Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Archeolog, który pracował samotnie na poddaszu Oxburgh Hall, znalazł pod podłogą tysiące cennych artefaktów

Rekomendowane odpowiedzi

Matt Champion, niezależny archeolog, zgodził się kontynuować prace w okresie ograniczeń związanych z pandemią. Pod podłogą poddasza manoiru Oxburgh Hall odkrył tysiące cennych obiektów, w tym fragmenty książek z końca XVI w. czy tekstylia z epoki elżbietańskiej. Gwiazdą wśród znalezisk jest strona z rzadkiego XV-wiecznego iluminowanego manuskryptu. Sporo artefaktów datowało się na epokę Tudorów. Spośród znalezisk datujących się na bardziej współczesne czasy naukowcy wymienili m.in. puste opakowanie po czekoladkach z drugiej wojny światowej.

Do odkrycia doszło podczas prac związanych z wymianą dachu. Wymagają one zerwania niektórych podłóg przed naprawą legarów.

Jak podkreśla kuratorka National Trust Anna Forrest, to pierwszy raz od stuleci, gdy ktoś zaglądał pod podłogę. Wartość podpodłogowej archeologii dla zrozumienia historii społecznej Oxburgh jest olbrzymia.

Szczególne wyzwanie stanowiły pomieszczenia z oknami zwróconymi na południe, gdzie znaleziono setki szpilek. Matt musiał tam pracować w grubych rękawicach. Dobrze oświetlone pokoje wykorzystywano do szycia i organizowania korespondencji (dowodem na to są woskowe pieczęcie i fragmenty XVIII-wiecznych dokumentów spisanych po angielsku i francusku).

Najważniejszym znaleziskiem okazał się fragment iluminowanego XV-wiecznego manuskryptu. Jeden z robotników wypatrzył go w rumowisku okapu dachu.

Tekst jest na tyle unikatowy, że mogliśmy go zidentyfikować jako fragment psalmu XXXIX z Wulgaty (Expectans expectaui). Skontaktowaliśmy się z dr. Jamesem Freemanem, specjalistą od średniowiecznych manuskryptów z Biblioteki Uniwersytetu w Cambridge, który stwierdził, że kartka mogła pochodzić z psałterza, ale jej niewielkie rozmiary - 8x13 cm - sugerują raczej godzinki [...].

Wykorzystanie w inicjałach niebieskiego i złotego zamiast bardziej standardowych barw (niebieskiego i czerwonego) pokazuje, że była to dość droga księga. Kusząco jest myśleć, że [...] mogła ona należeć do sir Edmunda Bedingfelda, twórcy Oxburgh Hall.

Rodzinę Bedingfeldów uznawano niegdyś za wschodzące gwiazdy dworu Tudorów, ale w 1559 r. sir Henry Bedingfeld odmówił podpisania Aktu o ujednoliceniu (The Act of Uniformity). Mimo ostracyzmu, ród pozostał wierny katolickim tradycjom. W Oxburgh znajdowała się nawet priest hole, czyli kryjówka dla działającego w podziemiu księdza katolickiego. Pergaminowy manuskrypt i inne obiekty mogły być wykorzystywane w nielegalnych mszach (zostały więc celowo schowane przez Bedingfeldów).

Zidentyfikowano również niewielkie fragmenty książek, w tym urywki z wydania z 1590 r. "The ancient, famous and honourable history of Amadis de Gaule", romansu rycerskiego z Półwyspu Iberyjskiego, napisanego ok. 1420 r.

W północno-zachodnim narożniku domu odkryto 2 szczurze gniazda. Znajdowało się w nich ponad 200 fragmentów wysokiej jakości tkanin, w tym jedwabiu, atłasu czy aksamitu. Datują się one na okres od 2. połowy XVI do XVIII w.

Gniazda gryzoni zawierały też skrawki ręcznego zapisu muzycznego z XVI w. Były one na tyle duże, że rozpoznano w nich księgę głosową (ang. partbook).

Prace nad znalezionymi szczątkami mają być kontynuowane. Znaleziska spod podniesionych fragmentów podłogi usunięto sekcja po sekcji i zapakowano.

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 24 latach zakończył się najdłużej trwający projekt konserwatorski brytyjskiego National Trust. Do Długiej Galerii Hardwick Hall w hrabstwie Derbyshire powrócił ostatni, trzynasty, panel z XVI-wiecznego zestawu arrasów przedstawiających historię biblijnego Gedeona. Projekt kosztował 1,7 mln funtów.
      Oczyszczenie i konserwacja każdego z paneli trwała ponad 2 lata. Zestaw arrasów, mający łącznie długość ponad 70 m i wysokość niemal 6 m, należał do Elizabeth Cavendish, jednej z najbogatszych kobiet swoich czasów i przyjaciółki królowej Elżbiety I.
      Arrasy z żywotem Gedeona, postaci opisanej w Księdze Sędziów, są największym zachowanym zestawem arrasów w Wielkiej Brytanii. Elizabeth Cavendish kupiła go w 1592 r.
      Arrasy powstały ok. 1578 r. w regionie Oudenaarde (dzisiejsza Belgia) dla sir Christophera Hattona (1540-91), lorda kanclerza Anglii. Powieszono je w Długiej Galerii w Holdenby House w Northamptonshire. Po śmierci lorda tkaniny sprzedano Elizabeth Cavendish za zawrotną sumę 326 funtów 15 szylingów i 9 pensów. Jak podkreślono w komunikacie National Trust, to największy i najbardziej kosztowny zakup dla domu, jakiego dokonała hrabina. Herb Hattona został zakryty herbem nowej właścicielki.
      Zestaw znajdował się w Długiej Galerii od momentu zawieszenia pod koniec XVI w. [...] W odróżnieniu od wielu innych ozdobnych tkanin, arrasów tych nie przeniesiono do innego domu ani nie rozdzielono czy nie pocięto - podkreśla kuratorka Emma Slocombe.
      Jako jedna z najbogatszych kobiet w Anglii, planując zabiegi dekoratorskie, hrabina myślała o tym, jaki przekaz dotyczący siebie i swojego pochodzenia uda jej się w ten sposób uzyskać [...] - dodała specjalistka.
      Konserwacja każdej z tkanin z zestawu trwała ponad 2 lata. Podobnie jak w przypadku poprzednich 12, trzynasty panel odkurzono, usuwając luźne włókna, zabrudzenia, pył i sadzę. Przed wysłaniem do Belgii do specjalistycznego czyszczenia na mokro przeprowadzono szczegółową dokumentację.
      Podczas zabiegów konserwatorsko-restauratorskich za pomocą ręcznie farbowanej nici uzupełniono ubytki, a także poprawiono wygląd obszarów naprawianych w XX w. Podczas uzupełniania ubytków zadbano, by z jednej strony uzyskać pożądany efekt, a z drugiej, by przyszłe pokolenia konserwatorów z łatwością mogły odróżnić współczesne nici od oryginału. Ważnym etapem było także wzmocnienie struktury panelu.
      Wyliczono, że w ciągu 24 lat nad zestawem pracowało 30 konserwatorów. By zachować ciągłość poczynań, cały czas prowadzono precyzyjne zapiski, np. zachowywano notatki dotyczące składu barwników. Gdy lata mijały, wypracowywano sposoby na ułatwienie różnych działań i doskonalono wykorzystywane wcześniej metody.
      Nasze prace konserwatorskie zabezpieczają przyszłość arrasów na co najmniej 100 lat - podsumowuje konserwatorka tkanin Yoko Hanegreefs.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy morscy z Parks Canada (PC) podsumowali prace, które prowadzono wiosną i latem w obrębie i w okolicy wraku HMS Erebus. Okręt ze słynnej wyprawy sir Johna Franklina zaginął w trakcie poszukiwań Przejścia Północno-Zachodniego w 1845 r. Jego wrak znaleziono w 2014 r. na północny zachód od Wyspy Króla Williama.
      Specjaliści z PC ściśle współpracowali z Inuit Guardians z Gjoa Haven. W kwietniu i maju pod lodem pracował zdalnie sterowany pojazd podwodny Deep Trekker. We wrześniu pojawili się tu nurkowie.
      Wiosną na stanowisku założono obóz. Naukowcom zależało na sprawdzeniu stanu wraku i zebraniu nowych danych. Inspekcja stanowiska była bardzo ważna, biorąc pod uwagę ponad 2,5-letnią przerwę w badaniach.
      We wrześniu korzystano ze statku badawczego RV David Thompson; wsparcie zapewniała barka Qiniqtirjuaq. W ciągu zaledwie 11 dni członkowie zespołu schodzili pod wodę aż 56 razy.
      Archeolodzy z PC zapoznali się ze zmianami w zakresie stanu wraku, rozpoczęli prace w pomieszczeniu będącym prawdopodobnie kabiną podporucznika, kontynuowali prace w kajucie innego oficera, a także ukończyli badania w obrębie spiżarni kucharza kapitana. Z wraku HMS Erebus wydobyto aż 275 artefaktów, w tym zastawę stołową, epolety (nadal znajdujące się w pudle) czy szkła z czyichś okularów.
      W spiżarni natknięto się na księgę oprawioną w tłoczoną skórę. Wewnątrz tkwiło gęsie pióro.
      Podporucznik Henry Thomas Dundas le Vesconte zajmował się kartografią. Gdy nurkowie znaleźli w jego kabinie zielony obiekt, początkowo myśleli, że to książka. Jak jednak tłumaczy Ryan Harris, szybko zorientowano się, że to zestaw przyborów kreślarskich.
      Tegoroczne prace terenowe potwierdziły, że stan wraku się zmienia, głównie wskutek oddziaływania fal sztormowych. PC oraz Inuit Guardians będą monitorować i badać zachodzące zjawiska (wezmą pod uwagę także wpływ zmian klimatu na stanowisko).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Guardia Civil zwróciła prawowitemu właścicielowi zaginiony od czasów hiszpańskiej wojny domowej XIII-wieczny manuskrypt. Zawarto w nim fuero, przywileje o charakterze municypalnym, dla miasta Brihuega. Podpisał się pod nimi arcybiskup Toledo Rodrigo Jiménez de Rada.
      Podczas bitwy pod Guadalajarą w Brihuedze odbywały się gwałtowne walki, dlatego dotąd sądzono, że manuskrypt przepadł w pożarze. Okazało się jednak, że jeden z żołnierzy uratował zabytek, a jego syn pragnął, by zgodnie z wolą ojca, księga powróciła do macierzystego miasta.
      W kontaktach z Guradia Civil i w kwestiach technicznych związanych z obchodzeniem się z księgą ważną rolę odegrał dom aukcyjny z Barcelony Soler y Llach.
      Fuero de Brihuega spisano w 1242 r. Kodeks składa się z ponad 70 pergaminowych stronic. Okładkę wykonano z drewna orzecha włoskiego. W dokumencie znajduje się podpis arcybiskupa oraz innych przedstawicieli władz kościelnych.
      Dziesiątego czerwca Fuero de Brihuega przekazano na ręce burmistrza Luisa Viejo Estebana.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Manuskrypt Nostradamusa, który został skradziony w nieznanym czasie z Biblioteki Generalnej Centrum Badań Historycznych Barnabitów, powrócił do Rzymu. Napisany po łacinie „Profetie di Michele Nostradamo” zidentyfikowano w zeszłym roku po wystawieniu na sprzedaż w niemieckim domu aukcyjnym.
      Choć nie wiadomo, kiedy 500-letni manuskrypt został ukradziony z rzymskiego Centrum Badań Historycznych Barnabitów, wydaje się, że miało to miejsce ok. 2007 r.
      Pięciusetstronicowy manuskrypt przeszedł przez pchle targi w Paryżu i Karlsruhe. Po jakimś czasie wystawiono go na sprzedaż w domu aukcyjnym w Pforzheim w Badenii-Wirtembergii (cena wywoławcza wynosiła 12 tys. euro). Kiedy okazało się, że na jednej ze stron dzieła, opublikowanej na witrynie domu aukcyjnego, widnieje pieczęć Biblioteca SS. Blasi Cairoli del Urbe z 1991 r., interweniowali karabinierzy T.P.C. (od wł. Carabinieri Tutela Patrimonio Culturale).
      Biuro prokuratora z Rzymu zwróciło się do swojego odpowiednika w Pforzheim. Aukcja została zablokowana, a skonfiskowane dzieło trafiło do policji w Stuttgarcie. Niemieccy eksperci ustalili, że to oryginalne dzieło Nostradamusa. Dzięki międzynarodowej współpracy na początku maja manuskrypt wrócił do Włoch - przekazano go na ręce ojca Rodriga Alfonsa Nilo Palominosa.
      Nostradamus, właśc. Michel de Nostre-Dame, był przybocznym lekarzem Karola IX. Brał udział w zwalczaniu epidemii dżumy w Aix i Lyonie. Badacz wiedzy tajemnej, doradca królowej Katarzyny Medycejskiej zdobył dużą popularność wyd. od 1550 r. kalendarzami astrologicznymi oraz zbiorem przepowiedni „Centuries”.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      National Trust poinformował o ukończeniu digitalizacji pełnej kolekcji zdjęć przyjaciółek, Mercie Lack i Barbary Wagstaff, dokumentujących wykopaliska w Sutton Hoo. W przededniu II wojny światowej odkryto tam anglosaski grób królewski.
      Dwanaście lat temu ktoś zostawił na recepcji National Trust w Sutton Hoo reklamówkę ze zdjęciami. Pokazano je konserwatorce Anicie Bools, która doskonale pamięta ten moment. To jedna z tych chwil, kiedy przechodzą cię ciarki. Pomyślałam: o mój Boże, to autentyk [...].
      Kolekcja fotografii Mercie Lack i Barbary Wagstaff
      Kolekcja składała się z 11 albumów z czarno-białymi zdjęciami, luźnych czarno-białych fotografii, odbitek stykowych i negatywów. Rarytasem był album z kolorowymi zdjęciami z dołączonym negatywem Agfa Isopan F.
      Oficjalne zdjęcia z wykopalisk w Sutton Hoo zostały przekazane Muzeum Brytyjskiemu. Zbiór zdigitalizowany przez National Trust jest jednak wyjątkowy; dzięki adnotacjom w albumach Mercie Lack można poznać ludzi i procesy zachodzące podczas odsłaniania łodzi (Mercie zaznaczała, kogo i co widać na zdjęciu, często podawała także szczegóły techniczne dot. fotografii, np. odnośnie do rodzaju filmu czy przesłony). Na fotografiach uchwycono osobistości odwiedzające stanowisko, w tym Marię Luizę Schleswig-Holstein, wnuczkę królowej Wiktorii.
      Jak wyjaśniła Laura Howarth, menedżerka ds. archeologii i zaangażowania z Sutton Hoo, Lack była na wakacjach z ciotką, gdy usłyszała o dokonanym w pobliżu odkryciu archeologicznym. Mercie odwiedziła to miejsce i uzyskała pozwolenie od archeologa Charlesa Phillipsa na ponowny przyjazd z przyjaciółką, Barbarą Wagstaff, by udokumentować wykopaliska.
      Wspólne pasje
      Lack i Wagstaff interesowały się historią i archeologią. Podczas poprzednich wakacji podróżowały po kraju, uwieczniając dla Muzeum Brytyjskiego detale anglosaskich kamiennych rzeźb.
      Mercie Lack i Barbara Wagstaff były w Sutton Hoo między 8 a 25 sierpnia 1939 r.  W tym czasie wykonały około 60% wszystkich istniejących zdjęć stanowiska [aż 400]. Mimo że do tego momentu skarb został już stamtąd zabrany, ich materiał jest niezwykle znaczący, gdyż udokumentowały samą łódź. Nie dotrwała ona do naszych czasów, ale możemy ją oglądać właśnie dzięki fotografiom Lack i Wagstaff.
      Howarth dodała, że przekazana National Trust kolekcja obejmowała także zarys początku nieopublikowanej książki Lack. Dzięki jej zdjęciom i zapiskom możemy zobaczyć jej oczami i wypowiedzieć jej słowami to, co działo się tego ekscytującego lata.
      Mozolna digitalizacja
      Oryginalne fotografie, które jak się okazało, przekazał wnuk brata Mercie Andrew, są delikatne i muszą być przechowywane w ściśle kontrolowanym środowisku. Dzięki digitalizacji stały się jednak dostępne dla szerszej rzeszy ludzi. Turyści trafiający do Sutton Hoo mogą się przed zwiedzaniem zapoznać z cyfrową wersją albumów Lack; znajdują się one w Tranmer House. Od 29 września cała kolekcja jest zaś dostępna online. Warto dodać, że panie robiły nie tylko zdjęcia; zachowała się bowiem również 8-mm taśma filmowa. Lack i Wagstaff zostały członkiniami stowarzyszonymi Royal Photographic Society.
      W ciągu ostatnich 3 lat i podczas lockdownu wszystkie zdjęcia skatalogowano i zdigitalizowano. Dokonano też naprawy uszkodzeń. Fotografowano strony albumów, luźne zdjęcia i adnotacje. W sumie wykonano ponad 4000 zdjęć.
      W digitalizowaniu zbioru pomagali pracownicy i wolontariusze z Sutton Hoo, a także konserwatorzy materiału fotograficznego oraz specjaliści ds. digitalizacji. Cały proces odbywał się, co było bardzo na miejscu i wywoływało poruszenie, w tej samej lokalizacji, gdzie Lack i Wagstaff zrobiły zdjęcia [...] - podkreśla starsza narodowa konserwatorka Anita Bools.
      Konserwacja i digitalizacja zdjęć - zwłaszcza z albumów Mercie Lack - musiała zostać przeprowadzona bardzo ostrożnie. Choć jej notatki wydają się świeże, a obraz nie wyblakł, papierowe strony są bardzo cienkie i łatwo je rozerwać. To zapewne wskazówka, jak ważne były dla niej te zdjęcia; dbała o nie i delikatnie się z nimi obchodziła. Czuję, że te dwie wspaniałe kobiety byłyby uradowane, wiedząc, że dzięki konserwacji i digitalizacji ludzie mogą dziś oglądać sceny uwiecznione ponad 80 lat temu i poczuć dreszczyk przeżywany przez przyjaciółki podczas odsłaniania stanowiska.
      Na jesiennej wystawie w Tramer House można oglądać inne przedmioty z kolekcji Lack i Wagstaff, w tym pudełko na słodycze, w którym niektóre fotografie były oryginalnie przechowywane, korespondencję i kopię książki, w której ukazało się jedno ze zdjęć Mercie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...