Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nocą manty rafowe z Nowej Kaledonii nurkują na głębokość nawet 672 m

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze dane dot. nurkowania przez manty rafowe (Mobula alfredi) z Nowej Kaledonii pokazują, że w tej części świata przedstawiciele tego narażonego na wyginięcie gatunku częściej nurkują na większe głębokości. Wyniki uzyskane przez zespół Hugo Lassauce'a z Uniwersytetu Nowej Kaledonii rzucają nieco światła na wykorzystanie habitatu w regionie, gdzie dotąd nie badano zachowania mant.

Liczebność populacji M. alfredi spada, w dużej mierze w wyniku presji połowowej. Bardziej szczegółowe informacje nt. rozmieszczenia i wykorzystania habitatu pomogą w zaplanowaniu działań mających na celu ochronę oraz zarządzanie łowiskami, tak by zapewnić długoterminowe przetrwanie tego gatunku.

Jedną z najlepszych metod badania przemieszczania na niewielką skalę i wykorzystania habitatu przez manty są miniaturowe nadajniki satelitarne (ang. pop-up satellite archival tags, PSATs). W wodach Nowej Kaledonii nie prowadzono jednak dotąd takich analiz. By uzupełnić tę lukę w wiedzy, w ramach nowego studium Lassauce i jego zespół przedstawili dane z 9 takich nadajników; udało się np. zarejestrować najgłębsze nurkowanie w wykonaniu M. alfredi.

Wszystkie oznakowane osobniki nurkowały na głębokość poniżej 300 m. Sześć wykonywało nurkowania głębsze niż 450 m; w tym miejscu należy wymienić wyjątkowo głębokie zejścia 2 mniejszych osobników (2,4-m samicy i 3-m samca), które osiągnęły maksymalne głębokości, odpowiednio, 624 ± 4 m i 672 ± 4 m.

Podobne niepublikowane badanie z Indonezji (z wykorzystaniem takich samych znaczników) zarejestrowało mantę rafową osiągającą maksymalną głębokość 624 ± 4 m. W tym badaniu tylko 6 z 30 otagowanych osobników schodziło jednak poniżej 300 m. W Morzu Czerwonym poniżej 300 m nurkowało 5 z 7 oznakowanych mant. Żadna z mant monitorowanych w Australii Wschodniej nie osiągała takich głębokości.

W Nowej Kaledonii większość najgłębszych zanurzeń miała miejsce nocą. Prawdopodobnie chodziło o to, by dostać się do ważnych zasobów pokarmowych. Wg naukowców, dane te mogą sugerować, że liczebność zooplanktonu w wodach powierzchniowych otaczających rafy koralowe Nowej Kaledonii jest zbyt niska, by podtrzymać megafaunę. Tymczasem, jak dodają autorzy artykułu z pisma PLoS ONE, wiele morskich obszarów chronionych w znanym zasięgu M. alfredi ma charakter przybrzeżny i nie obejmuje głębszych wód otwartych.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed tygodniem w Mszczonowie pod Warszawą otwarto najgłębszy basen na świecie. Można w nim zejść na głębokość 45 metrów. Tym samym obiekt Deepspot o 3 metry pobił dotychczasowego rekordzistę, Y-40 Deep Joy w Montegrotto Terme we Włoszech. Obiekt w Mszczonowie powinien przyciągnąć nurków i freediverów z całego świata.
      Budowę podwarszawskiego basenu rozpoczęto w 2018 roku, a jego otwarcie było planowane na jesień 2019 roku. Prace się opóźniły, dlatego też otwarcia obiektu dokonano rok później.
      Deepspot już może przyjmować gości. Nie jest bowiem traktowany jak zwykła pływalnia, a jak obiekt treningowy dla nurków. Jego twórcy pomyśleli o wszystkim. Nad basenem znajdują się sale konferencyjne, restauracje i pokoje hotelowe. Sam basen, o pojemności 8000 m3, również nie jest po prostu przestrzenią wypełnioną wodą. Nurkowie mogą przemieszczać się w korytarzach przypominających zatopione świątynie, a osoby, które chciałyby pooglądać nurków mają do dyspozycji suchy tunel, czyli kładkę przykrytą kopułą.
      Deepspot niedługo będzie cieszył się mianem najgłębszego na świecie. W przyszłym roku ma zostać otwarty angielski Blue Abyss, w którym będzie można zajeść na głębokość 50 metrów.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Delfiny bultonose (Tursiops truncatus) potrafią świadomie regulować tempo bicia serca tak, by dobrać do planowanej długości zanurzenia, czytamy na łamach Frontiers in Physiology. Badania te rzucają nowe światło na sposób, w jaki ssaki morskie oszczędzają tlen i radzą sobie z ciśnieniem podczas nurkowania.
      Autorzy badań, naukowcy z Czech, USA, Kanady, Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, pracowali z trzema samcami Tursiops truncatus. Zwierzęta wytresowano tak, by na umówiony sygnał wstrzymywały oddech tak, jak robią to przed nurkowaniem. Delfiny nauczono trzech różnych sygnałów: długiego nurkowania, krótkiego nurkowania oraz nurkowania o dowolnie wybranej przez nie długości.
      Gdy prosiliśmy je, by wstrzymały oddech, tempo bicia ich serca zmniejszało się natychmiast przed lub natychmiast po wstrzymaniu oddechu. Zauważyliśmy też, że delfiny zmniejszały tempo bicia serca szybciej i bardziej, gdy przygotowywały się do długotrwałego nurkowania, mówi doktor Andreas Fahlman z hiszpańskiej Fundación Oceanográfic.
      Uzyskane wyniki sugerują, że delfiny – a możliwe że i inne ssaki morskie – potrafią świadomie zmieniać tętno w zależności od planowanej długości nurkowania. Delfiny mogą również łatwo zmieniać tempo bicia serca jak my możemy zmieniać szybkość oddychania. To pozwala im na oszczędzanie tlenu i może być też kluczowym elementem pozwalającym na unikanie problemów związanych z nurkowaniem, takich jak choroba dekompresyjna, dodaje Fahlman.
      Celem badań jest uchronienie morskich ssaków przed problemami, jakie powodują ludzie. Wywoływanie przez człowieka zjawiska, takie jak np. podwodne eksplozje związane z wydobywaniem ropy naftowej, są powiązane z pojawianiem się choroby dekompresyjnej u zwierząt. Jeśli umiejętność spowalniania tętna jest im potrzebna do uniknięcia choroby dekompresyjnej, a nagłe głośne dźwięki powodują, że mechanizm ten zawodzi, to powinniśmy unikać generowania takich dźwięków. Zamiast tego możemy spróbować stopniowo zwiększać głośność dźwięku, by zminimalizować stres u zwierząt. Innymi słowy, nasze badania mogą dostarczyć wskazówek, w jaki sposób zastosować proste rozwiązania, by ludzie i zwierzęta mogły bezpiecznie korzystać z oceanu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zyfie gęsiogłowe od dłuższego czasu są znane jako świetni nurkowie. Wiadomo było, że potrafią zanurzać się na głębokość około 3000 metrów i przebywać pod wodą przez pół godziny. Jednak ostatnie badania pokazały, że możliwości tych ssaków znacznie przekraczają najśmielsze oczekiwania i obliczenia naukowców.
      Dotychczasowe wyliczenia wykazywały, że te stosunkowo niewielkie walenie powinny być w stanie zanurzyć się na około 33 minuty zanim zapasy tlenu w ich płucach i tkankach ulegną wyczerpaniu. Jednak Nicola Quick i jej koledzy z Duke University wiedzieli z własnego doświadczenia, że zyfie potrafią dłużej przebywać pod wodą. Postanowili więc przeprowadzić badania i zdobyć naukowe dowody dotyczące ich możliwości.
      Badania nie były jednak łatwe. Zwierzęta te spędzają na powierzchni bardzo mało czasu. Dlatego też potrzebny jest spokojne morze, doświadczony zespół i odpowiednie łodzie. Zyfie wynurzają się bowiem średnio zaledwie na 2 minuty. Przyczepienie im znacznika nie jest więc łatwe, mówi uczona. Ponadto tak krótki okres spędzony na powierzchni oznacza, że jest niewiele czasu, by dane ze znacznika trafiły do satelity.
      W ciągu 5-letnich badań naukowcom udało się zamontować zwierzętom 23 znaczniki, dzięki którym zarejestrowali ponad 3600 zanurzeń. Okazało się, że zyfie przebywają pod wodą od 33 do 133 minut. To zadziwiające osiągnięcie w świetle tego, co wiemy o waleniach. Z dotychczasowych badań wynika bowiem, że aż 95% nurkowań walenie przerywają zanim jeszcze wyczerpie im się zapas tlenu. Jeśli więc zyfie postępują podobnie, to mogą przebywać pod wodą przez 77,7 minuty. "Byliśmy zaskoczeni tym, jak bardzo możliwości tych zwierząt wykraczają poza nasze przewidywania co do granicy ich możliwości przebywania pod wodą", mówi Quick.
      Jednak nie był to koniec niespodzianek. W 2017 roku naukowcy zanotowali bowiem dwa niezwykle długie zanurzenia. Jedno ze zwierząt przebywało pod wodą niemal 180 minut, a inne zanurkowało na... 222 minuty. Początkowo nie wierzyliśmy naszym danym. Przecież to są ssaki, a wydawało się niemożliwe, by jakikolwiek ssak mógł spędzić pod wodą tak dużo czasu, mówi Quick.
      Uczeni chcieli też sprawdzić, jak dużo czasu zyfie muszą regenerować się po długotrwałych zanurzeniach. Analiza wykazała, że brak tutaj oczywistego wzorca. Zaobserwowano na przykład, że jedna z zyfii po trwającym 120 minut zanurzeniu ponownie zanurkowała na długi czas już po 20 minutach. Z kolei inne zwierzę po zanurzeniu trwającym 78 minut spędziło blisko powierzchni niemal 240 minut dokonując w tym czasie krótszych zanurzeń. Dopiero po 4 godzinach zyfia ponownie zanurkowała na dłuższy czas. Gdy rozpoczynaliśmy badania sądziliśmy, że zauważymy, iż w miarę wydłużaniu się czasu przebywania pod wodą, będzie wydłużał się też czas regeneracji. Nic takiego nie stwierdziliśmy, co każe postawić sobie szereg kolejnych pytań, stwierdza Quick.
      Uczoną zastanawia też powód, dla którego doszło do dwóch rekordowo długich nurkowań. Być może zyfie trafiły na szczególnie bogate źródło pożywienia, a może natknęły się pod wodą na jakieś niebezpieczeństwo. Nie można też wykluczyć, że coś zaburzyło ich echolokację, spekuluje uczona.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowy zespół naukowców wyliczył, ile plastiku spożywają w ciągu godziny rekiny wielorybie (Rhincodon typus) oraz manty rafowe (Mobula alfredi) u wybrzeży Indonezji. Statystyki są porażające...
      W oceanach znajduje się bardzo duża ilość tworzyw. W ostatnich latach akademicy próbują oszacować wpływ zanieczyszczenia plastikiem na życie morskie. Tym razem biolodzy skupili się na żerowiskach rekinów wielorybich i M. alfredi w 3 indonezyjskich regionach przybrzeżnych: w morskim obszarze chronionym Nusa Penida, a także w wodach Parku Narodowego Komodo oraz okolicach Pantai Bentar na Jawie Wschodniej.
      Skąd pomysł na badanie? Elitza Germanov z Murdoch University regularnie nurkowała u wybrzeży Indonezji. Zauważyła, że woda jest dosłownie usiana plastikowymi odpadami. W jej głowie natychmiast zrodziło się pytanie, ile tworzyw spożywają zwierzęta morskie filtrujące plankton.
      By to ustalić, ekipa z Australii, USA, Indonezji i Nowej Zelandii posłużyła się siecią planktową o wielkości oczka 200 μm, za pomocą której można było próbkować górne 50 cm kolumny wody. Plastik unoszący się na wodzie oceniano wzdłuż ok. 440-m transektów (transekt to metoda inwentaryzacji środowiska przyrodniczego, która polega na wykonywaniu obserwacji w punktach rozmieszczonych na charakterystycznych liniach). Badania prowadzono podczas wilgotnych i suchych pór monsunowych w latach 2016-18.
      Oddzieliliśmy plankton i inne naturalne materiały od plastiku, wykorzystując grawitację i wodę morską. Zasadniczo plankton tonie, a tworzywo unosi się na wodzie - wyjaśnia Germanov. Mikroplastik z próbek z trałowania mierzono i kategoryzowano. Większe odpady plastikowe unoszące się na wodzie zliczano i kategoryzowano z pokładu łodzi. Później wyliczano zagęszczenie odpadów.
      Ponieważ wcześniejsze badania pokazały, ile wody rekiny wielorybie i manty filtrują w jednostce czasu (odpowiednio, 326 m3 i 86,4 m3 h–1), można było wyliczyć, ile plastiku przy okazji spożywają (w wyliczeniach uwzględniono średnie zagęszczenie plastiku na terenach żerowania).
      Okazało się, że górne szacunki spożycia plastiku dla mant z okolic Nusa Penida i Parku Narodowego Komodo wynosiły, odpowiednio, ok. 63 i 25 kawałków na godzinę, a dla rekinów wielorybich żerujących w okolicach Jawy ok. 137 kawałków.
      Szacowane spożycie plastiku przez manty (ok. 63 fragmentów na godzinę w porze deszczowej i ~4 w porze suchej w Manta Bay w morskim obszarze chronionym Nusa Penida; ≤25 na godzinę w Karang Makassar w Parku Narodowym Komodo) i stosunek wagowy plastiku do planktonu sugerują, że w niektórych lokalizacjach w okresach największego zagęszczenia plastiku (w porze deszczowej) manty mogą zjadać do 980 g tworzyw na kilogram planktonu. Rekiny wielorybie żerujące w okolicach Pantai Bentar spożywają do 6 razy więcej plastiku (~137 kawałków na godzinę) niż osobniki żerujące w La Paz Bay.
      Badanie wykazało, że większość plastikowych odpadów w okolicach wybrzeża to fragmenty jednorazowych toreb i opakowań na produkty spożywcze. Wg Germanov, pomóc więc może ograniczenie ich stosowania.
      Choć już te statystyki robią wrażenie, biolodzy dodają, że prawdopodobnie nie doceniają skali zjawiska, bo nie biorą pod uwagę tworzyw spożytych przez plankton.
      Dzięki pomocy ochotników (nurków) obecność plastiku stwierdzono w wydalinach ryb. Do konsekwencji potwierdzonego w ten sposób spożycia należy m.in. ekspozycja na toksyczne dodatki do tworzyw. A status obu badanych gatunków pozostawia sporo do życzenia: rekiny wielorybie są bowiem zagrożone wyginięciem, a M. alfredi uznaje się za gatunek wysokiego ryzyka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nurkując, wąż morski wręgowiec pospolity (Hydrophis cyanocinctus) wykorzystuje złożoną sieć naczyń krwionośnych z pyska i szczytu głowy do wyekstrahowania z wody dodatkowego tlenu.
      Jako pierwsi opisaliśmy zmodyfikowaną głowową sieć naczyniową [ang. modified cephalic vascular network, MCVN], która w czasie zanurzenia zapewnia mózgowi tego węża morskiego uzupełniające dostawy tlenu - podkreśla dr Alessandro Palci z Flinders University. Zasadniczo odkryliśmy, że by oddychać pod wodą, wręgowiec wykorzystuje czubek swojej głowy jak skrzela.
      Choć MCVN jest strukturalnie zupełnie różna od skrzeli ryb i płazów, jej funkcja wydaje się dość zbliżona [...].
      Splot naczyniowy ujawniono dzięki skanom z mikrotomografii, badaniom histologicznym i modelowaniu komputerowemu.
      MCVN leży tuż pod powierzchnią skóry o sporej powierzchni i składa się głównie z żył i drobnych zatok. Największe naczynia są zlokalizowane u podstawy skóry właściwej. Rozgałęziają się one dogrzbietowo w mniejsze naczynia (kapilary), które leżą bezpośrednio pod naskórkiem. Ku tyłowi MCVN zbiega się w jedną dużą żyłę (czasem sparowaną), penetrującą czaszkę przez wyjątkowo duży otwór ciemieniowy.
      Dzięki zmodyfikowanej głowowej sieci naczyniowej węże morskie mogą prawdopodobnie dłużej przebywać w zanurzeniu. Naukowcy spróbują to potwierdzić w czasie kolejnych badań.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...