Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Z Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu uciekł parę dni temu młody manul stepowy

Rekomendowane odpowiedzi

Z Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu uciekł parę dni temu młody manul stepowy. Ma pół roku (młode urodziły się na początku maja). Zwierzę było widziane w okolicach Jeziora Maltańskiego. Zoo apeluje o pomoc w odnalezieniu kota, który nie poradzi sobie sam na wolności. Pomoc w postaci przesyłania zgłoszeń, ale nie płoszenia czy prób złapania [...]. Im więcej spokoju i mniej gapiów, tym większe szanse na szybkie i skuteczne odnalezienie wędrowca.

Manul wydostał się z woliery (nowej, z siatką dachową). Manule mają nowy wybieg, znajdujący się w ciągu schronień dla kotowatych. Są tam dwa pomieszczenia, w jednym siedzi matka z młodymi, a w drugim jest odseparowany ojciec. Łączy je furtka ze śluzą, którymi opiekunowie przemieszczają się między wybiegami. Manule to zwierzęta bardzo sprawne i sprytne, ale nie spodziewaliśmy się, że [mimo zainstalowanego pastucha elektrycznego] jeden zdoła uciec z wybiegu. Martwimy się o niego bardzo [...]. Jeśli go szybko nie znajdziemy, może umrzeć z głodu, nie mówiąc o innych zagrożeniach, jak samochody czy psy - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rzeczniczka zoo Małgorzata Chodyła.

Narodziny miotu manuli na początku maja były wielkim wydarzeniem. Jak napisano wtedy na profilu poznańskiego Ogrodu Zoologicznego na Facebooku, w warunkach niewoli niezwykle rzadko udaje się utrzymać kocięta przy życiu. Manule są bowiem bardzo podatne na choroby.

Zwierzęciu widzianemu nad Jeziorem Maltańskim zrobiono zdjęcie. Manul zdążył jednak uciec przed przyjazdem wezwanych służb. Kot nie jest niebezpieczny, ale ze względu na zwinność trudno go złapać. Ogród zoologiczny ustawił ponoć specjalne pułapki. Na profilu zoo na Facebooku podano telefon do kierowania zgłoszeń 663 110 436. Można też powiadamiać poznańską straż miejską.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ucieczki zwierząt z ogrodów zoologicznych należą do rzadkości, ale jednak się zdarzają. Dlatego też Śląski Ogród Zoologiczny (ŚOZ) postanowił przetestować i usprawnić procedury opracowane na potrzeby takich zdarzeń. Z wybiegu „wymknęła się” więc pluszowa pantera śnieżna. Symulowano 2 scenariusze: gdy zwierzę pozostaje na terenie zoo i gdy ucieka do pobliskiego Parku Śląskiego.
      Śląski Ogród Zoologiczny podkreśla, że były to pierwsze w Polsce ćwiczenia związane z działaniami, jakie należy podjąć w sytuacji ucieczki zwierząt.
      W ostatnim czasie zaktualizowaliśmy naszą procedurę działań w tak niecodziennej sytuacji. Dopracowaliśmy naszą współpracę z chorzowską Komendą Miejską Policji oraz z powiatowym sztabem zarządzania kryzysowego. Analizowaliśmy, próbowaliśmy przewidzieć wszelkie ewentualności... a [22 lutego] postanowiliśmy to wszystko przetestować w praktyce - podkreślono na profilu Śląskiego Ogrodu Zoologicznego na Facebooku.
      W pierwszej fazie ćwiczeń założono, że zwierzę znajduje się nadal na terenie zoo. Zbiegłą panterę zauważył przed otwarciem dla zwiedzających (przed godz. 8) jeden z pracowników. O zdarzeniu poinformował dyrektora ds. hodowlanych. [...] Sprawdzaliśmy procedury, w które zaangażowani są przede wszystkim pracownicy zoo – zabezpieczenie terenu zoo, wewnętrzny przepływ informacji, poszukiwanie i odłów zwierzęcia na terenie zoo, a także koordynację działań i współpracę z policją oraz sztabem zarządzania kryzysowego - napisano na stronie Ogrodu.
      Około wpół do dziewiątej wdrożono scenariusz ucieczki poza teren zoo. Wtedy w działania włączyli się policjanci, którym pomagali strażnicy miejscy. Wyizolowano teren, na którym mogła znajdować się pantera. Policjanci dysponowali bronią długą i zestawem do obezwładniania za pomocą siatki. Część działań odbywała się realnie na terenie parku. Z kolei wezwanie wsparcia z Oddziału Prewencji Policji w Katowicach dla zabezpieczenia większej części terenu czy też skierowanie na miejsce policyjnego drona wyposażonego w kamerę termowizyjną miało jedynie charakter teoretyczny - tłumaczy Śląska Policja.
      Po ok. godzinie pluszowe zwierzę zostało namierzone na drzewie. Na miejsce to dowódca skierował patrol wyposażony w siatkę (policjantom towarzyszyli lekarz weterynarii i pracownik firmy odpowiedzialnej za odłów). Po bezpiecznym zakończeniu akcji odbyło się spotkanie podsumowujące.
      Jak ujawniła cytowana przez RMF24 Daria Kroczek, rzeczniczka ŚOZ, niebezpieczne zwierzę nigdy z Ogrodu nie uciekło, ale na początku działalności ŚOZ „opuściła” słonica o imieniu Gloria. Wiadomość na ten temat można znaleźć w archiwach Ogrodu. Stało się to w nocy, niedługo po jej przyjeździe. Słonica pokonała zabezpieczenia, które znajdowały się na wybiegu. Kolejnego ranka okoliczni mieszkańcy odnaleźli słonicę spacerującą po ogródkach działkowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Udało się zlokalizować i złapać manula, który uciekł z Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu. Wychłodzone zwierzę zostało znalezione po godz. 9 na terenie ogródków działkowych przy ul. Krańcowej. Wychłodzony i wyczerpany, ale najważniejsze, że się znalazł - powiedziała "Gazecie Wyborczej" rzeczniczka zoo Małgorzata Chodyła.
      Czwartek był 6. dobą poszukiwań. W środę pracownicy zoo tracili już nadzieję. Szanse są coraz mniejsze. To zwierzę jest bardzo płochliwe. To nie pies, który będzie stał i czekał na pomoc. On się przed ludźmi kryje. Może być nawet bardzo blisko nas, będziemy przechodzić tuż obok niego.
      Rzeczniczka podkreśliła, że zoo otrzymało od mieszkańców Poznania wiele sygnałów i fotografii. Większość nie dotyczyła uciekiniera (nazwanego na profilu Ogrodu Zoologicznego na Facebooku Magellanem odbywającym podróż życia), na szczęście były też i dobre wskazówki. Okazuje się, że najpierw manul przemieszczał się w okolicach Jeziora Maltańskiego, a potem wrócił w rejony sąsiadujące z zoo. Dziś rano został złapany przy ulicy Krańcowej, kilkaset metrów od zoo. [...] Sygnały, które dostawaliśmy, świadczą o tym, że świadomie lub nie był coraz bliżej nas. Jakby chciał wrócić do ogrodu - zaznacza Chodyła.
      Po odebraniu zgłoszenia kilku pracowników wraz z dyrekcją musiało się wczołgiwać pod prywatny samochód na działce, [...] na której znajdował się niezwykły wabik: gołębie domowe. Magellan nie chciał współpracować, został dosłownie capnięty i zapakowany do transportera, mimo głośnych syków i prób kąsania [...]. Tygrys szablozębny nie powstydziłby się takiego temperamentu!
      Magellan to imię nadane zaledwie wczoraj, kiedy po kolejnym dniu poszukiwań po okolicznych lasach, w deszczu, zimnie i błocie, pracownicy zoo tracili już nadzieję... Wychudzonemu i zziębniętemu manulowi podano środki na odrobaczenie i wzmocnienie odporności. Mocno obrażony, ale nakarmiony i bezpieczny, odsypia teraz przygodę życia. W przesłanym nam mailu rzeczniczka napisała, że zapewne od jutra będzie otrzymywał antybiotyk przez kilka dni. Jest już w swoim kotniku. Dosłownie zasnął przy jedzeniu.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki ujęciom z drona, nagranym u wybrzeży południowo-wschodniej Florydy, po raz pierwszy uwieczniono jedyne w swoim rodzaju zachowanie unikowe żarłaczy czarnopłetwych (Carcharhinus limbatus), które próbują umknąć dużym drapieżnikom. Okazuje się, że spotykając głowomłoty Sphyrna mokarran, dorosłe C. limbatus wpływają na płytkie wody.
      Wiele gatunków rekinów wykorzystuje płytkie wody jako rodzaj podwodnej szkółki, w której można spokojnie rosnąć i ćwiczyć różne umiejętności przy zmniejszonym ryzyku ataku ze strony większych drapieżników. Przed upublicznieniem tych nagrań takiej strategii szukania ochrony nie odnotowano jednak u dorosłych rekinów. Nagrania stanowią część badania, którego wyniki ukazały się w Journal of Fish Biology.
      Posługiwanie się dronem pozwoliło obserwować naturalne zachowanie ofiar i drapieżników (statek badawczy mógłby wpłynąć na ich aktywność).
      Żarłacz czarnopłetwy osiąga maksymalnie 2,6 m, przy wadze ok. 123 kg (zwykle jednak dorosłe osobniki mają ok. 1,5 m długości). Dziewięćdziesiąt procent jego diety stanowią ryby, m.in. sardynki, śledziowate czy sardelowate. Na C. limbatus polują z kolei większe drapieżniki, takie jak głowomłoty. S. mokarran osiągają maksymalnie 6,1 m długości. Odżywiają się płaszczkami, a także innymi rekinami. Wabią je duże grupy żarłaczy czarnopłetwych, które stanowią dla nich doskonały posiłek.
      Nagrania z drona uchwyciły 3 sytuacje, gdy głowomłot zbliżał się do skupiska żarłaczy czarnopłetwych u wybrzeży hrabstwa Palm Beach (zdobyto je 28 lutego 2018 r., 28 lutego 2019 r. i 3 marca 2019 r.). We wszystkich trzech przypadkach, by uniknąć drapieżników, żarłacze wycofywały się na płytsze wody. Okazało się, że żarłacze niemal wypływają na plażę, podczas gdy głowomłot ma problemy z pływaniem w coraz płytszej wodzie.
      W dwóch przypadkach na trzy głowomłot aktywnie ścigał jednego bądź więcej żarłaczy w kierunku brzegu, ale nie udawało mu schwytać ofiary. Pogonie kończyły się tym, że głowomłot wykonywał ostry zwrot od ofiary i brzegu w kierunku głębszej wody. Widać było, że głowomłot walczy, bo podążając za żarłaczem na płycizny, napotyka na trudności - opowiada prof. Stephen Kajiura z Florida Atlantic University.
      Średnia długość nagranych żarłaczy wynosiła ok. 1,8 m. Dane te zostały wykorzystane przez biologów do skalibrowania skali w nagraniach wideo i oszacowania, w jakiej odległości od brzegu dochodziło do interakcji. Bazując na tych oszacowaniach, naukowcy stwierdzili, że wszystkie wideo nakręcono w odległości mniej niż 45 m od plaży, w wodzie sięgającej co najwyżej do pasa.
      Za każdym razem żarłacz wykorzystywał płycizny jako azyl. Głowomłoty z nagrań były co najmniej 2-krotnie większe od żarłaczy (mierzyły ok. 3,6 m).
      Głowomłoty są znane z wyjątkowo wysokiej pierwszej płetwy grzbietowej, dłuższej od płetw piersiowych. Duża płetwa grzbietowa ma generować siłę nośną podczas pływania na boku. Jak jednak widać na filmach, podczas pościgów na płyciznach górny płat płetwy ogonowej, która zwykle zapewnia rybie siłę ciągu, i płetwa grzbietowa wystawały nad wodę.
      Płytka woda ogranicza zatem ruch głowomłota, a dzięki mniejszym rozmiarom żarłacz może nadal skutecznie płynąć i manewrować, by oddalić się od drapieżnika - wyjaśnia Kajiura.
      Niektóre z przeanalizowanych przez biologów filmów zostały nagrane przez miłośnika nauki obywatelskiej Joshuę Jorgensena.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...