Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
Sign in to follow this  
KopalniaWiedzy.pl

Do konserwacji trafiła niebagatelnych rozmiarów zasłona wielkopostna z kościoła w Łodygowicach

Recommended Posts

Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Katowicach poinformował, że w połowie lutego do pracowni konserwatorskiej wyruszyła mierząca 4 na 4 m zasłona wielkopostna z wyposażenia kościoła pw. św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Łodygowicach (pow. żywiecki). Zasłona łodygowicka powstała w 1842 r. Jest dziełem Antoniego Krząstkiewicza i jego syna Wincentego, co potwierdza inskrypcja. Jest to widoczne również na samej zasłonie - jedne sceny są malowane lepiej, a inne słabiej.

Zasłona wielkopostna z Łodygowic

Jak wyjaśnia ks. dr Szymon Tracz, diecezjalny konserwator zabytków i sztuki sakralnej diecezji bielsko-żywieckiej, przewodniczący Diecezjalnej Komisji Architektury i Sztuki Sakralnej Diecezji Bielsko-Żywieckiej, malowaną na płótnie zasłonę spuszczano spod stropu pomiędzy barokowe retabulum i odsunięty od nastawy ołtarz z bogato dekorowanym tabernakulum. Na awersie w układzie ramowym w centrum umieszczono scenę ukrzyżowania Chrystusa. Po jej bokach w dolnej strefie przedstawiono modlitwę w Ogrójcu i zdradę Judasza, a wyżej stawianie krzyża i zdjęcie z krzyża. Ponad kwaterą centralną namalowano ostatnią wieczerzę flankowaną przez pokutującego św. Piotra i pokutującą św. Marię Magdalenę. Rewers zasłony zdobi wizerunek krzyża z narzędziami męki Pańskiej (arma Christi) - powiedział cytowany przez portal Diecezji historyk sztuki.

Pochodzenie zwyczaju i zachowane zasłony

Niegdyś tego typu obiekty były wykorzystywane w liturgii wielkopostnej. Dziś wyszły z użycia, dlatego tylko niektóre świątynie mogą się poszczycić zachowanymi zasłonami. Kurtyny niszczono albo naciągano na blejtramy i oprawiano jak obrazy. Wg zachowanych z XI w. wzmianek w kronikach i regułach klasztornych, zwyczaj najpierw wprowadzili opaci w swoich zgromadzeniach, a dopiero później kościoły parafialne.

Jak podkreśliła w przesłanym nam mailu Lucyna Borczuch, przewodniczka oprowadzająca po kościele w Orawce, współautorka wydanej właśnie książki pt. "Sacrum na płótnie malowane", nie wiemy jeszcze na pewno, ile takich tkanin zachowało się w Polsce. Ja znam 17 sztuk w 10 miejscowościach położonych w trzech województwach. Najstarsza tkanina znajduje się w Orawce (Pieta pod krzyżem, 1676), największa w Jasienicy Rosielnej (ma ponad 28,6 m2 powierzchni). Mianem kurtyn można określić płótna z Orawki, Jasienicy Rosielnej i Łodygowic. Pozostałe zasłony wielkopostne mają poniżej 6 m2 powierzchni.

Używane zgodnie z przeznaczeniem są w Orawce, Jasienicy Rosielnej i od zeszłego roku w Łopusznej. Czekamy na Łodygowice. W tym roku [zasłony] wiszą już w Jasienicy i Łopusznej, w Orawce stosowane są od wigilii 5. niedzieli wielkiego postu - dodaje regionalistka i edukatorka dziedzictwa kulturowego Orawy.

Najstarsza wzmianka o zasłonie wielkopostnej pochodzi z 895 r. z klasztoru St. Gallen, a na obecnym terytorium Polski pochodzi z kręgu wrocławskiego klasztoru kanoników regularnych reguły św. Augustyna na Piasku we Wrocławiu. Doktor Piotr Szukiel wyjaśnił naszej redakcji, iż w Kronice opatów klasztoru NMP na Piasku znajduje się informacja, że w 1395 roku opat Mikołaj ufundował zasłonę wielkopostną. A wzmianki o jej użyciu znajdujemy w Liber ordinarius tego klasztoru z roku 1440. W połowie XV wieku w źródłach śląskich pojawiają się bardzo liczne wzmianki o używaniu zasłon wielkopostnych.

Początkowo zasłony takie wieszano, by oddzielić grzesznika od sacrum, później zaś, żeby uświadomić niepiśmiennym wiernym, że trwa wielki post i powinno się wejść na drogę pokuty. Ołtarze, obrazy i figury przysłaniano, by ułatwić skupienie na przeżywaniu męki Pańskiej. We wczesnym średniowieczu stosowano płótno białe lub fioletowe, czasem zdobione kosztownym haftem. Od XV wieku zaczęto je malować, by nadać im również charakter dydaktyczny - wyjaśniała Borczuch w 2018 r. w wypowiedzi dla Gościa.pl.

W liście przekazanym Kopalni Wiedzy ks. dr Tracz informuje, że zasłony postne zrodziły się w średniowieczu, kiedy na początku wielkiego postu zasłaniano ołtarz płótnem zdobionym symbolami męki i śmierci Chrystusa. Oficjalne ten zwyczaj wszedł do liturgii za sprawą Mszału potrydenckiego (1570), ale sobór nakazywał zasłanianie "od nieszporów pierwszej niedzieli pasyjnej krzyży i obrazów", a nie całego ołtarza i nie od początku wielkiego postu. W Polsce zasłona postna jest po raz pierwszy wzmiankowana w "Rytuale piotrkowskim", Kraków 1647. Zasłona ta była symbolem żalu i pokuty, jakim grzesznik oddawać się powinien, aby mu wolno było znowu podnieść oczy do majestatu Boskiego, którego oblicze nieprawościami swymi niejako przysłonił. Wyobrażała także poniżenie Chrystusa zakrywającego chwałę Bóstwa Jego [...], ażeby w zmartwychwstanie na kształt zasłony przedarte objawiły ukrytą za nimi jasność i moc Boga Wcielonego (Encyklopedia kościelna, t. XX, Warszawa 1894, s. 489).

W Polsce do Soboru Watykańskiego II zasłony były używane od 5. niedzieli wielkiego postu (Niedzieli Pasyjnej) do Wielkiego Piątku. Zgodnie ze świadectwami, takie zasłony istniały w różnych parafiach. Jak już wspominaliśmy, później wiele z nich uległo zniszczeniu lub spaleniu - np. w Grojcu koło Oświęcimia. Te, które się zachowały, po konserwacji dla lepszej prezentacji najczęściej oprawiono jako obrazy - tak się stało w przypadku zasłony ze Starego Bielska i Skoczowa czy 3 zasłon w Polance Wielkiej.

Konserwacja tkaniny łodygowickiej

Ks. Tracz, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Bielsku-Białej, zaznacza, że z racji na bogaty program ikonograficzny oraz rzadkość zachowania łodygowicka zasłona jawi się jako obiekt wyjątkowy. Niestety, na przestrzeni lat kolory straciły swoją intensywność, płótno zostało pogięte i poplamione, a miejscami przedarte. Konserwacja stała się więc koniecznością...

Zasłona postna z Łodygowic jest poddawana konserwacji w ramach realizacji projektu "Beskidzkie Muzeum Sakralnej Architektury Drewnianej Diecezji Bielsko-Żywieckiej - udostępnienie dziedzictwa kulturowego Podbeskidzia poprzez nadanie nowych funkcji kulturalnych drewnianym obiektom zabytkowym". Konserwację przeprowadzi konserwator dzieł sztuki Aneta Krawczyk-Wróbel. Zgodnie z zamierzeniem, prace powinny zakończyć się na koniec wielkiego postu w bieżącym roku.

Odnowiony kalendarz liturgiczny po Soborze Watykańskim II mocą Listu okólnego Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów o przygotowaniu i obchodzeniu świat paschalnych z 1988 r. postanowił zachować zwyczaj zasłaniania krzyży i obrazów od 5. niedzieli wielkiego postu do Wielkiego Piątku. Dlatego po konserwacji łodygowicka zasłona będzie używana w takim właśnie czasie.

Garść faktów...

Antoni Krząstkiewicz (także Chrząstkiewicz, Chrząsckiewicz, Krząsckiewicz) malował głównie obrazy do kościołów i kaplic Żywiecczyzny. Jego twórczość miała charakter zbliżony do sztuki ludowej. Część prac, w tym zasłonę z Łodygowic, zrealizował z synem.

Kościół św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Łodygowicach należy do największych kościołów drewnianych w Beskidach; znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej Województwa Śląskiego w pętli beskidzkiej. Obecnie jest poddawany pracom konserwatorskim i robotom budowlanym. Wg WUOZ w Katowicach, zakres prac obejmie: remont elewacji i schodów wejściowych oraz wymianę gontowego pokrycia dachowego, opłaszczowania hełmu wieży i remont instalacji odgromowej kościoła.

Temat kurtyn wielkopostnych przybliża książka "Sacrum na płótnie malowane". Wydały ją Stowarzyszenie Rozwoju Orawy w Jabłonce i Księgarnia Akademicka w Krakowie. Jej autorkami są prof. nadzwyczajna Instytutu Kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego Ewa Kocój, Maria Borczuch-Białkowska, absolwentka kulturoznawstwa na Wydziale Humanistycznym Akademii Górniczo-Hutniczej, oraz Lucyna Borczuch, przewodniczka w Orawce.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Muzeum Archeologiczne w Poznaniu przeprowadziło konserwację cennego zbioru szklanych negatywów fotograficznych. Od kwietnia ub.r. zakonserwowano ich aż 860. Płyty znajdują się w zasobach archiwum naukowego instytucji. Dokumentują archeologię wielkopolską okresu międzywojennego.
      Jak podkreślono w komunikacie prasowym, zilustrowane zostały na nich m.in. rozmaite odkrycia archeologiczne, badania wykopaliskowe, a także organizowane wówczas, nierzadko w terenie, wystawy zabytków. Na zdjęciach nie zabrakło też znanych osobistości ze świata polityki, nauki i kultury.
      Choć negatywy przechowywano w opakowaniach, były one zakurzone i zabrudzone. Ludzie, którzy kiedyś z nich korzystali, pozostawili też tłuste odciski palców. Niezbędne zabiegi pozwoliły zabezpieczyć kolekcję przed postępującym zniszczeniem i przygotowały grunt do jej dalszej digitalizacji. Dzięki niej możliwe będzie szersze udostępnienie zbioru do rozmaitych celów naukowych i popularyzatorskich, nie tylko w zakresie archeologii, ale również w dziedzinie historii sztuki czy historii fotografii - podało Muzeum.
      Prace konserwatorskie przeprowadzili Krzysztof Dudek i Jerzy Gabryszewski - obaj są dyplomowanymi konserwatorami i restauratorami dzieł sztuki, specjalizującymi się w konserwacji fotografii.
      Projekt stanowił kontynuację prac rozpoczętych w Muzeum w 2009 r. Przeprowadzono wtedy konserwację najstarszych klisz szklanych ze zbiorów.
      W sumie kolekcja składa się z 3 tys. obiektów, które powstały do roku 1939. Dotąd zakonserwowano ponad 1800 z nich. Warto zaznaczyć, że niektóre negatywy pochodzą nawet z XIX w.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zakończył się 2. etap prac konserwatorskich przy polichromowanym barokowym stropie na plebanii w Brzeźnicy (woj. lubuskie). Przeprowadzone 5 lat temu z funduszy Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków badania wykazały, że to bardzo cenne znalezisko. Jak podkreśliła we wpisie LWKZ Agnieszka Kirkor-Skowron, ukryty pod wtórnym sufitem malowany, belkowy strop przetrwał do naszych czasów nie tylko w kompletnej, nieprzekształconej formie, ale również w bardzo dobrym stanie.
      Analogiczny strop z sąsiedniego - reprezentacyjnego - pomieszczenia został, niestety, zamalowany farbą olejną. Wstępne badania pokazały, że polichromia zachowała się prawdopodobnie jedynie szczątkowo.
      Plebanię wzniesiono w 1676 r. Opisywany strop znajduje się na jej drugiej kondygnacji, w pomieszczeniu zlokalizowanym w południowo-wschodnim narożniku. Zarówno belki stropowe, o dekoracyjnie wyprofilowanych krawędziach, jak i wypełnienie z szerokich, wsuwanych desek udekorowano bogatą florystyczną polichromią z motywami akantu, rozet i girland - wyjaśniono w poście.
      W tym roku stropem zajął się zespół Bartosza Anusiaka z Torunia. Uzupełniono ubytki w drewnie i warstwie malarskiej. Konserwatorzy zabezpieczyli też polichromię werniksem. Dzięki zidentyfikowaniu barwników charakterystycznych dla baroku potwierdzono XVII-w. datowanie obiektu.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W związku z kompleksowym remontem wnętrza pobernardyńskiego kościoła Nawrócenia św. Pawła w Lublinie zdemontowano wyposażenie, w tym stalle. Okazało się, że w tych ostatnich pod kilkoma warstwami farby znajdują się XVII-wieczne malowidła.
      Dzięki usunięciu olejnych przemalowań udało się odsłonić pierwotną manierystyczną kolorystykę drewnianych elementów, a także obrazy w stallach, które były w całości zamalowane. Już wstępny etap prac ujawnia kunszt artystyczny przedstawień malarskich i ich obramienia - podkreślono we wpisie Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na Facebooku.
      Obrazy namalowano na desce. Są to przedstawienia portretowe świętych, zakonników oraz dostojników kościelnych. Proboszcz parafii pw. Nawrócenia św. Pawła, ks. Cezary Kowalski, wyjaśnił RMF-owi, że na malowidłach widnieją mnisi, papieże i prawdopodobnie miejscowi bernardyni, w tym tutejszy przeor czy profesor szkoły teologicznej.
      Obrazy zostały wprawione w stalle. Przez to zawężeniu uległa pierwotna kompozycja. Przy czym starano się dostosować mocowanie obrazów od odwrocia w taki sposób, aby była widoczna kompozycja pełnopostaciowa, stąd np. przesłonięcie fragmentów atrybutów, części ciała, tła itp. - napisano na FB. Jak tłumaczy prowadzący prace konserwatorskie Paweł Sadlej z firmy Croaton, w trakcie eksploatacji zmieniano umiejscowienie płycin z malowidłami (przemieszczano je w zapleckach); potwierdza to korekta podpisów przedstawień.
      Stopień zachowania poszczególnych elementów jest zróżnicowany. Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków, z którego budżetu został dofinansowany I etap prac, podkreśla, że istotne będzie rozpoznanie ikonograficzne przedstawień świętych.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Muzeum Narodowego w Warszawie opracowali nową metodę renowacji obrazów na płótnie. Stworzony przez nich nanokompozytowy organożel usuwa z płótna masę woskowo-żywiczną stosowaną powszechnie podczas konserwacji dzieł sztuki od XIX wieku do początku wieku XXI. Wzmacniała ona zabytki, jednak powodowała utratę oryginalnych barw. Obecnie na całym świecie mamy dziesiątki tysięcy obrazów, których kolory – z powodu działań konserwatorskich – odbiegają od oryginału.
      W przeszłości wiele obrazów przeszło zabiegi konserwatorskie polegające na naklejeniu na odwrocie warstwy nowego materiału.  Na tył obrazu nakładano podgrzaną masę woskowo-żywiczną, którą przyklejano warstwę wzmacniającą płótno. Po ostygnięciu nowa warstwa na trwałe wiązała się z oryginalnym płótnem. Jednak wraz z upływem czasu wosk negatywnie wpływał na oryginalne kolory dzieła. Na obrazach pojawiały się przyciemnienia, stłumienia barw, dochodziło do łagodzenia kontrastów, pojawiała się ciemnożółta dominanta. Taki sposób postępowania z obrazami popularny był w Europie północnej i środkowej oraz Ameryce Południowej.
      Opracowany przez polskich ekspertów organożel zawiera specjalną mieszaninę rozpuszczalników, które rozpuszczają i usuwają masę woskowo-żywiczną. Nie narusza przy tym innych warstw obrazu. Organożel ma świetne właściwości mechaniczne. Jest dość miękki i rozciągliwy, można go rozciągać do kilkuset procent, a po niewielkim dociśnięciu dobrze dopasowuje się do podłoża, co ułatwia oczyszczanie.
      Najpierw w warunkach laboratoryjnych syntezujemy arkusz hydrożelu, a następnie wymieniamy wodę na opracowaną mieszaninę rozpuszczalników. Po odpowiednim przygotowaniu obrazu do renowacji, czyli po zdjęciu z niego nowszej warstwy przyklejonego płótna, na oryginalne płótno obrazu od jego spodniej strony nakładamy nasz wynalazek – płat organożelu. To wystarczy, by w wyniku procesów fizycznych praktycznie cała masa woskowo-żywiczna została usunięta z oryginalnego płótna. Jest ona dosłownie wchłaniana przez organożel i dzieje się to dosłownie w ciągu piętnastu, dwudziestu minut. Cała operacja jest bezpieczna dla dzieła sztuki, jak i konserwatora. Nie ma ryzyka, by organożel w jakikolwiek sposób przykleił się i zanieczyścił płótno. Nie ma też mowy o przesiękach rozpuszczalników do obrazu, ponieważ są one unieruchomione przez matrycę żelu, wyjaśnia współtwórca żelu, doktor habilitowany Marcin Karbarz z Wydziału Chemii UW.
      Organożel został już przetestowany w praktyce. Jego działaniu najpierw poddano obraz z prywatnej kolekcji. Przeprowadzony eksperyment przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. W sposób bezinwazyjny udało się usunąć stary wosk z oryginalnej warstwy płótna, dzięki czemu obraz odzyskał swoje dawne barwy, kontrasty i światłocienie. Zachęceni tym wynikiem wykonaliśmy drugi test, tym razem we współpracy z prof. Joanną Czernichowską z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Rezultaty eksperymentu są dokładnie te same, jak w przypadku dzieła z mojej kolekcji, cieszy się doktor Elżbieta Pilecka-Pietrusińska z Muzeum Narodowego w Warszawie.
      Polski wynalazek może zrewolucjonizować konserwację malarstwa. Obecnie nie istnieje równie szybka, bezpieczna i bezinwazyjna metoda oczyszczania obrazów z wosku. Stosowane do dziś metody renowacji obrazów nie są doskonałe i powodują, że praca konserwatorów bywa szkodliwa dla zdrowia. W przypadku usuwania wosku z oryginalnych płócien stosowane do tej pory rozpuszczalniki są płynne, a ich opary silnie toksyczne. Przewaga naszego wynalazku polega na tym, że rozpuszczalniki są uwięzione w organożelu, co ogranicza ich parowanie i penetrację w głąb obrazu, wyjaśnia doktor Pilecka-Pietrusińska.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Podczas konserwacji Księgi gruntowej wsi Remenów z 1786 r. pracownicy Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego (BUŁ) odkryli w oprawie 2 listy gończe z okresu zaborów i nuty (rękopis z fragmentami partytury). Jak wyjaśniono, wzmacnianie opraw dodatkowymi kartami - makulaturą - było częstym zabiegiem w dawnym introligatorstwie.
      Pierwszy list wystawiono w 1786 r. we Lwowie. Poszukiwano 3 drukarzy z Pragi, którzy zostawiwszy znaczne długi, y popełniwszy wiele złego uciekli. Opisy 34-, 25- i 24-latka są bardzo szczegółowe. Dowiadujemy się z nich, jak mężczyźni wyglądali (np. „małego wzrostu, chuderlawy, iasno brunatnych włosów, blondynowych brwi” czy „średniego, krępego wzrostu, ciemno rudawych włosów, takowych brwi, y pełney okrągłey czerwoney twarzy”), czy i ewentualnie jakie mieli cechy szczególne („dla lepszego rozpoznania iego to dodaie się iż ma prawą rękę krótszą iak lewą”) oraz w co byli ubrani („nosi niebieską kapotę i kaftanik, czarne spodnie białe, niciane pończochy, y trzewiki, cielęce boty, biały okrągły kapelusz, z szaremi brzegami, mały woreczek na włosy, y krótko strzyżony tupet”).
      Poszukiwani mogli się podszywać pod prawdziwych drukarzy. Jak wytłumaczono w komunikacie prasowym UŁ, wskazuje na to pojawiające się w liście nazwisko „Prohaska”, które faktycznie należało do rodziny zajmującej się drukarstwem na przełomie XVIII i XIX wieku.
      Za pośrednictwem 2. listu (również wystawionego we Lwowie w 1786 r.) poszukiwano Łukasza Zubrzyckiego, który w czerwcu uciekł "o godzinie siodmey wieczorem" z więzienia. Zbieg miał 19 lat, był miernego wzrostu, "czarnych włosów, twarzy okrągłey". Nosił białą chłopską suknię i proste buty.
      Oba listy wydrukowano także po niemiecku.
      W wyniku I zaboru Lwów znalazł się w zaborze austriackim, obowiązywał tam więc austriacki podział administracyjny. Całą Galicję podzielono na cyrkuły, a poddawana renowacji przez specjalistów z Pracowni Konserwacji Książki BUŁ księga gruntowa dotyczy jednej wsi – Remenowa – z cyrkułu żółkiewskiego. Rejestr ma 128 kart i został spisany w 2 językach: polskim i niemieckim.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...