Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowcy określili prawdopodobne zmiany, dzięki którym koronawirus przeszedł z nietoperzy na ludzi

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Jajcenty napisał:

Czyli wirus jest sztuczny bo mógłby być sztuczny. Wolałbym jakieś bardziej namacalne dowody typu 'sekwencja trzech dodatnich aminokwasów nie zdarza się w przyrodzie'  - takie doniesienie raz gdzieś widziałem - to pierwszy  i jedyny mi znany weryfikowalny dowód sztuczności.

Wszystko opiera się prawdopodobieństwo warunkowe. W sytuacji kiedy w Wuhan robiono badania naukowe nad humanizacją wirusa COVID-19 (wtedy nazywał się inaczej) przez modyfikację białka S, szansa że zupełnie niezależnie pojawiła się na świecie epidemia związana z tym właśnie wirusem, który właśnie przypadkiem przeskoczył na człowieka, i to akurat w Wuhan są znacznie mniejsze niż 1:1000_000. Bez oceniania kodonów. A kodony to dodatkowe potwierdzenie na poziomie chyba 93%, zupełnie zbędne, bo 5 sigma została z nawiązką przekroczone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, Antylogik said:

Przeproś foliarzu.

Kiedy mnie przeprosisz za to, że nazwałeś mnie oszustem? Niby rzekomo świadomie wprowadzam innych w błąd w celu odniesienia korzyści. Być może mógłbym pozwać za pomówienie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawnik wybroni cię żółtymi papierami :) Jesteś dalej foliarzem, nawet jak okaże się, że to wyciek z laba, bo pisałeś tak na długo zanim pojawiły się jakiekolwiek sensowne opracowania w tym temacie, tylko w oparciu o to, że w Wuhan jest laboratorium. Nie wiem czy zauważyłeś, że wygrzebujesz moje wpisy sprzed 6 miesięcy :)

 

1 hour ago, Jajcenty said:

Aż dwóch! Ja bym jednak poczekał.  Nie to żeby się czepiał, ale to CEO i astrofizyk.

Dzięki Jajcenty za zerknięcie, którzy to ci oni, bo dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że to nie są nie-emerytowani wirusolodzy :) Aż dwóch znaleźli, ale za to topowych. To dobrze, że topowi (wp clickbait), bo inaczej mogłoby się okazać, że nie ma nad czym się pochylić. Czy mnie oczy nie mylą, czy antylogik znowu linkuje do mediów głównego ścieku? :) A skoro już mowa o ściekach, to są badania z Barcelony, gdzie wykryto materiał genetyczny wirusa SARS-COV-2 w próbkach z instalacji kanalizacyjnej z Marca 2019 roku. Być może wirus się kisił w środowisku znacznie dłużej niż powszechnie się sądzi, ale nie znalazłem więcej na ten temat, więc być może mają tylko kilka pomiarów i brakuje danych na przykład z innych instalacji.

 

Quote

Jeśli masz broń biologiczną i szczepionkę dla swoich ludzi, możesz siać spustoszenie w gospodarkach konkurujących krajów przy bardzo niewielkich stratach dla siebie.

Masterplan jak z Pinky i Mózg, ale jest mały szkopuł :) Ekspert zdaje się zapomniał, że świat jest zglobalizowany. Nie wspominając o tym, że zachód opracował szczepionkę mRNA praktycznie natychmiast, za to testy kliniczne są czasochłonne. Wojskowi nigdy nie darzyli broni biologicznej zbytnim sentymentem z wielu powodów.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, cyjanobakteria napisał:

dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że to nie są nie-emerytowani wirusolodzy

LOL, czyta uważnie:

Cytat

Obaj naukowcy podkreślili, że dowody na wytworzenie koronawirusa w laboratorium są "przytłaczające", a ignoruje się jedynie z powodów politycznych lub zawodowych.

Czy muszę dopowiadać dlaczego emerytowany naukowiec jest bardziej wiarygodny? Wiem, że ty wolisz tych tych zależnych, komunistycznych.

22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Być może mógłbym pozwać za pomówienie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawnik wybroni cię żółtymi papierami

Nie tylko oszust i hipokryta, ale i tchórz.

22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

antylogik znowu linkuje do mediów głównego ścieku?

Bo tylko w takie wierzysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, cyjanobakteria napisał:

bo pisałeś tak na długo zanim pojawiły się jakiekolwiek sensowne opracowania w tym temacie, tylko w oparciu o to, że w Wuhan jest laboratorium.

To jest bardzo silna przesłanka. Za mało pewności na prawdę naukową, ale zupełnie wystarczająco na użytek osądu praktycznego, zwłaszcza że Chińczycy zaczęli się zachowywać jakby byli winni :)

24 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Wojskowi nigdy nie darzyli broni biologicznej zbytnim sentymentem z wielu powodów.

Nawet broń chemiczna nie była używana podczas II wojny światowej (nie licząc pocisków fosforowych które oficjalnie są amunicją dymną) - mały wpływ na przebieg działań bojowych i opóźnianie własnej operacji (gazowanie terenu w który chcemy się wbić jest słabe, gazowanie siebie aby powstrzymać natarcie przeciwnika też).

29 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nie wspominając o tym, że zachód opracował szczepionkę mRNA praktycznie natychmiast, za to testy kliniczne są czasochłonne

Szczepionkę trzeba jeszcze wyprodukować. CO prawda  szczepionki mRNA są wdzięczne bo jeden proces produkcyjny pozwala uniwersalnie obsłużyć całą linię produktów, ale akurat nie mieliśmy jeszcze tej infrastruktury, a do tego "kriogeniczne" szczepinki mają małe szanse na zdobycie rynku typowych szczepień.
Gdyby było takich ograniczeń to Pfizer mógłby bezpiecznie zwiększyć moce produkcyjne kilkukrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, Antylogik said:

Nie tylko oszust i hipokryta, ale i tchórz.

Jestem tchórzem, gdyż boję się o własne życie, a ukrywam się, by nie znaleźli mnie ci, którym nie sprzyjam. Mam tu na myśli głównie narodowców i bojówkarzy Radia Maryja :) A tak po za tym, to też cię lubię :)

 

3 hours ago, Antylogik said:

Czy muszę dopowiadać dlaczego emerytowany naukowiec jest bardziej wiarygodny? Wiem, że ty wolisz tych tych zależnych, komunistycznych.

Niczym nie ryzykuje, więc może spekulować otwarcie, ale nie ponosi konsekwencji za gadanie ewentualnych głupot. Kiedyś ktoś wrzucił link do emerytowanego agenta izraelskiego wywiadu, który brylował i nawijał o tajnej współpracy rządu USA z obcymi i UFO. Potem się okazało, że przypadkiem piszę książkę.

 

3 hours ago, peceed said:

To jest bardzo silna przesłanka. Za mało pewności na prawdę naukową, ale zupełnie wystarczająco na użytek osądu praktycznego, zwłaszcza że Chińczycy zaczęli się zachowywać jakby byli winni :)

To prawda, ale z drugiej strony Chiny to jest kraj z potencjałem i ambicjami na mocarstwo światowe w kontrze do zachodu, więc mnie to specjalnie nie dziwi, że nie dają się rozstawiać po kątach. Oczywiście to jest inny standard niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Inna rzecz, że tam toczą się rozgrywki polityczne, wewnątrzpartyjne, a oznaka słabości nie jest Xi Jinping potrzebna. Chociaż rozbawiło mnie, że międzynarodowa wizyta WHO po roku w laboratorium (w eskorcie kolegów z Szanghaju) trwała chyba godzinę :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 19.06.2021 o 17:28, peceed napisał:

Nawet broń chemiczna nie była używana podczas II wojny światowej

Wiem, że to tematyka poboczna do tematu, ale w ostatnim etapie II w.ś. III Rzesza była bardzo mocno nastawiona na produkcje broni chemicznej.

Broń tę utylizowano po wojnie   przede wszystkim w Bałtyku. I jest to na tę chwile bardzo poważny problem, śmierdzące jajo z kótrym żaden rząd nie chcę się na poważnie zmierzyć.

Tutaj info: https://www.defence24.pl/polska-bez-planu-ratowania-baltyku-komentarz

https://www.defence24.pl/nik-potwierdza-zarzuty-defence24pl-baltyk-to-bomba-zegarowa-co-dalej-opinia

Wg. ostrożnych szacunków pod koniec wojny nawet 1/3 nieużytej amunicji bojowej III Rzeszy to była broń chemiczna. "Utylizowano" ją po wojnie wrzucając w bałtyckie głębie. problem pozostał j.w.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, venator said:

Broń tę utylizowano po wojnie   przede wszystkim w Bałtyku. I jest to na tę chwile bardzo poważny problem, śmierdzące jajo z kótrym żaden rząd nie chcę się na poważnie zmierzyć.

Był na defence24 artykuł o tym, jak upadł przetarg na wykonanie statku w PL do obsługi incydentów chemicznych na Bałtyku, który był finansowany ze środków UE. Pamiętam, że Polska miała wyłożyć około 30 mln PLN, jakieś 10-15% kwoty. Dziwna sprawa, wyglądało na to, jakby ktoś próbował kilka razy ubić ten projekt, do skutku. Widzę, że jest artykuł zalinkowany w artykule o ratowaniu Bałtyku. Wtedy sądziłem, że to przez to, że w kasie świecą pustki, bo moto pompa 500+ pompowała w drugą stronę, ale kto wie? Może ktoś jeszcze czytał maile?

https://www.defence24.pl/jak-w-polsce-utopiono-statek-do-oczyszczania-baltyku-

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Prawda? Jest to wszystko zastanawiające. 

Może to również oznaczać, że już niedługo oczyszczaniem „polskiego” dna morskiego zajmą się specjalistyczne, zagraniczne firmy i to nie za unijne, a za polskie pieniądze.

Źródłoj.w.

Bardziej jednak niż złą wolę podejrzewałbym wysoką lub skrajną niekompetncje osób, które tym formalnie się powinny zajmować. Ewentualnie niewydolność urzędniczą, czyli d*pa z każdej strony.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
9 godzin temu, venator napisał:

Wiem, że to tematyka poboczna do teamtu, ale w ostatnim etapie II w.ś. III Rzesza była bardzo mocno nastawiona na produkcje broni chemicznej.

To raczej efekt korupcji systemu niemieckiego - produkcja niepotrzebnej broni nawet pod koniec wojny to był świetny biznes.
Broń chemiczna jest praktycznie bezużyteczna w obronie.

8 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Wtedy sądziłem, że to przez to, że w kasie świecą pustki, bo moto pompa 500+ pompowała w drugą stronę, ale kto wie?

Wielu działań polskiego rządu/władz po prostu nie da się wytłumaczyć zwykłą korupcją i niekompetencją.

7 godzin temu, venator napisał:

Bardziej jednak niż złą wolę podejrzewałbym wysoką lub skrajną niekompetncje osób, które tym formalnie się powinny zajmować. Ewentualnie niewydolność urzędniczą, czyli d*pa z każdej strony.

Sytuacja w której służby wydają się koncentrować jedynie na szukaniu haków daje bardzo duże pole do popisu.

P.S. Albo osiągnęliśmy poziom że już nie mamy środków na 15% wkład własny. Co byłoby absurdem, bo po prostu można je wydrukować.

 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, peceed napisał:

To raczej efekt korupcji systemu niemieckiego - produkcja niepotrzebnej broni nawet pod koniec wojny to był świetny biznes.
Broń chemiczna jest praktycznie bezużyteczna w obronie.

Broni chemicznej nie użyto, bo w III Rzeszy  do 1943 r. było jej po prostu za mało. Na szczęście nie pojawił się nowy Fritz Haber. 

Kiedy zaś Niemcy naprodukowali już dostatecznie dużo tabunu i sarinu, wynikły inne problemy. Brak czasu - alianci byli już u wrót, a do użycia gazu bojowego potrzeba było i wyposażenia ochronnego i oddziałów chemicznych. Nie było kogo ściągnąć bo wiekszość była na froncie lub w kraju w obronie plot. A Speer miał inne zmartwienie - produkcja syntetycznego paliwa.

Oczywiście naciski ze strony przemysłu chemicznego także były ale to problemy produkcyjne hamowały rozwój broni chemicznej.

Hitler sam był ofiarą ataku gazowego ale niestety, pod koniec wojny w  jego  otumanionym narkotykami, psychopatycznym umyślę, znalazł się pomysł taktyki spalonej ziemi, czyli pasa o głębokości ok 200 km wokół reduty alpejsko-sudeckiej. Pas ten miał być zagazowany sarinem, tabunem i somanem. Pomysł ten prawdopodnie torperdował Speer. 

Pewnie zdawał sobie sprawę, że nie ma to sensu, a przyniesie jedynie  cierpienie milionom samych Niemców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
      W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
      Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
      Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
      O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowo odkryty gatunek wymarłej małpy wzmacnia hipotezę mówiącą, że najwcześniejsi przodkowie człowieka ewoluowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w Europie i Azji, zanim wyemigrowali do Afryki, gdzie powstał nasz gatunek. Skamieniałe szczątki małp znajdowane we wschodnich częściach Śródziemiomorza stanowią oś sporu na temat pochodzenia małp afrykańskich oraz ludzi. Naukowcy nie są zgodni, jak należy klasyfikować te zwierzęta na drzewie ewolucyjnym.
      Międzynarodowy zespół naukowy uważa, że zidentyfikowany przez nich rodzaj Anadoluvius, który 8,7 miliona lat temu zamieszkiwał centralną Anatolię dowodzi, że migracje małp z regionu Morza Śródziemnego to najstarszy znany przykład rozprzestrzeniania się wczesnych homininów, ssaków z rodziny człowiekowatych, w skład którego wchodzą rodzaje Homo (m.in. człowiek współczesny), Pan (szympansy i bonobo) oraz ich wymarli przodkowie.
      Szczątki przedstawicieli tych gatunków znajdowane są wyłącznie w Europie i Anatolii, zaś powszechnie akceptowani przedstawiciele homininów są znajdowani wyłącznie w Afryce od późnego miocenu po plejstocen. Hominini mogli pojawić się w Eurazji w późnym miocenie lub rozprzestrzenić się w Eurazji od nieznanego afrykańskiego przodka. Różnorodność hominów w Eurazji sugeruje, że do ewolucji doszło na miejscu, ale nie wyklucza hipotezy o afrykańskim pochodzeniu, czytamy w artykule A new ape from Türkiye and the radiation of late Miocene hominines.
      Tradycyjny pogląd, od czasów Darwina, mówi, że tak plemię hominini (Homo, Pan), jak i podrodzina homininae (Homo, Pan, Gorilla) pochodzą z Afryki. To tam znaleziono najstarsze szczątki człowieka. Przedmiotem sporu jest jednak, czy przodkowie wielkich afrykańskich małp, które dały początek przodkom człowieka, ewoluowali w Afryce.
      Hipoteza alternatywna wobec afrykańskiej mówi, że przodkowie europejskich małp mogli przybyć z Afryki i tutaj doszło do ich ewolucji. To właśnie w Europie znajdowane są najstarsze szczątki małp, które przypominają współczesne wielkie małpy Afryki. Później, gdy klimat w Europie zmienił się na niekorzystny, małpy te wyemigrowały do Afryki i tam dały początek naszemu gatunkowi.
      Homininy ze wschodniej części Morza Śródziemnego mogą reprezentować ostatni etap specjacji, wyodrębniania się z jednego lub więcej starszych homininów Europy, podobnie jak parantrop, który prawdopodobnie wyodrębnił się od przodka podobnego do australopiteka. Ewentualnie, biorąc pod uwagę fakt, że europejskie homininy są najbardziej podobne do goryli, możemy mieć tu do czynienia z wyodrębnianiem się wczesnych przedstawicieli kladu goryli. Jest też możliwe, że europejskie homininy reprezentują linie ewolucyjne homininów z Afryki, jednak nie mamy dowodów na istnienie w Afryce pomiędzy 13 a 10 milionów lat temu wielu linii homininów, a wyniki naszych badań nie wspierają tej hipotezy, czytamy na łamach Nature.
      Autorzy badań informują, że wciąż prowadzą analizy, zauważają przy tym, że badania Anadoluvius wskazują, iż zróżnicowanie wielkich małp we wschodniej części Morza Śródziemnego jest większe niż sądzono i że doszło tutaj do podziału na wiele taksonów, na długo zanim pojawiły się one w Afryce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Loma Linda University, uczelni wyższej prowadzonej przez Adwentystów Dnia Siódmego, przedstawili pierwsze dowody wskazujące, że towarzystwo grzechotnika wpływa uspokajająco na innego grzechotnika. Przeprowadzone badania pokazały, że u zestresowanego węża mamy do czynienia ze zjawiskiem społecznego przekazu emocji – buforowania społecznego – czyli sytuacji w której obecność towarzysza zmniejsza stres. Zjawisko to jest szeroko opisywane głównie u ludzi i innych ssaków. Teraz wiemy, że występuje też u węży.
      Gdy zwierzęta doświadczają silnego lub chronicznego stresu dochodzi do wydzielania hormonów, zmieniających prace układu nerwowego, odpornościowego i zachowanie. Niektóre zwierzęta potrafią modulować reakcję na stres w obecności innych przedstawicieli swojego gatunku. To buforowanie społecznego nie było dotychczas dokładnie badane w przypadku gadów czy innych zwierząt prowadzących samotny tryb życia.
      Lukę tę postanowili uzupełnić naukowcy z Loma Linda University. Wykazaliśmy, że gdy dwa węże są razem i doświadczają stresu, nawzajem buforują swoją reakcję. Podobnie jak ludzie, którzy lepiej radzą sobie, gdy wspólnie doświadczają stresu. Nigdy wcześniej nie zaobserwowano takiego zjawiska u żadnego gatunku gada, mówi doktorantka Chelsea Martin, główna autorka badań.
      Naukowcy prowadzili eksperymenty na 25 przedstawicielach gatunku Crotalus helleri. Zwierzętom przymocowano elektrody monitorujące pracę serca, a testy prowadzono według trzech scenariuszy: gdy umieszczano je w wiadrze same, gdy razem z nimi leżała gruba lina i gdy był tam drugi wąż. Po 20 minutach w zakrytym wiadrze, gdy zwierzę się uspokoiło, naukowcy celowo je stresowali i obserwowali, jak wpływało to na ich puls, jak długo wracał on do normy i jak długo zwierzę porusza grzechotką.
      Okazało się, że buforowanie społeczne nie tylko ma miejsce u węży, ale nie ma różnicy pomiędzy osobnikami żyjącymi na nizinach, które zwykle zimują samotnie, a tymi z gór, zimującymi z innymi wężami. Nie zauważono też różnicy między samcami a samicami, które w czasie ciąży gromadzą się, a następnie pozostają ze swoim potomstwem.
      Eksperyment pokazuje, że grzechotniki wcale nie są takimi samotnikami, za jakie się je uważa. Towarzystwo innego węża ma na nie pozytywny wpływ.
      W kolejnym etapie badań naukowcy chcą sprawdzić, czy na buforowanie społeczne u grzechotników ma wpływ kontakt fizyczny (poczas omawianych badań zwierzęta miały ze sobą kontakt) oraz ewentualna wcześniejsza znajomość.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu.
      Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka.
      Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności.
      Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...].
      Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Praktykujący kanibalizm Karaibowie przerażali Robinsona Crusoe, a lud Fore z Papui Nowej Gwinei porzucił kanibalizm dopiero w latach 50. XX wieku. Jednak nie tylko H. sapiens zjadał swoich pobratymców. Wiemy, że kanibalizm praktykowali nasi krewniacy, jak neandertalczyk czy H. antecessor. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Muzeum Historii Naturalnej zidentyfikowali właśnie najstarsze znane ślady, które mogą świadczyć o kanibalizmie wśród naszych przodków.
      Paleoantropolog Briana Pobnier i jej koledzy opisują w najnowszym numerze Scientific Reports dziewięć nacięć widocznych na kości piszczelowej sprzed 1,45 miliona lat. Modelowanie trójwymiarowe skamieniałości wykazało, że kość została celowo nacięta za pomocą kamiennego narzędzia. Znaleziona przed dekadami kość została początkowo uznana za szczątki Australopithecus boisei, a w 1990 roku przypisano ją Homo erectus. Obecnie specjaliści mówią, że mamy zbyt mało danych, by kość przypisać do konkretnego gatunku, niewątpliwie jednak są to szczątki któregoś z naszych krewniaków. Również użycie kamiennych narzędzi nie przesądza przynależności gatunkowej, a może jedynie wskazywać, że posługiwał się nimi nie tylko rodzaj Homo.
      To pokazuje, że homininy prawdopodobnie zjadały siebie nawzajem już co najmniej 1,45 miliona lat temu. Mamy wiele innych przykładów kanibalizmu wśród naszych krewniaków, a ta skamieniałość pokazuje, że zaczęliśmy zjadać się dawniej niż dotychczas wiedzieliśmy, mówi Pobiner.
      Uczona trafiła na kość w zbiorach Narodowego Muzeum Kenii, gdzie poszukiwała skamieniałości ze śladami wskazującymi, że drapieżniki polowały na naszych przodków. Przyglądając się jej za pomocą lupy w poszukiwaniu śladów ugryzień zauważyła ślady nacięć. Chcąc upewnić się odnośnie identyfikacji, wykonała odlew śladów i wysłała go do Michaela Pante'a z Colorado State University. Pante zrobił skany 3D i porównał ślady z bazą danych 898 śladów ugryzień, nacięć i innych uszkodzeń kości wykonanych w ramach eksperymentów w kontrolowanych środowisku.
      Analiza wykazała, że 9 z 11 widocznych na kości śladów pochodzi od nacięć za pomocą kamiennego narzędzia. Dwa pozostałe ślady pozostawiły zęby dużego kota.
      Ślady nacięć nie jest jednoznacznym dowodem na kanibalizm, ale jest to dowód bardzo silny. Tym bardziej, że widać je w miejscu, gdzie mięśnie łydki są przyczepione do kości. To bardzo dobre miejsce, by ciąć, jeśli chcemy pozyskać mięso. Ponadto wszystkie nacięcia są skierowane w tę samą stronę tak, jakby cięto raz za razem, bez zmiany uchwytu na narzędziu i zmiany kąta, co wskazuje, że nie mogło być mowy o jakimś ataku na żywą osobą. Te cięcia wyglądają bardzo podobne do cięć, jakie widziałam na skamieniałościach zwierząt, które zostały zjedzone, mówi Pobiner.
      Nie można też jednoznacznie mówić tutaj o kanibalizmie, gdyż pod tym pojęciem rozumiemy zjadanie przedstawicieli własnego gatunku. Tymczasem tutaj nie wiemy, kim był jedzący, i kim był zjadany. Niewątpliwie jednak hominin zjadł tutaj hominina.
      Żadne z nacięć nie nakłada się na ślady zębów dużego kota, zatem trudno tutaj wyrokować o sekwencji wypadków. Kot mógł pożywić się resztkami pozostawionymi przez naszych przodków. Równie dobrze jednak to on mógł zabić ofiarę, został od niej odgoniony, a nasi krewniacy skorzystali z okazji i zjedli zabitą osobę.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...