Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nie było aż tak różowo...

Rekomendowane odpowiedzi

Do tej pory uważano, że życie w dawnej stolicy starożytnego Egiptu Tell el-Amarnie opływało w dostatki. Przynajmniej to starano się przekazać w dziełach sztuki z tamtego okresu. Po zbadaniu szczątków "zwykłych" Egipcjan z cmentarza wyszło jednak na jaw, że wielu z nich cierpiało na anemię, złamania, zaburzenia wzrostu (jego zahamowanie). Wysoka śmiertelność nieletnich również znajdowała się na porządku dziennym.

Profesor Jerome Rose, antropolog z University of Arkansas, sądzi, że dorosłych pogrzebanych na terenie tej nekropolii zwożono z różnych części kraju. Oznacza to, że przed okresem amarneńskim w Egipcie wystąpił okres niedostatku. Może przeciętnemu Egipcjaninowi nie wiodło się wtedy zbyt dobrze i Amenhotep postanowił, że trzeba coś zrobić, by zmienić ten stan rzeczy.

Tell el-Amarna (staroegipskie Achetaton) to miasto nad środkowym biegiem Nilu, oddalone o 320 km na południe od Kairu. Było stolicą Egiptu za panowania Amenhotepa IV Echnatona, czyli w 1. połowie XIV wieku p.n.e. Po śmierci tego faraona miasto w dużej mierze opuszczono. Amenhotep mieszkał tam i tworzył przez 15 lat.

Profesor Barry Kemp z Uniwersytetu w Cambridge jest szefem Projektu Amarna. Chce zwiększyć powszechną wiedzę na temat Tell el-Amarny i okolic. Uważa, że jak dotąd zbyt małą uwagę poświęcano szaremu Egipcjaninowi. Wykopaliska prowadzono na bardzo wielu zwykłych cmentarzach, ale koncentrowano się na wydobywaniu przedmiotów, a nie na ludzkich szczątkach. Przypomina on, że badanie kondycji populacji na podstawie pozostałości jej członków jest, o dziwo, stosunkowo nową praktyką. Podczas gdy malowidła z grobowców wielmożów kreowały wizję obfitości darów, szkielety członków społeczności "mówiły" coś zupełnie innego. Same dzieła sztuki także stanowią dokumentację. Widnieją na nich na przykład młodzi ludzie z urazami kręgosłupa, powstałymi najprawdopodobniej podczas budowy stolicy.

Badanie szkieletów wykazało, że anemia dotyczyła aż 74% dzieci i młodzieży oraz 44% dorosłych. Średni wzrost mężczyzny wynosił 159, a kobiet – 153 cm. Profesorowie wytłumaczyli, że wzrost jest miarą stopy życiowej społeczeństwa. Niski oznacza, że w diecie brakowało białka. Wg Kempa, dalsze wykopaliska na tym stanowisku powinny potwierdzić wnioski zespołu. Naukowcy podkreślają, że ich spostrzeżenia nie wykluczają, że mimo sytuacji, Amenhotep był bardzo opiekuńczy i dobry dla swoich poddanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Badanie szkieletów wykazało, że anemia dotyczyła aż 74% dzieci i młodzieży oraz 44% dorosłych. Średni wzrost mężczyzny wynosił 159, a kobiet - 153 cm.

 

Gdyby przekopali współczesne groby też doszliby do tych samych wniosków ;D skoro w ,,szynka,, jest pół na pół z wodą , kurczak na antybiotykach, a emerytury nie starczają do 1, do tego konserwanty,  brudna woda i powietrze. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że nie ważne czy to demokracja, anarchia czy inne gówna zawsze władza będzie kraść, jedni mniej drudzy bardziej, i szczają na zwykłych obywateli w podobny sposób. Wszystko sprowadza się do jednego, pieniędzy - największego błędu ludzkości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
pieniędzy - największego błędu ludzkości.

A z drugiej strony - jak wyobrażasz sobie wymianę dóbr? Jak wyobrażasz sobie samodzielne wybudowanie domu bez zdobycia materiałów od osób trzecich? Może handel wymienny? Tylko czy wykonawca domu zgodzi się przyjąć 500 krów i 300 świń w zamian za postawienie Twojej chaty?

 

To nie pieniądz jest głupi, tylko człowiek, który nieumiejętnie z niego korzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tylko czy wykonawca domu zgodzi się przyjąć 500 krów i 300 świń w zamian za postawienie Twojej chaty?

 

Chyba że to ty później pomożesz mu wybudować jego dom - wtedy świnie nie potrzebne, a oboje będziecie mieli gdzie mieszkać ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale niekoniecznie on będzie potrzebował domu, a może będzie mu potrzebna np. naprawa klimatyzacji w samochodzie. A ja takowej nie umiem naprawić i co wtedy? Właśnie po to powstał pieniądz - pozwala sprowadzić wartość towarów i usług do wspólnego mianownika, do pojedynczego środka, którym można się wymieniać. Powtarzam: to nie pieniądz jest zły, to sposób korzystania z niego przez ludzi. Gdyby nie oszukiwali się na pieniądzach, oszukiwaliby się na niechlujnym budowaniu domów albo podkradaniu sobie jabłek ze spiżarni. Niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Właśnie po to powstał pieniądz - pozwala sprowadzić wartość towarów i usług do wspólnego mianownika, do pojedynczego środka, którym można się wymieniać

 

I w tym samym czasie powstali ci co nim manipulują okradając obie stony , przez całe ich życie. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nigdzie nie napisałem, że było inaczej. Napisałem nawet coś bardzo podobnego: że to ludzie są winni temu, że z gruntu niezła idea stała się koszmarem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
z gruntu niezła idea stała się koszmarem.

 

ruszyła.... ?? 

 

,, Ludzie ludziom zgotowali ten los" - dlaczego??  = niewiedza = brak powszechnego rozumienia i postępowania w zgodzie z własnym i cudzum PM.

 

,, Rób zawsze tak jak chcesz by inni robili tobie'' - z naciskiem na zawsze (a nie jak widać). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomysły przodków nie przestają nas zadziwiać. Na załączonych zdjęciach możecie zobaczyć pistolety-pułapki oraz „trumienne torpedy”, wykorzystywane do ochrony grobów przed rabusiami. W XIX wieku, w związku z szybkim rozwojem medycyny i uczelni medycznych, pojawiło się duże zapotrzebowanie na zwłoki do przeprowadzania sekcji. Zaspokajaniem zapotrzebowania zajmowały się gangi rezurekcjonistów, okradające świeże groby z ciał.
      Rodziny uciekały się do różnych sposobów ochrony miejsc pochówku. Z relacji chirurga Bransby'ego Blake'a Coopera z Wielkiej Brytanii wiemy, że wykorzystywano m.in. znane od co najmniej XVII wieku pistolety-pułapki używane do ochrony posiadłości przed rabusiami czy lasów przed kłusownikami. Broń taka była umieszczana w chronionym miejscu, a od spustu przeciągano linki. Wystrzał następował, gdy złoczyńca nastąpił na linkę. Jak przekonuje Cooper, na cmentarzach taka metoda nigdy się nie sprawdziła. Rezurekcjoniści – o ile nie współpracowali z grabarzami lub strażnikami cmentarza – wysyłali na pogrzeb kobietę, która obserwowała, gdzie umieszczana jest broń i jak przeciągane są linki. W nocy przychodzili na cmentarz i kradli ciało, a następnie wszystko, włącznie z pułapką, ustawiali na swoim miejscu tak, by nie było widać śladów ich działalności.
      W 1825 roku Edward Harbord, 3. baron Suffield stwierdził, że kłusownicy to praktycznie jedyne osoby, które unikają postrzelenia przez ukrytą w lasach broń i przywołując przypadek, w którym przestępcy rozmontowali pułapkę, a następnie zamontowali ją na publicznej drodze, omal nie zabijając w ten sposób młodej kobiety, zaproponował wprowadzenie zakazu stosowania tego typu rozwiązań. Propozycję barona odrzucono, jednak już w 1827 roku, po kilku kolejnych wypadkach, wprowadzono zakaz ustawiania pułapek z broni mogącej zrobić komuś krzywdę. Przez jakiś czas w takich pułapkach stosowano więc ślepe naboje, jednak los takich rozwiązań był przesądzony.
      Rezurekcjoniści działali też w USA. Ich najgłośniejszym „wyczynem” była kradzież ciała kongresmena Johna Scotta Harrisona, syna prezydenta Williama Henry'ego Harrisona i ojca prezydenta Benjamina Harrisona. Jego zwłoki znaleziono w Ohio Medical College i ponownie pochowano.
      W Stanach Zjednoczonych opracowano też skuteczniejsze sposoby walki z rabusiami grobów. Jak donosił Stark Country Democrat, dnia 17 stycznia 1881 roku pewien rezurekcjonista, niejaki Dipper, zginął na cmentarzu w Mount Vernon w Ohio, a jeden z jego wspólników doznał złamania nogi. Był to wynik działania „trumiennej torpedy” autorstwa artysty Philipa K. Clovera.  Uzyskał on w 1878 roku patent na wkładaną pod wieko trumny „torpedę”, która strzelała, gdy złodzieje otwierali trumnę. Jeszcze inny rodzaj torpedy opatentował w 1881 roku sędzia Thomas N. Howell. Tutaj broń była zakopywana nad trumną i z nią połączona. Całość działała jak mina, ładunek wybuchał, gdy rabuś nastąpił na linkę.
      Pomimo kilku spektakularnych przypadków użycia „trumiennych torped” – z których część to zapewne plotki – tego typu urządzenia nigdy nie cieszyły się szczególną popularnością. Były to dziwactwa wytwarzane po to, by zarobić na powszechnej obawie przed obrabowaniem grobu bliskiej osoby. Tak naprawdę trzeba było przez kilka dni lub tygodni pilnować grobu, by ciało na tyle się rozłożyło, żeby było bezużyteczne, stwierdza antropolog doktor Kate Meyers Emery.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas prac archeologicznych na średniowiecznym cmentarzu w Deiningen w Bawarii znaleziono rzadkie dobra luksusowe. Archeolodzy odkryli grzebień z kości słoniowej ozdobiony niezwykłymi scenami animalistycznymi oraz misę z Afryki z niespotykanymi znakami. Na przedmioty natrafiono w bogato wyposażonych grobach z VI wieku.
      W tamtych czasach musiały być to naprawdę luksusowe przedmioty, cieszy się konserwator generalny profesor Mathias Pfeil, dyrektor Bawarskiego Krajowego Biura Ochrony Zabytków. To pokazuje, jak daleko sięgały kontakty handlowe nawet po upadku Cesarstwa Rzymskiego.
      Obecnie trudno powiedzieć, jak takie luksusowe przedmioty trafiły na tereny zamieszkane przez Alamanów, nad którymi władzę sprawowali Frankowie. Mógł to być podarunek władcy dla ważnego poddanego, część trybutu lub łup wojenny.
      Grzebień znaleziono w grobie mężczyzny, który zmarł w wieku 40–50 lat. Wraz z nim do grobu złożono długi miecz, włócznię, tarczę i topór bojowy. Mężczyzna musiał być znaczącym członkiem swojej społeczności, a obecność ostróg i szczątki ogłowia wskazują, że walczył konno. Przy prawej stopie znaleziono pozostałości torby, a w niej nożyce i piękny grzebień z kości słoniowej.
      Oba te przedmioty służyły do dbania o włosy i brodę. Grzebienie są spotykane w grobach z wczesnego średniowiecza, ale nie mają takiej konstrukcji, nie są wykonane z kości słoniowej, ani nie są tak wysokiej jakości jak ten z Deiningen. Pochodząca z VI wieku rzeźba w kości słoniowej to niezwykle rzadkie znalezisko. A grzebień jest tym bardziej niezwykły, że uwidoczniono na nim świecką scenę, na której widzimy zwierzęta podobne do gazeli uciekające przed drapieżnikami.
      Naukowcy nie są w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy mamy tu rzeczywiście do czynienia z przedstawieniem zwierząt z Afryki – na co wskazywałyby gazele. Zabytku nie ma też z czym porównać. Nie znamy innych grzebieni z tego okresu z podobnymi przedstawieniami. Więc to nie tylko niezwykłe odkrycie archeologiczne, ale również ważne dzieło sztuki, mówi odpowiedzialny za wykopaliska doktor Joahnn friedrich Tolksdorf. Pojedyncze zdobione grzebienie z tego okresu można zobaczyć z Luwrze, muzeum w Kairze oraz w Muzeum Watykańskim, jednak wszystkie one zostały ozdobione motywami chrześcijańskimi.
      Misa została odkryta w grobie kobiety zmarłej w wieku 30–40 lat. Wraz z nią złożono biżuterię, żywność i czółenko tkackie. Wiadomo, że misa nie jest miejscowej produkcji, to afrykańska ceramika czerwonopolerowana, wytwarzana pomiędzy I a VII wiekiem w prowincji Afryka Prokonsularna, przede wszystkim na terenie dzisiejszej Tunezji. Ceramika ta była szeroko rozpowszechniona w basenie Morza Śródziemnego, jednak tutaj mamy do czynienia z pierwszym przykładem takiego zabytku odkrytego tak daleko na północy.
      Na dnie misy widzimy odciśnięty krzyż, a na jej krawędziach widnieją wyryte znaki przypominające pismo. Nie wiadomo, czy to przypadkowe gryzmoły, litery, symbole ozdobne czy może magiczne. W państwie Franków korzystano z alfabetu łacińskiego, a Alamanowie chętnie sięgali po runy. Często spotyka się je w formie krótkich napisów na różnego typu obiektach. Najczęściej są to ustalone formułki lub podpisy właścicieli przedmiotu. Nie wiadomo jednak, czym są znaki na misie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Poszukiwania życia poza Układem Słonecznym skupiają się obecnie na identyfikowaniu planet znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd. Jednak życie może istnieć nie tylko na planetach. The Astrophysical Journal szykuje publikację artykułu badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside i Uniwersytetu Południowego Queensland, którzy zidentyfikowali ponad 100 olbrzymich planet mogących posiadać księżyce zdolne do podtrzymania życia. Przyszła generacja teleskopów może odnaleźć te księżyce i szukać w ich atmosferach sygnatur życia.
      W ciągu ostatniej dekady odkryto tysiące planet pozasłonecznych. Wiele z nich to planety skaliste, które znajdują się w takiej odległości od swojej gwiazdy, że może istnieć na nich woda w stanie ciekłym. Innym miejscem, gdzie potencjalne można znaleźć życie są księżyce gazowych olbrzymów, podobnych do Jowisza.
      W Układzie Słonecznym znamy 175 księżyców krążących wokół 8 planet. Większość z tych księżyców krąży wokół Saturna i Jowisza, które znajdują się poza ekosferą Słońca. Jednak w innych układach planetarnych sytuacja może być inna. Jeśli w naszych poszukiwaniach życia uwzględnimy skaliste egzoksiężyce, to znacząco zwiększy się liczba miejsc, w których możemy szukać, mówi profesor Stephen Kane z UC Riverside.
      Naukowcy zidentyfikowali dotychczas 121 wielkich planet, znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd. Średnica każdej z tych planet jest co najmniej trzykrotnie większa od średnicy Ziemi, zatem mało prawdopodobne, by były to planety skaliste. Jednak każda z nich może posiadać liczne skaliste duże księżyce.
      Dotychczas nie potwierdzono istnienia żadnego egzoksiężyca, jednak naukowcy spekulują, że na tego typu ciele niebieskim mogą istnieć warunki do życia lepsze nawet niż na Ziemi. Księżyc taki otrzymuje energię nie tylko z gwiazdy, ale również korzysta z energii wypromieniowywanej przez planet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Harvarda wystarczy przestrzegać pięciu zaleceń, by przedłużyć swoje życie o ponad dekadę. Na podstawie danych z 30-letnich badań dotyczących różnych stylów życia, uczeni zauważyli, że kobiety i mężczyźni, którzy prowadzili najzdrowszy tryb życia byli narażeni na 82% mniejsze ryzyko zgonu powodu chorób układu krążenia i o 65% mniejsze ryzyko zgonu z powodu nowotworu.
      Te pięć zaleceń to zdrowa dieta, regularne ćwiczenia, utrzymywanie prawidłowej wagi ciała, unikanie palenia tytoniu oraz spożywanie jedynie umiarkowanej ilości alkoholu. Całościowa analiza wpływu stylu życia na spodziewaną długość życia zostanie opublikowana w dzisiejszym numerze pisma Circulation.
      Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health przeanalizowali dane dotyczące 78 865 kobiet, które brały udział w trwających 34 lata badaniach Nurses' Healt Study oraz 44 354 mężczyzn, uczestników prowadzonych przez 27 lat badań Health Professionals Follow-up Study. Za zdrowy wskaźnik masy ciała uznano ten mieszczący się w przedziale 18,5-24,9. Odpowiednia ilość ćwiczeń fizycznych to co najmniej 30 minut umiarkowanej aktywności fizycznej dziennie, a umiarkowana ilość alkoholu to odpowiednik dziennego spożycia do 150 mililitrów wina w przypadku kobiet i do 300 mililitrów wina w przypadku mężczyzn.
      Badania wykazały, że 50-letni uczestnik badania, który nie prowadzi zdrowego trybu życia może spodziewać się, że przeżyje dodatkowo 29 lat jeśli jest kobietą i 25,5 roku jeśli jest mężczyzną.  Z kolei 50-letnia osoba prowadząca zdrowy tryb życia przeżyje średnio 43,1 lat jeśli jest kobietą i 37,6 lat w przypadku mężczyzny. Innymi słowy zdrowy tryb życia przedłużał życie kobiety średnio o 14 lat, a życie mężczyzny średnio o 12 lat. Osoby, które prowadziły zdrowy tryb życia z o 74% mniejszym prawdopodobieństwem umierały w czasie wspomnianych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Wyspie Św. Heleny natrafiono na cmentarzysko z XIX w., na którym, wg szacunków, pochowano co najmniej 5 tys. niewolników. To ofiary transatlantyckiego handlu niewolnikami przez cieszące się złą sławą Przejście Środkowe, pas na Oceanie Atlantyckim, przez który przewożono ludzi z Afryki do Ameryki.
      Na pochówek natrafili archeolodzy z Uniwersytetu Bristolskiego, prowadzący prace poprzedzające budowę nowego lotniska. Wyspa Św. Heleny była przystanią dla niewolników dostarczanych przez brytyjską marynarkę królewską, która w latach 1840-1872 zwalczała handel niewolnikami (w 1833 r. parlament uchwalił ustawę znoszącą niewolnictwo na terenie Imperium Brytyjskiego, z wyjątkiem terytoriów będących własnością East India Company oraz wyspy Cejlon i Wyspy Świętej Heleny). W tym czasie na wyspę trafiło 26 tys. uwolnionych niewolników, z których większość skierowano do obozu w Dolinie Ruperta. Złe warunki na statkach zbierały swoje krwawe żniwo, w dodatku w dolinie zawsze wiało, prażyło słońce i było sucho. Łatwo sobie wyobrazić, że nie jest to idealne miejsce do ulokowania dużej liczby osób czy założenia szpitala.
      Część cmentarza badano w latach 2006-2008, ponieważ tamtędy miała przebiegać droga na lotnisko. Odkryto ok. 325 ciał, złożonych w pojedynczych, kilkuosobowych i masowych pochówkach. Tylko 5 osób pogrzebano w trumnach. Groby były płytkie, a szczątki zakopywano pobieżnie, jakby naprędce. Matki leżały z dziećmi, a niektóre osoby umieszczono tak blisko siebie, że można zakładać, że to krewni.
      Teraz zespół doktora Andrew Pearsona po raz pierwszy opublikował wyniki badania szczątków i zakopanych z nimi przedmiotów. Analiza kości ujawniła, że 83% zmarłych to dzieci, nastolatki i młodzi dorośli (handlarze szukali takich osób, zakładając, że będą długo żyć i służyć panu). W większości przypadków przyczyna zgonu okazała się niejasna. Antropolodzy byli na to przygotowani, bo odwodnienie, czerwonka i ospa, główne bolączki niewolników ze statków, nie pozostawiają "patologicznych śladów". Natrafiono jednak na dowody świadczące o szkorbucie i przemocy. Dwoje starszych dzieci prawdopodobnie zginęło od postrzału.
      Archeolodzy zauważyli liczne modyfikacje zębów w postaci rzeźbień przedniej powierzchni. Zachowały się też miedziane bransoletki, koraliki, a także tkaniny, np. wstążki. Poza tym znaleziono metalowe tabliczki, które pozwalały zidentyfikować niewolnika po numerze lub imieniu.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...