Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sprawdzili autentyczność relikwii. Czy w rzymskiej bazylice rzeczywiście są szczątki Jakuba i Filipa?

Rekomendowane odpowiedzi

Od VI wieku w Bazylice świętych Dwunastu Apostołów przechowywane są szczątki św. Jakuba (zw. Mniejszym) i św. Filipa – dwóch z uczniów, którzy podążali z Jezusem. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Danii przeprowadzili właśnie badania, których celem było określenie autentyczności relikwii.

Gdy chrześcijaństwo uzyskało status religii państwowej i zaczęto budować coraz więcej kościołów, do wielu z nich przenoszono szczątki świętych, które wydobywano z ich dotychczasowych miejsc pochówku. Pierwszym znanym przypadkiem przeniesienia szczątków świętego do kościoła był transfer św. Babylasa (zm. 253), patrona Antiochii. W 354 roku jego doczesne szczątki trafiły z cmentarza w Antiochii do kościoła, który specjalnie w tym celu wybudował cezar Konstancjusz Gallus.

Praktyka taka natychmiast zyskała na popularności i już w kolejnym roku do kościołów w Konsantynopolu trafiły szczątki świętych Tymoteusza, Andrzeja i Łukasza. Na nic zdała się krytyka tego typu działań wyrażana przez tak znaczne osobistości jak biskup Atanazy Wielki czy mnich Szenute z Atripe. W całym Cesarstwie wykopywano ciała świętych i relikwie przenoszono do kościołów, gdzie oddawano im cześć.

Nie inaczej było ze szczątkami apostołów. Bazylika świętych Dwunastu Apostołów początkowo była kościołem św. Jakuba i Filipa, których szczątki są tam do dzisiaj przechowywane. Nie wiadomo, kto je przeniósł, ani skąd. A duńscy uczeni postanowili właśnie zweryfikować informacje, że fragmenty kości piszczelowej, udowej i kawałki zmumifikowanej stopy należą do uczniów Jezusa.
Tradycja mówi, że to, co pozostało z kości piszczelowej i stopy jest pozostałościami po św. Filipie, a resztki kości udowej to fragmenty ciała św. Jakuba Mniejszego. Wszystko wskazuje na to, że tak uważano od VI wieku.

Badań podjął się profesor Kaare Lund Rasmussen z Uniwersytetu Południowej Danii, który stał na czele zespołu złożonego ze specjalistów z holenderskiego Uniwersytetu w Groningen, włoskiego Uniwersytetu w Pizie, brytyjskiego Cranfield Forensic Institute, włoskiego Papieskiego Instytutu Archeologii Chrześcijańskiej oraz Muzeum Narodowego Danii.

Naukowcy uznali, że szczątki św. Filipa są zbyt zanieczyszczone, by można było przeprowadzić wiarygodne datowanie radiowęglowe. Udało się za to datować fragmenty kości udowej. Zachowana kość udowa nie należy do św. Jakuba. Pochodzi ona od osoby, która urodziła się 160–240 lat później niż święty, poinformował profesor Rasmusen. Mimo, że nie jest to fragment ciała św. Jakuba, zabytek ten rzuca światło na bardzo wczesne i słabo poznane dzieje wczesnego chrześcijaństwa, dodaje uczony.
Mamy wszelkie podstawy przypuszczać, że ten, kto przeniósł szczątki do kościoła, naprawdę wierzył, iż należą one do świętego. Musiały zostać zabrane z chrześcijańskiego grobu, więc należą do jednego z wczesnych chrześcijan.

Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że również szczątki, których nie udało się datować, należą do chrześcijanina. Możemy sobie wyobrazić, że gdy władze wczesnego Kościoła poszukiwały ciała apostoła, który żył setki lat wcześniej, sprawdzano stare chrześcijańskie cmentarze, czytamy w artykule opublikowanym na łamach Heritage Science.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tu wogule komentować kościół. Jeszcze nigdy nie usłyszałem ani jednego dowodu na cokolwiek z biblii. Dosłownie nic. Nie ma nawet dowodu na istnienie Jezusa. Zostają tylko plamy na szybach, chmury w kształcie bozi, i zapiekanki na eBayu z twarzą Jezusa. 

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minutes ago, Miroslaw said:

Jak tu wogule komentować kościół. Jeszcze nigdy nie usłyszałem ani jednego dowodu na cokolwiek z biblii. Dosłownie nic. Nie ma nawet dowodu na istnienie Jezusa.

Mi próbują prać mózg reklamami na YT, bo oglądam filmy z różnym ciekawymi ludźmi jak Dawkins czy Sam Harris, ale także astrofizykami. Z tych reklam można się dowiedzieć, że wszystko w Biblii to jest prawda i zostało wielokrotnie dowiedzione, a nauka z religią wspólnie stawiają czoła wyzwaniom świata i maszerują dzielnie, trzymając się za ręce :) W szczególności najlepszy z najlepszych świadków, prywatnie autor fantastyki, bo opublikował dwie książki, zgadnij kto, potwierdził, że tak właśnie było, jak jest opisane i wszystko to najprawdziwsza prawda :) Znaczek był z Belwederem, a jak wrzucał list do skrzynki, to przechodził tatuś Halinki, że tak pozwolę sobie sparafrazować klasyka :)

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie te wczesne relikwie to konfabulacje produkowane z powodów politycznych - święta Helena znalazła prawdziwy krzyż Chrystusa (wiedziała, że to ten, bo doznała objawienia :D ), porąbali go na kawałki i rozesłali do "najważniejszych" kościołów. Lokalsi mieli rozrywkę i odpusty, a centrala umacniała swoją pozycję. Win-win.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie spotkałam ateisty który by miał choć mikroskopijne pojęcie o religii. Jak widzę komentarze "wszystkie relikwie to mit" albo "nic z Biblii nie zostało potwierdzone" to mi ręce opadają. Przecież właśnie po to organizuje się takie badania aby odsiać prawdę od mitów, dowiedzieć się więcej o prawdziwych dziejach. Historia biblijna jest potwierdzana w tysiącach dowodów - i to nie organizowanych przez Chrześcijan, ale przez niezależne ośrodki naukowe. Badania są organizowane, testy robione, naukowcy wydają tysiące opracowań, ale ateisty od razu muszą dać upust swojej manii opluwania Kościoła. Nie przeczytali ani jednej pracy na ten temat, nie mają pojęcia o czym mówią ale mają niezachwianą "wiedzę" że "Kościół opiera się na mitach". Nie mają żadnych informacji, walą duby smalone, bez cienia żenady. Ręce opadają. Jakakolwiek logika i powaga w tych wypowiedziach jest niezauważalna i każdy temat musi być od razu zafajdany takimi gniotami. Skąd u Polaków tyle zrzędzenia?!

I jeszcze jedno, zrozumcie że takie Wasze stanowisko - wypowiadanie prawd niepopartych żadnymi dowodami jest  ... wiarą. To jest Wasza wiara. Nie oparta na dowodach tylko fantasmagoriach. I to jest wiara 100 razy większa niż wiara katolików, którzy historię jednak badają, a dogmaty analizują za pomocą narzędzi z zakresu takich nauk jak logika czy ontologia..

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Ergo Sum napisał:

 Jak widzę komentarze "wszystkie relikwie to mit" albo "nic z Biblii nie zostało potwierdzone" to mi ręce opadają. Przecież właśnie po to organizuje się takie badania aby odsiać prawdę od mitów, dowiedzieć się więcej o prawdziwych dziejach. Historia biblijna jest potwierdzana w tysiącach dowodów - i to nie organizowanych przez Chrześcijan, ale przez niezależne ośrodki naukowe. Badania są organizowane, testy robione, naukowcy wydają tysiące opracowań

Badania wykazały, że fragmenty Biblii znad Morza Martwego znalezione po 2002 roku są fałszywe:

Exclusive: 'Dead Sea Scrolls' at the Museum of the Bible are all forgeries (nationalgeographic.com)

Jakie są zatem najstarsze znalezione fragmenty Nowego Testamentu i na jaki okres są datowane metodą radiowęglową?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystkie relikwie są fałszywe.
Nowsze co do zasady są dobrze udokumentowane. 
Na pewno jest problem z relikwiami z czasów starożytnych tu zapewne większość jest fałszywa.
Nie popieram tego całego zamieszania z relikwiami. Problem z relikwiami pojawiał się już w Starym Testamencie, dlatego:
- ciało Mojżesza pochowano tak żeby nikt nie mógł go znaleźć
- zniszczono miedzianego węża.
Wszystko to po to żeby nie szerzył się kult relikwi. 

Godzinę temu, Ergo Sum napisał:

Jeszcze nie spotkałam ateisty który by miał choć mikroskopijne pojęcie o religii

Zapewne w większości podobnie jak i ja spotykasz antyteistów a nie ateistów.
Mój szwagier dla przykładu jest faktycznie ateistą. Dla niego katolicyzm jest taką powszechną w Polsce kulturą. Szanuje jak inne kultury. Lubi słuchać Radia Maryja. Bo jego to "grzeje" a nie denerwuje tak jak antyteistów.
W Polsce ateizm jest dość rzadki. Najbardziej popularne wydają się:
- tradycjonalizm - jest tradycja że się wierzy to ja też wierzę
- katolicyzm
- antyteizm, chociaż w zasadzie to nawet można bardziej sprecyzować jako antykatolicyzm łączący się bardzo często z antyklerykalizmem
- ateizm.

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Miroslaw napisał:

Jak tu wogule komentować kościół. Jeszcze nigdy nie usłyszałem ani jednego dowodu na cokolwiek z biblii. Dosłownie nic. Nie ma nawet dowodu na istnienie Jezusa. Zostają tylko plamy na szybach, chmury w kształcie bozi, i zapiekanki na eBayu z twarzą Jezusa. 

Tylko tej jednej notce masz potwierdzenie dwóch informacji zawartych w Biblii:
https://kopalniawiedzy.pl/stela-Meszy-Kamien-Moabitow-Biblia-Balak,30010

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że Ergo urządziła to mały pogromik minusikami, którego nie powstydziłby się sam Jahwe w Starym Testamencie :)

Z tego, co widzę po religijnych reklamach na YT, to że organizacje, które je sponsorują zajmują się manipulacją, trikami psychologicznymi oraz żonglerką faktami. Wprowadzają pojęcia jak nauka obserwacyjna i nauka historyczna i tworzą podział, który nie istnieje, a ma na celu stwarzać pozory naukowości, które mogą zwieść osoby niezorientowane w temacie. Taki jest pewnie ich cel, bo reklamy zacząłem otrzymywać od kiedy oglądam wywiady z osobami jak Dawkins czy Harris. Ewentualnie tagują wszystkich, którzy oglądają filmy, które zahaczają o temat. Jednak nie wdziałem reklam ateistów, tylko religijne, w tym reklamy o Islamie!

 

3 hours ago, thikim said:

Zapewne w większości podobnie jak i ja spotykasz antyteistów a nie ateistów. Mój szwagier dla przykładu jest faktycznie ateistą. Dla niego katolicyzm jest taką powszechną w Polsce kulturą. Szanuje jak inne kultury. Lubi słuchać Radia Maryja. Bo jego to "grzeje" a nie denerwuje tak jak antyteistów.

Prawie się popłakałem z wzruszenia. Szwagier ateista a słucha intelektualnie żrącego Radia Maryja? :) Jakbyś napisał, że słucha kazań Franciszka, to bym może jeszcze uwierzył w tą historyjkę, bo jest zdecydowanie bardziej rozsądny niż fundamentaliści religijni w Polsce. Generalnie pojęcie ateizmu jest trochę sztuczne, bo równie dobrze można być niewierzącym w krasnoludki nie-astrologiem, ale nikt nie ma potrzeby tytułowania się w ten sposób.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, thikim said:

Zapewne w większości podobnie jak i ja spotykasz antyteistów a nie ateistów.
Mój szwagier dla przykładu jest faktycznie ateistą. Dla niego katolicyzm jest taką powszechną w Polsce kulturą. Szanuje jak inne kultury. Lubi słuchać Radia Maryja. Bo jego to "grzeje" a nie denerwuje tak jak antyteistów.
W Polsce ateizm jest dość rzadki. Najbardziej popularne wydają się:
- tradycjonalizm - jest tradycja że się wierzy to ja też wierzę
- katolicyzm
- antyteizm, chociaż w zasadzie to nawet można bardziej sprecyzować jako antykatolicyzm łączący się bardzo często z antyklerykalizmem
- ateizm.

Pozostają jeszcze dwie dodatkowe opcje znane od epoki Oświecenia, czyli deizm i agnostycyzm, a zwolenników tych doktryn nazywa się deistami i agnostykami. Deizm zakłada jedynie istnienie bezosobowego Boga nie wpływającego na życiowe losy ludzi, a agnostycyzm nie wypowiada się w kwestii istnienia Boga w żadnej postaci, czyli jego istnienie lub brak są jednakowo prawdopodobne. Duża część agnostyków i część deistów to zapewne antyteiści nie popierający wielu dogmatów wiary katolickiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
51 minutes ago, Astro said:

Problem pojawia się wówczas (co również obecne bywa na KW), gdy niektórzy jawnie (albo między wierszami) starają się takie kwestie traktować jako "dowód na istnienie Boga". Bo dowodu na istnienie Boga (podobnie jak na istnienie wspomnianych przez  @cyjanobakteria ) nikt jeszcze nie przedstawił, w związku z czym naprawdę nie rozumiem "wiary ateistów", bo to zwyczajny błąd logiczny.

Dodam jeszcze, że w Iliadzie Homera też jest kilka faktów historycznych, na przykład Troja, której znaleziono ruiny oraz wojna, co nie oznacza automatycznie, że cała reszta się wydarzyła. W szczególności nie oznacza to, że greccy bogowie istnieją. Swoją drogą bogowie greccy, rzymscy i egipscy bardziej do mnie przemawiają. Mają lepsze wizerunki oraz większy potencjał do budowania ciekawych historii i przestrzeń do intryg :)

Kiedyś znalazłem w necie prace artystki na deviantart, która stworzyła świetne wizerunki egipskich bogów:

https://www.deviantart.com/yliade/art/Set-Egyptian-Gods-755736124

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Astro napisał:

Problem pojawia się wówczas (co również obecne bywa na KW), gdy niektórzy jawnie (albo między wierszami) starają się takie kwestie traktować jako "dowód na istnienie Boga".

Całkowita zgoda, jednak dla porządku pozwolę sobie zauważyć, że to kolega @Miroslaw z faktu iż VIw relikwia nie jest fragmentem świętego wyjechał kwantyfikatorem wielkim Kononowicza, że nic nie ma, jest tylko plama, chmura i zapiekanka. Czyli dokładnie to samo, tylko z przeciwnych pozycji ideowych. 

 

35 minut temu, cyjanobakteria napisał:

W szczególności nie oznacza to, że greccy bogowie istnieją

No nie wiem. Liczba ciąż spowodowana przez Zeusa uprawdopodabnia jego istnienie.

Edytowane przez Jajcenty
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Astro napisał:

ZAOBSERWOWAŁEŚ coś więcej?

Aha, błyskawiczna radykalizacja z niemierzalnym czasem wzbudzenia. Nie rozumiem tego fenomenu, a doświadczenie mówi mi, że dyskusje światopoglądowe nie mają sensu. Dlatego tylko się przyglądam.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minutes ago, Jajcenty said:

Aha, błyskawiczna radykalizacja z niemierzalnym czasem wzbudzenia. Nie rozumiem tego fenomenu, a doświadczenie mówi mi, że dyskusje światopoglądowe nie mają sensu. Dlatego tylko się przyglądam.

Generalnie tak jest, ale przyglądanie się czasami nie działa i dyskusja światopoglądowa potrafi przyjść w eskorcie policji pod drzwi i zapukać, jeżeli wiesz co mam na myśli. Nie sprzyja to "nieradykalizowaniu się". W Irlandii kościół tak dokręcił śrubę społeczeństwu, że aż się gwint zerwał. Podobno teraz sprzedają posiadłości, żeby związać koniec z końcem, bo zostali odcięci od wspomagania i skokowo stracili zaufanie społeczeństwa. Trudno sobie to wyobrazić w Polsce, ale wydaje się, że ten proces właśnie przyśpiesza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, Jajcenty napisał:

 doświadczenie mówi mi, że dyskusje światopoglądowe nie mają sensu. Dlatego tylko się przyglądam.

Amen – że tak nieneutralnie światopoglądowo powiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Jajcenty napisał:

dyskusje światopoglądowe nie mają sensu.

Zgoda, pod warunkiem, że nie wyciąga się z dyletanckich stanowisk ideologicznych wniosków społecznych i etycznych. Można wierzyć lub nie wierzyć w Boga, ale wiara ta pilnuje ogromnej ilości postaw ludzkich i pozytywnych, które ateiści wywracają do góry nogami uzasadniając swoimi dyletanckimi poglądami ateistycznymi.

Ateiści nie mają pojęcia, że Katolicy NIE używają żadnych dowodów na istnienie Boga. Biblia nie stanowi dowodu, cuda nie stanowią dowodu, nawet słowa Jezusa nie stanowią dowodu. Wiary nie ocenia się tak jak się ocenia fizykę. Wierzymy w Boga - nie dowodzimy. Ateiści również wierzą. To jest wiara taka sama a nawet większa, tzn bardziej nieweryfikowalna, co wiara katolicka. Ateizm należy uznawać za jedną z wiar. Tu wierzy się różne idee (w zależności od podziału zaprezentowanego przez @thikim ) może to być sama idea że wiara nie istnieje, albo że świat jest tylko i wyłącznie niematerialny itd. Tych zjawisk nie możemy udowodnić - pozostaje więc je zakładać. Niestety ateiści nawet nie wiedzą że wierzą. Wewnętrznie sobie zaprzeczają, wmawiają sobie i innym że ich wierzenie nie interesuje. Z przesłanek takich jak "tylko-materialność" wyprowadzają potrzebę równowagi - pojmując ją jako sprawiedliwość. Dalej idzie owa "wolność", "wybór", "tolerancja" itp. itd. Te idee nie dość, że są etyką opartą na wierze bez dowodów, to jeszcze są wewnętrznie niespójne i szkodliwe społecznie. Ale ateiści tego nie widzą. Przyjmując tę optykę zaczynają analizować wiarę chrześcijańską czy np. judaizm po swojemu - co jest tak totalnie nieprzystające do faktów i rzeczywistości że wprost żałosne. Widać to po tych wszystkich wypowiedziach że Chrześcijanie wierzą w plamę na szybie, albo wszystkie relikwie to mity.

Naprawdę nie chce tu rozwijać dyskusji ontologiczno-moralizatorskich - wskazuję tylko skąd się bierze tak niska ocena ateistów. Nie tylko z tych ostatnio przytoczonych wypowiedzi, al generalnie z konstrukcji ateizmu jako takiego i jego braku samoświadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Ergo Sum napisał:

Ateiści nie mają pojęcia, że Katolicy NIE używają żadnych dowodów na istnienie Boga. Biblia nie stanowi dowodu, cuda nie stanowią dowodu, nawet słowa Jezusa nie stanowią dowodu. Wiary nie ocenia się tak jak się ocenia fizykę. Wierzymy w Boga - nie dowodzimy. Ateiści również wierzą. To jest wiara taka sama a nawet większa, tzn bardziej nieweryfikowalna, co wiara katolicka. Ateizm należy uznawać za jedną z wiar. Tu wierzy się różne idee (w zależności od podziału zaprezentowanego przez @thikim ) może to być sama idea że wiara nie istnieje, albo że świat jest tylko i wyłącznie niematerialny itd. Tych zjawisk nie możemy udowodnić - pozostaje więc je zakładać. Niestety ateiści nawet nie wiedzą że wierzą. Wewnętrznie sobie zaprzeczają, wmawiają sobie i innym że ich wierzenie nie interesuje. Z przesłanek takich jak "tylko-materialność" wyprowadzają potrzebę równowagi - pojmując ją jako sprawiedliwość. Dalej idzie owa "wolność", "wybór", "tolerancja" itp. itd. Te idee nie dość, że są etyką opartą na wierze bez dowodów, to jeszcze są wewnętrznie niespójne i szkodliwe społecznie. Ale ateiści tego nie widzą. Przyjmując tę optykę zaczynają analizować wiarę chrześcijańską czy np. judaizm po swojemu - co jest tak totalnie nieprzystające do faktów i rzeczywistości że wprost żałosne. Widać to po tych wszystkich wypowiedziach że Chrześcijanie wierzą w plamę na szybie, albo wszystkie relikwie to mity.

qr**, co za bełkot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, ex nihilo napisał:

qr**, co za bełkot.

Ale w jakim sensie bełkot - że nie rozumiesz, co Ergo Sum miała na myśli, czy że Twoim zdaniem jest to zupełnie błędna perspektywa?

Jakaś część ateistów, czy też antyteistów to są tacy "wojujący", jacyś "radykałowie", "rewolucjoniści" czy "aktywiści", jeżeli aktywnie zwalczają teistów jako wroga to chyba należy ich uznać za w coś wierzących, w coś przeciwnego niż teiści.  Co do pozostałych, którzy po prostu mają do wszystkiego dystans i sceptycyzm, to już temat mocno dyskusyjny, czy oni w coś wierzą.

Jest jeszcze kwestia jak zdefiniować "wiarę", jeśli "wiara" to wszystko co nie jest ustalone/udowodnione przez naukę (mi się taka definicja nie podoba, mam wrażenie, że jest zbyt szeroka, ale z drugiej strony żadna inna nie przychodzi mi do głowy), to wychodzi, że bez jakiejś, choćby małej, "wiary" nie da się żyć, żeby normalnie funkcjonować, trzeba chociażby w jakimś minimalnym zakresie pewne rzeczy oceniać jako "dobre" lub "złe", albo np. "wierzyć", że jest sens prowadzić badania naukowe, a to są już zagadnienia "pozanaukowe". Nauka nie wartościuje, więc każda ocena (że "dobre/złe", "mądre/bełkot" itp.) to już wychodzenie w obszar poza nauką.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Ergo Sum napisał:

Ateizm należy uznawać za jedną z wiar.

Nie. Ateista wie, że nie ma krasnoludków. Tak samo  jak Ty z niezwykłą pewnością wiesz, że nie ma krasnoludków. Ateista taką pewność ma w stosunku do jeszcze innych, różnych bytów niematerialnych jak np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Czajniczek_Russella

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Jajcenty napisał:

Nie. Ateista wie, że nie ma krasnoludków.

Oj, wygląda na to, że jest jakiś problem z terminologią. Ja na wszelki wypadek informuję, że nie wiem, czy istnieją krasnoludki. Jestem przekonany, że w praktyce nie ma szans, żeby je spotkać. Ale na dobrą sprawę, skoro powietrze z niezerowym prawdopodobieństwem może się samorzutnie skupić w jednej połowie pokoju, to nie ma też przeszkód, żeby nagle gdzieś zmaterializował się krasnoludek. Tylko prawdopodobieństwo b. małe :D  Mam nadzieję, że nie namieszałem, ani że nie zabrzmi to jako jakaś "ukryta agitacja" za jedną ze stron :D

16 minut temu, Sławko napisał:

Przykład. Ja stawiam tezę, że we wszechświecie istnieje życie poza Ziemią. Ty nazwiesz to wiarą. Ja też mogę to sobie potocznie nazwać wiarą, ale stricte wiarą to nie jest, to zasadnicza różnica. Dla mnie to teza, która stanie się wiedzą, gdy istnienie tego życia zostanie udowodnione. Wiarą byłoby to wtedy, gdybym powiedział, że nie potrzebuję dowodu na to, że takie życie istnieje.

Czyli co, terminologia uwzględniająca trzy możliwości: fakty naukowe, hipotezy (np. że istnieje życie poza Ziemią) i wiara jako coś, co nie potrzebuje dowodów? Może to i jest jakiś pomysł, sam nie wiem. W gruncie rzeczy kwestia nazewnictwa...

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, darekp napisał:

Ja na wszelki wypadek informuję, że nie wiem, czy istnieją krasnoludki

W sensie istnieje szansa na spotkanie małego hominida w czerwonej czapce, zaplatającego koniom grzywy?

No to uogólnijmy to na magię. Wszyscy wiemy że nie ma magii. W tym sensie 'nie wierzymy' w magię nawet jak nie umiemy wyjaśnić co ten gość na scenie zrobił z tym królikiem z kapelusza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jajcenty Poddaję się, nawet nie zrozumiałem, co masz na myśli z tym przykładem z iluzjonistą (jeśli by chcieć być ścisłym, trzeba by odróżniać osoby uprawiające magię od iluzjonistów).

Ja nie potrafię wymyślić jakiejś zadowalającej terminologii, żeby to wszystko ogarnąć, naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Jajcenty napisał:

W sensie istnieje szansa na spotkanie małego hominida w czerwonej czapce, zaplatającego koniom grzywy?

A możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że tej szansy nie ma? No chyba jest jakieś prawdopodobieństwo (>0), że taki jegomość istnieje?

17 minut temu, Jajcenty napisał:

No to uogólnijmy to na magię. Wszyscy wiemy że nie ma magii. W tym sensie 'nie wierzymy' w magię nawet jak nie umiemy wyjaśnić co ten gość na scenie zrobił z tym królikiem z kapelusza.

A skąd ta pewność, że magia nie istnieje? Z obserwacji? Czy na podstawie obserwacji "prób magicznych" możemy ze 100% pewnością założyć, że nie istnieje? A może za krótki czas obserwacji?

Cytat

Sir Roger Penrose estimates that the odds of the initial low entropy state of our universe occurring by chance alone are on the order of 1 in 10^10^123.

A jednak.

 

Oczywiście możemy się spierać co mamy na myśli pisząc krasnoludek, magia, cuda i jakie założenia przyjmujemy przy obliczaniu prawdopodobieństwa pewnych zjawisk.

Wydaje mi się, że warto jednak zwrócić uwagę na to, że niektórzy nawet nie dopuszczają (wiara) możliwości istnienia zjawisk które byłyby nieopisywalne czy takich które by nie pasowały do doświadczalnej rzeczywistości przyczynowo-skutkowej ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tekst, o którym przez wiele lat sądzono, że jest najstarszym dokumentem powiązanym z chrześcijaństwem i Jezusem, najprawdopodobniej nie ma z nimi nic wspólnego. Dokument ten to kawałek marmuru z zapisanym w grece dekretem wydanym przez niewymienionego z imienia cesarza. Władca wprowadza w nim karę śmierci za bezczeszczenie grobów i ciał zmarłych.
      Jako, że na podstawie analizy lingwistycznej stwierdzono, że tekst pochodzi sprzed 1900–2100 lat pojawiły się hipotezy, że nowe przepisy wydano w związku z rozpowszechnianymi przez chrześcijan informacjami o zmartwychwstaniu Chrystusa.
      Jeśli jednak powyższa hipoteza miałaby być prawdziwa, to marmur, na kórym spisano dekret powinien pochodzić z Bliskiego Wschodu, z obszaru, na którym dekret wprowadzono.
      Tymczasem nowe analizy chemiczne wykazały, że marmur pochodzi z kamieniołomu na greckiej wyspie Kos, położonej w południowo-zachodnich wybrzeży dzisiejszej Turcji. To zaś wskazuje, że dekret ma najprawdopodobniej związek ze zbeszczeszczeniem grobu i zwłok tyrana Kos Nikiasa.
      Nikias objął władzę na Kos po 50 roku przed naszą erą. Został obalony w latach 30. I wieku p.n.e. Wiemy, że jego ciało zostało wyciągnięte z grobu i rozczłonkowane. Zbeszczeszczenie zwłok władcy odbiło się szerokim echem. Niedługo później grecki poeta Krinagoras z Mityleny użył przykładu Nikiasa jako symbolu odwrócenia się fortuny. Autorzy najnowszych badań uważają, że dekret cesarski został wydany w reakcji na postępek mieszkańców Kos i miał on uspokoić sytuację w regionie. Jeśli mają rację to dekret został wydany przez Augusta.
      Jest praktycznie niemożliwe, by marmur na którym spisano edykt obowiązujący w Judei pochodził z Kos. Nasza hipoteza odnośnie Nikiasza również nie jest 100-procentowo pewna, ale to najlepsze wyjaśnienie, mówi profesor Kyle Harper z University of Oklahoma, który stał na czele grupy badawczej.
      Christopher Jones z Uniwersytetu Harvarda, autorytet w dziedzinie rzymskich i greckich inskrypcji, który nie brał udziało w badaniach grupy Harpera, przyznaje, że chemiczne związki wspomnianego marmuru z Kos to zupełnie nowe odkrycie. Jednak, jak zauważa Jones, nowa hipoteza wymaga odpowiedzi na kilka pytań.
      Otóż Nikiasz był stronnikiem Marka Antoniusza, który wraz z królową Egiptu Kleopatrą walczył w wojnie domowej przeciwko Oktawianowi – przyszłemu cesarzowi Augustowi. Wojna zakończyła się w 31 roku p.n.e. Jak zauważa Jones, nie jest jasne, dlaczego cesarz August miałby w ogóle reagować na zbeszczeszczenie zwłok kogoś, kto wspierał jego wrogów.
      Zagadkę tę próbuje wyjaśnić John Bodel, historyk z University of Providence. Jego zdaniem dekret Augusta mógł być reakcją na szerszy problem. Z inskrypcji i tekstów prawniczych z epoki wiemy, że dość często dochodziło wówczas do ataków na groby lokalnych skorumpowanych władców. Atak na grób Nikiasza mógł mieć szczególnie spektakularny przebieg, ale nie był niczym niezwykłym. Bodel przypomina, że Kos leży u wybrzeży Azji Mniejszej, a to właśnie stamtąd rozprzestrzeniła się praktyka bezczeszczenia grobów nielubianych władców. To m.in. dlatego wielu historyków od dawna wątpiło, czy tekst inskrypcji ma cokolwiek wspólnego z Jezusem.
      Autorzy najnowszych badań zidentyfikowali miejsce pochodzenia marmuru określając zawartość węgla-13 i tlenu-18. Wśród wszystkich zbadanych kamieniołomów epoki najbardziej przypominał on ten znajdujący się na Kos. Jednak, jak zauważa Robert Tykot z University of South Florida, potrzebne są dalsze badania, w tym zawartości strontu i manganu. Ponadto przestrzega, że ktoś z XIX wieku mógł mieć dostęp do marmuru z Kos oraz wiedzę, w jaki sposób tworzyć inskrypcje. Zdaniem Tykota, dopóki nie datujemy dokładnie zabytku, nie będziemy pewni, czy to nie falsyfikat.
      O zabytku wiemy tylko, że w 1878 roku kolekcjoner Wilhelm Froehner nabył go w Paryżu. Twierdził, że został on przysłany z Nazaretu, jednak twierdzenia tego nie jesteśmy w stanie potwierdzić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W „Spalonym kościele” w Hippos odkryto świetnie zachowaną mozaikę, na której widzimy inskrypcję z błogosławieństwem, kosz z bochenkami chleba i ryby. Pracujący na miejscu badacze mówią, że natychmiast przywodzi ona na myśl cud rozmnożenia chleba i ryb (cud pięciu chlebów i dwóch ryb). Cud ten – jedyny oprócz zmartwychwstania opisany we wszystkich ewangeliach – miał mieć miejsce nad Jeziorem Galilejskim. „Spalony kościół” znajduje się w pobliżu tego jeziora.
      Z pewnością można w inny sposób wytłumaczyć obecność chleba i ryb na mozaice, jednak nie można zignorować podobieństw do nowotestamentowych opisów. Na przykład w Nowym Testamencie jest mowa o pięciu bochenkach w koszu oraz o dwóch rybach i tyle właśnie przedstawiono na mozaice, mówi doktor Michael Eisenberg z Instytutu Archeologii Uniwersytetu w Hajfie, który kieruje pracami wykopaliskowymi.
      Hippos to stanowisko archeologiczne znajdujące się na szczycie wzgórza w odległości 2 kilometrów na wschód od Jeziora Galilejskiego. Z wysokości 350 metrów rozciąga się stamtąd widok na jezioro. Pomiędzy III wiekiem przed naszą erą, a VIII wiekiem po Chrystusie znajdowało się tam miasto, które było najważniejszym ośrodkiem na wschodnich wybrzeżach Jeziora Galilejskiego i południowym obszarze Wzgórz Golan. Zostało ono opuszczone w 749 roku po trzęsieniu ziemi. Od 20 lat trwają tam prace wykopaliskowe prowadzone prze Uniwersytet w Hajfie.
      Przed kilkoma tygodniami odsłonięto kolejne części „Spalonego kościoła”, który został wybudowany w połowie V lub na przełomie V i VI wieku i został spalony prawdopodobnie podczas podboju tych terenów przez Sasanidów na początku VII wieku. Zabytek odkryto już przed dekadą, teraz doktor Eisenberg i pomagająca mu w kierowaniu wykopaliskami Arleta Kowalewska powrócili na to miejsce. Okazało się, że pożar przyczynił się do zachowania mozaiki podłogowej w świetnym stanie. Podczas pożaru dach spadł na podłogę i przykrył ją ochronną warstwą popiołu.
      Naukowcy odsłonili całą podłogę kościoła o wymiarach 10x15 metrów. Odkryli główne wejście, pozostałości drzwi oraz parę kołatek z brązu przedstawiających ryczące lwy. Ujawniono też dwie greckie inskrypcje. W jednej z nich jest mowa o dwóch twórcach kościoła, Theodorosie i Petrosie, którzy wznieśli go na cześć męczennika, a na drugiej inskrypcji, którą umieszczono wewnątrz medalionu stanowiącego centralną część mozaiki, wymieniono imię męczennika – Theodoros.
      Zgodnie z wczesną tradycją chrześcijańską cud rozmnożenia miał miejsce w pobliżu dzisiejszego kibucu Ginosar/Tabgha na północno-zachodnim wybrzeżu Jeziora Galilejskiego i tam już na początku V wieku zbudowano Kościół Rozmnożenia. Doktor Eisenberg uważa jednak, że to nie przesądza sprawy. Obecnie uważa się, że Kościół Rozmnożenia w Tabgha to miejsce, gdzie doszło do cudu. Jednak jeśli uważnie przeczytamy Nowy Testament, to oczywistym będzie, że cud mógł się wydarzyć na północ od Hippos, w pobliżu tego miasta. Według Pisma po dokonaniu cudu rozmnożenia Jezus przeszedł po wodzie na północno-zachodnie wybrzeże jeziora, zatem cud miał miejsce tam, gdzie zaczynał swoją podróż, a nie gdzie ją skończył. Ponadto mozaika w Kościele Rozmnożenia przedstawia dwie ryby i kosz z czterema bochenkami chleba, tymczasem Nowy Testament mówi o pięciu bochenkach chleba, a te widzimy na mozaice w Hippos. Jakby jeszcze tego było mało, mozaika w „Spalonym kościele” przedstawia również 12 koszy, a w Nowym Testamencie czytamy, że po dokonaniu cudu, uczniowie Jezusa zanieśli ludziom 12 koszy chleba i ryb.
      Uczony zauważa jednak, że istnieją pewne różnice pomiędzy Nowym Testamentem z mozaiką ze „Spalonego kościoła”. Niektóre z koszy są pełne nie tylko chleba, ale również owoców, w niektórych miejscach widzimy trzy ryby, a nie dwie. Kościół znajduje się na zachodniej krawędzi góry Sussita, w najbardziej na zachód wysuniętej części miasta i roztacza się z niego widok na Jezioro Galilejskie, gdzie miało miejsce większość cudów Jezusa. Nie ma wątpliwości, że lokalna społeczność była dobrze zaznajomiona z cudem rozmnożenia i prawdopodobnie lepiej niż my wiedziała, gdzie do niego doszło. Logicznym jest więc założenie, że rzemieślnik układający mozaikę lub osoba, która ją zamówiła, chciała zawrzeć w niej odniesienia do cudu. Musimy dokończyć wykopaliska i odsłonić pozostałe 20% mozaiki oraz dokładnie ją przeanalizować. Ryba ma wiele dodatkowych znaczeń w chrześcijaństwie i trzeba je ostrożnie interpretować, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 725 roku pewien pobożny pielgrzym wędrując wokół Jeziora Galilejskiego zobaczył i opisał Kościół Apostołów. Teraz archeolodzy twierdzą, że odnaleźli legendarną budowlę.
      Według tradycji, Kościół Apostołów został wybudowany nad domem apostołów Piotra i Andrzeja. Miejsce opisane w VIII wieku przez podróżnika imieniem Willibald znajduje się obecnie w Rezerwacie Bteikha (Bteikha Nature Reserve) i to właśnie w tym miejscu odnaleziono ruiny.
      Archeolodzy poinformowali jednocześnie, że biblijne miasto Betsaida, na którym zbudowano rzymskie miasto Julias, było znacznie większe niż dotychczas przypuszczano.
      To, co można powiedzieć na pewno, że w dzisiejszej miejscowości Beit Habek (el-Araj) znaleziono ślady po wielkim kościele z epoki bizantyjskiej. Najbardziej charakterystyczną cechą budowli są pozostałości mozaiki. To resztki mozaiki ściennej, a takie występowały tylko w kościołach, mówi profesor R. Steven Notley.
      Dotychczas odkopano południowe pomieszczenia. Zdjęcia wykonane z lotu ptaka również potwierdzają tezę, że mamy do czynienia z kościołem, gdyż budowla jest usytuowana na osi wschód-zachód, widoczna jest centralna nawa i dwie nawy boczne, wyjaśnia profesor Mordechai Aviam z Kinnert Academic College.
      Odnaleziono też fragmenty marmuru pochodzącego z lektorium, przegrody oddzielającej część z ołtarzem przeznaczoną dla duchownych od części kościoła przeznaczonej dla świeckich. Marmur ozdobiono kwiatowymi dekoracjami. Archeolodzy wydobyli również fragmenty mozaiki podłogowej, dachówki charakterystyczne dla dużych budowli oraz fragment kredy z wyrzeźbionym krzyżem.
      Oczywiście znalezienie bizantyjskiego kościoła to jedno, jednak powstaje pytanie, skąd wiadomo, że to kościół postawiony nad domem apostołów Piotra i Andrzeja. Takie informacje przekazuje nam historyczna tradycja, a my nie mamy żadnych podstaw, by je kwestionować, mówi profesor Notley. W 725 roku Willibald z Wessex, późniejszy biskup Eichstatt, odwiedzał Ziemię Świętą. Opisał nam swoją podróż z Capernaum do Kursi i zanotował, że odwiedził kościół Piotra i Andrzeja. Pomiędzy tymi dwiema miejscowościami nie odnaleziono żadnego innego kościoła, wyjaśnia profesor Aviam.
      Na razie nie wykonano jeszcze precyzyjnego datowania ruin. Jednak na podstawie znalezionych tam ponad 100 monet archeolodzy uważają, że kościół powstał w V wieku i został opuszczony pod koniec VII lub w VIII wieku.
      Profesor Notely mówi, że identyfikacja kościoła będzie zapewne budziła kontrowersje, chyba, że zostanie odnaleziony jakiś dowód, na przykład inskrypcja. W kościołach bizantyjskich inskrypcje, opisujące na przykład w czyjej intencji kościół został wzniesiony, są czymś normalnym, dodaje uczony.
      Prace wykopaliskowe prowadzone są nie tylko na terenie kościoła. W odległości 100 metrów na północ od niego badane są ruiny domu z okresu rzymskiego. Odkryto tam typowe żydowskie kamienne naczynia i lampy, ciężarki do połowu ryb i ponad 20 monet.
      Warto tutaj zauważyć, że to już czwarty sezon wykopalisk w tym miejscu i pokazuje on, jak bardzo bogatą historię ono miało. W bieżącym sezonie znaleziono bowiem lampę należącą do krzyżowców, a w 2017 roku odkryto bazaltową rzeźbę przedstawiającą lwicę, która we wczesnym okresie bizantyjskim zdobiła znajdującą się tutaj synagogę.
      Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra (J 1,44), Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej (J 12,21). Betsaida jest też miejscem, w drodze do którego Chrystus chodził po jeziorze i gdzie uzdrowił niewidomego.
      Za czasów gubernatora Filipa Heroda (syna Heroda Wielkiego) miasto przemianowano na Julias. Notley i Aviam od dawna uważają, że el-Araj to zaginiona biblijna Betsaida. Istnieje też spór dotyczący położenia Kościoła Apostołów. Jako, że na obszarze odpowiadającym zapiskom historycznym nie odnaleziono – aż do teraz – żadnego innego kościoła, niektórzy badacze identyfikowali kościół w Capernaum jako Kościół Apostołów. Argumentowali, że 8-boczna struktura kościoła z Capernaum musi być kościołem, który zbudowano nad domem Piotra i Andrzeja. Teraz znaleźliśmy kościół tam, gdzie pielgrzymi pisali, iż się znajduje. Pierwsze zapiski dotyczące kościoła nad domem Piotra wspominają o bazylice. Czy w czasach bizantyjskich ośmioboczną strukturę opisywano by jako bazylikę? To pytanie, na które trzeba szczegółowo odpowiedzieć, mówi Notley.
      Z kolei profesor Ram Arav z Hebrew Union College twierdzi, że Betsaida to współczesne pobliskie stanowisko e-Tell. Jednak Notley odrzuca tę hipotezę. Zwraca uwagę, że e-Tell powstało z VIII wieku i jest niemożliwym, by budowniczowie tego miejsca wiedzieli, że kilka metrów pod ich stopami znajduje się dom Piotra sprzed kilkuset lat.
      Tymczasem osadnictwo w el-Araj datuje się co najmniej na okres Drugiej Świątyni, kiedy znajdowała się tutaj wioska rybacka. Jednak część archeologów, wskazując na odkryte w 2017 roku rzymskie łaźnie twierdzi, że el-Araj było jedynie rzymskim obozem wojskowym. Ten argument Notley również odpiera. W czasach Drugiej Świątyni (516 p.n.e – 70 n.e.), żydowskie wioski, które z czasem stały się rzymskimi miastami, były bardzo rozległe. Większość ich budynków wciąż pozostaje ukryta pod ziemią. Uczony uważa, że wioska przetrwała do rzymskich czasów, rozrastała się, zyskiwała na znaczeniu i awansowała do rangi miasta, gdyż stanowiła ważną element ekspansji dynastii Machabeuszy w kierunku Galilei. W 37 roku przed Chrystusem państwo Machabeuszy zostało podbite przez klienta Rzymu, króla Judei Heroda Wielkiego. Z czasem jego następca, Filip Herod, zamienił Betsaidę w typowo rzymskie miasto Julias.
      O Julias wspomina Józef Flawiusz opisując miasto jako miejsce postoju rzymskich oddziałów najemnych tłumiących powstanie żydowskie. Profesor Notley przypomina, że wiemy jeszcze tylko o dwóch żydowskich wsiach, które stały się rzymskimi miastami: Sepphoris i Antipatris. O Julias wspomina też w I wieku Pliniusz.
      Później dzieje się coś dziwnego. Pod koniec III wieku Betsaida/Julias znika z zapisków historycznych. Biskup Euzebiusz z Cezarei, który w IV wieku napisał m.in. Onomasticon („O nazwach miejsc z Pisma Świętego”), nie wspomina ani o Betsaidzie, ani o kościele, co wskazuje, że nic o nich osobiście nie wiedział. Również żydowscy rabini po III wieku naszej ery nie wspominają o Betsaidzie. Nadchodzi wiek V w miejscu Betsaidy powstaje bizantyjska osada z kościołem oraz klasztorem i miejscowość nagle znowu pojawia się w zapiskach.
      Profesor Aviam ma hipotezę, która być może stanowi wyjaśnienie tej zagadki. Uczony zwraca uwagę, że poziom Jeziora Galilejskiego ulega znacznym wahaniom. Być może na 150–200 lat jego wody na tyle się podniosły, że podtopiły Betsaidę/Julias i ludzie opuścili miejscowość. W VIII wieku miasto ponownie zostało opuszczone, później przez pewien czas zamieszkiwali je krzyżowcy, a następnie całkowicie o nim zapomniano.
      Co interesujące, archeolodzy pracujący na terenie Kościoła Apostołów, nie zauważyli dotychczas śladów zniszczeń, jakie mogłyby zostać dokonane przed duże trzęsienie ziemi, które w 749 roku zniszczyło Dolinę Jordanu. Nie wiemy nawet, czy kościół opuszczono przed czy po trzęsieniu. Profesor Aviam nie wyklucza, że okoliczne tereny mogły być stopniowo opuszczane, gdyż osady niesione przez Jordan zrujnowały lokalne rybołówstwo. Do porzucenia samego kościoła mogło dojść wskutek podbojów Umajjadów i pojawienia się na tym terenie islamu na przełomie VII i VIII wieku. To mniej więcej w tym czasie Willibald odbywał swoją pielgrzymkę i opisał Kościół Apostołów. Niestety, późniejszy biskup nie nie wspomniał, czy w tym czasie kościół był używany czy nie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy od niemal 300 lat można oglądać oryginalne Święte Schody (Scala Sancta) w Rzymie. Schody, po których miał rzekomo iść Jezus w drodze na proces przed Poncjuszem Piłatem zostały w 1723 roku obłożone drewnem na polecenie papieża Innocentego XIII. Miało ono chronić je przed zniszczeniem. Drewno jednak zdjęto na czas renowacji marmurowych schodów i podjęto decyzję, że pozostaną one odsłonięte do 9 czerwca.
      Schody zostały dosłownie wyżłobione stopami pielgrzymów, mówi ojciec Francesco Guerra, rektor Sanktuarium Świętych Schodów, które jest corocznie odwiedzane przez setki tysięcy turystów.
      Zapadła decyzja, że schody pozostaną odsłonięte do 9 czerwca, a wierni będą mogli się na nie wspiąć. Pielgrzymi tradycyjnie przebywają Scala Sancta na kolanach.
      Po tym, jak odsłoniliśmy pierwszy stopień i znaleźliśmy mały krzyż, było jasne, że będzie to nie jedyne znalezisko, mówi Paolo Violini, konserwator zabytków z muzeów Watykanu. Pod drewnem znaleziono monety, zdjęcia, różańce i karteczki ze spisanymi modlitwami.
      Święte Schody składają się z 28 marmurowych stopni. Według legendy były one częścią pałacu Poncjusza Piłata, a do Rzymu trafiły w 326 roku przywiezione przez świętą Helenę, matkę cesarza Konstantyna po tym, jak przeszła ona na chrześcijaństwo.
      Wielu naukowców wątpi jednak w autentyczność schodów. Z naukowego punktu widzenia uważam, że szansa, iż te schody pochodzą z pałacu Piłata w Jerozolimie są bliskie zeru, mówi archeolog, profesor religioznawstwa Jodi Magness z University of North Carolina. Przed drugim wiekiem na tych terenach używano niewiele marmuru, więc jest małe prawdopodobieństwo, że schody są autentyczne, wyjaśnia Orit Peleg-Barkat, wykładowca w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Pałac używany przez Piłata został wybudowany przez Heroda, a ani Herod ani nikt inny w jego czasach nie używał marmuru. Warto też przypomnieć, że pałac został doszczętnie zniszczony przez wojska Tytusa Flawiusza, które zdobyły Jerozolimę w 70 roku w czasie wojny żydowskiej z lat 66-73.
      Ponadto analiza innych struktur zbudowanych za Heroda wykazała, że były one pokrywane tynkiem lub imitującym marmur stiukiem. Nawet niedawno odkryte mauzoleum w Herodionie zbudowano z lokalnego białego kamienia, nie z marmuru, mówi Magness. Tymczasem Święte Schody wykonano bezsprzecznie z marmuru pochodzącego z regionu Morza Egejskiego. Niewykluczone, że szczegółowe analizy pozwoliłyby określić miejsce wydobycia surowca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trędowaci nie byli w czasach Jezusa tak bardzo wykluczeni społecznie, jak się obecnie uważa. Dlatego też, jak twierdzi Myrick Shinall, należy w tym świetle zmienić interpretację postępowania Jezusa, który zlekceważył zapisane w Księdze Kapłańskiej prawa określające stosunek do trędowatych.
      Shinall, który jest profesorem chirurgii i doktorem religioznawstwa przeanalizował Nowi i Stary Testament oraz współczesne im teksty religijne pod kątem historii dotyczących trądu i trędowatych.
      Jego analizy pozwoliły mu na wysunięcie stwierdzenia, że co prawda istniało wiele praw i obyczajów, mających na celu odseparowanie trędowatych od reszty społeczeństwa, ale nie były one uniwersalnie przestrzegane we wszystkich społecznościach i w każdej epoce. Jak zauważył Shinall, w ewangeliach znajdziemy liczne ustępy świadczące o tym, że trędowaci byli dość mocno zintegrowani ze społeczeństwem.
      Zdaniem uczonego przekonanie o silnej izolacji trędowatych może mieć swoje źródła w działaniu pierwszych uczonych chrześcijańskich, którzy starali się podkreślić świętość Jezusa poprzez nadmierne izolacji, jakiej trędowaci mieli podlegać w ówczesnym społeczeństwie. Dla chrześcijańskich interpretatorów Biblii musiało być bardzo kuszące, by jaki dobry był Jezus poprzez skontrastowanie go ze złym żydowskim społeczeństwem. Jednak musimy oprzeć się takiej interpretacji, gdyż nie tylko przedstawia ona historię w złym świetle, ale utrwala negatywny obraz judaizmu, który do dzisiaj napędza antysemityzm, czasami ze śmiertelnymi konsekwencjami.
      Ponadto, jak stwierdza Shinall, brak dowodów na znaczą izolację trędowatych powinien skłonić interpretatorów Biblii do większego skupienia się na samym cudzie uzdrowienia trędowatego, a nie na wprowadzaniu do interpretacji biblijnych współczesnych elementów wykluczenia społecznego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...