Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sprawdzili autentyczność relikwii. Czy w rzymskiej bazylice rzeczywiście są szczątki Jakuba i Filipa?

Rekomendowane odpowiedzi

8 minutes ago, dexx said:

Problem w tym że można przeczytać głownie przemyślenia wybitnych jednostek które potrafiły pisać i było je stać na materiały. Bardzo zawęża to badaną próbkę.

Właśnie chciałem to zauważyć. Greckie miasta to i tak jedne z bardziej cywilizowanych rejonów w tamtym czasie. Poniżej przykładowy fragment o niewolnictwie, który pokazuje, że nawet myśliciele je popierali.

 

Quote

Cały system społeczny i gospodarczy starożytnej Grecji oparty był na niewolnictwie. Nawet Arystoteles uważał, że niewolnicy są niezbędni, choć jednocześnie ubolewał nad ich losem. Traktował ich jak "żywe narzędzie". Jedynie Platon, kreśląc obraz państwa idealnego, nie widział potrzeby korzystania z pracy niewolników. Nie da się ukryć, że bez niewolników tak dynamiczny rozwój Cywilizacji Greckiej nie byłby możliwy.

https://www.moja-grecja.pl/kultura/polis/niewolnictwo

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale trzeba uwzględnić chociażby sytuację ekonomiczną, w tamtych czasach zapewne - to moje domysły, nie znam się na historii - nie było stać społeczeństw na trzymanie ludzi w więzieniach z wiktem na koszt podatnika. Więc instytucja niewolnictwa była dość naturalna (alternatywą była śmierć niedoszłego niewolnika).

Ze źródła, które podlinkowałeś:

Cytat

Niewolnictwo miało dość szacowną genezę. Początkowo istniał zwyczaj zabijania jeńców wojennych. W pewnym momencie zrezygnowano z takich praktyk. Darowano jeńcom życie, ale jednocześnie przejmowano ich pod swoją władzę. Przeznaczano ich do pracy na roli lub służby u zwycięzców. 

 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lub jak w Biblii było formą bankructwa indywidualnego, można było odpracowywać nie dłużej niż 7 lat* .

*Oczywiście tylko jeśli byłeś żydem. Jeśli nie do usranej śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, darekp napisał:

W pewnym momencie zrezygnowano z takich praktyk. Darowano jeńcom życie, ale jednocześnie przejmowano ich pod swoją władzę. Przeznaczano ich do pracy na roli lub służby u zwycięzców. 

Przyjemności są ważne, ale jednak pieniądz jest pieniądz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Astro napisał:

Jeśli chcesz żebym również Go spotkał, to podaj numer telefonu do Niego. Tyko BEZPOŚREDNI, bez jakichkolwiek zdzierających kasę pośredników....

Odp.:

20 godzin temu, Astro napisał:

wolę doświadczać Rzeczywistości w całym jej Pięknie dzieląc się Radością, którą emanuje.

 

Dzięki za:

20 godzin temu, Astro napisał:

Przypisywane Sakjamuniemu

Poczytam.

 

Peace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, darekp said:

Ale trzeba uwzględnić chociażby sytuację ekonomiczną, w tamtych czasach zapewne - to moje domysły, nie znam się na historii - nie było stać społeczeństw na trzymanie ludzi w więzieniach z wiktem na koszt podatnika. Więc instytucja niewolnictwa była dość naturalna (alternatywą była śmierć niedoszłego niewolnika).

Były inne źródła niewolników, co też jest opisane w tym artykule. Nie wiem jakie były proporcje, bo tez nie jestem ekspertem w dziedzinie historii, ale podejrzewam, że nie więcej jak 1/3 to jeńcy wojenni. Panuje wiele mitów na ten temat, podobnie jak na temat gladiatorów w imperium rzymskim, gdzie jeńcy też nie stanowili większości i nie mordowali się masowo na arenach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Przyjemności są ważne, ale jednak pieniądz jest pieniądz.

Niezależnie od tego, czy zabijanie jeńców było przyjemnością (jakoś nie mam wrażenia, że dla mnie by było;)), to pewnie (znów tylko domysł) społeczeństwo musiało osiągnąć dostatecznie wysoki poziom rozwoju. Wcześniej (przy zbyt małej gęstości zaludnienia czy tp.) niewolnicy mieli zbyt dużo możliwości ucieczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 6.02.2021 o 13:30, dexx napisał:

Podejście człowieka do zwierząt. W Biblii ofiary zwierząt były normą, zabijano ptaki i ssaki, następnie składając z nich ofiarę bogu. Abraham chciał złożyć w ofierze nawet syna. Obecnie gdyby jakaś religią ze swoją doktryną chciała składać ofiary bogu ze zwierząt nie było by to społecznie akceptowalne i uznane za niemoralne.

Czyżby? Zamieszania z "piątką dla zwierząt" nie pamiętamy?

Ubój rytualny jest dopuszczony w Europie w 33 krajach. W religii i tradycji Żydów, ubój rytualny jest ważnym elementem kultu Jahwe. Podczas szechity, rzezak podcinając gardło zwierzęciu, modli się, wypowiadając błogosławienstwo. Dla Żydów i muzułmanów to świętość. Większość państw z naszego kręgu kulturowego to akceptuje.

Najważniejszym świętem islamu jest Kurban-Bajram (Id al-Adha), Święto Ofiarowania na pamiątkę ofairy z syna Abrahama. 

Rytuał sunna muakada (ofiara ze zwierzęcia) podczas Kurban-Bajram:

http://mzr.pl/zlozenie-ofiary-ze-zwierzecia-al-udhiya-kurban/

Od wielu lat Wspólnota Turecka w Niemczech (TGD) walczy o uczynienie tego święta świętem państwowym RFN. Niemieckie prawo zasadniczo zbrania uboju bez ogłuszenia zwierzęcia ale dla religii czyni wyjątek. Wystarczy powiadomić o tym odpowiedniego  lekarza weterynarii w celu odpowiedniego badania zwierzęcia przed ubojem. I  można rzezać barany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 hours ago, darekp said:

Niezależnie od tego, czy zabijanie jeńców było przyjemnością (jakoś nie mam wrażenia, że dla mnie by było;)), to pewnie (znów tylko domysł) społeczeństwo musiało osiągnąć dostatecznie wysoki poziom rozwoju. Wcześniej (przy zbyt małej gęstości zaludnienia czy tp.) niewolnicy mieli zbyt dużo możliwości ucieczki.

Problemem tu jest to że dopuszczały tego różne "święte" pisma między innymi Biblia i dla mnie jest znaczącym dowodem na to że moralność nie jest obiektywna nadana przez jakiegoś boga. Moralność jak ja ją widzę i rozumiem to umowa społeczna,  tylko jest zdobyczą cywilizacyjna co jest jednak bardzo groźnie, znaczy to też że może się zmieniać w różnych kierunkach również wstecz. 

23 hours ago, venator said:

Czyżby? Zamieszania z "piątką dla zwierząt" nie pamiętamy?

Ubój rytualny jest dopuszczony w Europie w 33 krajach. W religii i tradycji Żydów, ubój rytualny jest ważnym elementem kultu Jahwe. Podczas szechity, rzezak podcinając gardło zwierzęciu, modli się, wypowiadając błogosławienstwo. Dla Żydów i muzułmanów to świętość. Większość państw z naszego kręgu kulturowego to akceptuje.

...

Masz rację, ale problemem uboju rytualnego w Polsce jest o że znacznie łatwiej czegoś zabronić niż dopuścić a później odebrać. Ubój rytualny był dopuszczony i cywilizacyjnie chcemy zrobić kolejny krok w ewolucji moralności. Wpływ na na przykład rozwój nauki, Karezjusz uważał że zwierze to maszyna pozbawiona rozumu, dziś już wiemy że jest inaczej. Zapisy w Biblii chroniły wyznawców Jahwe i nie tylko  przed spożywaniem padliny lub mięsa niewiadomego pochodzenia. Sam dostęp do mięsa stanowił kiedyś warunek konieczny do rozwoju cywilizacji, ale dziś już tak nie jest.

23 hours ago, Astro said:

Słusznie Venator, chciałbym jednak zauważyć, że powszechnie (i tanio) kupowane (np. w Polsce) ćwiartki, "udka" i "podudzia" kurczaków są efektem zdecydowanie nie mniejszego cierpienia. Po prawdzie nikt tu słów magicznych nie wypowiada i zadumanego rzezaka brak, bo czyni to cała zautomatyzowana linia produkcyjna, to jednak cierpienie JEST, a akceptują to wszyscy (statystyka jest okrutna) kupujący, których - zapewne wiesz - jest zdecydowanie więcej niż owych mniejszości.

Tu również muszę się zgodzić choć jestem w tym temacie hipokrytą i co prawda znacznie rzadziej i w mniejszych ilościach lecz dalej spożywam mięso.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minutes ago, dexx said:

Problemem tu jest to że dopuszczały tego różne "święte" pisma między innymi Biblia i dla mnie jest znaczącym dowodem na to że moralność nie jest obiektywna nadana przez jakiegoś boga. Moralność jak ja ją widzę i rozumiem to umowa społeczna,  tylko jest zdobyczą cywilizacyjna co jest jednak bardzo groźnie, znaczy to też że może się zmieniać w różnych kierunkach również wstecz.

Sporo moralności wynika wprost z ewolucji homonidów i podobne zachowania wykazują człekokształtne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Sporo moralności wynika wprost z ewolucji homonidów i podobne zachowania wykazują człekokształtne.

Ja gdy byłem młody, to byłem bardziej relatywistą, ale po jakimś czasie zaczęło mi się klarować, że, powiedzmy (być może w uproszczeniu), nie wszystko jest subiektywne. Oprócz genów dodałbym jeszcze, że funkcjonowanie w stadzie/społeczeństwie też ma wpływ na moralność (i na geny zresztą też i vice versa:) ).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, darekp napisał:

Ja gdy byłem młody, to byłem bardziej relatywistą, ale po jakimś czasie zaczęło mi się klarować, że, powiedzmy (być może w uproszczeniu), nie wszystko jest subiektywne. Oprócz genów dodałbym jeszcze, że funkcjonowanie w stadzie/społeczeństwie też ma wpływ na moralność (i na geny zresztą też i vice versa:) ).

Usuń subiektywizm i jak ja, jeszcze dzisiaj, zostań utylitarystą. https://pl.wikipedia.org/wiki/Utylitaryzm Polecam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Jajcenty napisał:

Usuń subiektywizm i jak ja, jeszcze dzisiaj, zostań utylitarystą. https://pl.wikipedia.org/wiki/Utylitaryzm Polecam. 

A jak "wyznawcy" tego nurtu etyki zapatrują się na "korzystne" z punktu widzenia społeczeństwa zabijanie osób upośledzonych? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, radar napisał:

A jak "wyznawcy" tego nurtu etyki zapatrują się na "korzystne" z punktu widzenia społeczeństwa zabijanie osób upośledzonych?

To zależy czy jest korzystne. Raczej jesteśmy przeciw, z powodu precedensów i długofalowych skutków. Np. pewnego dnia uznamy, że IQ poniżej 120 to poważne upośledzenie i obciążenie dla społeczeństwa, zmniejszające sumę szczęścia. No i zrobi się kłopot. Rozstrzyganiem takich problemów powinna się zająć inżynieria społeczna. No i to trochę słaba prowokacja.

Powiedzmy, że mogę uratować dziecko terapią genową za cały roczny budżet NFZ - wykładasz kasę i nie leczysz nikogo, czy zabijasz dziecko nie dając kasy?

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Jajcenty napisał:

No i to trochę słaba prowokacja.

Oj tam prowokacja, żart miał być :)

12 minut temu, Jajcenty napisał:

Powiedzmy, że mogę uratować dziecko terapią genową za cały roczny budżet NFZ - wykładasz kasę i nie leczysz nikogo, czy zabijasz dziecko nie dając kasy?

To jest zadanie, z którym od dawna nie mogę sobie poradzić na styku logiki, emaptii i... kto wie jeszcze czego. Nie trzeba przejaskrawiać z całym budżetem, ale już teraz NFZ refunduje mega drogie terapie... wiem z pierwszej ręki... za które można by kupić i leczyć pewnie i dziesiątki tysięcy ludzi. Tylko co wtedy z tymi, którzy mieli pecha? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, Jajcenty said:

Usuń subiektywizm i jak ja, jeszcze dzisiaj, zostań utylitarystą. https://pl.wikipedia.org/wiki/Utylitaryzm Polecam. 

Poglądy ciekawe i społecznie niepraktyczne - wymagają sporo myślenia, przewidywania skutków decyzji. Mi osobiście założenia Utylitaryzmu w bardzo dużej części pasują ale to głownie dlatego, że ostatnimi czasy takie dyskusje na tematy moralności i analizy skutków decyzji sprawiają przyjemność i zajmują sporo czasu. Nie chcę przez to powiedzieć, że wnioski do których dochodzę są słuszne, ale przynajmniej w jakiejś części są moje.   

Jeszcze parę lat temu czasu na takie przemyślenia przeznaczałem znacznie mniej, doktryny wiary były dla mnie wystarczające i wydawały się jedyną właściwą drogą. Zresztą widać to po moich pierwszych postach na tym forum - gdyby je dobrze zestawić z obecnymi można by było bez problemu zbudować rozmowę w której kłócę się sam ze sobą. Broniłem Kościół Katolicki, doktryny wiary na ślepo nie przeczytawszy nawet żadnego większego kawałka Starego i Nowego Testamentu znałem tylko te które odczytywane na mszy.

I pewnie jest sporo Chrześcijan którzy maja rozsądne podejście do wiary, może nawet przeczytali Biblię i przy założeniu że to jest słowo Boże potrafią sobie jakoś wyjaśnić np. te farmazony o niewolnikach itd. Ale jeśli są wśród czytających te forum  są osoby które uważają się za chrześcijan a nie czytali Biblii  polecam to zrobić. Mi pomogło ;) 

Jak dla mnie z czytaniem Biblii jest jak w metodzie naukowej:

1. Formułujemy tezę i założenia ( Bóg jest wszechmocny, miłosierny, Biblia to słowo boże itd. )

2. Przeprowadzamy analizę - czytamy Biblię 

3.  Żeby potwierdzić tezy trzeba przeczytać całą Biblię i tak nie możemy założyć że mamy rację. Żeby obalić wystarczy 1 dowód, ale proponuję znaleźć przynajmniej 10, bo nie powinno to już w pierwszych księgach sprawić nikomu większego problemu.   . 

4. Później należało by z kimś na temat tych swoich wątpliwości porozmawiać jak chociaż jeden dowód obalający nasze tezy pozostanie znaczy że całość możemy obalić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, dexx napisał:

Ale jeśli są wśród czytających te forum  są osoby które uważają się za chrześcijan a nie czytali Biblii  polecam to zrobić.

Jest jedna zasadnicza kwestia, którą należy podkreślić. Bardzo mało osób umie przeczytać Biblie w oryginale...czytamy przekłady, częsciowo z martwych języków, co wymaga często  dosyć głębokiej interpretacji.

Ot, choćby tu:

https://stacja7.pl/wiara/7-najwiekszych-pomylek-w-przekladach-biblii/

Z artykułu:

W hebrajskim tekście Księgi Wyjścia wcale nie jest napisane, że było to Morze Czerwone. Oryginał mówi o Morzu Trzcinowym – Jam Suf (Suf oznacza trzcinę lub sitowie a Jam to zarówno morze, jak i wielki zbiornik słodkowodny, np. jezioro). Pomyłka zapoczątkowana została przez Septuagintę, żydowski przekład Starego Testamentu na język grecki.

Ponieważ Nowy Testament cytuje Stary Testament najczęściej właśnie według Septuaginty, nowotestamentalne wzmianki, które wspominają o przejściu przez Morze zawierają również greckie wyrażenie Erythrá Thálassa (Morze Czerwone)...Trudno zidentyfikować, co miał na myśli autor Księgi Wyjścia, pisząc o Morzu Trzcin. Z pewnością nie jest to inna nazwa Morza Czerwonego, bo zasolenie tej wody jest zbyt duże i nie pozwala na rozwój jakiejkolwiek roślinności (tylko w jednym miejscu występują namorzyny). Jedynie zbiornik zasilany słodką wodą z stałym odpływem pozwala w tamtym klimacie na wzrost roślinności. Stąd wniosek, że było to coś w rodzaju zalewu zasilanego albo północną odnogą Nilu albo południową, dlatego rozpatrywana jest delta Nilu i jezioro Manzale w jej części wschodniej."

cyt: Trudno zidentyfikować, co miał na myśli autor Księgi Wyjścia, pisząc o Morzu Trzcin

 

Ja już o tym pisałem na forum, o hipotezie enteogenowej. Może owe mojżeszowe trzciny to to o czym pisała nasza archelożka Sara Benetowa, wybitna badawczyni kultury żydowskiej,  przy okazji badania Biblii. Owe trzciny to być może nic innego jak keneh bosem cyli konopie. Ładnie by się to wpisaywało w mojżeszowe wizje, w której główną role odegrała, co jest całkiem prawdopodobne,  psylocybina. I tyle z tego "przejścia" morza, które możnaby  wykonać ze stołka w kuchni.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, venator napisał:

Bardzo mało osób umie przeczytać Biblie w oryginale...

Problem raczej nie tyle nawet w subiektywnej umiejętności przeczytania, a w obiektywnej możliwości, czyli braku oryginału, jeśli taki kiedykolwiek istniał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, venator said:

Jest jedna zasadnicza kwestia, którą należy podkreślić. Bardzo mało osób umie przeczytać Biblie w oryginale...czytamy przekłady, częsciowo z martwych języków, co wymaga często  dosyć głębokiej interpretacji.

To problem apologetów, wiele rzeczy jest napisanych w biblii tak że problem przekładu ich nie naprawi, a gdyby były jakiś nieścisłości w tych najbardziej wstydliwych fragmentach Starego Testamentu to już dawno wierni by o tym krzyczeli.  Jedyne co moim zdaniem mogło by uratować tezy postawione u mnie w punkcie 1 to zaginione zdanie na ostatniej stronie biblii: "zaprawdę powiadam wam, nie bierzcie do serca sobie tego co tu przeczytaliście bom na bani to dyktował" 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, ex nihilo napisał:

Problem raczej nie tyle nawet w subiektywnej umiejętności przeczytania, a w obiektywnej możliwości, czyli braku oryginału, jeśli taki kiedykolwiek istniał.

Dokładnie, przecież biblia miała tyle zmian i wersji do dzisiaj, że szkoda gadać. Kto wie co było w ogóle w oryginale. "Będziesz żył w celi bracie" itp ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, venator napisał:

Ja już o tym pisałem na forum, o hipotezie enteogenowej. (...)  psylocybina. I tyle z tego "przejścia" morza, które możnaby  wykonać ze stołka w kuchni.

Tylko jak to rozumieć? Chyba nie tak, że Żydzi podczas exodusu zażywali psychodeliki (na pustyni w nieznanym terenie pewny sposób na zbiorowe samobójstwo). Czyli że ktoś potem dopisał opis cudu pod wpływem konopi? Ale wtedy nie musiał chyba odczuwać potrzeby, żeby pisać akurat o morzu konopi, tak jak ktoś pod wpływem alkoholu na ogół nie będzie pisać o wódce?

Przy okazji, chciałem dowiedzieć się coś więcej i na Wiki znalazłem m. in. opis exodusu u Tacyta - nieprzychylny Żydom, Wikipedia twierdzi nawet, że antysemicki. Tylko że w tym opisie są słowa, które - jeśli chcieć je odczytać "po współczesnemu" - mówią o samodzielności, wykrzesaniu w sobie jakiejś postawy poradzenia sobie z trudną sytuacją:

Cytat

(...) Podczas gdy inni w swych łzach zakrzepli, jeden z wygnańców, Mojżesz, upomniał ich, aby ze strony bogów ani ludzi żadnej pomocy nie oczekiwali, gdyż jedni i drudzy ich opuścili, lecz sobie samym zaufali pod wodzem niebiańskim, który (...). 

 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, darekp said:

Tylko jak to rozumieć? Chyba nie tak, że Żydzi podczas exodusu zażywali psychodeliki (na pustyni w nieznanym terenie pewny sposób na zbiorowe samobójstwo). Czyli że ktoś potem dopisał opis cudu pod wpływem konopi? Ale wtedy nie musiał chyba odczuwać potrzeby, żeby pisać akurat o morzu konopi, tak jak ktoś pod wpływem alkoholu na ogół nie będzie pisać o wódce?

Podobno wałęsali się po tej pustyni przez 40 lat. Nie da się tego wytłumaczyć nawet ostrym ćpaniem do rana :) To jest tylko jakieś 150 km w linii prostej według Google Maps. Może to dlatego, że Abraham miał objawy wskazujące na schizofrenię? W końcu słyszał głosy w głowie, które kazały mu zabić jego syna. Jakby szli w przeciwnym kierunku do Słońca, a w nocy kierowali się gwiazdami i potem linią brzegową, to byłoby to prawie jak zwykły tygodniowy wypad integracyjny w korpo :)

Ale na miejscu okazało się, że wszechmocny, który stworzył cały wszechświat, nie zatroszczył się o naród wybrany i nie zapewnił miejscówki. Trzeba było zabić tych, co żyli tam wcześniej w tym kobiety i dzieci. Bóg tak chciał, bo był dobry, ewentualnie, klasycznie - "niezbadane są wyroki boskie" :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Podobno wałęsali się po tej pustyni przez 40 lat.

Wałęsali się przez 40 lat, każdy ksiądz Ci to powie. Powtarzają na mszach itp. tak często, że aż to jest nudne.

30 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Abraham miał objawy wskazujące na schizofrenię?

Abraham żył dużo wcześniej, Izraelitów z ziemi egipskiej wyprowadzał Mojżesz (o ile to w ogóle miało miejsce, historycy nie są zgodni, zgaduję, że nie ma innych źródeł niż Biblia i ew. ci co zasłyszeli od Żydów, Tacyt pewnie zasłyszał).

30 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nie da się tego wytłumaczyć nawet ostrym ćpaniem do rana

No właśnie, zastanówmy się, jak w takim razie wytłumaczyć całą tę historię po współczesnemu, nie odwołując się do cudów itp. Ostre ćpanie, jak sam piszesz, też odpada :P

IMHO początek wersji Tacyta, że Egipcjanie ich wywalili na jakieś trudne do życia tereny, półpustynie, wygląda dość prawdopodobnie. Tak postępowali biali w stosunku do Indian w Ameryce Płn.

Dalej nie wiem, ale sytuacja, że wielotysięcznej grupy emigrantów nikt nie chciał przyjąć też wygląda dość prawdopodobnie, więc dalej błąkali się po półpustyniach. Pojedyncze osoby (jakiś ówczesny odpowiednik młodych, wykształconych, z dobrym zawodem, znających języki, łatwo się aklimatyzujących) pewnie mogły znaleźć sobie miejsce w którymś kraju na Bliskim Wschodzie. Ale to zgaduję. Przy takim scenariuszu Mojżesz byłby przydatny, bo by podtrzymywał morale grupy, dopóki by im się nie udało znaleźć swojej ziemi "obiecanej"...

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, darekp said:

Abraham żył dużo wcześniej, Izraelitów z ziemi egipskiej wyprowadzał Mojżesz (o ile to w ogóle miało miejsce, historycy nie są zgodni, zgaduję, że nie ma innych źródeł niż Biblia i ew. ci co zasłyszeli od Żydów, Tacyt pewnie zasłyszał).

Wydało się, że nie byłem pilnym uczniem na lekcjach religii, a po lekcjach rypałem w Diablo I :) Rocznie człowiek potrzebuje około 1 tony jedzenia, więc jeżeli ich podróż trwała dłużej niż kilka tygodni, to na pewno się gdzieś osiedlili na chwilę i musieli normalnie tyrać. Ale pamiętam, że było coś o mannie z nieba, a to wygodny zbieg okoliczności :) Na miejscu Izraelitów nie pogardziłbym także kieszonkowym poradnikiem bliskiego wschodu "The Middle East for Dummies" albo "The Middle East in less than 40 years" - niche joke - w końcu Jahwe to autor co najmniej dwóch bestsellerów :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nadinterpretuj, to literówka :) Mogli skorzystać z nawigacji sateli... gwiazdowej. Po za tym, to nie jest problem iść na północ, jak widać Słońce, co na pustyni nie powinno być problemem, inaczej nie byłaby pustynią :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tekst, o którym przez wiele lat sądzono, że jest najstarszym dokumentem powiązanym z chrześcijaństwem i Jezusem, najprawdopodobniej nie ma z nimi nic wspólnego. Dokument ten to kawałek marmuru z zapisanym w grece dekretem wydanym przez niewymienionego z imienia cesarza. Władca wprowadza w nim karę śmierci za bezczeszczenie grobów i ciał zmarłych.
      Jako, że na podstawie analizy lingwistycznej stwierdzono, że tekst pochodzi sprzed 1900–2100 lat pojawiły się hipotezy, że nowe przepisy wydano w związku z rozpowszechnianymi przez chrześcijan informacjami o zmartwychwstaniu Chrystusa.
      Jeśli jednak powyższa hipoteza miałaby być prawdziwa, to marmur, na kórym spisano dekret powinien pochodzić z Bliskiego Wschodu, z obszaru, na którym dekret wprowadzono.
      Tymczasem nowe analizy chemiczne wykazały, że marmur pochodzi z kamieniołomu na greckiej wyspie Kos, położonej w południowo-zachodnich wybrzeży dzisiejszej Turcji. To zaś wskazuje, że dekret ma najprawdopodobniej związek ze zbeszczeszczeniem grobu i zwłok tyrana Kos Nikiasa.
      Nikias objął władzę na Kos po 50 roku przed naszą erą. Został obalony w latach 30. I wieku p.n.e. Wiemy, że jego ciało zostało wyciągnięte z grobu i rozczłonkowane. Zbeszczeszczenie zwłok władcy odbiło się szerokim echem. Niedługo później grecki poeta Krinagoras z Mityleny użył przykładu Nikiasa jako symbolu odwrócenia się fortuny. Autorzy najnowszych badań uważają, że dekret cesarski został wydany w reakcji na postępek mieszkańców Kos i miał on uspokoić sytuację w regionie. Jeśli mają rację to dekret został wydany przez Augusta.
      Jest praktycznie niemożliwe, by marmur na którym spisano edykt obowiązujący w Judei pochodził z Kos. Nasza hipoteza odnośnie Nikiasza również nie jest 100-procentowo pewna, ale to najlepsze wyjaśnienie, mówi profesor Kyle Harper z University of Oklahoma, który stał na czele grupy badawczej.
      Christopher Jones z Uniwersytetu Harvarda, autorytet w dziedzinie rzymskich i greckich inskrypcji, który nie brał udziało w badaniach grupy Harpera, przyznaje, że chemiczne związki wspomnianego marmuru z Kos to zupełnie nowe odkrycie. Jednak, jak zauważa Jones, nowa hipoteza wymaga odpowiedzi na kilka pytań.
      Otóż Nikiasz był stronnikiem Marka Antoniusza, który wraz z królową Egiptu Kleopatrą walczył w wojnie domowej przeciwko Oktawianowi – przyszłemu cesarzowi Augustowi. Wojna zakończyła się w 31 roku p.n.e. Jak zauważa Jones, nie jest jasne, dlaczego cesarz August miałby w ogóle reagować na zbeszczeszczenie zwłok kogoś, kto wspierał jego wrogów.
      Zagadkę tę próbuje wyjaśnić John Bodel, historyk z University of Providence. Jego zdaniem dekret Augusta mógł być reakcją na szerszy problem. Z inskrypcji i tekstów prawniczych z epoki wiemy, że dość często dochodziło wówczas do ataków na groby lokalnych skorumpowanych władców. Atak na grób Nikiasza mógł mieć szczególnie spektakularny przebieg, ale nie był niczym niezwykłym. Bodel przypomina, że Kos leży u wybrzeży Azji Mniejszej, a to właśnie stamtąd rozprzestrzeniła się praktyka bezczeszczenia grobów nielubianych władców. To m.in. dlatego wielu historyków od dawna wątpiło, czy tekst inskrypcji ma cokolwiek wspólnego z Jezusem.
      Autorzy najnowszych badań zidentyfikowali miejsce pochodzenia marmuru określając zawartość węgla-13 i tlenu-18. Wśród wszystkich zbadanych kamieniołomów epoki najbardziej przypominał on ten znajdujący się na Kos. Jednak, jak zauważa Robert Tykot z University of South Florida, potrzebne są dalsze badania, w tym zawartości strontu i manganu. Ponadto przestrzega, że ktoś z XIX wieku mógł mieć dostęp do marmuru z Kos oraz wiedzę, w jaki sposób tworzyć inskrypcje. Zdaniem Tykota, dopóki nie datujemy dokładnie zabytku, nie będziemy pewni, czy to nie falsyfikat.
      O zabytku wiemy tylko, że w 1878 roku kolekcjoner Wilhelm Froehner nabył go w Paryżu. Twierdził, że został on przysłany z Nazaretu, jednak twierdzenia tego nie jesteśmy w stanie potwierdzić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W „Spalonym kościele” w Hippos odkryto świetnie zachowaną mozaikę, na której widzimy inskrypcję z błogosławieństwem, kosz z bochenkami chleba i ryby. Pracujący na miejscu badacze mówią, że natychmiast przywodzi ona na myśl cud rozmnożenia chleba i ryb (cud pięciu chlebów i dwóch ryb). Cud ten – jedyny oprócz zmartwychwstania opisany we wszystkich ewangeliach – miał mieć miejsce nad Jeziorem Galilejskim. „Spalony kościół” znajduje się w pobliżu tego jeziora.
      Z pewnością można w inny sposób wytłumaczyć obecność chleba i ryb na mozaice, jednak nie można zignorować podobieństw do nowotestamentowych opisów. Na przykład w Nowym Testamencie jest mowa o pięciu bochenkach w koszu oraz o dwóch rybach i tyle właśnie przedstawiono na mozaice, mówi doktor Michael Eisenberg z Instytutu Archeologii Uniwersytetu w Hajfie, który kieruje pracami wykopaliskowymi.
      Hippos to stanowisko archeologiczne znajdujące się na szczycie wzgórza w odległości 2 kilometrów na wschód od Jeziora Galilejskiego. Z wysokości 350 metrów rozciąga się stamtąd widok na jezioro. Pomiędzy III wiekiem przed naszą erą, a VIII wiekiem po Chrystusie znajdowało się tam miasto, które było najważniejszym ośrodkiem na wschodnich wybrzeżach Jeziora Galilejskiego i południowym obszarze Wzgórz Golan. Zostało ono opuszczone w 749 roku po trzęsieniu ziemi. Od 20 lat trwają tam prace wykopaliskowe prowadzone prze Uniwersytet w Hajfie.
      Przed kilkoma tygodniami odsłonięto kolejne części „Spalonego kościoła”, który został wybudowany w połowie V lub na przełomie V i VI wieku i został spalony prawdopodobnie podczas podboju tych terenów przez Sasanidów na początku VII wieku. Zabytek odkryto już przed dekadą, teraz doktor Eisenberg i pomagająca mu w kierowaniu wykopaliskami Arleta Kowalewska powrócili na to miejsce. Okazało się, że pożar przyczynił się do zachowania mozaiki podłogowej w świetnym stanie. Podczas pożaru dach spadł na podłogę i przykrył ją ochronną warstwą popiołu.
      Naukowcy odsłonili całą podłogę kościoła o wymiarach 10x15 metrów. Odkryli główne wejście, pozostałości drzwi oraz parę kołatek z brązu przedstawiających ryczące lwy. Ujawniono też dwie greckie inskrypcje. W jednej z nich jest mowa o dwóch twórcach kościoła, Theodorosie i Petrosie, którzy wznieśli go na cześć męczennika, a na drugiej inskrypcji, którą umieszczono wewnątrz medalionu stanowiącego centralną część mozaiki, wymieniono imię męczennika – Theodoros.
      Zgodnie z wczesną tradycją chrześcijańską cud rozmnożenia miał miejsce w pobliżu dzisiejszego kibucu Ginosar/Tabgha na północno-zachodnim wybrzeżu Jeziora Galilejskiego i tam już na początku V wieku zbudowano Kościół Rozmnożenia. Doktor Eisenberg uważa jednak, że to nie przesądza sprawy. Obecnie uważa się, że Kościół Rozmnożenia w Tabgha to miejsce, gdzie doszło do cudu. Jednak jeśli uważnie przeczytamy Nowy Testament, to oczywistym będzie, że cud mógł się wydarzyć na północ od Hippos, w pobliżu tego miasta. Według Pisma po dokonaniu cudu rozmnożenia Jezus przeszedł po wodzie na północno-zachodnie wybrzeże jeziora, zatem cud miał miejsce tam, gdzie zaczynał swoją podróż, a nie gdzie ją skończył. Ponadto mozaika w Kościele Rozmnożenia przedstawia dwie ryby i kosz z czterema bochenkami chleba, tymczasem Nowy Testament mówi o pięciu bochenkach chleba, a te widzimy na mozaice w Hippos. Jakby jeszcze tego było mało, mozaika w „Spalonym kościele” przedstawia również 12 koszy, a w Nowym Testamencie czytamy, że po dokonaniu cudu, uczniowie Jezusa zanieśli ludziom 12 koszy chleba i ryb.
      Uczony zauważa jednak, że istnieją pewne różnice pomiędzy Nowym Testamentem z mozaiką ze „Spalonego kościoła”. Niektóre z koszy są pełne nie tylko chleba, ale również owoców, w niektórych miejscach widzimy trzy ryby, a nie dwie. Kościół znajduje się na zachodniej krawędzi góry Sussita, w najbardziej na zachód wysuniętej części miasta i roztacza się z niego widok na Jezioro Galilejskie, gdzie miało miejsce większość cudów Jezusa. Nie ma wątpliwości, że lokalna społeczność była dobrze zaznajomiona z cudem rozmnożenia i prawdopodobnie lepiej niż my wiedziała, gdzie do niego doszło. Logicznym jest więc założenie, że rzemieślnik układający mozaikę lub osoba, która ją zamówiła, chciała zawrzeć w niej odniesienia do cudu. Musimy dokończyć wykopaliska i odsłonić pozostałe 20% mozaiki oraz dokładnie ją przeanalizować. Ryba ma wiele dodatkowych znaczeń w chrześcijaństwie i trzeba je ostrożnie interpretować, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 725 roku pewien pobożny pielgrzym wędrując wokół Jeziora Galilejskiego zobaczył i opisał Kościół Apostołów. Teraz archeolodzy twierdzą, że odnaleźli legendarną budowlę.
      Według tradycji, Kościół Apostołów został wybudowany nad domem apostołów Piotra i Andrzeja. Miejsce opisane w VIII wieku przez podróżnika imieniem Willibald znajduje się obecnie w Rezerwacie Bteikha (Bteikha Nature Reserve) i to właśnie w tym miejscu odnaleziono ruiny.
      Archeolodzy poinformowali jednocześnie, że biblijne miasto Betsaida, na którym zbudowano rzymskie miasto Julias, było znacznie większe niż dotychczas przypuszczano.
      To, co można powiedzieć na pewno, że w dzisiejszej miejscowości Beit Habek (el-Araj) znaleziono ślady po wielkim kościele z epoki bizantyjskiej. Najbardziej charakterystyczną cechą budowli są pozostałości mozaiki. To resztki mozaiki ściennej, a takie występowały tylko w kościołach, mówi profesor R. Steven Notley.
      Dotychczas odkopano południowe pomieszczenia. Zdjęcia wykonane z lotu ptaka również potwierdzają tezę, że mamy do czynienia z kościołem, gdyż budowla jest usytuowana na osi wschód-zachód, widoczna jest centralna nawa i dwie nawy boczne, wyjaśnia profesor Mordechai Aviam z Kinnert Academic College.
      Odnaleziono też fragmenty marmuru pochodzącego z lektorium, przegrody oddzielającej część z ołtarzem przeznaczoną dla duchownych od części kościoła przeznaczonej dla świeckich. Marmur ozdobiono kwiatowymi dekoracjami. Archeolodzy wydobyli również fragmenty mozaiki podłogowej, dachówki charakterystyczne dla dużych budowli oraz fragment kredy z wyrzeźbionym krzyżem.
      Oczywiście znalezienie bizantyjskiego kościoła to jedno, jednak powstaje pytanie, skąd wiadomo, że to kościół postawiony nad domem apostołów Piotra i Andrzeja. Takie informacje przekazuje nam historyczna tradycja, a my nie mamy żadnych podstaw, by je kwestionować, mówi profesor Notley. W 725 roku Willibald z Wessex, późniejszy biskup Eichstatt, odwiedzał Ziemię Świętą. Opisał nam swoją podróż z Capernaum do Kursi i zanotował, że odwiedził kościół Piotra i Andrzeja. Pomiędzy tymi dwiema miejscowościami nie odnaleziono żadnego innego kościoła, wyjaśnia profesor Aviam.
      Na razie nie wykonano jeszcze precyzyjnego datowania ruin. Jednak na podstawie znalezionych tam ponad 100 monet archeolodzy uważają, że kościół powstał w V wieku i został opuszczony pod koniec VII lub w VIII wieku.
      Profesor Notely mówi, że identyfikacja kościoła będzie zapewne budziła kontrowersje, chyba, że zostanie odnaleziony jakiś dowód, na przykład inskrypcja. W kościołach bizantyjskich inskrypcje, opisujące na przykład w czyjej intencji kościół został wzniesiony, są czymś normalnym, dodaje uczony.
      Prace wykopaliskowe prowadzone są nie tylko na terenie kościoła. W odległości 100 metrów na północ od niego badane są ruiny domu z okresu rzymskiego. Odkryto tam typowe żydowskie kamienne naczynia i lampy, ciężarki do połowu ryb i ponad 20 monet.
      Warto tutaj zauważyć, że to już czwarty sezon wykopalisk w tym miejscu i pokazuje on, jak bardzo bogatą historię ono miało. W bieżącym sezonie znaleziono bowiem lampę należącą do krzyżowców, a w 2017 roku odkryto bazaltową rzeźbę przedstawiającą lwicę, która we wczesnym okresie bizantyjskim zdobiła znajdującą się tutaj synagogę.
      Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra (J 1,44), Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej (J 12,21). Betsaida jest też miejscem, w drodze do którego Chrystus chodził po jeziorze i gdzie uzdrowił niewidomego.
      Za czasów gubernatora Filipa Heroda (syna Heroda Wielkiego) miasto przemianowano na Julias. Notley i Aviam od dawna uważają, że el-Araj to zaginiona biblijna Betsaida. Istnieje też spór dotyczący położenia Kościoła Apostołów. Jako, że na obszarze odpowiadającym zapiskom historycznym nie odnaleziono – aż do teraz – żadnego innego kościoła, niektórzy badacze identyfikowali kościół w Capernaum jako Kościół Apostołów. Argumentowali, że 8-boczna struktura kościoła z Capernaum musi być kościołem, który zbudowano nad domem Piotra i Andrzeja. Teraz znaleźliśmy kościół tam, gdzie pielgrzymi pisali, iż się znajduje. Pierwsze zapiski dotyczące kościoła nad domem Piotra wspominają o bazylice. Czy w czasach bizantyjskich ośmioboczną strukturę opisywano by jako bazylikę? To pytanie, na które trzeba szczegółowo odpowiedzieć, mówi Notley.
      Z kolei profesor Ram Arav z Hebrew Union College twierdzi, że Betsaida to współczesne pobliskie stanowisko e-Tell. Jednak Notley odrzuca tę hipotezę. Zwraca uwagę, że e-Tell powstało z VIII wieku i jest niemożliwym, by budowniczowie tego miejsca wiedzieli, że kilka metrów pod ich stopami znajduje się dom Piotra sprzed kilkuset lat.
      Tymczasem osadnictwo w el-Araj datuje się co najmniej na okres Drugiej Świątyni, kiedy znajdowała się tutaj wioska rybacka. Jednak część archeologów, wskazując na odkryte w 2017 roku rzymskie łaźnie twierdzi, że el-Araj było jedynie rzymskim obozem wojskowym. Ten argument Notley również odpiera. W czasach Drugiej Świątyni (516 p.n.e – 70 n.e.), żydowskie wioski, które z czasem stały się rzymskimi miastami, były bardzo rozległe. Większość ich budynków wciąż pozostaje ukryta pod ziemią. Uczony uważa, że wioska przetrwała do rzymskich czasów, rozrastała się, zyskiwała na znaczeniu i awansowała do rangi miasta, gdyż stanowiła ważną element ekspansji dynastii Machabeuszy w kierunku Galilei. W 37 roku przed Chrystusem państwo Machabeuszy zostało podbite przez klienta Rzymu, króla Judei Heroda Wielkiego. Z czasem jego następca, Filip Herod, zamienił Betsaidę w typowo rzymskie miasto Julias.
      O Julias wspomina Józef Flawiusz opisując miasto jako miejsce postoju rzymskich oddziałów najemnych tłumiących powstanie żydowskie. Profesor Notley przypomina, że wiemy jeszcze tylko o dwóch żydowskich wsiach, które stały się rzymskimi miastami: Sepphoris i Antipatris. O Julias wspomina też w I wieku Pliniusz.
      Później dzieje się coś dziwnego. Pod koniec III wieku Betsaida/Julias znika z zapisków historycznych. Biskup Euzebiusz z Cezarei, który w IV wieku napisał m.in. Onomasticon („O nazwach miejsc z Pisma Świętego”), nie wspomina ani o Betsaidzie, ani o kościele, co wskazuje, że nic o nich osobiście nie wiedział. Również żydowscy rabini po III wieku naszej ery nie wspominają o Betsaidzie. Nadchodzi wiek V w miejscu Betsaidy powstaje bizantyjska osada z kościołem oraz klasztorem i miejscowość nagle znowu pojawia się w zapiskach.
      Profesor Aviam ma hipotezę, która być może stanowi wyjaśnienie tej zagadki. Uczony zwraca uwagę, że poziom Jeziora Galilejskiego ulega znacznym wahaniom. Być może na 150–200 lat jego wody na tyle się podniosły, że podtopiły Betsaidę/Julias i ludzie opuścili miejscowość. W VIII wieku miasto ponownie zostało opuszczone, później przez pewien czas zamieszkiwali je krzyżowcy, a następnie całkowicie o nim zapomniano.
      Co interesujące, archeolodzy pracujący na terenie Kościoła Apostołów, nie zauważyli dotychczas śladów zniszczeń, jakie mogłyby zostać dokonane przed duże trzęsienie ziemi, które w 749 roku zniszczyło Dolinę Jordanu. Nie wiemy nawet, czy kościół opuszczono przed czy po trzęsieniu. Profesor Aviam nie wyklucza, że okoliczne tereny mogły być stopniowo opuszczane, gdyż osady niesione przez Jordan zrujnowały lokalne rybołówstwo. Do porzucenia samego kościoła mogło dojść wskutek podbojów Umajjadów i pojawienia się na tym terenie islamu na przełomie VII i VIII wieku. To mniej więcej w tym czasie Willibald odbywał swoją pielgrzymkę i opisał Kościół Apostołów. Niestety, późniejszy biskup nie nie wspomniał, czy w tym czasie kościół był używany czy nie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy od niemal 300 lat można oglądać oryginalne Święte Schody (Scala Sancta) w Rzymie. Schody, po których miał rzekomo iść Jezus w drodze na proces przed Poncjuszem Piłatem zostały w 1723 roku obłożone drewnem na polecenie papieża Innocentego XIII. Miało ono chronić je przed zniszczeniem. Drewno jednak zdjęto na czas renowacji marmurowych schodów i podjęto decyzję, że pozostaną one odsłonięte do 9 czerwca.
      Schody zostały dosłownie wyżłobione stopami pielgrzymów, mówi ojciec Francesco Guerra, rektor Sanktuarium Świętych Schodów, które jest corocznie odwiedzane przez setki tysięcy turystów.
      Zapadła decyzja, że schody pozostaną odsłonięte do 9 czerwca, a wierni będą mogli się na nie wspiąć. Pielgrzymi tradycyjnie przebywają Scala Sancta na kolanach.
      Po tym, jak odsłoniliśmy pierwszy stopień i znaleźliśmy mały krzyż, było jasne, że będzie to nie jedyne znalezisko, mówi Paolo Violini, konserwator zabytków z muzeów Watykanu. Pod drewnem znaleziono monety, zdjęcia, różańce i karteczki ze spisanymi modlitwami.
      Święte Schody składają się z 28 marmurowych stopni. Według legendy były one częścią pałacu Poncjusza Piłata, a do Rzymu trafiły w 326 roku przywiezione przez świętą Helenę, matkę cesarza Konstantyna po tym, jak przeszła ona na chrześcijaństwo.
      Wielu naukowców wątpi jednak w autentyczność schodów. Z naukowego punktu widzenia uważam, że szansa, iż te schody pochodzą z pałacu Piłata w Jerozolimie są bliskie zeru, mówi archeolog, profesor religioznawstwa Jodi Magness z University of North Carolina. Przed drugim wiekiem na tych terenach używano niewiele marmuru, więc jest małe prawdopodobieństwo, że schody są autentyczne, wyjaśnia Orit Peleg-Barkat, wykładowca w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Pałac używany przez Piłata został wybudowany przez Heroda, a ani Herod ani nikt inny w jego czasach nie używał marmuru. Warto też przypomnieć, że pałac został doszczętnie zniszczony przez wojska Tytusa Flawiusza, które zdobyły Jerozolimę w 70 roku w czasie wojny żydowskiej z lat 66-73.
      Ponadto analiza innych struktur zbudowanych za Heroda wykazała, że były one pokrywane tynkiem lub imitującym marmur stiukiem. Nawet niedawno odkryte mauzoleum w Herodionie zbudowano z lokalnego białego kamienia, nie z marmuru, mówi Magness. Tymczasem Święte Schody wykonano bezsprzecznie z marmuru pochodzącego z regionu Morza Egejskiego. Niewykluczone, że szczegółowe analizy pozwoliłyby określić miejsce wydobycia surowca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trędowaci nie byli w czasach Jezusa tak bardzo wykluczeni społecznie, jak się obecnie uważa. Dlatego też, jak twierdzi Myrick Shinall, należy w tym świetle zmienić interpretację postępowania Jezusa, który zlekceważył zapisane w Księdze Kapłańskiej prawa określające stosunek do trędowatych.
      Shinall, który jest profesorem chirurgii i doktorem religioznawstwa przeanalizował Nowi i Stary Testament oraz współczesne im teksty religijne pod kątem historii dotyczących trądu i trędowatych.
      Jego analizy pozwoliły mu na wysunięcie stwierdzenia, że co prawda istniało wiele praw i obyczajów, mających na celu odseparowanie trędowatych od reszty społeczeństwa, ale nie były one uniwersalnie przestrzegane we wszystkich społecznościach i w każdej epoce. Jak zauważył Shinall, w ewangeliach znajdziemy liczne ustępy świadczące o tym, że trędowaci byli dość mocno zintegrowani ze społeczeństwem.
      Zdaniem uczonego przekonanie o silnej izolacji trędowatych może mieć swoje źródła w działaniu pierwszych uczonych chrześcijańskich, którzy starali się podkreślić świętość Jezusa poprzez nadmierne izolacji, jakiej trędowaci mieli podlegać w ówczesnym społeczeństwie. Dla chrześcijańskich interpretatorów Biblii musiało być bardzo kuszące, by jaki dobry był Jezus poprzez skontrastowanie go ze złym żydowskim społeczeństwem. Jednak musimy oprzeć się takiej interpretacji, gdyż nie tylko przedstawia ona historię w złym świetle, ale utrwala negatywny obraz judaizmu, który do dzisiaj napędza antysemityzm, czasami ze śmiertelnymi konsekwencjami.
      Ponadto, jak stwierdza Shinall, brak dowodów na znaczą izolację trędowatych powinien skłonić interpretatorów Biblii do większego skupienia się na samym cudzie uzdrowienia trędowatego, a nie na wprowadzaniu do interpretacji biblijnych współczesnych elementów wykluczenia społecznego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...