Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Uczestnictwo w uroczystościach religijnych wzmacnia psychicznie i zmniejsza ryzyko zgonu z rozpaczy

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)
W dniu 8.05.2020 o 17:31, Daniel O'Really napisał:

To jest kwestia indywidualna, ale jeśli wiara w dogmaty religijne jako prawdę o świecie jest wtłaczana od małego, trudno się potem przestawić na myślenie logiczne zamiast magicznego, zwłaszcza jeśli duża część otaczającej człowieka społeczności jest również wychowana w ten sposób i utwierdza go w błędnych przekonaniach.

 

Wystąpie jako adwokat diabła:

A co jeśli bez tego myślenia magicznego nie dałoby się "przestawić" na myślenie logiczne? (myślenie logiczne wedle Twojej koncepcji).

Czy bez magicznego, religijnego myślenia dałoby się stworzyć taki abstrakcyjny byt, jak np. obecny w systemie prawno-gospodarczym całego śwata, osoba prawna?

Z wiki: Osoba prawna – jeden z rodzajów podmiotów prawa cywilnego. Osobę prawną definiuje się zazwyczaj jako trwałe zespolenie ludzi i środków materialnych w celu realizacji określonych zadań

Wielka firma, masa indywidulaności, ateistów, wierzących, środki produkcji, aktywa etc.  A jednak w zewnetrznym postrzeganiu   tworzą całość - są osobą prawną. Taki byt jest bardzo abstrakcyjny, ale jest podstawą funkcjonowania naszej cywilizacji. Tworzenie takich abstrakcyjnych bytów bez religii byłoby w ogóle  możliwe?

Bez myślenia magicznego? Czy nas to przypadkiem  nie odróżnia jednak od zwierząt?

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
7 hours ago, venator said:

Wystąpie jako adwokat diabła:

A co jeśli bez tego myślenia magicznego nie dałoby się "przestawić" na myślenie logiczne? (myślenie logiczne wedle Twojej koncepcji).

Czy bez magicznego, religijnego myślenia dałoby się stworzyć taki abstrakcyjny byt, jak np. obecny w systemie prawno-gospodarczym całego śwata, osoba prawna?

Z wiki: Osoba prawna – jeden z rodzajów podmiotów prawa cywilnego. Osobę prawną definiuje się zazwyczaj jako trwałe zespolenie ludzi i środków materialnych w celu realizacji określonych zadań

Wielka firma, masa indywidulaności, ateistów, wierzących, środki produkcji, aktywa etc.  A jednak w zewnetrznym postrzeganiu   tworzą całość - są osobą prawną. Taki byt jest bardzo abstrakcyjny, ale jest podstawą funkcjonowania naszej cywilizacji. Tworzenie takich abstrakcyjnych bytów bez religii byłoby w ogóle  możliwe?

Bez myślenia magicznego? Czy nas to przypadkiem  nie odróżnia jednak od zwierząt?

Ktoś tu czytał Harariego ? "Sapiens. Od zwierząt do Bogów"?

Jeśli tak, to przeczytaj jeszcze raz bo chyba mylisz przyczynę ze skutkiem. Jeśli nie - przeczytaj.

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, dexx napisał:

Ktoś tu czytał Harariego ? "Sapiens. Od zwierząt do Bogów"?

Jeśli tak, to przeczytaj jeszcze raz bo chyba mylisz przyczynę ze skutkiem. Jeśli nie - przeczytaj.

Dzięki za pouczenie. Taki mentorski styl, ręka zgięta w łokciu i wskazujący palec celujący w sufit. ;)

Hararego znami i bardzo cenię tę pozycję pomimo kilku kontrowersyjnych dla mnie ocen, jak chociażby pewien radykalizm w ocenie wpływu homo sapiens na wymieranie wielkiej fauny plejstoceńskiej - zresztą nic chyba  nie wspomniał o wymieraniu w Europie, bo tu badania wskazują na zdecydowanie mniejszy wpływ h.s. niż się powszechnie uważa.

Jednak, raczej oczywistym jest, że wierzenia religijne, owo myślenie magiczne było pierwsze przed tworzeniem abstrakcyjnych bytów niezbednych do utrzymania tak skomplikowanego organizmu jak państwo. A przecież o tym pisałem.

Szczepy, plemiona wierzące w totem lub ducha rzeki , tworzyły byty abstrakcyjne jak duchy, ale nie tworzyły państw.

Gdy te państwa powstały to zauważ proszę , że sfera profanum bardzo długo przeplatała się ze sferą sacrum - obie były jakby równoległe.

W Starożytnym Rzymie stworzono logiczny system prawny oparty o byty abstrakcyjne (do dzisiaj częściowo korzystamy z tamtej spuścizny), który przeplatał się  z myśleniem magicznym.

Każdej zawartej umowie, przecież logicznej ale i abstrakcyjnej  konstrukcji, towarzyszyły obrzędy magiczne - choćby palenie kadzideł, a po bursztyn Rzymianie wybierali się daleko - aż na nasze obecnie, ziemie. 

Mieszko przyjął chrześcijaństwo głównie z tego powodu, że jako poganin był tylko wiecowym naczelnikiem, troche równiejszym niż inni, jako chrześcijański książe, był pomazańcem bożym. Abstrakcyjny byt prawny (władca państwa, król w przypadku Bolesława), przeplatał się z myśleniem magicznym. Lud długo wierzył, że król ma moc uzdrawiania.

Dziś w toku ewolucji, to myślenie magiczne (religijne) jest oraz mniej potrzebne. 

Ps. U Hararego bardzo podoba mi się koncepcja języka fikcjotwórczego w powstawaniu złożonych społeczeństw. Tłumaczyłoby to ładnie skuces h.s. w  rywalizacji z neandertalczykiem, która pewnie wystapiła. Ładnie to koreluje zresztą z coraz większym zainteresowaniem naukowców rolą móżdżka (który odpwiada min.  za płynność mowy). Wyróżniamy się tym móżdżkiem  wśród innych naczelnych. Gdyby tak odkryć zamarznięty mózg neandertalczyka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
On 5/11/2020 at 3:53 AM, venator said:

A co jeśli bez tego myślenia magicznego nie dałoby się "przestawić" na myślenie logiczne?

Też lubię sobie pogdybać i przypuszczam, że mechanizm odpowiedzialny za powstanie myślenia magicznego u ludzi (zresztą są pewne przesłanki, że również niektóre szympansy coś je przypominające przejawiają) mogły dawać homo sapiens jakiś rodzaj przewagi, ale jak sam słusznie zauważyłeś:

On 5/12/2020 at 11:48 AM, venator said:

to myślenie magiczne (religijne) jest coraz mniej potrzebne. 

Samo myślenie magiczne nie jest moim zdaniem źródłem problemu. Problem pojawia się, kiedy zaprzęgamy je do działania przy próbie określenia faktów na temat rzeczywistości. Służące jako narzędzie twórczości artystycznej zupełnie mi nie przeszkadza.

Oddzieliłbym też myślenie abstrakcyjne od magicznego. Żeby myśleć abstrakcyjnie nie trzeba mylić korelacji z przyczynowością, co właśnie przy myśleniu magicznym zachodzi.

 

Edytowane przez Daniel O'Really
addedum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 5/12/2020 at 11:48 AM, venator said:

Mieszko jako chrześcijański książe, był pomazańcem bożym.

A co jeśli Mieszko (Mesek, Mesekh) znaczy właśnie "pomazaniec", a imię miał Dagomer (Dragomir)?

Bo wiesz: Bolesław to Bolek, Boleg ze wschodniego Oleg, a Oleg to skrót od Ołegsandr, czyli nas Bolek to Aleksander.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Daniel O'Really napisał:

Oddzieliłbym też myślenie abstrakcyjne od magicznego

Na etapie kształtowania się "nowoczesnego" homo sapiens bym tego nie rozdzielał:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Człowiek-lew#/media/Plik:Loewenmensch1.jpg

Bardzo znany przykład archeolgiczny połączenia myślenia abstrakcyjnego - wyobrażenie sobie nieistniejącej istoty, z magicznym -  z kontekstu archeologicznego wynika (oczywiście to hipoteza), że figurka była używana w takim miejscu, które mogło być jakimś rodzajem  sanktuarium.

Oczywiście, tak jak napisałeś, dużo w tym hipotez i domysłów (jak to napisałeś gdybania), na powyższym przykładzie widać jednak jak istotny był to etap.

 

10 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

A co jeśli Mieszko (Mesek, Mesekh) znaczy właśnie "pomazaniec", a imię miał Dagomer (Dragomir)?

Hipotez to jest cała masa. Już w XIX w. coś ponoć Lelewel  rzeźbił w tym w skandynawskim kierunku. Jerzy Dowiat dowodził, że imię Dagome to słowiańskie z kolei imię Mieszka, Dagome - Digoma-Dzigoma. Niektórzy wywodzą od duńskiego imienia Dagmara, z kolei Bolesaław Chrobry miały być Burisleif, teściem Olafa Tryggvasona.

Burisleif ponoć uczestniczył w wyprawie Ottona na Danie, ale w takim wypadku wychodziłoby, że to jednak Mieszko...:) Jest tych hipotez, wątków, całe mnóstwo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, venator said:

Hipotez to jest cała masa. Już w XIX w. coś ponoć Lelewel  rzeźbił w tym w skandynawskim kierunku. Jerzy Dowiat dowodził, że imię Dagome to słowiańskie z kolei imię Mieszka, Dagome - Digoma-Dzigoma. Niektórzy wywodzą od duńskiego imienia Dagmara, z kolei Bolesaław Chrobry miały być Burisleif, teściem Olafa Tryggvasona.

Moja hipoteza jest całkowicie inna. Dragomir to bardzo popularne imię Slowian południowych. Ma konotacje bizantyjską i oznacza m.in. SmokowiMiły, czyli coś jak 'oblubieniec/wybraniec Smoczego Pana'. Z kolei Mieszek/Mesek  jest zastanawiająco bliskie do egipskiego tytułu Messekh (czyt. mesek), który nadawano władcy po namaszczeniu go sadłem krokodyla (reprezentował Smoka).

A biorąc pod uwagę Dysputę Chazarską i dojście Chazarów "prawie pod Warszawę", a potem odwetowe dojście książąt czerwonoruskich prawie pod Egipt (Kroniki Rusi Czerwonej), wychodzi mi, że Chazarowie (wtedy już wyznawcy judaizmu) nadawali swoim Kaganom w owym czasie tytuł Messeh. To taka dywagacja oczywiście.

Weźmy też pod uwagę, że tytuł 'chrobry' ma dwie konotacje: Kobr (Król Węźy/Smoków) oraz Chabry (Niebieski). Nie wygląda mi na to, żeby ludzie Bolka byli "poganami" ...

No i w owym okresie Piastowie nie za bardzo sie lubili z czerwonoruskimi. 

A co do wątku duńskiego, to przecież Dunin (prawa ręka Piastów) był Duńczykiem, więc czemu nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 5/12/2020 at 11:48 AM, venator said:

Dzięki za pouczenie. Taki mentorski styl, ręka zgięta w łokciu i wskazujący palec celujący w sufit. 

Hmm, no może faktycznie zabrzmiało to mogło zabrzmieć mentorsko.  Wydaje mi się, że religia od zawsze była narzędziem w rękach kapłanów i wszelakich władców do kontroli zachowań podwładnych / wyznawców. Zwróciłem uwagę na tą książkę ponieważ Harari opisał że nie magiczne/religijne myślenie pozwala nam tworzyć abstrakcyjne byty tylko odwrotnie dzięki abstrakcyjnemu myśleniu powstały religie w jasnym celu - zarządzania ludźmi. Tak jak piszesz na przykładzie Mieszka religia była wykorzystywana do umacniania władzy ponad "ludzki aspekt"  i służyła do poszerzania stref wpływu.  Mieszko nie był wierzącym chrześcijaninem ani poganinem, on lub jego doradcy rozumieli do czego te narzędzie służy i je cynicznie wykorzystywali tak jak ma to i obecnie miejsce w Polsce i np. w USA.

Doskonale widać po chrześcijaństwie, że  najlepiej radzą / radziły sobie religie, które potrafiły zintegrować lokalne tradycje. Ludzie szczególnie starsi czują przywiązanie do różnych tradycji, które najczęściej mimo że mogą się wywodzić z innych wyznań są adaptowane przez chrześcijaństwo, jeśli nie da się ich zaadaptować są / były piętnowane często siłą. Ja sam mimo że już nie jestem wierzący, czasami uczestniczę przy różnych okazjach we mszach i nawet lubię te obrzędy liturgiczne (szczególnie jak nie ma kazania z infantylną interpretacją bibli), ale zdaję sobie sprawę, że to wynik indoktrynacji, bo kupę lat się co niedzielę słyszało te pieśni i słowa. Te metody zostały wypracowane przez tysiąclecia.

Podsumowując, nie zgadzam się tym twierdzeniem: 

On 5/11/2020 at 3:53 AM, venator said:

Czy bez magicznego, religijnego myślenia dałoby się stworzyć taki abstrakcyjny byt, jak np. obecny w systemie prawno-gospodarczym całego śwata, osoba prawna?

mogę się mylić, ale moim zdaniem poprzez to, że H.S. potrafił abstrakcyjnie myśleć niektóre osobniki wykorzystały to do pogłębiania strachu pozostałych jednostek np. wobec piorunów dla swoich doraźnych korzyści i tak w toku ewolucji kulturowej powstały wszelakie wiary i magiczne myślenie, ale to chyba dyskusja z cyklu co było pierwsze - jajko czy kura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
8 godzin temu, dexx napisał:

Zwróciłem uwagę na tą książkę ponieważ Harari opisał że nie magiczne/religijne myślenie pozwala nam tworzyć abstrakcyjne byty tylko odwrotnie dzięki abstrakcyjnemu myśleniu powstały religie w jasnym celu - zarządzania ludźmi.

My się nie zrozumieliśmy. Może za mało się precyzyjnie wyraziłem. Ja powyższemu zdaniu nie przecze. Tyle, że dotyczy to już mocno zorganizowanych spoleczeństw, a nie paleolitycznych (o czym poniżej). I w tym pełna zgoda. Natomiast w pierwszym rozdziale Harari pisał o wierzeniach religijnych w kwestii kształtowania się myślenia abstrakcyjnego i języka fikcjotwórczego. 

Jednak myślenie magiczne (religijne)  jest obecne duuuużo dłużej. Chociaż to w sumie spekulacje, to jakaś forma życia duchowego istniała już w środkowym paleolicie.

Natomaist "twarde" dowody pojawiają się pod koniec istnienia kultury mustierskiej, jakieś 50 tyś lat temu. I tych artefaktów wraz z rozwojem kultury mateirialnej pojawia się coraz  więcej. Kilka postów wyżej wrzuciłem znany zabytek z jaskini Stadel - najstarszy przykład rzeźby zoomorficznej. Harari też nawiązał do tego artefaktu bo doskonale oodaje właśnie takie myślenie - abstrakcyjne (wyobrażenie sobie fantastycznej istoty) z magicznym (najprawodopodbnie obiekt "sakralny"). Myślenie magiczne powstawało z myślenia abstrakcyjnego i na odwrót. Można powiedzieć, że był to rodzaj treningu dla mózgu h.s. 

8 godzin temu, dexx napisał:

mogę się mylić, ale moim zdaniem poprzez to, że H.S. potrafił abstrakcyjnie myśleć niektóre osobniki wykorzystały to do pogłębiania strachu pozostałych jednostek np. wobec piorunów dla swoich doraźnych korzyści i tak w toku ewolucji kulturowej powstały wszelakie wiary i magiczne myślenie, ale to chyba dyskusja z cyklu co było pierwsze - jajko czy kura.

Nie ma żadnych materialnych dowodów aby tak było w okresie kiedy kształtował się h.s.

Najstarszy pochówek, szamański (najprawdopodobnie) pochodzi z kultury natufijskiej już  mezolitycznej:

https://archaeology.huji.ac.il/hilazon-tachtit-cave

Harari nawiązuje do tej kultury  w podrozdziale "Boska interwencja". Dosyć niesamowite, że łowcy-zbieracze zbudowali taką  megalityczną konstrukcje jak tę w Göbekli Tepe , w zasadzie nie prowadząc jeszcze w pelni osiadłego trybu życia. Pewnie pamiętasz co Harari pisał o pszenicy w kontekście tego miejsca?

Szkoda ale Harari  nic nie wspomniał o tym, że  najnowsze badania wskazują iż w Göbekli Tepe z owej pszenicy ludzie nauczyli się najpierw robić..nie, nie chleb a piwo :)

Piwo to alkohol, środek psychoaktywny. I było najprawdopodbniej używane w celach rytualnych. Wspiera to hipotezę, ktorą Harari nazwał "boską interwencją".

Ja bym ją rozbudował o kontrowersyjny pogląd (choć to oczywiście nie mój pomysł a pewnego amerykańskiego antropologa) - człowiek zaczął hodować pszaenicę aby min. wytwarzać alkohol, po to by oddawać cześć abstrakcyjnym, magicznmy bytom. Na lekkim rauszu ;)

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minutes ago, venator said:

człowiek zaczął hodować pszaenicę aby min. wytwarzać alkohol, po to by oddawać cześć abstrakcyjnym, magicznmy bytom. Na lekkim rauszu ;)

Uklepać się już wtedy można było znacznie prostszymi i skuteczniejszymi sposobami.  Czy aby znalezienie śladów fermentacji nie wskazuje na próby pozyskania droźdzy do pieczenia chleba?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, wyraźnie mowa o procesie fermanetacji piwa, tu prawdopodbnie najstarsza znana produkcja:

https://www.discovermagazine.com/planet-earth/the-search-for-the-worlds-oldest-alcohol

 

15 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Uklepać się już wtedy można było znacznie prostszymi i skuteczniejszymi sposobami.

Z pewnością. Zauważ jednak jak duże znaczenie ma alkohol np. w chrześcijanstwie, w ogóle w ludzkiej cywilizacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minute ago, venator said:

Nie, wyraźnie mowa o procesie fermanetacji piwa, tu prawdopodbnie najstarsza znana produkcja

To ciekawa informacja. Pszenica jest pracochłonna  i nie lubi rosnąć dziko. Musieli mieć sporo wolnego czasu albo nie byli zbieraczami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, venator said:

Harari nawiązuje do tej kultury  w podrozdziale "Boska interwencja". Dosyć niesamowite, że łowcy-zbieracze zbudowali taką  megalityczną konstrukcje jak tę w Göbekli Tepe , w zasadzie nie prowadząc jeszcze w pelni osiadłego trybu życia. Pewnie pamiętasz co Harari pisał o pszenicy w kontekście tego miejsca?

Własnie nie pamiętałem i wydaje mi się że popełniłem duży błąd próbując udowodnić że Harari przyjął jakieś stanowisko. Teraz jak wróciłem do tej książki żeby doczytać wyżej wymieniony rozdział, widzę ponownie dlaczego tak lubię tą książkę. Harari nie stawia tardo tez tylko stara się przedstawić różne możliwości, a tylko ja ułomnie wyciągałem sobie to co pasowała do moich puzzli. 

Wracając do tematu, trzeba by się było zastanowić jaką przewagę ewolucyjną dało abstrakcyjne myślenie, skoro utrwaliło się podczas doboru naturalnego. Można próbować dowodzić, że religia i magia były czymś co budowało wspólnoty, a one zaś pozwalały zwiększyć przeżywalność potomstwa, wiec w ten sposób faworyzowane były osobniki które myśląc abstrakcyjnie podążały za mistycyzmem. Można też pójść inna drogą i powiedzieć że abstrakcyjny myślenie było pomocne w planowaniu na przyszłość i to był czynnik który faworyzował.  

Po głębszym ( ale wciąż nie głębokim) przemyśleniu tematu na potrzeby tych postów, najbardziej prawdopodobne wydaje mi się że obie te drogi są zbieżne, pewnie jeszcze z paroma innymi czynnikami na które wpływało abstrakcyjne myślenie. 

Zastanawiające jest tylko w jakim zakresie inne zwierzęta są zdolne do abstrakcyjnego-logicznego myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 14.05.2020 o 23:30, Jarosław Bakalarz napisał:

Musieli mieć sporo wolnego czasu albo nie byli zbieraczami.

Początek hodowli pszenicy był prawdopodbnie reakcją na stres środowiskowy jakiego doznali przedstawiciele kultury natufijskiej. Do takich wniosków doszedł Ofer Bar-Yosef, znakomity badacz tejże kultury. W młodsym dryasie (12,8 BP-11,65 BP) doszło do ostatniego epizodu zimna w glacjale wÜrm.  Gwałtowne ochłodzenie spowodowało w Europie cofanie się osadnictwa na południe, na Bliskim Wschodzie, susze i wędrówki zwierząt łownych. Ci łowcy-zbieracze, którzy zdecydowali się zostać i nie wędrować, zaczęli z konieczności uprawiać dziką pszenicę. I fortyfikować swoje osady aby chronić swój dobytek. Tak zaczęła się współczesna cywilizacja.

Choć hipoteza alkoholowa (oraz boskiej interwencji)  wcale nie wyklucza się z powyższym. 

@dexx.

Harrari  pisał o abstrakcyjnym myśleniu zdolnym do stworzenia bytów unifikujących rozległe i złożone struktury społeczne. Np. spotyka się dwóch amerykańskich patriotów - jeden z Kalifornii, drugi z Main. Co ich łączy? Miłość do gwiaździstego sztandaru (przecież nie do kawałka płótna ale symbolu) - takich przykładów są miliony. 

 

W dniu 14.05.2020 o 00:03, Jarosław Bakalarz napisał:

Moja hipoteza jest całkowicie inna. Dragomir to bardzo popularne imię Slowian południowych. Ma konotacje bizantyjską i oznacza m.in. SmokowiMiły, czyli coś jak 'oblubieniec/wybraniec Smoczego Pana'.

Niewątpliwe ciekawe, musial byś to tylko mocno udokumentować źródłowo.

 

Jeśli przyjmiemy hipotezę Urbańczyka, o pochodzeniu Mieszka z elity Państwa Wielkomorawskiego, mającego kontakty z Bizancjum, miałoby to sens. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, venator said:

Początek hodowli pszenicy był prawdopodbnie reakcją na stres środowiskowy [...]

Niewątpliwe ciekawe, musial byś to tylko mocno udokumentować źródłowo.  Jeśli przyjmiemy hipotezę Urbańczyka, o pochodzeniu Mieszka z elity Państwa Wielkomorawskiego, mającego kontakty z Bizancjum, miałoby to sens. 

Z pszenicą sprawa jest dziwna: kilkadziesiąt lat temu trafiłem na sensowne badanie, w ktorym genetyk pokazywał, że pszenica ma "niemożliwe" do uzyskania drogą selekcji kombinacje cech.  To wykluczałoby ludzi prymitywnych jako jej twórców.  Uprawa (udoskonalanie) odmian jadalnych czegokolwiek wyklucza kultury zbieraczy-łowców. Do tego potrzebne są kultury osiadłe i to takie z długą i nieprzerwaną historią hodowli. Bardzo przydaje się też pismo :-)

Źródeł jest mało:  wzmianka w Kronikach Czerwonoruskich (o wyprawie "pod Egipt"), jedna lub dwie w jakiejś chazarskiej o trybucie Polan naddońskich na rzecz Chazarów w postaci miecza "od dymu",  coś tam wiemy o Dyspucie Chazarskiej , cos tam o Cyrylu i Morawach (i jego możliwym udziale w Dyspucie - podejrzenia, bo to ten sam okres). Potem mamy dziwne milczenie (jakby ktoś palił pisma dot. Słowian) i srutututu pojawia się Mieszko Dagomer jako katolik. I tak byt zaczyna Polska - ot tak, z niczego; pod auspicjami Rzymu. Potem krótka wzmianka, że Chrobry "próbował wrócić do starej wiary" i koniec danych.   Mnie pasuje (szczególnie gdyby Cyryl był u Kagana, a potem na Morawach), że Mieszko (Mieszek) został namaszczony w obrządku hebrajskim (wg rytu egipskiego uzyskałby wtedy tytuł Mesek), a potem przyjął chrzest od Morawian (bo ich znał i byli 'bizantyjczykami").

Ale taka interpretacja zwaliłaby niejedną profesurę w błoto :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

 Uprawa (udoskonalanie) odmian jadalnych czegokolwiek wyklucza kultury zbieraczy-łowców. Do tego potrzebne są kultury osiadłe i to takie z długą i nieprzerwaną historią hodowli.

Skąd pomysł, że zbieracze-łowcy nie potrafili usiedzieć nieco dłużej na miejscu? Przecież określenie łowca-zbieracz jest bardzo  umowne.

Najstarsze znane osadnictwo to obóz Ohalo, nad Morzem Galilejskim (stan.archeo Ohalo i Ohalo II).

Znaleziono tam znakomicie zachowane pozostałości chat, sierpów do ścinania na wpół dzikiej pszenicy i pierwsze żarna. Obóz ("wioska") była zmaieszkana 23 tyś BP. 

https://en.wikipedia.org/wiki/Ohalo

Nie znam tych badań świadczących o "niemożliwych" do uzyskanaia drogą uprawy  pożądanych cech. Materiał archeolgiczny świadczy o czym innym. Zboże uprawiano. 

Druga sprawa: Natufianie było społecznością mezolityczną. Część wybrała strategie przetrwania jak ojcowie - powędrowała za gazelami, część osiadła. 

To było charakterystyczne dla okresów przejściowych p.  epipaleolitu - nie było tak, że łowca któregoś dnia rzucał łuk w trwę i mówił - od dziś to ja jestem rolnik. ;)

19 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Ale taka interpretacja zwaliłaby niejedną profesurę w błoto :-)

Taką drogą idzie prof. Urbańczyk - wątek morawski. Tyle, że jest poddany poważnej  krytyce środowiska naukowego i o zwaleniu żadnej profesury nie ma mowy.

Co więcej, celnie punktują go doktorzy ;)

Jedno co trzeba oddać Urbańczykowi - postawił dosyć istotne pytanie. Z materiału archeoligicznego wychodzi dosyć nagły, bo trwający ledwie dwie dekady rozwój coraz bardziej skomplikowanych struktur organizacji społecznej. Tak jakby Polanie sobie powiedzieli - a teraz zbudujemy sobie państwo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, venator said:

Skąd pomysł, że zbieracze-łowcy nie potrafili usiedzieć nieco dłużej na miejscu? Przecież określenie łowca-zbieracz jest bardzo  umowne.

To nie jest akurat mój pomysł, ale mój wniosek z publikacji owego genetyka. Sugerował, że trzeba zaawansowanej wiedzy o hodowli i setek lat prób, by mieć promil szansy na wyhodowanie pszenicy.  Dlatego wnioskuję, że łowcy-zbieracze mogli mieć pszenicę od innych kultur, których nie umiemy namierzyć (albo umiemy, ale "brak dowodów na ich istnienie").

Określenie łowca-zbieracz nie jest precyzyjne, ale mamy odniesienie do współczesności, gdzie plemiona Mongolskie troszkę przypominają trybem życia te z okresu polodowcowego. Inuitów, Czukczów itp nie uwzględnie, bo gdybym to zrobił, to o hodowli pszenicy należałoby całkiem zapomnieć. 

1 hour ago, venator said:

Obóz ("wioska") była zmaieszkana 23 tyś BP. 

To może być. Trudno jednak w takiej sytuacji zakładac prymitywizm kultury (biedę tak, ale to była osada; mogły tez istniec aglomeracje, które taką "wiochą" zarządzały).  Pamiętam stare badanie kopalń złota w RPA, które (nie pamietam jak) wydatowano na 500tys lat.   Mnie sie wydaje (na podstawie takich właśnie doniesień), że pszenica ma dłuższą historię niż wychodzi z oficjalnych badań.

1 hour ago, venator said:

Nie znam tych badań świadczących o "niemożliwych" do uzyskanaia drogą uprawy  pożądanych cech. Materiał archeolgiczny świadczy o czym innym.

Chodziło mu o cechy pozwalające suszyć źdźbło i oddzielać plewy (itp) - o cechy technologii masowej uprawy i masowej obróbki. Omawiał jakieś niuanse budowy źdźbła. Nie wiem też czy mówimy o tej samej pszenicy - jeszcze 200 lat temu w PL uprawiano 400 gatunków i odmian zboża. Dzisiaj tylko kilkanaście

 

2 hours ago, venator said:

Taką drogą idzie prof. Urbańczyk - wątek morawski. Tyle, że jest poddany poważnej  krytyce środowiska naukowego i o zwaleniu żadnej profesury nie ma mowy.

Co więcej, celnie punktują go doktorzy

Jedno co trzeba oddać Urbańczykowi - postawił dosyć istotne pytanie. Z materiału archeoligicznego wychodzi dosyć nagły, bo trwający ledwie dwie dekady rozwój coraz bardziej skomplikowanych struktur organizacji społecznej. Tak jakby Polanie sobie powiedzieli - a teraz zbudujemy sobie państwo. 

No to moje całkowicie prywatne badania i przemyślenia nie sa odosobnione. Nie znam tez Urbańczyka.  Jeśli o zwaleniu profesur nie ma mowy, to Urbańczyk sie nie przebije ;)  Historia polskosci (polskości katolicko-rzymskiej) stoi na setkach lat cięzkiej pracy Watykanu i szczerze im oddanych profesorów z całej Europy.  Taki pies kości nie odda bez walki.

2 hours ago, venator said:

postawił dosyć istotne pytanie. Z materiału archeoligicznego wychodzi dosyć nagły, bo trwający ledwie dwie dekady rozwój coraz bardziej skomplikowanych struktur organizacji społecznej. Tak jakby Polanie sobie powiedzieli - a teraz zbudujemy sobie państwo. 

To samo zauwazyłem dziesiątki lat temu. Dlatego kładę lagę na przekazane mi w szkołach wyobrażenia o Popielitach, Leszku Łachmanie, Piastach i szukam tam, gdzie historia robi największe 'puste pole' czyli w wątku bizantyjsko-chazarskim.  Przecież nawet Długosz pisał, że "imię Kraka od Grakha pochodzi", zaś usłużni Watykanowi historycy polsko-niemieccy dementowali to jako bzdurę.  Założenie zaś, że te tereny były peryferiami Bizancjum, obowiązywał tu alfabet grecki i obrządek grecki (który za ostatnich Popielitów został złamany przez elity Chazarskie)  dałoby bardzo dobre podstawy do wyjaśnienia wspomnianej przez Ciebie wątpliwości.

Trzeba też pamiętać o watku "purpura z czerwi (GrodY Czerwieńskie)" i historii kleju rybiego:  te tereny były potentatem przemysłowym w tamtym okresie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Nie wiem też czy mówimy o tej samej pszenicy - jeszcze 200 lat temu w PL uprawiano 400 gatunków i odmian zboża. Dzisiaj tylko kilkanaście

Pierwotnie uprawiano pszenice samopsze i płaskurkę. Ta ostatnia jako pierwsza trafiła na ziemie polskie. Jesteś pewien tych 400 gatunków i odmian?

 

Godzinę temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Przecież nawet Długosz pisał, że "imię Kraka od Grakha pochodzi"

Raczej chodzi o Wincentego Kadłubka. Krak to postać w zasadzie legendarna jak Popiel.

 

Godzinę temu, Jarosław Bakalarz napisał:

czyli w wątku bizantyjsko-chazarskim.

Jeśli już idziemy tym tropem południowym, to raczej w wątku awarskim.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minutes ago, venator said:

Jesteś pewien tych 400 gatunków i odmian?

Pewien? przecież nawet Konstytucji nie można teraz być pewnym ;-)  

Ale chyba wyczytałem to w książce Pląskowskiej o żywieniu 'cos tam'.

17 minutes ago, venator said:

Raczej chodzi o Wincentego Kadłubka. Krak to postać w zasadzie legendarna jak Popiel.

 

A widzisz. W głowie miałem Długosza, bo kiedys szukałem kopalni, którą opisywał.

18 minutes ago, venator said:

Jeśli już idziemy tym tropem południowym, to raczej w wątku awarskim

wiem, ale coś mi się zdaje, że   Chazar = Chabar = Ch'Awar   (wymiana bizantyjskiego b /czytanego w/ na rzymskie b)  To były czasy, gdy każdy skryba pisał jak mu się widziało.

(tak samo jest chyba z Asasinami w arabskim:  Chazizi= ch'Assisi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 19.05.2020 o 21:46, Jarosław Bakalarz napisał:

wiem, ale coś mi się zdaje, że   Chazar = Chabar = Ch'Awar 

Co chcesz tym udowodnić? Ta analiza ma jakieś podstawy naukowe  czy to tylko gdybanie? Może link do jakiegoś opracowania?

No i co ma to wspólnego z Mieszkiem?

 

W dniu 18.05.2020 o 22:35, Jarosław Bakalarz napisał:

że Mieszko (Mieszek) został namaszczony w obrządku hebrajskim (wg rytu egipskiego uzyskałby wtedy tytuł Mesek),

Fantastyka. 

W dniu 18.05.2020 o 22:35, Jarosław Bakalarz napisał:

a potem przyjął chrzest od Morawian (bo ich znał i byli 'bizantyjczykami").

Epizod "bizantyjski" jak to nazywasz, mniemam, że chodzi o obrządek słowiański, to był krótki epizod w łacińsko-chrześcijanskiej historii Wielich Moraw. Wiki podaje, że Świętopełk uczniów Cyryla i Metodego wygnał -  w rzeczywistości wyłapał i sprzedał na targu niewolników w Wenecji. Trafili później, a jakże, do Bizancjum. ;)

Jakże to chrześciajańskie...:D

W dniu 19.05.2020 o 20:39, Jarosław Bakalarz napisał:

Pamiętam stare badanie kopalń złota w RPA, które (nie pamietam jak) wydatowano na 500tys lat.

To jakaś pomyłka. Najstarsza znana kopalnia to Nazlet Khater z Egiptu, sprzed 38 tyś lat. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 hours ago, venator said:

Co chcesz tym udowodnić?

Udowodnić?  Znowu ta wszechobecna tu mania dowodzenia :-)  Ja zwracam uwagę. Uwagę na - wg mnie ciekawą - zbieżność. Zbieżność o tyle interesującą, że pochodzenie Awarów jest "nieznane", zaś wpływy Kaganatu (w tym okresie) całkowicie ignorowane.  Zwracam uwagę (że wg Kronik Czerwonoruskich) kniaziowie potrzebowali 500tys ciężkiej konnicy, by doprowadzić do upadku Kaganat. Ten sam, który im chwilę wcześniej wykonał "rajd" na obecne tereny polskie i zajął większość miast wschodniej ściany.

8 hours ago, venator said:

Fantastyka

Może fantastyka. Jednemu takiemu 'fantaście to samo mówili dziesiątki lat, a potem odkrył Troję :-)  Wielu potem kuliło ogonki i odszczekiwało. ...a wielu innych do usra.ej śmierci krzyczało, że to nie!!! jest Troja :-)   Zważ, że istnieje nurt badaczy języka jidisz, w którym postuluje sie, że ten język nie narodził sie po stronie niemieckiej, ale w okolicach Krymu.

8 hours ago, venator said:

Najstarsza znana kopalnia to Nazlet Khater z Egiptu, sprzed 38 tyś lat.

 Omawiałem wątek badań na które trafiłem przy okazji przeszukiwania badań dot złóż uranu. Nie upieram się, że datowanie jest właściwe; zwracam uwagę, że taki temat ktos kiedyś podejmował.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Udowodnić?  Znowu ta wszechobecna tu mania dowodzenia :-)

To może mieć związek ze słowem 'wiedza' w nazwie portalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minutes ago, Jajcenty said:

To może mieć związek ze słowem 'wiedza' w nazwie portalu.

No popatrz :-) A ja sie koncentrowałem na słowie "kopalnia" w nazwie portalu.  Jak to można różnie te same nazwy rozumieć :-)   Nawet właściciel portalu tytułuje się Duchem Kopalni, a nie Duchem Wiedzy :P

A wracając do tematu "fantastyki": właśnie mi sie przypomniało, że w jednej z kronik czeskich jest opis najazdu na ziemie śląską i tekst, że "z jednej tylko studni xx wozów złota wywieziono"  Nie pamiętam jedynie czy xx to było 10, czy 100 wozów.   A wątek jest o tyle ciekawy, że wskazuje na (do dziś obecny) zwyczaj wrzucania monet (złota) do fontann (studni świątynnych).   Jeżeli wierzyć w tą "fantazję" opisaną w kronice czeskiej, to gdzieś na naszym śląsku była świątynia (jakiego bożka?), do której studni wrzucano złoto.  Poniewaz każdy pielgrzym wrzucał jakąś drobinkę, to ile setek lat wrzucano tam złoto, by dało się z tego miejsca ukraść 10 (lub 100) wozów kruszcu?

(Zakładam oczywiście, że śląski  miejscowy cichy i pobożny  ludek nie robił rajdów po okolicy i nie wrzucał do studni złota hurtem skradzonego okolicznym plemionom.)

Należy też wziąć pod uwagę, że zwyczaj wrzucania darów do studni jest typowy dla bogów ciemności i podziemia (też bogów górnictwa) . Może właśnie tym należałoby trłumaczyć, iz Mieszko "diabłu zapalił ogarek"... 

...do Ślunzoków pisza: gdzie ta studnia mogła być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Ja zwracam uwagę. Uwagę na - wg mnie ciekawą - zbieżność. Zbieżność o tyle interesującą, że pochodzenie Awarów jest "nieznane",

W znacznym stopniu tak. Ale badania genetyczne jednak pomagają.  Elita awarska była w większości mongoidalna.

 

9 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

zaś wpływy Kaganatu (w tym okresie) całkowicie ignorowane.  Zwracam uwagę (że wg Kronik Czerwonoruskich) kniaziowie potrzebowali 500tys ciężkiej konnicy, by doprowadzić do upadku Kaganat.

Odnoszę wrażenie, że do jednego kotła wrzucasz Kaganat Awarski z Chazarskim. Ten pierwszy został ostatcznie rozbity  przez Franków, ten drugi przez kniazia Rusi Kijowskiej Światosława. Pomiędzy upadkiem jednego a drugiego było ponad 150 lat różnicy. 

W "wątku południowym" Mieszka I możemy  w zasadzie rozpatrywać tylko ten pierwszy. Jeden z ostatnich awarskich Kaganów, Teodor, oddał się pod władze cesarza Karola Wielkiego  i został chrześcijaninem. Awarowie na pocz. IX w. byli chrześciajanami obrządku zachodniego w morzu pogańskim Słowain. Istnieje mocna hipoteza, źe Państwo Wielkomorawskie zostało założone przez elity awarsko-słowiańskie, a następnie podbiło Czechy. Kraje te był schrystianizowane w obrządku łacińskim gdyż były pod wpływem germańskich Franków. Stąd jeśli Mieszko pochodził z Czech,a nawet jeśli nie pochodził,   to nie jest przypadek, że ochrzcił się po łacińsku a my w Polsce mamy taki, a nie bizantyjski ryt chrześcijański. 

A  kronika czerwonoruska to?...

9 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Zważ, że istnieje nurt badaczy języka jidisz, w którym postuluje sie, że ten język nie narodził sie po stronie niemieckiej, ale w okolicach Krymu.

Ja wiem, że toczy sie dyskusja na temat Żydów Aszkenazyjskich i Chazrów ale jak to się ma do chrztu Mieszka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minutes ago, venator said:

Istnieje mocna hipoteza, źe Państwo Wielkomorawskie zostało założone przez elity awarsko-słowiańskie,

Wielkomorawianie (a za nimi Piastowie, jeśli Mieszko był ich krwi)  mają domieszke krwi mongoidalnej?  

A co do krwi mongoidalnej samych Awarów - jakoś mi to  tureckimi mieszankami zalatuje. Czyli nie jesteśmy chyba daleko z jednym kaganatem od drugiego?

"A  kronika czerwonoruska to?..."

Nie podam Ci z pamięci tytułu - czytałem zbyt dawno temu.

8 minutes ago, venator said:

ale jak to się ma do chrztu Mieszka?

Chciałbym sie dowiedzieć i dlatego zastanawiam się jakiego był wyznania zanim go "w Jordanie umoczyli".  To jest klucz do rzeczywistej historii Polski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Legenda filmów kung-fu, Bruce Lee, zmarł 20 lipca 1973 roku w Hongkongu w wieku zaledwie 32 lat w tajemniczych okolicznościach. Przyczyna śmierci nie jest znana, więc szybko pojawiły się różne hipotezy: od zabójstwa przez mnichów, których tajemnice miał rzekomo zdradzić w swoich filmach, przez morderstwo dokonane przez triady, po – wysuniętą w 2018 roku – hipotezę, że zmarł z powodu przegrzania organizmu. Grupa naukowców z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie opublikowała na łamach Clinical Kidney Journal nową hipotezę dotyczącą śmierci aktora.
      Wiemy, że w dniu śmierci Bruce Lee zażywał marihuanę, ćwiczył do scen w kolejnym filmie. Około 19:30, po tym, jak napił się wody, doświadczył zawrotów głowy i jej bólu. Jego znajoma, u której w domu był, podała mu lek o nazwie Equagesic. To połączenie aspiryny i meprobamatu, które Lee już wcześniej przyjmował. Aktor położył się do łóżka. O 21:30 kobieta znalazła go nieprzytomnego. Zadzwoniła po producenta Raymonda Chow, który próbował go obudzić. Następnie wezwano lekarza. Ten przez 10 minut resuscytował Lee. Aktor trafił do szpitala, gdzie stwierdzono zgon.
      Autopsja nie wykazała żadnych zewnętrznych ran, zmarły nie miał też przegryzionego języka. Stwierdzono za to poważny obrzęk mózgu. Organ, który powinien ważyć 1400 gramów ważył u Lee 1575 gramów. Oficjalnie stwierdzono, że przyczyną śmierci był obrzęk mózgu spowodowany nadwrażliwością na Equagesic.
      Autorzy artykułu zwracają uwagę, że Lee przyjmował Equagesic wcześniej, ponadto w dniu śmierci wziął go po tym, jak poczuł się gorzej, gdy już miał objawy mogące świadczyć o obrzęku mózgu (ból głowy). Ponadto, gdyby aktor zmarł z powodu leku, obrzęk mózgu nie byłby jedyną stwierdzoną nieprawidłowością. Hiszpanie wykluczają też epilepsję jako przyczynę śmierci. Co prawda 10 maja 1973 roku Lee doświadczył izolowanego epizodu epilepsji, ale 29 i 30 maja przeszedł pełne badania neurologiczne, które nie wykryły żadnych nieprawidłowości. Aktorowi jednak przypisano przeciwdrgawkową fenytoinę, którą zażywał. Nagłe zgony z powodu epilepsji zdarzają się głównie u osób cierpiących na chroniczną epilepsję, a sekcje zwłok wykazują pogryziony język, obrzęk mózgu i obrzęk płuc. Fakt, Lee nie cierpiał na chroniczną epilepsję, przyjmował lek przeciwdrgawkowy i nie miał przegryzionego języka, każą wykluczyć tę hipotezę.
      Zdaniem autorów badań, które opierają się na publicznie dostępnych informacjach, Bruce Lee zmarł z powodu hiponatremii, czyli obniżonego poziomu sodu w surowicy krwi. Jest on spowodowany nadmiarem wody. Hiponatremia to częsta przypadłość, dotyczy nawet 40% hospitalizowanych osób, a nadmiar wody może zabić nawet młodą zdrową osobę. Fakt, że w 60% składamy się z wody nie chroni nas przed potencjalnie śmiercionośnymi konsekwencjami picia wody w tempie szybszym, niż nasze nerki są w stanie się jej pozbyć.
      Hiszpańscy naukowcy połączyli wiele dostępnych danych na temat Lee. Aktor miał 171 cm wzrostu, ale jedynie 1% tłuszczu w organizmie, podczas gdy WHO rekomenduje, by stanowił on 10-20 procent masy naszego ciała. Podczas pracy nad „Wejściem smoka” stracił 10 kg i ważył jedynie 60 kilogramów.
      Do hiponatremii może dojść, gdy w krótkim czasie przyjmiemy dużą ilość wody. Ale nie jest to jedyny przypadek. Lee, zdaniem badaczy, miał wiele czynników ryzyka, które powodowały, że jego nerki mogły mieć problem z usuwaniem wody. Pił dużo wody, jego dieta składała się w dużej mierze z płynów, np. soku marchewkowego, niewiele jadł i zażywał dużo marihuany, która wzmaga pragnienie. Przyjmował też przeciwbólowe opioidy oraz diuretyki, jak furosemid, mówi Maria Vanessa Perez-Gomez. Opisuje, jak mogło dojść do śmierci.
      Nadmiar ćwiczeń fizycznych, jak to miało miejsce w jego przypadku, mógł zwiększyć wydzielanie hormonu antydiuretycznego, co utrudniło pozbywanie się wody z organizmu. Kilka tygodni przed śmiercią doświadczył obrzęku mózgu i ostrego uszkodzenia nerek. Poziom mocznika w jego krwi wynosił 92 mg/dl. Poziom powyżej 40 mg/dl jest alarmujący, a 100 mg/dl to śmiertelne zagrożenie. Gdy dwa tygodnie później Lee udał się do lekarza, poziom mocznika wrócił do normy. Widzimy zatem, że niedługo przed śmiercią aktor doświadczył obrzęku mózgu oraz ostrej niewydolności nerek.
      Z dostępnych informacji wynika, że Lee nie tylko przyjmował sporo płynów, zarówno wody, jak i soków, ale miał niezbilansowaną dietę, w której było niewiele sodu. Ponadto w ostatnich miesiącach przed śmiercią pił więcej alkoholu, który wzmaga pragnienie. Zażywał też, również zwiększającą pragnienie, marihuanę. Żona Lee wspominała, że często był zmęczony i kręciło mu się w głowie. Sytuację zapewne pogarszały też duże ilości diuretyków, jakie przyjmował. Pozbywał się w ten sposób wody, dzięki czemu miał lepszą rzeźbę. Jednak diuretyki przyczyniają się do wytwarzania przez organizm hormonu antydiuretycznego, co może prowadzić do hiponatremii szczególnie wtedy, gdy przyjmujemy dużo wody, a wchłanianie sodu jest niskie. Wiadomo też, że leki przeciwdrgawkowe predysponują do hiponatremii. Bruce Lee okresowo przyjmował również sterydy anaboliczne w połączeniu z diuretykami. Gdy odstawiał sterydy, mogła się u niego pojawiać niedoczynność kory nadnerczy. A jednym z jej objawów jest hiponatremia.
      Podsumowując, wysuwamy hipotezę, że Bruce Lee zmarł z powodu szczególnej dysfunkcji nerek: ich niezdolności do pozbycia się odpowiedniej ilości wody i utrzymania homeostazy. Mogło to doprowadzić do hiponatremii, obrzęku mózgu i śmierci w ciągu kilku godzin jeśli nadmiar wody nie został wydalony wraz z moczem. To zgadza się z sekwencją zgonu Lee.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele osób nie akceptuje teorii ewolucji. Powszechnie uważa się, że czynnikiem najsilniej wpływającym na jej odrzucenie jest religijność. Włosko-brazylijski zespół naukowy przeprowadził badania na temat poziomu akceptacji teorii ewolucji wśród uczniów w wieku 14–16 lat, biorąc pod uwagę nie tylko ich religię, ale również inne czynniki społeczno-kulturowe, jak narodowość, postrzeganie nauki czy poziom dochodów.
      Badani mieli za zadanie zgodzić się lub nie zgodzić z szeregiem stwierdzeń dotyczących znaczenia skamieniałości, wieku Ziemi czy pochodzenia gatunków. Były to stwierdzenia takie jak: „Ziemia powstała 4,5 miliarda lat temu”, „Ludzie pochodzą od innych gatunków naczelnych” czy „Różne organizmy mogą mieć wspólnego przodka”.
      Analiza statystyczna wyników wykazała, że religia wcale nie była najsilniejszym czynnikiem decydującym o stosunku do teorii ewolucji. Znacznie większe znaczenie miała narodowość. Okazało się bowiem, że włoscy katolicy częściej akceptowali teorię ewolucji niż katolicy brazylijscy, a wzorzec odpowiedzi wśród brazylijskich katolików był podobny do wzorca odpowiedzi brazylijskich protestantów.
      Rozdźwięk pomiędzy włoskimi a brazylijskimi katolikami był większy, niż między brazylijskimi katolikami a protestantami należącymi do różnych Kościołów. Włoscy katolicy w większym stopniu akceptowali ewolucję i lepiej ją rozumieli niż katolicy brazylijscy. Głównymi czynnikami wpływającymi na akceptację dla pracy Darwina były narodowość, system edukacji, poziom dochodów, kapitał kulturowy rodziny i społeczne nastawienie względem nauki. Oba kraje są zamieszkane przez katolicką większość, jednak istnieją między nimi duże różnice kulturowe i społeczne powiązane z takimi czynnikami jak edukacja, mówi główny autor badań, profesor Nelio Bizzo z Uniwersytetu w São Paulo.
      Takie wnioski wspiera chociażby fakt, że teoria ewolucji jest kontrowersyjna zarówno wśród wierzących, jak i niewierzących, a np. w ostatniej dekadzie w USA wzrosła akceptacja dla teorii ewolucji, a główną rolę zdaje się odgrywać edukacja.
      Uczony przypomina, że np. badania przeprowadzone wśród europejskich uczniów liceów wykazały, że religia jest najważniejszym czynnikiem akceptacji bądź nie teorii ewolucji. Różnice w uzyskanych wynikach mogą wynikać z różnych metod. Jak wyjaśnia Bizzo, większość badań tego typu wykorzystuje kwestionariusze ze skalą Likerta, w której badani udzielają odpowiedzi na 5-stopniowej skali od „zdecydowanie nie zgadzam się”, przez "raczej się nie zgadzam” po „zdecydowanie się zgadzam”. Zatem pytani o to, czy zgadzają się, że Ziemia powstała 4,5 miliarda lat temu, mogliby odpowiedzieć, że „raczej się nie zgadzają”.
      Problem w tym, że ten instrument przypisuje wiele nieprecyzyjnych odpowiedzi do faktów naukowych. Zróżnicowanie odpowiedzi może prowadzić do nieprecyzyjnego wyliczenia danych. Dlatego też w tego typu kwestionariuszach lepiej zawrzeć tylko odpowiedzi „tak” i „nie”, uważa Bizzo. Jego zdaniem skala Likerta w ogóle nie powinna być używana do badań nad stwierdzeniami naukowymi.
      Ważnym jest, by pamiętać, że nasze badania oddają tylko niewielki fragment rzeczywistości, gdyż poglądy i wartości zmieniają się bardzo szybko, nawet w grupach religijnych. Na przykład poziom akceptacji dla teorii ewolucji znacznie zwiększył się wśród członków niektórych konserwatywnych Kościołów chrześcijańskich. Jednocześnie jednak widoczna jest też zmiana w przeciwnym kierunku. Antyewolucyjne grupy i Kościoły zwiększają swoje wpływ na całym świecie, w tym w Brazylii, podsumowuje Bizzo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy mężczyźni się starzeją, tracą nie tylko włosy czy masę mięśniową, ale również chromosomy Y. Ich utrata wiąże się zaś z licznymi chorobami i większym ryzykiem zgonu. Dotychczas jednak dowody na związek pomiędzy oboma zjawiskami opierały się na poszlakach. Teraz naukowcy poinformowali, że samce myszy, którym usunięto chromosomy Y, umierały wcześniej, prawdopodobnie dlatego, że ich serca stawały się mniej elastyczne.
      Chromosom Y, który determinuje płeć męską, zawiera zaledwie 78 genów. To 15-krotnie mniej niż chromosom X. I być może z powodu tych niewielkich rozmiarów nie zawsze jest przekazywany dalej podczas podziału komórkowego. Komórki mogą przeżyć i dzielić się bez chromosomu Y, ale mężczyźni którzy go tracą, są bardziej podatni na choroby serca, nowotwory, chorobę Alzheimera i inne schorzenia związane z wiekiem. A traci go wielu mężczyzn wraz z wiekiem. Analizy krwi wykazały, że chromosomu Y brakuje przynajmniej w niektórych leukocytach u 40% mężczyzn w wieku 70 lat i u 57% mężczyzn 93-letnich. U niektórych badanych w aż 80% komórek stwierdzano brak chromosomu Y. Być może to utrata chromosomu Y tłumaczy, dlaczego mężczyźni zwykle żyją krócej od kobiet.
      Kenneth Walsh i jego koledzy z University of Wirginia postanowili sprawdzić, czy rzeczywiście istnieje zależność pomiędzy brakiem chromosomu Y a stanem zdrowia i długością życia. Naukowcy wykonali przeszczepy szpiku kostnego u 38 samców myszy. Najpierw jednak komórki szpiku poddali edycji genetycznej, w wyniku której chromosom Y został usunięty z od 49 do 81 procent leukocytów biorców. Grupę kontrolną stanowiło 37 samców, którym również przeszczepiono szpik, ale nie usuwano z niego chromosomu.
      Obie grupy myszy były obserwowane przez 2 lata. Okazało się, że zwierzęta, którym usunięto chromosom Y z części komórek, częściej umierały. Okres 600 dni od przeszczepu przeżyło tylko około 40% myszy z grupy z usuniętym chromosomem i około 60% myszy z grupy kontrolnej.
      Bliższe badania wykazały, że myszy, którym usunięto chromosom, miały słabsze serca. Po około 15 miesięcy od zabiegu siła skurczu mięśnia sercowego była u nich o około 20% mniejsza niż w grupie kontrolnej. U zwierząt tych zaobserwowano proces włóknienia mięśnia sercowego, co jest jednym z kluczowych czynników wpływających na niewydolność serca.
      Manipulacja genetyczna, jakiej poddano szpik myszy, nie wyeliminowała chromosomu Y z komórek serca zwierząt. Jednak makrofagi, które są wytwarzane w szpiku kostnym przedostają się do serca. Naukowcy odkryli, że wiele z makrofagów pozbawionych chromosomu Y stymulowało komórki serca do tworzenia tkanki łącznej. Niewykluczone, że podobny mechanizm zachodzi też u ludzi.
      Walsh i jego zespół przeanalizowali bowiem dane ponad 15 000 mężczyzn pochodzące z wielkiej bazy danych UK Biobank. Okazało się, że mężczyźni, którzy utracili chromosom Y z co najmniej 40% leukocytów byli narażeni na o 31% większe ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia, niż mężczyźni, którzy nie doświadczyli tak dużej straty.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wymioty nudności, ból brzucha, dzwonienie w uszach, pragnienie, biegunka, skurcze mięśni nóg oraz duża utrata wagi (12,7 kg) to objawy, z którymi do lekarza zgłosił się mężczyzna w średnim wieku. Jak się okazało, dolegliwości spowodowane były przedawkowaniem witaminy D, której przyjmowanie – wśród innych suplementów – zalecił mężczyźnie dietetyk. Przypadek opisano w British Medical Journal Case Reports.
      Mężczyzna, który cierpiał na wiele schorzeń, w tym na gruźlicę kręgosłupa pochodzenia krowiego czy niezłośliwy nowotwór nerwu przedsionkowo-ślimakowego, za radą dietetyka zaczął przyjmować suplementy. Przyjmował ich ponad 20, w tym witaminę D (375 µg, dzienne zapotrzebowanie do 10 µg), K2, C, B2, B6, selen, cynk i wiele innych. Miesiąc po rozpoczęciu ich przyjmowania pojawiły się nieprzyjemne objawy, które nie ustąpiły mimo odstawienia suplementów.
      Przeprowadzone badania krwi wykazały, że pacjent miał bardzo wysoki poziom wapnia oraz nieco podwyższony poziom magnezu. A poziom witaminy D był 7-krotnie wyższy, niż norma. Okazało się również, że doszło do poważnego uszkodzenia nerek.
      Mężczyzna pozostał w szpitalu przez 8 dni, w tym czasie podawano mu dożylnie płyny mające oczyścić organizm oraz leczono bisfosfonianami, używanymi do obniżenia poziomu wapnia we krwi.
      Dwa miesiące po wyjściu ze szpitala poziom wapnia we krwi powrócił do normy, ale poziom witaminy D pozostał wysoki. Na całym świecie mamy do czynienia z hiperwitaminozą D, objawiającą się podwyższonym poziomem witaminy D3 w serum, piszą autory raportu. Najbardziej narażone na hiperwitaminozę są kobiety, dzieci oraz osoby po zabiegach chirurgicznych.
      Odpowiedni poziom witaminy D można zapewnić sobie dietą, spożywając grzyby czy tłuste ryby, dzięki ekspozycji na Słońce oraz za pomocą suplementów. Przedawkowanie witaminy D, jak widać, może mieć nieprzyjemne, długotrwałe skutki. Jako, że poziom witaminy D spada powoli – o połowę w ciągu mniej więcej 2 miesięcy – objawy zatrucia mogą utrzymywać się przez długi czas. A są one bardzo zróżnicowane i w dużej mierze spowodowane podwyższonym poziomem wapnia. Wśród objawów hiperwitaminozy D znajdziemy problemy z nerkami, wysokie ciśnienie, bóle brzucha, pocenie się, apatię, psychozę, sztywność stawów czy głuchotę.
      Wiele z objawów jest jeszcze nie do końca rozpoznanych, gdyż hiperwitaminoza D wciąż zdarza się rzadko, jednak liczba jej przypadków rośnie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy skupieni w organizacji Global Alliance on Health and Pollution z siedzibą w Szwajcarii dokonali ogólnoświatowej oceny wpływu zanieczyszczeń na śmiertelność wśród ludzi. W roku 2019 zanieczyszczenia zabiły około 9 milionów osób. Są więc największym środowiskowym czynnikiem ryzyka przedwczesnego zgonu. Zanieczyszczenia środowiska odpowiadają za 15% wszystkich zgonów na świecie.
      W poprzednim takim raporcie opisano zgony z powodu zanieczyszczeń w roku 2015. Również wtedy zmarło około 9 milionów osób. Jednak w międzyczasie zmieniła się struktura zanieczyszczeń zabijających ludzi.
      Z najnowszego raportu dowiadujemy się, że zmniejszyła się liczba zgonów związanych z zanieczyszczeniami z powodu skrajnego ubóstwa. Mniej ludzi umiera obecnie z powodu zanieczyszczeń powietrza w pomieszczeniach, spowodowanych np. używaniem otwartych palenisk. Odnotowano też mniej zgonów z powodu zanieczyszczonej wody pitnej. Jednak więcej osób umiera z powodu zanieczyszczeń powietrza na zewnątrz oraz z powodu zanieczyszczeń toksynami, np. ołowiem. To nowoczesne czynniki ryzyka, spowodowane zwiększoną industrializacją i urbanizacją. Od roku 2015 liczba zgonów spowodowanych tymi właśnie nowoczesnymi czynnikami ryzyka zwiększyła się o 7%, a od roku 2000 jest to aż 66-procentowy wzrost.
      Zanieczyszczenia środowiska to jedne z najpoważniejszych zagrożeń dla zdrowia ludzi i całej planety. Fakt ich istnienia zagraża podstawom rozwoju nowoczesnych społeczeństw. Zanieczyszczenia te to m.in. pyły zawieszone, ozon, tlenki siarki i azotu, zanieczyszczenia wody pitnej i oceanów przez rtęć, azot, fosfor, plastik, odpady przemysłu naftowego czy też zatrucie gleby ołowiem, pestycydami, przemysłowymi związkami chemicznymi czy odpadami elektronicznymi. Zanieczyszczenia nie tylko zabijają ludzi, ale powodują też olbrzymie straty gospodarcze. W roku 2015 z powodu zanieczyszczeń światowa gospodarka straciła 4,6 biliarda USD, czyli 6,2 całej wartości światowej produkcji. Największy koszt zanieczyszczeń ponosi ludność krajów o niskich i średnicy dochodach. To tam notuje się aż 92% zgonów z powodu zanieczyszczeń i tam dochodzi do największych strat gospodarczych.
      Jak wyliczają eksperci, w roku 2019 zanieczyszczenia powietrza – zarówno wewnątrz pomieszczeń, jak i na zewnątrz – zabiły 6,7 miliona osób. Kolejnych 1,4 miliona zmarło z powodu zanieczyszczonej wody, a zanieczyszczenia ołowiem były odpowiedzialne za 900 000 zgonów. Z kolei toksyny związane z miejscem pracy przyczyniły się do 870 000 przedwczesnych zgonów.
      Dane pokazują, że mężczyźni są w większym stopniu narażeni na zgon z powodu zanieczyszczeń powietrza na otwartej przestrzeni, zatrucia ołowiem i zanieczyszczeń w miejscu pracy. Z kolei kobiety i dzieci są narażeni na większe ryzyko zgonu z powodu zanieczyszczonej wody.
      W wyniku zanieczyszczenia środowiska na całym świecie umiera wielokrotnie więcej osób niż z powodu przemocy, wypadków drogowych, AIDS, malarii i gruźlicy, niedożywienia i nadużywania alkoholu i narkotyków. Równie dużą liczbę zgonów powoduje jedynie palenie papierosów oraz bierne palenie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...