Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość tymeknafali

http://www.krystynajanda.net/forum/viewtopic.php?p=281363&highlight=

http://www.glodowka.pl/

Bez przesady z tymi cudami... być może były przypadki wyleczenia po głodówkach, ale tak jest ze wszystkim. Skoro jest jakaś teoria, to muszą być od niej wyjątki, nie od dziś wiadomo że zdążają się fenomeny w naturze (jak na przykład gościu któremu trzecia seria zębów urosła). To nie znaczy jednak że w każdym przypadku "nawrócenie się" będzie obfitowało w cuda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam fakt, że w czasie głodówki ktoś wyzdrowiał, wcale nie oznacza, że to właśnie głodówka to spowodowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

Racja, mogła to być zwyczajna autosugestia. Możliwe że wiele zależy od nastawienia danej osoby. Jeżeli podczas głodówki będziesz sobie powtarzał w głowie co róż jedną myśl: "Masz zeżreć tą chorobę w moim organizmie, i zrobisz to, bo nic innego nie dostaniesz" to organizm może się dostosować. Jeżeli wziąłeś jakieś lekarstwa i nie wierzysz że pomogą, to też cudów nie zdziałają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Dodatkowo bardzo ciężko zrobić wiarygodne badania. Przeważnie wszelkie testy terapii określonymi lekami wykonuje się metodą podwójnie ślepą, tzn. ani pacjent, ani podający lekarstwo lekarz nie wiedzą, czy podają prawdziwy lek, czy placebo. W przypadku głodówki raczej ciężko o taki typ badania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
myśl: "Masz zeżreć tą chorobę w moim organizmie, i zrobisz to, bo nic innego nie dostaniesz" to organizm może się dostosować. Jeżeli wziąłeś jakieś lekarstwa i nie wierzysz że pomogą, to też cudów nie zdziałają.

 

Rozkaz do PM?? 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali
myśl: "Masz zeżreć tą chorobę w moim organizmie, i zrobisz to, bo nic innego nie dostaniesz" to organizm może się dostosować. Jeżeli wziąłeś jakieś lekarstwa i nie wierzysz że pomogą, to też cudów nie zdziałają.

 

Rozkaz do PM?? Spoko

Co Ty pieprzysz!!?? Może jeszcze jakieś odezwanie się matki ziemi i ojca kosmosa?? Człowieku ja tu mówię o próbie zapanowania nad wnętrzem organizmu, porozumienia w tobie z tym, co kierują twoimi procesami wewnętrznymi. "Szef" tego układu znajduje się w mózgu (a nie w tarocie, czy wróżkach, trollach których nie należy karmić, goblinach, podwodnych cywilizacjach, czy krainie Oz), nie możesz go opanować całkowicie, ale ja wierzę że możesz się z tym "porozumiewać", powiedzmy taka kooperacja ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość fakir

Mikroos Twoja pewność jest porażająca. Nie możemy tu niestety przeprowadzić rzeczowej analizy danych naukowych i nie o to mi chodzi. Po prostu ja jestem już mniej radykalny w poglądach. Nie kwestionujesz na szczęście, że głodówka może mieć dobry wpływ na organizm. To dobrze. Ja też nie twierdziłem, że wygłodzenie nie jest szkodliwe i nie osłabia organizmu. Nieporozumienie polega na tym, że ja miałem na myśli organizm przekarmiony który głodówką doprowadzony jest do stanu normalnego a Ty prawdopodobnie organizm normalny albo osłabiony który jest głodówką wprowadzany w stan nienormalny.

Jest dużo doniesień, że nadwaga odłabia układ odpornościowy, a więc sprzyja rozwojowi nowotworów. I w tym przypadku głodówka może poprawić odporność  i apoptozę.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos Twoja pewność jest porażająca.

Nie zgadzam się. Z góry zakładam, że nie wiemy wszystkiego, lecz mając taką wiedzę, jaką mam, pozwalam sobie nie zgodzić się z Tobą, co poparłem bardzo konkretnymi danymi. Trochę przykre jest to, że do tych konkretów w ogóle się nie odniosłeś w swojej wypowiedzi. Zresztą tak naprawdę i tak zawsze zakładam, że może przyjść nowe odkrycie, które zmieni spojrzenie na ten temat.

 

Ja też nie twierdziłem, że wygłodzenie nie jest szkodliwe i nie osłabia organizmu. Nieporozumienie polega na tym, że ja miałem na myśli organizm przekarmiony który głodówką doprowadzony jest do stanu normalnego a Ty prawdopodobnie organizm normalny albo osłabiony który jest głodówką wprowadzany w stan nienormalny.

Żeby była jasność, napiszę od początku: głodówka niemal na pewno nie zaszkodzi osobie otyłej bez nowotworu (o ile zadbasz o dostawę odpowiednich substancji egzogennych, rzecz jasna - wszak nie są w idealnym obiegu i mogłoby ich zabraknąć). Nie powinna też zaszkodzić restrykcja kaloryczna (czy całkowita głodówka byłaby szkodliwa, tego zwyczajnie nie wiem) osobie, która ma prawidłową masę ciała i żadnych chorób. Za to absolutnie nie mam pewności, czy miałaby szansę pomóc osobie chorej na nowotwór niezależnie od masy jej ciała. Dlaczego? o tym niżej.

 

Nie zaprzeczyłem nigdzie, jakoby głodówka miała przynieść organizmowi bardzo wiele korzyści (włącznie z wydłużeniem życia, co udowodniono bardzo jednoznacznie na zwierzętach, choć mówiąc precyzyjniej chodziło tu raczej o restrykcję kaloryczną, a nie o głodówkę w sensie niedostarczania substancji egzogennych). Zakwestionowałem jedynie twierdzenie, że głodowanie uderza przede wszystkim w tkankę nowotworową. Z tym akurat zgodzić się absolutnie nie mogę, co zresztą poparłem dwoma przykładami, których słuszność w praktyce udowodniono na świecie tysiące razy.

 

Jest dużo doniesień, że nadwaga odłabia układ odpornościowy, a więc sprzyja rozwojowi nowotworów. I w tym przypadku głodówka może poprawić odporność  i apoptozę.

Z jednej strony się zgadzam, bo rzeczywiście nadwaga może osłabić odporność.

 

Z drugiej jednak, niezależnie od głodówki, nie wyindukujesz apoptozy wewnątrz nowotworu, bo tkanka ta ma już silnie uszkodzony mechanizm przeprowadzający ten proces. Właśnie dlatego jest nowotworem. A do tego pożera niewspółmiernie dużo energii w porównaniu do pozostałych tkanek, które "zachowują umiar" ze względu na fakt, że są odgórnie kontrolowane. Nowotwór tym ograniczeniom się nie kłania.

 

Poza tym waldi napisał bardzo radykalną opinię, że za pomocą "ekstremalnego głodu" (spalanie nadmiarowej tkanki w nadwadze to nie jest ekstremalny głód) można wyleczyć nowotwór - i tego zdania, o ironio!, nie określiłeś jako "porażającej pewności". I żeby było śmieszniej, pogląd nie jest najprawdopodobniej poparty udokumentowanym przypadkiem konkretnego pacjenta, któremu się to udało. Ale jak widać można takie rzeczy wygłaszać i to już Tobie nie przeszkadza.

 

Poprawa odporności? Znów: zgadzam się i nie. Zgadzam się, bo rzeczywiście mechanizmy odporności poprawiają się w organizmie, który zaczyna chudnąć. Z drugiej jednak strony w przypadku nowotworów niemal każda znana terapia osłabia wtórnie układ odpornościowy, a sam guz nie tylko "ukrywa się" przed układem immunologicznym, ale też aktywnie wywołuje bardzo często stan immunosupresji. Jeśli dodatkowo połączysz to z radykalną głodówką, masz szansę zrobić w organizmie jesień średniowiecza. A do tego wszystkiego dochodzi czas: możesz nie zdążyć schudnąć, bo rak Cię zabije. Pamiętaj, że bezpośrednią przyczyną śmierci w ogromnej ilości przypadków nowotworów jest ogólna kacheksja, czyli wyniszczenie nowotworem i terapią. Przy głodówce proces ten z ogromnym prawdopodobieństwem zajdzie jeszcze szybciej, bo brakować będzie napływu energii w celu odnowy tkanek (a do tego z dużym prawdopodobieństwem zabraknie paliwa na regenerację odporności). Na tym zresztą polega tak naprawdę idea większości terapii: są mało selektywne i walą po wszystkich tkankach, ale te zdrowe odnawiają się do użytecznej postaci. Jeśli zabierzesz im paliwo do przeprowadzenia tego procesu, masz ogromną szansę pogorszyć sytuację. Do tego wszystkiego głodówka aktywuje geny (np. SIRT-1, będący częścią większego układu genów dla protein zwanych sirtuinami), których działanie jeszcze pogarsza rokowanie pacjenta. Także podsumowując: chudnięcie jako metoda profilaktyczna jak najbardziej, jako metoda terapeutyczna moim zdaniem znacznie mniej. Ale żeby była jasnośc: nie wyrażam radykalnego poglądu w rodzaju "tylko tak i nie inaczej" i jestem jak najbardziej otwarty na dyskusję.

 

A tymczasem wróćmy do konkretów: czy potrafisz podać udokumentowany przykład pacjenta, który wyleczył nowotwór głodówką? Spekulować możemy w nieskończoność i pewnie obaj będziemy mieli po trochę racji, dlatego fajnie by było dyskutować o konkretach i konkretnych przypadkach. Nie wiem jak Ty, ja znam jedynie dane na temat PREWENCJI nowotworu w wyniku restrykcji kalorycznej (która wcale nie jest tożsama z głodówką). Z drugiej zaś strony literatura wskazuje, że jeden z genów aktywowanych w sytuacji restrykcji kalorycznej i głodówki powoduje przyśpieszenie rozwoju guza. Niestety na temat głodówki stosowanej jako metoda terapeutyczna nie mam danych, ale gdybyś takowe posiadał, bardzo chętnie uzupełniłbym swoją wiedzę, w której mam z pewnością duże braki.

 

A na koniec zapytam: dlaczego Twoim zdaniem nie moglibyśmy "przeprowadzić rzeczowej analizy danych naukowych"? Właśnie po to je opublikowano, żeby je czytać i wyciągać z nich wnioski.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głodowałem tydzień, należy to robić w zimie bo organizm jest wtedy przygotowany na taką ewentualność, w trzecim dniu dostaje się pałera jakiego brak przy pełnym brzuchu, wyostrza się węch, spostrzegawczość,

do tego od połowy drugiego dnia pojęcie głodu znika (zawartość lodówki śmierdzi).

 

Ps. Tak w gwoli uczciwosci fajki paliłem, wodę piłem i jakaś kawa też się zalogowała. Acha musisz być sam w domu bo inaczej rodzina zamęczy cię namawianiem do jedzenia. Mułzumanie głodują po 40dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pytam o nowotwory, a Ty znów zmieniasz temat. Podasz mi przykład pacjenta, którego tak wyleczono?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kawa ? Przy głodówce ? Twój żołądek na peeewno Ci podziękuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Mikroosa- ciągle szukasz dowodów. Może wreszcie sprawdź coś na sobie i nie szukaj gotowych przykładów.

  Popisujesz się swoją nibywiedzą, co jest żenujące i nie bardzo wiem, co chcesz przez to osiągnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że szukam dowodów. Tak samo szukasz ich Ty, choć szukasz ich w źródłach znacznie mniej wiarygodnych, bo nepotwierdzonych przez nikogo. Nie masz żadnej gwarancji, że za dr. Rathem stoi cokolwike więcej, niż słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To sprawdź na sobie, a wtedy to opublikujesz. Będziesz miał dowód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie brzmi zamiast tego: dlaczego dr Rath nie opublikował swoich wyników, skoro twierdzi, że ma rację i sam uznaje siebie za naukowca? Istnieje mnóstwo czasopism naukowych, a mimo to żadna jego praca nie ujrzała światła dziennego (choć innych prac na temat leczniczych składników pożywienia ukazuje się regularnie mnóstwo). To jest dopiero zabawne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zobaczymy jak będziesz się bawił i szukał dowodów wtedy, kiedy się porządnie rozchorujesz.

Na syntetycznych aspirynkach  ,,udowodnionych" i żywności takiej, jaką mamy, zapewniam cię, długo nie pociągniesz.

Teraz Ty  udowodnij, że tak nie będzie. Przedstaw dowody, że np. aspiryna leczy i w jakim czasie wyleczy choroby sercowo-naczyniowe, na które tak często jest zalecana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Służę uprzejmie, trzy pierwsze, wybrane naprawdę z brzegu artykuły (dodatkowym kryterium był darmowy dostęp do artykułów):

 

http://www.pubmedcentral.nih.gov/articlerender.fcgi?tool=pmcentrez&artid=1852201

http://www.pubmedcentral.nih.gov/articlerender.fcgi?tool=pmcentrez&artid=331420

http://www.pubmedcentral.nih.gov/articlerender.fcgi?artid=2100057

 

I dodatkowo, jeśli masz dostęp do płatnych archiwów, polecam jeszcze najważniejszy bodaj artykuł na temat przeciwzakrzepowych właściwości aspiryny: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12941023 .

 

Dodatkowo polecam, jeśli to zbyt mało, dowolny (w miarę nowoczesny, rzecz jasna) podręcznik akademicki kardiologii. Wszystko recenzowane, sprawdzane wieloośrodkowo i tworzone na podstawie wyników badań potwierdzających bądź nie zachodzenie obiektywnie potwierdzalnych zjawisk. Bo chyba nie będziesz próbowała zaprzeczyć temu, że aspiryna blokuje cyklooksygenazy? Albo temu, że zablokowanie cyklooksygenaz osłabia agregację płytek krwi? Albo temu, że osłabienie agregacji płytek zmniejsza ryzyko niekontrolowanego krzepnięcia krwi? Bardzo chętnie poczytałbym podobnie konkretne artykuły autorstwa pana Ratha, lecz niestety, jak widzę, jest to raczej niemożliwe. Z kolei jedyne, co Ty potrafisz odpowiedzieć, to "zapewniam cię".

 

Powtarzam moje pytanie: skoro opublikowano tyle prac na temat roślin leczniczych, dlaczego dr Rath nie zdecydował się na podobny krok? Czyżby bał się, jak wypadną jego badania w recenzjach ekspertów z zewnątrz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Aspirin is effective in the prevention of cardiovascular events in high-risk patients.

 

W pierwszym zdaniu cała treść, dotyczy pacjetów wysokiego ryzyka a nie dowolnych amatorów aspiryny (co oznacza skutki uboczne które przy wysokim ryzyku są akceptowalne) 8).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy gdziekolwiek napisałem, że wszyscy musza łykać aspirynę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dosyć twojej osoby i nie chcę z tobą rozmawiać, bo jesteś perfidny. Odkryłam twoje kłamstwa na biotechnolog.pl/forum. 

Lekceważysz ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a może coś konkretniej? gdzie i kogo okłamałem? Poza tym muszę Cię zasmucić: nie jestem na tym forum po to, żebyś mnie lubiła czy choćby tolerowała. Ba, nawet nie musisz się do mnie słowem odzywać, jeśli nie masz ochoty. Możesz zacząć nawet od teraz, przeżyję.

 

Potwierdzasz jedynie moją tezę, że gdy nie masz więcej konkretów, zaczynasz ataki personalne. Nieładnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
nie jestem na tym forum po to, żebyś mnie lubiła czy choćby tolerowała

 

Ja bym przeprosił, bo po co wystawiać swoje PM na takie ryzyko?? 8)

 

Możesz zacząć nawet od teraz, przeżyję.

 

I jaka dziecinna deklaracja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
nie jestem na tym forum po to, żebyś mnie lubiła czy choćby tolerowała

Ja bym przeprosił, bo po co wystawiać swoje PM na takie ryzyko?? 8)

Widzisz, Ty byś przeprosił, a ja nie mam za co. To nie ja zaatakowałem insynuacjami, jakoby Barbara była kłamcą.

 

Możesz zacząć nawet od teraz, przeżyję.

I jaka dziecinna deklaracja.

Zupełnie szczera. Za to twoja prymitywna pogoń za okazją do przyczepienia się do mnie jest całkiem niezłym pokazem dziecinnej zawiści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, Ty byś przeprosił, a ja nie mam za co. To nie ja zaatakowałem insynuacjami, jakoby Barbara była kłamcą

 

Ale obśmiałeś kogoś komu zaufała, mało tego sprawdziła na sobie i to zadziałało (powiedziała prawdę) , do tego wyraźnie wyprowadziłeś (dała się wyprowadzić) z równowagi a to oznacza wojnę

na wszystkich poziomach istnienia z wykorzystaniem wszystkich posiadanych środków nawet bez udziału świadomości zdenerwowanego a najgorsze z przekonianiem zwycięstwa .

 

A teraz przykład: dlaczego hodowcy psów jak mają małe szczenięta to nie przyjmują gości??

dlaczego przy dziecinnym wózku jest czerwona kokardka?? dlaczego z rodziną to najlepiej wychodzi się na zdjęciu??

Nie wiesz?? to się pewnie dowiesz  :'(

 

Zupełnie szczera. Za to twoja prymitywna pogoń za okazją do przyczepienia się do mnie jest całkiem niezłym pokazem dziecinnej zawiści

 

Dlatego napisałem dziecinna (bo dzieci są szczere). To nie jest pogoń bo odpisałeś na mój post, ani prymitywna bo przy udziale cudów techniki i łączności XX wieku. Informuję cię tylko że dotknąłeś kogoś i że PM tego kogoś już pracuje nad tobą z zadaniem rozwinąć lubić i tolerancję.

 

Życie musi być jak bajka w której się wszyscy uczą i dobrze czują. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Picie niewielkich ilości wina do obiadu może zmniejszać ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2., informują badacze z Tulane University School of Public Health and Tropical Medicine. Autorzy badań oparli się na danych dotyczących 312 400 osób zgromadzonych w UK Biobank.
      Osoby te same poinformowały, że regularnie piją alkohol. Ich losy były śledzone przez 11 lat. W tym czasie cukrzyca typu 2. pojawiła się u 8600 badanych. Na podstawie analizy danych badacze zauważyli, że u osób pijących alkohol do posiłku ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. było o 14% niższe niż u osób pijących alkohol poza posiłkami. Potencjalny związek pomiędzy konsumpcją alkoholu a rozwojem cukrzycy był wyraźnie widoczny wyłącznie u osób, które spożywały umiarkowane ilości alkoholu do posiłku. Dodatkowo związek ten był najbardziej oczywisty u osób pijących wino, a nie inne rodzaje alkoholi. Kolejnym ważnym spostrzeżeniem jest stwierdzenie, że różne rodzaje alkoholu mają różny związek z ryzykiem rozwoju cukrzycy typu 2. O ile większa ilość wina wiązała się z mniejszym ryzykiem, to większa ilość piwa lub mocnych alkoholi wiązała się z wyższym ryzykiem rozwoju cukrzycy.
      Wpływ konsumpcji alkoholu na zdrowie jest jak miecz obosieczny. Może on ciąć w dwóch kierunkach – pomocnym lub szkodliwym – w zależności od tego, jak jest konsumowany. Wcześniejsze badania skupiały się na ilości konsumowanego alkoholu i dawały różne wyniki. Bardzo mało badań skupia się na innych detalach picia alkoholu, takich jak moment jego spożywania, mówi doktor Hao Ma.
      Warto tutaj wiedzieć, że jako umiarkowane picie definiuje się spożywanie do kieliszka wina (ok. 150 ml) w przypadku kobiet i do 2 kieliszków wina (ok. 300 ml) w przypadku mężczyzn. W przeliczeniu na czysty alkohol mamy więc 14 gramów w przypadku kobiet i do 28 gramów przypadku mężczyzn.
      Badania kliniczne również wykazały, że alkohol może mieć korzystny wpływ na różne elementy zdrowia, w tym na metabolizm glukozy. Nie jest jednak jasne, czy ulepszenie metabolizmu glukozy wpływa na zmniejszenie ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2. Podczas naszych badań poszukiwaliśmy odpowiedzi na pytanie, czy na związek pomiędzy alkoholem a cukrzycą typu 2. wpływ mieć może spożywanie alkoholu wraz z pożywieniem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Komórki nowotworów złośliwych łatwiej niż prawidłowe ulegają mechanicznym deformacjom, co umożliwia im migrację w organizmie. W Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie zbadano własności mechaniczne komórek raka prostaty poddanych działaniu najczęściej stosowanych leków antynowotworowych. Zdaniem badaczy, obecne leki można stosować efektywniej i w mniejszych dawkach.
      W przypadku raka kluczowym czynnikiem sprzyjającym powstawaniu przerzutów jest zdolność komórek nowotworowych do ulegania deformacjom mechanicznym. W Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie badania nad własnościami mechanicznymi komórek są prowadzone od ćwierć wieku. Najnowsze prace, zrealizowane w kooperacji z Katedrą Biochemii Lekarskiej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego (CM UJ), dotyczyły kilku leków obecnie używanych w chemioterapii raka prostaty, a konkretnie ich wpływu na własności mechaniczne komórek nowotworowych. Wyniki napawają optymizmem: wszystko wskazuje na to, że dawki niektórych leków będzie można zmniejszyć bez ryzyka obniżenia skuteczności ich działania.
      Chemioterapia to wyjątkowo brutalny atak nie tylko na komórki nowotworowe pacjenta, ale na wszystkie komórki jego organizmu. Stosując ją lekarze mają nadzieję, że bardziej wrażliwe komórki nowotworu zginą zanim zaczną ginąć komórki zdrowe. W tej sytuacji kluczowego znaczenia nabiera wiedza, jak dobrać lek optymalny w danym przypadku oraz jak ustalić jego minimalną dawkę, która z jednej strony zagwarantuje skuteczność działania, z drugiej zaś pozwoli zminimalizować negatywne skutki terapii.
      Fizycy z IFJ PAN już w 1999 roku wykazali, że komórki nowotworowe łatwiej się deformują mechanicznie. W praktyce fakt ten oznacza, że z większą efektywnością mogą się przeciskać przez wąskie naczynia układów krwionośnego i/lub limfatycznego.
      O mechanicznych własnościach komórki decydują takie elementy jej cytoszkieletu jak badane przez nas mikrotubule zbudowane z białka tubuliny, filamenty aktynowe z aktyny oraz filamenty pośrednie tworzone z białek typu keratyna czy wimentyna, mówi prof. dr hab. Małgorzata Lekka z Zakładu Badań Mikroukładów Biofizycznych IFJ PAN i uzupełnia: Pomiary biomechaniczne komórek prowadzimy za pomocą mikroskopu sił atomowych. W zależności od potrzeb, możemy sondą słabiej lub mocniej naciskać na komórkę i w ten sposób otrzymujemy odpowiedź mechaniczną pochodzącą od struktur leżących albo przy jej powierzchni, czyli przy błonie komórkowej, albo głębiej, nawet przy jądrze komórkowym. Jednak aby otrzymać informację o skutkach działania leku, musimy ocenić, jaki wkład do własności mechanicznych komórki wnoszą poszczególne rodzaje włókien cytoszkieletu.
      W obecnie raportowanych wynikach krakowscy fizycy przedstawili eksperymenty z użyciem komercyjnie dostępnej linii ludzkich komórek raka prostaty DU145. Linię tę wybrano z uwagi na jej odporność na działanie leków. Wystawione na długotrwały wpływ leków, komórki te po pewnym czasie uodparniają się na działanie leków i nie tylko nie umierają, ale nawet zaczynają się dzielić.
      Skoncentrowaliśmy się na efektach działania trzech często stosowanych leków: winfluniny, kolchicyny i docetakselu. Wszystkie oddziałują na mikrotubule, co jest pożądane z uwagi na fakt, że to właśnie te włókna są istotne przy podziale komórki. Docetaksel stabilizuje mikrotubule, zatem zwiększa też sztywność komórek nowotworu i utrudnia im migrację w organizmie. Pozostałe dwa leki destabilizują mikrotubule, komórki nowotworowe mogą więc migrować, jednak z uwagi na zaburzone funkcje cytoszkieletu nie są w stanie się dzielić, mówi doktorant Andrzej Kubiak, pierwszy autor artykułu opublikowanego na łamach prestiżowego czasopisma naukowego Nanoscale.
      Krakowscy naukowcy analizowali żywotność i własności mechaniczne komórek po 24, 48 i 72 godzinach od poddania ich działaniu leków, przy czym okazało się, że największe zmiany są obserwowane trzy dni od ekspozycji na lek. Badania pozwoliły ustalić dwa stężenia leków: wyższe, które niszczyło komórki, oraz niższe, przy którym komórki co prawda przeżywały, lecz ich własności mechaniczne okazały się być zmienione. Z oczywistych względów szczególnie interesujące było to, co się działo z komórkami w ostatnim z wymienionych przypadków. Precyzyjna interpretacja części wyników wymagała zastosowania szeregu narzędzi, takich jak mikroskop konfokalny czy cytometria przepływowa. Ich użycie było możliwe dzięki współpracy z Instytutem Farmakologii PAN w Krakowie, Zakładem Biologii Komórki na Wydziale Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ oraz Uniwersytetem w Mediolanie (Department of Physics, Università degli Studi di Milano).
      Od pewnego czasu wiadomo, że gdy dochodzi do uszkodzeń mikrotubul, część ich funkcji przejmują włókna aktynowe. Połączenie pomiarów własności mechanicznych komórek z obrazami z mikroskopów konfokalnego i fluorescencyjnego pozwoliło nam zaobserwować ten efekt. Byliśmy w stanie dokładnie ustalić obszary w komórce, na które działa dany lek, oraz zrozumieć, jak przebiegają zmiany jego wpływu w czasie, podkreśla doktorant Kubiak.
      Z badań krakowskich fizyków płyną praktyczne wnioski. Na przykład wpływ winfluniny jest wyraźnie widoczny w obszarze jądrowym, lecz jest kompensowany przez włókna aktynowe. W rezultacie komórka pozostaje wystarczająco sztywna, by mogła się dalej namnażać. Z kolei po 48 godzinach od podania leku najlepiej widać efekty działania docetakselu, jednak głównie na obrzeżach komórek. Fakt ten także informuje o wzroście roli włókien aktynowych i oznacza, że terapię należałoby wesprzeć jakimś lekiem działającym właśnie na te włókna.
      Do tej pory niewiele było badań nad skutecznością małych stężeń leków antynowotworowych. My pokazujemy, że zagadnieniem naprawdę warto się zainteresować. Jeśli bowiem dobrze zrozumiemy mechanizmy działania poszczególnych leków, możemy zachować – a niekiedy wręcz zwiększyć – ich dotychczasową skuteczność przy jednoczesnym zmniejszeniu skutków ubocznych chemioterapii. W ten sposób chemioterapia może stać się bardziej przyjazna pacjentowi, co powinno wpłynąć nie tylko na jego zdrowie fizyczne, ale i na nastawienie psychiczne, tak potrzebne w walce z rakiem, podsumowuje prof. Lekka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dom aukcyjny Christie's wystawia na sprzedaż wino Pétrus 2000, które przez 14 miesięcy dojrzewało na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK). W skład oferowanego w ramach tzw. private sale zestawu wchodzą również skrzynka, butelka "zwykłego" wina Pétrus 2000, dekanter oraz korkociąg wykonany z meteorytu.
      To jedna z 12 butelek, które zostały wysłane na Stację przez firmę Space Cargo Unlimited w ramach programu Mission WISE. To finansowany przez Space Cargo Unlimited projekt badań nad żywnością i rolnictwem.
      Po powrocie butelek z ISS były one analizowane i testowane przez grupę specjalistów, którzy prowadzili badania na Uniwersytecie w Bordeaux. Porównywali oni to wino z butelkami, które nie opuszczały Ziemi. Jane Anson, która była w grupie badawczej, mówi, że wino było wyraźnie inne od tego, które pozostało na Ziemi.
      Wystawiona na aukcję butelka będzie jedyną, która zostanie sprzedana. Trzy wykorzystano podczas badań, a osiem pozostałych będzie przechowywanych na potrzeby przyszłych badań.
      Nie ma zbyt wielu win, które mogą dojrzewać przez 60, 70 czy więcej lat. A Petrus jest jednym z nich, mówi Anson.
      Chateau Petrus produkuje rocznie zaledwie 30 000 butelek, a wino tej wytwórni należy do jednych z najdroższych na świecie. Butelki z roku 2000 sprzedają się zwykle po około 6000 USD. Specjaliści z Christie's szacują, że wino z kosmosu osiągnie kosmiczną cenę 1 miliona dolarów. Dochód ze sprzedaży posłuży do finansowania kolejnych przedsięwzięć Mission WISE.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naturalne składniki jabłek i innych owoców stymulują wytwarzanie nowych komórek w mózgu, co może mieć znaczenie dla procesów uczenia się i zapamiętywania, informują naukowcy z australijskiego University of Queenland oraz Niemieckiego Centrum Chorób Neurodegeneracyjnych. Badania prowadzone in vitro oraz na myszach wskazują, że kwercetyna i podobne związki obficie występujące w jabłkach, wspomagają tworzenie komórek w mózgu.
      Nasza praca pokazuje, że zarówno flawonoidy jak i kwas 3,5-dihydroksybenzoesowy wspomagają neurogenezę nie tylko przez aktywację prekursorowej proliferacji komórek, ale również wpływając na przebieg cyklu komórkowego, przeżycie komórek i różnicowanie się neuronów, stwierdzają autorzy badań.
      To kolejne z całej serii badań pokazujących, jak istotne jest prawidłowe odżywianie się dla utrzymania zdrowia. Jak się okazuje, ważne dla zdrowia naszego mózgu.
      Neurogeneza w dorosłym hipokampie to szczególny przykład plastyczności mózgu. Mamy tutaj do czynienia z neurogenezą trwającą przez całe życie, w czasie której neurony włączane są w już istniejącą strukturę, co wpływa na uczenie się i pamięć, dodają naukowcy. A flawonoidy, które są obecne w warzywach i owocach, mogą wpływać na ścieżki sygnałowe procesów poznawczych.
      Jako, że jabłka są jednymi z najchętniej spożywanych owoców Tara Louise Walker i Gerd Kempermann postanowili sprawdzić, czy zawierają one jakieś związki wspomagające neurogenezę w dorosłym hipokampie. Najpierw przyjrzeli się kwercetynie, najbardziej rozpowszechnionemu flawonoidowi w skórce jabłek. Następnie rozszerzyli swoje badania na inne podobne związki obecne w jabłkach.
      Ich badania potwierdziły, że wysokie stężenie związków fitochemicznych obecnych w jabłkach stymuluje pojawianie się nowych neuronów. Najpierw badania in vitro wykazały, że w komórki z mysiego mózgu w obecności kwercetyny lub kwasu 3,5-dihydroksybenzoesowego (DHBA) tworzą więcej neuronów i są chronione przed śmiercią komórkową. Odkryliśmy, że 3,5-DHBA nie tylko zwiększa proliferację i neurogenezę neuralnych komórek progenitorowych, ale również zwiększa tempo dojrzewania tych komórek, czytamy w artykule Apple Peel and Flesh Contain Pro-neurogenic Compounds.
      Przeprowadzone następnie badania na myszach potwierdziły, że u zwierząt, którym podawano wysokie dawki kwercetyny lub DHBA, w strukturach mózgu odpowiedzialnych za uczenie się i pamięć pojawiło się więcej neuronów. Wpływ obu środków na mózg był podobny do wpływu ćwiczeń fizycznych, o którym wiadomo, że stymuluje neurogenezę.
      Później uczeni potwierdzili jeszcze, że wpływ kwercetyny na przeżycie i różnicowanie się neuralnych komórek progenitorowych w dorosłym hipokampie jet podobny do wpływu resweratrolu i EGCG.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wszystkie komórki nowotworowe, a nie tylko ich niewielki podzbiór, są zdolne do wprowadzenia się w tryb powolnego podziału w sytuacji, gdy znajdą się w stanie zagrożenia. Później, gdy zagrożenie minie, mogą się „przebudzić” i powrócić do trybu szybkiego podziału. Dzięki zdolności do wspólnego wprowadzania się w stan uśpienia komórki nowotworowe mogą przetrwać poszczególne etapy chemioterapii i zyskać oporność na kolejne jej etapy.
      Komórki guza wykorzystują więc diapauzę czyli wywoływany czynnikami zewnętrznymi, ale sterowany wewnętrznie, przejściowy stan zahamowania rozwoju. O tym, że komórki nowotworowe mogą korzystać z diapauzy poinformowali właśnie naukowcy z Princess Margaret Cancer Center oraz University of Toronto. Ich artykuł można przeczytać na łamach Cell.
      Wykorzystaliśmy techniki oznaczania komórek oraz modelowania matematycznego na pobranych od pacjenta komórkach raka jelita grubego. Chcieliśmy w ten sposób zidentyfikować i scharakteryzować stany, w których znajdują się komórki w reakcji na chemioterapię (DTP, drug-tolerant persister). W guzach, które weszły w stan DTP nie stwierdziliśmy spadku złożoności klonalnej, a po zaprzestaniu leczenia guzy te podjęły swoje zwykłe działanie, napisali autorzy badań. Dodali, że uzyskane przez nich dane pasują do matematycznego modelu przewidującego, że wszystkie komórki nowotworowe, a nie tylko niektóre małe subpopulacje, są zdolne do wejścia w DTP.
      W ramach prowadzonych badań zespół pod kierunkiem Catherine O'Brien i Miguela Ramalho-Santosa traktował chemioterapeutykami ludzkie komórki raka jelita grubego. Okazało się, że wszystkie komórki weszły w stan powolnego rozwoju, w którym przestały się dzielić i wymagały niewiele składników odżywczych. Dopóki na szalce Petriego znajdowały się chemioterapeutyki, dopóty komórki nowotworowe pozostawały w stanie, który naukowcy nazwali „stanem DTP podobnym do diapauzy”.
      Zwykle diapauza, którą wykorzystuje ponad 100 gatunków ssaków, służy ochronie rozwijającego się płodu w warunkach znacznej zmienności środowiskowej. Gdy panują np. zbyt wysokie lub zbyt niskie temperatury czy brakuje żywności, rozwój embrionu zostaje w dużej mierze wstrzymany, w oczekiwaniu na poprawienie się warunków. Kanadyjscy naukowcy informują teraz, że komórki nowotworowe znajdujące się w stanie DTP wykazują niezwykłe podobieństwa transkrypcyjne i funkcjonalne do stanu diapauzy.
      Okazuje się, że komórki nowotworowe potrafią wykorzystać ten ewolucyjny mechanizm przetrwania, mimo że dotychczas wydawało się, iż ludzie utracili go w wyniku ewolucji, mówi O'Brien. Uczona, która jest chirurgiem specjalizującym się w nowotworach układu pokarmowego, wpadła na pomysł swoich badań przed trzema laty, gdy przypomniała sobie wykład na temat komórkowych mechanizmów umożliwiających przetrwanie embrionu myszy w niekorzystnych warunkach. Gdy go słuchałam, wpadła mi do głowy myśl, żeby zbadać, czy komórki nowotworowe mogą wykorzystywać taki mechanizm do przetrwania chemioterapii, mówi.
      Uczona skontaktowała się z Miguelem Ramalho-Santosem, autorem wspomnianego wykładu, i porównała profile ekspresji genów w powoli rozwijających się komórkach nowotworu znajdujących się w stanie DTP w wyniku chemioterapii z ekspresją genów mysich embrionów w stanie diapauzy. Okazało się, że profile te są do siebie uderzająco podobne.
      Podobnie jak w przypadku embrionów, komórki nowotworowe w DTP potrzebowały aktywowania procesu autofagii. W jego wyniku komórka może „pożreć” własne proteiny i inne elementy by przetrwać, gdy brakuje innych źródeł energii.
      O'Brien przetestowała niewielką molekułę blokującą autofagię i wówczas komórki nowotworowe nie przeżyły. Zostały zabite przez chemioterapeutyki. To daje nam unikatową szansę. Powinniśmy zaatakować komórki nowotworowe gdy znajdują się w tym spowolnionym okresie, zanim nabędą genetycznej oporności na leki. To nowy sposób myślenia o oporności na chemioterapię i o jej pokonaniu, dodaje uczona.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...