Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zdjęcie powoduje... awarię smartfonów z Androidem 10

Rekomendowane odpowiedzi

Użytkownicy telefonów z systemem Android – przede wszystkim posiadacze urządzeń Samsunga oraz Google Pixel – nie powinni ustawiać obrazka dołączonego do tej informacji jako tapety. Okazuje się, że zdjęcie to powoduje, że telefony z Androidem, po ustawieniu takiej tapety, albo się zawieszają, albo bez końca wykonują ostatnie działanie. Problem rozwiązać można przez reset do ustawień fabrycznych.

Ostrzeżenie przed powyższym zdjęciem ukazało się w czasie weekendu. Co interesujące, można je bezpiecznie przeglądać, ale nie należy ustawiać go jako tapety.

Nic nie wskazuje na to, by było to czyjeś celowe działanie. Problem wynika ze sposobu zarządzania przestrzenią kolorów przez Androida 10. System prawidłowo obsługuje sRGB, jednak do awarii dochodzi, gdy nie jest w stanie przekonwertować Adobe RGB. Eksperci ostrzegają, że problem pojawia się w smartfonach Google'a, Samsunga, OnePlus i Nokii z systemem Android 10. Natomiast na modelu Pixel 4 XL z Androidem 11 obrazek można bez najmniejszego problemu użyć w roli tapety.

Format sRGB jest standardowym profilem kolorów używanym w większości programów. Jednak Adobe RGB, przygotowany na potrzeby Photoshopa, umożliwia uzyskanie lepszej jakości wydruków. Przestrzeń kolorów obu formatów w dużej mierze się pokrywa, ale nie jest identyczna. Adobe RGB pozwala na wyświetlenie jaśniejszych i ciemniejszych tonów każdego koloru, niż pozwala na to sRGB. Czasem, jak widać, Android może mieć problemy z konwersją kolorów.

Błąd przypomina nieco sytuację, z jaką mieliśmy do czynienia przed kilku laty, gdy pewien plik wideo w formacie MP4 doprowadzał do awarii iPhone'ów z systemem iOS 10.1. Jaiś czas później okazało się też, że wiadomość tekstowa zawierająca emotikon z flagą Włoch i znak języka sindhi prowadzi do awarii urządzeń z iOS-em 13.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kod który prowadzi do taki błędów musi być niesamowicie odchodowy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj w IT, gdzie większość rzeczy jest związana cyfrowym sznurkiem od snopowiązałki :) Kod nie musi być gówniany. Wystarczy, że ktoś zapomniał wstawić if'a. Dlatego w innym wątku napisałem, że nie sądzę, że błędy i podatności kiedykolwiek przestaną być problemem. Nie żeby to zagwarantowało bezbłędność, ale nikt wszystkiego nie napisze od nowa.

IBM ze 20 lat temu zrobił badania i średnio jest 15-50 błędów na 1000 linii kodu. Nawet jeżeli teraz jest lepiej, bo są lepsze narzędzia i automatyka, to nie sądzę, że zejdą poniżej 10 na 1k linii. Firmy jak SpaceX czy NASA prawdopodobnie osiągają znacznie lepsze wyki <<1. Konieczność factory reset trochę martwi, ale mogło być wykonanie kodu, a jest tylko crash i reboot loop :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Konieczność factory reset trochę martwi, ale mogło być wykonanie kodu, a jest tylko crash i reboot loop :)

można zmienić tapetę przez ADB,

w recovery mode zdaje się też

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda to na lukę pozwalającą na dostęp do pamięci i możliwość wykonania kodu... dlaczego nie uruchomic po prostu każdej apki jak systemu wirtualnego z ograniczoną wytyczoną pamięcią... zapomnieliśmy co to wirusy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się sprawdzać dokładnie, ale z opisów wynika, że to jest zwykły błąd, który powoduje reboot loop, a nie podatność. Podejrzewam, że kluczowy komponent dla systemu się wysypuje i to powoduje reboot całego systemu.

O wirusy to się nie martw. Codziennie na Virus Total jest 200-600k nowych sampli, które mają detekcję w silnikach AV. Nawet jak tylko 10% jest rasowe malware, to masz kilkadziesiąt tysięcy nowych próbek dziennie - przepakowanych, zmodyfikowanych, zaciemnionych.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA pokazała pierwsze zdjęcia i ujawniła wyniki wstępnej analizy próbek asteroidy Bennu, które trafiły niedawno za sprawą misji OSIRIS-REx. Badania pokazały, że Bennu zawiera bardzo dużo węgla i wody, co sugeruje, że w próbkach mogą znajdować się składniki, dzięki którym na Ziemi istnieje życie. Próbki dostarczone przez OSIRIS-REx to największa ilość fragmentów asteroidy bogatego w węgiel, jaka kiedykolwiek została przywieziona na Ziemię. Pozwolą one nam oraz przyszłym pokoleniom prowadzić prace nad początkiem życia na naszej planecie, stwierdził dyrektor NASA Bill Nelson.
      Celem misji OSIRIS-REx było przywiezienie na Ziemię 60 gramów materiału. Misja padła jednak ofiarą własnego sukcesu, próbek pobrano więcej i już w przestrzeni kosmicznej pojawiły się problemy. Przez większą niż przewidywano ilość próbek, proces rozładowywania się opóźnił. W ciągu pierwszych dwóch tygodni naukowcy dokonali szybkiej analizy za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego, badań w podczerwieni, rozpraszania promieni rentgenowskich i analizy chemicznej pierwiastków. Wykorzystali też tomografię komputerową do stworzenia trójwymiarowych modeli komputerowych próbek. Już te wczesne badania pokazały wysoką zawartość węgla i wody.
      Bardziej szczegółowe analizy potrwają kolejne dwa lata. Co najmniej 70% próbek Bennu będzie przechowywanych w Johnson Space Center na potrzeby przyszłych badań. Będą one udostępniane też uczonym z zagranicy. Już teraz wiadomo, że ich analizą zainteresowanych jest ponad 200 obcokrajowców.
      Asteroida Bennu ma około 4,5 miliarda lat. Jedna z hipotez dotyczących początków życia na Ziemi mówi, że to właśnie tego typu i podobne obiekty przyniosły na naszą planetę składniki, potrzebne do jego powstania. Dlatego naukowcy mają nadzieję, że badając próbki pobrane bezpośrednio z asteroid pozwolą nam zajrzeć w przeszłość i dowiedzieć się, w jaki sposób powstało życie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA informuje o wykryciu problemów w unikalnym instrumencie naukowym Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba. Pod koniec sierpnia zauważono nieprawidłowości w jednym z trybów pracy MIRI. Po analizie problemu 6 września powołany został specjalny zespół, który ma zająć się jego rozwiązaniem. Zaprzestano też korzystania ze wspomnianego trybu.
      Mid-Infared Instrument (MIRI) składa się z kamery i spektrografu pracujących w średniej podczerwieni. To zakresy od 5 do 28 mikrometrów. Pozostałe instrumenty teleskopu pracują w bliskiej podczerwieni.
      MIRI to bardzo czuły instrument, zobaczy przesunięte ku czerwieni światło odległych galaktyk, tworzących się gwiazd i słabo widocznych komet. Będzie też mógł obserwować Pas Kuipera. Kamera MIRI jest zdolna do wykonania podobnych szerokokątnych zdjęć, z jakich zasłynął Hubble. A jego spektrograf umożliwi poznanie wielu cech fizycznych odległych obiektów. MIRI korzysta z trzech macierzy czujników zbudowanych z krzemu wzbogaconych arsenem. MIRI, by ujawnić swoje niezwykłe możliwości, musi mieć zapewnioną temperaturę -266,15 stopni Celsjusza.
      Urządzenie działa w czterech trybach. Obrazowanie (imaging) pozwala na obserwowanie niemal wszystkich obiektów, do badania których zbudowany został Webb. W trybie tym rejestrowane są fale od długości od 5 do 27 mikrometrów. Pozwala to np. na obserwowanie pyłu i zimnego gazu w regionach gwiazdotwórczych i poszerza ogólne możliwości obserwacyjne Webba, dostarczających dodatkowych informacji. W trybie spektrostroskopii o niskiej rozdzielczości (low-resolution spectroscopy) MIRI rejestruje fale o długości 5–12 mm. Może badać słabiej świecące obiekty niż podczas pracy w spektroskopii średniej rozdzielczości. W trybie tym można np. analizować powierzchnię księżyca Plutona, Charona. Wspomniana już spektroskopia o średniej rozdzielczości (medium-resolution spectroscopy) umożliwia obserwację światła w zakresie 5–28,5 mm. To właśnie w tym zakresie uzyskujemy silny sygnał z pyłu i molekuł. Dzięki temu możemy badać np. skład dysków protoplanetarnych. Ostatni z zakresów pracy, obrazowanie koronograficzne, pozwala na bezpośrednie wykrywanie planet pozasłonecznych i badanie pyłowych dysków wokół gwiazd.
      Pod koniec sierpnia zauważono, że mechanizm przełączona na tryb spektroskopii o średniej rozdzielczości stawia większy opór niż powinien. Dlatego też zdecydowano się na rezygnację w pracy w tym trybie do czasu rozwiązania problemu. Pozostałe tryby MIRI oraz całe obserwatorium pracują bez zakłóceń.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba wykonał pierwsze zdjęcia planety pozasłonecznej. Na fotografiach widzimy gazowego olbrzyma HIP65426b. To planeta o masie od 5 do 10 razy większej od Jowisza, która powstała zaledwie 15–20 milionów lat temu. Znajduje się w odległości 385 lat świetlnych od Ziemi.
      Na czele zespołu badawczego, który wykonał zdjęcia, stał profesor Sasha Hinkley z University of Exeter. To bardzo ważny moment nie tylko dla Webba, ale dla astronomii. Dzięki Webbowi, obserwując za jego pomocą skład chemiczny planet, możemy bowiem opisywać zjawiska fizyczne na nich zachodzące, stwierdza uczony. Planeta została odkryta w 2017 roku za pomocą urządzenia SPHERE na Very Large Telescope. Dysponowaliśmy jedynie jej obrazami wykonanymi w krótkich falach podczerwieni, które pokazywały dość wąski zakres emisji z planety.
      Większość planet pozasłonecznych wykrywamy metodami pośrednimi, np. rejestrując regularne spadki jasności ich gwiazd, świadczące o tym, że na tle gwiazdy przeszła planeta. Wykonanie bezpośredniego obrazowania planety jest znacznie trudniejszym wyzwaniem, gdyż gwiazdy są wielokrotnie jaśniejsze od planet, więc ich blask przesłania nam krążące wokół nich planety. W przypadku HIP65426b różnica jasności między planetą a jej gwiazdą wynosiła od kilku do ponad 10 tysięcy.
      Nowe zdjęcia wykonano w kilku różnych zakresach podczerwieni: 3,00 mikrometrów (to zdjęcie wykonało urządzenie NIRCam), 4,44 mm (NIRCam), 11,4o mm (MIRI) oraz 15,50 (MIRI). Fotografii takich nie można wykonać z Ziemi, gdyż przeszkadza światło podczerwone emitowane przez naszą atmosferę.
      Bezpośrednie obrazowanie planety było możliwe dzięki temu, że znajduje się ona 100-krotnie dalej od swojej gwiazdy macierzystej niż Ziemia od Słońca. Do pozwoliło Webbowi odróżnić ją od gwiazdy. Instrumenty NIRCam i MIRI są wyposażone w koronografy. To zestaw niewielkich masek, które blokują światło gwiazd, pozwalając dojrzeć obiekty, które w innym przypadku byłyby niewidoczne przez blask gwiazdy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA od miesiąca pracuje nad przywróceniem prawidłowej pracy Teleskopu Hubble'a. Wczoraj udało się uruchomić Wide Field Camera 3. To najważniejszy, najczęściej używany element teleskopu. Jest on używany przez ponad 30% czasu pracy Hubble'a. To jednocześnie drugi – po Advanced Camera for Surveys –instrument naukowy Hubble'a, który podjął pracę po ostatniej awarii. Ostatniej, gdyż doszło do niej zaledwie 3 miesiące po tym, jak teleskop został uruchomiony po poprzednich kłopotach.
      Do ostatniej awarii doszło 23 października. Pojawił się wówczas kod błędu wskazujący na utratę sygnału synchronizującego pracę instrumentów. Zespół naziemny zrestartował instrumenty i następnego dnia Hubble podjął normalną pracę. Nie na długo jednak. Już 25 października pojawił się sygnał świadczący o masowej utracie danych synchronizacyjnych, w związku z czym wszystkie instrumenty naukowe automatycznie przełączyły się w tryb bezpieczny.
      Od tamtej pory trwają prace nad przywróceniem funkcjonowania Teleskopu. Na szczęście od 1 listopada nie pojawił się żaden kolejny sygnał świadczących o nieprawidłowościach.
      Wczoraj inżynierowie zdecydowali się na uruchomienie Wide Field Camera 3. Wprowadzają też zmiany w konfiguracji instrumentu. Są one na bieżąco testowana na naziemnych symulatorach. Zmiany mają na celu spowodowanie, by urządzenie tolerowało pewną liczbę sygnałów o utracie synchronizacji i mimo ich pojawienia się, by pracowało normalnie. Zmiany takie zostaną zastosowane najpierw w innym instrumencie, Cosmic Origins Spectrograph. Mają one chronić jego niezwykle czuły detektor pracujący w zakresie dalekiego ultrafioletu. Wprowadzanie tych zmian oraz testy potrwają jeszcze kilka tygodni.
      Pozostałe instrumenty naukowe Hubble'a nadal znajdują się w trybie bezpiecznym, a cała reszta teleskopu kosmicznego działa prawidłowo.
      Teleskop Kosmiczny Hubble'a pracuje w przestrzeni kosmicznej już ponad 31,5 roku. To jeden z najważniejszych instrumentów naukowych w dziejach i jedyny teleskop kosmiczny, który zbudowano z myślą o jego serwisowaniu. Dotychczas odbyło się doń 5 misji serwisowych. Ostatnia miała miejsce w 2009 roku. Od czasu zakończenia programu lotów wahadłowców nie ma jednak czym polecieć do Hubble'a. W 2017 roku pojawiła się informacja, że być może planowana jest kolejna misja serwisowa.
      Dotychczas jej nie zrealizowano, jednak można przypuszczać, że wcześniej czy później taka misja się odbędzie. NASA chce bowiem, by teleskop Hubble'a pracował jak najdłużej, być może nawet do roku 2040. Zapewne więc musi brać pod uwagę konieczność serwisowania urządzenia. Wystrzeliwane zaś w międzyczasie nowe teleskopy kosmiczne będą uzupełniały Hubble'a.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Hubble'a znowu działa. Po ponad miesięcznej awarii wszystkie instrumenty naukowe pracują. A najlepszym na to dowodem są fotografie niezwykłych (wyjaśnienie w opisie zdjęcia) galaktyk ARP-MADORE2115-273 i ARP-MADORE0002-503, które zostały przysłane przez urządzenie.
      Jestem zachwycony, że Hubble znowu obserwuje wszechświat, rejestrując i przysyłając obrazy, które inspirują nas od dekad, stwierdził dyrektor NASA Bill Nelson. Pochwalił zespół, który pracuje przy Teleskopie i podkreślił, że dzięki jego wysiłkom urządzenie może kontynuować 32. rok swojej pracy w przestrzeni kosmicznej.
      Hubble przestał pracować 13 czerwca, gdy niespodziewanie pracę przerwał jego payload computer, odpowiedzialny za kontrolę instrumentów naukowych. Zgodnie z procedurami, instrumenty naukowe zostały automatycznie wprowadzone w tryb bezpieczny, a specjaliści przystąpili do badań teleskopu, by poznać przyczynę awarii.
      Do pomocy wezwano osoby, które pracowały przy budowie Hubble'a i analizowano jego dokumentację sprzed 40 lat. Jedną z zalet projektu, który trwa tak długo, jest zebrana olbrzymia ilość doświadczeń i wiedzy eksperckiej, stwierdziła Nzinga Tull, odpowiedzialna w Goddard Space Center za reagowanie w sytuacjach awaryjnych Hubble'a.
      Początkowo sądzono, że degradacji uległy moduły pamięci, jednak przełączenie na moduły zapasowe nie rozwiązało problemu. Opracowano więc serię testów, których celem było stwierdzenie, czy za kłopoty odpowiada Central Processing Module czy też układ komunikacyjny łączący ten moduł z innymi podzespołami. Gdy i tutaj nie znaleziono odpowiedzi,specjaliści zaczęli przyglądać się innym elementom, w tym Command Unit/Science Data Formatter oraz Power Control Unit. Problem jednak w tym, że testy tych podzespołów są skomplikowane i ryzykowne. Ich przełączanie wymaga podobnych operacji na innych podzespołach.
      Przełączanie wymagało 15 godzin wysyłania komend do teleskopu. Musieliśmy wyłączyć główny komputer, wówczas tymczasową kontrolę przejął zapasowy komputer trybu bezpiecznego. Musieliśmy też włączyć wiele innych podzespołów, które nigdy w przestrzeni kosmicznej nie były włączane i przełączyć interfejsy jeszcze innych podzespołów. Oczywiście nie było powodu, by uważać, że coś nie zadziała, ale cały zespół był podenerwowany i myślał o wszystkim, co mogło się nie udać i co można będzie z tym zrobić, wyjaśnia Jim Jeletic, jeden z menedżerów Hubble'a.
      W końcu się udało i z Hubble'a nadeszły informacje, że całe przełączanie się udało.
      Hubble nie po raz pierwszy pracuje na systemach zapasowych. W 2008 roku dokonano podobnego przełączenia, gdy doszło do awarii jednego z modułów Science Instrument and Command & Data Handling (SI C&DH). Poddczas ostatniej misji serwisowej do Hubble'a, w 2009 roku, wymieniono cały SI C&DH, znakomicie wydłużając czas pracy teleskopu.
      Tym razem przyczyną awarii był Power Control Unit odpowiedzialny za zapewnienie stałego napięcia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...