Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Chińczycy pobili Amerykanów

Rekomendowane odpowiedzi

Z danych firmy badawczej BDA China wynika, że Chiny mają więcej internautów niż USA. Liczba korzystających z Sieci obywateli Państwa Środka wynosi około 217 milionów.

Liu Bin, analityk BDA China mówi, że do końca bieżącego roku ich liczba wzrośnie do 280 milionów.

Po raz pierwszy od powstania Internetu Stany Zjednoczone utraciły 1. miejsce na liścia państw z największa liczbą internautów.

Chińczycy coraz chętniej zaglądają do Sieci. Pod koniec 2007 roku korzystało z nich 210 milionów obywateli Chin, czyli o 53% więcej niż pod koniec 2006 roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I co w tym dziwnego, w końcu co szósta osoba na ziemi to Chińczyk :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie, brakuje im już rąk do pracy. Poza tym gospodarka nieinnowacyjna na dłuższą metę jest skazana na upadek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chiną już od kilkudziesięciu lat ludzie wieszczą upadek a chinczycy jakby nigdy nic rozwijają się nie patrząc na innych powyżej 10% każdego roku. Ich gospodarka jest bardziej innowacyjna możemy się od nich wiele nauczyć. Inną sprawą jest że ocenzurowany internet w Chinach to zupełnie inna rzecz niż ten z którym mamy do czynienia na codzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ich gospodarka jest bardziej innowacyjna

Byłbyś uprzejmy podać przykład INNOWACJI w gospodarce chińskiej, nie licząc własnego projektu odrzutowca pasażerskiego i pojazdu kosmicznego?  Oczywiście są to dwa duże projekty, ale USA równolegle prowadzi takich kilkanaście, a Europa prawdopodobnie kilka.

 

Chciałbym zauważyć, że znaczna większość produkcji w Chinach to rolnictwo metodą niemal neolityczną oraz produkcja wysokich technologii za pomocą materiałów pochodzących w 100% z importu, bez jakiegokolwiek udziału myślenia robotnika - ot, z punktu widzenia producenta taki robot, tylko że żywy i karmiony ryżem zamiast elektryczności. To, że produkuje się tam coraz więcej, to jedynie zasługa tego, że nie broni się tam w ogóle praw pracownika. Taki balon będzie się pompował i pompował, aż w końcu wybuchnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
własnego projektu odrzutowca pasażerskiego i pojazdu kosmicznego

 

No co do tego to miałbym wątpliwości, bo mogli się dogadać z ruskimi a ci drudzy udostępnili im po części technologię. Jest też druga możliwość wzorowali się na ruskich kradnąc im plany ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego nie wiem, ale wolałem wymienić te dwa projekty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To stara kultura ich jest jedwab , porcelana , napęd rakietowy no i oczywiście konstrukcja jako jedyna widoczna z kosmosu = mur chiński,  są dużym narodem z własnymi surowcami, potężnym rynkiem zbytu dla samych siebie, z bronią jądrową , wielkim eksportem i technologiami którę cały świat im przynosi.

Myślę że będą się dynamicznie jeszcze długo rozwijać.

Ale zupełnie nie rozumiem po co im Tybet ?? skoro na turystyce do Tybetu  mogą zarabiać krocie. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
konstrukcja jako jedyna widoczna z kosmosu = mur chiński

Już dawno nie jedyna. Jeszcze pod koniec XX wieku stworzono nowe lotnisko w Hong-Kongu na sztucznej wyspie. Przypuszczam, że nowe wyspy-miasta u wybrzeża Dubaju też będą widoczne.

 

technologiami którę cały świat im przynosi. Myślę że będą się dynamicznie jeszcze długo rozwijać.

Sam sobie zaprzeczyłeś. Kraj, który żyje z dostarczanych technologii, zawsze będzie kolosem na glinianych nogach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Sam sobie zaprzeczyłeś. Kraj, który żyje z dostarczanych technologii, zawsze będzie kolosem na glinianych nogach.

 

A masz jakiś przemysł w Polsce (na świecie) który jest niezależny od Chińczyków, jeśli im się zatnie to cały świat się pokupka ;D, a oni na swój rynek mogą produkować to co produkują jeszcze przez 20 lat. A pewności brak czy to co jest teraz po 4zł za rok będzie po 20zł a przy braku własnego przemysłu trzeba będzie dać i nikt nie podskoczy( nawet amerykanie bo goście mają rakietki z uranem) , coś jak z ropą i gazem. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A masz jakiś przemysł w Polsce (na świecie) który jest niezależny od Chińczyków, jeśli im się zatnie to cały świat się pokupka ;D, a oni na swój rynek mogą produkować to co produkują jeszcze przez 20 lat.

Tyle, że Zachód jak będzie trzeba wybuduje nowe fabryki w pół roku. Poza tym centra badawcze zawsze są na Zachodzie, nie w Chinach. Chiny będą miały jedną czy dwie fabryki starego sprzętu.

 

A tymczasem wyobraź sobie sytuację, gdy np. Stany całkowicie odcinają dostawy od Intela i AMD dla Chin. W tym samym czasie w USA będą trwały badania i produkcja coraz nowszych procesorów. Ciekawe, jak długo Chiny będą  sie rozwijały w takiej sytuacji. Zresztą żeby wyprodukować te procesory u siebie i tak musieliby skądś mieć materiały, a o to wcale nie tak łatwo bez pomocy firmy. Zwróć uwagę, że zarządzającymi w takich fabrykach ZAWSZE ZAWSZE ZAWSZE są obywatele krajów rozwiniętych, a nie Chińczycy. Dlaczego? właśnie dlatego, żeby nigdy Chińczyk nie wszedł w posiadanie technologii, a jedynie machał rękami za przysłowiową michę ryżu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A tymczasem wyobraź sobie sytuację, gdy np. Stany całkowicie odcinają dostawy od Intela i AMD dla Chin. W tym samym czasie w USA będą trwały badania i produkcja coraz nowszych procesorów

 

A te procki czasem w Chinach nie produkują ;D.

Do tego nie dojdzie bo reszta przemysłu , by splajtowała. A procesorem bułki nie posmarujesz a i ryż w stanach słabo rośnie ;D

 

Dlaczego? właśnie dlatego, żeby nigdy Chińczyk nie wszedł w posiadanie technologii, a jedynie machał rękami za przysłowiową michę ryżu.

 

Tylko jak przytrzasną granicę to ten zarządzający tam zostanie, mało tego z przyjemnością bo to co dostanie miesięcznie przekroczy to co dostawał rocznie. Bo oprócz stanów jeszcze jest pare kontynętów które podskakiwać nie będą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A tymczasem wyobraź sobie sytuację, gdy np. Stany całkowicie odcinają dostawy od Intela i AMD dla Chin. W tym samym czasie w USA będą trwały badania i produkcja coraz nowszych procesorów

A te procki czasem w Chinach nie produkują ;D.

Ale z materiałów dostarczanych przez Amerykanów i wg technologii, które znają tylko Amerykanie. Tak rozumiane dostawy miałem na myśli.

 

Do tego nie dojdzie bo reszta przemysłu , by splajtowała.

W razie wojny można narzucić każde ograniczenia.

 

A procesorem bułki nie posmarujesz a i ryż w stanach słabo rośnie ;D

No proszę, mam rozumieć przez to, że jem bułki made in China? Myślę, że zeschłyby się po drodze :/ A ryż w Europie jest mało istotnym składnikiem żywieniowym.

 

Tylko jak przytrzasną granicę to ten zarządzający tam zostanie, mało tego z przyjemnością bo to co dostanie miesięcznie przekroczy to co dostawał rocznie. Bo oprócz stanów jeszcze jest pare kontynętów które podskakiwać nie będą.

Kontynętów... ratunku. I Stany jako kontynęt, też tSZeba zapisać.

 

A zarządzający i tak sobie nie poradzi sam, bo nie będzie miał materiałów, których technologię wytwarzania zna z kolei ktoś zupełnie inny, siedzący w USA ;) Właśnie na tym polega polityka korporacji: nigdy nie pozwalać na to, żeby skoncentrować w jednym miejscu wszystkie składniki procesu. Nigdy nie pozwolić na samowystarczalność buntowników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Co z tego że szybko się rozwijają, jak dzieje się to kosztem ludzi. Z jednej strony szybko się rozwijają, a z drugiej komu to służy... Będzie miało więcej ludzi internet, około 280 mln... dla nas to dużo, ale w narodzie 1,3 miliarda ludzi, to znikomy ułamek, jakieś jakieś 20%, u nas jest wiele lepiej. A jeśli chodzi o Amerykanów to faktycznie ich przebiją, tylko że ich jest ok. 600 mln ;) A skoro...

Niekoniecznie, brakuje im już rąk do pracy

To dlaczego dalej co roku oficjalnie w kopalniach ginie 8 tys ludzi, nieoficjalnie 24, bo może jednak mają jeszcze duuużo tych rąk do pracy... Zresztą kto by poszedł do pracy za 10-20 centów na godzinę, gdyby nie brak pracy.

Ich gospodarka jest bardziej innowacyjna możemy się od nich wiele nauczyć

No... wystarczy mordować każdego kto ma inne zdanie niż ja, nie dbać o ludzi, niewolić ludzi bardziej i bardziej... wspaniała nauka... :-\

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niekoniecznie, brakuje im już rąk do pracy

To dlaczego dalej co roku oficjalnie w kopalniach ginie 8 tys ludzi, nieoficjalnie 24, bo może jednak mają jeszcze duuużo tych rąk do pracy...

Nie do końca. Po prostu póki co jest jeszcze tych rąk na tyle, że pojedynczemu przedsiębiorcy nie opłaca się inwestować w zabezpieczenia. To jest dokładnie to samo, o u nas było w Halembie - wysłali ludzi po sprzęt wart 70 mln zł, choć wiedzieli, że to grozi bezpośrednio śmiercią. A mimo to posłali ludzi, bo "firma nie może sobie pozwolić na takie straty".

 

Ale rąk do pracy rzekomo naprawdę zaczyna im brakować. Nie wiem, nie widziałem, czytałem o tym ostatnio w którymś z czasopism "politycznych".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie pozwolić na samowystarczalność buntowników.

 

Piszesz o starym narodzie, który już robił porcelanę jak w Ameryce indianie jeszcze zioła zbierali ;D

Nie doceniasz ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby byli tacy dobrzy, już dawno wyprodukowaliby lepszy produkt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie pozwolić na samowystarczalność buntowników.

 

Piszesz o starym narodzie, który już robił porcelanę jak w Ameryce indianie jeszcze zioła zbierali ;D

Nie doceniasz ich.

 

Z jednej strony prawda, w tym narodzie tkwi duży potencjał, ale z drugiej jak taki bałwan rządzi i w głowie mu tylko żołnierzyki i inne militarne zabawki, to śmiało można rzec, że daleko nie zajadą. Wojska się nie buduje po to by było sobie ot tak dla zabawy tylko by go wykorzystać, a to równoznaczne jest z kolejną wojenką prędzej czy później, a żadna wojna nie prowadzi do niczego dobrego (Hitler, Stalin...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Z jednej strony prawda, w tym narodzie tkwi duży potencjał, ale z drugiej jak taki bałwan rządzi i w głowie mu tylko żołnierzyki i inne militarne zabawki, to śmiało można rzec, że daleko nie zajadą. Wojska się nie buduje po to by było sobie ot tak dla zabawy tylko by go wykorzystać, a to równoznaczne jest z kolejną wojenką prędzej czy później, a żadna wojna nie prowadzi do niczego dobrego (Hitler, Stalin...).

Święta racja... skoro są takimi świetnymi i cywilizowanymi ludźmi, to dla czego mordują się jak barbarzyńcy? Poza tym pomyślmy, jeżeli tak łatwo przychodzi im zabijanie siebie, to co My będziemy dla nich znaczyć podczas wojny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony prawda, w tym narodzie tkwi duży potencjał, ale z drugiej jak taki bałwan rządzi i w głowie mu tylko żołnierzyki i inne militarne zabawki, to śmiało można rzec, że daleko nie zajadą. Wojska się nie buduje po to by było sobie ot tak dla zabawy tylko by go wykorzystać, a to równoznaczne jest z kolejną wojenką prędzej czy później, a żadna wojna nie prowadzi do niczego dobrego (Hitler, Stalin...).

Święta racja... skoro są takimi świetnymi i cywilizowanymi ludźmi, to dla czego mordują się jak barbarzyńcy? Poza tym pomyślmy, jeżeli tak łatwo przychodzi im zabijanie siebie, to co My będziemy dla nich znaczyć podczas wojny...

 

Nieodpowiedni przywódca/rząd (jak zwał tak zwał). Zauważ, że wystarczy jeden człowiek by narobić bałaganu, siądzie na tronie i jest gość bo reszta się boi o stołki, przyporządkuje sobie wojsko a później ma z górki, może robić co zechce i nikt mu nie podskoczy dopóki nie dostanie kulki, albo zniszczy go powstanie.

Dobrze obrazujące przysłowie "Taki pies jak i właściciel" co można by zmodyfikować "taki kraj jaki jego rząd", ale wcale to nie znaczy, że obywatele są tacy a nie inni, nie mają wyjścia. Z drugiej strony masz trochę racji bo po tylu latach weszło im to w krew. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony prawda, w tym narodzie tkwi duży potencjał, ale z drugiej jak taki bałwan rządzi i w głowie mu tylko żołnierzyki i inne militarne zabawki, to śmiało można rzec, że daleko nie zajadą. Wojska się nie buduje po to by było sobie ot tak dla zabawy tylko by go wykorzystać, a to równoznaczne jest z kolejną wojenką prędzej czy później, a żadna wojna nie prowadzi do niczego dobrego (Hitler, Stalin...).

 

To wojsko jest na cele wewnętrzne, na zewnątrz przy atomowym potęcjale niewiele znaczy. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony prawda, w tym narodzie tkwi duży potencjał, ale z drugiej jak taki bałwan rządzi i w głowie mu tylko żołnierzyki i inne militarne zabawki, to śmiało można rzec, że daleko nie zajadą. Wojska się nie buduje po to by było sobie ot tak dla zabawy tylko by go wykorzystać, a to równoznaczne jest z kolejną wojenką prędzej czy później, a żadna wojna nie prowadzi do niczego dobrego (Hitler, Stalin...).

 

To wojsko jest na cele wewnętrzne, na zewnątrz przy atomowym potęcjale niewiele znaczy. 8)

 

Dużo znaczy bo inne państwa też mają atomówki a nikt o zdrowym umyśle nie pozwoli sobie na skażenie na taką skalę na własnym terenie, nie użyją atomówek bo wiedzą, że doprowadzi to do wojny która się skończy przegraną obu stron i cofnięciem gospodarczym o kilkadziesiąt lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
Dużo znaczy bo inne państwa też mają atomówki a nikt o zdrowym umyśle nie pozwoli sobie na skażenie na taką skalę na własnym terenie, nie użyją atomówek bo wiedzą, że doprowadzi to do wojny która się skończy przegraną obu stron i cofnięciem gospodarczym o kilkadziesiąt lat.

Na dwoje babka wróżyła... pamiętasz jak było z Fidelem? Jak lekarz zabronił mu palić cygar, to chciał zabronić Kubańczykom, skoro On nie może, to dla czego oni mają móc... analogicznie, z chińskim rządem, "nie możemy rządzić, to nikt nie będzie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, wszystko jest możliwe, jak tacy muzułmani w imię allaha idą na kamikaze to czemużby to i nie mogło się zdażyć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas dorocznej konferencji chińskiego przemysłu gier wideo, która odbyła się w Kantonie, zaprezentowano raport dotyczący wpływu państwowych regulacji ilość czasu, jaką najmłodsi mieszkańcy Państwa Środka spędzają przy online'owych grach wideo. Raport opisuje skutki wprowadzonych w połowie 2021 uregulowań, zgodnie z którymi operatorzy serwisów z grami wideo mogą oferować dostęp do nich osobom nieletnim jedynie w piątki, soboty, niedziele i święta w godzinach od 20 do 21.
      Jeszcze kilka lat temu media pełne były doniesień o problemach z uzależnieniem chińskich dzieci i młodzieży od gier wideo. Teraz, jak twierdzą przedstawiciele przemysłu, problem został w dużej mierze rozwiązany. Ze wspomnianego raportu wynika bowiem, że aż 70% młodych Chińczyków spędza przy grach online mniej niż 3 godziny w tygodniu. Ponadto 86% rodziców jest zadowolonych z wpływu nowych regulacji na ich dzieci. Zadowolenie to jest w pełni zrozumiałe. Tencent, lider na chińskim rynku gier poinformował, że ilość czasu, jaką łącznie przy grach wideo spędzają nieletni z Państwa Środka, spadła aż o 92%.
      Rządowe regulacje nie dotyczyły zresztą wyłącznie operatorów gier online. Spore ograniczenia nałożono na całą branżę. Na wydanie nowych gier trzeba mieć zgodę rządu, władze w Pekinie zakazały produkcji gier zawierających przemoc, wychwalających bogactwo czy zawierających treści związane z kultem celebrytów.
      Ograniczenia doprowadziły do tego, że w roku 2022 – po raz pierwszy od 2003 roku, od kiedy prowadzone są statystyki – doszło do skurczenia się chińskiego rynku gier wideo. Rynkowa wartość liderów rynku, jak Tencent Holdings czy NetEase Inc, spadła o ponad połowę. Tym bardziej, że pomiędzy sierpniem 2021, a marcem 2022 rząd nie zatwierdził żadnego nowego tytułu. Jednak w ciągu ostatnich miesiącach widać wyraźną zmianę. Władze wyraźnie poluzowały swoją politykę. W grudniu ubiegłego roku, po raz pierwszy od 18 miesięcy, na chiński rynek dopuszczono zagraniczne tytuły i to od razu 44. Analitycy spodziewają się, że w bieżącym roku władze w Pekinie zezwolą w sumie na sprzedaż 800–900 nowych tytułów gier. To natychmiast odbiło się na wycenie rynkowych liderów, których akcje w dużej mierze odrobiły straty z 2022 roku.
      Dane wskazują jednak, że chińska populacja graczy pozostała stabilna. Pomiędzy rokiem 2021 a 2022 zmniejszyła się ona jedynie o 0,33% i wynosi obecnie 664 miliony.
      W kontekście tak olbrzymiej liczby osób sięgających po gry wideo warto wspomnieć, że problem spędzania dużej ilości czasu przy elektronicznej rozrywce, czy wręcz uzależnień, wbrew pozorom wcale nie musi dotyczyć najmłodszych. Z badań przeprowadzonych przez firmę ExpressVPN wynika, że osoby w wieku 20–40 lat nie tylko częściej niż nastolatki grają w gry wideo, ale też odczuwają z nimi silniejszy związek emocjonalny. Z ankiety przeprowadzonej na 2000 graczy z USA i Wielkiej Brytanii wynika, że młodzi dorośli i nastolatki spędzają mniej czasu, niż osoby starsi. O ile bowiem wśród osób w wieku 30–40 lat do codziennego grania przyznało się 68% ankietowanych, to wśród dwudziestolatków odsetek ten wynosił 58%. Równie zaskakujący może być fakt, że choć osoby w wieku 46–55 lat rzadziej niż młodsi grają codziennie, to częściej zdarza im się zarywać noce przy grze. W tej grupie wiekowej jest też najwyższy odsetek osób, które spędzają na graniu więcej niż 24 godziny w tygodniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie NASA rozpoczęli naprawę miejsca wycieku wodoru i mają nadzieję, że misja Artemis I będzie mogła wystartować już 23 września. Podczas gdy Amerykanie, nie bez przeszkód, dokonują kolejnych kroków w dziedzinie podboju kosmosu, dystans do nich starają się nadrobić Chińczycy. Ich ambity program związany z Księżycem szybko posuwa się naprzód. Na rok 2024 zaplanowali misję Chang'e-6 i chcą, jako pierwsi w historii, przywieźć próbki z niewidocznej z Ziemi strony Srebrnego Globu.
      Państwo Środka ma podstawy do optymizmu. W 2019 roku w ramach misji Chang'e-4 przeprowadzili pierwsze w historii lądowanie na niewidocznej stronie Księżyca. Było to możliwe dzięki wcześniejszemu umieszczeniu satelity komunikacyjnego w punkcie L2 (punkcie Lagrange'a) systemu Ziemie-Księżyc. Satelita tan przekazywał sygnały między Chang'e-4 a Ziemią.
      Rok później z powodzeniem przeprowadzili misję Chang'e-5 w ramach której na Ziemię zostały przywiezione pierwsze od ponad 40 lat próbki materiału z Księżyca. Misja była bardzo skomplikowana. Wykorzystano podczas niej orbiter, lądownik, pojazd startujący z powierzchni Srebrnego Globu oraz kapsułę powracającą z próbkami na Ziemię. Pekin przeprowadził automatyczne dokowanie na orbicie Księżyca, dzięki czemu można było przetestować technologie potrzebne podczas planowanej przed końcem dekady misji załogowej na Srebrny Glob.
      Misja Chang'e-6 ma wyląować w Basenie Biegun Południowy - Aitken. To największy krater uderzeniowy. Jest tak wielki, że mogą znajdować się tam skały pochodzące z głębokości dziesiątków kilometrów. Ponadto przed trzema laty naukowcy z Baylor University zidentyfikowali pod kraterem tajemniczą masę. Może to być pozostałość po asteroidzie, której uderzenie utworzyło krater. Przywiezione stamtąd próbki mogłyby dać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących ewolucji Srebrnego Globu.
      Również na rok 2024 zaplanowana jest misja Chang'e-7. Ma ona lądować w okolicy, w której może też w przyszłości lądować załogowa misja Artemis 3. Celem tej misji będzie badanie zacienionych kraterów, w którym może znajdować się zamarznięta woda. Trzy lata później na Księżycu ma lądować Chang'e-8. Będzie ona prowadziła eksperymenty związane z wykorzystaniem miejscowych zasobów przez przyszłe misje załogowe.
      Żeby spełnić te ambitne zamierzenia Chiny potrzebują potężniejszych rakiet. W planach jest przygotowanie statku kosmicnego złożonego z trzech stopni głównych rakiety Long March 5 i poprawienie wydajności silników. Ma powstać rakieta zdolna do zabrania w okolice Księżyca ładunku o masie 27 ton. To mniej więcej tyle, co obecne możliwości SLS wykorzystywanej w programie Artemis. Przed rokiem 2030 mają się odbyć dwa loty takiej rakiety.
      Jeśli jednak Chiny myślą o budowie infrastruktury na Księżycu, Państwo Środka będzie potrzebowało potrzebowało znacznie potężniejszego pojazdu kosmicznego. Long March 9 ma być w stanie zabrać w podróż do Księżyca 50 ton ładunku. Jej zbudowanie będzie wymagało od chińskich inżynierów dokonania olbrzymich postępów technologicznych oraz wzniesienia nowego kompleksu startowego. Amerykanie zapowiadają, że rakietę zdolną do wyniesienia na Księżyc ponad 46 ton ładunku będą mieli w roku 2026. Chińczycy na Długi Marsz 9 będą musieli poczekać jeszcze wiele lat, ale Państwo Środka szybko nadrabia zaległości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chiny doświadczają fali upałów, która ma olbrzymi wpływ na ludzi, rolnictwo i przemysł. Największe chińskie jezioro, zwykle pełne wody o tej porze roku, skurczyło się do 20% swojej powierzchni, upały niszczą uprawy, a z braku elektryczności zamykane są fabryki. Chiny doświadczają najdłuższej i najcieplejszej fali upałów od czasu, gdy w 1961 roku zaczęto dokonywać pomiarów w skali całego kraju. A historyk pogody, Maximiliano Herrera, twierdzi, że to najpotężniejsza fala upałów zanotowana gdziekolwiek na świecie.
      Rekordy ciepła zostały pobite w wielu miejscach Państwa Środka, jednak z największym problemem musieli zmagać się mieszkańcy 22-milionowego Chongqingu. Przed 8 dniami, 18 września, temperatura sięgnęła tam 45 stopni Celsjusza. Nigdy wcześniej, poza pustyniami prowincji Sinciang, nie notowano w Chinach tak wysokiej temperatury. Dotychczasowy chiński rekord ciepła wynosił 43,7 stopni Celsjusza. Co więcej, przez kolejne dwie doby temperatura w Chongqingu nie spadła poniżej 34,9 stopnia, co stanowi rekord sierpniowego minimum w Chinach.
      To, co dzieje się w Chinach, to połączenie najbardziej intensywnych i najbardziej długotrwałych upałów obejmujących olbrzymi obszar. Herrera, który monitoruje ekstrema temperaturowe na świecie mówi, że to bezprecedensowa sytuacja.
      Państwo Środka doświadcza suszy, przez którą spadły poziomy rzek, a 66 z nich całkowicie wyschło. Poziom wody w Jangcy jest w niektórych miejscach najniższy od 1865 roku, kiedy to zaczęto dokonywać regularnych pomiarów.
      Spadek poziomu rzek oznacza problemy z produkcją energii z hydroelektrowni. Dotknęło to szczególnie prowincji Syczuan, w której znajduje się Chongqing. Prowincja ta aż 80% energii pozyskuje z hydroelektrowni. Spadek produkcji energii oznaczał konieczność zamknięcia dziesiątek fabryk. Susza zniszczyła też kilkadziesiąt tysięcy hektarów upraw i uszkodziła kilkaset tysięcy. Wielu mieszkańców chroni się przed upałem w... tunelach metra.
      Niedobory energii z elektrowni wodnych to poważny długoterminowy problem. Chiny bardzo intensywnie rozwijają odnawialne źródła energii i mają ambitne plany redukcji emisji gazów cieplarnianych. Na długo zanim zaczęto inwestować w energetykę wiatrową i słoneczną, Chiny rozbudowały system mniejszy i większych elektrowni wodnych. Wiele firm pobudowało swoje zakłady w prowincji Syczuan, by korzystać z taniej energii z hydroelektrowni. Prowincja dotychczas mogła polegać na tym źródle energii tak bardzo, że jej nadmiar był wysyłany do innych regionów kraju.
      Teraz sytuacja uległa zmianie. Zmniejszenie produkcji z hydroelektrowni, które w ubiegłym roku dostarczyły Chinom aż 15% energii, spowodowało, że produkcję zwiększyły elektrownie węglowe. To zaś wiąże się ze zwiększeniem emisji gazów cieplarnianych, a zatem grozi dalszą destabilizacją klimatu. A to w wyniku tej właśnie destabilizacji Chiny doświadczają bezprecedensowej – trwającej już ponad 70 dni – fali upałów. Część specjalistów już wyraża obawy, że sytuację tę spróbują wykorzystać menedżerowie elektrowni węglowych, by przekonać władze do zmiany planów przekształcenia chińskiej energetyki w niskoemisyjną.
      Z drugiej jednak strony powtarzające się w ostatnich latach fale upałów i susze, przeplatane gwałtownymi powodziami, spowodowały, że w oficjalnej retoryce chińskich władz otwarcie zaczęto łączyć te zjawiska ze zmianami klimatu i antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych. Władze Państwa Środka zapowiadają, że szczyt emisji dwutlenku węgla zostanie osiągnięty przed rokiem 2030, a później nastąpi jej spadek. Dlatego też Chiny są światowym liderem pod względem tempa przyłączania mocy z instalacji słonecznych i wiatrowych. W pierwszym kwartale bieżącego roku Chiny zainwestowały 4,3 miliarda dolarów w samą tylko energetykę słoneczną. To niemal 3-krotny wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Do roku 2025 Chiny chcą dwukrotnie zwiększyć produkcję energii ze Słońca i wiatru. Jeśli to się uda, to odnawialne źródła będą zapewniały Chinom 33% energii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad dwóch latach prac obie izby amerykańskiego Kongresu przyjęły CHIPS and Science Act, ustawę, która ma zachęcić do inwestycji w amerykański przemysł półprzewodnikowy. Przewiduje ona wydatkowanie z budżetu federalnego 52 miliardów USD w ciągu pięciu lat i zezwala na udzielenie 25-procentowej ulgi podatkowej na budowę lub rozbudowę zakładów produkujących półprzewodniki lub urządzenia do ich wytwarzania. Ustawa to część pakietu o wartości 280 miliardów dolarów, który ma zwiększyć konkurencyjność USA na polu nowych technologii.
      Ze wspomnianych 52 miliardów dolarów 39 miliardów przeznaczono na granty na budowę nowych fabryk, 11 miliardów trafi do federalnych programów badawczych zajmujących się półprzewodnikami, a 2 miliardy zostanie wydatkowane na projekty obronne związane z mikroelektroniką. Dodatkowo 200 milionów dolarów otrzyma Narodowa Fundacja Nauki, a pieniądze te mają zostać przeznaczone na promowanie wzrostu siły roboczej w przemyśle półprzewodnikowym. Departament Handlu ocenia, że do roku 2025 USA będą potrzebowały dodatkowych 90 000 osób pracujących w tym przemyśle. Twórcy ustawy przeznaczyli też 500 milionów dolarów na koordynację z zagranicznymi partnerami rządowymi rozwoju technologii bezpieczeństwa informatycznego, telekomunikacyjnego, działań na rzecz łańcucha dostaw w przemyśle półprzewodnikowym, w tym na rozwój bezpiecznych technologii komunikacyjnych, półprzewodnikowych i innych.
      Eksperci mówią, że ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na rozwój przemysłu półprzewodnikowego w USA. Zwracają uwagę przede wszystkim na ulgę podatkową, dzięki której warunki budowy fabryki półprzewodników w USA będą podobne, jak budowa za granicą. Ustawa nie tylko ma stworzyć wiele dobrze płatnych miejsc pracy czy zapobiec w USA niedoborom półprzewodników, których cały świat doświadczył w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Nie mniej ważne jest bezpieczeństwo. Obecnie 90% najbardziej zaawansowanych półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie. Chiny uznają ten kraj za swoją zbuntowaną prowincję i ciągle grożą jej „odzyskaniem”. Dlatego też Państwo Środka z uwagę przygląda się wojnie na Ukrainie. Jeśli Zachód dopuści, by Rosja podbiła Ukrainę, może to zachęcić Chiny do ataku na Tajwan. Nawet jeśli taki atak by się nie powiódł, mógłby on wywołać długotrwałe problemy z dostawami półprzewodników.
      Wielcy producenci już od pewnego czasu zwiększają swoją obecność w USA. GlobalFoundries rozbudowuje kosztem 1 miliarda USD swoje zakłady w Malcie w stanie Nowy Jork, TSMC buduje kosztem 12 miliardów dolarów fabrykę w Arizonie, samsung planuje wydać 17 miliardów USD na fabrykę w pobliżu Austin i zapowiada, że w przyszłości może zainwestować w USA nawet 200 miliardów dolarów. Intel zapowiedział budowę fabryki w Ohio. Firma chce na nią wydać 20 miliardów USD, ale mówi wprost, że wielkość inwestycji będzie zależna od dofinansowania na podstawie CHIPS Act. Koncern zapowiedział też, że – przy odpowiednim wsparciu rządowym – jest gotów zainwestować kolejnych 100 miliardów USD w ciągu najbliższych 10 lat.
      Ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na innowacje w USA, mówi Russell T. Harrison, dyrektor amerykańskiego oddziału Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników, który od początku był zaangażowany w prace nad tym aktem prawnym.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chiny planują przeprowadzenie testu obrony planetarnej. W 2026 roku chcą wystrzelić misję, w ramach której spróbują zmienić kurs asteroidy 2020 PN1. Z przedstawiony slajdów wynika, że rakieta Long March 3B wyniesie w przestrzeń kosmiczną impaktor i orbiter. Pierwsze z urządzeń uderzy w asteroidę, drugie zaś będzie obserwowało całe wydarzenie.
      Plan Chin jest podobny do misji DART wystrzelonej przez NASA w listopadzie ubiegłego roku. Już za 2 miesiące DART ma uderzyć w asteroidę Dimorphos (ok. 160 m średnicy) krążącą wokół większej asteroidy Didymos (ok. 780 m średnicy), a całe wydarzenie zarejestruje niewielki włoski satelita LICIACube, który stanowi część misji.
      Obecnie Ziemi nie zagraża żadna duża asteroida, której uderzenie mogłoby spowodować katastrofalne skutki. Specjaliści zajmujący się śledzeniem asteroid bliskich Ziemi są pewni, że tego typu niebezpieczeństwo nie będzie groziło nam przez najbliższych 100 lat. Jednak, jak widzimy, różne agencje kosmiczne już przygotowują się na taką ewentualność i pracują nad technologiami obrony naszej planety.
      Jednym z pomysłów na taką obronę jest rozbicie o powierzchnię asteroidy pojazdu, w wyniku czego asteroida – której trasa znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią – lekko zmieni kurs i ominie planetę. Takie działanie musi być przeprowadzone na wiele lat przed upadkiem takiej asteroidy na Ziemię, gdyż zmiana kursu w wyniku uderzenia impaktora będzie minimalna, potrzeba zatem dużo czasu, by odchylenie od kursu na tyle się powiększyło, byśmy uniknęli niebezpieczeństwa. Na szczęście naprawdę duże asteroidy potrafimy wykryć na wiele lat zanim znajdą się w pobliżu Ziemi.
      Technologia kinetycznego impaktora to jedno z proponowanych rozwiązań obrony Ziemi przed planetami. Więcej o programie ochrony Ziemi pisaliśmy w artykułach Znamy już ponad 10 000 NEO oraz Szef NASA zaleca modlitwę. Ostatnio zaś przeprowadzono wyliczenia, z których dowiadujemy się, że broń atomowa może uchronić Ziemię przed asteroidami. Jednak z innych badań wynika, że obronienie Ziemi będzie trudniejsze, niż dotychczas sądziliśmy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...