Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Wśród ludzi młodych niepokojąco wzrasta liczba udarów mózgu – alarmują eksperci w ramach ogólnopolskiej kampanii #MłodziPoUdarze. W Polsce udary zajmują trzecie miejsce pod względem ogólnej śmiertelności oraz stanowią pierwszą przyczynę trwałej niepełnosprawności wśród osób po 40. roku życia. Coraz częściej występują jednak również u osób młodych, w wieku dwudziestu i trzydziestu kilku lat.

W ramach kampanii edukacyjnej #MłodziPoUdarze, realizowanej przez Stowarzyszenie Udarowcy – Liczy się Wsparcie, eksperci zwracają uwagę, że nigdy nie należy bagatelizować objawów udaru mózgu, nawet u osób młodych. Szybkie rozpoznanie udaru i wezwanie pomocy decyduje o powodzeniu leczenia, co ma szczególne znacznie u ludzi młodych.

Z danych przedstawionych w ramach kampanii wynika, że błyskawiczna pomoc i leczenie w specjalistycznej placówce aż czterokrotnie zwiększa szanse pacjenta na przeżycie udaru mózgu i późniejsze normalne funkcjonowanie. W takich placówkach chory powinien mieć zapewnioną kompleksową opiekę medyczną, realizowaną przez zespół neurologów, fizjoterapeutów, pielęgniarki oraz logopedów.

Każdy z nas powinien umieć rozpoznać podstawowe objawy udaru, a także wiedzieć, jak zareagować, jeśli zaobserwujemy takie objawy u siebie lub u swoich bliskich – przekonuje w informacji przesłanej PAP prof. Mariusz Baumgart z Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy.

Objawy udaru można zapamiętać, wykorzystując chociażby akronim słowa UDAR: U – utrudniona mowa, D – dłoń/ręka opadająca, A – asymetria ust, R – reaguj natychmiast! Dzwoń pod 999 lub 112.

Prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, prof. Konrad Rejdaka, wyjaśniał podczas webinarium dla dziennikarzy, że udar mózgu to ogniskowe uszkodzenie mózgu, wywołane zatkaniem światła naczyń lub ich pęknięciem, którego skutkiem jest nagły deficyt neurologiczny. Skutkiem tego mogą być niedowłady prawej lub lewej strony ciała, a nawet porażenie, a także zaburzenie mowy, utrata zdolności wypowiadania sensownych treści i ich rozumienia. Zdarzają się zaburzenia przytomności, gdy dojdzie np. do uszkodzenia pnia mózgu, albo naprzemienne niedowłady prawej i lewej strony ciała.

Według organizatorów kampanii #MłodziPoUdarze, szybkość rozpoznania pierwszych objawów i natychmiastowe udzielenie pomocy medycznej może znacząco ograniczyć uszkodzenia układu nerwowego i zakres niepełnosprawności dotkniętych udarem mózgu osób.

Ważne jest też wczesne wdrożenie fizjoterapii po udarze, jeszcze w szpitalu, kiedy tylko jest to już możliwe. Rehabilitacja zwiększa szanse odzyskania sprawności i powrotu do aktywnego życia zawodowego i społecznego.

Udarom mózgu można też zapobiegać. Trzeba przede wszystkim leczyć nadciśnienie tętnicze krwi, zaburzenia rytmu serca, zmniejszyć spożycie alkoholu i pozbyć się nałogu palenia tytoniu. Są to najczęściej występujące czynniki ryzyka udaru, ale też innych chorób sercowo-naczyniowych, zwiększających ryzyko zachorowania na udar mózgu.

Wiele zależy od nas samych. Prawie 90 proc. wszystkich czynników ryzyka jest modyfikowalnych, czyli takich, na którą mamy realny wpływ. Właściwy styl życia, który niweluje ryzyko udaru mózgu, w dużej mierze bazuje na prawidłowej diecie, aktywności fizycznej, zaniechaniu używek, a także regularnym wysypianiu się – przekonuje Prezes Stowarzyszenia Udarowcy – Liczy się Wsparcie dr Sebastian Szyper.

Specjalista podkreśla, że wzrost liczby udarów mózgu wśród ludzi młodych jest szczególnie niepokojący. W dobie pandemii niezwykle ważne jest, aby szukać zarówno szybkiej pomocy lekarskiej, jak i dostępu do wczesnej rehabilitacji po udarze mózgu - dodaje dr Sebastian Szyper.

Do udaru mózgu co roku dochodzi u prawie 90 tys. Polaków, spośród których 30 tys. umiera w ciągu pierwszego miesiąca od zachorowania, z kolei pacjenci, którzy przeżyli, są często niepełnosprawni; 85 proc. wszystkich udarów mózgu stanowią udary niedokrwienne, spowodowane ostrym zamknięciem lub krytycznym zwężeniem tętnicy wewnątrzczaszkowej lub domózgowej.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Obawiam się że ten problem nie ma nic wspólnego z tzw covid. Należy zbadać czy wzrost zachorowań następował równocześnie z ulepszeniem sieci telefonii komórkowej 1G 2G 3G 4G 5G ... Do tego dochodzi problem nieustannego niedotlenienia mózgu spowodowanego dość mocnym smogiem w powietrzu.

Fizjologia: Mózg w momencie kiedy jest niedotleniony zwiększa ciśnienie po to by więcej krwi dopłynęło do głowy. Pamiętajmy że siedząc przy komputerze przykurczamy mięśnie piersiowe klatki, które umożliwiają głębszy wdech jednocześnie rozciągamy mięśnie pleców garbiąc się. Mięśnie szyi przy wyciągniętej do przodu głowie (np smartfon komputer samochód) są przemęczone przykurczają się z wysiłku, a tym samym uciskają naczynia krwionośne, które doprowadzają krew i tlen do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Pii napisał:

Należy zbadać czy wzrost zachorowań następował równocześnie z ulepszeniem sieci telefonii komórkowej 1G 2G 3G 4G 5G ...

Witam. Ja uważam, że  wzrasta wraz z wzrastaniem  rozmiarów ekranów smartfonów: do głowy mają bardzo blisko, chociaż daje się zauważyć korelację również z rosnącą liczbą samochodów elektrycznych, ale już na pewno nie higieną fizyczną, bo przecież ludzie coraz mniej się ruszają.

Edytowane przez 3grosze
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Pii said:

Witam. Obawiam się że ten problem nie ma nic wspólnego z tzw covid. Należy zbadać czy wzrost zachorowań następował równocześnie z ulepszeniem sieci telefonii komórkowej 1G 2G 3G 4G 5G ... Do tego dochodzi problem nieustannego niedotlenienia mózgu spowodowanego dość mocnym smogiem w powietrzu.

Nikt nie wspomniał w artykule o covid-19, ani o tym prawdziwym, ani o tym tak zwanym.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Astro said:

No ale "powszechnie znane" jest, że 5G to samo ZUO, powoduje raki, śmaki i kto wie, czy nie ów 19. ;)

Miałem fragment o 5G, ale go wyedytowałem. Pomyślałem sobie, że to nie po dżentelmeńsku zakładać, że każdy nowy piszący w pierwszym poście o 5G i covid, szczególnie tym tak zwanym, to miłośnik filmów z żółtymi napisami :)

Mimo kilku dekad badań nie ma przesłanek, że fale radiowe w natężeniu w jakim występują obecnie, powodują jakiekolwiek dolegliwości zdrowotne. Dla porównania Słońce dostarcza około 1.3 kW/m2 energii, czyli w natężeniu kilka-kilkanaście rzędów wielkości większym niż z wszystkich nadajników naziemnych w okolicy, w tym w zakresie fal radiowych, paśmie widzialnym, trochę w podczerwieni i UV.

Co do nadajników zainstalowanych w telefonach, to nadają ze zmienną mocą w zależności od odległości do stacji bazowej. Podejrzewam, że w większości przypadków poniżej 1W, ale maksymalnie jest chyba dozwolone 2W.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minutes ago, Astro said:

Trochę nie tak. Spójrz przykładowo na rozkład promieniowania tzw. ciała doskonale czarnego (Słońcu daleko od tego nie jest; w zerowym przybliżeniu dokładnie to) i Twojego wi-fi.

Pamiętam te wykresy, ale nigdy nie przyglądałem się jednostkom ;) Czyli orientacyjnie ile z promieniowania Słońca to fale radiowe? Nie czuję się na siłach na liczenie całek :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@cyjanobakteria

 

sa badania, że wi-fi pogarsza jakość snu. Tak więc ruteru nie stawiać w sypialni. Każdy w domu ma wi-fi, gdzie ruter używa tych samych częstotliwości co 5g. Biorąc pod uwagę, że w bloku  jest jednoczesnie włączonych kilkadziesiąt ruterów, albo i więcej w zaięgu których jesteśmy, to gdyby 5G takie działanie miało jak to niektórzy wymyślają, to było by już dawno znane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Astro said:

Bez stresu. Już dawno temu dobre duchy pozwalają sobie poklikać bez napinki, przykładowo (to oczywiście tylko dla BB): http://hyperphysics.phy-astr.gsu.edu/hbase/quantum/radfrac.html

Ciekawe, muszę doczytać. Dobre duszki są faktycznie przydatne, ale przyklepać 15 inputów to nie w kij dmuchał. Trzeba rozumieć co się robi, bo jest zbyt wiele permutacji :) Generalnie z tą mocą Słońca to chodziło mi o całokształt i związane z tym grzanie, bo chyba tylko w ten sposób fale radiowe mogą realnie oddziaływać na ludzi. Przy czym UV oczywiście może powodować groźne zmiany na skórze i uszkodzić siatkówkę.

 

1 hour ago, Kikkhull said:

sa badania, że wi-fi pogarsza jakość snu. Tak więc ruteru nie stawiać w sypialni. Każdy w domu ma wi-fi, gdzie ruter używa tych samych częstotliwości co 5g. Biorąc pod uwagę, że w bloku  jest jednoczesnie włączonych kilkadziesiąt ruterów, albo i więcej w zaięgu których jesteśmy, to gdyby 5G takie działanie miało jak to niektórzy wymyślają, to było by już dawno znane.

Słyszałem kilka historii o osobach, które rzekomo wyczuwają sieci WiFi, ale nie daję temu wiary. Nawet się kiedyś nabijaliśmy, że po przeszkoleniu z 802.22, mogli by robić za mały firewall :) Nie chce mi się teraz szukać, czy faktycznie są na to jakieś dowody. Im wyższa częstotliwość tym mniejsza propagacja fali w ośrodku, szczególnie w mieszkaniach, gdzie sygnał musi przebijać ściany. W efekcie zasięg 5 GHz jest najczęściej słabszy niż standardowe 2.4 GHz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W trakcie czytania (próbując przyswoić kolejne "wiadra" danych) pomyślałem, że możliwe jest że również szkodzi mózgowi nadmiar informcji. Zwłaszcza kiedy krew oczy zalewa z nadmiaru emocji... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@cyjanobakteria

Obecnie jest wyraźnie widoczna tendencja do zanikanu wszelakich schorzeń, bo leczony jest tylko covid.

Czemu piszesz, że 5G to są jakieś nieszkodliwe fale radiowe? 5G jest o wiele wyższym zakresem fal radiowych i nazywane jest przez fachowców mikrofalami a nie falami radiowymi.

Już w latach '70 było doskonale wiadomo, że silnie promieniowanie elektromagnetyczne ma negatywny wpływ na człowieka. Jako pierwsi przekonali się o tym wojskowi. Problemem jest tylko to, że wiedza ta jest nie na rękę korporacjom czerpiącym z tych technologii ogromne zyski.

Przyczyna udaru mózgu może być złożona, nie było badań dlatego nie wiemy, który czynnik środowiskowy ostatecznie wywołuje udar u osłabionych ludzi. Dziś dopisał bym kolejne dwie rzeczy; powszechny alkoholizm i depresje po covid-ową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, Pii said:

Czemu piszesz, że 5G to są jakieś nieszkodliwe fale radiowe? 5G jest o wiele wyższym zakresem fal radiowych i nazywane jest przez fachowców mikrofalami a nie falami radiowymi.

Wiem, że 5G to mikrofale. Nie rozwodziłem się nad definicją, bo dla mnie to są fale radiowe w wyższym zakresie częstotliwości (długość fali <1m), chociaż też nazywam je mikrofalami. Fale radiowe można klasyfikować na bardzo długie, długie, średnie, krótkie, ultrakrótkie, mikrofale.

Moc promieniowania maleje z kwadratem odległości. Zerknąłem na mój telefon, który jest teraz podpięty do wieży LTE. Mam zainstalowaną aplikacje, która podaje parametry sygnału i aż nie chce mi się wierzyć, że jest taki słaby. Może źle odczytuję, ale jest na poziomie -110 dBm czyli 10-20 fW (femtowattów). Jeden fW to jest 10^-15 W. Jestem w odległości około 2km od BTS. Mikrofalówka w kuchni operuje na poziomie 1kW lub więcej. Największym źródłem promieniowania jest telefon w trakcie wykonywania połączenia, bo może siać do 2W we wszystkich kierunkach, ale najczęściej jest przy głowie.

 

4 hours ago, Pii said:

Już w latach '70 było doskonale wiadomo, że silnie promieniowanie elektromagnetyczne ma negatywny wpływ na człowieka. Jako pierwsi przekonali się o tym wojskowi.

Chodzi o jakieś stare radiostacje plecakowe o mocy kilka W albo radiostacje polowe na kilkadziesiąt W? Wrzuć link to jakiegoś opracowania naukowego to rzucę okiem. Jak nie wspinasz się nielegalnie na maszty, to nie powinno Ci nic grozić :)

 

4 hours ago, Pii said:

Problemem jest tylko to, że wiedza ta jest nie na rękę korporacjom czerpiącym z tych technologii ogromne zyski.

Problemem jest to, że ludzie generalnie boją się tego czego nie rozumieją i dorabiają do tego teorie spiskowe. W obecnych czasach rozumienie w społeczeństwie jest w lekkiej defensywie. Przynajmniej mam takie wrażenie, bo do głosu doszły ciemne masy, jak antyszczepionkowcy. Kiedyś wieśniacy protestowali przed liniami kolejowymi, nadajnikami radiowymi i elektrycznością. Widziałem skany ze starych, przedwojennych gazet z takim artykułami! Teraz protestują przed wiatrakami, szczepionkami i 5G.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@cyjanobakteria

Proszę pisać w temacie. Proszę wyjaśnić co miał pan na myśli pisząc cytuje:

 

"Pomyślałem sobie, że to nie po dżentelmeńsku zakładać, że każdy nowy piszący w pierwszym poście o 5G i covid, szczególnie tym tak zwanym, to miłośnik filmów z żółtymi napisami."

 

"Problemem jest to, że ludzie generalnie boją się tego czego nie rozumieją i dorabiają do tego teorie spiskowe."

 

"Przynajmniej mam takie wrażenie, bo do głosu doszły ciemne masy, jak antyszczepionkowcy."

 

Przecież w tych zacytowanych "obelgach" pisze pan chyba sam do siebie? To tylko trzy przykłady, ma pan więcej takich zupełnie nie w temacie wypowiedzi jak te zacytowane powyżej wypowiedzi. Co konkretnie pana wypowiedzi wnoszą do tematu wpisu? Proszę umocować pana "teorie" w temacie udarów mózgu, tak jak ja to zrobiłem. Jeśli nie potrafi pan tego uczynić to proszę te wpisy przenieść do odpowiedniego miejsca na forum bo zupełnie rozmijają się z treścią wpisu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Pii napisał:

Przecież w tych zacytowanych "obelgach" pisze pan chyba sam do siebie?

Się wtrącę. Cyjanobakteria dokładnie opisał wpływ fal różnych, co wymagała dość długiego wyjaśnienia i wielu nowych dla Pana informacji i ....chyba u Pana wystąpiło coś, co Paradokser  wcześniej napisał:

8 godzin temu, Paradokser napisał:

możliwe jest że również szkodzi mózgowi nadmiar informcji. Zwłaszcza kiedy krew oczy zalewa z nadmiaru emocji... ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Pii said:

Pomyślałem sobie, że to nie po dżentelmeńsku zakładać, że każdy nowy piszący w pierwszym poście o 5G i covid, szczególnie tym tak zwanym, to miłośnik filmów z żółtymi napisami.

Wymienienie 5G i covid-19 w jednym zdanie nie sprawia dobrego pierwszego wrażenia, ale to nie Twoja wina, tylko wynika to z obserwacji :)

 

2 hours ago, Pii said:

Pomyślałem sobie, że to nie po dżentelmeńsku zakładać, że każdy nowy piszący w pierwszym poście o 5G i covid, szczególnie tym tak zwanym, to miłośnik filmów z żółtymi napisami. Problemem jest to, że ludzie generalnie boją się tego czego nie rozumieją i dorabiają do tego teorie spiskowe.

Nie pisałem tego do Ciebie, tylko ogólnikowo stwierdziłem aktualny poziom wiedzy w społeczeństwie. W historii były już przypadki, że ludzie protestowali przeciwko wdrażanym technologiom (elektryczność, linie kolejowe, etc).

 

2 hours ago, Pii said:

Proszę umocować pana "teorie" w temacie udarów mózgu, tak jak ja to zrobiłem.

Mówisz, masz. Badania są prowadzone przez przynajmniej 2-3 dekady, od początków istnienia sieci mobilnej i nie ma jak dotąd dowodów naukowych, że fale radiowe powodują problemy zdrowotne w tym udary mózgu :)

Promieniowanie dzieli się na:
- niejonizujące (radiowe, mikrofalowe, podczerwień, widzialne i uv)
- jonizujące (x-ray, alfa, beta, gamma i neutronowe)

Niebezpieczne dla zdrowia jest promieniowanie jonizujące. UV jest niejonizujące jednak jest wystarczająco energetyczne i potrafi namieszać na poziomie molekularnym i uszkodzić DNA, dlatego zaleca stosowanie filtrów UV i kontrolowanie czasu spędzanego na słońcu.

Nie ma dowodów, że promieniowanie niejonizujące, w tym mikrofale, jest szkodliwe dla zdrowia. Wymiana energii w tym wypadku odbywa się poprzez ogrzewanie i na tej zasadzie działa mikrofalówka. Mikrofalówka ma jednak bardzo dużą moc w porównaniu do telefonu już nie wspominając o sile odbieranego sygnału z BTS. Pewne ograniczenia i procedury jednak obowiązują w miejscach pracy przy urządzeniach operujących znacznymi mocami.

WHO zaliczyła promieniowanie niejonizujące w tym 5G do kategorii prawdopodobnie bezpiecznych z zaznaczeniem, że zaleca dodatkowe badania. W tej samej kategorii ryzyka znajduje się kawa, talk, kiszone ogórki i inne warzywa konserwowe :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie ma dowodów, że promieniowanie niejonizujące, w tym mikrofale, jest szkodliwe dla zdrowia

Nie ma dowodów, że tak nie jest. Są ludzie którzy są w stanie stwierdzić po jakości snu czy wi-fi jest włączone. Wi-fi w widoczny sposób wpływa też na zachowanie się pszczół.
Jeśli tak, to mamy połączenie mikrofale - fizjologia przy pomocy innego mechanizmu niż temperatura, zatem problem jest otwarty.

Za rosnąca ilości udarów może wpłynąć rosnące spożycie (fluoro)chinolonów (zamiast wycofanych penicylin). W ostrej fazie "zatrucia" wysiada synteza kolagenu i wszystkie tkanki robią się nadzwyczajnie słabe.

16 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

W tej samej kategorii ryzyka znajduje się kawa, talk, kiszone ogórki i inne warzywa konserwowe :)

Brawo za merytoryczną dyskusję nie odwołującą się do gruczołów.

W dniu 4.12.2020 o 23:14, cyjanobakteria napisał:

Słyszałem kilka historii o osobach, które rzekomo wyczuwają sieci WiFi, ale nie daję temu wiary.

Skoro pszczoła błyskawicznie zmienia zachowanie po włączeniu/wyłączeniu wi-fi, to czemu nie znacznie większy mózg?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, peceed napisał:

Skoro pszczoła błyskawicznie zmienia zachowanie po włączeniu/wyłączeniu wi-fi, to czemu nie znacznie większy mózg?

Jaka, czyja i gdzie ta pszczoła? Może pszczoły kundelkowe, bo te naukowe nic o tym nie wiedzą : 

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1002/bem.2250020108

Foraging‐experienced honeybees retained normal flight, orientation, and memory functions after 30 minutes' exposure to 2.45‐GHz CW microwaves at power densities from 3 to 50 mW/cm2. These experiments were conducted at power densities approximating and exceeding those that would be present above receiving antennas (...)There was no evidence that airborne invertebrates would be significantly affected during transient passage through microwaves associated with SPS ground‐based microwave receiving stations.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, peceed said:

Nie ma dowodów, że tak nie jest. Są ludzie którzy są w stanie stwierdzić po jakości snu czy wi-fi jest włączone.

Wiesz jak działa nauka. Nie ma dowodów na nieistnienie wróżek. Może to właśnie wróżka zębuszka sny mąci szukając pod poduszką fantów? :)

Ludzie od zawsze twierdzą różne rzeczy i ja nie daję im wiary, w szczególności chodzi mi o 3000 różnych bogów i bóstw, UFO, ale też i hipochondryków uczciwie przekonanych o złym stanie swojego zdrowia. Będą dostępne opracowania wykazujące skutki uboczne, to się nad nimi pochylę. Uczciwie przyznaję jednak, że nie śledzę z zainteresowanie tematu, bo niezachęcająco działa na mnie atmosfera dyskusji krążąca wokół teorii spiskowych.

 

3 hours ago, peceed said:

Brawo za merytoryczną dyskusję nie odwołującą się do gruczołów.

Jako miłośnik ogórków konserwowych i wegetarianin z umiarkowanym niepokojem przyjąłem do wiadomości, że WHO zaleca dalsze badania nad warzywami konserwowymi. Pomyślałem, że odrobina humoru rozwieje ponurą dyskusję o zagrożeniu :)

 

Zrobiłem kilka orientacyjnych pomiarów siły sygnału na sprzęcie WiFi i telefonie. Karty WiFi nadają legalnie w Europie z mocą 20 dBm (0.1W), ale w niektórych krajach dozwolone jest więcej. Telefony mobilne nadają maksymalnie 2W, ale przy dobrym zasięgu w mieście <1W.

WiFi 2.4GHz, klient 1
 -48 dBm  (1.58e-8W)

WiFi 2.4GHz, klient 2
 -53 dBm  (5.01e-9W)

Telefon za miastem
-110 dBm  (1e-14W)

Telefon w centrum
 -85 dBm  (3.16e-12W)

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Astro napisał:

Nie wiem czy ma to jakąkolwiek wartość (bo nie chce mi się szukać), ale czytam o tym już od ponad dziesięciu lat: https://inhabitat.com/its-official-cell-phones-are-killing-bees/

Nie wiem czy to jest argumentem, ale od roku mam pszczoły, żyją, dały miód, cały czas uzupełniam wiedzę w tym temacie i mam kontakt ze środowiskiem pszczelarskim. A teorii różnych na temat ich zdrowia jest tyle, ilu pszczelarzy. A wszystkie ich kłopoty to właśnie przez różne G i "chemie" (prawda jest taka, że głównie to warroza i jej odległe skutki jest przyczyną, ale jej leczenie dla wielu pszczelarzy jest ponad ich możliwości.;) W tym roku, po słabym nektarowaniu lipy, to jeden uparcie  obarczał za to kwaśne deszcze. .Zaserwowałeś link do strony pełnej emocji, ale Wiesz, merytoryka się liczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Astro napisał:

Widziałeś kiedyś dzikie roje pszczół? Bo ja nie raz.

 Roje dzikich pszczół czy rójki pszczoły miodnej? Raczej to drugie, bo naturalne roje dzikich pszczół wyginęły przez warrozę. A te rójki, które uciekły pszczelarzom (błąd pszczelarski) przeżyją bez leczenia półtora sezonu, ale wina G będzie. Pszczoły w lasach, to mogą być z tych "wywożonych na wrzos".

16 minut temu, Astro napisał:

Over 83 experiments have yielded the same results

Ale żadnego linku, ale fama idzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Astro said:

Z jakiej odległości można zapytać? :)

Z odległości użytkowej, akurat sprzęt stacjonarny - w ten czy w inny sposób, mało ruchawy znaczy się :) Można też sprawdzić siłę sygnału WiFi sąsiadów, ale nie mam teraz na to czasu.

 

2 hours ago, Astro said:

Podziwiam ludzi, którzy bezmyślnie wierzą w to, co im jakieś idiotyczne apki podrzucają.

Dane z wszystkich pomiarów pochodzą ze sterowników (modułów) Linuksa. Pomiary są prawidłowe w rozsądnym zakresie, bo są zgodne z szacowanymi przedziałami używalności, np. sygnał bardzo stabilny z wysokim transferem do około -65, -70 dBm w przypadku WiFi, później stabilność połączenia maleje, rośnie opóźnienie i retransmisja. Dla telefonii sygnał jest znacznie słabszy ze względu na czułe odbiorniki używane prze operatorów.

 

2 hours ago, Astro said:

Przykładowo (skoro interesuje Cię tak bardzo radioastronomia): to co mierzysz ma się nijak do "siły sygnału" podawanego w WATACH jako moc źródła.

Z tego, co się orientuję, to jest siła sygnału odbieranego przez moje urządzenie. Mało mnie interesuje siła przy samum nadajniku, ale podejrzewam, że jest około 50W. Z tego powodu poleciłem wcześniejszemu koledze nie wspinać się na maszty :)

Napisałem wcześniej, że wieża jest w odległości 2km od domu. W mieście nie wiem, z którą byłem połączony, ale prawdopodobnie w granicy 500m. W mieście nadajniki są rozmieszczone znacznie częściej ze względu na większa ilość użytkowników, ale nadają z mniejszą siłą. Na wsi tak dają w palnik, że aż w nocy świecą się na czerwono w paśmie widzialnym :)

 

2 hours ago, Astro said:

Norma 100 mW dla urządzeń w UE coś znaczy, a jak już kiedyś wspomniałem, większość urządzeń na rynku tego nie spełnia.

Szczególnie jak są skonfigurowane do działania w Bolivii albo Belize :) W  Europie jest dozwolone 20 dBm (0.1W), w kilku innych krajach jest 27 dBm (0.5W) i 30 dBm (1W).

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Astro said:

Źle podejrzewasz; wystarczy, że sprawdzisz tabliczkę znamionową routera - perpetuum mobile wciąż jeszcze nie istnieje.

Sterowniki (WiFi) podają moc TX 20 dBm (0.1W) na interfejsach sieciowych na routerze opartym na OpenWRT. Na kartach klienckich też jest 20 dBm. Wszystko jest więc skonfigurowane zgodnie z prawem :) Tabliczki znamionowej na routerze nie chcę sprawdzać, bo musiałbym naruszyć dość unikatowy ekosystem pajęczaków. Nie zaglądam tam często, a od kiedy pająki zjadły myszy nawet koty przestały się tam zapuszczać :)

 

1 hour ago, Astro said:

Źle podejrzewasz; wystarczy, że sprawdzisz tabliczkę znamionową routera - perpetuum mobile wciąż jeszcze nie istnieje.

Z mocą 50W chodziło mi o maszty sieci mobilnej. Na każdym maszcie jest kilka anten sektorowych operatora, często jest wiele anten (kilku operatorów x różne częstotliwości). Prawnie chyba jest dozwolone około 100W na nadajnik (TX + antena), ale często jest mniej, bo nie ma takiej potrzeby. Poza miastem anteny muszą mieć większy zasięg, bo są rzadziej rozmieszczone, więc na pewno nadajniki sieją mocniej. Nawet jak jest równe 100W to zasięg efektywnie tylko +50% w porównaniu do 50W (moc maleje z kwadratem).

Przypomniało mi się, że pomiary sygnału LTE mogą być trochę zafałszowane (pomniejszone odczyty), bo nie mam LOS (line of sight) przez metalową zabudowę u sąsiada, a na pewno mam zakłóconą strefę Fresnela. Musiałbym sprawdzić jak jest na zewnątrz, ale sygnał jest silniejszy.

Na szybko znalazłem fragment dla 5G:

Quote

Tower/base station perspective
Antenna transmission power is anywhere between 250mW (expressed as 24 dBm) for a Small Cell, and 120W for the largest 5G MIMO arrays (which is 50 dBm). A typical 2G, 3G, or 4G antenna has got a transmission power of 20W (43 dBm).

https://www.grandmetric.com/2019/03/26/5g-health-issues-explained/

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Astro napisał:

Wiesz doskonale, że ja wiem, iż jeśli pszczoły wyginą, to nie będzie i nas.

Natomiast ja wiem, że pomimo tych wszystkich G, wi-fi i glifosatów , ilość rodzin pszczoły miodnej w Polsce permanentnie rośnie, a niektóre tereny traktuje się już jako przepszczelone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyczyn należy szukać w trybie życia, a nie w czynnikach niezależnych. Weźmy np. takiego studenta. Teraz pod politechniką jest powiększony parking, by każdy mógł zaparkować. Każdego studenta obecnie stać na luksus jakim jest brak ruchu. U mnie w pracy tylko 4osoby z 80 dojeżdżają rowerem. Reszta ma od 1km do 40 i cały rok dojeżdża swoim samochodem lub autobusem. Z całej załogi 80osób tylko 4 plus 2 czyli łącznie 6 uprawia jakąś aktywność fizyczną. Obawiam się że większość Polski ma tak samo. Kiedyś ludzie po prostu więcej się trudzili i zużywali więcej energii i żyli zdrowiej. Mój dziadek chodził codziennie do pracy 4.5km piechotą w jedną stronę. Takich dziadków było kiedyś większość. Teraz jeśli człowiek musi przejść 2km to dostaje prawie zawału. Jako że pracuję w sklepie to według krokomierza robię od 10 do 20km w ciągu zmiany. Czasem rozwiązania są proste. Kiedyś czytałem artykuł gdzie badano jaki wpływ na tętnice ma aktywność fizyczna. Wynikało tam, że tętnice potrafią się rozbudować lub tworzyć nowe mniejsze w okolicy głównej, by lepiej zaopatrywać organizm w tlen. Ciśnienie się obniżało, co miało wpływ na mniejsze ryzyko powstania tętniaka niż u osób mało aktywnych przy nadciśnieniu. Zresztą wydaje mi się że jeden na pięć artykułów na temat zdrowia nasuwa jeden wniosek jakim jest brak ruchu.  Tutaj na kopalni jest ich całkiem sporo przez te parę lat. Ludzie oczywiście winią nie swoje lenistwo, ale czynniki środowiskowe. Bo tak jest łatwiej. Czy jutro pójdziesz pobiegać czy na rower? Oczywiście że nie, bo jest na to zapas wymówek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minutes ago, Rowerowiec said:

Jako że pracuję w sklepie to według krokomierza robię od 10 do 20km w ciągu zmiany.

Ładny przebieg! :) Ja niedawno zrobiłem 20km w jeden dzień w dobrych butach wliczając w to pół kilometra w pionie (x2) i powiem, że byłem dosyć styrany pod koniec :) Na co dzień ćwiczę trochę cardio na eliptycznym i z hantlami, ale one tak nie tyrają, a w szczególności nie tyrają stóp! :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ryzyko zgonu na nowotwory spowodowane ekspozycją na niskie dawki promieniowania jonizującego jest znacznie wyższe, niż się obecnie przypuszcza, czytamy na łamach British Medical Journal. Ma to znaczenie zarówno dla osób wystawionych na promieniowanie jonizujące w pracy, jak i dla pacjentów poddawanych procedurom medycznym. Między rokiem 1985 a 2006 średnia dawka promieniowania jonizującego przyjęta przez mieszkańca USA zwiększyła się dwukrotnie, głównie za sprawą rozpowszechnienia takich technik medycznych jak tomografia komputerowa.
      Obecnie głównym źródłem informacji o wpływie promieniowania jonizującego na ludzkie zdrowie są dane uzyskane o osób, które przeżyły ataki za pomocą broni atomowej. Jednak sposób ekspozycji i przyjęte przez nie dawki znacząco różnią się od tego, w jaki sposób promieniowanie przedostaje się do organizmów pracowników, pacjentów i każdego z nas. Dlatego międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili m.in. specjaliści z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, brytyjskiej Agencji Ochrony Zdrowia, francuskiego Institut de Radioprotection et de Sûreté Nucléaire czy amerykańskiego Narodowego Instytutu Medycyny Pracy, przeprowadził analizy zdrowia osób, które w miejscu pracy mają styczność z promieniowaniem jonizującym.
      Pod uwagę wzięto informacje z International Nuclear Workers Study, gdzie zgromadzone są dane 309 932 pracowników przemysłu atomowego. Znajdziemy tam informacje zarówno o osobach, które od początku pracowały przy Projekcie Manhattan, jak i pracownikach elektrowni atomowych i innych miejsc we Francji, Wielkiej Brytanii i USA. Osoby te nosiły przy sobie indywidualne monitory promieniowania, dzięki czemu wiemy, na jakie dawki były narażone. Naukowcy postanowili poszukać związku pomiędzy dawkami promieniowania o zgonami z powodu nowotworów.
      Dotychczas zmarło 103 533 badanych, a nowotwory inne niż białaczka były przyczyną 28 089 zgonów. Z analiz wynika, że ryzyko zgonu na nowotwór rośnie o 52% wraz z każdym grejem (Gy) skumulowanej dawki przyjętego promieniowania. Grej to bardzo duża dawka. W obrazowaniu medycznym używa się miligrejów. Dawki liczone w grejach otrzymują pacjenci podczas radioterapii. Ponadto okazało się, że szczególnie niedoszacowywano dotychczas wpływu najniższych dawek. Tam, gdzie badani byli wystawieni na promieniowanie rzędu 0–100 mGy, ryzyko zgonu z powodu nowotworu rosło o 130% z każdym przyjętym grejem.
      Wbrew trendowi redukcji lub eliminacji ekspozycji na znane kancirogeny, ekspozycja społeczeństwa na promieniowanie jonizujące zwiększyła się w ostatnich dekadach. Zrozumienie ryzykz związanego z niskimi dawkami tego promieniowania jest niezbędne do prowadzenia odpowiedniej polityki zdrowotnej, stwierdził główny autor badań, profesor David B. Richardson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Intel ogłosił, że wybuduje w Polsce supernowoczesny zakład integracji i testowania półprzewodników. Stanie on w Miękini pod Wrocławiem, a koncern ma zamiar zainwestować w jego stworzenie do 4,6 miliarda dolarów. Inwestycja w Polsce to część obecnych i przyszłych planów Intela dotyczących Europy. Firma ma już fabrykę półprzewodników w Leixlip w Irlandii i planuje budowę drugiej w Magdeburgu w Niemczech. W sumie Intel chce zainwestować 33 miliardy euro w fabrykę w Niemczech, zakład badawczo-rozwojowo-projektowy we Francji oraz podobne przedsięwzięcia we Włoszech, Hiszpanii i Polsce.
      Zakład w Polsce ma rozpocząć pracę w 2027 roku. Zatrudnienie znajdzie w nim około 2000 osób, jednak inwestycja pomyślana została tak, by w razie potrzeby można było ją rozbudować. Koncern już przystąpił do realizacji fazy projektowania i planowania budowy, na jej rozpoczęcie będzie musiała wyrazić zgodę Unia Europejska.
      Intel już działa w Polsce i kraj ten jest dobrze przygotowany do współpracy z naszymi fabrykami w Irlandii i Niemczech. To jednocześnie kraj bardzo konkurencyjny pod względem kosztów, w którym istnieje solidna baza utalentowanych pracowników, stwierdził dyrektor wykonawczy Intela, Pat Gelsinger. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że Polskę wybrali między innymi ze względu na istniejącą infrastrukturę, odpowiednio przygotowaną siłę roboczą oraz świetne warunki do prowadzenia biznesu.
      Zakład w Miękini będzie ściśle współpracował z fabryką w Irlandii i planowaną fabryką w Niemczech. Będą do niego trafiały plastry krzemowe z naniesionymi elementami elektronicznymi układów scalonych. W polskim zakładzie będą one cięte na pojedyncze układy scalone, składane w gotowe chipy oraz testowane pod kątem wydajności i jakości. Stąd też będą trafiały do odbiorców. Przedsiębiorstwo będzie też w stanie pracować z indywidualnymi chipami otrzymanymi od zleceniodawcy i składać je w końcowy produkt. Będzie mogło pracować z plastrami i chipami Intela, Intel Foundry Services i innych fabryk.
      Intel nie ujawnił, jaką kwotę wsparcia z publicznych pieniędzy otrzyma od polskiego rządu. Wiemy na przykład, że koncern wciąż prowadzi negocjacje z rządem w Berlinie w sprawie dotacji do budowy fabryki w Magdeburgu. Ma być ona warta 17 miliardów euro, a Intel początkowo negocjował kwotę 6,8 miliarda euro wsparcia, ostatnio zaś niemieckie media doniosły, że firma jest bliska podpisania z Berlinem porozumienia o 9,9 miliardach euro dofinansowania. Pat Gelsinger przyznał, że Polska miała nieco więcej chęci na inwestycję Intela niż inne kraje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po pracy Łukasz Wilk z Instytutu Botaniki im. W. Szafera PAN w Krakowie zajmuje się tropieniem drzew zasługujących na miano leśnych olbrzymów. Cechują się one rekordowymi rozmiarami, ewentualnie interesującym pokrojem. W ostatnim dniu zeszłego roku z bratem Przemysławem natrafił na wyjątkowy egzemplarz buka zwyczajnego. Najpierw przeprowadzono wstępne pomiary, a po 2 tygodniach w lepszych warunkach ustalono, że wysokość drzewa wynosi aż 48,6 m.
      Tym samym buk z Dąbrówki Szczepanowskiej okazał się najwyższym znanym drzewem liściastym w Polsce, ustępującym w obrębie gatunku wysokością jedynie trzem z pomierzonych okazów na świecie! - podkreślono w komunikacie IB PAN. Szacowany wiek drzewa wynosi 150-180 lat.
      Okazały buk rośnie na terenie Nadleśnictwa Gromnik. Bracia Łukasz i Przemysław Wilkowie natrafili na niego, gdy już zmierzchało. Zgodnie z ostrożnymi szacunkami, drzewo mierzyło 48 m. W połowie stycznia w wyprawie towarzyszył im inicjator Rejestru Polskich Drzew Pomnikowych (RPDP) Piotr Gach. Było jaśniej, warunki pogodowe również okazały się bardziej sprzyjające. Przeprowadzono pomiary obwodu pnia i wysokości. Potwierdziły one, że udało się wytropić nowego rekordzistę.
      Łukasz Wilk ujawnił PAP-owi, że wcześniej rekord wysokości dla drzew liściastych również należał do buka. Znalazł go z bratem na obrzeżach rezerwatu Wielki Las koło Rzeszowa. Zdetronizowany rekordzista mierzył 47,7 m.
      Uczony przyznaje, że od jakiegoś czasu interesowały go regiony Dąbrówki Szczepanowskiej. W mapach drzewostanów, takich jak Bank Danych o Lasach czy Mapa Drzew, zauważył tam skupiska wysokich drzew w pozostałościach starodrzewów. Wspólnie z bratem Przemysławem, który dzieli ze mną pasję do drzew, zmierzyliśmy tam wiele okazałych buków, mimo że po niektórych drzewach pozostały tylko pniaki (są to partie drzewostanów, gdzie prowadzi się normalną gospodarkę leśną). Na szczęście zdążyliśmy dotrzeć w odpowiednim momencie do odnawianego fragmentu starodrzewu z nowym rekordzistą - powiedział serwisowi PAP Nauka w Polsce.
      Osoby szukające rekordowo wysokich okazów albo korzystają z tego typu danych, albo też szukają olbrzymów, bazując na własnym doświadczeniu, wiedzy, warunkach terenowych. Wysokie drzewa występują częściej w górach, dolinach rzek i potoków, miejscach, gdzie mają dostęp do wody, są chronione przed wiatrem i gdzie muszą konkurować o światło, co stymuluje je do szybszego wzrostu.
      Łukasz Wilk ma na swoim koncie spore osiągnięcia jako „łowca drzew”. To on zidentyfikował drugie najwyższe w Polsce drzewo (to daglezja zielona o wys. 58,3 m), sześć z dziesięciu najwyższych polskich drzew, znalazł najwyższy w Polsce i jeden z ośmiu najwyższych na świecie modrzewi europejskich (50,5 m), sześć najwyższych w naszym kraju buków, najwyższy w Polsce i na świecie dąb szypułkowy (43,5 m) oraz wiele innych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedawne badania wykazały, że koty udomowiono na terenie Żyznego Półksiężyca przed około 10 000 lat, a ich przodkiem jest Felis sylvestris lybica. Jak jednak rozprzestrzeniły się po świecie i trafiły do Europy Centralnej i Polski? Wstępne odpowiedzi na te pytania uzyskał zespół naukowy z Polski, Słowacji, Serbii, Węgier, Czech, Mołdowy i Belgii.
      W 2016 roku zespół Magdaleny Krajcarz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu potwierdził, że w okresie rzymskim koty były zadomowione na terenie współczesnej Polski. Następnie uczeni wykazali, że koty z Bliskiego Wschodu pojawiły się w Europie Centralnej już we wczesnym neolicie. Cztery lata później stwierdzono, że istnieje silny związek pomiędzy pojawieniem się myszy domowej i kotów w Europie Wschodniej późnego neolitu. To sugeruje, że rozprzestrzeniania się myszy doprowadziło do wzrostu popularności kotów i ich rozprzestrzeniania przez ludzi po świecie. Historię podboju świata przez koty trudno jest jednak badać, gdyż ich szczątki stosunkowo rzadko znajduje się w materiale archeologicznym z okresów sprzed późnego średniowiecza. W Europie wyraźny wzrost popularności kotów widoczny w danych zooarcheologicznych nastąpił dopiero w drugiej połowie XIII wieku.
      Dlatego też międzynarodowy zespół specjalistów, w skład którego weszła m.in. Magdalena Krajcarz, Péter Csippán z Eötvös Loránd University w Budapeszcie czy Danijela Popović z Uniwersytetu Warszawskiego, rozpoczął projekt badań genetycznych, który ma wyjaśnić drogi rozprzestrzeniania się kotów w Europie Wschodniej.
      Podczas najnowszych badań pod uwagę wzięto materiał pozyskany od ponad 200 kotów ze 102 stanowisk archeologicznych datowanych od późnego plejstocenu po okres współczesny. Wstępne analizy mitochondrialnego DNA pokazały, że koty z haplogrupą A1 dzikich kotów bliskowschodnich były obecne w Europie Centralnej przed neolitem. Dotychczas najstarsze odkryte w Europie ślady tej haplogrupy pochodziły z Rumunii z ok. 7700 r. p.n.e. Nowe badania sugerują, że była one znacznie szerzej rozpowszechniona. Ich autorzy mają nadzieję, że kolejne przeprowadzone przez nich analizy pozwolą odpowiedzieć na pytanie, czy zasięg A1 to skutek naturalnego przepływu genów pomiędzy populacjami bliskowschodnią a europejską, czy też skutek powiększania zasięgu przez populację bliskowschodnią.
      Skoncentrowane na Polsce pomiary morfometryczne wskazują również, że pomiędzy neolitem a średniowieczem widoczny jest trend zmniejszania rozmiarów ciała kotów. Jeszcze w neolicie koty udomowione miały rozmiary podobne do europejskich dzikich kotów, których wielkość jest stabilna w czasie. Podobny trend widoczny jest wśród kotów z epok brązu i żelaza w Danii. Autorzy nowych badań wciąż zbierają dane z Bałkanów i Karpatów, regionów północnych zasięgów występowania bliskowschodnich dzikich kotów. Liczą się z tym, że zauważą tutaj bardziej złożone trendy.
      Na podstawie najstarszych kocich kości z Polski i Serbii oraz wcześniejszych badań, Krajcarz i jej zespół doszli do wniosku, że w Polsce występują trzy linie genetyczne kotów. Część z nich przybyła wraz z neolitycznymi rolnikami z Anatolii przez Bałkany. Najstarsze takie szczątki pochodzą z jaskini Jasna Strzegowska sprzed niemal 8000 lat, znacznie więcej materiału pochodzi natomiast z okresu od 5300 do 6300 lat temu. Druga z linii genetycznych zaczęła rozprzestrzeniać się w V wieku p.n.e z Italii, wędrując wraz z handlarzami bursztynem. Ostatnia zaś dotarła na przełomie er, przebywając długą drogę na statkach przez Morze Śródziemne po Kanał La Manche i przywędrowała do nas z zachodu i północy z Germanami.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...