Sign in to follow this
Followers
0

Biblioteka Cambridge University właśnie się zorientowała, że ukradziono jej notatniki Darwina
By
KopalniaWiedzy.pl, in Humanistyka
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
W styczniu 2021 roku w piśmie Architectural Digest ukazały się fotografie „najpiękniejszego domu w Ameryce”. Na jednej z nich widzimy patio z palmami i pustymi cokołami. Członkowie International Consortium of Investigative Journalists znaleźli w sieci wersję zdjęcia, na której widać głowy demonów ustawione na cokołach, a wynajęty ekspert potwierdził, że doszło do retuszu. Problem w tym, że na oryginalnym zdjęciu widać zabytki, które prawdopodobnie zostały ukradzione z Angkor Thom, ostatniej stolicy imperium Khmerów. Wydawca potwierdził, że doszło do retuszowania zdjęcia ze względu na „niewyjaśnione kwestie praw autorskich do publikacji wizerunków dzieł sztuki".
Wspomniany na wstępie dom znajduje się w San Francisco i należy od prawniczki Sloan Lindemann Barnett i jej męża Rogera Barnetta. Pani Lindemann Barnett to córka zmarłego miliardera i kolekcjonera dzieł sztuki George'a Lindermanna. Rząd Kambodży twierdzi, że głowy demonów z cokołów w domu Lindemann ukradziono z południowego mostu w Angkor Thom. Na tym jednak nie koniec. Kambodżańskie władze podobno prowadzą śledztwo w sprawie innych zabytków kultury Khmerów zgromadzonych przez rodziców pani Lindemann Barnett. W 2008 roku Architectural Digest opisywał ich zbiory jako "jedną z najwspanialszych prywatnych kolekcji dzieł sztuki Azji Południowo-Wschodniej". Na zdjęciach z ich posiadłości w Palm Beach na Florydzie widać było wówczas wiele khmerskich zabytków, w tym dwa, które bardzo przypominały jedne z 10 najcenniejszych dzieł sztuki ukradzionych w Kambodży.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że agenci z wydziału ds. zabytków amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego kontaktowali się w ostatnich latach z rodziną Lindemannów w tej sprawie, jednak brak doniesień, by rodzina chciała dobrowolnie zwrócić zabytki.
Bradley Gordin, amerykański adwokat wynajęty przez kambodżańskie Ministerstwo Kultury i Sztuki mówi, że jeden z tych przedmiotów przedstawia boga Wisznu, a rząd Kambodży uważa, że wizerunek ten został ukradziony ze świątyni, która może być grobowcem rodzinnym króla Dżajawarmana IV, który panował w I połowie X wieku. To najważniejsza rzeźba w całej świątyni, a prawdopodobnie najważniejsza na całym stanowisku archeologicznym Koh Ker, mówi Gordon. Koh Ker było przez krótki czas stolicą imperium Khmerów. To tak, jakby Lidemannowie mieli w jadalni sarkofag ukradziony w grobowca Tutanhamona, dodaje.
Rodzina Lidemannów nie skomentowała tych doniesień. Nikomu też nie są obecnie stawiane żadne zarzuty.
International Consortium of Investigative Journalists informuje, że dotychczas rząd Kambodży wyśledził ponad 2000 przedmiotów, które prawdopodobnie zostały skradzione, a obecnie znajdują się w muzeach i zbiorach prywatnych z całego świata. Jedną z osób podejrzewanych o handel skradzionymi khmerskimi zabytkami był Douglas Latchford, przeciwko któremu amerykańskie władze prowadziły śledztwo. Zarzuty postawiono mu w 2019 roku, jednak Latchford zmarł rok później i śledztwo przeciwko niemu zamknięto. Jednak w ciągu ostatnich 2 tygodni do Kambodży zwrócono 30 zabytków powiązanych z Latchfordem.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Na podłodze biblioteki Uniwersytetu w Cambridge znaleziono różową torebkę prezentową wewnątrz której znajdowały się... dwa notatniki Karola Darwina oraz karteczka z wydrukowaną wiadomością: "Bibliotekarzu. Wesołych Świąt Wielkanocnych. X". Ostatni raz notatniki widziano w roku 2000. Dopiero przed dwoma laty pracownicy biblioteki uznali, że wyjątkowe zabytki – zawierające m.in. pierwszy rysunek Drzewa Życia – zostały ukradzione. Teraz, 15 miesięcy po wyemitowaniu przez BBC programu na ich temat, ktoś zwrócił notatniki.
Notatniki były dobrze zabezpieczone, w oryginalnym pudełku, w którym przechowywała je biblioteka. Pozostawiono je przed gabinetem dyrektor biblioteki, Jessiki Gardner, w miejscu, w którym nie ma kamer. Doktor Gardner przyznaje, że po zajrzeniu do torebki cała się trzęsła, gdyż domyślała się, co za zawiniątko widzi wewnątrz. Minęło jednak długich pięć dni, zanim policja zgodziła się na rozpakowanie torebki, sprawdzenie jej zawartości i potwierdzenie, że zwrócono autentyczne notatniki Darwina.
Dyrektor Gardner przyznaje, że odzyskanie notatników było dla niej olbrzymią niespodzianką. Nie była pewna, czy kiedykolwiek je zobaczy. Sądziłam, że ich odnalezienie potrwa wiele lat. Gdy dowiedziałam się, że je skradziono, pękło mi serce. Teraz moja radość nie zna granic.
Notatniki zawierają wnioski, jakie młody Darwin wyciągnął z niedawno zakończonej podróży na Galapagos. W lipcu 1837 roku 28-letni wówczas mężczyzna napisał na górze strony jednego z notatników „sądzę” i narysował pierwsze Drzewo Zycia. Te notatniki to próba odpowiedzi na pytanie, skąd pochodzą gatunki, mówi emerytowany profesor historii i filozofii nauki Jim Secord. Ponad 20 lat później, w 1859 roku, w dziele „O pochodzeniu gatunków” ukazała się bardziej rozbudowana wersja Drzewa Życia.
Notatniki widziano po raz ostatni w listopadzie 2000 roku, po tym, jak „złożono wewnętrzną prośbę”, by wynieść je z pilnie strzeżonego pomieszczenia i sfotografować. Co prawda już 2 miesiące później zauważono, że zabytków nie ma na swoim miejscu, ale pracownicy biblioteki doszli do wniosku, że zostały odłożone na niewłaściwe miejsce. Biblioteczne zbiory liczą ponad 10 milionów książek, map i manuskryptów. Mimo wielokrotnych poszukiwań, zapisków Darwina nie udało się odnaleźć. W końcu 2020 roku dyrektor Gardner uznała, że zostały ukradzione. Poinformowano wówczas policję i Interpol.
Emerytowany profesor Jim Secord, jeden z ekspertów, którzy oceniali autentyczność zwróconych notatników, wyjaśnia, skąd wiadomo, że to oryginał, a nie podróbka. Darwin używał w swoich notatnikach różnych typów atramentu. Na przykład na stronie z drzewem życia wykorzystał zarówno atrament brązowy, jak i szary. Takie rzeczy trudno jest przekonująco podrobić.[...] W miejscach mocowania zapięć notatnika widać niewielkie fragmenty miedzi. Papier jest dokładni taki, jaki był używany przez Darwina.[...] Istnieje cały szereg wskazówek, na podstawie których zespół ekspertów jest w stanie stwierdzić, czy mamy do czynienia z oryginałem.
Notatniki są w świetnym stanie. Nie wiemy, gdzie były przez te 22 lata, ale widać, że o nie dbano i przechowywano w odpowiednich warunkach. Obecnie nie wiemy, kto je zabrał, ani kto je zwrócił. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Po ponad 30 latach do Polski wraca skradziona z Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie XVI-w. ikona z przedstawieniem „Trzech Marii u grobu”. Skradziono ją z zamku w grudniu 1990 r. To druga ikona - po ikonie z przedstawieniem Archanioła Michała - odzyskana dzięki współpracy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN) ze stroną niemiecką.
Nocą 5 grudnia 1990 r. nieznani sprawcy wspięli się po przygotowanej własnym sumptem drabince do okien sal muzealnych. Z wystawy „Ikona rosyjska – dawne rzemiosło artystyczne – nabytki z lat 1970-1989” ukradziono aż 29 ikon. Skradzione dzieła ze szkół moskiewskiej i nowogrodzkiej miały wartość 912 ówczesnych milionów złotych.
W grudniu zeszłego roku pracownik Wydziału ds. Restytucji Dóbr Kultury w MKiDN rozpoznał „Trzy Marie u grobu” w katalogu zakończonej aukcji ikon rosyjskich i greckich w Düsseldorfie.
Za pośrednictwem systemu IMI polskie Ministerstwo Kultury zwróciło się do Ministerstwa Kultury i Nauki Nadrenii Północnej-Westfalii. Strona niemiecka potwierdziła, że to poszukiwane dzieło sztuki. Dom aukcyjny zadeklarował gotowość do zwrotu. Równolegle Muzeum Warmii i Mazur zweryfikowało tożsamość dzieła w oparciu o dokumenty i materiał fotograficzny.
Dom aukcyjny przekazał wykonaną w technice tempery jajecznej na desce ikonę przedstawicielowi MKiDN. Następnie ma ona powrócić do zbiorów Muzeum Warmii i Mazur. Nie wiemy jeszcze, kiedy ikona fizycznie wróci do Olsztyna. Wiemy, że jest w dobrym stanie – powiedział PAP-owi dyrektor placówki Piotr Żuchowski.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Po 31 latach do Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie wróciła ikona rosyjska z przedstawieniem Archanioła Michała. Skradziono ją z zamku w grudniu 1990 r. Ikonę ze srebrną ramą ozdobioną w technice filigranu i emalii datuje się na II poł. XVI w.
Jak podkreślono w komunikacie Muzeum, jest to pierwszy zwrot skradzionego dzieła sztuki na podstawie przepisów Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady, przy którym wykorzystano system informacji o rynku wewnętrznym Unii Europejskiej, tzw. system IMI. Zwrot był możliwy dzięki ścisłej współpracy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Muzeum Warmii i Mazur oraz ze stroną niemiecką.
Kradzież pod osłoną nocy
Nocą 5 grudnia 1990 r. nieznani sprawcy wspięli się po przygotowanej własnym sumptem drabince do okien sal muzealnych. Z wystawy "Ikona rosyjska – dawne rzemiosło artystyczne – nabytki z lat 1970-1989" ukradziono aż 29 ikon. Skradzione dzieła ze szkół moskiewskiej i nowogrodzkiej miały wartość 912 ówczesnych milionów złotych. Również w 1990 r. skradziono ikony z olsztyńskiej świątyni prawosławnej i z klasztoru starowierców w Wojnowie. Wg informacji Muzeum Warmii i Mazur, policja poszukiwała sprawców, którzy poruszali się podobno jasnym oplem kadettem kombi. Uzbierano kwotę 40 mln ówczesnych złotych na nagrodę. Bezskutecznie. W 1991 roku prokuratora umorzyła śledztwo.
Odnaleziona on-line
W 2019 r. pasjonat dr Reiner Zerlin przekazał miastu Recklinghausen cenną kolekcję sztuki wczesnochrześcijańskiej. Składała się ona z ok. 250 obiektów. Były to przede wszystkim drewniane XV-XVII-wieczne ikony greckie i rosyjskie. Latem zeszłego roku kolekcję zaprezentowano na wystawie czasowej w Kunsthalle. Dzięki temu, że udostępniono ją także w internecie, pracownik Wydziału ds. Restytucji MKDNiS wypatrzył wśród dzieł ukradzioną przed ponad 3 dekadami ikonę z przedstawieniem Archanioła Michała.
Za pośrednictwem systemu IMI, polskie Ministerstwo Kultury zwróciło się do Ministerstwa Kultury i Nauki Nadrenii Północnej-Westfalii. W odpowiedzi strona niemiecka potwierdziła, że faktycznie jest to poszukiwane przez Polskę dzieło sztuki, a Muzeum Ikon w Recklinghausen wyraża gotowość zwrotu obiektu. Jednocześnie Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie zweryfikowało tożsamość w oparciu o dokumenty oraz materiał fotograficzny.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Amerykańskie służby celne zwróciły Mali 921 ukradzionych artefaktów. Wśród nich znajdowało się sześć dużych urn pogrzebowych z lat 900–1700, naczynie w kształcie podwójnego kubka zdobione za pomocą grzebienia (l. 800–1500) czy polichromowane naczynie z lat 1100–1400 o wysokiej szyjce, a także ponad 900 kamiennych narzędzi i siekier z neolitu. Zabytki zostały przekazane ambasadorowi Issie Konfourou, przedstawicielowi Mali przy ONZ.
W 2009 roku US Customs and Border Patrol poinformował agentów Homeland Security Investigations o podejrzanym kontenerze, który przypłynął do Houston. Według dokumentów, miał on zawierać repliki zabytków. Jednak celnicy stwierdzili, że "przedmioty wydawały się autentyczne, były pokryte krwią i odchodami, co zapaliło w głowach celników ostrzegawcze światełko, że mogą mieć do czynienia z przemytem".
Urząd celny zwrócił się wówczas do profesor Susan McIntosh z Rice University, która jest specjalistką od kultury Afryki Zachodniej. Uczona napisała oficjalny raport, w którym stwierdziła, że to ukradzione autentyczne przedmioty. Niektóre z przedmiotów zwrócono już w 2011 roku, jednak zwrot reszty wstrzymano. W Mali wybuchała wojna, a przejmujący coraz więcej terenów islamiści niszczyli bezcenne zabytki. Informowaliśmy wówczas o niszczeniu przez nich liczących setek lat mauzoleów i manuskryptów. Szczególnie skupili się na Timbuktu, którego niezwykłe dziedzictwo opisaliśmy już wcześniej.
W końcu z czerwcu 2020 roku amerykański Departament Stanu przyznał grant malijskiemu Narodowemu Dyrektoriatowi Dziedzictwa Kulturowego. Przyznane pieniądze mają zostać przeznaczone na przewiezienie do Mali odzyskanych zabytków oraz na zorganizowanie w przyszłości ich wystawy. Tymczasem przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze rozpoczął się proces niejakiego Al Hassana Ag Abdoul Aziza Ag Mohameda Ag Mahmouda, który jest sądzony m.in. za niszczenie zabytków Timbuktu.
Spuścizna kulturowa i materialna narodu określa, kim są tworzący go ludzie. Nikt nie ma prawa rabować i niszczyć dziedzictwa narodowego i historii. Będziemy pracowali z naszymi partnerami na całym świecie na rzecz ścigania każdego, kto rabuje bezcenne skarby narodowe i będziemy pracowali na rzecz ich zwrócenia tam, skąd pochodzą, mówi agent specjalny HSI, Mark Dawson.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.