Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to dzięki przeziernym rogówkom możemy w głąb tej duszy zajrzeć. A dzięki pracy naukowców z IChF PAN możemy zajrzeć w głąb samej rogówki. I to bez jej dotykania! Wszystko dzięki wprowadzeniu innowacyjnej metody holograficznej tomografii optycznej.

Naszym pomysłem było popsucie spójnej wiązki laserowej oświetlającej rogówkę, dzięki czemu mogliśmy znacząco wydłużyć czas ekspozycji, nie narażając położonej głębiej, delikatnej siatkówki. Jednocześnie pozwala nam to na zachowanie wysokiej wartości mocy światła, która pozwala na zobaczenie bardzo słabego rozproszenia wstecznego od rogówki – wyjaśnia prof. Maciej Wojtkowski z Zakładu Chemii Fizycznej Układów Biologicznych IChF PAN. Dodatkowo objętościowy charakter zbieranych danych pozwolił na optyczne "spłaszczenie" krzywizny rogówki i uzyskanie wyjątkowo ostrych obrazów wszystkich tworzących ją warstw w całym przekroju. To niełatwa sztuka, bo przejrzystość rogówki, choć pozwala na zaglądanie do wnętrza oka, wcale nie ułatwia badania rogówki jako takiej.

Dawne metody wymagały kontaktu przyrządu pomiarowego z okiem, a co za tym idzie - znieczulenia gałki, a sam pomiar był długotrwały. Ale nawet i ten nowsze, wykorzystujące tomografię optyczną OCT, mają ograniczenia wynikające z nie dość szybkiego pobierania obrazów, co przy badaniu nieznieczulonego oka sprawia, że uzyskany obraz jest nieostry ze względu na mikroruchy gałki ocznej.

Przełom przyszedł wraz z superszybkimi kamerami rejestrującymi dziesiątki tysięcy klatek na sekundę, dzięki którym można było błyskawicznie rejestrować obrazy. Problemem była rozdzielczość i artefakty wynikające m.in. z tego, że rogówka jest zakrzywiona i omiatająca ją laserowa wiązka układa się w każdej części nieco inaczej. I tu wkraczają naukowcy z IChF PAN. Ich metoda, znana jako holograficzna tomografia OCT, pozwala na uchwycenie rogówki w ułamku sekundy i zarejestrowanie całej jej głębi w niezwykle wysokiej, niespotykanej dotąd rozdzielczości. Pacjent nie zdąży nawet mrugnąć, a jego rogówka już jest zobrazowana i to z dokładnością pozwalającą oglądać nawet pojedyncze komórki. A gdyby nawet mrugnął, maszyna, a raczej komputer, skompensuje ten ruch, wciąż dając ostry obraz. Do tego nasz aparat nie ma ruchomych części, a dzięki modulacji fazy wiązki laserowej możemy wykorzystywać większe moce bez szkody dla głębiej położonych tkanek oka – wyjaśnia prof. Wojtkowski.

Metoda opracowana przez naukowców z Międzynarodowego Centrum Badań Oka w IChF PAN ma szansę zrewolucjonizować diagnostykę chorób oka, nie tylko rogówki, dając lekarzom narzędzie pozwalające badać pacjentów szybko i bezboleśnie. Dzięki temu, że uwidacznia także to, co niewidoczne w zwykłej lampie szczelinowej, a jest równie bezinwazyjna, pacjenci zyskają komfort, a okuliści nieporównanie więcej informacji.

Artykuł naukowców ukazał się w piśmie Biomedical Optics Express.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy ze szpitala Massachusetts Eye and Ear poinformowali o zakończonej sukcesem I fazie badań nad naprawą uszkodzonych oczu za pomocą techniki CALEC (cultivated autologous limbal epithelial cell transplantation), wykorzystującej transplantację pobranych od pacjenta komórek macierzystych rąbka rogówki. W testach wzięło udział 4 pacjentów, z których każdy doświadczył poważnych oparzeń chemicznych jednego z oczu.
      Z artykułu opublikowanego na łamach Science Advances dowiadujemy się, że po leczeniu doszło do odbudowania zniszczonej rogówki, dzięki czemu 2 z nich mogło przejść przeszczep rogówki, a u dwóch doszło do znacznej poprawy wzroku bez potrzeby dalszego leczenia.
      Pierwszy etap badań ma na celu wstępną ocenę bezpieczeństwa i skuteczności procedury medycznej przed przejściem do fazy drugiej. Wstępne wyniki wskazują, że CALEC może być nadzieją dla pacjentów, którzy doświadczyli nieuleczalnej utraty wzroku oraz bólu związanego z poważnymi uszkodzeniami rogówki, mówi główna autorka badań, doktor Ula Jurkunas, profesor oftalmologii na Harvard Medical School.
      Eksperci zajmujący się rogówką są mocno ograniczeni przez brak bezpiecznych opcji leczenia pacjentów, którzy doświadczyli oparzeń chemicznych i urazów, które uniemożliwiają przeszczep rogówki. Mamy nadzieję, że dzięki dalszym badaniom CALEC stanie się pewnego dnia metodą, która uzupełni tę lukę, dodaje Jurkunas.
      Podczas procedury CALEC wykonuje się biopsję zdrowego oka, podczas której pobierane są komórki macierzyste. Następnie są namnażane w laboratorium. Po 2-3 tygodniach można je przeszczepić do uszkodzonego oka.
      U osób, które doświadczyły chemicznych poparzeń i innych uszkodzeń oczu, może dojść do niedoboru komórek macierzystych rąbka rogówki. Tacy pacjenci zmagają się z utratą wzroku, bólem i dyskomfortem. Bez komórek rąbka i zdrowej powierzchni oka nie można przeszczepić sztucznej rogówki. W procedurze CALEC powstaje powierzchnia z komórek, która po przeszczepieniu służy jako podstawa do odnowienia tkanki. Badania nad tą metodą trwają od lat, ale o sukces jest tutaj bardzo trudno.
      Początkowo do testów w Massachusetts Eye and Ear zaangażowano 5 pacjentów. Jednak podczas dokładnych testów okazało się, że komórki jednego z nich nie są w stanie prawidłowo się namnażać.
      Pierwszym leczonym pacjentem był 46-letni mężczyzna z uszkodzeniem powierzchni oka, któremu po procedurze CALEC można było przeszczepić sztuczną rogówkę. Drugi pacjent, 31-latek, doświadczył w wyniku CALEC poprawy wzroku z 20/40 do 20/30. Czwartym był 36-latek, który widział jedynie duży zakres ruchu, np. machanie ręką. Po leczeniu stan jego wzroku oceniono na 20/30. U czwartego pacjenta, 52-latka, pierwsza biopsja nie dała pozytywnych wyników. Powtórzono ją trzy lata później. Po CALEC jego wzrok poprawił się na tyle, że widział nie tylko szerokie ruchy dłonią, ale mógł policzyć palce. Wówczas wszczepiono mu sztuczną rogówkę.
      Losy wszystkich pacjentów śledzono przez 12 miesięcy. Stwierdzono, że procedura jest bezpieczna i daje obiecujące wyniki. Obecnie naukowcy kończą kolejną fazę badań klinicznych. Bierze w nich udział 15 pacjentów, a ich losy będą śledzone przez 18 miesięcy, by lepiej ocenić długoterminowe skutki leczenia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego powstały soczewki kontaktowe wyposażone w funkcje zoomu, które kontrolujemy za pomocą mrugnięcia okiem. Naukowcy sądzą, że ich wynalazek w przyszłości przyda się w protetyce oka, robotyce oraz posłuży do stworzenia doskonalszych okularów.
      Powstaje pytanie, w jaki sposób powstały niezwykłe soczewki i jak to możliwe, że są kontrolowane za pomocą ruchów powiek? Odpowiedź jest zadziwiająco prosta. Naukowcy zmierzyli sygnały elektrookulograficzne powstające podczas ruchów gałki ocznej. Pozwoliło im to na odróżnienie sygnałów generowanych gdy patrzymy w dół, górę, w lewo, prawo, gdy mrugamy okiem raz i gdy robimy to dwa razy. Później „wystarczyło” stworzyć miękkie biomimetyczne soczewki reagujące na sygnały. Ich właściciel może zmieniać zoom dwukrotnie mrugając powieką.
      Same soczewki są inspirowane budową ludzkiego oka. Składa się ona z dwóch warstw dielektrycznego elastomeru pozyskanego z taśmy VHP firmy 3M, pomiędzy którymi zamknięto słoną wodę. Woda przypomina soczewki ludzkiego oka, działa też jako jedna z elektrod dla elastomeru. Górna część elastomeru została pokryta specjalnym przewodzącym smarem węglowym, który pełni rolę drugiej elektrody. Kształt soczewek, a zatem i długość ogniskowej, można zmieniać za pomocą odpowiednich ruchów oczu.
      Ze szczegółowym opisem działania soczewek można zapoznać się w artykule „A Biomimetic Soft Lens Controlled by Electrooculographic Signal”.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ekipa fotografa podwodnego Jake'a Wiltona nagrała film, na którym widać, jak 30-letnia manta Freckles prosi o pomoc w usunięciu haczyków na ryby tkwiących pod jej okiem. Zwierzę podpływa do Wiltona, rozpościera płetwy głowowe i na jakiś czas zastyga w kompletnym bezruchu.
      Na co dzień Wilton oprowadza turystów po zatoce Ningaloo. Freckles podpłynęła do niego, rozpoznawszy go jako stałego bywalca tutejszych wód. Coraz bardziej się przybliżała, a potem zaczęła rozpościerać płetwy, by pokazać mi oko. Wiedziałem, że musimy usunąć haczyki, bo inaczej samica może popaść w tarapaty [rozwinie się zakażenie lub dojdzie do uszkodzenia gałki ocznej].
      Zanurzyłem się kolejny raz, by podjąć ostatnią próbę. Manta w ogóle się nie ruszała. Wtedy wreszcie się udało.
      Ludzie, którzy obserwowali akcję z pokładu łodzi, opowiadają, że zwierzę musiało wiedzieć, że Jake próbuje mu pomóc.
      Po wszystkim Freckles majestatycznie odpłynęła...
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z oka 28-letniej mieszkanki Tajwanu, pani He, usunięto 4 żywe pszczoły z rodziny smuklikowatych (Halticidae). Dostały się tam, gdy kobieta pieliła chwasty na grobie krewnych.
      Dr Hong Chi Ting z Fooyin University Hospital powiedział w wywiadzie udzielonym BBC, że był zszokowany, gdy za odnóża udało mu się wyciągnąć żywe 4-mm owady.
      Kobietę już wypisano ze szpitala. Wg lekarzy, nie poniesie żadnego uszczerbku na zdrowiu.
      Halticidae, które mieszkają w pobliżu grobów i przewróconych drzew, przyciąga pot, dlatego czasem przysiadają na ludziach. W tym przypadku najwyraźniej utknęły w oku.
      Kobieta odwiedzała grób z okazji Qingmingjie, tradycyjnego chińskiego święta zmarłych, które obchodzi się 106. dnia po zimowym przesileniu. Wtedy właśnie powiew wiatru zaprószył jej oko. Początkowo 28-latka myślała, że to zwykły kurz...
      Mimo oczyszczenia, parę godzin później oko było spuchnięte i obolałe. Niemożność zamknięcia powieki i ciągły wyciek łez skłoniły kobietę do udania się do lekarza. Oftalmolodzy stwierdzili zapalenie tkanki łącznej i rogówki.
      [Pszczoły] były nadal żywe [i usunięte w całości], dlatego wszystkie okazy wysłano do zbadania do pewnej organizacji. Na Tajwanie nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z czymś takim - mówi dr Hong Chi Ting.
      Pani He miała sporo szczęścia, bo z obawy przed uszkodzeniem szkieł kontaktowych nie tarła oczu. Gdyby to zrobiła, pszczoły mogłyby wytworzyć jad, a to groziłoby już ślepotą.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Uniwersytecie w Birmingham opracowano krople do oczu, które błyskawicznie ograniczają zagrażające widzeniu bliznowacenie na powierzchni oka (rogówce).
      Blizny powstające w wyniku zakażenia bądź urazu sprawiają, że rogówka przestaje być przezroczysta. Skutkuje to niewyraźnym widzeniem, a nawet ślepotą.
      Wyniki przedklinicznych badań brytyjskiego zespołu pokazują, że podczas leczenia zakażenia pałeczką ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa) nowe krople przyspieszają gojenie, zmniejszają bliznowacenie i poprawiają przezroczystość rogówki; porównań dokonywano do standardowej terapii.
      Obecnie infekcje okulistyczne leczy się za pomocą przeciwzapalnych kropli z antybiotykami i kortykosteroidami. Istotną częścią terapii jest intensywne nawilżanie, które ma zapobiec dalszemu uszkodzeniu oka w czasie mrugania. Takie postępowanie skutecznie wyjaławia oko, ale przez bliznowacenie rogówki niektórzy pacjenci mają później problemy z widzeniem. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z tym powikłaniem jest interwencja chirurgiczna, np. przeszczep rogówki.
      Zespół prof. Liama Grovera zaproponował jednak skuteczną metodę zapobiegawczą. Jego krople mają postać ciekłego żelu i zawierają naturalne białko sprzyjające gojeniu - dekorynę.
      Innowacyjny ciekły żel jest tak zaprojektowany, by utrzymywać dekorynę na powierzchni oka i tworzyć terapeutyczny bandaż sprzyjający gojeniu bez blizn - wyjaśnia prof. Ann Logan.
      Ciekły żel to nowy materiał, który może przechodzić między stanem stałym i ciekłym. To oznacza, że konturuje on powierzchnię oka i pozostaje na niej, w niewielkim stopniu poddając się mruganiu - dodaje Grover.
      Obecnie ekipa kontynuuje prace związane z testowaniem i udoskonalaniem "opatrunku".
      Ciekły żel został opatentowany przez University of Birmingham Enterprise.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...