Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Wyjście zwierząt z wody na ląd to jedno z najważniejszych wydarzeń w ewolucji. Kluczem do zrozumienia, jak do tego doszło, jest odkrycie, kiedy i jak wyewoluowały płuca i kończyny. Wykazaliśmy, że biologiczne podstawy do ich ewolucji istniały na długo przed tym, zanim pierwsze zwierzę wyszło na brzeg, mówi profesor Guojie Zhang z Uniwersytetu w Kopenhadze.

Nie od dzisiaj wiemy, że człowiek oraz inne kręgowce wyewoluowały z ryb. Przed około 370 milionami lat na ląd zaczęły wychodzić pierwsze prymitywne czworonogi, ryby, które zmieniły płetwy na kończyny i były w stanie oddychać powietrzem atmosferycznym. Okazuje się jednak, że zmiana płetw na kończyny i umiejętność oddychania poza wodą są znacznie starsze.

Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadzili badania genetyczne, które dowiodły, że już 50 milionów przed wyjściem czworonogów na ląd istniał kod genetyczny umożliwiający zmianę płetw na łapy i pozwalający na oddychanie powietrzem atmosferycznym. Co więcej, geny te wciąż istnieją u ludzi i wielopłetwcowatych. Badania, opublikowane na łamach pisma Cell, zmieniają tradycyjne spojrzenie na ciąg wydarzeń, które doprowadziły do pojawienia się pierwszych zwierząt lądowych.

Uczeni od pewnego czasu podejrzewają, że płetwy piersiowe wielopłetwcowatych, ryb potrafiących poruszać się po lądzie podobnie jak czworonogi, odpowiadają płetwom, jakie posiadał nasz wspólny przodek z rybami. Teraz, dzięki mapowaniu genomu wykonanemu przez uczonych z Kopenhagi, dowiadujemy się, że staw łączący metapterygium z radialiami płetw jest homologiem – czyli ma wspólne pochodzenie ewolucyjne – stawu łokciowego u człowieka. Sekwencja DNA kontrolująca rozwój stawu łokciowego H. sapiens istniała już u wspólnego przodka prymitywnych ryb i kręgowców lądowych i wciąż u nich istnieje. Jednak w pewnym momencie ewolucji sekwencję tę utraciły ryby z podgromady doskonałokształtnych.

Wielopłetwcowate i niektóre inne prymitywne ryby posiadają parę płuc przypominających ludzkie płuca. Właśnie przeprowadzone badania wykazały, że ich płuca funkcjonują podobnie jak płuca niszczuki krokodylej i dochodzi u nich do ekspresji tych samych genów co w ludzkich płucach.

Jednocześnie wykazano, że w tkance płuc i pęcherza pławnego mamy do czynienia z bardzo podobną ekspresją genów, co wskazuje, że są organami homologicznymi. Tak zresztą uważał już Darwin. Jednak o ile Darwin sądził, że pęcherz pławny przekształcił się w płuca, to obecne badania sugerują, że wyewoluował on z płuc. Ich autorzy sądzą, że nasi wcześni rybi przodkowie posiadali prymitywne płuca. W toku ewolucji część ryb zachowała te płuca, co pozwoliło im z czasem wyjść na ląd i przyczyniło się do pojawienia się czworonogów, a u części ryb z płuc powstał pęcherz pławny, prowadząc do powstania doskonałokształtnych.

Badania te pokazują, skąd wzięły się różne organy naszego ciała i ich funkcję są zapisane w kodzie genetycznym. Niektóre z funkcji związanych z płucami i kończynami nie pojawiły się w czasie, gdy pierwsze zwierzęta wyszły na ląd, ale były zakodowane w genomie na długo zanim pierwsza ryba zaczęła prowadzić lądowy tryb życia. Co ciekawe, te sekwencje genetyczne są wciąż obecne w rybich „żywych skamielinach”, dzięki czemu możemy je badać, mówi Guojie Zhang.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie znamy inne rodzaje kręgowców poza zwierzętami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro pęcherz pławny to przekształcone płuca a nie odwrotnie, to ja już nie wiem co mam myśleć... 

Czy pierwotnie zwierzęta wodne, te bardziej złożone niż jeżowce, żyły w oceanach niczym wieloryby, orki, delfini dzisiaj żyją? Przedstawiciele tych wymienionych też posiadają płuca. Wieloryby początkowo przypominały pso-podobne lub konio-podobne zwierzęta, które wróciły do życia w wodzie. Może właśnie było to możliwe przez fakt, że pierwotnie płuca służyły innym gatunkom do gromadzenia zapasów tlenu... nie wiem.

Pojawia się też pytanie, jak wyeluowały płuca? 

No i też przychodzą mi do głowy wszelkiego rodzaju ichtiozaury, które podobnie jak delfiny, wróciły do życia w wodzie. Może są jakieś geny, które również można uaktywnić a dzięki, którym możnaby prześledzić lepiej historię życia na Ziemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, czernm20 said:

Skoro pęcherz pławny to przekształcone płuca a nie odwrotnie, to ja już nie wiem co mam myśleć... 

To ciekawy problem, więc nie wymiękaj :) Eksplozja kambryjska na początku, a wcześniej mała eksplozja w Ediacaranie (Avalon Explosion) to chyba głównie życie przy dnie. Poniżej przykładowy obrazek z wyszukania "Ediacaran fauna". Płuca mogą oddychać płynem, zwłaszcza jak są do tego przystosowane a mięśnie odpowiednio silne. Zdaje się, że nawet przeprowadzano tego typu eksperymenty u ludzi, ale większość płynów nie zawiera wystarczającej ilości tlenu. Był problem z lepkością cieczy i przechodzenie z płynu na gaz było ryzykowne. Nie pamiętam szczegółów, ale być może to jest jakieś rozwiązanie.

Ediacaran_Scene_1200.jpg

  • Dzięki! (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Zdaje się, że nawet przeprowadzano tego typu eksperymenty u ludzi

Krążą słuchy, że armia amerykańska używa tej technologii od bardzo dawna.

Godzinę temu, czernm20 napisał:

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca?

Może wodne płuca pozwalały oddychać przy mniejszej koncentracji tlenu w wodzie (jeśli chodziło o tlen)?
Skrzela wymagają pływania i aktywnego ruchu, jeśli przodek ryby prowadził osiadły tryb życia, to miniaturowe płuca mogły być lepszym rozwiązaniem (w sensie wyewoluowania rozwiązania).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, peceed napisał:

Może wodne płuca pozwalały oddychać przy mniejszej koncentracji tlenu w wodzie (jeśli chodziło o tlen)?

Raczej odwrotnie - przy mniejszej koncentracji tlenu płuca muszą mieć dużą powierzchnię rozwinięcia, a to powoduje, że bardzo łatwo mogą się zatkać, co szczególnie w środowisku wodnym, gdzie paprochów różnych nie brakuje, jest dużym problemem. Czyli płuca w wodzie dobrze działały w warunkach dużej koncentracji tlenu. No i do tego konieczność aktywnej wentylacji.
 

3 godziny temu, peceed napisał:

Skrzela wymagają pływania i aktywnego ruchu, jeśli przodek ryby prowadził osiadły tryb życia, to miniaturowe płuca mogły być lepszym rozwiązaniem (w sensie wyewoluowania rozwiązania).

Niekoniecznie - osiadłym wystarcza stały przepływ wody.

Jednocześnie płuca i skrzela mogły być opłacalne dla jakichś stworów żyjących w strefie przybrzeżnej, okresowo zalewanej - płuca mogły być rezerwuarem tlenu (+ oddychanie skórne) w sytuacji, kiedy używanie skrzeli nie było możliwe (łatwo wysychają i są efektywne tyko przy przepływie wody).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, czernm20 napisał:

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.

A może było tak: miały skrzela. Pojawiły się też prymitywne płuca pozwalające np. na życie w strefie przybrzeżnej na płyciznach.. U jednych ryb przekształciły się one w pęcherz pławny, a innym pozwoliły wyjść na ląd?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do rozwarzan kolegów dodam że Kiryski odydychają jelitem. Glownie skrzelami ale potrafia połknąć powietrze atmosferyczne (kto miał ten widział) a potem tlen jest wchłaniany w jelicie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze można by dodać, że badania z artykułu dotyczą tylko rodziny wielopłetwcowatych, która jest jedną z b. wielu rybich rodzin (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_rodzin_ryb). Według Wikipedii wielopłetwcowate są rybami słodkowodnymi zamieszkującymi Afrykę tropikalną i dorzecze Nilu (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielopłetwcowate) i co ciekawe angielska wersja mówi że tereny mainly swampy, shallow floodplains and estuaries. Czyli jak znalazł, takie, które mogą mieć do czynienia z okresowym wysychaniem, przebywaniem na krótko na lądzie itp.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 hours ago, peceed said:

Krążą słuchy, że armia amerykańska używa tej technologii od bardzo dawna.

Nie chce mi się w to wierzyć. Z tego, co kiedyś czytałem o eksperymentach to było to co najmniej uciążliwe i dość niebezpieczne. A delikwent potrzebował opieki teamu medycznego podczas eksperymentu, płukania i tak dalej. Sam płyn to też nie była woda, tylko bardziej oleista ciecz o skomplikowanej nazwie ;) Foczki z Navy Seals mają na pewno dobre rebreathery czyli zestawy do nurkowania w układzie zamkniętym z pochłaniaczem CO2.

 

13 hours ago, czernm20 said:

No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.

Ewolucja nie musi mieć sensu. Dobrym przykładem jest nerw krtaniowy, który idzie od mózgu w okolice serca, po czym wraca do krtani, bo powstał po złej stronie aorty! U ryb nie ma to znaczenia, o ile w ogóle mają ten nerw, a u ludzi niewielkie. Ale żyrafy mają już kilka metrów, nie wypominając o dinozaurach jak Diplodoki czy większe spokrewnione dinozaury, które miały kilkadziesiąt metrów niepotrzebnego okablowania :) Z kolei Nautilus utknął z okiem otworkowym, podczas kiedy inne cefalopody mają dość skomplikowane gałki oczne.

wedel-rln-fig1-revised-2.jpg

 

7 hours ago, ex nihilo said:

Jednocześnie płuca i skrzela mogły być opłacalne dla jakichś stworów żyjących w strefie przybrzeżnej, okresowo zalewanej - płuca mogły być rezerwuarem tlenu (+ oddychanie skórne) w sytuacji, kiedy używanie skrzeli nie było możliwe (łatwo wysychają i są efektywne tyko przy przepływie wody).

Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.

 

14 hours ago, cyjanobakteria said:

Eksplozja kambryjska na początku, a wcześniej mała eksplozja w Ediacaranie (Avalon Explosion) to chyba głównie życie przy dnie. Poniżej przykładowy obrazek z wyszukania "Ediacaran fauna".

Dodam jeszcze, że wszystkie organizmy na tym obrazku to są zwierzęta, a nie rośliny. Więcej można poczytać na eartharchives.org, skąd pochodzi obrazek.

http://www.eartharchives.org/articles/the-secret-garden-of-ediacara-and-the-origin-of-complex-life/

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewielki odsetek ludzi na świecie posiada przy uchu niewielki otworek. Naukowcy spekulują, że może to być ewolucyjna pozostałość po skrzelach jaką ludzie odziedziczyli po rybach.

https://www.iflscience.com/health-and-medicine/why-do-some-people-have-a-tiny-extra-hole-in-their-ear/

Uważa się, że kilkaset milionów lat temu z ryb mięśniopłetwych wyewoluowali przodkowie płazów, którzy mogli oddychać powietrzem atmosferycznym na płyciznach oraz dzisiejsze żywe skamieniałości, czyli ryby trzonopłetwe znane jako latimerie.

Quote

Z mięśniopłetwych ryb takich jak eustenopteron wyewoluowali ich następcy panderichthys, które mogły oddychać powietrzem atmosferycznym na mulistych płyciznach, następnie pojawił się tiktaalik, który przy pomocy kończyno-podobnych płetw mógł wychodzić na ląd, poprzedzając pierwsze czworonogi takie jak akantostegi, których stopy posiadały osiem palców i ichtiostegi z rozwiniętymi kończynami, buszujące w chwastach porastających nabrzeżne mokradła. Mięśniopłetwe ryby wyewoluowały także w latimerie, które przetrwały do dnia dzisiejszego.

W przypadku panderichthys skrzela zaczęły się przekształcać w ucho środkowe, które prawdopodobnie służyło do oddychania. 

https://www.nature.com/news/2006/060116/full/060116-8.html

Być może jedna z gałęzi panderichtys pozostała w wodzie, a jej żywą skamieniałością jest zachodnioafrykańska ryba płucna:

https://en.wikipedia.org/wiki/West_African_lungfish

Nie wszystkie ryby posiadają pęcherz pławny, np. ryby chrzęstne, do których zalicza się rekiny:

https://en.wikipedia.org/wiki/Chondrichthyes

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie chce mi się w to wierzyć. Z tego, co kiedyś czytałem o eksperymentach to było to co najmniej uciążliwe i dość niebezpieczne. A delikwent potrzebował opieki teamu medycznego podczas eksperymentu, płukania i tak dalej. Sam płyn to też nie była woda, tylko bardziej oleista ciecz o skomplikowanej nazwie ;) Foczki z Navy Seals mają na pewno dobre rebreathery czyli zestawy do nurkowania w układzie zamkniętym z pochłaniaczem CO2.

 

Ewolucja nie musi mieć sensu. Dobrym przykładem jest nerw krtaniowy, który idzie od mózgu w okolice serca, po czym wraca do krtani, bo powstał po złej stronie aorty! U ryb nie ma to znaczenia, o ile w ogóle mają ten nerw, a u ludzi niewielkie. Ale żyrafy mają już kilka metrów, nie wypominając o dinozaurach jak Diplodoki czy większe spokrewnione dinozaury, które miały kilkadziesiąt metrów niepotrzebnego okablowania :) Z kolei Nautilus utknął z okiem otworkowym, podczas kiedy inne cefalopody mają dość skomplikowane gałki oczne.

wedel-rln-fig1-revised-2.jpg

 

Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.

Niedawno gdzieś czytałem artykuł, że powstało niezależnie pięć gatunków kraba, nie spokrewnionych ze sobą. Są tak zwane narządy homologiczne, skrzydło owada i skrzydło ptaka. Mózg kręgowców i mózg ośmiornicy (chodzi o stopień zaawansowania i funkcję). Forma delfina i forma ichtiozaura, która przypomina to jak wyglądają ryby. Są w Wszechświecie pewne wzorce, które spełniają określone funkcje. Wszędzie obecny jest w przyrodzie złoty podział. Są jakieś reguły wedle których funkcjonują organizmu żywe. Dobór naturalny czy mutacje genetyczne to nie są jednak definicje, bazujące na wartościach idealnych. Jest to zbiór pojęć opisujących w jaki sposób organizmy żywe powstępują w danym środowisku i czy umożliwia im to przeżycie, czy wręcz przeciwnie, doprowadza do ich wymarcia. Ewolucja jest więc wynikiem interakcji idealnych form, które czasem sprawdzają się w jednym środowisku, a czasem nie. Sama interakcja podlega zaś prawom, które można rozłożyć na czynniki pierwsze, takie jak: reakcje chemiczne, fizyczne, społeczne, ekonomia, wynikanie logiczne i ogólne zasady przyczynowości. Sam wynik nie może być kwestionowany, ponieważ jest to tylko zgodność opisu z rzeczywistością, fakt, proces biologiczny, który jednak istnieje z jakiś przyczyn właśnie w taki sposób a nie inny. Przyczyn, które są logiczne i które można odszyfrować, ale czemu wynik przybrał akurat taką postać, to właśnie, zwykle jest dziełem przypadku. (Oczywiście, że wedle teorii wszystkiego, można każdą cząstke opisać, ale uogólniając nasz możliwy zasób informacji do jakiegoś małego fragmentu Ziemi a nie Wszechświata w ogóle, można mówić w takich małych skalach o przypadku.)

Jeżeli płuca służyły pierwszym kręgowcą w podobny sposób jak dzisiaj oddychają np. delfiny, czerpiąc tlen z powietrza atmosferycznego a nie rozpuczonego w wodzie, to mogło zawężać już w jakiś sposób ich zachowanie, środowisko, a sama budowa płuc definiuje to w jaki sposób mogły reagować ze środowiskiem. Skoro nie skrzela... to może płuca powstały aby zwiększyć możliwości energetyczne zwierzęcia, a wynikiem ubocznym było życie w środowisku takim jak to, przy brzegu, co w efekcie doprowadziło do wyjścia na ląd pierwszych kręgowców. Oczywiście bezkręgowce poradziły sobie z tym znacznie szybciej, jednak to budowa szkieletu sprawiła, że kręgowce nabrały zdecydowanie większych rozmiarów. Nie możliwym jest w obecnej atmosferze istnienie wielkich stawonogów, jednak istnieją takie organizmy jak Słoń, Nosorożec a kiedyś istniały i większe zwierzęta lądowe. Jest możliwym istnienie Kaszalota, który de facto ma największy mózg ze wszystkich zwierząt i najbardziej potężny. Może środowisko wodne + płuca = możliwość wytworzenia sprawnego układu nerwowego. Może płuca i ich możliwości względem pozyskiwania energii było kluczem do tego, że istnieje życie na Ziemii w formie kręgowców, a bezkręgowcą byłoby znacznie trudniej, będąc bardziej wyspecjalizowaną grupą, osiągnąć takie zdolności potencjalne jednostki jak zaawansowany układ nerwowy (nie przecze, istnieją bezkręgowce o zaawasnowanych zachowaniach społecznych, jednak nacisk jest raczej na grupę, mrowie jako organizm, superorganizm, wyjątek to np. ośmiornica, która jakoś sobie poradziła i posiada zaawansowany układ nerwowy a jednak zupełnie inną krew, nie hemoglobinę, hemocyjaninę. )

No właśnie, Ty oddychasz związkiem żelaza i jakiegoś białka, owady zamiast tego, używają miedzi. Płuca wiążą się też z innym zestawem białek do oddychania: hemoglobiną (czerwona barwa, żelazo). Są też: hemocyjanina (niebieska barwa, miedź), chlorokluoryna (zielonkawa barwa) oraz hemoerytryna (przezroczysta lub lekko fioletowa, cząsteczka również zawiera żelazo). Także nie gadaj mi głupot, bo mam już dosyć takich jak Ty, ciągle posługujących się na rozmaitych forach ekwiwokacjami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minutes ago, czernm20 said:

No właśnie, Ty oddychasz związkiem żelaza i jakiegoś białka, owady zamiast tego, używają miedzi. Płuca wiążą się też z innym zestawem białek do oddychania: hemoglobiną (czerwona barwa, żelazo). Są też: hemocyjanina (niebieska barwa, miedź), chlorokluoryna (zielonkawa barwa) oraz hemoerytryna (przezroczysta lub lekko fioletowa, cząsteczka również zawiera żelazo). Także nie gadaj mi głupot, bo mam już dosyć takich jak Ty, ciągle posługujących się na rozmaitych forach ekwiwokacjami. 

No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran. Nie wiem z jakiego forum przybywasz, ale tutaj robisz moderatorom pod górę.

Definicja ze słownika:

Ekwiwokacja, błąd językowo-logiczny polegający na użyciu w jednym zdaniu lub wypowiedzi wyrazu o dwóch różnych znaczeniach, kiedy logika zdania nakazuje użycie tego wyrazu w jednym znaczeniu, np. Złodziej dopuścił się kradzieży kozy (zwierzęcia), więc poszedł do kozy (do aresztu, ale może do tego zwierzęcia?).

Inne wyrazy na literę E, które możesz spróbować wykorzystać dzisiaj w konwersacji:

- epilog
- epitafium
- ekskomunika

:)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 6.02.2021 o 13:44, cyjanobakteria napisał:

Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.

Dokładnie, zapominamy że świat był kiedyś prostszy i inny ;)
Ryby nie musiały powstać w głębinach, może na początku były takimi pełzającymi ziemno-wodnymi kijankami i dopiero potem podbijały głębie oceanów,  analogicznie jak powtórzyły to gady, ptaki, i ssaki.

 

20 godzin temu, czernm20 napisał:

Są w Wszechświecie pewne wzorce, które spełniają określone funkcje.

Do tego wspólny schemat rozwojowy organizmów zdeterminowany przez wspólnych przodków który nie daje aż tak wiele dobrych możliwości na osiągnięcie celu jak nam się wydaje. Gdyby cofnąć się bardzo daleko (do jednokomórkowców), różnice mogłyby być większe.

 

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran. Nie wiem z jakiego forum przybywasz, ale tutaj robisz moderatorom pod górę.

Definicja ze słownika:

Ekwiwokacja, błąd językowo-logiczny polegający na użyciu w jednym zdaniu lub wypowiedzi wyrazu o dwóch różnych znaczeniach, kiedy logika zdania nakazuje użycie tego wyrazu w jednym znaczeniu, np. Złodziej dopuścił się kradzieży kozy (zwierzęcia), więc poszedł do kozy (do aresztu, ale może do tego zwierzęcia?).

Inne wyrazy na literę E, które możesz spróbować wykorzystać dzisiaj w konwersacji:

- epilog
- epitafium
- ekskomunika

:)

Dokładnie. It doesn't make sense. Jak Ci powiem, że masz iść do góry to Ty wyjdziesz oknem. 

22 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran.

:)

Ty właśnie przekręcasz sens każdego słowa, ponieważ Ty jesteś posiadaczem ogromnej wiedzy, chociaż wieć tyle, że pływasz po dnie wraz z kotwicą, która jest twoim ego. I ty piszesz posty, które zajmują jeden ekran. Ty ześ dokładnie powiedział wszystko na swój temat już od a do z. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
59 minutes ago, czernm20 said:

Dokładnie. It doesn't make sense. Jak Ci powiem, że masz iść do góry to Ty wyjdziesz oknem.

Z punktu widzenia ewolucji może to być właściwe rozwiązanie, jak klatką schodową mam do pokonania łącznie 50m, a przez okno tylko 2m, zakładając, że nie połamię sobie nóg i będę szybciej przy chętnej samicy :)

 

59 minutes ago, czernm20 said:

Ty właśnie przekręcasz sens każdego słowa, ponieważ Ty jesteś posiadaczem ogromnej wiedzy, chociaż wieć tyle, że pływasz po dnie wraz z kotwicą, która jest twoim ego. I ty piszesz posty, które zajmują jeden ekran. Ty ześ dokładnie powiedział wszystko na swój temat już od a do z.

Nie musisz czytać moich postów, a w szczególności ich cytować, bo wtedy zajmują dwa ekrany. Wypuścili cię do internetu na święta? Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady, a wcześniej że być może to jest rozwiązanie. Jakbyś zamiast pisać głupoty na temat mojego ego uważnie czytał, to byś może to zauważył. Ale przyjmuję do wiadomości, że się nie zgadzasz. Życzę tym samym udanej reszty życia :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Astro said:

Kiedyś Księżyc był znacznie bliżej, a pływy znacząco istotniejsze. Myślę, że kiedyś świat był właśnie bardziej złożony, choć oczywiście inny. ;)

Geofizycznie Ziemia w dewonie mogła być bardziej złożonym układem także pod względem większej aktywności wulkanicznej i procesów magmowych, lecz biologicznie była prostsza ze względu na mniejsze zróżnicowanie form życia uwarunkowane krótszym czasem przemian ewolucyjnych. Poza tym istnieją hipotezy, że życie na Ziemi w prekambrze było już kilka razy przeorane na przemian w wyniku zderzeń z bardzo dużymi obiektami kosmicznymi, a także w wyniku globalnych zlodowaceń "Ziemia śnieżka" (ang. Snowball Earth). Upadek dużego ciała kosmicznego np. o średnicy kilkudziesięciu/kilkuset km spowodowałby całkowite unicestwienie życia z wyjątkiem bakterii/sinic w obrębie dna głębin oceanicznych. Z czasem sinice wyprodukowałyby znaczną ilość tlenu w atmosferze co mogło doprowadzić do globalnych zlodowaceń. W następnej kolejności większa aktywność wulkaniczna ujawniająca się okresowo powodowała przedostanie się do atmosfery dużej ilości CO2 co powodowało topnienie lodu, ocieplenie klimatu i powstawały warunki do ewolucji nowych bardziej złożonych gatunków roślin i zwierząt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Qion napisał:

Z czasem sinice wyprodukowałyby znaczną ilość tlenu w atmosferze

To nie problem,  problemem jest obniżenie ilości CO2.

1 godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu

Przede wszystkim ewolucja jest algorytmem optymalizacji lokalnej o wielkim koszcie implementacji - większość genetycznej mocy obliczeniowej idzie na korekcję błędów, a tylko bardzo mała na nowe "wynalazki" . Duża zmiana pozytywna (w sensie ilości zmian w DNA, w odpowiedniej metryce oczywiście - delecja ma podobną złożoność niezależnie od swojego rozmiaru) musi się "rozkładać" na wiele mniejszych zmian pozytywnych.
Wszystkie gatunki tkwią w maksimach lokalnych (patrząc od strony funkcji fitness),  co w połączeniu z małą mocą obliczeniową dla pojedynczych gatunków powoduje tworzenie rozbudowanych  ekosystemów z "niszami" - uniwersalny kotowaty zmieniający kolory sierści jak kameleon byłby w stanie zdominować środowisko od bieguna po równik, ale ciężko takiego zaprojektować. Dlatego mamy osobne gatunki pumy, lamparta i lwa.
Wielkie zwierzęta nie dokonują już wynalazków na poziomie biochemicznym - nie mają na to "mocy obliczeniowej",  muszą żonglować klockami wymyślonymi dawno temu.
Kolejnym wielkim ograniczeniem jest "samolubny" (na poziomie genów) mechanizm działania ewolucji. Walczący drużynowo roślinożercy mogliby skutecznie obronić się przed większością drapieżników, ale po co kiedy wystarczy uciekać szybciej niż kolega obok? Taki drapieżnik staje się sojusznikiem najlepszych egzemplarzy roślinożerców (najlepiej radzących się z tymi drapieżnikami)  pozbywając się ich konkurentów!

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Wypuścili cię do internetu na święta? Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady, a wcześniej że być może to jest rozwiązanie.

Sam produkujesz sobie problem i sam sobie odpowiadasz. Ja nigdzie nie napisałem, że ewolucja jest związana z celowością. Zakładasz z góry, że ja czegoś nie rozumiem a nie Ty. Używasz dowolnych desygnatów zdania, wedle tego jak Ci się podoba. Zarzucasz mnie własnym poglądem na świat, który a priori zakłada mi jakąś wine lub głupote, przyware, abyś to Ty się poczuł lepiej gdy przyznam Ci rację. Jesteś przykładem tego, jak nie używać języka i przykładem tego jak można wykorzystywać ekwiwokacje i inne błędy logiczne, aby ubiec oponenta i zyskać dla siebie pozorną aprobate. Wachlujesz sobie swoje ego moją osobą, "bardzo mi przyjemnie". 

To ty również wkleiłeś odpowiedź na cały ekran. Jesteś odporny na wszelką krytyke, bo nie sprawia Ci ona zawodu. W twojej krainie droga Alicjo, wystarczy przestawić wektor o 180 stopni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, czernm20 said:

Jesteś odporny na wszelką krytyke, bo nie sprawia Ci ona zawodu.

Jestem odporny na krytykę czepialskich żółtodziobów, która po mnie spływa jak po kaczce, którą wyłowiono z wraku Deepwater Horizon.

 

2 hours ago, czernm20 said:

Sam produkujesz sobie problem i sam sobie odpowiadasz. Ja nigdzie nie napisałem, że ewolucja jest związana z celowością.

Napisałeś, że to nie ma sensu w kontekście ewolucji (it doesn't make sense) dwa razy, więc opowiedziałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady. Kapish? A jeżeli nie to miałeś na myśli, to może przećwicz te twoje ekwiwokacje.

 

2 hours ago, czernm20 said:

Zarzucasz mnie własnym poglądem na świat, który a priori zakłada mi jakąś wine lub głupote, przyware, abyś to Ty się poczuł lepiej gdy przyznam Ci rację.

Mam wywalone na to komu przyznasz rację i do tej pory nie zwracałem na ciebie szczególnej uwagi. Może nie czytaj tyle poezji i Pisma Świętego, bo od tego nadinterpretowania tekstów miesza ci się w głowie, a jeszcze jesteś młody.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

uniwersalny kotowaty zmieniający kolory sierści jak kameleon byłby w stanie zdominować środowisko od bieguna po równik, ale ciężko takiego zaprojektować. Dlatego mamy osobne gatunki pumy, lamparta i lwa.

Został taki zaprojektowany, nazywa się tygrys:
Tiger_distribution3.PNG
Wersja biała też istnieje (nie jest to albinos):
240px-Haifa_White_Tigers-9129-13.jpg

Do bieguna nie dolazł, pewnie za zimno mu było (rozumiem go), niech miśki marzną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 hours ago, peceed said:

To nie problem,  problemem jest obniżenie ilości CO2.

Na chwilę obecną jest to rzeczywiście największy problem, gdyż działalność człowieka wpływa na klimat znacznie szybciej niż zwiększona aktywność  wulkaniczna w przeszłości rozłożona w czasie na tysiące lat. Zdaniem Stephena Hawkinga Ziemia przestanie być przydatna do życia dla ludzi już za około 600 lat, jeśli radykalnie nie zmienimy swoich przyzwyczajeń.

Jednak w zamierzchłych czasach gdy na Ziemi istniały tylko organizmy jednokomórkowe, to właśnie sinice/cyjanobakterie, kolizje z kometami/asteroidami,  wulkany, aktywność Słońca były głównymi czynnikami kształtującymi klimat na Ziemi. Jeśli chodzi o pochłanianie CO2, to najważniejszą rolę odegrały właśnie sinice, dzięki którym obecny klimat na Ziemi nie przypomina tego na Wenus.

Edytowane przez Qion
interpunkcja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Qion napisał:

Zdaniem Stephena Hawkinga Ziemia przestanie być przydatna do życia dla ludzi już za około 600 lat, jeśli radykalnie nie zmienimy swoich przyzwyczajeń.

Ziemia jest coraz bardziej przyjaznym miejscem dla ludzi. Bezprecedensowy postęp w ciągu ostatnich dwóch wieków.
A Hawking może teraz występować gościnnie w "Opowieściach z Krypty", a nie bawić się w futurologa o horyzoncie 600 lat :P


 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
      W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
      Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
      Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
      O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowo odkryty gatunek wymarłej małpy wzmacnia hipotezę mówiącą, że najwcześniejsi przodkowie człowieka ewoluowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w Europie i Azji, zanim wyemigrowali do Afryki, gdzie powstał nasz gatunek. Skamieniałe szczątki małp znajdowane we wschodnich częściach Śródziemiomorza stanowią oś sporu na temat pochodzenia małp afrykańskich oraz ludzi. Naukowcy nie są zgodni, jak należy klasyfikować te zwierzęta na drzewie ewolucyjnym.
      Międzynarodowy zespół naukowy uważa, że zidentyfikowany przez nich rodzaj Anadoluvius, który 8,7 miliona lat temu zamieszkiwał centralną Anatolię dowodzi, że migracje małp z regionu Morza Śródziemnego to najstarszy znany przykład rozprzestrzeniania się wczesnych homininów, ssaków z rodziny człowiekowatych, w skład którego wchodzą rodzaje Homo (m.in. człowiek współczesny), Pan (szympansy i bonobo) oraz ich wymarli przodkowie.
      Szczątki przedstawicieli tych gatunków znajdowane są wyłącznie w Europie i Anatolii, zaś powszechnie akceptowani przedstawiciele homininów są znajdowani wyłącznie w Afryce od późnego miocenu po plejstocen. Hominini mogli pojawić się w Eurazji w późnym miocenie lub rozprzestrzenić się w Eurazji od nieznanego afrykańskiego przodka. Różnorodność hominów w Eurazji sugeruje, że do ewolucji doszło na miejscu, ale nie wyklucza hipotezy o afrykańskim pochodzeniu, czytamy w artykule A new ape from Türkiye and the radiation of late Miocene hominines.
      Tradycyjny pogląd, od czasów Darwina, mówi, że tak plemię hominini (Homo, Pan), jak i podrodzina homininae (Homo, Pan, Gorilla) pochodzą z Afryki. To tam znaleziono najstarsze szczątki człowieka. Przedmiotem sporu jest jednak, czy przodkowie wielkich afrykańskich małp, które dały początek przodkom człowieka, ewoluowali w Afryce.
      Hipoteza alternatywna wobec afrykańskiej mówi, że przodkowie europejskich małp mogli przybyć z Afryki i tutaj doszło do ich ewolucji. To właśnie w Europie znajdowane są najstarsze szczątki małp, które przypominają współczesne wielkie małpy Afryki. Później, gdy klimat w Europie zmienił się na niekorzystny, małpy te wyemigrowały do Afryki i tam dały początek naszemu gatunkowi.
      Homininy ze wschodniej części Morza Śródziemnego mogą reprezentować ostatni etap specjacji, wyodrębniania się z jednego lub więcej starszych homininów Europy, podobnie jak parantrop, który prawdopodobnie wyodrębnił się od przodka podobnego do australopiteka. Ewentualnie, biorąc pod uwagę fakt, że europejskie homininy są najbardziej podobne do goryli, możemy mieć tu do czynienia z wyodrębnianiem się wczesnych przedstawicieli kladu goryli. Jest też możliwe, że europejskie homininy reprezentują linie ewolucyjne homininów z Afryki, jednak nie mamy dowodów na istnienie w Afryce pomiędzy 13 a 10 milionów lat temu wielu linii homininów, a wyniki naszych badań nie wspierają tej hipotezy, czytamy na łamach Nature.
      Autorzy badań informują, że wciąż prowadzą analizy, zauważają przy tym, że badania Anadoluvius wskazują, iż zróżnicowanie wielkich małp we wschodniej części Morza Śródziemnego jest większe niż sądzono i że doszło tutaj do podziału na wiele taksonów, na długo zanim pojawiły się one w Afryce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyjątkowa baza 2400 stanowisk archeologicznych obejmujących dzieje człowieka od 3 milionów lat temu do 20 000 lat temu obejmuje ponad 100 starych kultur i opisuje wyniki 150 lat prac archeologicznych. Jest ona dziełem naukowców z centrum badawczego ROCEEH (The Role of Culture in Early Expansions of Humans), którzy skompilowali olbrzymią liczbę informacji i umieścili je w jednej ogólnodostępnej bazie danych.
      ROAD (ROCEEH Out of Africa Database) to jeden z największych zbiorów danych dotyczących archeologii, antropologii, paleontologii i botaniki, wyjaśnia doktor Andrew Kandel z Uniwersytetu w Tybindze. W sposób jednorodny pod względem geograficznym i chronologicznym połączono informacje o zabytkach kultury, szczątkach człowieka i jego przodkach, pozostałościach zwierząt i roślin. W ten sposób powstało narzędzie, które pomaga w analizie wielu różnych aspektów ewolucji człowieka.
      Baza ROAD to wynik 15 lat pracy naukowców, którzy przeanalizowali ponad 5000 publikacji w wielu językach, w tym w angielskim, chińskim, francuskim, włoskim czy portugalskim. Powstała w ten sposób łatwa w użyciu interaktywna mapa stanowisk archeologicznych. Użytkownik może na jej podstawie tworzyć też własne mapy obejmujące konkretne kultury, obszary geograficzne czy okresy historyczne.
      Naukowcy mogą zadawać ROAD zaawansowane zapytania, dzięki którym sprawdzą na przykład, obecność konkretnej kategorii kamiennych narzędzi w Afryce czy dystrybucję konkretnych gatunków zwierząt w interesujących ich okresach, jak chociażby podczas wycofywania się lądolodu. Takie zapytania dostarczą naukowcom olbrzymiej ilości danych, które później mogą wykorzystać do dalszej pracy za pomocą zaawansowanych metod wizualizacji czy analizy, mówi Kandel.
      Baza pokazuje tez, że znaczna część naszej wiedzy pochodzi z bardzo niewielu dobrze przebadanych regionów, jak Afryka Południowa i Wschodnia, Europa czy Azja Centralna i Wschodnia. Większa część obszarów planety to archeologiczna biała plama. Badanie tych obszarów może przynieść w przyszłości niezwykle ekscytujące odkrycia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Loma Linda University, uczelni wyższej prowadzonej przez Adwentystów Dnia Siódmego, przedstawili pierwsze dowody wskazujące, że towarzystwo grzechotnika wpływa uspokajająco na innego grzechotnika. Przeprowadzone badania pokazały, że u zestresowanego węża mamy do czynienia ze zjawiskiem społecznego przekazu emocji – buforowania społecznego – czyli sytuacji w której obecność towarzysza zmniejsza stres. Zjawisko to jest szeroko opisywane głównie u ludzi i innych ssaków. Teraz wiemy, że występuje też u węży.
      Gdy zwierzęta doświadczają silnego lub chronicznego stresu dochodzi do wydzielania hormonów, zmieniających prace układu nerwowego, odpornościowego i zachowanie. Niektóre zwierzęta potrafią modulować reakcję na stres w obecności innych przedstawicieli swojego gatunku. To buforowanie społecznego nie było dotychczas dokładnie badane w przypadku gadów czy innych zwierząt prowadzących samotny tryb życia.
      Lukę tę postanowili uzupełnić naukowcy z Loma Linda University. Wykazaliśmy, że gdy dwa węże są razem i doświadczają stresu, nawzajem buforują swoją reakcję. Podobnie jak ludzie, którzy lepiej radzą sobie, gdy wspólnie doświadczają stresu. Nigdy wcześniej nie zaobserwowano takiego zjawiska u żadnego gatunku gada, mówi doktorantka Chelsea Martin, główna autorka badań.
      Naukowcy prowadzili eksperymenty na 25 przedstawicielach gatunku Crotalus helleri. Zwierzętom przymocowano elektrody monitorujące pracę serca, a testy prowadzono według trzech scenariuszy: gdy umieszczano je w wiadrze same, gdy razem z nimi leżała gruba lina i gdy był tam drugi wąż. Po 20 minutach w zakrytym wiadrze, gdy zwierzę się uspokoiło, naukowcy celowo je stresowali i obserwowali, jak wpływało to na ich puls, jak długo wracał on do normy i jak długo zwierzę porusza grzechotką.
      Okazało się, że buforowanie społeczne nie tylko ma miejsce u węży, ale nie ma różnicy pomiędzy osobnikami żyjącymi na nizinach, które zwykle zimują samotnie, a tymi z gór, zimującymi z innymi wężami. Nie zauważono też różnicy między samcami a samicami, które w czasie ciąży gromadzą się, a następnie pozostają ze swoim potomstwem.
      Eksperyment pokazuje, że grzechotniki wcale nie są takimi samotnikami, za jakie się je uważa. Towarzystwo innego węża ma na nie pozytywny wpływ.
      W kolejnym etapie badań naukowcy chcą sprawdzić, czy na buforowanie społeczne u grzechotników ma wpływ kontakt fizyczny (poczas omawianych badań zwierzęta miały ze sobą kontakt) oraz ewentualna wcześniejsza znajomość.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu.
      Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka.
      Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności.
      Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...].
      Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...