Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Jak wymieniasz pełnowartościowy posiłek na kawę z masłem, to robisz słaby interes moim zdaniem. 

Jak tam sobie chcesz. W moim przypadku to 17 kg tłuszczu mniej, bo zamieniłem pełnowartościowe śniadanko za 800 kcali na trującą kawę za 200. I tego dotyczy uwaga  'high intake' i duże ilości jedzenia.

Za pandemię otyłości odpowiedzialne są węglowodany, nie tłuszcze. W moim, anegdotycznym przypadku, nie jest ważny tłuszcz który jem, a tłuszcz który noszę. To ta warstwa na brzuchu rujnuje moje tg/hadele/eldele/duperele. Schudłem 17 kilo samego tłuszczu (bo jednocześnie rozpocząłem trening siłowy) i skończył się zespół metaboliczny, a pani doktor, patrząc na moje wyniki z krzywej cukrowej, z wyraźnym żalem i zniechęceniem powiedziała: nie ma pan nawet zmniejszonej wrażliwości na insulinę. 

 

Godzinę temu, Astro napisał:

ludź nie ma metabolizmu misia polarnego, ale jeśli chcesz, to możesz przetestować.

Testowałem i nawet mam to na piśmie. Tak, niestety wydaje się że któraś z moich prababek zadała się z misiem polarnym. Nienawidzę lata, kocham zimno, a golonkę popijam masłem. 

W moim przypadku pomogły mi, w kolejności ważności: trening siłowy, deficyt kaloryczny, post przerywany, ograniczenie węglowodanów. Wcześniej robiłem HCLF i tony kardio (20 km tygodniowo) i tak nie bardzo mi to pomogło.

A teraz mogę pić ile chcę kawy z masłem, a Wy wszyscy po prostu mi zazdrościcie ;)

 

 

 

6 godzin temu, 3grosze napisał:

Nie, nie, to nie przytyk do masła , tylko ogólnie do  traktowania przyjemności płynącej z jedzenia, jako istotnego parametru;) jego wartości.

No fakt, ale sam wiesz, jak ważny jest dobrostan i jak łatwo go zrujnować niewłaściwym jedzeniem. Już to kiedyś pisałem na KW, wiedza z fanatycznego kanału wege, więc musi być prawdą: 3/4 wegetarian i 4/5 vege porzuca dietę, 1/3 deklaruje że jeszcze kiedyś wróci do diety. Dla mnie to dyskwalifikuje te diety, szkoda czasu żeby próbować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tkliwa historia ;) Myślałem, że się tyje od picia ciężkiej wody ;) Za otyłość jest odpowiedzialny dodatni bilans energetyczny i mało ruchu, a nie węgle albo tłuszcze. Słodycze mają z resztą jedno i drugie. Nie wiem co to za śniadanie 800kcal. Kawa z masłem nie jest trująca i jak lubisz, to niech tak będzie, ale nie ściemniaj mi tu, że to same zdrowie. Wymieniłeś ze 2 kubki koktajlu owocowego na ekwiwalent masła ;) Jedynie plus jest taki, że masło ma witaminy i inne substancje rozpuszczalne w tłuszczach, więc nie są to zupełnie puste kalorie, jak rafinowany cukier na przykład. Ale jedna łyżka oleju to 100kcal, więc nie w kij dmuchał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Za otyłość jest odpowiedzialny dodatni bilans energetyczny i mało ruchu,

Y,y.Tylko bilans, dowód: Angus Barbieri 382 dni diety ketogenicznej na własnym smalcu.

24 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Wymieniłeś ze 2 kubki koktajlu owocowego na ekwiwalent masła 

Taaa... Owoce są super. 4 godziny po wypiciu 50 g glukozy miałem cukier we krwi 60, słaniałem się i drgałem jak kamerton w kałuży potu, Taki koktajl na śniadanie spowodowałby u mnie, drżączkę i poty już w południe. Dlatego węglowodanowcy muszą jeść sześć razy dziennie bo im insulina funduje takie zjazdy. Próbowałem i wiem. Na biegi zabierałem daktyle, rodzynki bo często zdarzała mi się hypoglikemia w trakcie. Teraz chadzam biegać po południu i na czczo, średnio po 18 godzinach postu i nie zdarzyło mi się to ani razu. Mało tego, mam wyraźnie lepsze osiągi w granicach 50%MaxHR mogę biegać dłużej, nie szybciej ale wyraźnie dłużej.

 

37 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nie wiem co to za śniadanie 800kcal

No jak to?, płatki kukurydziane przeciwko onanizmowi, mleko, żółty ser, chleb, niektórzy z nutellą, miód.

34 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Ale jedna łyżka oleju to 100kcal, więc nie w kij dmuchał.

Tak, widziałem. Jeden pan profesor od wege grzmiał, że dieta śródziemnomorska jest zdrowa POMIMO dużego udziału oliwy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko można sprowadzić do bilansu, ale mi chodziło o to, że 1h jazdy na rowerze o umiarkowanych wysiłku to 500 kcal, więc odrobiną ruchu można skorygować całkiem spore nadwyżki.

Nie napisałem, że tłuszcz jest zły. Chodziło mi o to, że moim zdaniem zamiana pełnowartościowego posiłku na ekwiwalent masła nie jest dobra. Jak pójdziesz zamiast kawy z masłem na fajkę, to spalisz jeszcze więcej ;) Ale zapomniałem dodać, że nie jestem lekarzem ani farmaceutą w rozumieniu ustawy o lekarzach i farmaceutach, a stosowanie się do moich rad grozi uszczerbkiem na zdrowiu, trwałym kalectwem a nawet śmiercią ;)

Sam mam kilka różnych olejów: oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, rafinowaną, rzepakowy, słonecznikowy, z pestek dyni, z pestek winogron, z orzechów ziemnych, z orzechów włoskich, sezamowy. Wszystkie, które są łatwo dostępne w sklepach, ale zawsze poluję na nowe ;) Przypraw też mam w szafce za dobre kilka stów i trochę eksperymentuje.

Każde przesadzanie jest niekorzystne. Weganie moim zdaniem przesadzają, bo dieta jest trudna. Wiele osób pewnie z tego powodu odpuszcza albo jak pojawią się problemy ze zdrowiem z powodu niedoborów. Z resztą ja nie lubię sztucznego podziału na diety. Mi akurat najbardziej odpowiada mieszanka diety śródziemnomorskiej i azjatyckiej, w których jest z resztą miejsce na olej, szczególnie w śródziemnomorskiej. Włosi, Grecy i Hiszpanie spożywają pół litra oliwy tygodniowo.

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie napisałem, że tłuszcz jest zły.

A ja że jest dobry :) To może być mocno osobnicze (genetyka?) a wnioskowanie o zdrowiu europejczyka na podstawie danych z Okinawy może nie być właściwe. Ja w takich przypadkach powołuję się na dietę Eskimosów.

Wzbudziłem się trochę, bo w izolacji odzwyczaiłem się od tłumaczenia swoich wyborów żywieniowych. Ale wiem jak się czują weganie, wegetarianie czy inni niebinarni spożywczo. Te jęki grozy kiedy się ktoś dowiaduje, że śniadanie jem o 14 (śniadanie to najważniejszy posiłek dnia) , że jem dwa zamiast sześciu razy dziennie i szczegółowe śledztwo: jak to? nie jesz tortu? dlaczego!? Zachwyt kiedy mówię jadam dużego brokuła albo kalafiora na obiad i tysięczna dyskusja o cholesterolu kiedy się okazuje że do brokuła mam 6 żółtek po benedyktyńsku. 

A kawa z masłem świetnie smakuje, ale może jeszcze lepsza będzie z oliwą z oliwek? Kto wie? Choć po eksperymentalnej jajecznicy na oleju rzepakowym nie wróżę sukcesu :P 

 

 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O co teraz z tymi Eskimosami chodzi? Obiły mi się różne mity kilka razy o uszy, ale nigdy nie zwróciłem na nie większej uwagi, bo wydało mi się to naciągane. Po za tym mnie radykalne diety nie interesują. Chyba nie chodzi o to, że są okazami zdrowia, długo żyją i nie chorują na miażdżycę ani raka? Jeżeli tak, to czuję, ze polegniesz wokół tego krzyża ;)

Zrobiłem właśnie szybki research i znalazłem artykuł omawiający badania na ten temat:

http://www.spindoctor.com.pl/eskimosi-na-diecie-bialkowo-tluszczowej-okaz-zdrowia-strzal-w-stope-propagatorow-diet-tluszczowych/

 

Warto przeczytać, bo są w nim same konkrety, ale wrzucę kilka fragmentów:

Quote

Najbardziej aktualne dane (spis 2006 r. Kanada) pokazują, że średnia długość życia Inuitów jest niższa niż w rozwiniętych częściach Kanady o 12 lat! Aktualna struktura wieku: wiek wyższy niż 45 lat osiągnęło raptem 17% społeczeństwa Eskimosów, podczas gdy w całej Kanadzie odsetek ten wynosi 41%.

 

Zacytowany w artykule fragment z badań:

Quote

The results of an international, collaborative study of cancer in Circumpolar Inuit in Greenland, Canada, Alaska and Russia are summarized. A total of 3255 incident cancers were diagnosed from 1969 to 1988 among 85 000-110 000 individuals. Indirect standardization (SIR) based on comparison populations in Connecticut (USA), Canada and Denmark showed excess risk of cancer of the lung, nasopharynx, salivary glands, gallbladder and extrahepatic bile ducts in both sexes, of liver and stomach cancer in men, and renal and cervical cancer in women.

 

Zrzut-ekranu-2018-05-12-o-07.30.31-768x5

 

Zrzut-ekranu-2018-05-12-o-07.30.00-768x5

 

Wychodzi na to, że wcale im tak dobrze się nie żyje na diecie złożonej praktycznie wyłącznie z mięsa i tłuszczów nasyconych. Jest jeszcze podana liczba samobójstw, która jest 12x wyższa niż średnia w Kanadzie, ale to może mieć różne podłoże. Pogoda ma duży wpływ na samopoczucie.

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, cyjanobakteria napisał:

O co teraz z tymi Eskimosami chodzi?

nie nie nie. Chodziło mi raczej o lokalne przystosowania. Ja na diecie eskimosów będę żył jeszcze krócej niż oni, to oczywiste. Podobnie na diecie okinawskiej.

Podejście powinno być nieco bardziej całościowe: Francuzi żyją długo i szczęśliwie - jedzmy kaczki i pijmy wino, ludy południowe - oliwa z oliwek, Japończycy nie maja kaca - pijmy sake. To wszystko przykłady wniosków wyciąganych przez 'zdrowy rozsądek'. Ja swoją kwerendę przeprowadziłem parę lat temu, głównie na kanałach wege bo chciałem zostać wege. Chciałem być zdrowy, etyczny  i żyć wiecznie. Ale dowiedziałem się, że wege nie żyją dłużej za to wyraźnie gorzej. 

 

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.09.2020 o 14:53, Anna Błońska napisał:

Też to miałam napisać. Zazdroszczę takiej umiejętności :) Ja im bardziej się staram, tym mniejsze mam szanse na zaśnięcie...

W wyniku dysocjacji straciłem umiejętność normalnego zasypiania i musiałem się nauczyć zasypiać w inny sposób, na początku po prostu musiałem leżeć do oporu aż się urwie film. Mam podejrzenie że sporo przypadków bezsenności to właśnie taki mechanizm. A skoro to umiejętność, to można nad nią pracować.
 

 

W dniu 1.09.2020 o 14:53, Anna Błońska napisał:

Ja im bardziej się staram, tym mniejsze mam szanse na zaśnięcie...

Bo kluczem działania takiego "włącznika" jest chyba właśnie brak jakichkolwiek "starań". Mózg musi wiedzieć że jest bezpiecznie, nie ma nic do roboty itd. i trzeba mu to zasygnalizować. U mnie to była świadomość leżenia na boku i dotyku poduszki połączona z odprężeniem, mózg zrobił z tego dodatkowy bodziec "można zasypiać".
Warto też pamiętać że to nie sam sen jest kluczowy ale odpoczynek w pozycji leżącej, nawet godzina snu na dobę wystarcza do przeżycia bez szkody dla zdrowia jeśli przeleży się w spokoju pozostałe 5 - taka świadomość może być pomocna w ekstremalnych sytuacjach :)
6h snu na dobę to ilość którą po prostu trzeba zapewnić.
Aha, mózg przy problemach metabolicznych ma problemy z dobrym snem. Z doświadczenia wiem że zabójczy i częsty jest niedobór chromu bo wysiada synteza GTF, już jedna dawka 800 ug spowodowała u mnie 7 lat temu skrócenie snu z 10 h po których zdychałem do 6 w pełni regenerujących. Chrom wypłukuje się kawą dokładnie tak jak magnez, a prawie nikt go nie suplementuje, traktuje się go niesłusznie jako "odchudzacz".
 

W dniu 1.09.2020 o 17:53, cyjanobakteria napisał:

Sporo osób tak ma, że nie usną, jak coś im nie gada.

Niektórym pomaga szum, zwłaszcza różowy. Abo po prostu szum fal.

W dniu 4.09.2020 o 22:29, Jajcenty napisał:

Ja akurat pijam kawę z masłem bo po prostu mi smakuje. W moim wydaniu ma jakieś 200-300 kcal.

Ja pijałem kakako z kawą rozpuszczalną, bo.... nie lubię kawy. W pracy traktowano mnie jak dziwaka do momentu, gdy współpracownik ze szwajcarii nie powiedział, że u nich nazywa się to "po amerykańsku" bo podobno tak piją w USA.
Świetnie smakuje. A jako dodatek tłuszczu najlepszy jest olej kokosowy, nie przytyje się po nim.

W dniu 6.09.2020 o 20:29, Jajcenty napisał:

płatki kukurydziane przeciwko onanizmowi

Bez cynku czy z parą gejów na opakowaniu? ;) 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, peceed napisał:

Bez cynku czy z parą gejów na opakowaniu?

Nie, nie, ja poważnie tak o tym onanizmie, myślałem że wszyscy już znają historię płatków kelloga: 

It was aimed at suppressing passion and curbing sexual impulses of that generation, specifically a step to curb the growing modernity in the early 1900s.

Ale to już musisz sam wyszukać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

Chrom wypłukuje się kawą dokładnie tak jak magnez,

Co do chromu, to się nie wypowiem, ale co do magnezu, to była plotka kilka lat temu, którą bezrefleksyjnie łyknąłeś.:D

Będąc forumowym omnibusem, powinieneś korzystać z innych żródeł, niż plotek.pl :P

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podaną tu "metodę wojskową zasypiania w dwie minuty" znałem jako technikę jogi wyłączania świadomości.  Może to są te same rzeczy, w tym wypadku albo wojskowi nie chcieli przyznać się, że używają czegoś z Indii  - albo jakoś jogomaniak przypisywał ukochanej filozofii wszystko, co pożyteczne.

Drobne różnice: opis jogi kładzie nacisk na kolejne wyłączanie grup muskułów, potem słuchu, potem myślenia (bez powtarzania sobie czegokolwiek o "nie myśleniu"), a po skończeniu sesji przykazuje "włączanie sie" w odwrotnej kolejności. Spora różnica jest w czym innym, choć tu mówię jako laik, który nie wie jakie są różnice fizjologiczne między snem a letargiem: odczuwam to raczej jako letarg, bardzo, bardzo odprężający, ale zupełnie odmienny od snu. Na przykład nie ma tu mowy o snach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę poza tematem, ale skoro o przyjemnościach i atawizmach to odniosę się do:

W dniu 4.09.2020 o 16:51, Warai Otoko napisał:

Ale musisz skończyć xD tzn. na powaznie wtedy uruchamiają się mechanizmy które podobno ułatwiają samicy ucieczkę przed drapieznikiem bo samiec traci siły i zasypia :P

Za M.Roach podobno ewolucyjny sens jest nieco inny: specyficzny ksztalt penisa ułatwia usuwanie nasienia zdeponowanego wcześniej, więc kontynuacja ruchów frykcyjnych PO jest niewskazana. Za to im większe  zaangażowanoe PRZED, tym większe prawdopodobieństwo, że bedzie się wychowywać własne potomstwo. Promiskuityzm mamy w genach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 19.09.2020 o 10:04, Wheelmill napisał:

specyficzny ksztalt penisa ułatwia usuwanie nasienia zdeponowanego wcześniej,

Ciekawa teoria, choć to bardziej hipoteza, chyba raczej niezweryfikowa bo cięzko mi sobie wyobrazić usuwanie ludzkim penisem wcześniej zdeponowanego nasienia. Może jakoś "ciśnieniowo" ? A co do promiskuityzmu - może i tak, ale istnieją jeszcze czynniki środowiskowe, kultura etc. i z tego wynika, że promiskuityzm raczej nie jest korzystny obecnie w naszych zaawansowanych/skomplikowanych społeczeństwach/systemach, może na sawannie był. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 6.09.2020 o 10:51, Jajcenty napisał:

W sensie, że masło szkodzi? Może to tylko plotki? Co do tego ciągle jeszcze chyba nie ma zgody?   Don't Blame the Butter for Something the Bread Did

O ile się nie mylę to nagonka na masło zaczęła się jak wprowadzono margarynę. Podobnie zreszta było z papierosami kilkadziesiąt lat temu - promowane jako środek na odchudzanie, relaks i odprężenie, filtr miał chronić przed szkodliwy substancjami, plakaty palących sportowców, lekarzy, stomatologów ... świat przejrzał na oczy dopiero kiedy wychowano pokaźne grono nałogowych palaczy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 hours ago, Vygra said:

O ile się nie mylę to nagonka na masło zaczęła się jak wprowadzono margarynę. Podobnie zreszta było z papierosami kilkadziesiąt lat temu - promowane jako środek na odchudzanie, relaks i odprężenie, filtr miał chronić przed szkodliwy substancjami, plakaty palących sportowców, lekarzy, stomatologów

W końcu są to konkurencyjne produkty. Czyli margaryna to jak fajki z filtrem, a masło bez filtra? ;)

Z tego, co wiem margaryny miękkie mają około 50x mniej tłuszczów trans niż masło. Nie jestem przeciwnikiem masła, ale dobre margaryny wydają się lepszym produktem moim zdaniem.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie jestem przeciwnikiem masła, ale dobre margaryny wydają się lepszym produktem moim zdaniem.

Nie wiem jak się teraz uwodornia tłuszcze i czy używa się niklu, ale w latach 80 ubiegłego wieku próby z odczynnikiem Czugajewa nie nastrajały optymistycznie. Osobiście mam wątpliwości. Jeśli uznamy że masło jest trujące, to po prostu należy używać oleju/oliwy. Ostatnio doczytałem i zaskoczyło mnie, że nasz swojski rzepakowy jest lepszy od oliwy :D 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymasz zapasy margaryny z lat 80? ;) Od kilkunastu lat jest słuszna nagonka na tłuszcze trans, co spowodowało zmniejszenie ich w produktach spożywczych. Sprawdziłem margarynę, którą mam w lodówce, z wyższej półki ze sterolami. Nie ma w niej tłuszczów trans, a przynajmniej na etykiecie nie ma nic uwodornionego, a tłuszcze w tabelce po podliczeniu się zgadzają. Kiedyś, jak kupowałem pierwszy raz to sprawdziłem, ale nie robię tego przy produktach, które znam. Masło ma 3.3g tłuszczów trans na 100g.

EDIT:

Z tego, co wiem, to najwięcej tłuszczów trans maja produkty pochodzenia zwierzęcego, słodycze oraz wszystko co zawiera tłuszcz poddawany obróbce termicznej w obecności cukrów, szczególnie jak jest smażone na oleju, który nie jest wymieniany. Na szybko znalazłem, że nawet chleb ma tłuszcze trans, ale to chyba tylko dlatego, że do paszy w sklepie często dodają olej palmowy, aby trochę poprawić smak. Nie wiem co ma się utwardzić w domowym chlebie na zakwasie i samej mące.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Od kilkunastu lat jest słuszna nagonka na tłuszcze trans, co spowodowało zmniejszenie ich w produktach spożywczych

NIe chodzi o trans, tylko o katalizator używany przy utwardzaniu. Margaryna którą ja sprawdzałem dawała piękny kolorek https://youtu.be/eoUzAPaBveY?t=52 

Współczesne margaryny nie zawierają trans i nie są utwardzane?  Super. Ja jednak bardzo cenię smak pajdy chleba z masłem na grubo. A na wiki dalej upierają się, że utwardzane i to z użyciem niklu,  no i jak i w co tu wierzyć?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, ze zrozumiesz ;)

Nikiel to proces technologiczny i podejrzewam, że nie jest zdrowy, ale tłuszcze trans w jakiejkolwiek formie są niezdrowe, znacznie gorsze niż nasycone.

Nie wiem, co dokładnie piszą na wiki i nie chce mi się szperać teraz, ale margaryny dzielą się na miękkie i twarde. Miękkie nie mają praktycznie tłuszczów utwardzonych (0.06g / 100g), a twarde mają średnio 1.5g / 100g, co i tak jest mniej niż w maśle. W tej, co mam w lodówce, nie ma nic na etykiecie, co by sugerowało zawartość tłuszczów trans, ale nie mogę wykluczyć, że ma te 0.06 lub mniej. Nie wiem czy jest prawny wymóg podawania niewielkich ilości, a w tabelce wszystko mogli zaokrąglić.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nikiel to proces technologiczny i podejrzewam, że nie jest zdrowy, ale tłuszcze trans w jakiejkolwiek formie są niezdrowe, znacznie gorsze niż nasycone.

Jeśli miałbym prawo wyboru to wolę kilo masła od miligrama niklu Raneya. Jeśli margaryna jest robiona ze stałego tłuszczu roślinnego np.oleju palmowego, to niekoniecznie musi być aż tak zdrowa jak się spodziewasz. Nie dość że kwas palmitynowy jest też wiązany z chorobami serca, to jeszcze sam proces rafinacji może zwiększać szkodliwość. No i jedząc margarynę wycinasz orangutanom lasy. Nie wstyd Ci?

 

Godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Nie wiem co ma się utwardzić w domowym chlebie na zakwasie i samej mące.

Ziarno na mąkę to także białko i tłuszcz. Nawet kilka procent masy ziarna może być tłuszczem. Dokładny skład pewnie można wyszukać. Utwardzić się nie da, ale ziarno może już zawierać trochę nasyconych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz tendencje do konfrontacji. Ja przedstawiłem tylko fakty na temat dobrych margaryn miękkich, bo odebrałem wpis innego forumowicza jako strzał odłamkowym od strony barykad wzniesionych z kostek masła ;)

Zrobiłem mały research i spółka matka, która jest właścicielem brandu podaje, że w 1994 podjęła decyzję o wycofaniu tłuszczy utwardzonych z margaryn. Zakładam, że to jest prawda, ale jak masz kontakt do laborantek z filmu, to chętnie nawiążę znajomość w celu pozyskania stosownych odczynników - powinny być już pełnoletnie, laboratnki, nie odczynniki ;) A na poważnie, to nie będę toczył boju o nikiel, którego w tej margarynie prawdopodobnie nie ma.

Na opakowaniu jest podane, że olej palmowy jest pozyskiwany w sposób nieszkodliwy dla środowiska (sustainable palm oil). Oczywiście nie wiem czy to jest prawda oraz na ile jest to "nieszkodliwe dla środowiska". Nie jest to najtańszy produkt, a dokładnie jest to prawie najdroższy w TESCO online w tej kategorii, co właśnie sprawdziłem, i ponad 6x razy droższy niż najtańsza margaryna. Wychodzę z założenia, że wynika to z wyższych kosztów produkcji, co nie zawsze jest prawdą, ale nie jest to produkt Apple ;)

Piszesz o orangutanach, kiedy ja nawet słowem nie wspomniałem o krowach. Ostatnio się dowiedziałem, że polscy hodowcy kochają zwierzęta, bo podobno bez tej miłości nie da się prowadzić hodowli zwierząt, w tym hodowli na futra czy ubój rytualny, o którym jest ostatnio szczególnie głośno.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Piszesz o orangutanach, kiedy ja nawet słowem nie wspomniałem o krowach

to był żart. W sensie nigdy nie znamy do końca skutków naszych wyborów. Ja kupuję tuńczyka na którym pisze, że delfiny nie ucierpiały, pewnie nie chcę wiedzieć co ucierpiało w zamian

konfrontacji mięsożerca - reszta świata nie da się uniknąć. De facto, w tym wątku i nie tylko, mam silne poczucie bycia pouczanym o szkodliwości moich wyborów żywieniowych więc się z nich tłumaczę. Peace, mate, jedz co chcesz - nic mi do tego :)

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już schowałem do lodówki swoją kostkę ;)

Jeszcze zauważyłem, że konkurencyjna margaryna ze sterolami jest w zbliżonej cenie, tylko nieznacznie droższa, więc chyba faktycznie takie mają koszty produkcji chyba, że to zmowa cenowa. Nigdy nie kupowałem najtańszych produktów. Najtańsze krowie mleko, którego teraz nie piję, ale kiedyś kupowałem, jest tańsze lub w zbliżonej cenie, co butelkowana woda! Hodowca pewnie tnie koszty, gdzie się da, na czym cierpią zwierzęta, a woda z drugiej strony jest sprzedawana z soczystą marżą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

ajtańsze krowie mleko, którego teraz nie piję, ale kiedyś kupowałem, jest tańsze lub w zbliżonej cenie, co butelkowana woda! 

Też mnie to zastanawia, ale ja uznałem, że po prostu tną nas na wodzie. Pewnie po drodze robi się gdzieś 1000% marży :D

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 14.10.2020 o 16:17, cyjanobakteria napisał:

Ostatnio się dowiedziałem, że polscy hodowcy kochają zwierzęta, bo podobno bez tej miłości nie da się prowadzić hodowli zwierząt, w tym hodowli na futra czy ubój rytualny, o którym jest ostatnio szczególnie głośno.

Nie ma w tym sprzeczności. Każde zwierze w przyrodzie umrze i zostanie zjedzone, zazwyczaj w wyjątkowo brutalny sposób, praktycznie żywcem, prędzej czy później.
Bez tych klientów na mięso czy futerka krówki i powiedzmy nutrie w ogóle by się nie narodziły. Praktyczny wybór jaki mają to
a) narodzić się i skończyć równie typowo jak inne zwierzęta
b) nie narodzić się wcale
Rolnicy głosują w imieniu tych zwierząt na a).
"Obrońcy zwierząt" głosują w imieniu tych zwierząt b).
Serio? Pomoc zwierzętom doprowadzająca do wybijania całych stad?

W dniu 14.10.2020 o 17:25, cyjanobakteria napisał:

Najtańsze krowie mleko, którego teraz nie piję, ale kiedyś kupowałem, jest tańsze lub w zbliżonej cenie, co butelkowana woda

Butelkowana woda służy do nabijania w butelkę klientów, jakby ktoś nie wiedział. Trzeba się przemóc, uruchomić mózg i zacząć pić wodę z kranu - bez gotowania.
Aczkolwiek zdarzają się smakosze wody, co po układzie fusów w kawie rozpoznają dzielnicę miasta i producenta wody butelkowanej ;)

 

Najwidoczniej jest luka rynkowa na szlachetną wodą mineralną w mikrodrażetkach.
Wystarczy rozpuścić ;)
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Profesor Nikolai Kuhnert i jego zespół z Jacobs University w Bremie wykazali, że jeden ze związków znajdujących się w kawie znacząco utrudnia interakcje pomiędzy białkiem kolca koronawirusa SARS-CoV-2 a receptorem ACE-2 w komórkach. Potencjalnie oznacza to, że picie kawy może chronić przed zakażaniem i zachorowaniem na Covid-19.
      Uczeni z Bremy wykazali podczas badań laboratoryjnych, że obecny w kawie kwas chlorogenowy aż 50-krotnie zmniejsza prawdopodobieństwo przyłączenia się białka S do receptora ACE-2 w ludzkich komórkach.
      W 200-mililitrowym kubku kawy znajduje się około 100 miligramów kwasu chlorogenowego. Dlatego też uczeni użyli dokładnie takie stężenia podczas swoich eksperymentów. I udowodnili, że jest ono wystarczające do zablokowania interakcji pomiędzy wirusem a komórką, do której próbuje on wniknąć. Jako chemicy nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na praktyczne pytanie, czy picie kawy rzeczywiście może chronić przed infekcją. Jednak z naszych badań wynika, że jest to prawdopodobne. Wiele osób pije kawę i wiemy, że napój ten niesie ze sobą liczne korzyści, mówi profesor Kuhnert.
      Odpowiedź na pytanie, czy picie kawy może nas chronić wymaga dalszych badań, ale te muszą być prowadzone przez specjalistów z innych dziedzin. Badania epidemiologiczne mogłyby wykazać, czy osoby regularnie pijące kawę rzadziej zarażały się SARS-CoV-2, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Codzienne spożywanie dużych ilości kofeiny może aż 4-krotnie zwiększać ryzyko jaskry u osób genetycznie podatnych na podwyższone ciśnienie w gałkach ocznych, donosi międzynarodowy zespół naukowy. Uczeni, pracujący pod kierunkiem specjalistów z Icahn School of Medicine at Mount Sinai, są pierwszymi, którzy wykazali związek pomiędzy dietą a genetyką w rozwoju jaskry. Osoby, w których rodzinach występowały przypadki jaskry, powinny zatem ograniczyć spożycie kofeiny.
      Już poprzednio opublikowaliśmy badania, których wyniki sugerowały, że duże spożycie kofeiny wiąże się z wyższym ryzykiem jaskry u osób z rodzinną historią tej choroby. Obecne badania dowiodły, że niepożądany związek pomiędzy dużym spożyciem kofeiny a jaskrą jest oczywisty wyłącznie w przypadku osób o najwyższym genetycznym ryzyku podwyższonego ciśnienia w gałce ocznej, podkreśla główny autor badań, Louis R. Pasquale.
      Naukowcy wykorzystali dane z UK Biobank i przeanalizowali informacje pochodzące z lat 2006–2010 dotyczące ponad 120 000 osób. Uczestnicy badań mieli od 39 do 73 lat, wszyscy dostarczyli dane na temat swojego stanu zdrowia oraz próbki DNA. Wypełniali też kwestionariusze opisujące ich dietę, w których skupiono się na ilości przyjmowanej dziennie kofeiny. Pytano ich także o kwestie związane ze zdrowiem wzroku oraz o rodzinną historię jaskry. Trzy lata po przystąpieniu do badań u wszystkich zmierzono ciśnienie w gałkach ocznych i dokonano oceny wzroku.
      Okazało się, że samo spożywanie dużych ilości kofeiny nie było powiązane ze zwiększonym ryzykiem rozwoju jaskry i podwyższonego ciśnienia w gałkach ocznych. Inaczej jednak było w przypadku osób o najsilniejszych genetycznych predyspozycjach do podwyższonego ciśnienia w gałkach ocznych. W przypadku takich osób, należących do górnych 25% grupy ryzyka, prawdopodobieństwo rozwoju jaskry rosło wraz z ilością spożywanej kofeiny. u osób takich dzienne spożycie ponad 480 miligramów kofeiny, czyli czterech filiżanek dziennie, wiązało się ze zwiększeniem ciśnienia w gałkach ocznych o 0,35 mmHg.
      Stwierdzono również, że osoby z grupy o największym ryzyku podwyższonego ciśnienia, które spożywały ponad 3 filiżanki kawy dziennie (321 mg), chorowały na jaskrę 3,9-krotnie częściej niż osoby, które kawy nie piły i należały do grupy najmniejszego ryzyka.
      Osoby chorujące na jaskrę często pytają, czy mogą w jakiś sposób zmienić tryb życia, by lepiej kontrolować chorobę. Nasze badania sugerują, że osoby z grupy największego ryzyka mogą odnieść korzyści jeśli ograniczą spożycie kawy. Trzeba jednak podkreślić, że związek pomiędzy kofeiną a jaskrą występuje tylko w grupie najwyższego ryzyka i tylko przy spożywaniu dużych ilości kofeiny, mówi profesor Anthony Khawaja.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kofeina zwiększa zdolność do skupienia i rozwiązywania problemów. Wyniki badań amerykańskiego zespołu, które ukazały się w piśmie Consciousness and Cognition, pokazują jednak, że nie stymuluje kreatywności.
      W kulturach zachodnich kofeina jest stereotypowo kojarzona z twórczymi zawodami i stylem życia: od pisarzy z kawą poczynając, na programistach z napojami energetycznymi kończąc. W tych stereotypach kryje się więcej niż ziarno prawdy - podkreśla prof. Darya Zabelina z Uniwersytetu Arkansas.
      O ile korzyści poznawcze wynikające ze spożycia kofeiny są dobrze poznane (wystarczy wspomnieć chociażby o wzroście czujności czy poprawie funkcji motorycznych), o tyle jej wpływ na kreatywność jest już słabiej zbadany.
      W ramach swoich badań Zabelina osobno rozpatrywała myślenie dywergencyjne (rozbieżne) i konwergencyjne (zbieżne). Myślenie dywergencyjne to poszukiwanie wielu rozwiązań (wytwarzanie niezwykłych, lecz właściwych odpowiedzi na standardowe pytania), zaś myślenie konwergencyjne to posługiwanie się wiedzą i logiką, by wybrać najlepsze rozwiązanie problemu (wiele czynników jest scalanych w jedno rozwiązanie).
      Badanie, którego wyniki ukazały się w piśmie Consciousness and Cognition, pokazało, że kofeina poprawia myślenie konwergencyjne, ale nie ma znaczącego wpływu na myślenie dywergencyjne.
      W studium wzięło udział 88 ochotników (większość stanowiły kobiety), którzy dostali albo 200-mg tabletkę kofeinową (odpowiednik jednej mocnej kawy), albo placebo; tabletki przygotowała miejscowa apteka. Wszystkich testowano pod kątem myślenia konwergencyjnego i dywergencyjnego, pamięci roboczej i nastroju. Badanych poproszono, by od 16 poprzedniego dnia powstrzymali się od spożywania napojów kofeinowych i alkoholowych.
      Kofeina znacząco wspomagała rozwiązywanie problemów, ale nie miała wpływu na twórcze myślenie. Ponieważ nie ma też mowy o jego pogorszeniu, możemy nadal pić kawę; nie zaburzymy sobie w ten sposób tej zdolności.
      Stwierdzony efekt utrzymał się po wzięciu poprawki na oczekiwania ludzi względem kofeiny (wyniki kwestionariusza CaffEQ, Caffeine expectancy questionnaire), ich przekonania odnośnie tego, co zażyli: kofeinę czy placebo, a także zmiany nastroju.
      Zabelina dodaje, że nie stwierdzono, by kofeina znacząco oddziaływała na pamięć roboczą. Badani, którzy ją przyjmowali, twierdzili za to, że czują się mniej smutni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dźwięki, przy których się budzimy, mają wpływ na nasze późniejsze funkcjonowanie. Okazuje się, że budziki z melodyjką mogą podwyższać poziom czujności. Budziki z alarmem powiązano zaś z podwyższonym poziomem porannego oszołomienia.
      Odkrycia opisane na łamach PLoS ONE mają znaczenie dla osób, które muszą być w szczytowej formie niedługo po przebudzeniu, np. dla pracujących w służbach ratowniczych.
      Stuart McFarlane, doktorant z RMIT, podkreśla, że trudności z wybudzaniem, tzw. inercja senna, stanowią niekiedy istotny problem. Jeśli nie wybudzasz się prawidłowo, twoja wydajność w pracy może być upośledzona do 4 godzin, a w takiej sytuacji nietrudno o poważne wypadki.
      Można by zakładać, że zaskakujące pikające dźwięki budzika zwiększą czujność, ale nasze dane pokazały, że kluczowe wydają się dźwięki melodyjne. Było to dla nas sporym zaskoczeniem.
      Australijczycy podkreślają, że potrzebne są dalsze badania, które pokażą, jakie dokładnie połączenie melodii i rytmu sprawdza się najlepiej. Dodają, że większość ludzi wykorzystuje do wybudzania alarmy, a już teraz widać, że wybór dźwięku budzika może nieść za sobą ważne implikacje. Zwłaszcza dla osób, które krótko po przebudzeniu muszą pracować w niebezpiecznych warunkach, a więc np. dla strażaków czy pilotów [...].
      W analizie uwzględniono odpowiedzi 50 osób; wypełniały one kwestionariusz online'owy. Każdy z ochotników wprowadzał dane nt. dźwięku wykorzystywanego do budzenia, a następnie oceniał poziom czujności i oszołomienia (wg standaryzowanych kryteriów inercji sennej).
      To badanie jest naprawdę ważne, gdyż nawet astronauci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej donoszą, że inercja senna ma wpływ na ich osiągi. Sądzimy, że ostre pikanie może zaburzać [...] aktywność naszego mózgu podczas przebudzenia, podczas gdy bardziej melodyjne dźwięki, takie jak Good Vibrations zespołu The Beach Boys czy Close to Me zespołu The Cure, mogą pomagać w przejściu do stanu czuwania w bardziej efektywny sposób - wyjaśnia prof. Adrian Dyer.
      Naukowcy mają nadzieję, że postępy w takich dziedzinach, jak sztuczna inteligencja i technologia snu pomogą w lepszym zrozumieniu powiązań między dźwiękami i stanem czuwania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie, którzy ucinają sobie długie drzemki w ciągu dnia albo przesypiają więcej godzin nocą, mogą być bardziej narażeni na udar.
      Naukowcy zauważyli, że w przypadku osób, które regularnie ucinały sobie w ciągu dnia drzemki trwające ponad 90 min, prawdopodobieństwo wystąpienia udaru było o 25% wyższe niż u ludzi, którzy regularnie odbywali drzemki trwające 1-30 min. Badani, którzy nie drzemali lub w przypadku których drzemki trwały 31 min-1 godz., nie byli bardziej zagrożeni udarem niż osoby drzemiące 1-30 min.
      Potrzeba więcej badań, by zrozumieć, w jaki sposób odbywanie dłuższych drzemek i przesypianie nocą większej liczby godzin może być powiązane z podwyższonym ryzykiem udaru. Wcześniejsze badania wykazały jednak, że u dłużej śpiących/drzemiących występują niekorzystne zmiany w poziomie cholesterolu i zwiększony obwód w talii, a to dwa czynniki ryzyka udaru - podkreśla dr Xiaomin Zhang z Huazhong University of Science and Technology. Poza tym długie drzemki i nocny sen mogą sugerować ogólnie nieaktywny tryb życia, co także wiąże się z podwyższonym ryzykiem udaru - dodaje.
      Badanie objęło 31.750 Chińczyków w średnim wieku 62 lat. Dotąd żaden z ochotników nie miał udaru ani poważnych problemów z sercem. Losy badanych śledzono średnio przez 6 lat. W tym czasie odnotowano 1557 udarów.
      Uczestników studium pytano o nawyki dot. snu i drzemek, które jak wyjaśnia Zhang, są w Chinach czymś powszechnym; okazało się, że 8% ludzi ucinało sobie drzemki trwające ponad 90 min, a 24% ujawniło, że śpi 9 lub więcej godzin.
      Autorzy raportu z pisma Neurology zauważyli, że ochotnicy śpiący nocą 9 lub więcej godzin o 23% częściej miewali w trakcie trwania studium udar niż osoby przesypiające nocą od 7 do mniej niż 8 godzin. Ludzie śpiący mniej niż 7 godzin lub między 8 a mniej niż 9 godzin nie byli bardziej zagrożeni udarem niż ochotnicy śpiący o 7 do mniej niż 8 godzin/noc.
      Badani będący miłośnikami zarówno długich drzemek, jak i długiego snu nocą byli aż o 85% bardziej zagrożeni udarem niż osoby drzemiące i śpiące przez umiarkowanie długi czas.
      Akademicy pytali też ludzi o jakość snu. Stwierdzili, że badani, którzy mówili, że śpią źle, o 29% częściej mieli udar w trakcie studium, w porównaniu do osób uznających jakość swego snu za dobrą.
      Podczas analiz wzięto poprawkę na różne potencjalnie istotne czynniki, np. nadciśnienie, cukrzycę i palenie.
      Uzyskane wyniki podkreślają znaczenie umiarkowania w zakresie długości drzemek i nocnego snu oraz podtrzymywania dobrej jakości snu, zwłaszcza u osób w średnim wieku i seniorów.
      Zhang dodaje, że badanie jego zespołu na charakter korelacyjny i nie wskazuje na związki przyczynowo-skutkowe między długim spaniem/drzemaniem i udarem.
      Ograniczeniem badania jest fakt, że dane na temat drzemek i snu pochodziły z kwestionariusza, a nie z pomiarów. Nie zbierano też informacji dot. zaburzeń snu, np. chrapania i bezdechu. Istnieje też możliwość, że skoro studium objęło wyłączenie starszych, zdrowych Chińczyków, uzyskane wyniki nie odnoszą się do innych grup.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...