Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Polska od neolitu po epokę brązu: ciągłość genetyczna ludności z południa kraju

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie zamieszkujący południe Polski w neolicie byli blisko spokrewnieni z populacją z okresu epoki brązu. Doktor Anna Juras wraz z zespołem z Uniwersytetu Adama Mickiewicza przeprowadziła analizy genetyczne 150 kości 80 osób żyjących w epoce brązu.

Badani zmarli byli przedstawicielami kultur mierzanowickiej, strzyżowskiej oraz trzcinieckiej. Naukowcy skupili się na genomie mitochondrialnym, dziedziczonym po matce.

Jak czytamy na łamach American Journal of Physical Anthropology, wyniki analizy genetycznej wykazały bliskie pokrewieństwo po linii matki społeczności kultury mierzanowickiej i trzcinieckiej ze społecznościami kultury ceramiki sznurowej. Bardziej odległa od nich społeczność kultury strzyżowskiej wykazywała bliższe podobieństwo genetyczne do populacji stepu powiązanej z wcześniejszymi kulturami grobów jamowych i kultury grobów katakumbowych oraz z późniejszymi Scytami.

Autorzy pracy zauważają, że istnieje ciągłość genetyczna pomiędzy kulturą sznurową późnego neolitu a kulturami mierzanowicką i trzciniecką reprezentującymi kultury brązu. Ponadto pod koniec III tysiąclecia przed Chrystusem ludy stepu mogły wnieść swój wkład w rozwój kultury strzyżowskiej.

Jak już wiemy z poprzednich badań, tereny dzisiejszej zachodniej Polski we wczesnej epoce brązu zostały zasiedlone przez przedstawicieli kultury unietyckiej, a południowo-wschodnie tereny kraju zamieszkali najpierw przedstawiciele kultury mierzanowickiej, a po nich pojawili się ludzie reprezentujący kulturę strzyżowską, którzy zamieszkali niewielki region w południowo-wschodniej Polsce i zachodniej Ukrainie. Kultury strzyżowska i mierzanowicka rozwijały się niemal równocześnie do mniej więcej 1600 roku przed naszą erą. Później ustąpiły one kulturze trzcinieckiej, która przetrwała do około 1100 roku przed Chrystusem.

EDIT: w poprzedniej wersji umieściliśmy nieuprawniony wniosek o ciągłości genetycznej od neolitu po czasy współczesne. Chodziło o ciągłość genetyczną neolit-epoka brązu


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze zrozumiałem, praca dotyczy pokrewieństwa plemion z późnego neolitu i epoki brązu bez żadnego związku ze współczesną ludnością Polski. Nawiązanie do czasów dzisiejszych dotyczy miejsca zamieszkiwania tych plemion, czyli  obecnego terytorium dokonania znalezisk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Ludzie zamieszkujący przed 4000 lat południe Polski byli blisko spokrewnieni z dzisiejszą populacją naszego kraju

Jednak w dalszej części artykułu nie ma już żadnej wzmianki o takim pokrewieństwie czy jakichś badaniach go dotyczących. Mowa tylko o pokrewieństwie pomiędzy kulturą sznurową późnego neolitu a kulturami mierzanowicką i trzciniecką z epoki brązu. Co to ma do dzisiejszej populacji nie wyjaśniono :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, aby sensacyjny, fake newsowy tytuł nie mający nic wspólnego z treścią artykułu sprzyjał rozwojowi nauki.

Wśród osób zajmujących się genealogią genetyczną istnieje pokusa, aby próbować - w oparciu o badania Y DNA (haplogrupy) a nie MtDNA - udowodnić ciągłość osadniczą od prehistorii do dnia dzisiejszego na terenach dzisiejszej Polski, Śląska, czy Wielopolski. Zamiary te są jednak skazane na porażkę.

Otwartą kwestią pozostaje próba zbadania ciągłości osadniczej na podstawie badań DNA w odniesieniu do zapisów najstarszych ksiąg metrykalnych oraz kierunków migracyjnych.  Ale to z kolei ogranicza okres badawczy do XVII - XVIII w. (w niektórych przypadkach do XV - XVI w.). 

Badania DNA próbek z epoki neolitu, brązu, czy żelaza są ciekawe, ale z punktu widzenia współczesności, jałowe.

Oczywiście należy takie badania prowadzić. Może pomogą odtworzyć lub potwierdzić kierunki migracyjne lub rozwój genetyczny poszczególnych kultur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Dałem się zwieść informacji prasowej

Mam wrażenie, że informacje prasowe (nie tylko naukowe) są coraz gorszej jakości. Zbyt wielu ignorantów zabiera się za pisanie artykułów. Trzeba coraz bardziej uważać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 4.05.2020 o 08:01, Art Patch napisał:

Badania DNA próbek z epoki neolitu, brązu, czy żelaza są ciekawe, ale z punktu widzenia współczesności, jałowe.

Nie zgadzam się z tak postawioną tezą. Wyniki takich badań mogą trzymać duchy przeszłości pod kloszem lub wręcz pomóc je zupełnie przepędzić

Mało kto pamięta, ale w latach międzywojennych spór w wąskim gronie archeologów i etnografów przeniknął do świata wielkiej polityki i ideologii. W 1934 r . rozpoczęto pod kierownictwem prof. Kostrzewskiego badania archeologiczne w Biskupinie. Tak się skłądało, że prof. Kostrzewski  był wybitnym uczniem niemieckiego profesora archeologii, Gustafa Kossiny. Kossina był twórcą metody etnicznej, łączącej kultury archeologiczne z grupami etnicznymi. Kossina był przy okazji, a może przede wszystkim zwolennikiem teorii, że ludy germańskie zasiedlały w starożytności obecne zieme polskie. Kostrzewski, wykorzytstując warsztat Kossiny, utworzył własną teorię autochtonicznego pochodzenia Słowian (byliśmy tu zawsze i basta!), a Biskupin był perełką w koronie tej teorii. Niestety, ale nauka ( w tym wypadku archeologia, etnografia, lingwistyka), zostały zaprzęgnięte do ideologii. 

Poglądy Kossiny miały bardzo duży wpływ na ukształtowanie się narodowego sojalizmu. W czasie wojny, prace w Biskupinie prowadził inny uczeń Kossiny, prof. Hans Schlief, wówczas Obersturmbannführer SS. 

Również pracę Kostrzewskiego skrzętnie wykorzystywano. Autochtoniczność Słowian dawała legitimizację władzy młodziutkiego organizmu politycznego, jakim była II RP, nad obszarami od wielu dekad będących we władaniu Niemców. Podobnie po wojnie . Kostrzewski, który za swą teorię autochtoniczną, był przez całą wojnę tropiony przez Gestapo, jako wróg Rzeszy, po wojnie został wiceprzewodniczącym pewnego upolitycznionego tworu quasi-naukowego  jaki był Komitet Słowianski:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Komitet_Słowiański_w_Polsce

Tak czy siak takie badania stanowią jakąś ważną cegiełkę do prostowania takich sporów, wykraczajacych czasem poza naukę:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,393854,przodkowie-slowian-mogli-byc-w-europie-4-tys-lat-temu.html

 

 

A tak w ramach anegdoty:

Jeszcze dwie dekady temu, wielu początkujących studentów archeologii, miało podskórnie zaszcepioną autochtoniczną teorię słowiańską. Zderzenie dla wielu  było brutalne. Studenci uczestniczyli w ramach praktyk terenowych w tzw. badanaich powierzchniowych ( powierzchniówkach) w ramach Archeologicznego Zdjęcia Polski (AZP). Wyglądało to tak, że grupa studentów, pod okiem na ogół młodego, niesamodzielnego pracownika naukowwego, przeczesywała pola w poszukiwanaich artefaktów. Gdzie było ich >3, tam robiono wkop sondażowy. Wychodziło im dużo siwaków, czyli ceramiki nowożytnej, trochę przyzwoitej technologicznie i estetycznej ceramiki z okresu wpływów rzymskich. Niejeden znajdował natomiast  liczne fragmenty ceramiki, wykonane niezwykle prymitywną techniką, z dużą domieszką piasku, bez zdobień. Ki czort, czyżby wszesny neolit? Szybko zostawał sprowadzony na ziemie - to była głównie ceramika kultury praskiej (tysiąc lat po Biskupinie),  tzn, tak  - przybyli na nasze ziemie Słowianie :D

Regres technologiczny w stosunku do starszej ceramiki był aż nadto widoczny nawet dla niedoświadczonego, studenckiego oka.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

6 godzin temu, venator napisał:
W dniu 4.05.2020 o 08:01, Art Patch napisał:

Badania DNA próbek z epoki neolitu, brązu, czy żelaza są ciekawe, ale z punktu widzenia współczesności, jałowe.

Nie zgadzam się z tak postawioną tezą. Wyniki takich badań mogą trzymać duchy przeszłości pod kloszem lub wręcz pomóc je zupełnie przepędzić

 

Szkoda, że oprócz przyczynków do badań nad wpływem ideologii na naukę, nie uzasadnił Pan swojej opinii na temat mojej wypowiedzi, która oprócz ww. fragmentu zawierała także passus:

"Oczywiście należy takie badania prowadzić. Może pomogą odtworzyć lub potwierdzić kierunki migracyjne lub rozwój genetyczny poszczególnych kultur."

Uważny czytelnik dostrzegłby w mojej wypowiedzi, że jej przedmiotem nie była ocena poziomu cywilizacyjnego poszczególnych ludów przybywających na ziemie w granicach obecnej III RP, lecz ocena tez niektórych genealogów o ciągłości osadniczej na przestrzeni dziejów na określonym terenie jedynie na podstawie badań DNA, bez badań interdyscyplinarnych. 

Nie oznacza to, że jako historyk nie mam swojej opinii na temat  migracji, poziomu cywilizacyjnego poszczególnych ludów oraz ich wpływu na etnos na obszarze dzisiejszej III RP. Osobiście doceniam zarówno wpływ wojowniczych Scytów, jak i kulturę agrarną i jej poziom przyniesione przez Słowian. Dostrzegam także wpływ kontaktów handlowych z Rzymem i Wschodem oraz wpływ ludów skandynawskich na powstanie Państwa Polskiego. Nie mam problemu z dostrzeżeniem korzyści z kolonizacji Śląska w XII w., choć trudno uciec przed oceną krytyczną jej skutków długofalowych, przez przybyszów z zachodu, czy południa oraz cywilizacyjnej roli Kościoła i zakonów. Obecnie realizowane projekty dotyczące m.in. badań DNA nad pochodzeniem Piastów, badań archeologicznych osad scytyjskich nad Podkarpaciu, przybliżają nas do poszerzenia wiedzy o przeszłości.  Sądzę, że profesor Szydłowski, którego byłem uczniem, byłby bardzo rad, gdyby mógł w nich uczestniczyć. 

O odpryskowej, czasowej, przejściowej obecności ludów germańskich na obszarze dzisiejszej Polski oraz o nazwach miejscowych napisano sporo prac naukowych, do których odsyłam. Kluczowe do poznania przeszłości jest odtworzenie kierunków migracyjnych oraz określenie wpływu migracji na "tubylców" (ludy, które zajęły ten obszar wcześniej). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź zawierała sprzeczność. Jeśli z punktu widzenia współczesności wg. Pana? *, takie badania są jałowe tj. zgodnie  z wykładnią językową wyraz jałowy- "pozbawiony sensu, wyrazu", "bezwatościowy" to po co w takim wypadku:

W dniu 6.05.2020 o 07:29, Art Patch napisał:

"Oczywiście należy takie badania prowadzić. Może pomogą odtworzyć lub potwierdzić kierunki migracyjne lub rozwój genetyczny poszczególnych kultur."

??

Nauka czemuś służy. A służyła także i to całkiem niedawno,  ideologii. Jeśli jest Pan uczniem prof. Szydłowskiego, czym się Pan chwatko pochwalił, to spór dwóch szkół, Kossina-Kostrzewski, powinien być Panu znany. I znaczenie tego sporu, daleko wykraczające zresztą  poza archeologie. 

Dziś genetyka wspiera historyków i archeologów. Po opublikowanej w 2013 r. na swój sposób przełomowej "The Geography of Recent Genetic Ancestry across Europe" Ralpha i Coopa ten spór  ukazuje się w nowym świetle. Kostrzewski z pracy genetyków byłby na wpółzadowolony. Praca genetyków wspiera szkołe autochtoniczną ale jak się okazuje gentycznie najbliżej nam do Węgrów i ..Niemców. :)

Nic także nie napisałem, żeś Pan oceniał kulturę materialną ludów przebywających w obecnych, polskich granicach. Przytoczyłem luźną anegdotkę.  Dla mnie jednak wymowną.

 

 

*(prosze wybaczyć ale takie panowanie sobie na forum internetowym jest dla mnie co nie co   pretensjonalne i niezgodne zresztą z ogólnie przyjętą netykietą)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Geisingen-Gutmadingen w powiecie Tuttlingen w Badenii-Wirtembergii firma ArcheoTask GmbH dostała zadanie przeprowadzenia badań archeologicznych. Władze planują bowiem inwestycje, które mają przyciągnąć biznes, a że w sąsiedztwie znaleziono wcześniej średniowieczne groby, do pracy zaprzęgnięto najpierw archeologów. Decyzja okazała się ze wszech miar słuszna.
      Archeolodzy dokonali dwóch interesujących odkryć. Nad brzegami Dunaju, w miejscu, w którym ma powstać zbiornik retencyjny na wody opadowe odkryli pozostałości prehistorycznej osady oraz neolityczny grób z III tysiąclecia p.n.e. należący do przedstawicieli kultury ceramiki sznurowej. Natomiast tam, gdzie w przyszłości mają rozwijać się firmy znaleziono wczesnośredniowieczny cmentarz.
      Neolityczny pochówek jest o tyle interesujący, ze w południowo-wschodnich Niemczech rzadko znajduje się groby kultury ceramiki sznurowej. W grobie znaleziono zdobiony kubek oraz głowicę kamiennej siekierki z otworem pośrodku, w którym montowano trzonek.
      Z kolei średniowieczny cmentarz pochodzi z okresu wielkiej wędrówki ludów, kiedy to na terytorium Cesarstwa Rzymskiego zaczęły napływać plemiona barbarzyńskie. Archeolodzy dokładnie udokumentowali każdy ze znalezionych grobów. Większość z nich zawierało dobra grobowe, jak miecze, lance, tarcze i biżuterię, na przykład szklane koraliki, kolczyki czy pasy, mówi doktor Andreas Haasis-Berner, miejscowy przedstawiciel Państwowego Biura Ochrony Zabytków. Nasza gmina Gutmadingen jest prawdopodobnie znacznie starsza, niż się nam wydawało, stwierdził burmistrz Martin Numberger. W przyszłym roku Gutmandingen ma obchodzić 750-lecie istnienia. Miejscowość została po raz pierwszy wspomniana w dokumentach w 1273 roku pod nazwą Gutmetingen.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na budowie drogi ekspresowej S19 na odcinku między węzłami Rzeszów Południe i Babica prowadzone są badania archeologiczne. Wykonuje je Konsorcjum Archeologiczne, utworzone przez firmę APB THOR i Fundację Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jak informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - Oddział Rzeszów, w ich trakcie odkryto m.in. 11 grobów kultury ceramiki sznurowej.
      Pierwotny obszar badań archeologicznych obejmował 261,5 ara na czterech stanowiskach, zlokalizowanych w Niechobrzu (jedno stanowisko), Lutoryżu (dwa stanowiska) i Babicy (jedno stanowisko). Decyzjami Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków obszar do badań został poszerzony do 1 533,01 ara. W trakcie nadzoru archeologicznego odkryto też dodatkowe stanowisko w m. Mogielnica o powierzchni 83,80 ara, które zostało poszerzone do 143,25 ara - podano w komunikacie GDDKiA.
      Podczas prac natrafiono na obiekty pradziejowe związane z osadami: jamy osadowe, paleniska czy dołki posłupowe; datują się one m.in. na neolit, epokę brązu czy okres lateński. Wspomina się także o znaleziskach z wczesnego średniowiecza, okresu nowożytnego i nieokreślonych chronologicznie.
      Oprócz tego na stanowisku w miejscowości Mogielnica, datowanym na przełom neolitu i epoki brązu, natrafiono na 11 grobów kultury ceramiki sznurowej. Składają się one z szybu wejściowego, jamy grobowej i korytarzyka, który je łączy. Bogate wyposażenie grobów stanowiły narzędzia krzemienne, grociki krzemienne oraz topory i siekiery kamienne. Archeolodzy odkryli także liczny materiał ceramiczny zdobiony odciskami sznura.
      Groby tworzyły cmentarzysko kurhanowe. Pochówki były pojedyncze lub podwójne. W jednym przypadku udokumentowano szczątki 3 osób (kości zachowały się bardzo słabo).
      Wszystkie znaleziska zostaną teraz poddane wnikliwej analizie i szczegółowo opracowane przez specjalistów zajmujących się tym etapem pradziejów. Materiały z badań zostaną przekazane do Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.
      Badania archeologiczne są prowadzone od 10 marca. Na razie zakończyły się tylko na stanowisku w Niechobrzu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najbardziej zagrożone suszą są rzeki spływające do środkowej Odry i Wisły. Wysychające warstwy gleby spowodują dalsze pustynnienie obszarów na Kujawach, Pomorzu, w Wielkopolsce i na Lubelszczyźnie. To wynik braku opadów i wyższych temperatur – poinformował hydrolog i rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski.
      Od 2015 r. z krótką przerwą na zeszły rok, mieliśmy do czynienia z permanentną suszą. W tym roku po dosyć wilgotnym lutym, kiedy spadło łącznie 113 proc. normy w całym kraju, wydawało się, że problem suszy może być mniejszy, ale od 25 lutego jest bezwietrza i bezdeszczowa, słoneczna pogoda. W większej części kraju, oprócz Polski południowej, południowo-wschodniej i częściowo wschodniej, nie było deszczu. Dodatkowo stosunkowo wysokie temperatury w dzień powodowały większe parowanie, co spowodowało, że sytuacja staje się z dnia na dzień coraz gorsza – powiedział Walijewski.
      W ocenie hydrologa już mamy do czynienia z pierwszymi symptomami suszy meteorologicznej. O zjawisku tym mówimy wówczas, kiedy przez przynajmniej 20 dni występuje brak opadów, bądź jest ich niedobór – wyjaśnił.
      To przekłada się na coraz mniejszą wilgotność gleby. We wschodnich województwach – w lubelskim, częściowo podkarpackim, ale także w centrum, czyli w woj. mazowieckim, oraz na zachodzie lubuskiego, Wielkopolski i zachodniopomorskiego, w wierzchniej warstwie gleby (do 7 cm) wilgotność spada poniżej 45 proc. To pierwsza oznaka problemów dla rolników, bo przesusza się wierzchnia warstwa gleby – wskazał Walijewski.
      We wschodniej części kraju, w głębszej warstwie gleby (od 8 do 28 cm) wilgotność jest poniżej 50-45 proc. Sytuacja się pogorszy, bo w następnych dniach wyż sprawi, że niedobór opadów będzie przynajmniej do 24 marca. Później ok. 25-26 marca mogą pojawić się niewielkie deszcze, jednak nie zmieni to faktu, że marzec będzie w całym kraju z opadami poniżej normy – oznajmił.
      Obecnie stan wód na rzekach osiąga przeważnie poziom średni, ale pojawia się coraz więcej rzek z niskim poziomem. Do tego brak wody z topniejących śniegów sprawia, że przed nami tendencja spadkowa – dodał.
      Najbardziej zagrożone suszą są rzeki na Niżu Polskim i dorzecza Odry, szczególnie zlewnia Warty i środkowej Odry, a także wszystkie rzeki, które spływają do środkowej Wisły.
      Wody w Polsce będzie coraz mniej. Są takie prognozy, że do 2040 r. w niektórych miejscach naszego dostępność wody pitnej może się zmniejszyć nawet o ok. 30 proc. – powiedział rzecznik IMGW.
      Zwrócił uwagę, że w centralnej części kraju, np. w Płocku roczny niedobór opadów notowany jest od 2010 r. Co roku było mniej opadów i w sumie ich deficyt wynosi ok. 600 mm. To tak, jakby przez cały rok w ogóle nie padało – wyjaśnił.
      W innych rejonach Polski, na Kujawach, Pomorzu, w Wielkopolsce, na Lubelszczyźnie, a nawet w niektórych miejscach na Mazurach są również są niedobory wody. Te obszary pustynnieją. W ostatnich 4–5 latach coraz częściej obserwowane są burze pyłowe. Dwa lata temu w Lubelskiem czarnoziemy zostały bardzo mocno przesuszone, a następnie silny wiatr spowodował burze piaskowe. Unoszący się pył było widać wyraźnie nawet na zdjęciach satelitarnych – powiedział Walijewski. Podkreślił, że to zjawisko będzie się pogłębiało.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europa ma prawdopodobnie jedne z najbardziej rozdrobnionych rzek na świecie. W samej Polsce jest 77 tys. sztucznych barier – średnio jedna na km rzeki czy strumyka – wynika z badań opublikowanych w Nature. Naukowcy komentują, że konstrukcje te szkodzą bioróżnorodności, a istnienie wielu z nich nie ma ekonomicznego sensu.
      W ramach projektu AMBER koordynowanego przez walijski Uniwersytet Swansea oszacowano, że w 36 europejskich krajach jest co najmniej 1,2 mln barier w nurcie wodnym rzeki. A to oznacza, że na 4 kilometry rzeki przypadają średnio 3 bariery zbudowane przez człowieka (0,74 bariery na 1 km). Polska jest powyżej europejskiej średniej: na 1 km strumyka przypada u nas 1 bariera. Rekordzistką jest jednak Holandia, gdzie na kilometr rzeki przypada prawie 20 barier.
      To zaskakująco wysokie liczby w stosunku do tego, co wiadomo było wcześniej. Ponad 60 proc. konstrukcji jest bowiem na tyle niewielkich (mają np. poniżej 2 m wysokości), że były dotąd pomijane w statystykach. W zakrojonych na dużą skalę badaniach opracowano Atlas Zapór AMBER – pierwszą kompleksową ogólnoeuropejską inwentaryzację zapór. Zarejestrowano tam tysiące dużych zapór, ale i znacznie większą liczbę niższych struktur, takich jak jazy, przepusty, brody, śluzy i rampy, które były dotąd niewidoczne w statystykach, a są głównymi sprawcami fragmentacji rzek. Wyniki badań – koordynowanych przez Barbarę Belletti – opublikowano w Nature. W ramach projektu powstała też aplikacja AMBER, w której każdy może pomóc dokumentować brakujące dotąd w statystykach bariery.
      Ponieważ policzenie wszystkich barier nie było fizycznie możliwe, naukowcy w badaniach terenowych przewędrowali wzdłuż 147 rzek (2,7 tys. km) i odnotowywali wszelkie sztuczne bariery w ich nurtach. Na tej podstawie oszacowano, ile barier może być w Europie.
      Jeden ze współautorów badania prof. Piotr Parasiewicz, kierownik Zakładu Rybactwa Rzecznego w Instytucie Rybactwa Śródlądowego im. S. Sakowicza zaznacza, że bariery te są ogromnym utrudnieniem w migracji ryb rzecznych nie tylko takich jak łososie, pstrągi, jesiotry, węgorze, ale także płotki czy leszcze. Za sprawą konstrukcji rzecznych gatunki te mają coraz trudniejsze warunki do przeżycia.
      To jednak nie jedyny minus. Jeśli na rzekach mamy tysiące barier, to zamieniamy nasze rzeki w stawy - mówi naukowiec. Powyżej bariery tworzy się bowiem często zalew, w którym woda płynie bardzo powoli, a lepiej radzą sobie tam organizmy charakterystycznie nie dla rzek, ale właśnie stawów. Z ryb są to choćby karpie czy leszcze. A to zwykle gatunki mniej wyspecjalizowane i bardziej pospolite.
      Bariery zmieniają też temperaturę wody (powyżej bariery jest często ona cieplejsza niż poniżej). A w dodatku blokują przepływ osadów i materii. A w poprzegradzanej rzece wolniej zachodzą procesy samooczyszczania.
      Ponadto z danych dostarczonych przez wolontariuszy w ramach aplikacji AMBER wynikło, że ponad 10 proc. europejskich barier jest nieużytecznych. Gdyby więc je usunąć, nie miałoby to żadnego ekonomicznego znaczenia. A to by oznaczało, że w Europie można by było rozebrać ok. 150 tys. barier bez żadnych strat ekonomicznych. Za to z zyskiem dla środowiska i dla ludzi – ocenia prof. Parasiewicz.
      Jednym z praktycznych wyników naszego projektu jest to, że Unia Europejska zadeklarowała w swoim Programie Bioróżnorodności do 2030 r., że udrożni 25 tys. km rzek – komentuje prof. Parasiewicz.
      AMBER otrzymał finansowanie z unijnego programu badań naukowych i innowacji "Horyzont 2020". Celem tego projektu jest zastosowanie zarządzania adaptacyjnego do eksploatacji zapór i innych barier w celu osiągnięcia bardziej zrównoważonego wykorzystania zasobów wodnych i skuteczniejszego przywrócenia ciągłości ekosystemów rzecznych. W ramach projektu opracowano narzędzia i symulacje, które mają pomóc przedsiębiorstwom wodociągowym i zarządcom rzek zmaksymalizować korzyści płynące z barier i zminimalizować ich wpływ na środowisko.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas rozbudowy drogi nr 885 z Przemyśla przez Hermanowice do granicy polsko-ukraińskiej, odkryto m.in. piece do wypalania ceramiki. Zabytki odkopano na znanym wcześniej stanowisku archeologicznym z okresu neolitu znajdującym się we wsi Malhowice.
      Wcześniej na stanowisku tym dokonano licznych interesujących odkryć. Teraz doszły kolejne. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Przemyślu poinformował, że w sumie znaleziono 130 obiektów archeologicznych. Wśród nich znajduje się 29 jam gospodarczych, 1 palenisko otwarte, 2 piece garncarskie z jamami przypiecowymi i 1 pochówek kultury mierzanowickiej. Archeolodzy odkryli też liczne fragmenty ceramiki, głównie toczonej na kole.
      Szczególną uwagę przyciągają fragmenty amfory importowanej w terenu Cesarstwa Rzymskie, zapinka z brązu, aplikacja kościana z nawierconym otworkiem pochodząca z wczesnej epoki brązu, dwa częściowo zachowane kościane grzebienie z okresu wpływów rzymskich oraz fragmenty noża i sierpa.
      Jak informują archeolodzy, prowadzone obecnie badania potwierdzają, że stanowisko Malhowice 9 jest związane z okresem wpływów rzymskich i znajdują się tam pojedyncze elementy kultury mierzanowickiej.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...