Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rewolucja w datowaniu. Wydarzenia z greckiej epoki żelaza miały miejce nawet o 150 lat wcześniej

Rekomendowane odpowiedzi

Chronologia wczesnej epoki żelaza starożytnej Grecji jest obecnie rekonstruowana na podstawie stylów ceramiki. Dotychczas nie udało się jej zweryfikować za pomocą datowania radiowęglowego. Dopiero teraz dzięki pracom w Sindos, gdzie znaleziono dobrze zachowane warstwy stratygraficzne wraz z kośćmi zwierząt udało się wykorzystać datowanie o wysokiej rozdzielczości do weryfikacji tego, co wiemy o historii świata egejskiego. I okazało się, że nasze dotychczasowe datowanie było błędne, a różne wydarzenia ze wspomnianego okresu należy przesunąć w czasie o 50–150 lat.

Datowanie historii Grecji to poważny problem. O ile na Bliskim Wschodzie starożytne miasta miały często formę tellów, gdzie ludzkie osadnictwo było kontynuowane przez bardzo długi czas i mamy tam wyraźne poziomy stratygraficzne, to nawet na najlepiej zbadanych stanowiskach archeologicznych Grecji praktycznie brak jest śladów długotrwałego ciągłego osadnictwa z wyraźnymi warstwami. Takie stanowiska występują wyłącznie na północnych obrzeżach świata egejskiego. Tam rzeczywiście ludzie mieszkali w tych samych miejscach przez setki lat.

Chronologia centralnej i południowej Grecji wciąż jest lepiej znana z cmentarzy niż z osad. Datowanie utrudnia fakt, że pozostałości po osadnictwie z wczesnej epoki żelaza słabo się zachowały. Ponadto dotychczas specjaliści bardziej interesowali się nekropoliami niż osadami z tego okresu, gdyż rzadko natrafiano w nich na spektakularne znaleziska.

Dlatego też standardowa chronologia początków epoki żelaza opiera się na kwestionowanej metodzie badania ceramiki. Mowa jest więc o okresie protogeometrycznym i następującym po nim okresie geometrycznym. Twórcy tej chronologii oparli się początkowo na pojedynczych znaleziskach fragmentów ceramiki z terenów Izraela. Gdy z czasem znajdowano coraz więcej ceramiki, próbowano korygować chronologię i dopasowywać ceramikę do tego, co już wiedziano, mimo iż np. naukowcy analizujący te same fragmenty nie byli zgodni co do czasu ich powstania. Najpierw na podstawie znalezisk ceramiki w Izraelu określono chronologię tamtych terenów, a później badacze zastosowali tę samą metodę i chronologię do Grecji.

Teraz międzynarodowy zespół naukowy, pracujący od kierunkiem Stefanosa Gimatzidisa z Austriackiej Akademii Nauk przeprowadził badania, z których dowiadujemy się, że wiele ważnych wydarzeń historycznych, początki prądów filozoficznych, daty powstania dzieł literackich czy okresy formowania się organizacji politycznych trzeba przesunąć nawet o 150 lat wcześniej. Grupa Gimatzidisa we współpracy z Bernhardem Weningerem z Instytutu Prehistorii i Historii Starożytnej Uniwersytetu w Kolonii przeprowadziła pierwszą nowoczesną analizę chronologii Grecji, używając w tym celu precyzyjnego datowania radiowęglowego. Posłużył do tego materiał ze stanowiska w Sindos.

Znajdujące się na północy Sindos jest bardzo interesujące z wielu powodów, jednak w czasie najnowszych badań najbardziej przydatny był fakt, że znaleziono tam dużą liczbę ceramiki importowanej z różnych regionów Grecji. To pozwoliło na porównanie i skorelowanie chronologii dla różnych regionów starożytnej Grecji. Oczywiście takie badania byłyby niemożliwe, gdyby nie fakt, że w Sindos mamy ślady długotrwałego osadnictwa i wyraźne warstwy stratygraficzne, dzięki czemu możliwe było określenie wieku poszczególnych warstw i zastosowanie wiarygodnych modeli statystycznych.

Bardzo często nie jest możliwe dokładne datowanie radiowęglowe w archeologii, mówi Gimatzidis. Dzieje się tak z powodu nieuniknionych zmian koncentracji atmosferycznego C-14. Dlatego też w archeologii możemy mieć wiele bardzo precyzyjnych datować metodą radiowęglową, ale gdy datowanie skorygujemy o zmiany koncentracji C-14, okazuje się, że z precyzyjnej daty robi nam się zakres dat sięgający nawet 300 lat, dodaje uczony.

W Sindos archeolodzy mieli jednak wyjątkowe szczęście. Okazało się bowiem, że możliwe jest niezwykle precyzyjne skalibrowanie datowania tego miejsca. Jakby tego było mało, możliwe było bardzo precyzyjne pozyskiwanie kości zwierzęcych z dobrze zachowanych warstw, które gromadziły się przez długi czas. Obie metody uzupełniały się wzajemnie, dzięki czemu osiągnęliśmy precyzję datowania, o jakiej wcześniej nie mogliśmy nawet marzyć, stwierdza Gimatzidis. Świetnie zachowane warstwy, zwierzęce kości, ceramika z różnych regionów Grecji – wszystkie te elementy uzupełniały się i umożliwiały wzajemną korektę datowania, czyniąc je coraz bardziej precyzyjnym.

Uczeni już teraz mówią, że dzięki ich pracy trzeba będzie przesunąć rozpowszechnianie się alfabetu  czy pojawienie się sympozjonów na IX wiek przed Chrystusem. Na ten sam okres powinniśmy teraz datować powstanie epiki homeryckiej czy początek greckiej kolonizacji, stwierdzają naukowcy.

Ze szczegółami pracy możemy zapoznać się na łamach PLOS ONE.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najstarsze niekwestionowane szczątki Homo sapiens znalezione w Afryce Wschodniej od kilkudziesięciu lat sprawiają naukowcom problemy z ich datowaniem. Mowa o słynnych szczątkach Omo odkrytych w Omo National Park w Etiopii w l. 1967–1974. Najstarsze były datowane na mniej niż 200 tysięcy lat (195 ky ± 5 ky). Jednak nowe badania przynoszą olbrzymią niespodziankę. Ich autorzy twierdzą, że Omo I zmarł przed wielką erupcją wulkaniczną, która miała miejsce 230 000 lat temu.
      Międzynarodowy zespół naukowy, na którego czele stali specjaliści z University of Cambridge, ponownie szczegółowo przyjrzał się szczątkom Omo I i potwierdził, że mamy do czynienia z H. sapiens. Oraz uznał, że muszą być one starsze niż 230 000 lat.
      Omo I został znaleziony w Formacji Omo Kibish w Wielkim Rowie Wschodnim. To teren dużej aktywności wulkanicznej, bogaty w szczątki wczesnych ludzi i pozostawione przez nich artefakty. Datując popioły wulkaniczne z warstw poniżej i powyżej miejsca znalezienia Omo I naukowcy przed laty stwierdzili, że mamy do czynienia z najstarszym znanym nam przedstawicielem Homo sapiens. Wykorzystując ówczesne metody, uczeni doszli do wniosku – co zostało powszechnie zaakceptowane – że szczątki Omo liczą sobie mniej niż 200 000 lat jednak dokładniejsze datowanie było mocno niepewne. Szczątki znaleziono pod grubą warstwą wulkanicznego popiołów, jednak nie można było datować to technikami radiometrycznymi, gdyż ziarna popiołu były zbyt drobne, wyjaśnia doktor Céline Vidal, główna autorka artykułu opisującego najnowsze badania.
      Vidal i jej koledzy pracowali przez 4 lata w ramach grupy badawczej prowadzonej przez profesora Clive'a Oppenheimera. W ramach swojej pracy próbowali datować wszystkie duże erupcje wulkaniczne, jakie miały miejsce w Rowie Abisyńskim w okresie, gdy pojawił się tam Homo sapiens, czyli pod koniec środkowego plejstocenu.
      Naukowcy pobierali próbki skał wulkanicznych i mielili je na okruchy o średnicy mniejszej niż milimetr. Każda erupcja pozostawia swój unikatowy ślad, swoją ukrytą pod powierzchnią historię ewolucyjną, która jest zależna od tego, jak płynęła magma. Gdy się pokruszy skały, uwalnia się z nich minerały, które można datować i określić unikatową sygnaturę chemiczną szkła wulkanicznego utrzymującego minerały razem, wyjaśnia Vidal.
      Naukowcy przeprowadzili m.in. analizy geochemiczne, dzięki którym połączyli warstwy popiołu wulkanicznego z miejsca znalezienia Omo I z erupcją położonego ponad 400 kilometrów dalej wulkanu Shala. Wiek skał wulkanicznych, wyrzuconych podczas tej erupcji, oszacowano na 230 000 lat. Jako, że Omo I znajdował się pod warstwą popiołu z tej erupcji, jego szczątki muszą być starsze.
      Najpierw stwierdziliśmy, że istnieje geochemiczne dopasowanie skał z erupcji Shala z popiołami z miejsca znalezienia Omo. Nie znaliśmy jednak wieku skał, mówi Vidal. Ich próbki zostały wysłane do doktora Dana Barfoda i profesora Darrena Marka ze Scottish Universities Environmental Research Centre. Gdy odebrałam wyniki i okazało się, że najstarsze szczątki H. sapiens z tego regionu są starsze niż sądzono, ogarnęła mnie olbrzymia ekscytacja, przyznaje Vidal.
      Współautor badań, profesor Asfawossen Asrat z Uniwersytetu w Addis Abebie przyznaje, że Omo Kibish to duża formacja osadów, które w przeszłości słabo badano. Bliższe przyjrzenie się stratygrafii Formacji Omo Kibish, szczególnie warstwom popiołu, pozwoliło nam na przesunięcie wieku najstarszych w tym regionie szczątków H. sapiens do co najmniej 230 000 lat temu. A doktor Aurélien Mounier  z Musée de l’Homme w Paryżu podkreśla, że – w przeciwieństwie do wielu innych szczątków ze środkowego plejstocenu – Omo I posiada cechy anatomiczne człowieka współczesnego, takie jak sklepienie czaszki czy podbródek. Nowe datowanie oznacza, że Omo I to najstarsze w Afryce, a zatem i na świecie, szczątki należące bezsprzecznie do H. sapiens.
      Uczeni przypominają, że nauka mogła nie powiedzieć jeszcze ostatniego słowa. Możemy datować historię ludzkości tylko na podstawie szczątków, które już mamy. Zatem nie można z całą pewnością powiedzieć, że to właśnie wtedy powstał H. sapiens. Badania nad ludzką ewolucją ciągle przynoszą nowe odkrycia. W miarę, jak lepiej ją rozumiemy, zmieniają się daty i zakresy czasowe, dodaje Vidal.
      Profesor Oppenhaimer dodaje, że nie jest przypadkiem, iż nasi najwcześniejsi przodkowie zamieszkiwali Wielki Rów Afrykański. Istnieją tam jeziora dostarczające świeżą wodę i przyciągające zwierzęta, a Wielki Rów to naturalny korytarz migracyjny rozciągający się na tysiące kilometrów. Wulkany dostarczają świetnego materiału do wyrabiania kamiennych narzędzi, a ich erupcje od czasu do czasu zmieniają krajobraz, wymuszając udoskonalanie zdolności poznawczych.
      Warto tutaj wspomnieć o badaniach sprzed 5 lat, podczas których stwierdzono, że znalezione w Maroko szczątki przypisywane wczesnemu przedstawicielowi naszego gatunku liczą sobie ponad 300 000 lat. Jednak nie wszyscy zgadzają się, że mamy tutaj do czynienia z H. sapiens.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Członkowie polsko-gruzińskiej misji archeologicznej odkryli w mieście Kutaisi ślady osadnictwa z XIII-XII wieku p.n.e. Okres, w którym istniała osada zgadza się z okresem mitycznej wyprawy argonautów po złote runo. Odkrycie zmienia też pogląd na historię Gruzji.
      Dotychczas istniała chronologia określona za pomocą tradycyjnych metod oraz wskazywano na daty początku państwa gruzińskiego na obszarze zachodniej Gruzji. Obecne odkrycie, dokonane za pomocą nowych metod, wskazują, że osadnictwo na terenie Kutaisi jest o kilkaset lat wcześniejsze, a wspomniane w mitach kontakty miały miejsce i doszło do nich wcześniej niż sądzono, mówi dyrektor Polsko-Gruzińskiego Interdyscyplinarnego Centrum Badawczego, profesor Radosław Karasiewicz-Szczypiorski.
      Jacek Hamburg mówi, że dotychczas znaleziono pozostałości po fortyfikacjach, które początkowo datowano na VIII-VII wiek przed Chrystusem, jednak specjalistyczne analizy, w tym datowanie radiowęglowe, wskazały, że pochodzą z XIII-XII wieku p.n.e. Weryfikujemy teraz datowanie całego Kutaisi, przenosząc je na epokę brązu. Wiemy teraz, że miasto jest starsze niż początkowo sądziliśmy.
      Naukowcy znaleźli m.in. fosę o szerokości 10 i głębokości 6 metrów oraz pozostałości wieży strażniczej, wskazujące, że za fosą istniały drewniane fortyfikacje z palisadą i wieżami. To prawdopodobnie było największe miasto na tym terenie, dodaje Hamburg.
      W miejscu wykopalisk znaleziono też formy do odlewania siekier z asymetrycznym ostrzem, typowym dla kultury kolchidzkiej oraz fragmenty pieców. Wszystkie te obiekty zostały wrzucone do fosy. Gdy forma uległa uszkodzeniu i była bezużyteczna, fosa była naturalnym miejscem wrzucania tego typu odpadów, stwierdza Jacek Hamburg.
      Dla archeologów taka fosa to skarbnica wiedzy. Tym bardziej, że materia organiczna świetnie się w niej zachowała dzięki panującym tam warunkom beztlenowym. Naukowcy znaleźli tam pozostałości drewna, nasion winogron i nasion fig.
      Jacek Hamburg zauważa, że w każdym micie jest ziarno prawdy i być może uda się kiedyś potwierdzić mit o argonautach. To jednak będzie wymagało dalszych badań.
      Interdyscyplinarne Centrum Badawcze im. Prof. S. Krukowskiego zostało otwarte w Kutaisi w kwietniu 2018 roku. To pierwsza zagraniczna stacja archeologiczna na Zakaukaziu. Ze trony gruzińskiej zarządza nim Narodowa Agencja Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, a jej partnerem jest Uniwersytet Warszawski. Stacja jest główną bazą dla wypraw archeologicznych m.in. z Polski.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Problemy z dotarciem do rynku zbytu, a później również zagrożenie związane z zmianami politycznymi przyczyniło się do emigracji garncarzy ok. 1200 r. p.n.e. z wyspy Egina (niedaleko Aten) na północ w głąb lądu, w region Zatoki Eubejskiej – ustalił polski archeolog dr Bartłomiej Lis.
      W ostatnich latach archeolodzy sięgają chętnie po różnego rodzaju nowoczesne metody, by śledzić pradziejowe migracje - stosują analizy DNA czy izotopów strontu, zawarte w szczątkach ludzi.
      Korzystając z bardziej klasycznych metod, udało mi się rzucić światło na przemieszczanie się garncarzy w starożytnej Grecji już ok. 3200 lat temu – przekonuje w rozmowie z PAP dr Bartłomiej Lis, który swoje badania realizuje w Szkole Brytyjskiej w Atenach w ramach grantu uzyskanego dzięki unijnemu programowi Marie Skłodowska-Curie Actions.
      Z jego analiz wynika, że garncarze z wyspy Egina (niedaleko Aten) ok. 1200 r. p.n.e. opuścili swe siedziby i rozpoczęli produkcję charakterystycznych naczyń do gotowania w wielu miejscach rozsianych wzdłuż Zatoki Eubejskiej na północ od Eginy.
      Swój wniosek dr Lis wyciągnął na podstawie drobiazgowej analizy naczyń ceramicznych pod kątem sposobów ich wytworzenia – od momentu pozyskania gliny i jej przygotowania, aż po wypalenie naczyń. Dzięki temu poznałem sposób wyrabiania naczyń na Eginie i byłem w stanie porównać te naczynia z tym występującymi w innych regionach Grecji – opowiada naukowiec.
      Okazało się, że garncarze pracujący na wyspie Egina wykonywali swe naczynia w sposób bardzo odmienny od innych garncarzy działających w tym samym czasie na terenie Grecji. Odmienność ta dotyczyła zarówno sposobu budowania ścianek naczynia, bez użycia koła garncarskiego, jak również innych szczegółów produkcji. Poza tym, garncarze z Eginy mieli zwyczaj znakowania swoich wyrobów, co zapewne związane było z wspólnym użytkowaniem pieców garncarskich, lecz mogło także stanowić ich znak rozpoznawczy.
      To właśnie te obserwacje doprowadziły do zidentyfikowania w wielu miejscach wzdłuż zatoki Eubejskiej, czyli korytarza wodnego wiodącego z Aten i zatoki Sarońskiej na północ, tych samych charakterystycznych naczyń, ale wykonanych z mas ceramicznych odmiennych niż te stosowane na Eginie – powiedział dr Lis.
      Analiza mas ceramicznych została pogłębiona przez wykorzystanie petrografii, techniki zapożyczonej z geologii, w której specjalizuje się Laboratorium Fitch przy Szkole Brytyjskiej, gdzie dr Lis poznawał tajniki tej metody pod okiem dyrektorki laboratorium, dr Evangelii Kiriatzi. Petrografia pozwala zarówno na ustalenie pochodzenia naczyń, jak i lepsze zrozumienia technik ich wytworzenia. Polski naukowiec podkreśla, że oba aspekty miały kluczowe znaczeniu dla powodzenia jego projektu.
      Naukowiec uważa, że egineccy garncarze opuścili wyspę w co najmniej dwóch etapach na przestrzeni kilku dziesięcioleci. Z kolei duże zróżnicowanie wykorzystanych mas garncarskich wyraźnie wskazuje na pozyskiwanie surowca z różnych miejsc i tym samym produkcję naczyń typowych dla wyspy Egina w wielu lokalizacjach wzdłuż zatoki Eubejskiej.
      Pierwszy etap migracji mógł wynikać z problemów ze zbytem wytworzonych naczyń. W tym okresie obserwujemy załamanie w handlu ceramiką, które zapewne dotknęło też garncarzy z Eginy. Sezonowe wędrówki mogły być sposobem na wzięcie losu we własne ręce – przypuszcza archeolog.
      Z kolei drugi etap, według badacza, był związany ze zmianą siedzib garncarzy na stałe, co miało być efektem zmian ekonomiczno-politycznych około roku 1200 p.n.e. Wówczas Egina, a także jej bezpośrednie okolice, nie były bezpiecznym miejscem do życia.
      Wiele z kwitnących wcześniej osad opustoszało, a ludzie najwyraźniej przenieśli się do bardziej bezpiecznych rejonów. Właściwie jedynym śladem tych przemieszczeń są naczynia wytworzone przez garncarzy, którzy byli częścią tych migracji – podkreśla dr Lis.
      Naukowcowi nie udało się jednoznacznie rozstrzygnąć kwestii płci wytwórców ceramiki na Eginie. Zarówno specjalizacja widoczna w produkcji naczyń do gotowania, jak i fakt ich wędrownej wytwórczości, której według źródeł etnograficznych nigdy nie podejmowały się kobiety, sugeruje jednak, że byli to mężczyźni – sugeruje naukowiec.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nadpalone szczątki z ognisk przywołujących deszcz pozwalają wyznaczyć z dokładnością do 20 lat okresy suszy, które trapiły okolice dzisiejszego Zimbabwe w epoce żelaza. Gdy przez kilka lat padało mało lub w ogóle, zaklinacze z plemienia Bantu udawali się na pobliskie wzgórza i tam spełniali swoją powinność (Journal of Archaeological Science).
      Jak wyjaśnia Thomas Huffman z University of the Witwatersrand w Johannesburgu, rozpalano ognisko, a unoszący się z niego czarny dym miał przyciągnąć równie czarne chmury deszczowe znad gór. Jeśli uważano, że zasadzono przynoszące nieszczęście obce ziarno, palono także pojemniki z plonami.
      Dzięki datowaniu radiowęglowemu i analizie słojów drzewnych opisano nieznane dotąd okresu suszy sprzed wielu wieków.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...