Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Mars stał się pierwszą po Ziemi planetą, dla której udało się określić średnicę jądra. Próbnik InSight, który wylądował na Marsie pod koniec 2018 roku nasłuchuje fal sejsmicznych z wnętrza planety. To pierwsza w historii misja, której celem jest określenie wewnętrznej budowy Marsa.

Pomiary wykonane przez InSight wskazują, że średnica jądra Marsa wynosi od 1810 do 1850 kilometrów. To niemal dwukrotnie mniej, niż średnica jądra Ziemi, która wynosi ok. 3483 km. Jednocześnie to więcej, niż mówiły niektóre szacunki, co oznacza, że jądro Marsa jest rzadsze niż sądzono. To sugeruje, że musi ono zawierać lżejsze pierwiastki, jak np. tlen.

Planety skaliste składają się ze skorupy, płaszcza i jądra. Znajomość rozmiarów każdej z tych struktur jest kluczowa, dla zrozumienia ich ewolucji. Badania przeprowadzone przez InSight pozwolą zrozumieć, jak gęste, bogate w metale jądro oddzieliło się od płaszcza w miarę ochładzania się Marsa. Jądro Czerwonej Planety prawdopodobnie wciąż jest płynne.

W przeszłości jądro Marsa generowało silne pole magnetyczne, podobne do tego, jakie generuje jądro Ziemi. Jednak z czasem pole to osłabło, przez co Mars utracił atmosferę, a jego powierzchnia stała się zimna, sucha i znacznie mniej przydatna dla życia, niż powierzchnia Ziemi.

Dzięki wysłanej przez NASA misji InSight naukowcy mogą określić wewnętrzną strukturę Czerwonej Planety. Zaczynamy tworzyć obraz wnętrza Marsa aż do jego jądra,mówi geofizyk Philippe Lognonne z Paryskiego Instytutu Fizyki Ziemi. Lognonne stoi na czele zespołu odpowiedzialnego za sejsmograf InSight.

Dotychczas InSight wykrył około 500 wstrząsów sejsmicznych. To oznacza, że Mars jest mniej aktywny niż Ziemia, ale bardziej aktywny niż Księżyc. Większość z tych wstrząsów była bardzo słaba, ale niemal 50 z nich miało siłę od 2 do 4 stopni, co pozwala na zebranie informacji o wnętrzu planety. Zdobyte dotychczas dane wskazują, że górna część płaszcza, która rozciąga się na 700–800 kilometrów pod powierzchnią, posiada gęstszą warstwę, w której fale sejsmiczne przemieszczają się wolniej.

Naukowcy, chcąc określić warunki panujące wewnątrz jądra Marsa tworzą różne kombinacje pierwiastków i poddają je wysokim temperaturom i ciśnieniu. Gęstość jądra wyliczona na podstawie danych z InSight zgadza się z wieloma z tych eksperymentów laboratoryjnych.

Niestety, misji InSight może kończyć się czas na dokonanie kolejnych odkryć. Na panelach słonecznych urządzenia gromadzi się pył, przez co InSight ma dostęp do mniejszej ilości energii. Ponadto Mars zbliża się do aphelium, punktu najdalszego od Słońca, co dodatkowo ograniczy dopływ energii do urządzenia. Przez najbliższych kilka miesięcy będziemy musieli rzadziej używać instrumentów naukowych, mówi Mark Panning z JPL.

Już w styczniu zrezygnowano z użycia polsko-niemieckiego „kreta”, czyli próbnika termicznego, który miał zostać zagłębiony w gruncie, by mierzyć przepływ energii termicznej. „Kret” napotkał na zbyt duże tarcie i nie zanurzył się w grunt wystarczająco głęboko.

Dodatkowym problemem są olbrzymie zmiany temperatur pomiędzy dniem a nocą. W wyniku tych zmian generowane są dźwięki, które zakłócają pracę sejsmometru. Dodatkowo InSight pracuje głównie w nocy, gdyż za dnia wieją wiatry, powodujące, że urządzenie drży, co również zakłóca sygnały.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego nie zaprojektowano tych paneli pod minimalnym chociaż kątem, to by zmniejszyło osadzanie się pyłu. Druga sprawa - nie można by użyć ramienia jako dwignie do podniesienia lądownika z jednej strony a nawet lekkigo potrząśnięcia ?

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Ergo Sum napisał:

Nie rozumiem dlaczego nie zaprojektowano tych paneli pod minimalnym chociaż kątem, to by zmniejszyło osadzanie się pyłu.

W sumie to dziwne. Oczywiste rozwiązania jakie przychodzą na myśl to wycieraczki, wibracje wysokich częstotliwości albo wysoki ładunek elektryczny.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Ergo Sum said:

Druga sprawa - nie można by użyć ramienia jako dwignie do podniesienia lądownika z jednej strony a nawet lekkigo potrząśnięcia ?

Może jeszcze ma pajacyka zrobić? Znalazłem ekologiczną końcówką biznesową wykonaną z włókien kokosowca do łazików marsjańskich. W ofercie są również dostępne końcówki z tworzyw sztucznych w popularnych ostatnio kolorach tęczy :)

50417177-coconut-broom-stick-surrounded-

 

2 hours ago, peceed said:

W sumie to dziwne. Oczywiste rozwiązania jakie przychodzą na myśl to wycieraczki, wibracje wysokich częstotliwości albo wysoki ładunek elektryczny.

Opportunity jeździł po Marsie prawie 15 lat a Spirit ponad 6 lat bez wycieraczek ani skośnych paneli. Też kiedyś o tym myślałem, ale najwyraźniej mają powody, żeby nie komplikować łazika. Podstawowy to na pewno koszt i brak konieczności. Z tego, co pamiętam, to podmuchy marsjańskiego wiatru zdmuchują pył. Na wiki jest to opisane.

https://en.wikipedia.org/wiki/Cleaning_event

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.03.2021 o 20:59, cyjanobakteria napisał:

Może jeszcze ma pajacyka zrobić? Znalazłem ekologiczną końcówką biznesową wykonaną z włókien kokosowca do łazików marsjańskich. W ofercie są również dostępne końcówki z tworzyw sztucznych w popularnych ostatnio kolorach tęczy 

Czy mam długo jeszcze wysłuchiwać impertynencji kogoś kto nie potrafi się zachować?

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Ergo Sum said:

Czy mam długo jeszcze wysłuchiwać impertynencji kogoś kto nie potrafi się zachować?

Prawdopodobnie będziesz musiała się przyzwyczaić, ale możesz mnie zablokować. Przypomnę ci, bo najwyraźniej masz krótką pamięć, w swoim pierwszym poście skierowanym do mnie napisałaś, "Ludzi wypowiadających takie zdania powinno się separować od społeczeństwa" i "czytanie tego działa destrukcyjnie na samą korę mózgową", a w drugim, że wraz z innymi na wątku mamy "zgąbczenie mózgu" i jesteśmy "eko-ciemnotą". Przypomnieć coś jeszcze ekspertko od dobrego wychowania? Trochę mnie zradykalizowałaś tymi tyradami na wątkach o religii i ekologii, bo nieczęsto się zdarza, żebym był atakowany przez dewotki w internecie.

 

screenshot-01.thumb.png.2a8ac82e6a39f4a7dc380674cd18b293.png

 

screenshot-02.thumb.png.d4291246b3ad98c6a890b88ac05a54f3.png

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No już, już, idźcie na priv. :)

  • Haha 1
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.03.2021 o 20:59, cyjanobakteria napisał:

ale najwyraźniej mają powody, żeby nie komplikować łazika

Jeśli chodzi o masę to takie systemy lepiej podnoszą średnią moc baterii niż zwiększenie jej rozmiaru, a niezawodność nie pozbawia lądownika prądu tylko ogranicza go do obecnego poziomu. Najbardziej prawdopodobnym powodem jest taki, że nikt o tym wcześniej nie pomyślał.
 

21 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Trochę mnie zradykalizowałaś tymi tyradami na wątkach o religii i ekologii, bo nieczęsto się zdarza, żebym był atakowany przez dewotki w internecie.

Przypomniało mi to stary kawał:
Pani po wejściu do tramwaju nie mogąc usiaść w pewnym momencie rzuca na głos "Nie ma już prawdziwych dżentelmentów".
Na co siedzący młody mężczyzna odpowiada "Dżentelmeni są, tylko miejsc nie ma".

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, wilk said:

No już, już, idźcie na priv. :)

Na privie nie można się na3.1415 lać minusikami :)

 

9 hours ago, peceed said:

Jeśli chodzi o masę to takie systemy lepiej podnoszą średnią moc baterii niż zwiększenie jej rozmiaru, a niezawodność nie pozbawia lądownika prądu tylko ogranicza go do obecnego poziomu. Najbardziej prawdopodobnym powodem jest taki, że nikt o tym wcześniej nie pomyślał.

Nie pamiętam jak było z Sojurner, ale to misja pilotażowa. Doczytałem, że Opportunity i Spirit zostały zaprojektowane na kilka miesięcy i liczono się z utratą łazików po trzech miesiącach, co trochę dziwi, ale takie były założenia misji. W międzyczasie okazało się, że "cleaning events" czyszczą panele, co pozwoliło przedłużyć działanie. Curiosity i Perservance są zasilane RTG. Z nowszych pozostaje tylko Insight i chiński łazik, który jest jeszcze na orbicie, oba pojazdy zasilane panelami. Ingenuity to znowu misja pilotażowa. Z jakiegoś powodu nie instalują żadnych systemów czyszczących. Hipotezę, że w NASA pracują idioci można chyba wykluczyć :) Pamiętam, że Opportunity(?)  miał awarię grzałki albo sterownika, która powodowała, że łazik pobierał zbyt dużo prądu. Inżynierowie musieli kombinować, żeby nie rozładować baterii przez noc.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Hipotezę, że w NASA pracują idioci można chyba wykluczyć :)

Historia wynalazków pokazuje, że nie trzeba być idiotą aby czegoś nie zauważyć odpowiednio wcześnie. Co nie znaczy, że po zastosowaniu nowych rozwiązań inżynierowie nie powinni się czuć jak idioci, że nie wpadli na to wcześniej - to element nauki.
Masa całkiem bystrych ludzi nie jest w stanie myśleć kreatywnie, może się poruszać tylko tam, gdzie ktoś wcześniej ustawił tory.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 hours ago, peceed said:

Historia wynalazków pokazuje, że nie trzeba być idiotą aby czegoś nie zauważyć odpowiednio wcześnie.

Faktycznie :)

Wydaje mi się, że naukowcy zakładają misję na kilka miesięcy, w czasie których szacują niskie ryzyko, że pył na panelach będzie problemem. Wszystko ponad założenia misji jest bonusem. Dlatego nie projektują systemu odpylania, co obniża koszt misji. Jednak NASAJPL (oraz podwykonawcy) budują porządne roboty, które działają na powierzchni o wiele dłużej, a misje są przedłużane bez końca (do utraty pojazdu) i pył w którymś momencie zaczyna być problemem. Chociaż teraz zdają sobie sprawę z "cleaning events", wiec nie tak dużym, jak można sądzić. Margines na ryzyku Opportunity(?) wybitnie zmniejszyła wspomniana awaria z grzałką. Podejrzewam, że jak zmienią się priorytety misji, przetestują takie rozwiązania, bo utrata zasilania to jest spore ryzyko. Nie chce mi sie szukać czy chiński łazik ma jakikolwiek system tego typu, ale podejrzewam, że nie, bo absolutnym priorytetem jest udane lądowanie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tutaj właśnie należy szukać odpowiedzi... w bezpiecznym spełnieniu założeń. Chińczykom wystarczy obecnie bezpieczne lądowanie, by Winnie the Pooh pogratulował. Dla Amerykanów bezpieczne lądowanie to już zdecydowanie za mało i pojawiłyby się pytania o sensowność, profesjonalizm, wydane kwoty i takie tam, jeśli zaraz po lądowaniu się im spsuje łazik. Tak więc robimy bezpieczną misję, której cele jesteśmy w stanie osiągnąć w ciągu 2 lat. Oczywiście są duże szanse, że łazik pożyje dłużej, więc mamy bonus i brak pytań o sensowność, profesjonalizm i takie tam. Dokładanie zespołu czyszczącego i to w tak kluczowym elemencie, jak system zasilania, to niepotrzebne ryzyko. To już bardziej sensowne byłoby dołożenie do jakiejś dużej misji niewielkiego urządzenia z systemem czyszczącym, którego zadaniem będzie tylko i wyłącznie testowanie systemu czyszczącego. A jak nie wypali, to i tak nie to było zasadniczym elementem misji. Tak jak z Ingenuity. Gdyby zrobiono z tego całą misję, to byłoby duże ryzyko niepowodzenia całej misji i pytania o... A tak jak nie wypali, to nie wypali jakieś takie poboczne zajęcie, a nie cała misja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koszty utrzymania misji które zrealizowały swój program badawczy są ogromne, wartość dodana z każdym dniem coraz niższa. Jeśli zaprojektują za dobry sprzęt nie będą mogli go wyłączyć, a prestiżowo jest też coś na tym marsie mieć. Nie chce mi się wierzyć żeby kongres pozwolił na wysłanie 10 łazika skoro 9 poprzednich jeszcze działa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie wszystkie misje łazików były przedłużane do utraty pojazdów. Spirit i Opportunity były wystrzelone prawie 20 at temu, a Curiosity wylądował w 2012 roku, więc średnio jeden łazik amerykański na 5 lat. Kiedyś wyczytałem, że RTG na Curiosity i Perservance powinny wytrzymać co najmniej 15 lat. Zobaczymy czy mechanicznie tyle wytrzymają, a poruszają się wolno i ostrożnie, więc nie robią przebiegów jak Passat w dieslu u Czarneckego.

 

Klasyczna metoda lądowania chińskiego łazika (masa 240 kg) bez skycrane.

Quote

The Tianwen-1 rover is contained within an aeroshell attached to the orbiter. This conical structure will both protect and slow the rover during its fiery, hypersonic entry into the Martian atmosphere at the start of the landing attempt. A supersonic parachute will further slow the rover before retropropulsion engines provide the final deceleration for the soft landing.

https://www.space.com/china-mars-tianwen-1-spacecraft-lowers-orbit-for-landing

 

6 hours ago, dexx said:

Koszty utrzymania misji które zrealizowały swój program badawczy są ogromne, wartość dodana z każdym dniem coraz niższa.

To prawda, przypomniało mi się teraz, że Opportunity miał kilka innych awarii przez te 15 lat spędzonych na powierzchni Marsa. W efekcie kilka instrumentów naukowych zostało wyłączonych.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA ujawniły szczegóły dotyczące budowy silnika rakietowego o napędzie atomowym. Jądrowy silnik termiczny (NTP) DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations) powstaje we współpracy z Lockheed Martinem i BWX Technologies. Najpierw zostanie zbudowany prototyp, następnie silnik do pojazdów zdolnych dolecieć do Księżyca, w końcu zaś silnik dla misji międzyplanetarnych. Jeszcze przed kilkoma miesiącami informowaliśmy, że DRACO może powstać w 2027 roku. Teraz dowiadujemy się, że test prototypu w przestrzeni kosmicznej zaplanowano na koniec 2026 roku.
      To niezwykłe przyspieszenie prac – trzeba pamiętać, że zwykle projekty związane z przestrzenią kosmiczną i nowymi technologiami mają spore opóźnienie – było możliwe dzięki częściowemu połączeniu prac, które zwykle odbywają się osobno, w drugiej i trzeciej fazie rozwoju projektu. To zaś jest możliwe dzięki wykorzystaniu sprzętu i doświadczeń z dotychczasowych misji w głębszych partiach kosmosu. Budujemy stabilną i bezawaryjną platformę, w której wszystko, co nie jest silnikiem, to technologie o niskim ryzyku, mówi Tabitha Dodson, odpowiedzialna z ramienia DARPA za projekt DRACO.
      Wiemy, że niedawno zakończyła się pierwsza faza projektu, w ramach którego powstał projekt nowego reaktora. Nie ujawniono, ile faza ta kosztowała. Kolejne dwie fazy mają budżet 499 milionów USD. Jeśli prototyp zda egzamin, powstanie silnik dla misji na Księżyc. Przyniesie on spore korzyści. Napędzane nim rakiety będą przemieszczały się szybciej, zatem szybciej dostarczą ludzi, sprzęt i materiały na potrzeby budowy bazy na Księżycu. Jednak największe korzyści z nowego silnika ujawnią się podczas misji na Marsa.
      Okno startowe misji na Czerwoną Planetę otwiera się co 26 miesięcy i jest dość wąskie. Dzięki lepszym silnikom i szybszym rakietom okno to można poszerzyć, co ułatwi planowanie i przeprowadzanie marsjańskich misji. Nie mówiąc już o tym, że skrócenie samej podróży będzie korzystne dla zdrowia astronautów poddanych promieniowaniu kosmicznemu. Prędkość obecnie stosowanych silników jest ograniczona przez dostępność paliwa i utleniacza. Silnik z reaktorem atomowym działałby dzięki ogrzewaniu ciekłego wodoru z temperatury -253 stopni Celsjusza do ponad 2400 stopni Celsjusza i wyrzucaniu przez dysze szybko przemieszczającego się rozgrzanego gazu. To on nadawałby ciąg rakiecie.
      Pomysłodawcą stworzenia napędu atomowego jest polski fizyk Stanisław Ulam, który przedstawił go w 1946 roku. Dziesięć lat później rozpoczęto Project Orion. Efektem prac było powstanie prototypowego silnika, który został przetestowany na ziemi. Obecnie takie testy nie wchodzą w grę. Zgodnie z dzisiejszymi przepisami naukowcy musieliby przechwycić gazy wylotowe, usunąć z nich materiał radioaktywny i bezpiecznie go składować. Dlatego też prototyp zostanie przetestowany na orbicie 700 kilometrów nad Ziemią. Ponadto w latach 50. wykorzystano wzbogacony uran-235, taki jak w broni atomowej. Obecnie użyty zostanie znacznie mniej uran-235. Można z nim bezpieczne pracować i przebywać w jego pobliżu, mówi Anthony Calomino z NASA. Drugi z podobnych projektów, NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application), doprowadził do stworzenia dobrze działającego silnika. Ze względu na duże koszty projekt zarzucono.
      Reaktor będzie posiadał liczne zabezpieczenia, które nie dopuszczą do jego pełnego działania podczas pobytu na ziemi. Dopiero po opuszczeniu naszej planety będzie on w stanie w pełni działać.
      W czasie testów zostaną sprawdzone liczne parametry silnika, w tym jego ciąg oraz impuls właściwy. Impuls właściwy obecnie stosowanych silników chemicznych wynosi około 400 sekund. W przypadku silnika atomowego będzie to pomiędzy 700 a 900 sekund. NASA chce też sprawdzić, na jak długo wystarczy 2000 kilogramów ciekłego wodoru. Inżynierowie mają nadzieję, że taka ilość paliwa wystarczy na napędzanie rakiety przez wiele miesięcy. Obecnie górny człon rakiety nośnej ma paliwa na około 12 godzin. Silniki NTP powinny być od 2 do 5 razy bardziej efektywne, niż obecne silniki chemiczne. A to oznacza, że napędzane nimi rakiety mogą lecieć szybciej, dalej i zaoszczędzić paliwo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analiza danych z misji InSight wykazała, że jądro Marsa jest całkowicie płynne. Ma więc inną budowę niż jądro Ziemi, gdzie stałe jądro wewnętrzne otoczone jest przez płynne jądro zewnętrzne. Dotychczas nikt nie był w stanie stwierdzić, jaki jest stan skupienia jądra Czerwonej Planety. Udało się to dopiero uczonym z USA, Belgii, Niemiec i Francji, którzy podczas swoich badań wykorzystali dane z InSight.
      Zrozumienie struktury wewnętrznej oraz atmosfery Marsa jest niezbędne do opisania historii tworzenia się i ewolucji planety. Wysłana w 2018 roku InSight zebrała unikatowe dane na temat jej budowy zewnętrznej. Misja zakończyła się w grudniu ubiegłego roku, ale naukowcy z całego świata wciąż analizują przysłane przez nią dane.
      Na ich podstawie badacze stwierdzili, że pod płaszczem, które w całości jest ciałem stałym, znajduje się jądro o średnicy 1835 ± 55 km i średniej gęstości 5955–6290 kg/m3. Nasze analizy danych z InSight stanowią argument przeciwko istnieniu stałego jądra wewnętrznego i pokazują kształt jądra wskazując, że głęboko w płaszczu istnieją wewnętrzne anomalie masy. Znaleźliśmy też dowody na powolny wzrost tempa ruchu obrotowego Marsa, który może być powodowany długoterminowym trendem w wewnętrznej dynamice Marsa lub wpływem jego atmosfery i pokryw lodowych, czytamy w artykule opublikowanym na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wysłana przez Zjednoczone Emiraty Arabskie marsjańska misja Hope wykonała pierwsze zdjęcia księżyca Deimos w wysokiej rozdzielczości. Deimos to mniejszy i mniej zbadany z dwóch księżyców Marsa. Dzięki odpowiedniej orbicie Hope możliwe było wykonanie zdjęć Deimosa z każdej strony. Jak poinformował główny naukowiec misji, Hessa Al Matroushi z Mohammed Bin Rashid Space Centre, fotografie wykonano z odległości 100 kilometrów.
      Na pokładzie Hope znajdują się trzy instrumenty naukowe: spektrometr działający w ultrafiolecie, spektrometr podczerwieni oraz aparat o wysokiej rozdzielczości. Dzięki już przeprowadzonym przez Hope badaniom wiemy, że spektrum Deimosa w zakresie ultrafioletu odpowiada spektrum drugiego z księżyców, Fobosa. To oznacza, że oba prawdopodobnie pochodzą z Marsa, od którego się oddzieliły.
      Celem misji Hope jest badanie atmosfery Marsa. Została ona niedawno przedłużona na kolejny rok, z nadzieją, że uda się przeprowadzić badania wpływu zmian cykli słonecznych na Czerwoną Planetę. Misja ZEA ma również pomóc organizatorom kolejnych wypraw. Takich jak na przykład japońska Martian Moon Exploration, która ma ruszyć w przyszłym roku w kierunku Fobosa i Deimosa. Japończycy chcą lepiej zbadać oba księżyce i pobrać próbki z Fobosa. "Bardzo ważnym jest, by jedna misja przynosiła korzyści innym. Nikt nie jest w stanie przeprowadzić wszystkich badań", podkreśla Al Matroushi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Łazik Perseverance rozpoczął tworzenie na Marsie zapasowego magazynu próbek. W miejscu zwanym Three Forks złożona została tytanowa tuba z próbkami marsjańskich skał. W ciągu najbliższych 2 miesięcy łazik pozostawi tam w sumie 10 pojemników, tworząc pierwszy w historii skład próbek na innej planecie.
      Za 10 lat próbki mają trafić na Ziemię w ramach misji Mars Sample Return. Plan ich przywiezienia zakłada, że to Perseverance zawiezie je do lądownika Sample Retrieval Lander, na pokładzie którego znajdzie się rakieta Mars Ascent Vehicle oraz zbudowane przez Europejską Agencję Kosmiczną Sample Transfer Arm. Europejskie ramię przeładuje przywiezione próbki z Perseverance do Mars Ascent Vehicle. Na pokładzie Sample Retrieval Lander znajdą się też dwa śmigłowce bazujące na architekturze Ingenuity. Zostaną one wykorzystane, gdyby z jakichś powodów Perseverance nie mógł dostarczyć próbek. Wówczas śmigłowce zabiorą próbki ze składu zapasowego i dostarczą je do pojazdu. Następnie z powierzchni Marsa wystartuje Mars Ascent Vehicle, który zawiezie je do czekającego na orbicie pojazdu Earth Return Orbiter. Ten zaś przetransportuje próbki na Ziemię. W tej chwili plan przewiduje, że Earth Return Orbiter zostanie wystrzelony jesienią 2027 roku, a Sample Retrieval Lander wiosną 2028. Próbki mają trafić na Ziemię w roku 2033.
      Obecnie Perseverance ma na pokładzie 17 pojemników z próbkami, w tym 1 z próbką atmosfery. Pierwszy pojemnik złożony w Three Forks zawiera skały pobrane 31 stycznia 2022 roku na obszarze South Séítah w Kraterze Jezero.
      Cały proces składowania próbki trwał godzinę. Po tym, gdy pojemnik wypadł spod podwozia łazika, inżynierowie musieli sprawdzić, czy nie znajdzie się pod kołami Perseverance, gdy ten będzie odjeżdżał, ani czy nie ustawił się pionowo. Pojemniki na jednym końcu są płaskie, co ma ułatwić ich przyszłe zebranie. Jednak przez to istnieje ryzyko, że ustawią się pionowo. Podczas testów naziemnych działo się tak w 5% przypadków.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dnia 20 lipca 1976 roku lądownik Viking 1 stał się pierwszym wysłanym przez człowieka pojazdem, który z powodzeniem wylądował i podjął pracę na Marsie. Na przysłanych przez niego zdjęciach naukowcy zobaczyli nie to, czego się spodziewali. Zamiast śladów wielkiej powodzi ujrzeli zagadkowy, pokryty głazami krajobraz. Teraz naukowcy z Planetary Science Institute dowodzą, że Viking 1 wylądował na krawędzi pola osadów powstałego w wyniku gigantycznego tsunami.
      Lądownik miał szukać śladów życia na Marsie, więc inżynierowie i naukowcy wykonali żmudną pracę wybrania miejsca lądowania na podstawie najwcześniejszych dostępnych zdjęć Marsa oraz danych pochodzących ziemskiego radaru badającego powierzchnię Czerwonej Planety, mówi główny autor badań, doktor José Alexis Palermo Rodriguez. Wybrali więc obszar, który wyglądał jak miejsce wielkie powodzi. Jednak okazało się, że jego wygląd nie odpowiada scenariuszowi „zwykłej” powodzi. Kolejne badania i zdjęcia Marsa sugerowały raczej, że doszło tam do tsunami. Teraz Rodriguez i jego zespół znaleźli pozostałość po prawdopodobnym sprawcy tsunami – krater uderzeniowy Pohl o szerokości 110 kilometrów.
      Krater znajduje się na północnych nizinach Marsa. Powstał na osadach, które prawdopodobnie uformowały się, gdy miejsce to zostało po raz pierwszy zalane podczas tworzenia się wielkiego oceanu. Na podstawie rozmiarów krateru i serii symulacji naukowcy doszli do wniosku, że przed 3,4 miliardami lat w Marsa uderzyła asteroida o średnicy około 9 lub 3 kilometrów – wszystko zależy od właściwości podłoża, na które spadła – i wywołała tsunami z falami o wysokości do 250 metrów, które powędrowały 1500 kilometrów od miejsca uderzenia.
      Gdy myślimy o tsunami wyobrażamy sobie ścianę wody zbliżającą się do wybrzeża i je zalewającą. Tutaj mogło przebiegać to inaczej. Mieliśmy ścianę czerwonawej wzburzonej wody poruszającej się w górę i w dół wraz z niesionym skałami i gruntem, mówi Rodriguez. Jako że Mars ma słabszą grawitację niż Ziemia, woda i skały opadały wolniej niż na naszej planecie.
      Uczeni z Planetary Science Institute mówią, że w miejscu lądowania Vikinga 1 zapewne znajdują się bardzo stare osady oceaniczne wyrzucone przez tsunami. Głazy widoczne na pierwszych zdjęciach przysłanych z powierzchni Marsa to prawdopodobnie skały przemieszczone przez megatsunami.
      Zdaniem uczonych uderzenie, które wywołało megatsunami na Marsie było bardzo podobne do upadku asteroidy, która zabiła dinozaury. W obu przypadkach asteroida spadła do płytkich wód (ok. 200 metrów głębokości), oba kratery uderzeniowe mają około 100 km średnicy i obaw wywołały fale o podobnej wysokości, które na podobną odległość zalały ląd.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...