Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sprawdzili autentyczność relikwii. Czy w rzymskiej bazylice rzeczywiście są szczątki Jakuba i Filipa?

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, ex nihilo napisał:

Jaki jest fine tuning łopaty błota na dnie stawu?

Fair enough. 

Pisałem na początku tego tematu, że możemy się oczywiście sprzeczać co do sposobu wyliczenia pewnych prawdopodobieństw jednak the anthropic principle nie jest czymś co można sobie od tak olać.

9 minut temu, ex nihilo napisał:

A kto wykreował tego inteligentnego kreatora? Jeszcze inteligentniejszy super kreator? Itd. w nieskończoność.

Przyjmując, że Bóg zawsze był i nie był stworzony nie trzeba bawić się nieskończoną ilość kreatorów.

13 minut temu, ex nihilo napisał:

A może sam się zrobił z  niczego? Jeśli tak, to i Wszechświat (multi?) sam mógł się zrobić, bo dlaczego by nie.

Oczywiście, daj, odwrócę to zdanie dla Ciebie :). Jeżeli Wszechświat (multi?) sam mógł się zrobić to równie dobrze mógł go stworzyć Bóg, bo dlaczego by nie. Niby equally valid points ale jakoś to nowym ateistom przez gardło nie przechodzi.

16 minut temu, ex nihilo napisał:

Nawet gdyby tak było, to co oni wierzącym mogą przeszkadzać?

Przeszkadzają tak samo a nawet bardziej jak ślepo wierzący katolicy. W dzisiejszych czasach tezy głoszone przez katolika z łatwością się olewa. No, ale taki Hawking toż to był kumaty facet, jeśli był taki mądry w sprawach astrofizyki to pewnie jego zdanie na temat Boga pewnie jest prawdziwe. Kimże ja jestem w porównaniu do takiego Hawkinga?

Cytat

I believe that a scientist looking at nonscientific problems is just as dumb as the next guy.

Richard P. Feynman

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, smoczeq napisał:

Z każdym poziomem prawdopodobieństwo zaistnienia wydarzenia maleje. A jednak jesteśmy.

Dla mnie to przesłanka, że bycie jest jednym z bardziej prawdopodobnych wydarzeń. Dogmatycznie i ortodoksyjnie potwierdzenie doświadczeniem ma większą wartość od niesprawdzalnych spekulacji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
55 minut temu, Jajcenty napisał:

Dla mnie to przesłanka, że bycie jest jednym z bardziej prawdopodobnych wydarzeń. Dogmatycznie i ortodoksyjnie potwierdzenie doświadczeniem ma większą wartość od niesprawdzalnych spekulacji. 

Jasne, z punktu widzenia osoby która jest. Możemy chyba się zgodzić co do tego, że prawdopodobieństwo naszego istnienia jest małe. Kwestią sporną może być wielkość tego prawdopodobieństwa i jakie wnioski z tego prawdopodobieństwa (evidence) każdy z nas wysuwa. Czy ten evidence wskazuje na inteligentnego kreatora czy może na przypadek albo jeszcze coś?

Tak jak wcześniej pisałem, skrzywienie swojego światopoglądu w którąś stronę nie powinno z automatu wykluczać argumentów strony "przeciwnej". A przypisywanie Bogu p=0 takim wykluczaniem jest.

Edytowane przez smoczeq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, smoczeq napisał:

A przypisywanie Bogu p=0 takim wykluczaniem jest.

Podobnie perpetuum mobile. Nie możemy wykluczyć, że gdzieś ktoś właśnie konstruuje prawdziwe p.m., a jednak gdyby Cię poprosił o sfinansowanie projektu, to mu złamanego grosza nie dasz. Prawda?

@ex nihilo sugerował pdp bliskie zeru. Jeśli tak, to (prawdopodobnie) Bogowie wytwarzani są w procesie Poissona. Zatem przez długi czas nic się nie dzieje, i nagle mamy trzy byty nadprzyrodzone. 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Jajcenty napisał:

Podobnie perpetuum mobile. Nie możemy wykluczyć, że gdzieś ktoś właśnie konstruuje prawdziwe p.m., a jednak gdyby Cię poprosił o sfinansowanie projektu, to mu złamanego grosza nie dasz. Prawda?

Prawda.

Tyle, że postulaty o istnieniu perpetuum mobile uderzają w nasze, coraz bardziej potwierdzone modele rzeczywistości.

W co Ci wiara w Boga uderza? Czy wiara w inteligentnego stwórcę powoduje, że będziemy musieli korygować nasze modele rzeczywistości? Elektron przestanie być elektronem? Zasada zachowania energii przestanie działać? Czy sprawia, że nie będziemy ciekawi początku Wszechświata? Wiara w Boga nie stoi w sprzeczności z nauką. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
3 hours ago, smoczeq said:

Przyjmując, że Bóg zawsze był i nie był stworzony nie trzeba bawić się nieskończoną ilość kreatorów.

Z łatwością usuwasz stwórców z równania. Widzę w tym przyszłość. Jeden nieweryfikowalny i niewidzialny byt implikuje możliwość istnienia milionów innych. Naturalnym pytaniem osoby myślącej jest kto stworzył stwórcę? Kreacjonistom przeszkadzają takie duperele jak złożoność gałki ocznej, którą można wytłumaczyć procesami ewolucji, co oznacza tylko tyle, że nie rozumieją ewolucji. Ale nie przeszkadza im wielokrotnie większa złożoność stwórcy. Podwójne standardy.

 

3 hours ago, smoczeq said:

Jeżeli Wszechświat (multi?) sam mógł się zrobić to równie dobrze mógł go stworzyć Bóg, bo dlaczego by nie. Niby equally valid points ale jakoś to nowym ateistom przez gardło nie przechodzi.

Wszechświat istnieje i są naukowe przesłanki tłumaczące jego powstanie, a dowody na Big Bang są tak silne, jak silne są dowody, że Ziemia jest okrągła. Na istnienie Twojego stwórcy nie ma ani jednego dowodu, nikt go nigdy nie widział i jedyne co macie to kilka książek sprzed ponad 2000 lat pełnych życzeniowego myślenia i stanowiących co najmniej nieprecyzyjny opis świata. Więc nie są to równe punkty widzenia. Równym punktem widzenia jest to, że świat stworzył latający potwór spaghetti, bo jest to tak samo nieweryfikowalne.

 

3 hours ago, smoczeq said:

I believe that a scientist looking at nonscientific problems is just as dumb as the next guy.

Richard P. Feynman

Co za subtelna próba podparcia się autorytetem naukowym. Jesteście znani z quote miningu i wiem, że ten cytat ma dalsza część, ale nie chce mi się teraz szukać całego paragrafu, żeby sprawdzić o co dokładnie Feynmanowi chodziło. Przyznaję jednak, że ani Feynman ani Hawking ekspertami od magii nie byli.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, smoczeq napisał:

W dzisiejszych czasach tezy głoszone przez katolika z łatwością się olewa.

Tak, bardzo łatwo:

46965c4c6e3b1b417fa06779b1aca7d2,981,0,0

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Astro said:

Odwrócę pytanie. Czy dodanie czynnika "inteligentny stwórca" w jakikolwiek sposób polepsza nasze modele Rzeczywistości?

Nie polepsza, a nawet pogarsza, bo to oznacza, że w każdej chwili może się znowu pojawić i nawywijać w prawach fizyki tak, że naukowcom witki opadną :) Wszystko będzie na opak i nic nie da się z tym zrobić. Psy będą szczekać d*pami i najpierw będzie słychać, że ktoś biegnie, a dopiero potem będzie widać kto, jak w świecie dysku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Nie polepsza, a nawet pogarsza, bo to oznacza, że w każdej chwili może się znowu pojawić i nawywijać w prawach fizyki tak, że naukowcom witki opadną

Nie ma to, jak dobrze dobrany argument. Z tej samej przyczyny należy wykluczyć istnienie eneferców :P 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, smoczeq napisał:

Przyjmując, że Bóg zawsze był i nie był stworzony nie trzeba bawić się nieskończoną ilość kreatorów.

Ale:
- po pierwsze: który bóg/Bóg, bo chętnych na tą fuchę było i jest przecież mnóstwo, dodatkowo większość w wielu wariantach. Co gorsze - ich wyznawcy nawet mordobiciem nie potrafią uzgodnić, który to ten właściwy i czego on od nas chce, za co może być karta, a za co nagroda... itd., itp. etc. Uzgodnijcie między sobą, to może w miarę sensownie będziemy mogli pogadać.
- po drugie: przyjmując, że "coś" zawsze było (nawet w postaci mniej czy bardziej wirtualnego "nic") i nie było stworzone (no bo było), nie trzeba się bawić ani jednym kreatorem. To chyba znacznie prostszy wariant (brzytwa Ockhama).
- po trzecie: gdyby faktycznie był jakiś inteligentny kreator, to pewnie by w jakiś sensowny sposób świat skonstruował, a nie odwalił totalną fuszerkę, która znacznie bardziej na robotę bezmózga-przypadku wygląda niż na dzieło chociażby odrobinę inteligentnego kreatora.
- po czwarte: na razie wystarczy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, ex nihilo said:

po trzecie: gdyby faktycznie był jakiś inteligentny kreator, to pewnie by w jakiś sensowny sposób świat skonstruował

Jednym z najlepszych przykładów fuszerki jest nerw krtaniowy, który przechodzi od aortą. To wynik działania ewolucji, która nie zdołała poprawić układu nerwów i naczyń krwionośnych od czasu, kiedy życie toczyło się tylko w oceanach. Jedynie zmniejsza albo zwiększa długość nerwów.

735065_405699306183151_304524208_n.jpg

Quote

The recurrent laryngeal nerve is an often cited example of "unintelligent design" in biology, especially in the giraffe. The nerve appears early in embryonic development, before the pharyngeal and aortic arches are separated by the development of the neck. The recurrent course of the nerve from the brain, around the great vessels, to the larynx, is shared by all extant tetrapods. Therefore we may infer that the recurrent laryngeal nerve was present in extinct tetrapods, had the same developmental origin, and followed the same course. The longest-necked animals of all time were the extinct sauropod dinosaurs, some of which had necks 14 meters long. In these animals, the neurons that comprised the recurrent laryngeal nerve were at least 28 meters long.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 4.03.2021 o 08:51, smoczeq napisał:

I o ile nie można liczyć na istnienie proofs of God to można już rozmawiać o evidence.

Jeszcze więcej evidence mamy dla tezy o nieistnieniu Goda.

W dniu 4.03.2021 o 08:51, smoczeq napisał:

Jest wiele poziomów tego argumentu, od powstania wszechświata do poziomu powstania inteligentnego, świadomego życia na naszej planecie (reasons.org/fine-tuning). Z każdym poziomem prawdopodobieństwo zaistnienia wydarzenia maleje. A jednak jesteśmy.

Szanse na istnienie życia i powstanie człowieka wynoszą obecnie 1.

W dniu 4.03.2021 o 08:51, smoczeq napisał:

Z czym mam problem jeżeli chodzi o nowych ateistów to to, że są zamknięci w swojej religii scjentyzmu. Taki nowy ateista znajdujący nieoznakowany mechaniczny zegarek na plaży będzie kombinował z różnymi teoriami (np. multiverse) byleby tylko nie dopuścić do siebie myśli o istnieniu inteligentnego kreatora.

"Nowy Ateista" nie ma żadnych problemów z dopuszczaniem czy niedopuszczaniem do siebie myśli odnośnie istnienia dowolnych bytów, tylko właściwie ocenia prawdopodobieństwo ich istnienia. Bóstwa religijne mają wszystkie tworów ludzkich, są dokładnie takie jakie jakich należy się spodziewać w wyniku ewolucji kulturowej.

W dniu 4.03.2021 o 08:51, smoczeq napisał:

Tylko tak jakby tych ślepo wierzących ateistów robi się nieznośnie dużo ;) 

Znacznie mniej niż ślepo wierzących katolików. Też mam napisać że tych jest "niznośnie dużo"?

W dniu 4.03.2021 o 10:12, smoczeq napisał:

the anthropic principle nie jest czymś co można sobie od tak olać

Można olać całkowicie, to najbardziej bezużyteczne narzędzie jakie powstało.
W skrócie: najlepszym powodem że świat jest taki jaki jest są nasze obserwacje i nie potrzeba żadnych dodatkowych tautologicznie prawdziwych sztucznych uzasadnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, peceed napisał:

Szanse na istnienie życia i powstanie człowieka wynoszą obecnie 1.

Czyli, jeżeli dzisiaj puszczę kupon lotto i wygram to mogę powiedzieć, że szansa na moją wygraną wynosi 1?

12 minut temu, peceed napisał:

Znacznie mniej niż ślepo wierzących katolików. Też mam napisać że tych jest "niznośnie dużo"?

Oczywiście, jedni i drudzy są nieznośni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, smoczeq napisał:

Czyli, jeżeli dzisiaj puszczę kupon lotto i wygram to mogę powiedzieć, że szansa na moją wygraną wynosi 1?

Nie, bo szanse odnoszą się do przyszłości.
Żeby mówić o szansach trzeba znać stan wyjściowy.

3 minuty temu, smoczeq napisał:

Oczywiście, jedni i drudzy są nieznośni.

To jeszcze z ciekawości spytam, jak wyglądają ci znośni katolicy nie wierzący ślepo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, peceed napisał:

Nie, bo szanse odnoszą się do przyszłości.
Żeby mówić o szansach trzeba znać stan wyjściowy.

Zgoda, to wywalmy część założeń z the antrophic principle. W sensie załóżmy, że szansa na powstanie naszego Wszechświata (ze wszystkimi stałymi i prawami) wynosi 1. To i tak prawdopodobieństwo powstania nas (inteligentnego, rozwiniętego życia ze świadomością) jest bardzo małe. 

19 minut temu, peceed napisał:

To jeszcze z ciekawości spytam, jak wyglądają ci znośni katolicy nie wierzący ślepo?

Np. John Lennox, Hugh Ross, Francis Collins.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, peceed napisał:

Można olać całkowicie, to najbardziej bezużyteczne narzędzie jakie powstało.

Tak, od zawsze wydawało mi się to strasznie naciągane. Synteza węgla, gęstość wody, strasznie się Projektant narobił, żeby dopasować mi środowisko. Całkowite zaprzeczenie idei ewolucji nieożywionej i ożywionej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Astro napisał:

Podobnie jest z prawdopodobieństwem powstania nas (w końcu jesteśmy).

No tak, ale znamy mniej więcej warunki konieczne do powstania lub (przynajmniej) utrzymania życia które mamy (np. habital zones). Zakładając, że mamy pusty (bez nas) Wszechświat można chyba wyliczyć prawdopodobieństwo znalezienia takiego miejsca we Wszechświecie w którym mogłoby dojść do powstania i rozwoju życia jakie mamy na naszej planecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
1 hour ago, Jajcenty said:

Tak, od zawsze wydawało mi się to strasznie naciągane. Synteza węgla, gęstość wody, strasznie się Projektant narobił, żeby dopasować mi środowisko. Całkowite zaprzeczenie idei ewolucji nieożywionej i ożywionej.

Tworzenie lądów z zestalonego wodoru, helu i homeopatycznej domieszki litu to nie w kij dmuchał przedsięwzięcie, trzeba mocno ściekać! :) Nie mówiąc o wodzie "instant" (wystarczy dodać tlen) :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Synteza węgla, gęstość wody, strasznie się Projektant narobił, żeby dopasować mi środowisko. Całkowite zaprzeczenie idei ewolucji nieożywionej i ożywionej.

Nie do końca o to chodzi. Przy perspektywie zewnętrznej można sobie rozważać jakąś sparametryzowaną przestrzeń możliwych światów. Po tym bada się, jak przyjęcie pewnych własności (istnienie węgla) ogranicza wartości innych (stała struktury subtelnej). Jeszcze nieszkodliwe. Ale potem tworzy się z tego na siłę głębokie wyjaśnienie że to z tego powodu pewne własności świata są takie jakie są, tymczasem to pośrednie uzasadnienie jest zupełnie redundantne do naszych bezpośrednich pomiarów. To co naprawdę się obserwuje to tylko pewna konsystencja teorii.
 

2 minuty temu, Astro napisał:

Polecam Koledze przestudiować pojęcie prawdopodobieństwa warunkowego.

Przypuszczam że to jest jedyne fizycznie prawdziwe prawdopodobieństwo jakie istnieje.

46 minut temu, smoczeq napisał:

Zakładając, że mamy pusty (bez nas) Wszechświat można chyba wyliczyć prawdopodobieństwo znalezienia takiego miejsca we Wszechświecie w którym mogłoby dojść do powstania i rozwoju życia jakie mamy na naszej planecie?

Nie, nie można. Prawdopodobieństwo jest funkcją subiektywnej wiedzy, to nie jest wielkość absolutna.
Tylko nieskończoność wszechświata może pomóc, podbijając każdą niezerową wartość tego prawdopodobieństwa do 1 (przy pewnych założeniach).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, peceed napisał:

Nie, nie można. Prawdopodobieństwo jest funkcją subiektywnej wiedzy, to nie jest wielkość absolutna.

Wybacz, nie rozumiem. Dlaczego subiektywnej a nie obiektywnej wiedzy?

5 minut temu, peceed napisał:

Tylko nieskończoność wszechświata może pomóc, podbijając każdą niezerową wartość tego prawdopodobieństwa do 1 (przy pewnych założeniach).

Czy to znaczy, że wszystko co może się wydarzyć to się wydarzy? O jakich założeniach mówimy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 4.03.2021 o 12:39, smoczeq napisał:

Czy wiara w inteligentnego stwórcę powoduje, że będziemy musieli korygować nasze modele rzeczywistości? Elektron przestanie być elektronem? Zasada zachowania energii przestanie działać? Czy sprawia, że nie będziemy ciekawi początku Wszechświata? Wiara w Boga nie stoi w sprzeczności z nauką. 

Tak, musimy dodać stwórcę albo przyjąć, że nie istnieje. Btw. zjawisko bryłek materii gadających o stwórcy wyjaśniają obecne modele.
Tak, zasada zachowania energii przestanie działać: "Niech stanie się światłość", nie licząc pomniejszych cudów.
Wiara w Boga stoi w sprzeczności z nauką, natomiast nie ma problemu by mózg działał w trybie intelektualnej schizofrenii i nie widział tego konfliktu odnośnie zasad: religię traktuje się jako uprzednią wiedzę przyjętą jako dodakowy aksjomat.

3 minuty temu, smoczeq napisał:

Dlaczego subiektywnej a nie obiektywnej wiedzy?

Bo nie ma obiektywnej wiedzy.

5 minut temu, smoczeq napisał:

Czy to znaczy, że wszystko co może się wydarzyć to się wydarzy? O jakich założeniach mówimy?

W pewnym sensie - tak, jesli tak ktoś rozumuje prawdopodobieństwo 1.
Założenia odnośnie jednorodności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, peceed napisał:

W pewnym sensie - tak, jesli tak ktoś rozumuje prawdopodobieństwo 1.

Czyli

8 minut temu, peceed napisał:

"Niech stanie się światłość"

Też?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, smoczeq napisał:

Zakładając, że mamy pusty (bez nas) Wszechświat można chyba wyliczyć prawdopodobieństwo znalezienia takiego miejsca we Wszechświecie w którym mogłoby dojść do powstania i rozwoju życia jakie mamy na naszej planecie?

Prawdopodobieństwo jest praktycznie zerowe. Jednak zakładasz od początku, że istnieje tylko jeden wszechświat. Jest możliwość, że kiedyś przestanie się rozszerzać, a zacznie kurczyć, by powrócić do punktu początkowego. Wtedy stanie się czarną dziurą. Wtedy powstaje pytanie jak z czarnej dziury miałby powstać nowy wszechświat? Odpowiedź jest taka, że jeżeli czarna dziura wszystko wciąga do punktu, który przecież ma pewne granice, choćby skalę Plancka, to znaczy, że musi nastąpić gdzieś ujście  i wypuszczenie całej materii i energii. A to jest możliwe dzięki wdarciu się do czwartego wymiaru przestrzennego. Czysta mechanika wymusza na czarnej dziurze stworzenie tunelu czasoprzestrzennego (warmhole). Łatwo go sobie wyobrazić: w dwóch wymiarach mamy płaską kartkę, którą utożsamimy z przestrzenią 3-wymiarową. Jeżeli chcemy przedostać się z jednego krańca do drugiego, musimy zgiąć kartkę albo zrobić rulonik - czyli analogon czarnej dziury. Zakrzywiamy czasoprzestrzeń i przedostajemy się do drugiego krańca bardzo szybko. Potem rozwijamy kartkę i jesteśmy na drugim krańcu wszechświata.

Tak prawdopodobnie działają wszystkie czarne dziury.

Podobnie będzie działać taki zamykający się wszechświat, tylko w większej skali. To jednak wymusi raczej stworzenie nowego wszechświata niż tylko przejście na dowolny kraniec tego samego. Przecież jeżeli mamy tę kartkę, ale zwielokrotnimy jej rozmiary, to po nawet po największym ściśnięciu będzie to rolka złożona z wielu warstw - tak że początkowo obiekt dwuwymiarowy stanie się 3-wymiarowym (rulonik ma dodatkowo wysokość w postaci kolejnych warstw). W kategoriach naszej przestrzeni wejdziemy w nowy, czyli czwarty wymiar. W tym czwartym wymiarze następuje wyciek informacji, materii i energii. To z kolei pozwala na to, aby rulonik się coraz bardziej ściskał, ponieważ teraz jego objętość ponownie rozlewa się na 2 wymiary, ale już na wyższym pułapie. Rulonik się rozciąga gdzieś "wyżej" i powraca jako płaski obiekt, ale ze względu na prawa mechaniki kwantowej, rachunek prawdopodobieństwa, być może też inną wysokość rulonika,  zmienia swoje ustawienia, czyli stałe kosmiczne, parametry itd.

Jeżeli więc ten proces się wiecznie powtarza, to w końcu powstanie taka konfiguracja, która pozwoli zaistnieć inteligentnej istocie.

Jedno jest pewne. Nawet jeżeli bóg istnieje, to gra w kości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, smoczeq napisał:

Czy to znaczy, że wszystko co może się wydarzyć to się wydarzy? O jakich założeniach mówimy?

Liczba prób. Potrzebna jest liczba prób. Osobiście uważam, że jeśli moc zbioru liczby prób jest w okolicach continuum, to zdarzenia o pdp=0 zdarzają się kilka razy. To co? mały konkurs?

Jaka jest szansa wylosowania liczby 1 ze zbioru liczb naturalnych w continuum próbach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Jajcenty napisał:

Liczba prób. Potrzebna jest liczba prób. Osobiście uważam, że jeśli moc zbioru liczby prób jest w okolicach continuum, to zdarzenia o pdp=0 zdarzają się kilka razy. To co? mały konkurs?

Czyli, przy odpowiedniej ilości prób, istnienie Boga jest niemal pewne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tekst, o którym przez wiele lat sądzono, że jest najstarszym dokumentem powiązanym z chrześcijaństwem i Jezusem, najprawdopodobniej nie ma z nimi nic wspólnego. Dokument ten to kawałek marmuru z zapisanym w grece dekretem wydanym przez niewymienionego z imienia cesarza. Władca wprowadza w nim karę śmierci za bezczeszczenie grobów i ciał zmarłych.
      Jako, że na podstawie analizy lingwistycznej stwierdzono, że tekst pochodzi sprzed 1900–2100 lat pojawiły się hipotezy, że nowe przepisy wydano w związku z rozpowszechnianymi przez chrześcijan informacjami o zmartwychwstaniu Chrystusa.
      Jeśli jednak powyższa hipoteza miałaby być prawdziwa, to marmur, na kórym spisano dekret powinien pochodzić z Bliskiego Wschodu, z obszaru, na którym dekret wprowadzono.
      Tymczasem nowe analizy chemiczne wykazały, że marmur pochodzi z kamieniołomu na greckiej wyspie Kos, położonej w południowo-zachodnich wybrzeży dzisiejszej Turcji. To zaś wskazuje, że dekret ma najprawdopodobniej związek ze zbeszczeszczeniem grobu i zwłok tyrana Kos Nikiasa.
      Nikias objął władzę na Kos po 50 roku przed naszą erą. Został obalony w latach 30. I wieku p.n.e. Wiemy, że jego ciało zostało wyciągnięte z grobu i rozczłonkowane. Zbeszczeszczenie zwłok władcy odbiło się szerokim echem. Niedługo później grecki poeta Krinagoras z Mityleny użył przykładu Nikiasa jako symbolu odwrócenia się fortuny. Autorzy najnowszych badań uważają, że dekret cesarski został wydany w reakcji na postępek mieszkańców Kos i miał on uspokoić sytuację w regionie. Jeśli mają rację to dekret został wydany przez Augusta.
      Jest praktycznie niemożliwe, by marmur na którym spisano edykt obowiązujący w Judei pochodził z Kos. Nasza hipoteza odnośnie Nikiasza również nie jest 100-procentowo pewna, ale to najlepsze wyjaśnienie, mówi profesor Kyle Harper z University of Oklahoma, który stał na czele grupy badawczej.
      Christopher Jones z Uniwersytetu Harvarda, autorytet w dziedzinie rzymskich i greckich inskrypcji, który nie brał udziało w badaniach grupy Harpera, przyznaje, że chemiczne związki wspomnianego marmuru z Kos to zupełnie nowe odkrycie. Jednak, jak zauważa Jones, nowa hipoteza wymaga odpowiedzi na kilka pytań.
      Otóż Nikiasz był stronnikiem Marka Antoniusza, który wraz z królową Egiptu Kleopatrą walczył w wojnie domowej przeciwko Oktawianowi – przyszłemu cesarzowi Augustowi. Wojna zakończyła się w 31 roku p.n.e. Jak zauważa Jones, nie jest jasne, dlaczego cesarz August miałby w ogóle reagować na zbeszczeszczenie zwłok kogoś, kto wspierał jego wrogów.
      Zagadkę tę próbuje wyjaśnić John Bodel, historyk z University of Providence. Jego zdaniem dekret Augusta mógł być reakcją na szerszy problem. Z inskrypcji i tekstów prawniczych z epoki wiemy, że dość często dochodziło wówczas do ataków na groby lokalnych skorumpowanych władców. Atak na grób Nikiasza mógł mieć szczególnie spektakularny przebieg, ale nie był niczym niezwykłym. Bodel przypomina, że Kos leży u wybrzeży Azji Mniejszej, a to właśnie stamtąd rozprzestrzeniła się praktyka bezczeszczenia grobów nielubianych władców. To m.in. dlatego wielu historyków od dawna wątpiło, czy tekst inskrypcji ma cokolwiek wspólnego z Jezusem.
      Autorzy najnowszych badań zidentyfikowali miejsce pochodzenia marmuru określając zawartość węgla-13 i tlenu-18. Wśród wszystkich zbadanych kamieniołomów epoki najbardziej przypominał on ten znajdujący się na Kos. Jednak, jak zauważa Robert Tykot z University of South Florida, potrzebne są dalsze badania, w tym zawartości strontu i manganu. Ponadto przestrzega, że ktoś z XIX wieku mógł mieć dostęp do marmuru z Kos oraz wiedzę, w jaki sposób tworzyć inskrypcje. Zdaniem Tykota, dopóki nie datujemy dokładnie zabytku, nie będziemy pewni, czy to nie falsyfikat.
      O zabytku wiemy tylko, że w 1878 roku kolekcjoner Wilhelm Froehner nabył go w Paryżu. Twierdził, że został on przysłany z Nazaretu, jednak twierdzenia tego nie jesteśmy w stanie potwierdzić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W „Spalonym kościele” w Hippos odkryto świetnie zachowaną mozaikę, na której widzimy inskrypcję z błogosławieństwem, kosz z bochenkami chleba i ryby. Pracujący na miejscu badacze mówią, że natychmiast przywodzi ona na myśl cud rozmnożenia chleba i ryb (cud pięciu chlebów i dwóch ryb). Cud ten – jedyny oprócz zmartwychwstania opisany we wszystkich ewangeliach – miał mieć miejsce nad Jeziorem Galilejskim. „Spalony kościół” znajduje się w pobliżu tego jeziora.
      Z pewnością można w inny sposób wytłumaczyć obecność chleba i ryb na mozaice, jednak nie można zignorować podobieństw do nowotestamentowych opisów. Na przykład w Nowym Testamencie jest mowa o pięciu bochenkach w koszu oraz o dwóch rybach i tyle właśnie przedstawiono na mozaice, mówi doktor Michael Eisenberg z Instytutu Archeologii Uniwersytetu w Hajfie, który kieruje pracami wykopaliskowymi.
      Hippos to stanowisko archeologiczne znajdujące się na szczycie wzgórza w odległości 2 kilometrów na wschód od Jeziora Galilejskiego. Z wysokości 350 metrów rozciąga się stamtąd widok na jezioro. Pomiędzy III wiekiem przed naszą erą, a VIII wiekiem po Chrystusie znajdowało się tam miasto, które było najważniejszym ośrodkiem na wschodnich wybrzeżach Jeziora Galilejskiego i południowym obszarze Wzgórz Golan. Zostało ono opuszczone w 749 roku po trzęsieniu ziemi. Od 20 lat trwają tam prace wykopaliskowe prowadzone prze Uniwersytet w Hajfie.
      Przed kilkoma tygodniami odsłonięto kolejne części „Spalonego kościoła”, który został wybudowany w połowie V lub na przełomie V i VI wieku i został spalony prawdopodobnie podczas podboju tych terenów przez Sasanidów na początku VII wieku. Zabytek odkryto już przed dekadą, teraz doktor Eisenberg i pomagająca mu w kierowaniu wykopaliskami Arleta Kowalewska powrócili na to miejsce. Okazało się, że pożar przyczynił się do zachowania mozaiki podłogowej w świetnym stanie. Podczas pożaru dach spadł na podłogę i przykrył ją ochronną warstwą popiołu.
      Naukowcy odsłonili całą podłogę kościoła o wymiarach 10x15 metrów. Odkryli główne wejście, pozostałości drzwi oraz parę kołatek z brązu przedstawiających ryczące lwy. Ujawniono też dwie greckie inskrypcje. W jednej z nich jest mowa o dwóch twórcach kościoła, Theodorosie i Petrosie, którzy wznieśli go na cześć męczennika, a na drugiej inskrypcji, którą umieszczono wewnątrz medalionu stanowiącego centralną część mozaiki, wymieniono imię męczennika – Theodoros.
      Zgodnie z wczesną tradycją chrześcijańską cud rozmnożenia miał miejsce w pobliżu dzisiejszego kibucu Ginosar/Tabgha na północno-zachodnim wybrzeżu Jeziora Galilejskiego i tam już na początku V wieku zbudowano Kościół Rozmnożenia. Doktor Eisenberg uważa jednak, że to nie przesądza sprawy. Obecnie uważa się, że Kościół Rozmnożenia w Tabgha to miejsce, gdzie doszło do cudu. Jednak jeśli uważnie przeczytamy Nowy Testament, to oczywistym będzie, że cud mógł się wydarzyć na północ od Hippos, w pobliżu tego miasta. Według Pisma po dokonaniu cudu rozmnożenia Jezus przeszedł po wodzie na północno-zachodnie wybrzeże jeziora, zatem cud miał miejsce tam, gdzie zaczynał swoją podróż, a nie gdzie ją skończył. Ponadto mozaika w Kościele Rozmnożenia przedstawia dwie ryby i kosz z czterema bochenkami chleba, tymczasem Nowy Testament mówi o pięciu bochenkach chleba, a te widzimy na mozaice w Hippos. Jakby jeszcze tego było mało, mozaika w „Spalonym kościele” przedstawia również 12 koszy, a w Nowym Testamencie czytamy, że po dokonaniu cudu, uczniowie Jezusa zanieśli ludziom 12 koszy chleba i ryb.
      Uczony zauważa jednak, że istnieją pewne różnice pomiędzy Nowym Testamentem z mozaiką ze „Spalonego kościoła”. Niektóre z koszy są pełne nie tylko chleba, ale również owoców, w niektórych miejscach widzimy trzy ryby, a nie dwie. Kościół znajduje się na zachodniej krawędzi góry Sussita, w najbardziej na zachód wysuniętej części miasta i roztacza się z niego widok na Jezioro Galilejskie, gdzie miało miejsce większość cudów Jezusa. Nie ma wątpliwości, że lokalna społeczność była dobrze zaznajomiona z cudem rozmnożenia i prawdopodobnie lepiej niż my wiedziała, gdzie do niego doszło. Logicznym jest więc założenie, że rzemieślnik układający mozaikę lub osoba, która ją zamówiła, chciała zawrzeć w niej odniesienia do cudu. Musimy dokończyć wykopaliska i odsłonić pozostałe 20% mozaiki oraz dokładnie ją przeanalizować. Ryba ma wiele dodatkowych znaczeń w chrześcijaństwie i trzeba je ostrożnie interpretować, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 725 roku pewien pobożny pielgrzym wędrując wokół Jeziora Galilejskiego zobaczył i opisał Kościół Apostołów. Teraz archeolodzy twierdzą, że odnaleźli legendarną budowlę.
      Według tradycji, Kościół Apostołów został wybudowany nad domem apostołów Piotra i Andrzeja. Miejsce opisane w VIII wieku przez podróżnika imieniem Willibald znajduje się obecnie w Rezerwacie Bteikha (Bteikha Nature Reserve) i to właśnie w tym miejscu odnaleziono ruiny.
      Archeolodzy poinformowali jednocześnie, że biblijne miasto Betsaida, na którym zbudowano rzymskie miasto Julias, było znacznie większe niż dotychczas przypuszczano.
      To, co można powiedzieć na pewno, że w dzisiejszej miejscowości Beit Habek (el-Araj) znaleziono ślady po wielkim kościele z epoki bizantyjskiej. Najbardziej charakterystyczną cechą budowli są pozostałości mozaiki. To resztki mozaiki ściennej, a takie występowały tylko w kościołach, mówi profesor R. Steven Notley.
      Dotychczas odkopano południowe pomieszczenia. Zdjęcia wykonane z lotu ptaka również potwierdzają tezę, że mamy do czynienia z kościołem, gdyż budowla jest usytuowana na osi wschód-zachód, widoczna jest centralna nawa i dwie nawy boczne, wyjaśnia profesor Mordechai Aviam z Kinnert Academic College.
      Odnaleziono też fragmenty marmuru pochodzącego z lektorium, przegrody oddzielającej część z ołtarzem przeznaczoną dla duchownych od części kościoła przeznaczonej dla świeckich. Marmur ozdobiono kwiatowymi dekoracjami. Archeolodzy wydobyli również fragmenty mozaiki podłogowej, dachówki charakterystyczne dla dużych budowli oraz fragment kredy z wyrzeźbionym krzyżem.
      Oczywiście znalezienie bizantyjskiego kościoła to jedno, jednak powstaje pytanie, skąd wiadomo, że to kościół postawiony nad domem apostołów Piotra i Andrzeja. Takie informacje przekazuje nam historyczna tradycja, a my nie mamy żadnych podstaw, by je kwestionować, mówi profesor Notley. W 725 roku Willibald z Wessex, późniejszy biskup Eichstatt, odwiedzał Ziemię Świętą. Opisał nam swoją podróż z Capernaum do Kursi i zanotował, że odwiedził kościół Piotra i Andrzeja. Pomiędzy tymi dwiema miejscowościami nie odnaleziono żadnego innego kościoła, wyjaśnia profesor Aviam.
      Na razie nie wykonano jeszcze precyzyjnego datowania ruin. Jednak na podstawie znalezionych tam ponad 100 monet archeolodzy uważają, że kościół powstał w V wieku i został opuszczony pod koniec VII lub w VIII wieku.
      Profesor Notely mówi, że identyfikacja kościoła będzie zapewne budziła kontrowersje, chyba, że zostanie odnaleziony jakiś dowód, na przykład inskrypcja. W kościołach bizantyjskich inskrypcje, opisujące na przykład w czyjej intencji kościół został wzniesiony, są czymś normalnym, dodaje uczony.
      Prace wykopaliskowe prowadzone są nie tylko na terenie kościoła. W odległości 100 metrów na północ od niego badane są ruiny domu z okresu rzymskiego. Odkryto tam typowe żydowskie kamienne naczynia i lampy, ciężarki do połowu ryb i ponad 20 monet.
      Warto tutaj zauważyć, że to już czwarty sezon wykopalisk w tym miejscu i pokazuje on, jak bardzo bogatą historię ono miało. W bieżącym sezonie znaleziono bowiem lampę należącą do krzyżowców, a w 2017 roku odkryto bazaltową rzeźbę przedstawiającą lwicę, która we wczesnym okresie bizantyjskim zdobiła znajdującą się tutaj synagogę.
      Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra (J 1,44), Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej (J 12,21). Betsaida jest też miejscem, w drodze do którego Chrystus chodził po jeziorze i gdzie uzdrowił niewidomego.
      Za czasów gubernatora Filipa Heroda (syna Heroda Wielkiego) miasto przemianowano na Julias. Notley i Aviam od dawna uważają, że el-Araj to zaginiona biblijna Betsaida. Istnieje też spór dotyczący położenia Kościoła Apostołów. Jako, że na obszarze odpowiadającym zapiskom historycznym nie odnaleziono – aż do teraz – żadnego innego kościoła, niektórzy badacze identyfikowali kościół w Capernaum jako Kościół Apostołów. Argumentowali, że 8-boczna struktura kościoła z Capernaum musi być kościołem, który zbudowano nad domem Piotra i Andrzeja. Teraz znaleźliśmy kościół tam, gdzie pielgrzymi pisali, iż się znajduje. Pierwsze zapiski dotyczące kościoła nad domem Piotra wspominają o bazylice. Czy w czasach bizantyjskich ośmioboczną strukturę opisywano by jako bazylikę? To pytanie, na które trzeba szczegółowo odpowiedzieć, mówi Notley.
      Z kolei profesor Ram Arav z Hebrew Union College twierdzi, że Betsaida to współczesne pobliskie stanowisko e-Tell. Jednak Notley odrzuca tę hipotezę. Zwraca uwagę, że e-Tell powstało z VIII wieku i jest niemożliwym, by budowniczowie tego miejsca wiedzieli, że kilka metrów pod ich stopami znajduje się dom Piotra sprzed kilkuset lat.
      Tymczasem osadnictwo w el-Araj datuje się co najmniej na okres Drugiej Świątyni, kiedy znajdowała się tutaj wioska rybacka. Jednak część archeologów, wskazując na odkryte w 2017 roku rzymskie łaźnie twierdzi, że el-Araj było jedynie rzymskim obozem wojskowym. Ten argument Notley również odpiera. W czasach Drugiej Świątyni (516 p.n.e – 70 n.e.), żydowskie wioski, które z czasem stały się rzymskimi miastami, były bardzo rozległe. Większość ich budynków wciąż pozostaje ukryta pod ziemią. Uczony uważa, że wioska przetrwała do rzymskich czasów, rozrastała się, zyskiwała na znaczeniu i awansowała do rangi miasta, gdyż stanowiła ważną element ekspansji dynastii Machabeuszy w kierunku Galilei. W 37 roku przed Chrystusem państwo Machabeuszy zostało podbite przez klienta Rzymu, króla Judei Heroda Wielkiego. Z czasem jego następca, Filip Herod, zamienił Betsaidę w typowo rzymskie miasto Julias.
      O Julias wspomina Józef Flawiusz opisując miasto jako miejsce postoju rzymskich oddziałów najemnych tłumiących powstanie żydowskie. Profesor Notley przypomina, że wiemy jeszcze tylko o dwóch żydowskich wsiach, które stały się rzymskimi miastami: Sepphoris i Antipatris. O Julias wspomina też w I wieku Pliniusz.
      Później dzieje się coś dziwnego. Pod koniec III wieku Betsaida/Julias znika z zapisków historycznych. Biskup Euzebiusz z Cezarei, który w IV wieku napisał m.in. Onomasticon („O nazwach miejsc z Pisma Świętego”), nie wspomina ani o Betsaidzie, ani o kościele, co wskazuje, że nic o nich osobiście nie wiedział. Również żydowscy rabini po III wieku naszej ery nie wspominają o Betsaidzie. Nadchodzi wiek V w miejscu Betsaidy powstaje bizantyjska osada z kościołem oraz klasztorem i miejscowość nagle znowu pojawia się w zapiskach.
      Profesor Aviam ma hipotezę, która być może stanowi wyjaśnienie tej zagadki. Uczony zwraca uwagę, że poziom Jeziora Galilejskiego ulega znacznym wahaniom. Być może na 150–200 lat jego wody na tyle się podniosły, że podtopiły Betsaidę/Julias i ludzie opuścili miejscowość. W VIII wieku miasto ponownie zostało opuszczone, później przez pewien czas zamieszkiwali je krzyżowcy, a następnie całkowicie o nim zapomniano.
      Co interesujące, archeolodzy pracujący na terenie Kościoła Apostołów, nie zauważyli dotychczas śladów zniszczeń, jakie mogłyby zostać dokonane przed duże trzęsienie ziemi, które w 749 roku zniszczyło Dolinę Jordanu. Nie wiemy nawet, czy kościół opuszczono przed czy po trzęsieniu. Profesor Aviam nie wyklucza, że okoliczne tereny mogły być stopniowo opuszczane, gdyż osady niesione przez Jordan zrujnowały lokalne rybołówstwo. Do porzucenia samego kościoła mogło dojść wskutek podbojów Umajjadów i pojawienia się na tym terenie islamu na przełomie VII i VIII wieku. To mniej więcej w tym czasie Willibald odbywał swoją pielgrzymkę i opisał Kościół Apostołów. Niestety, późniejszy biskup nie nie wspomniał, czy w tym czasie kościół był używany czy nie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy od niemal 300 lat można oglądać oryginalne Święte Schody (Scala Sancta) w Rzymie. Schody, po których miał rzekomo iść Jezus w drodze na proces przed Poncjuszem Piłatem zostały w 1723 roku obłożone drewnem na polecenie papieża Innocentego XIII. Miało ono chronić je przed zniszczeniem. Drewno jednak zdjęto na czas renowacji marmurowych schodów i podjęto decyzję, że pozostaną one odsłonięte do 9 czerwca.
      Schody zostały dosłownie wyżłobione stopami pielgrzymów, mówi ojciec Francesco Guerra, rektor Sanktuarium Świętych Schodów, które jest corocznie odwiedzane przez setki tysięcy turystów.
      Zapadła decyzja, że schody pozostaną odsłonięte do 9 czerwca, a wierni będą mogli się na nie wspiąć. Pielgrzymi tradycyjnie przebywają Scala Sancta na kolanach.
      Po tym, jak odsłoniliśmy pierwszy stopień i znaleźliśmy mały krzyż, było jasne, że będzie to nie jedyne znalezisko, mówi Paolo Violini, konserwator zabytków z muzeów Watykanu. Pod drewnem znaleziono monety, zdjęcia, różańce i karteczki ze spisanymi modlitwami.
      Święte Schody składają się z 28 marmurowych stopni. Według legendy były one częścią pałacu Poncjusza Piłata, a do Rzymu trafiły w 326 roku przywiezione przez świętą Helenę, matkę cesarza Konstantyna po tym, jak przeszła ona na chrześcijaństwo.
      Wielu naukowców wątpi jednak w autentyczność schodów. Z naukowego punktu widzenia uważam, że szansa, iż te schody pochodzą z pałacu Piłata w Jerozolimie są bliskie zeru, mówi archeolog, profesor religioznawstwa Jodi Magness z University of North Carolina. Przed drugim wiekiem na tych terenach używano niewiele marmuru, więc jest małe prawdopodobieństwo, że schody są autentyczne, wyjaśnia Orit Peleg-Barkat, wykładowca w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Pałac używany przez Piłata został wybudowany przez Heroda, a ani Herod ani nikt inny w jego czasach nie używał marmuru. Warto też przypomnieć, że pałac został doszczętnie zniszczony przez wojska Tytusa Flawiusza, które zdobyły Jerozolimę w 70 roku w czasie wojny żydowskiej z lat 66-73.
      Ponadto analiza innych struktur zbudowanych za Heroda wykazała, że były one pokrywane tynkiem lub imitującym marmur stiukiem. Nawet niedawno odkryte mauzoleum w Herodionie zbudowano z lokalnego białego kamienia, nie z marmuru, mówi Magness. Tymczasem Święte Schody wykonano bezsprzecznie z marmuru pochodzącego z regionu Morza Egejskiego. Niewykluczone, że szczegółowe analizy pozwoliłyby określić miejsce wydobycia surowca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trędowaci nie byli w czasach Jezusa tak bardzo wykluczeni społecznie, jak się obecnie uważa. Dlatego też, jak twierdzi Myrick Shinall, należy w tym świetle zmienić interpretację postępowania Jezusa, który zlekceważył zapisane w Księdze Kapłańskiej prawa określające stosunek do trędowatych.
      Shinall, który jest profesorem chirurgii i doktorem religioznawstwa przeanalizował Nowi i Stary Testament oraz współczesne im teksty religijne pod kątem historii dotyczących trądu i trędowatych.
      Jego analizy pozwoliły mu na wysunięcie stwierdzenia, że co prawda istniało wiele praw i obyczajów, mających na celu odseparowanie trędowatych od reszty społeczeństwa, ale nie były one uniwersalnie przestrzegane we wszystkich społecznościach i w każdej epoce. Jak zauważył Shinall, w ewangeliach znajdziemy liczne ustępy świadczące o tym, że trędowaci byli dość mocno zintegrowani ze społeczeństwem.
      Zdaniem uczonego przekonanie o silnej izolacji trędowatych może mieć swoje źródła w działaniu pierwszych uczonych chrześcijańskich, którzy starali się podkreślić świętość Jezusa poprzez nadmierne izolacji, jakiej trędowaci mieli podlegać w ówczesnym społeczeństwie. Dla chrześcijańskich interpretatorów Biblii musiało być bardzo kuszące, by jaki dobry był Jezus poprzez skontrastowanie go ze złym żydowskim społeczeństwem. Jednak musimy oprzeć się takiej interpretacji, gdyż nie tylko przedstawia ona historię w złym świetle, ale utrwala negatywny obraz judaizmu, który do dzisiaj napędza antysemityzm, czasami ze śmiertelnymi konsekwencjami.
      Ponadto, jak stwierdza Shinall, brak dowodów na znaczą izolację trędowatych powinien skłonić interpretatorów Biblii do większego skupienia się na samym cudzie uzdrowienia trędowatego, a nie na wprowadzaniu do interpretacji biblijnych współczesnych elementów wykluczenia społecznego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...