Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Od 1970 roku światowa populacja dzikich zwierząt spadła o 64%

Rekomendowane odpowiedzi

Z raportu „Living planet report 2020” [PDF] przygotowanego przez WWF i Zoological Society London dowiadujemy się, że pomiędzy rokiem 1970 a 2016 liczba dziko żyjących ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb zmniejszyła się aż o 64%. Raport został przygotowany w oparciu o badania 20 811 populacji dzikich zwierząt z 4392 gatunków. Dane na ich temat zebrano z niemal 4000 źródeł. Większość z nich jest publicznie dostępnych i można je znaleźć w literaturze naukowej lub online'owych bazach danych.

Jak czytamy w podsumowaniu raportu bioróżnorodność jest podstawowym czynnikiem do utrzymania się człowieka na Ziemi, a dostępne dowody są jednoznaczne. Ulega ona zniszczeniu w bezprecedensowym tempie. Od czasu rewolucji przemysłowej ludzie coraz bardziej niszczą lasy, mokradła, tereny trawiaste i inne ważne ekosystemy, zagrażając w ten sposób samej ludzkości. Dotychczas w znaczącym stopniu zmieniliśmy 75% powierzchni lądów wolnej od lodu, większa część oceanów jest zanieczyszczona, utraciliśmy też 85% powierzchni mokradeł.

Sytuacja z roku na rok się pogarsza. Jeszcze do roku 1970 ludzkość zużywała zasoby Ziemi na tyle wolno, że planeta była w stanie je odtworzyć.Jednak od 50 lat tempo zużywania zasobów jest szybsze, niż tempo ich regeneracji. Na przykład w bieżącym roku Earth Overshoot Day, czyli dzień, w którym zużyliśmy wszystkie zasoby, jakie Ziemia jest w stanie zastąpić do końca roku, nastąpił już 22 sierpnia. To i tak wyjątkowo późno, gdyż z powodu pandemii gospodarka pracowała na wolniejszych obrotach.

Najbardziej niszczącym elementem działalności człowieka jest zmiana użycia ziemi i wód. Powodujemy takie modyfikacje terenów, na których żyją gatunki, że ich habitaty zostają albo całkowicie zniszczone, albo też zostają pofragmentowane i zdegradowane. W każdym z pięciu wyodrębnionych regionów (Ameryka Północna, Europa i Azja Środkowa, region Azji i Pacyfiku, Afryka oraz Ameryka Łacińska i Karaiby) zmiany te były odpowiedzialne za od 43% (Azja-Pacyfik) do 57,9% (Europa i Azja Środkowa) zniszczeń ekosystemu.

Kolejnym poważnym problemem jest nadmierne eksploatacja gatunków, od polowań i połowów, poprzez kłusownictwo. Jeszcze inny problem to wprowadzanie gatunków inwazyjnych na nowe tereny. Gatunki takie konkurują z gatunkami rodzimymi o żywność czy przestrzeń życiową, mogą też dziesiątkować gatunki rodzime czy to poprzez polowania czy wprowadzając do ich ekosystemów nowe choroby. Zanieczyszczenie środowiska jest jednym z mniejszych problemów. Odpowiada ono za od 2,3% (Ameryka Południowa i Karaiby) po 11% (Azja-Pacyfik) utraty bioróżnorodności. Ostatnim z wymienionych powodów utraty bioróżnorodności są zmiany klimatyczne. W tej chwili odpowiadają one za od 4% (Europa/Azja Centralna) do 12,5% (Ameryka Południowa i Karaiby) utraty bioróżnorodności.

Nie we wszystkich regionach świata utrata bioróżnorodności jest taka sama. Najgorzej jest tam, gdzie dotychczas bioróżnorodność była największa. W Ameryce Południowej i na Karaibach doszło do 94% spadku, w Afryce spadek sięgnął 65%, region Azji i Pacyfiku odnotował 45-procentowy spadek, w Ameryce Północnej wyniósł on 33%, a w Europie i Azji Środkowej – 24%.

Niestety, mimo – jakby się pozornie wydawało – rosnącej świadomości ludzkości, coraz bardziej niszczymy Ziemię. Od 30 lat monitorujemy sytuację i stwierdzamy, że spadek bioróżnorodności przyspiesza. Wszystko idzie w złym kierunku, mówi dyrektor generalny WWF International, Marco Lambertini. W raporcie z 2016 roku (obejmującym lata 1970–2012) spadek populacji dzikich zwierząt wynosił 58%. W ciągu zaledwie 4 lat liczba dzikich zwierząt spadła aż o 6 punktów procentowych. A trzeba pamiętać, że te 4 lata to mgnienie oka w porównaniu z milionami lat, jakie gatunki te przetrwały na Ziemi.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Majestatyczny mors zagrożony jest przez zmiany klimatu. Specjaliści chcieliby więcej dowiedzieć się o populacji tych zwierząt, by lepiej je chronić. Dlatego też szukają ochotników, którzy pomogą im w liczeniu morsów. Pomóc może każdy, bo nie trzeba wybierać się na daleką północ. Wystarczy komputer i dostęp do internetu, by zarejestrować się na specjalnej platformie i liczyć morsy na zdjęciach satelitarnych.
      Projekt „Walrus from Space” prowadzony jest przez British Antarctic Survey i WWF (World Wildlife Fund). Jego celem jest badanie, jak ocieplalnie się klimatu wpływa na populację morsa na Atlantyku i Morzu Łaptiewów. Ocena populacji morsa tradycyjnymi metodami jest bardzo trudna, gdyż żyją na obszarach znacznie oddalonych od ludzkich siedzib, dużo czasu spędzają na lodzie i są bardzo ruchliwe, mówi Hannah Cubaynes z British Antarctic Survey. Zdjęcia satelitarne może rozwiązać ten problem. Jednak przeanalizowanie wszystkich zdjęć wykonanych na Atlantyku i Morzu Łaptiewów przekracza możliwości niewielkiego zespołu naukowego. Dlatego też potrzebujemy pomocy tysięcy ochotników, dodaje uczona.
      Ochotnikom udostępniono krótką instrukcję oraz quiz, który ma ocenić ich zdolności identyfikacji i liczenia morsów. Następnie zyskają dostęp do tysięcy zdjęć w wysokiej rozdzielczości, na których będą liczyli morsy.
      Każdy z obrazów obejmuje powierzchnię 200x200 metrów, a w bazie znajduje się niemal 600 000 zdjęć. Zdjęcia wyposażono w liczne opcje, jak zoom czy możliwość ustawienia jasności, kontrastu i ostrości. Jeśli zaś zdjęcie nadal nie pozwala dobrze dostrzec szczegółów, można je oznaczyć jako obraz o słabej jakości.
      Przyznać trzeba, że zadanie nie jest łatwe. Tym bardziej, że morsy zmieniają kolor, a na wybrzeżu zobaczymy głazy, roślinność czy zardzewiałe beczki, które łatwo pomylić ze zwierzętami. Warto jednak włożyć nieco wysiłku, gdyż cel szlachetny, a rejestracja, nauka i quiz z rozpoznawania morsów trwają łącznie zaledwie kilka minut. Później w miarę wolnego czasu i chęci możemy pomóc w ocenie populacji wyjątkowych zwierząt.
      WWF ocenia, że powierzchnia lodu pływającego w Arktyce zmniejsza się średnio o 13% na dekadę. To szczególnie groźne dla morsów, które odpoczywają na lodzie i rodzą na nim młode.
      Zanikający lód zmusza też morsy do częstszego odpoczywania na lądzie. Ich podróże pomiędzy oceanem a lądem ą przez to dłuższe i trudniejsze, zmuszając zwierzęta do wydatkowania cennej energii. Ponadto dostępne plaże szybko zapychają się zwierzętami. To zaś grozi m.in. zgnieceniem młodych, gdy przestraszone morsy w panice podążają ku wodzie.
      Długoterminowy monitoring populacji morsów pozwoli na lepsze poznanie wpływu zmian klimatu na ten gatunek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przygotowali raport o konsumpcji informacji przez Amerykanów w 2008 roku [PDF]. Wynika z niego, że mieszkańcy USA w ciągu 12 miesięcy "użyli" 3,6 zettabajtów (1021, bilion gigabajtów) informacji i niemal 11 biliardów wyrazów. Oznacza to, że przeciętny mieszkaniec tego kraju "konsumował" każdego dnia 34 gigabajty informacji i 100.500 wyrazów. Dane takie uzyskano na podstawie analizy ponad 20 źrodeł informacji. Od książek i gazet po przenośne gry komputerowe, radio satelitarne i internetowy przekaz wideo. W badaniach nie uwzględniono informacji "konsumowanej" w czasie pracy.
      Uczeni zdefiniowali "informację" jako przepływ danych docierających do ludzi i policzyli bajty, słowa oraz czas spędzany na konsumpcji.
      Najbardziej rozpowszechnionym sposobem korzystania z informacji jest przekaz obrazkowy. Około 2 zettabajtów pozyskano z gier wideo, a 1,3 ZiB z telewizji. Widać tutaj wyraźny wzrost w porównaniu z poprzednimi badaniami z roku 2000 i 2003.
      Uczeni zauważają, że liczba godzin spędzanych na konsumpcji informacji rośnie w latach 1980-2008 w tempie 2,8% rocznie. Przed 28 laty przeciętny Amerykanin "konsumował" informacje średnio przez 7,4 godziny na dobę. Obecnie jest to 11,8 godziny.
      Wśród źródeł informacji nadal dominuje radio i telewizja. Naukowcy wyliczyli, że 60% czasu konsumpcji jest związane właśnie z tymi mediami. Amerykanie spędzają przy źródłach nie związanych z komputerem ponad 75% czasu związanego z konsumpcją informacji.
      Jednocześnie jednak widać, że komputery zmieniają sposób przyswajania informacji. Przed ich pojawieniem się jedynym interaktywnym źródłem informacji był telefon. Dzięki komputerom 33% słów i ponad 50% bitów jest odbieranych w sposób interaktywny. Komputery przyczyniły się też do zwiększenia, zagrożonego przez telewizję, czytelnictwa, gdyż słowo pisane jest głównym sposobem komunikacji z maszyną.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Duński rząd kupił 4 ostatnie słonie, Ramboline, Larę, Djungę i Jenny, które występowały w tamtejszych cyrkach. Na ten cel wydano 11 mln koron, czyli ok. 1,6 mln dol.
      W Danii jedynymi zwierzętami, które mogą występować w cyrkach, są słonie, lwy morskie i zebry. Jak zaznacza Ministerstwo Rolnictwa i Rybołówstwa, wkrótce parlament ma się jednak zająć nowym prawem, które zakazywałoby występów jakichkolwiek dzikich zwierząt. Miałoby ono wejść w życie w przyszłym roku.
      Trzy słonie wykupiono z cyrku Arena, a czwarty pochodzi z cyrku Trapez. Zanim zostaną dla nich znalezione stałe domy, opiekuje się nimi organizacja Animal Protection Denmark. Do 30 września Ministerstwo czeka na aplikacje; zgłaszać się mogą wyłącznie ogrody zoologiczne i podobne instytucje.
      Warto przypomnieć, że jakiś czas temu berliński cyrk Roncalli zaczął wykorzystywać w swoich występach hologramy zwierząt. Spektakularne efekty są osiągane dzięki zamontowaniu specjalnych projektorów z nowoczesnymi obiektywami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy długoterminowe rokowania dla Wielkiej Rafy Koralowej uznano za "bardzo złe". W najnowszym 5-letnim raporcie Great Barrier Reef Marine Park Authority stwierdziła, że głównym zagrożeniem dla rafy są rosnące temperatury morza.
      Pokłosiem znaczącego i wielkoskalowego oddziaływania rekordowych temperatur powierzchni morza jest przejście tutejszego habitatu ze stanu złego do bardzo złego.
      By spowolnić zniszczenie ekosystemu Rafy i wesprzeć jego regenerację [...], konieczne są globalne działania przeciwko zmianie klimatu.
      Przedstawiciele agendy dodają, że de facto zagrożenia dla Rafy są liczne, kumulatywne i narastające. Poza ociepleniem klimatu (stresem cieplnym) należą do nich spływy rolnicze czy działalność żarłocznych rozgwiazd - koron cierniowych (Acanthaster planci).
      Specjaliści podkreślają, że spadek "ratingu" rokowań z oceny "złe" w 2014 r. na "bardzo złe" w 2019 r. odzwierciedla większy zakres zniszczeń koralowców; są one skutkiem bieleń spowodowanych wzrostami temperatury morza w 2016 i 2017 r.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U zwierząt z peruwiańskiej Amazonii występują duże stężenia ołowiu. Naukowcy nie spodziewali się tego, sądząc, że lasy deszczowe znajdują się z dala od cywilizacji.
      Naukowcy z Uniwersytetu Autonomicznego w Barcelonie i Universitat de Vic - Universitat Central de Catalunya pobrali próbki wątroby 315 zwierząt należących do 18 gatunków. Zostały one upolowane przez Achuarów oraz Indian Yagua i Keczua.
      Badane regiony są bardzo odległe. Można się tam dostać po 4-5 dniach podróży łodzią. Niektóre z nich są jednak zlokalizowane w obrębie obszaru wydobycia ropy.
      Autorzy publikacji z pisma Nature Sustainability podkreślają, że w wątrobach ssaków i ptaków wykryto duże stężenia ołowiu. Niespodziewanie wysokie poziomy Pb (średnia wynosiła 0,49 mg kg−1 mokrej masy) stwarzają zaś zagrożenie dla zdrowia lokalnych populacji, które polegają na polowaniu.
      Naukowcy sądzą, że głównym źródłem ołowiu jest amunicja. Niebagatelną rolę spełnia też skażenie związane z wydobyciem ropy.
      Hiszpanie tłumaczą, że na terenach łowieckich ołów dostaje się do łańcucha pokarmowego. Wg nich, problem występuje także w innych rdzennych społecznościach całego świata, które korzystają z ołowianej amunicji. W połączeniu z postępującą działalnością wydobywczą w tropikalnych lasach deszczowych (złoża ropy i gazu występują na 30% powierzchni lasów deszczowych) oznacza to zagrożenie zdrowotne zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Przed kilkoma laty informowaliśmy, że ołowiana amunicja naraziła na niebezpieczeństwo najdroższy w historii USA program uratowania gatunku.
      Fakt, że u dzikich zwierząt wykryto ołów związany z wydobyciem ropy, sugeruje, że przez tę aktywność do łańcucha troficznego dostają się też zapewne inne toksyczne pierwiastki/związki.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...