Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W Nadleśnictwie Elbląg powiększono rezerwat dla chronionej paproci: pióropusznika strusiego (Matteuccia struthiopteris). Dołączone do niego lasy były dotąd wykorzystywane jako lasy gospodarcze.

Jak poinformowano na stronie internetowej Lasów Państwowych, podczas przeprowadzonych kilka lat temu badań stwierdzono, że większa część populacji chronionego gatunku paproci rośnie poza granicami rezerwatu [Pióropusznikowy Jar]. Z łącznej liczby zinwentaryzowanych 333 stanowisk (23.456 osobników) aż 308 znajdowało się w lasach gospodarczych Nadleśnictwa Elbląg. Jak wynika z przeprowadzonych badań, wśród osobników z liśćmi zarodnionośnymi aż 93 proc. znajdowało się [...] na gruntach zagospodarowanych przez leśników. Dlatego powierzchnię rezerwatu zwiększono o prawie 82 ha, z ok. 38 ha do niemal 119 ha.

Tereny objęte rezerwatem to lasy zlokalizowane wzdłuż rzeczki Lisi Parów. Cechuje je mocno zróżnicowana rzeźba terenu. Można tu znaleźć ponad 180 gatunków roślin naczyniowych, w tym 7 gatunków chronionych, a także różne zespoły leśne: łęgi, grądy i buczyny.

Wg leśników, warunki panujące w przekazanych lasach gospodarczych przyczyniły się do rozwoju i wzmocnienia populacji cennego przyrodniczo gatunku, dla którego ochrony powołano rezerwat.

Pióropusznik strusi to gatunek paproci należący do rodziny onokleowatych. W Polsce przebiega północna granica jego zasięgu. Siedliska M. struthiopteris to brzegi potoków, mokre łąki i leśne polany czy wilgotne zbocza. Jednokrotnie pierzasty liść zarodnionośny przypomina strusie pióro, stąd nazwa rośliny.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stado 15 słoni od ponad roku przemieszcza się z południa na północ Chin. Od czasu, gdy w marcu 2020 roku opuściły rezerwat Xishuangbanna w pobliżu granicy z Laosem i Mjanmą, zwierzęta przewędrowały ponad 500 kilometrów. Niektórzy twierdzą, że zjadły w tym czasie rośliny uprawne o wartości około miliona dolarów.
      Lokalne władze próbują utrzymać słonie z dala od zamieszkałych terenów. Wykładają dla nich żywność i budują płoty. Nie zawsze jedna się to udaje. Stado widziano na obrzeżach 8-milionowego Kunmingu.
      Specjaliści nie wiedzą, dlaczego słonie opuściły rezerwat. Niewykluczone, że panuje w nim zbyt duże zagęszczenie. George Wittemyer z Colorado State University mówi, że słonie azjatyckie są zagrożone i w Chinach pozostało ich zaledwie około 300. W ostatnich latach populacja tych zwierząt zwiększyła się w rezerwatach w regionie Xishuangbanna. Zdaniem Wittemyera stado może szukać terenów, gdzie będzie panowała mniejsza konkurencja o zasoby.
      Niektórzy eksperci zastanawiają się jednak, czy stado nie zostało wyprowadzone z rezerwatu przez niedoświadczonego lidera, który podjął nierozważną decyzję.
      Lokalne władze poinformowały mieszkańców okolic Kunmingu i Yuxi, by w razie zauważenia słoni, nie zbliżali się do nich, nie straszyli ich i by upewnili się, że zbiory są zabezpieczone. Jeśli stado nie wróci do rezerwatu być może zostanie dla niego utworzony nowy obszar, na którym zwierzęta będą mogły żyć.
      Becky Shu Chen z Zoological Society of London, która bada interakcje pomiędzy ludźmi a słoniami ma nadzieję, że ta sytuacja zwróci uwagę na konflikty pomiędzy ludźmi a słoniami i na rolę, jaką odgrywa przygotowanie się na te konflikty w strategii ochrony słoni.
      Musimy się nauczyć nie jak rozwiązać problem, ale jak zwiększyć naszą tolerancję. Może uda się wykorzystać tę sytuację do pokazania, że ludzie i zwierzęta mogą współistnieć, dodaje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wokół archipelagu Tristan da Cunha, terytorium zamorskiego Wielkiej Brytanii, powstanie jeden z największych rezeratów przyrody o powierzchni niemal trzykrotnie większej niż powierzchnia Wielkiej Brytanii. Wchodząca w skład archipelagu wyspa Tristan da Cunha jest jedną z najbardziej odosobnionych zamieszkałych wysp na świecie. Jej najbliższym zamieszkałym sąsiadem jest Wyspa Świętej Heleny, położona o 2420 kilometrów na północ. Na Tristan da Cunha mieszka mniej niż 250 osób.
      Samorząd wyspy zdecydował właśnie o utworzeniu na archipelagu i otaczających go wodach rezerwatu o powierzchni 627 247 kilometrów kwadratowych. To dwukrotnie więcej niż powierzchnia Polski.
      Rezerwat będzie największą na południowym Atlantyku i czwartą największą na Ziemi tzw. no-take zone. To obszar, na którym zakazane jest pozyskiwanie jakichkolwiek zasobów. W strefach takich zakazane jest rybołówstwo, działalność górnicza, wykonywanie odwiertów i inne tego typu działania. Dzięki tego typu ochronie ryby i inne stworzenia morskie w tego typu strefach mogą cieszyć się naturalną długością życia i dorastać do naturalnych rozmiarów.
      Powstawaniu no-take zones najbardziej sprzeciwia się przemysł rybacki. Z najnowszych badań wiemy jednak, że istnienie takich stref jest niezwykle korzystne również dla rybołówstwa. Okazuje się bowiem, że na każdy hektar powierzchni no-take zone przypada co najmniej 5-krotnie więcej ryb niż na obszarach niechronionych, a im większa ryba, tym więcej ma młodych. Młodych, które swojego miejsca do życia szukają często poza obszarem chronionym. Obszary ściśle chronione „zasilają” zatem inne części oceanu.
      Rezerwat wokół archipelagu Tristan da Cunha będzie chronił ryby oraz dziesiątki milionów ptaków morskich, które się nimi żywią. Na jego terytorium znajdzie się 85% populacji zagrożonego pingwina długoczubego, 11 gatunków waleni oraz większość populacji kotika subantarktycznego.
      Chroniona strefa będzie częścią brytyjskiego Blue Belt Program, w ramach którego rząd w Londynie przeznaczył 27 milionów funtów na promocję idei ochrony zasobów morskich w swoich zamorskich terytoriach. Obecnie w ramach tej inicjatywy chronionych jest 11,1 miliona kilometrów kwadratowych środowiska morskiego, czyli około 1% światowych oceanów.
      Inicjatywa władz Tristan da Cunha jest tym bardziej cenna, że wody otaczające wyspę są miejscem żerowania krytycznie zagrożonego albatrosa atlantyckiego (Diomedea dabbenena) i zagrożonego albatrosa żółtodziobego. Na archipelagu Tristan da Cuhna występuje też kilka gatunków endemicznych ptaków, w tym derkaczyk nielotny, najmniejszy nielotny ptak na świecie, którzy żyje na wyspie Inaccessible.
      W prace i ochronę nowego obszaru zaangażowany jest Pew Bertarelli Ocean Legacy. To wspólne przedsięwzięcie Pew Charitable Trusts i Bertareli Foundation, którego celem jest promowanie tworzenia chronionych obszarów morskich. Organizacja zapewni technologię do monitorowania w czasie rzeczywistym stanu środowiska naturalnego oraz ludzkiej aktywności w obszarze chronionym.
      Jako, że lokalna społeczność utrzymuje się głównie z poławiania langust i ryb, zdecydowano, że na 10% obszaru chronionego dozwolone będzie ograniczone pozyskiwanie zasobów morskich. Z prawa tego mogą korzystać tylko mieszkańcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Leśniczy z Nadleśnictwa Elbląg znalazł w czasie pracy w lesie fragmenty naczyń ceramicznych. Gdy specjaliści obejrzeli znalezisko orzekli, że najprawdopodobniej naczynia są pozostałościami po neolitycznej osadzie. Kilka tygodni później rozpoczęły się prace sondażowe, które potwierdziły wstępne wnioski.
      Podczas wstępnych wykopalisk znaleziono kolejne fragmenty naczyń, odłupki krzemienne, kamienne narzędzia, rozcieracz i żarna. Już teraz archeolodzy sądzą, że mają do czynienia z osadą kultury rzucewskiej, która istniała w III i na początku II tysiąclecia p.n.e. na południowo-wschodnich wybrzeżach Morza Bałtyckiego. Kultura ta znana jest z obróbki bursztynu w wyspecjalizowanych warsztatach oraz urozmaiconej gospodarki żywnościowej, w tym ze sporadycznych polowań na foki. Niedawno informowaliśmy o analizie, która rzuciła światło na dietę paleolitycznych mieszkańców Rzucewa.
      Jeśli rzeczywiście mamy do czynienia osadą, to znalezisko nabiera olbrzymiego znaczenia. Dotychczas bowiem na obszarze Polski, Litwy i Obwodu Kaliningradzkiego odkryto zaledwie kilka osad kultury rzucewskiej. Ponadto większość badań była prowadzona przed wojną, przez niemieckich archeologów nadzorujących prace nad budową linii kolejowej.
      Obecnie miejsce znaleziska trzymane jest w tajemnicy. Nadleśnictwo zapowiada, że dopóki miejsce niezostanie dokładnie przebadane, jego lokalizacja nie będzie ujawniona. Archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego zapowiedzieli, że powrócą na miejsce odkrycia w 2021 roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy zdalnie otworzyli obrożę telemetryczną, dzięki której można było prześledzić rekordową wędrówkę młodego tygrysa. Trzyletni samiec pokonał od czerwca do grudnia ubiegłego roku prawie 1500 km (1475). To najdłuższa tygrysia wyprawa w Indiach. Ponieważ bateria była już na wyczerpaniu, a obwód szyi zwierzęcia zwiększył się na tyle, że zaczęło to grozić uduszeniem, naukowcy zdecydowali się na zdjęcie urządzenia. Teraz samiec, któremu ze względu na zacięcie podróżnicze nadano imię Walker, ma być monitorowany za pomocą kamer.
      Na nagraniu udostępnionym przez oficera Indyjskiej Służby Leśnej Parveena Kaswana widać myjącego się Walkera (C1), który zrywa się zaskoczony po zdalnym otwarciu obroży.
      C1 to jedno z trojga kociąt, urodzonych pod koniec 2016 r. przez samicę T1. Obrożę GPS założono mu 27 lutego, w ramach projektu kierowanego przez dr. Bilala Habiba z Instytutu Dzikiej Przyrody Indii (Studying Dispersal Pattern of Tigers in the Eastern Vidarbha Landscape of Maharashtra).
      Gdy Walkera schwytano, by założyć mu obrożę, wokół brzucha miał zaciśnięte wnyki. Uniemożliwiały mu one normalny wzrost. Po udzieleniu pomocy samiec doszedł do siebie w ciągu miesiąca. Intensywnie eksplorował rezerwat, ale nie znalazł wolnego terenu, na którym mógłby się osiedlić, dlatego 21 czerwca opuścił Tipeshwar.
      Dzięki obroży naukowcy mogli stwierdzić, że przemieszczając się z rezerwatu Tipeshwar w dystrykcie Yavatmal (stan Maharasztra) do rezerwatu Dnyanganga w dystrykcie Buldhana w tym samym stanie, od 21 czerwca do 4 grudnia Walker pokonał 1475 km. Nigdzie nie zabawiał dłużej niż 4-5 dni, a zatrzymywał się tylko po to, by zapolować. Specjaliści byli przekonani, że podróżuje, by znaleźć terytorium i partnerkę. Po dotarciu do Dnyangangi, od 5 grudnia 2019 do 28 marca 2020 r., C1 pokonał jeszcze 1185 km. W sumie od założenia urządzenia przeszedł aż 3017 km.
      Samiec zdobył wszystkie umiejętności, by przeżyć i unikać ludzi - podkreśla Habib i dodaje, że w obrębie rezerwatu Walker wykorzystuje intensywnie teren o powierzchni 52 km2. Naukowcy planują wypuścić w Dnyangandze samicę. Spotkanie panelu ekspertów zaplanowano na 22 marca, ale z powodu ograniczeń związanych z pandemią ostatecznie do niego nie doszło.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niespełna 3-letni tygrys pokonał od czerwca ok. 1300 km. To najdłuższa tygrysia wyprawa, jaką dotąd stwierdzono w Indiach. Samiec z założoną obrożą telemetryczną rozpoczął swoją wędrówkę w rezerwacie Tipeshwar w dystrykcie Yavatmal (stan Maharasztra). Pierwszego grudnia dotarł do rezerwatu Dnyanganga w dystrykcie Buldhana w tym samym stanie. Co istotne, od ustanowienia Dnyangangi w styczniu 1998 r. dotąd nie było tu tygrysów.
      Tym, co intryguje przyrodników, jest fakt, że samiec nigdzie nie zabawiał dłużej niż 4-5 dni, a zatrzymywał się tylko po to, by zapolować (głównie na bydło).
      Nitin Kakodkar, szef Straży Leśnej stanu Maharasztra, podkreśla, że tygrys nie szedł po linii prostej, ale kluczył, przemieszczał się w tę i z powrotem między polami, zbiornikami itp. W ten sposób wydłużył swoją trasę o kilkaset kilometrów.
      Podróż młodego samca, a także rosnąca liczba tygrysów w niechronionych lasach, takich jak Brahmapuri w dystrykcie Chandrapur, skłania władze do przemyślenia dotychczasowych zapisów prawnych.
      Samiec (C1) to jedno z trojga kociąt, urodzonych pod koniec 2016 r. przez samicę T1. Obrożę GPS założono mu 27 lutego w ramach projektu kierowanego przez dr. Bilala Habiba z Instytutu Dzikiej Przyrody Indii (Studying Dispersal Pattern of Tigers in the Eastern Vidarbha Landscape of Maharashtra). C1 opuścił Tipeshwar 21 czerwca.
      Docierając do obszaru chronionego, C1 zapewnił sobie bezpieczną przyszłość. W Dnyangandze są miejsce i jedzenie, jeśli jednak samiec nie znajdzie partnerki [a to właściwie pewne, że mu się nie uda], może wyruszyć w dalszą podróż - opowiada Habib.
      Po kilku miesiącach wędrówki w październiku C1 udał się do rezerwatu Isapur (w dystrykcie Yavatmal), potem dotarł do dystryktu Hingoli, gdzie zaskoczony w zaroślach przez grupę mężczyzn zaatakował i zranił jednego z nich. To jedyny przypadek konfliktu w czasie długiej podróży.
      Oprócz C1 w lutym zaobrożowano jeszcze jedno zwierzę - C3. C1 i C3 najpierw poruszały się po Tipeshwarze, a potem zaczęły eksplorować dalej położone rejony. W połowie lipca C3 dotarł w pobliże Adilabadu w stanie Telangana, ale dość szybko wrócił do rezerwatu Tipeshwar i ostatecznie tu się osiedlił. C2, tygrys bez obroży, także pokonywał spore dystanse.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...