnim wspólnym przodkiem, na co wiele wskazuje,  był h. heidlebergensis. Ten  z kolei wyewouluował z h. erectusa, a właśnie to u tych  gatunków   doszło do znaczącego powiększenia  mózgu. Także  duże, dosyć podobne mózgi (aczkolwiek diabeł tkwi w szczegółach, o czym niejednokrotnie była dyskusja), mogliśmy otrzymać  my i nasi neandertalscy kuzyni  niejako w  pakiecie. Sam rozwój mózgów obu gatunków tj. h.s. i h.s.n. odbiegał już nieco inaczej, ale największy wpłw miały tu już najprawdopodobniej zjawiska kogniwistyczne.

Niejednokrotnie pisałem, że najbardziejw kwestii ewolucji mózgu,  podoba mi się polska teoria Fiałkowskiego i Bielickiego, "homo przypadkiem sapiens". Czyli ewolucji ludzkiego mózgu jako "niezawodnościowego  systemu składajęcego się z zawodnych elementów". Hipoteza Fiałkowskiego zakładała wystąpienie zjawiska redundacji neuronów w mózgu, między innymi rozwijała koncepcje von Neumanna, potrójnej redundancji modularnej. Wszystko to miało być dosyć przypadkowym wynikiem adaptacji wytrzymałościowej - w wyniku dwunożności, u naszych przodków wyewoluowały cechy umożliwiające długotrwały bieg nawet w ciężkich warunkach sawanny. Liczne mikrouszkodzenia mózgu, występujące w wyniku niewielkich, ale częstych udarów cieplnych, powodowały tworzenie się neuronów "na zapas". I mielismy  się stać w wyniku tego  inteligentni. 

Jeśli przyjąć taką teorię, to widać jak bardzo mało prawdopodobnym jest zaistnienie inteligentnego, przynajmniej w sposób podobny do człowieka, życia na innych planetach. 

Aczkolwiek uwzględniając ogrom wszechświata...

 

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, venator napisał:

Jeśli przyjąć taką teorię, to widać jak bardzo mało prawdopodobnym jest zaistnienie inteligentnego, przynajmniej w sposób podobny do człowieka, życia na innych planetach. 

Niekoniecznie - w układach losowych i częściowo deterministycznych pomiędzy A i B jest bardzo dużo możliwych trajektorii. Dowodem tego jest zresztą biologiczna ewolucja, np. ptaki/nietoperze. Itd., bo przykładów jest mnóstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, jeśli by przyjąć tę teorię, to wynikałoby z niej chyba tylko, że dwunożność jest warunkiem "koniecznym" (niedokładne określenie, raczej jakimś powiedzmy "bardzo pożądanym"), ale chyba słabo zmniejszającym szanse powstania inteligencji (takiej jak ludzka), bo przecież nawet na Ziemi gatunków dwunożnych było/jest bardzo dużo (dinozaury, ptaki).

Ale z drugiej strony wydaje mi się, że tu łatwo o jakąś autosugestię. Jakiś pisarz (chyba SF) żartował jeszcze w ub. wieku, że jeśli spotkamy istoty rozumne z innych planet, to na pewno będą to dwunożni anglojęzyczni protestanci ;) (anglojęzyczni - bo angielski ma bardzo "techniczny" charakter).

 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, darekp napisał:

Hm, jeśli by przyjąć tę teorię, to wynikałoby z niej chyba tylko, że dwunożność jest warunkiem "koniecznym" (niedokładne określenie, raczej jakimś powiedzmy "bardzo pożądanym"), ale chyba słabo zmniejszającym szanse powstania inteligencji (takiej jak ludzka), bo przecież nawet na Ziemi gatunków dwunożnych było/jest bardzo dużo (dinozaury, ptaki).

Tak, istnieje/istniało  dużo gatunków dwunożnych, ale tylko hominidy były/są dwunożne i żyworodne. A to już spore zawężenie listy gatunków.  Celowo pomijam tutaj kangurowate, bo daleko im do funkcjonowania w  pozycji wyprostowanej, a przebieg ciąży i porodu jest daleko odmienny od innnych gatunków dwunożnych. Wyprostowana, dwunożna postawa powodowała zmiany w   budowie miednicy i wąski kształt kanału rodnego, co w połączeniu z dużym rozmiarem mózgu u noworodka, miało swoje konsekwencje. Pierwszym były i są bolesne, bardzo ryzykowne porody. Drugi to ogromna plastyczność ludzkiego mózgu, wynikająca właśnie z przystosowania do  tego traumatycznego przeżycia, jakim jest poród u człowieka. Mózg szympansi "zastyga" około 2 r.ż., ludzki, kształtuje się przynajmniej do 25 r.ż. , choć niektórzy twierdzą, że całe życie. Najprawdopodobniej ma to ogromne konsekwencje w postaci chłonności ludzkiego mózgu i zdolności do przyswajania wiedzy i umiejętności przez całe życie. 

Dwunożność, zmiany preadaptacyjne w postaci przystosowania do długotrwałego biegu, rozwój mózgu skutkujący zdolnością do tworzenia kultur technicznych, a przede wszystkim społecznych, wytworzenie zdolności mowy, a w końcu mowy fikcjotwórczej - ta ostatnia umożliwiła stworzenie bytów abstrakcyjnych, będących fundamentem niezbędnym dla istnienia dużych zbiorowisk ludzi. 

Dużo prawdopodobnie w tym wszystkim  przypadku. Jeśli przyjmiemy oczywiście hipotezę  Fiałkowskiego i Bieleckiego. Sama preadaptacja do myślenia abstrakcyjnego jako przypadkowy wynik adaptacji do biegania i taktyki polowania czyli człowiek zaczął myśleć bo zaczął biegać - już widzę te miny kreacjonistów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 9 latach prac w jednej z jaskiń Skały Gibraltarskiej – jaskini Vanguard – udało się odkryć komorę, która pozostawała zamknięta przez ostatnich 40 000 lat. Specjaliści mają nadzieję, że znajdą w niej unikatowe ślady bytności neandertalczyków, które wzbogacą naszą wiedzę o tym gatunku.
      Najsłynniejszą jaskinią w Skale Gibraltarskiej jest jaskinia Gorhama. To tam znaleziono jedne z ostatnich śladów obecności neandertalczyków w Europie. Obok niej istnieją też jaskinie Hyaena, Bennetta oraz jaskinia Vanguard. Przed 25 laty w tej ostatniej jaskini znaleziono wielometrową warstwę osadów, z których najstarsze pochodzą sprzed 45 000 lat. W 2012 roku Gibraltar National Museum rozpoczęło projekt, którego celem było sprawdzenie, czy w jaskini Vanguard nie znajduje się przejście lub komory zablokowane przez osady. Przed kilkoma dniami, po latach prac, ogłoszono znalezienie takiej komory.
      Wstępne badania ujawniły, że komora ma 13 metrów długości. Znaleziono w niej szczątki rysia, hieny i sępa płowego. Na ścianach jaskini widoczne są też ślady po drapaniu pozostawione przez jakiegoś mięsożercę.
      Jednak najbardziej ekscytującym znaleziskiem jest odkrycie na tyłach komory muszli dużego morskiego ślimaka morskiego, zwójki. Znaleźliśmy go jakieś 20 metrów od plaży. Ktoś go tam zaniósł ponad 40 000 lat temu. To wskazuje, że byli tam ludzie. To akurat nie jest zbyt zaskakujące. Biorąc zaś pod uwagę wiek znaleziska, możemy stwierdzić, że mogli to być jedynie neandertalczycy, stwierdził kurator i główny naukowiec Gibraltar National Museum.
      Odkrycie jest zgodne z wcześniejszym znaleziskiem. W 2017 roku w okolicy znaleziono bowiem ząb mleczny 4-letniego neandertalskiego dziecka. Jednak badający to znalezisko naukowcy uznali, że neandertalczycy nie mieszkali w miejscu znalezienia zęba, gdyż wszystko wskazywało na to, że było to schronienie zamieszkana przez hieny. Najprawdopodobniej hiena przywlokła tam dziecko z obszaru zamieszkanego przez neandertalczyków.
      Badania w nowo odnalezionej komorze potrwają przez wiele dziesięcioleci. Pozostałości ślimaka morskiego dają nadzieję, że mieszkali tam ludzie, a śladów ich bytności nic nie zaburzyło przez ostatnie dziesiątki tysięcy lat.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Znaleziony w jaskini fragment kości może być jednym z najstarszych znanych nam przykładów sztuki. Kawałek kości palca jelenia znaleziono w Jaskini Jednorożca na zachodzie gór Harz w 2019 roku. Odkrycie zostało opisane w piśmie Nature Ecology & Evolution.
      Badania wskazują, że kość liczy sobie co najmniej 51 000 lat. Widnieją na niej głębokie ukośne linie, które mogą być dziełem neandertalczyków. To początek kultury, początek abstrakcyjnego myślenia, narodziny sztuki, mówi Thomas Terberger, archeolog z Uniwersytetu w Getyndze.
      Naukowcy stwierdzili, że rzeźbiona kość dowodzi, że wyobraźnia koncepcyjna, która jest wymagana do stworzenia wzoru składającego się z linii, nie była obca neandertalczykom. Zdaniem odkrywców nie mamy tutaj do czynienia z wisiorkiem. Podstawa kości jest na tyle płaska, że kość można ustawić, a w wówczas linie wskazują w górę. Taką orientację sugerują też linie wyrzeźbione u podstawy. Uczeni przypuszczają, że ozdoby miały znaczenie symboliczne.
      Zdobiona kość pozwala co nieco powiedzieć o zdolnościach intelektualnych neandertalczyków. Czekamy na odkrycie czegoś większego. Chcielibyśmy znaleźć u neandertalczyków wczesne dowody na nowoczesne myślenie, stwierdził Dirk Leder ze Służby Dziedzictwa Kulturowego Dolnej Saksonii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki enzymowi bakteryjnemu naukowcy byli w stanie osiągnąć coś, czego nie dawała nawet technika CRISPR-Cas9. Udało im się przeprowadzić precyzyjne zmiany w genomie mitochondrialnym (mtDNA). Nowatorska metoda opierająca się na nowoczesnej precyzyjnej technice o nazwie base editing, pozwoli na opracowanie nowych technik badania, a może i leczenia, chorób powodowanych przez mutacje w genomie mitochondriów.
      Tego typu schorzenia są często przekazywane z matki na potomstwo i negatywnie wpływają na zdolność komórki do wytwarzania energii. Mimo, że w mtDNA znajduje się niewiele genów w porównaniu z DNA jądra komórkowego, to mutacje obecne w mtDNA mają silny wpływ na układ nerwowy i mięśniowy, w tym na mięsień sercowy. Mogą być śmiertelnym zagrożeniem dla osób, które je odziedziczyły.
      Dotychczas jednak trudno było badać te choroby, gdyż brakowało sposobu na uzyskanie zwierzęcych modeli mutacji w mtDNA. Dzięki nowej technice naukowcy będą mogli takie modele tworzyć. Możliwość modyfikowania mitochondrialnego DNA pozwoli nam zadać pytania, jakich wcześniej zadawać nie mogliśmy, mówi Carlos Moraes, genetyk z University of Miami.
      Technika CRISPR-Cas9 wykorzystuje nić RNA do nakierowania enzymu Cas9 na ten region DNA, który naukowcy chcą zmienić. Technika dobrze działa na DNA zawarte w jądrze komórkowym. Jednak nie istnieje sposób na wprowadzenie nici RNA do otoczonego błonami mitochondrium.
      W 2018 roku biochemik David Liu z Broad Institute założonego prze MIT i Uniwersytet Harvarda otrzymał e-mail od mikrobiologa Josepha Mougousa z University of Washington. Mougous informował go o odkryciu przez jego zespół dziwnego enzymu. Toksyna wytwarzana przez bakterię Burkholderia cenocepacia, gdy weszła w kontakt z zasadą C (cytozyną) w DNA doprowadzała do jej zamiany w zasadę U (uracyl). Jako że U, które rzadko jest spotykane w DNA, zachowuje się jak T, enzymy replikujące DNA komórki kopiują ją na T (tyminę) i w ten sposób w sekwencji genetycznej C zostaje zmienione na T.
      Co prawda Liu pracował już z działającym podobnie enzymem, jednak oddziaływał on na pojedynczą nić DNA. Dlatego też Liu musiał w swojej pracy wykorzystywać enzym Cas9 do uzyskania pojedynczych nici DNA. Jako, że musiał przy tym korzystać z nici RNA do kierowania Cas9, nie mógł użyć tej techniki na mtDNA.
      Okazało się jednak, że enzym odkryty przez zespół Mougousa, nazwany DddA, działa na podwójną helisę DNA. Nie trzeba więc używać Cas9 do jej rozdzielenia. Jak stwierdzili Liu i Mougous, ta jego cecha może spowodować, że DddA pozwoli na sięgnięcie do genomu mitochondrialnego.
      Osiągniecie jednak tego celu nie było proste. Pożądana cecha DddA, czyli możliwość modyfikacji podwójnej helisy DNA, może być też śmiertelnym zagrożeniem. Enzym może bowiem zmodyfikować każdą napotkaną zasadę C. Aby temu zapobiec, naukowy robili enzym na dwie części, które mogą zmienić DNA tylko wtedy, gdy połączą się w odpowiedni sposób. A żeby kontrolować, który konkretnie fragment DNA ma zostać zmodyfikowany, naukowcy spowodowali, że każda z części DddA może łączyć się z konkretnym miejscem w genomie.
      Nowa technika jeszcze przez długi czas nie będzie wykorzystana w praktyce klinicznej, mówi Liu. Wstępne jej testy wypadły pozytywnie, jednak koniecznych jest wiele badań na różnych typach komórek. W przyszłości technika z wykorzystaniem DddA może być jednak świetnym uzupełnieniem istniejących metod.
      Wspomniany już tutaj Moraes i inni pracują nad enzymami, które dostają się do mitochondriów i wycinają z DNA zmutowany fragment. Mitochondria często pozbywają się tak uszkodzonego DNA. W efekcie, jak mają nadzieję uczeni, tego typu technika spowoduje, że będzie można pozbyć się z mitochondriów zmutowanego DNA, co może pozwolić na uzyskanie przewagi przez zdrowe kopie mtDNA.
      Jak jednak zauważa Michal Minczuk z University of Cambridge, technika z wykorzystaniem DddA mozwala na naprawę mtDNA nawet wówczas gdy nie ma wystarczającej liczby kopii zdrowego mtDNA. To niesamowity krok naprzód, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Około 33% kobiet zamieszkujących obecnie Europę odziedziczyło po neandertalczykach receptor progesteronowy. Dzięki temu są one bardziej płodne, mniej krwawią na początkowym etapie ciąży oraz narażone są na mniejsze ryzyko poronienia, wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka.
      Progesteron odgrywa ważną rolę w przygotowaniu wyściółki macicy do zaimplementowania zapłodnionego jaja i utrzymania wczesnych etapów ciąży. Receptor progesteronowy jest kodowany przez gen PGR na chromosomie 11, a do jego największej ekspresji dochodzi w endometrium.
      Analiza danych genetycznych ponad 450 000 osób, w tym 244 000 kobiet wykazała, że w Europie 29% kobiet odziedziczyło po neandertalczykach 1 kopię receptora, a 3% dziedziczy 2 kopie. Proporcja kobiet dziedziczących ten gen jest około 10-krotnie większa niż ma to miejsce w przypadku dziedziczenia większość genów po neandertalczykach, zauważa Hugo Zeberg. To on, wraz z Janet Kelso i Svante Pääbo jest autorem badań, których wyniki opublikowano na łamach Molecular Biology and Evolution. To sugeruje, że neandertalski wariant receptora ma korzystny wpływ na płodność, dodaje uczony.
      I rzeczywiście, dalsze badania wykazały, że kobiety takie rzadziej krwawią podczas wczesnych etapów ciąży, rodzą więcej dzieci oraz rzadziej dochodzi u nich do poronień. Analizy molekularne ujawniły też, że w komórkach takich kobiet znajduje się więcej receptorów, co może prowadzić do zwiększonej wrażliwości na progesteron i chronić przed krwawieniami i poronieniami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pasożyt Henneguya salminicola jest pierwszym znanym nam zwierzęciem, które nie oddycha. Okazało się, że gatunek ten – w przeciwieństwie do wszystkich innych znanych zwierząt – nie posiada mitochiondriów ani genomu mitochondrialnego (mitochondrialnego DNA), a to w nim znajdują się geny odpowiedzialne za oddychanie. O zaskakującym odkryciu donosi najnowszy numer PNAS.
      Szczegółowe analizy wykazały, że H. salminicola utracił nie tylko mtDNA, ale również niemal wszystkie geny zaangażowane w transkrypcję i replikację tego genomu. Naukowcy zidentyfikowali jednocześnie wiele genów kodujących proteiny zaangażowane w inne szlaki mitochondrialne. Zauważyli też, że geny odpowiedzialne za oddychanie tlenowe czy replikację mtDNA były albo nieobecne w ogóle, albo występowały jedynie w postaci pseudogenów.
      Uczeni postanowili zweryfikować swoje spostrzeżenia i w tym celu wykorzystali te same metody i narzędzia badawcze do sprawdzenia blisko spokrewnionego gatunku Myxobolus squamalis. Okazało się, że posiada on mitochondrialne DNA. Wyniki badań zostały zweryfikowane za pomocą mikroskopii fluorescencyjnej, która potwierdziła obecność mitochondrialnego DNA u M. squamalis i jego brak u H. salminicola.
      Nasze odkrycie potwierdza, że adaptacja do środowiska beztlenowego nie jest unikatową cechą jednokomórkowych eukariotów, ale może również zachodzić u wielokomórkowych zwierząt pasożytniczych, czytamy w artykule A cnidarian parasite of salmon (Myxozoa: Henneguya) lacks a mitochondrial genome.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...