Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowcy obiecują przejście Testu Turinga

Rekomendowane odpowiedzi

Zajmujący się sztuczną inteligencją eksperci z Rensselaer Polytechnic Institute są przekonani, że najpotężniejszy superkomputer świata - BlueGene/L - może przejść częściowy Test Turinga.

Wymyślony przez Alana Turinga test ma być kamieniem milowym, po przekroczeniu którego będziemy mogli mówić o istnieniu sztucznej inteligencji.

W Teście bierze udział kilka osób i maszyna. Każdy z uczestników znajduje się w innym pomieszczeniu i prowadzi rozmowę w języku naturalnym z sędzią-człowiekiem. Jeśli sędzia nie rozpozna maszyny, uznaje się, że ta zdała test.

Selmer Bringsjord, szef Wydziału Nauk Poznawczych w Rensselaer Institute informuje, że powtał już jest wirtualny byt, który jest właśnie wyposażany w podstawy wiedzy o sobie - gdzie chodził do szkoły, jacy są członkowie jego rodziny, itd. "Chcemy stworzyć inteligentny twór i rozmawiać z nim w interaktywnym środowisku podobnym do holodeka z serialu Star Trek" - mów Bringsjord.

Wirtualna postać zostanie wyposażona we wszelkie osobiste informacje, które naukowcom dostarcza jeden ze studentów. Avatar będzie mógł dystukować na ten temat z innymi wirtualnymi bytami: podzieli się z nimi informacjami o swojej rodzinie, wspomnieniami z wakacji, opowie o swoich przekonaniach i wierzeniach.

Test odbędzie się najbliższej jesieni, najprawdopodobniej w środowisku Second Life. Wezmą w nim udział same avatary. Jednak większość z nich będzie bezpośrednio sterowanych przez ludzi. Wirtualną postacią będzie sterowało oprogramowanie Rascals (Renssalaer Advanced Synthetic Architecture for Living Systems).

Rascals opiera się na silniku badającym prawdziwość twierdzeń, który wnioskuje na podstawie zachowań pasujących do wzorców zawartych w jego wiedzy (bazie danych). Każde twierdzenie uznane za prawdziwe wywołuje odpowiednią reakcję avatara. Dotychczas podobne techniki stosowano do rozwiązywania bardzo prostych problemów. Rascals posiada tak olbrzymią bazę danych wiedzy i doświadczeń, że może spróbować udawać człowieka. Jednak przetworzenie olbrzymiej ilości danych wymaga dużych mocy obliczeniowych - stąd pomysł, by wykorzystać superkomputery.

Zespołowi Bringsjorda udało się osiągnąć kamień milowy, gdyż nauczyli swój program rozumienia "fałszywego przekonania". Pojęcie fałszywego przekonania wykształca się u człowieka dopiero pomiędzy 4. a 5. rokiem życia. Polega ono na tym, że jeśli w jednym z dwóch pudełek schowamy np. jabłko i chowaniu będzie przypatrywało się dziecko i człowiek dorosły, następnie dorosły wyjdzie, a my przełożymy jabłko do drugiego pudełka, to dziecko rozumie, iż dorosły ma teraz fałszywe przekonanie o tym, gdzie jabłko się znajduje.

Innymi słowy, dziecko, podobnie jak teraz program Rascals, posiada własne sądy na temat sądów innych osób.

Zadaniem sędziów będzie odróżnienie samodzielnego avatara stworzonego przez RI. Zostanie on poddany Testowi w październiku bieżącego roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Użycie wirtualnego "holodeku" i awatarów będzie niewątpliwym plusem na korzyść "sztucznej inteligencji", bowiem o ile klasyczny Test Turinga opiera się na konwersacji w języku naturalnym to tutaj komputer będzie oszukiwał dodatkowo zmysł wzroku, a z przełamaniem tej sprzeczności sędziowie zapewne będą mieli spory wysiłek. Poza tym sądzę, że sztuczna inteligencja, o ile jest w stanie osiągnąć matematyczno-wnioskujący umysł pozwalający na jakiekolwiek wyciąganie wniosków na podstawie zestawienia przedstawionego mu problemu/zadania z bazą wiedzy lub zdobytymi informacjami (tutaj musiałby także umieć filtrować te informacje pod kątem istotności oraz co najważniejsze prawdziwości), to ciężko sobie to wyobrażam by osiągnęła ludzki poziom abstrakcyjny i co ważniejsze rozumienie tego co przetwarza. Skoro już było nawiązanie do Star Treka, to osobiście SI wydaje mi się bytem bliższym pokrojowi Wolkana, który to jest zorientowany na logikę decyzyjną. Intryguje mnie jakby taka SI zareagowała na abstrakcyjno-nonsensowne pytanie np. "Czy lubisz oglądać zielone baranki biegające po Manhattanie?". :) Które to pytanie jest składniowo poprawne (syntaksa), wyrazy są rozpoznawalne (leksyka) i w zestawieniu także tworzą poprawny kontekst (semantyka), a jednak trudno sobie wyobrazić takową sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
podzieli się z nimi informacjami o swojej rodzinie, wspomnieniami z wakacji, opowie o swoich przekonaniach i wierzeniach.

;D ;D ;D (skłamie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kłamstwo nie tak trudno "zaimplementować". Trudniejsze jest podjęcie (i pojęcie) ryzyka jego konsekwencji kiedy wyjdzie ono na jaw. Zresztą istnieje też różnica między ewidentnym kłamstwem, a naciągnięciem prawdy (przykładowo syndrom wędkarza).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kiedy już będzie sporo komputerów, które test przejdą, okaże się, jak wielu ludzi nie jest w stanie go zdać... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A kiedy już będzie sporo komputerów, które test przejdą, okaże się, jak wielu ludzi nie jest w stanie go zdać

 

Ale ich baza doświadczeń, zawsze będzie mniej lub bardziej ludzką bazą tylko obracaną i kompilowaną na wiele sposobów bez szans na poszerzenie. Jednym słowem rozwój nie możliwy. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki nie zaczną tej wiedzy gromadzić na własną rękę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie teraz, czy jest to aż tak dobre, jak się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co to syndrom wędkarza?

 

Zwyczajnie chodzi o skłonność do naciągania prawdy. Czyli w tym przypadku to wędkarz chwalący się swoim kolegom ilu to centymetrowy złowił okaz, a naprawdę była to znacznie mniejsza sztuka. Oczywiście to tylko jeden z wielu przykładów. O ile dla swoich potrzeb SI mogłaby mieć zaimplementowane kłamstwo (przy założeniu, że algorytm będzie potrafił ocenić ryzyko, bo na przykład drugi obiekt nie będzie potrafił sprawdzić/stwierdzić (nie)prawdziwości informacji lub nie wynikną z tego żadne konsekwencje), z którego by mogło skorzystać gdy nie posiada wystarczających danych lub by celowo wprowadzić fałszywe dane (przykładowo dawny news o genetycznych algorytmach robotów, które oszukiwały inne co do występowania pożywienia-światła), to nie pojmie sensu oszustwa (nagięcia prawdy). Pod tą kategorię możnaby także podciągnąć zwyczajny żart. Wątpię by SI mogła się kiedykolwiek naprawdę śmiać, a nie tylko przyjmować za śmieszne, bo taką uzyskało informację z obserwacji innych bytów (mam na myśli ludzi, bo nie widzę jakoś dwóch SI opowiadających sobie dowcipy... w końcu to nielogiczne... :)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      DARPA, amerykańska Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych, ujawniła, że w swoim najnowszym budżecie przeznaczyła 7 milionów dolarów na projekt „Avatar“. Nazwa nie jest przypadkowa. W ramach programu Avatar będą prowadzone prace nad programami i algorytmami, które pozwolą na zapewnienie żołnierzowi towarzystwa dwunożnej półautonomicznej maszyny, która będzie działała w jego zastępstwie - czytamy w dokumentach DARPA. Urządzenie ma być na tyle inteligentne i zręczne, by móc zastąpić człowieka podczas takich zadań jak walka w pomieszczeniach, kontrola jeńców i wynoszenie rannych z pola walki.
      Warto tutaj przypomnieć, że na zlecenie DARPA trwają już prace nad humanoidalnym Petmanem czy opisywanym przez nas AlphaDogiem.
      Swoją drogą, niedawno pokazano film, na którym widać AlphaDoga podczas prób terenowych. Urządzenie niosło 180-kilogramowy ładunek, było w stanie przejść 32 kilometry na jednym ładowaniu baterii i bez przeszkód podążało za ludzkim przewodnikiem.
      Avatar, jak wspomniano, ma być urządzeniem półautonomicznym, a to oznacza, że w pewnym stopniu będzie on sterowany przez operatora. Na razie nie wiadomo, jak miałoby się to odbywać. Jednak w przeszłości DARPA prowadziła udane eksperymenty z kontrolowaniem robotów za pomocą myśli.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W realność powstania sztucznej inteligencji niektórzy powątpiewają, inni są o jej powstaniu przekonani, spodziewając się nawet, że przewyższy ona poziom człowieka. Trudno jednak zweryfikować jej ewentualne powstanie, czy choćby ocenić, czy zbliżamy się do celu, skoro nie istnieją żadne testy potrafiące ocenić inteligencję maszyny, nie mówiąc już o porównaniu jej z inteligencją człowieka.
      Istnieje oczywiście zaproponowany dawno temu „test Turinga", ale jest on mocno umowny, nie daje żadnej odpowiedzi na temat stopnia rozwoju, nie pozwala nawet ocenić, czy dzisiejsze programy są inteligentniejsze od wczorajszych. Testy IQ przeznaczone dla ludzi nadają się zaś tylko dla ludzi. Co w tej sytuacji zrobić?
      Należy stworzyć lepsze, uniwersalne zestawy testów na inteligencję - orzekli hiszpańscy i australijscy naukowcy zrzeszeni w projekcie „Anytime Universal Intelligence" i tak też zrobili. Ich metoda badania ma odmienne założenia niż tradycyjny test psychometryczny, czy test na przekroczenie pewnego poziomu - jak test Turinga. Test, który opracowali José Hernández-Orallo z Polytechnic University of Valencia i David L. Dowe z Monash University w Clayton opiera się o koncepcje matematyczne i obliczeniowe. Korzysta on z interaktywnych zadań, których pozom trudności oceniany jest poprzez liczenie tzw. złożoności Kołmogorowa - czyli ilości zasobów obliczeniowych, koniecznych do pisania obiektu lub informacji.
      Jak opisują wyjątkowe cechy swojego testu jego autorzy: nie wymaga on wyczerpania określonej serii zadań, lecz może być przerwany w dowolnym momencie - jednak im dłuższy czas wykonywania, tym większa jego dokładność. Druga zaleta jest taka, że można go zaaplikować każdemu: zarówno człowiekowi (czy to dorosłemu, czy nie), zwierzęciu, jak też bytowi niebiologicznemu: robotowi czy programowi, a w przyszłości nawet istotom pozaziemskim. No i oczywiście da się dzięki niemu uchwycić ten moment, kiedy ewentualnie inteligencja maszynowa prześcignie ludzką. Ale wtedy pewnie to ona będzie badać nas.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kilka odpowiednio skonfigurowanych kropli płynu może w przyszłości zostać wykorzystanych jako miniaturowe tanie pompy czy precyzyjne soczewki aparatach cyfrowych. Inżynierowie z Rensselaer Polytechnic Institute stworzyli płynne tłoki. Działają one dzięki oscylacjom kropli ferrofluidu, które bardzo precyzyjnie wypychają otaczający je płyn. Pulsacyjne ruchy ferrofluidu mogą działać jak miniaturowe pompy. Co prawda możliwe jest stworzenie miniaturowych mechanicznych pomp, które są na tyle małe, że znajdą zastosowanie w układach typu lab-on-a-chip, ale to bardzo złożona i droga konstrukcja - mówi profesor Amir Hirsa, szef zespołu badawczego z Wydziału Inżynierii Mechanicznej, Kosmicznej i Nuklearnej na Rensselaer. Nasze elektromagnetyczne płynne tłoki to nowy sposób na poradzenie sobie z problemem pompowania w mikroskali. Ponadto wykazaliśmy, że takie tłoki nadają się do tworzenia sterowanych przez układ scalony płynnych soczewek - dodaje naukowiec.
      Hirsa wraz z zespołem opracowali płynny tłok składający się z dwóch kropli ferrofluidu umieszczonych na substracie o powierzchni kilku centymetrów kwadratowych. W substracie wywiercono dwie dziury, po jednej dla każdej z kropli ferrofluidu. Całość umieszczono w komorze wypełnionej wodą. Impulsy z elektromagnesu powodują, że jedna z kropli zaczyna wibrować, poruszając się w górę i w dół. Jej ruch prowokuje powstanie sił magnetycznych, kapilarnych i inercyjnych, które powodują, iż druga z kropli ferrofluidu zaczyna się również poruszać, ale zgodnie z odwróconym wzorcem. Szybkość i siłę poruszających się kropli można kontrolować za pomocą pola magnetycznego o różnych właściwościach. W ten sposób obie krople ferrofluidu stały się płynnym rezonatorem, zdolnym do przepompowania otaczającego je płynu do sąsiedniej komory.
      Jako, że krople zmieniają kształt podczas ruchu, po przepuszczeniu przezeń światła zmieniają się w miniaturowe soczewki, pozwalające na sterowanie ich ogniskową. Już w tej chwili prędkość pracy soczewek i jakość uzyskanego obrazu dorównują kamerom internetowym pracującym z częstotliwościom ponad 30 klatek na sekundę. Dzięki nowym soczewkom możliwe będzie zatem stworzenie lżejszych kamer, zużywających mniej energii.
      Płynne tłoki mogą znaleźć liczne zastosowania. Posłużą jako pompa na wszczepianym w organizm chorego układzie precyzyjnie dozującym leki, a Hirsa nie wyklucza nawet, że w przyszłości będzie można nimi zastąpić naturalną soczewkę ludzkiego oka.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=X-xMxA5SpTs
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Film „Avatar" był osiągnięciem nie tylko kinowym i kasowym, ale również, a może nawet przede wszystkim technologicznym. Nakręcenie tego trójwymiarowego obrazu wymagało wpierw stworzenia odpowiedniej, nieistniejącej przedtem technologii. Filmy niejednokrotnie w historii kina sięgały po najnowsze i przełomowe technologie, choć dziś, kiedy na domowym pececie możemy stworzyć lepsze efekty niż dawni mistrzowie zdjęć trickowych, nie zawsze o tym pamiętamy. Kwestią czasu było, kiedy ktoś zechce technologie użyte przez Jamesa Camerona przenieść na rynek domowej rozrywki. Nie trzeba było czekać długo.
      Jedną z technologii opracowanych specjalnie dla potrzeb filmu była Simul-cam - pozwalająca w czasie rzeczywistym przetwarzać obraz z kamery tak, by reżyser widział od razu końcowy wygląd sceny kręconej przy użyciu techniki „motion capture" w komputerowo generowanej rzeczywistości. Wcześniej bowiem kręcono „na wyczucie", a ostateczny wygląd scena nabierała dopiero po wielotygodniowej, żmudnej obróbce komputerowej.
      Te technologiczne osiągnięcia postanowił przenieść do domowej rozrywki Matt Bett, wykładowca technik programowania gier na szkockim University of Abertay w Dundee. Opracowana przez niego, inspirowana Simul-camem, wirtualna kamera wykorzystuje do wizualizacji moc typowego peceta, zaś do kontroli (zamiast prawdziwej kamery) sterownika podobnego do tych używanych w konsolach Wii. Para sterowników Sixense z elektromagnetycznymi czujnikami położenia (zapewniają wysoką, milimetrową precyzję) kosztuje poniżej stu funtów.
      Motus, podstawowa aplikacja, napisana przez Betta i Erina Michno jest bazą dla dalszych zastosowań. Podstawowym oczywiście, ze względu na profil wydziału, jest wykorzystanie w grach, w których gracze będą mogli głębiej „poczuć" wykreowaną rzeczywistość. Twórcy oczekują jednak także wykorzystywania jej do tworzenia prezentacji na żywo w wirtualnych sceneriach, nauki i edukacji, zaawansowanej symulacji, wreszcie, oczywiście - do kręcenia filmów.
      O swoim wynalazku opowiada sam twórca.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=H9ujnzMPBoc
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczeni z Rensselaer Polytechnic Institute opracowali specjalną powłokę dla narządzi chirurgicznych, ścian szpitalnych i innych przedmiotów, która zabija gronkowca złocistego opornego na metycylinę (MRSA). Bakteria ta jest odpowiedzialna za olbrzymią liczbę zakażeń szpitalnych.
      Co ciekawe, do stworzenia powłoki wykorzystano naturalnie występujący enzym. Budujemy na naturze - powiedział Jonathan S. Dordick, profesor z Center for Biotechnology & Interdisciplinary Studies. Mamy tutaj system zawierający enzym, który jest bezpieczny w stosowaniu, nie wykształca się nań oporność i nie zagraża środowisku. Gdy MRSA wejdzie z nim w kontakt, ginie - dodaje uczony.
      Podczas testów na powierzchnię pomalowaną standardową lateksową farbą zawierającą wspomniany enzym nałożono roztwór zawierający MRSA. Po 20 minutach wszystkie bakterie zginęły.
      Powłoka, o której mowa, składa się z nanorurek wymieszanych z lizostafiną. To enzym wykorzystywany przez nieszkodliwe dla człowieka szczepy gronkowców do obrony przed gronkowcem złocistym. Powłoka z lizostafiną ma olbrzymie zalety w porównaniu do podobnych rozwiązań. Jest szkodliwa tylko dla MRSA, nie wykorzystuje antybiotyków, nie wydziela szkodliwych środków chemicznych do środowiska i nie zbija się z czasem z grupy. Pokryte nią przedmioty mogą być myte bez obawy utraty właściwości przez powłokę. Jest ona też łatwa w przechowywaniu. W postaci suchej przed nałożeniem może być przechowywana przez pół roku.
      Profesorowie Jonathan S. Dordick i Ravi Kane, którzy opracowali nową powłokę, mówią, że korzystali z wcześniejszych wieloletnich badań nad łączeniem enzymów z polimerami. Już wcześniej odkryli, że enzymy są bardziej stabilne i gęściej upakowane gdy najpierw połączy się je z nanorurkami, a dopiero później z polimerami niż w sytuacji, kiedy łączone są bezpośrednio z polimerami.
      Gdy to odkryli, zaczęli szukać praktycznego zastosowania dla wyników swoich prac. Zadaliśmy sobie pytanie - gdzie enzymy mogą być wykorzystana przeciwko bakteriom - mówi Dordick. Uczeni natychmiast pomyśleli o lizostafinie i MRSA. Lizostafina działa wyjątkowo selektywnie. Nie zwalcza innych bakterii i nie jest toksyczna dla ludzkich komórek - dodaje uczony.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...