Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Kobiety określające się jako feministki doceniają więcej typów budowy ciała. Do takich wniosków doszli naukowcy z 3 uniwersytetów: w Westminsterze, Newcastle i z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego. Przebadali oni 129 pań nazywających się feministkami i 132 niefeministki. Wszystkim pokazano 10 zdjęć kobiet o różnym wskaźniku masy ciała (BMI), od wychudzonych po otyłe, i poproszono o ocenę atrakcyjności.

Okazało się, że obie grupy nie różniły się pod względem wyboru najatrakcyjniejszej sylwetki: miała ona lekką niedowagę. Jednak feministki pozytywniej postrzegały szerszy zakres wagi ciała, przyznając wyższe noty niemal wszystkim zdjęciom (wyjątek stanowiły dwie fotografie).

Było to szczególnie widoczne w przypadku wyższych BMI, co sugeruje, że feministki są bardziej skłonne niż niefeministki odrzucać niesprawiedliwe nastawienie współczesnej kultury do nadwagi i otyłości. Przekonania feministyczne mogą zapewniać ograniczoną ochronę przed negatywnym wpływem socjokulturowego ideału chudości. Chociaż feministki nie wydają się zabezpieczone przed uznawaniem szczupłości za atrakcyjną, ich system wartości pozwala im interpretować fizyczne piękno jako coś obejmującego szerszy zakres rozmiarów ciała – wyjaśnia dr Viren Swami, szef zespołu badaczy.

Artykuł na ten temat można przeczytać w najnowszym numerze pisma Body Image.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm... no w sumie można też wyciągnąć taki wniosek:

kobiety ktore sa feministkami - moze dlatego nimi zostaly, gdyz im nie wychodzilo z facetami... a moze im dlatego nie wychodzilo z facetami ze... (m.in) mialy nadwage... i dlatego tak ocenialy fotografie z pulchniejszymi paniami...

 

tak poza tym to chyba juz naprawde nie maja czego badac... :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
(wyjątek stanowiły dwie fotografie).

 

Dwie na 10 ale badania, i jakie wnioski . Oczywistym jest że ktoś kto czuje się feministką bardziej akceptuje siebie takim jaki jest stąd tolerancja dla obłych kształtów i chęć pozbycia się kilku kilogramów, a ten ktoś kto faministom się nie deklaruje (typ rodzinny) widzi przyrost swojej masy (np. po ciąży) i ograniczenia z tym związane stąd powrót do sylwetki z młodzieńczego wieku jest preferowany.

Kult chudzizny wylansowały firmy od odchudzania i media - facetom to się nigdy nie podobało. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4tisanimus chyba trochę pochopna jest Twoja hipoteza. Feministki poprostu walczą z niesprawiedliwymi przyzwyczajeniami kulturowymi i łamią stereotypy. I większość z nich często ma rodziny, są również wśród nich osoby szczupłe jak i otyłe...ale nie można tak klasyfikować kobiet, że otyłym nie wychodzi w życiu...ponieważ one póżniej popadają w anoreksje, a chyba lepiej żeby dziewczyna miała troche ciałka niż była zachudzona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

To zależy jak to wygląda... jeśli jest z umiarem to spoko. Jak dziewczyna się zagładza, i przetrenowywuje to nie jest dobre... ale znowu jak dziewczyna zażera się tylko chipsami, czekoladkami i innym dziadostwem tego typu, co za tym idzie tyje, to też jest złe...

Kolejna skrajność między dziewczyną która pusz... achem się na prawo i lewo i feministką która jest piękna jak listopadowa noc, a jak tylko zobaczy od siebie ładniejszą dziewczynę (a często tak się dzieję), to obrzuca ją falą krytyki niepohamowanej, tylko i wyłącznie z czystej zazdrości (sam znałem taka dziewczynę). Piękno zazwyczaj zależy od samej dziewczyny, od tego czy potrafi być mądra i zadbać w sposób rozważny o siebie, a także ukazać swój kobiecy wdzięk, grację. Mnóstwo kobiet (w tym feministek większość) nie potrafi i w tym jest przyczyna braku jakiejkolwiek ich atrakcyjności, nawet pomimo walorów fizycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa uogólnianie, bo prawda jest taka że taki sam procent kobiet które są feministkami jest brzydka jak kobiet które nimi nie są...ot męski punkt widzenia. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Może różnią się nasze doświadczenia, nie znam wszystkich feministek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kobiety ktore sa feministkami - moze dlatego nimi zostaly, gdyz im nie wychodzilo z facetami... a moze im dlatego nie wychodzilo z facetami ze... (m.in) mialy nadwage... i dlatego tak ocenialy fotografie z pulchniejszymi paniami...

A tam. Przecież jest wiele normalnych feministek, które zostały nimi nie ze względu na własne przeżycia i doświadczenia, tylko ze względu na swoje osobiste poglądy. Sama nie jestem jakąś zagorzałą feministką, ale uważa, że dobrze, że kobiety walczą o swoje prawa. Feministki są po prostu bardziej otwarte na swoje wady i mniej się przejmują kanonami piękna, które się ogólnie przyjmuje.

Zgadzam się w stu procentach z shoegazerem ;)

 

Kult chudzizny wylansowały firmy od odchudzania i media - facetom to się nigdy nie podobało. 8)

 

A to ciekawe :D Proszę mi pokazać statystyki, bo jak dla mnie, to jest kwestia gustu ;)

 

ot kobiecy punkt widzenia ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A to ciekawe  Proszę mi pokazać statystyki, bo jak dla mnie, to jest kwestia gustu

 

ot kobiecy punkt widzenia ;P

 

Proszę Cię , żeby w łóżku uważać aby kogoś nie połamać?? 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę Cię , żeby w łóżku uważać aby kogoś nie połamać?? 8)

 

Ej no, proszę Cię, szybko czy wolno, jak się umiejętnie pewne rzeczy robi, to sie nie połamie ;) Zwłaszcza, że to mało możliwe. Chyba, że Ty traktujesz kobietę jako przedmiot, a nie jak kobietę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

;)

Ej no, proszę Cię, szybko czy wolno, jak się umiejętnie pewne rzeczy robi

 

Raczej miałem na myśli śpisz odwracasz  się na drugi bok a tu  - chrup , chrup, chrup i potrójne złamanie partnerki... ;D ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej miałem na myśli śpisz odwracasz  się na drugi bok a tu  - chrup , chrup, chrup i potrójne złamanie partnerki... ;D ;D

 

Przykro mi, ale ta interpretacja Twojej wypowiedzi nie pasuje, ponieważ to mało możliwe ;) Zresztą co Ty jej nie widzisz i nie czujesz żeby na nią wleźć? ;D Mi się tak nie zdarza ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zresztą co Ty jej nie widzisz i nie czujesz żeby na nią wleźć?  Mi się tak nie zdarza 

 

Ja śpię z zamkniętymi oczami. ;D ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Zresztą co Ty jej nie widzisz i nie czujesz żeby na nią wleźć?  Mi się tak nie zdarza 

 

Ja śpię z zamkniętymi oczami. ;D ;D

 

To była przenośnia ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Biorąc udział w badaniach, w których pyta się o wagę i wzrost, większość Amerykanów kłamie. Jak można się domyślić, waga jest zaniżana, a wzrost zawyżany, co w sumie daje korzystniejszy wskaźnik masy ciała (BMI). Osoby białe postępują tak częściej niż czarne i Latynosi.
      Mimo że to powszechna praktyka zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn z każdej grupy etnicznej, autorzy raportu opublikowanego na łamach pisma Ethnicity & Disease uważają, że nie zmienia to statystyk dotyczących zakresu otyłości w USA. Na szczęście przedstawiając się w lepszym świetle, ludzie zachowują umiar.
      W studium dr Ming Wen z Wydziału Socjologii University of Utah uwzględniono dane z 2007-2008 National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES), uzyskane od 2672 mężczyzn i 2671 kobiet. Badanych mierzono i ważono, a następnie wyliczano wskaźnik masy ciała. Sami uczestnicy NHANES także podawali swoje wymiary. Dane porządkowano wg płci i grup etnicznych. Poza tym naukowcy uwzględniali różne czynniki demograficzne, takie jak wykształcenie, wiek czy status materialny.
      Analiza wykazała, że we wszystkich grupach etnicznych zarówno kobiety, jak i mężczyźni zawyżali swój wzrost. Średnio mężczyźni zawyżali go o 1,41 cm, a kobiety o 0,84 cm. Czarni mężczyźni lekko zawyżali masę ciała, a wszystkie inne grupy ją zaniżały: od ujmujących sobie 0,04 kg białych mężczyzn po niedostrzegające 1,74 kg czarnych kobiet. Biorąc jednocześnie pod uwagę wzrost i wagę, udało się ustalić, że kobiety zaniżały BMI bardziej niż mężczyźni, a kobiety białe robiły to w większym stopniu niż Afroamerykanki i Latynoski. Wg Wen i jej współpracowniczki dr Lori Kowaleski-Jones, wynika to z tego, że w białych społecznościach działa silniejsza presja, by być szczupłą, dlatego białe kobiety "bardziej pragną smukłego ciała" i są bardziej świadome problemów z wagą. Częściej zaniżały BMI osoby z nadwagą, z najstarszej grupy wiekowej (powyżej 60. r.ż.) i z ukończonym college'em.
      Ogólne statystyki nie mogą ulec zmianie, bo choć między podawanymi a mierzonymi wartościami pojawiały się różnice, naukowcy twierdzą, że były one niewielkie i mieściły się w jednostce BMI.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      To, czy u pacjenta zostanie zdiagnozowana nadwaga czy otyłość, zależy nie tylko od jego wskaźnika masy ciała (BMI), ale także od BMI lekarza.
      Podczas studium naukowców ze Szkoły Zdrowia Publicznego Bloomberga Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa okazało się, że w porównaniu do lekarzy z BMI wskazującym na nadmierna wagę ciała, lekarze z BMI w granicach normy częściej (18% vs. 30%) wdają się z otyłymi osobami w dyskusje na temat chudnięcia i jeśli stwierdzają, że BMI pacjenta jest równe/wyższe od ich własnego, częściej (7% vs. 93%) diagnozują u nich nadwagę/otyłość.
      Nasze wyniki wskazują, że lekarze z prawidłowym BMI częściej niż ich koledzy po fachu z nadwagą lub otyłością rozmawiają z chorymi na temat utraty wagi. Lekarze z prawidłowym wskaźnikiem masy ciała czują się też pewniej w zakresie poradnictwa dietetycznego lub dotyczącego aktywności fizycznej i postrzegają swoje rady jako wiarygodne. Z drugiej strony otyli lekarze częściej przepisują pacjentom leki na odchudzanie i pomagając pacjentom schudnąć, z większym prawdopodobieństwem odnoszą sukcesy - opowiada dr Sara Bleich.
      Amerykanie posłużyli się wywiadami przeprowadzonymi z 500 lekarzami pierwszego kontaktu. Analizowano wpływ BMI lekarza na opiekę nad otyłymi pacjentami, ocenę samoskuteczności, postrzeganie siebie w roli modelu do naśladowania i wiarygodności własnych porad odnośnie do odchudzania. Lekarzy z BMI poniżej 25 przypisywano do kategorii "prawidłowa waga", a medyków z BMI powyżej 25 do kategorii "nadwaga" lub "otyłość".
      Choć zarządzenie, by prowadzić konsultacje dla pacjentów z nadmierną wagą, weszło w życie już jakiś czas temu, wcześniejsze badania wykazały, że postawiono diagnozę lub przedyskutowano tok postępowania tylko z ok. 33%.
      Bleich uważa, że skuteczność lekarza w walce z otyłością można zwiększyć (bez względu na wskaźnik masy ciała), koncentrując się na jego dobrostanie i zwiększając jakość kształcenia odnośnie do otyłości w szkołach medycznych czy podczas rezydentury.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiadomo, że otyłość stanowi czynnik ryzyka cukrzycy typu 2., ale czy liczba nadmiarowych kilogramów i czas ich noszenia na sobie mają jakiś wpływ na to ryzyko? Okazuje się, że tak i że zależność ta przypomina związek między okresem palenia i liczbą wypalanych papierosów a ryzykiem raka płuca.
      W badaniu podłużnym University of Michigan Health System wzięło udział ok. 8 tys. nastolatków i młodych dorosłych. Pracami zespołu kierowała dr Joyce Lee. Amerykanie ustalili, że wskaźnik uwzględniający liczbę lat, podczas których wskaźnik masy ciała (BMI) wynosił 25 i więcej, stanowi lepszy prognostyk ryzyka cukrzycy niż wskaźnik oparty wyłącznie na BMI. Dr Lee zauważyła także, że przy takiej samej nadmiarowej wadze w podobnym okresie Latynosi i czarnoskórzy badani są bardziej zagrożeni cukrzycą niż osoby białe. Wg Lee, liczbę punktów BMI powyżej normy należy przemnożyć przez liczbę lat, przez jaką się to utrzymuje. W ten sposób uzyskuje się trafniej oddający rzeczywiste zagrożenie cukrzycą kumulacyjny wskaźnik nadmiarowego BMI. Gdy np. BMI przez 10 lat wynosi 35 (10 powyżej normy), to wskaźnik ten będzie równy 100 latom nadmiernego BMI. W takiej grupie Latynosi będą zagrożeni cukrzycą typu 2. dwukrotnie bardziej, a osoby czarnoskóre 1,5 raza bardziej od pacjentów białych.
      Akademicy z University of Michigan Health System podkreślają, że problemy, z jakimi zmagają się systemy opieki zdrowotnej, będą przybierać na sile, ponieważ ludzie stają się otyli coraz wcześniej (wydłuża się czas nadmiernej wagi), są też otyli coraz bardziej (dzieci z nadwagą i otyłością z większym prawdopodobieństwem mają nieprawidłową wagę również jako dorośli).
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...