Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Już 30 000 lat temu ludzie „wykupowali ubezpieczenia” od suszy

Recommended Posts

Łowcy-zbieracze zamieszkujący pustynię Kalahari dobrze wiedzą, że susza czy wojna może zagrozić ich istnieniu. Dlatego też starają się nawiązywać przyjazne kontakty z bliższymi i dalszymi sąsiadami, by w razie wystąpienia problemów móc wejść na ich terytorium w poszukiwaniu wody i pożywienia. To bardzo dobry rodzaj adaptacji do pustynnych środowisk, takich jak Kalahari, które charakteryzują się olbrzymią czasową i przestrzenną zmiennością w dostępności surowców. W jednym sezonie może być bardzo dużo opadów, a w kolejnym może nadejść susza, albo mogą wystąpić duże opady w jednym regionie, a 10 kilometrów dalej nie spadnie ani kropla, mówi archeolog Brian Stewart z University of Michigan.

Stewart jest autorem badań, z których dowiadujemy się, że tego typu sojusze, stanowiące rodzaj polisy ubezpieczeniowej, są na Kalahari zawierane od co najmniej 30 000 lat.

Jak czytamy w Proceedings of the National Academy of Sciences, Stewart i jego koledzy badali koraliki wykonane ze skorup jaj strusi. Koraliki znaleziono na dwóch stanowiskach archeologicznych w Lesoto. W badanym regionie takie artefakty są znajdowane od lat 70. XX wieku.

Biorąc pod uwagę fakt, że w okolicy strusie nie występują oraz zachowania dzisiejszych łowców-zbieraczy, naukowcy doszli do wniosku, że koraliki ze skorup były rodzajem polisy ubezpieczeniowej. Wymieniano je na długie dystansy, by scementować więzi pomiędzy różnymi grupami i zapewnić sobie współpracę w ciężkich czasach.

Uczeni, chcąc dowiedzieć się, gdzie powstały koraliki, zbadali występujący w nich izotop strontu. W skorupie ziemskiej występuje dużo lekko radioaktywnego rubidu, który rozpada się do strontu. Dzięki temu różne formacje skalne mają różne sygnatury strontu, a do organizmów zwierząt stront trafia wraz z pożywieniem i wodą. W ten sposób można stwierdzić, gdzie przed 30 000 lat żył struś, który zniósł jajo.

Badania wykazały, że większość koralików znalezionych w skalnych schronieniach w Lesoto powstała na obszarach odległych o co najmniej 100 kilometrów. Niewielka ich liczba pochodziła z obszarów odległych o 300 kilometrów. Był wśród nich najstarszy koralik, którego wiek oszacowano na około 33 000 lat. To zaskakujące, jak duże przebywali odległości i przez jak długo kultywowali takie zachowania, mówi Stewart.

Nie od dzisiaj wiadomo, że ludzie wymieniali użyteczne rzeczy, takie jak kamienne narzędzia czy barwniki. We Wschodniej Afryce znaleziono dowody na długodystansowy handel obsydianem, który już 200 000 lat temu był wymieniany na odległość co najmniej 100 kilometrów. Gdy masz do czynienia z kamiennym narzędziem czy ochrą, nie wiesz na pewno, czy taki handel ma związek z nawiązywaniem więzi. Ale koraliki mają znacznie symboliczne. To jeden z niewielu artefaktów z tak wczesnych czasów, za pomocą których możemy badać więzi społeczne, mówi antropolog Polly Wiessner.

Zdaniem Wiessner bliższa wymiana koralików, na odległość do około 100 kilometrów, jaką badał Stewart, rzeczywiście świadczy o nawiązywani więzi celem zabezpieczenia się w razie wystąpienia problemów z dostępem do zasobów. Jednak tam, gdzie mamy do czynienia z wymianą na dalsze odległości, koraliki mogły być przedmiotem handlu.

Bardzo często na granicach systemów współdzielenia ryzyka zasięg wędrówek wydłuża się po to, by wymienić z innymi obszarami różne dobra, a wymieniający nie muszą znać ludzi, od których dane towary pochodzą. Ludzie, których dzieliły tak duże odległości, nie musieli stykać się ze sobą bezpośrednio, mówi Wiessner, która recenzowała artykuł Stewarta.

Nowe badania sugerują, że sieci wymiany mogły rozciąga się na co najmniej osiem różnych bioregionów, do suchych regionów porośniętych krzewami po subtropikalne lasy wybrzeża. Stewart i jego koledzy sądzą, że takie sieci mogły narodzić się w czasach zmian klimatycznych, gdy konieczny był dostęp do zasobów występujących na zróżnicowanych terenach.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites
10 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Łowcy-zbieracze  dobrze wiedzą, że susza czy wojna może zagrozić ich istnieniu. Dlatego też nawiązują przyjazne kontakty z sąsiadami, by w razie wystąpienia problemów móc wejść na ich terytorium w poszukiwaniu wody i pożywienia.  

regularnie sie spotykali (to była rozrywka, targowisko?)  mieli nudne życie w porównaniu do współczesnego. Na spotkaniach wymieniali się podarunkami, informacjami i seksem. Impreza,  święto (nie było bożego narodzenia, nowego roku, karnawału itp)

Share this post


Link to post
Share on other sites
11 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

 

Badania wykazały, że większość koralików znalezionych w skalnych schronieniach w Lesoto powstała co najmniejna obsarach odległych o co najmniej 100 kilometrów. Niewielka ich liczba pochodziła z obszarów odległych o 300 kilometrów.

Przydałoby się poprawić. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.
      Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.
      Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.
      Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.
      Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.
      W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.
      Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.
      Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.
      Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.
      U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.
      Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.
      Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Czasami zimowy wyjazd na narty planujemy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, a czasami decydujemy się na niego na przysłowiową ostatnią chwilę. Choć spontaniczne urlopy okazują się być świetną okazją do odpoczynku i regeneracji, to warto wiedzieć, jak się do nich przygotować.
      Jazda na nartach nie taka prosta
      Podejmowanie nowych wyzwań staje się szczególnie popularne w okolicach Nowego Roku, gdy mocno trzymamy się ustalonych w poprzednim roku postanowień. Jednym z nich może być nauka jazdy na nartach, jednak, jeśli wybieramy się na nie po raz pierwszy, to pamiętajmy, że sport ten nie jest taki prosty, za jaki powszechnie uchodzi. W przypadku, gdy zamierzamy wyjechać na narty już niebawem, wybierzmy stok, na którym panują przyjazne początkującym warunki. Dobrze, jeśli w jego pobliżu znajduje się szkółka narciarska. Z jej usług możemy skorzystać także w sytuacji, gdy dawno nie jeździliśmy a nartach i chcielibyśmy sobie pewne kwestie przypomnieć.
      Zadbaj o bezpieczeństwo!
      Na stoku narciarskim bywa niebezpiecznie, dlatego podczas wyjazdu może zajść konieczność skorzystania z opieki medycznej. W Polsce możemy udać się do każdego, publicznego ośrodka zdrowia, jeśli tylko jesteśmy ubezpieczeni. Inaczej jest w przypadku wyjazdów zagranicznych - poza granicami kraju, aby skorzystać z pomocy medyka, będziemy musieli przedstawić kartę EKUZ (funkcjonuje ona przede wszystkim na terenie krajów unijnych). Co jednak w sytuacji, jeśli nie zdążymy wyrobić karty przed wyjazdem? Wszak oddziały NFZ są czynne w godzinach, w których najczęściej przebywamy w pracy, zaś na wyrobienie karty przez internet trzeba trochę poczekać. Z pomocą przychodzi wtedy polisa dla narciarzy.
      Ubezpieczenia na narty dedykowane są osobom, które chciałyby zadbać o swoje bezpieczeństwo, a jednocześnie nie martwić się o kwestie finansowe, gdy dojdzie do nieoczekiwanego wypadku. W ramach polisy ubezpieczyciel pokrywa bowiem koszty:
      •    leczenia,
      •    ratownictwa medycznego,
      •    transportu,
      •    rehabilitacji,
      •    zakupu niektórych leków.
      Polisę ubezpieczeniową możemy wykupić nawet na dzień przed wyjazdem, przez internet. Dzięki temu nawet planując wyjazd na ostatnią chwilę, będziemy odpowiednio zabezpieczeni.
      Co jeszcze warto sprawdzić przed wyjazdem?
      Jeśli do wyjazdu na narty pozostało nam kilka dni, postawmy na priorytety. Sprawdźmy, czy nasz sprzęt nadaje się do użytku oraz czy posiadamy odpowiednią odzież, aby wyjechać na stok. Jeśli brakuje i jednego, i drugiego, to lepiej wybrać się do sklepu po profesjonalne ubranie - narty zazwyczaj możemy bowiem wypożyczyć na miejscu. Sprawdźmy również lokalne ceny, zwłaszcza jeśli wybieramy się zagranicę. Informacje o tym, jak przygotować się do wyjazdu na narty do Włoch, znajdziemy na stronie internetowej https://www.polisanarciarska.pl/poradniki/wyjezdzam-na-narty-do-wloch-jak-sie-przygotowac. Sprawdzajmy również, jakie są warunki na stokach oraz dojazdu do konkretnej miejscowości. Jeśli jedziemy na urlop samochodem, zaplanujmy podróż tak, aby jak najkrócej stać w korkach, a tym samym szybko dojechać do celu.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Opisanie kontaktów ludzkich społeczności to kluczowy element badań nad obecną różnorodnością biologiczną i kulturową Homo sapiens. Analizy DNA dostarczają nam ważnych informacji na temat wymiany genetycznej pomiędzy społecznościami, nie mówią nam jednak nic na temat wymiary kulturowej. Naukowcy z Instytutu Badań nad Historią Człowieka im. Maxa Plancka postanowili przyjrzeć się temu zagadnieniu wykorzystując ozdoby ze skorup strusich jaj.
      Doktor Jennifer M. Miller i doktor Yiming Wang poinformowały na łamach Nature o wynikach swoich badań nad 50 000 lat kontaktów między ludzkimi społecznościami w na południu i wschodzie Afryki.
      Skorupy strusi to najstarsze na świecie w pełni modyfikowane ozdoby. Oznacza to, że ludzie, zamiast zadowolić się naturalnym kształtem i rozmiarem, całkowicie je przetwarzali, tworząc paciorki. Tak daleko idąca modyfikacja wiązała się z pojawieniem się różnorodnych stylów. A jako, że różne grupy i kultury opracowały własne style, śledzenie losów tych ozdób daje naukowcom wgląd w historię wymiany kulturowej.
      Miller i Wang stworzyły najbardziej rozbudowaną bazę danych ozdób ze skorup strusich jaj. Zawiera ona dane o ponad 1500 ozdób znalezionych na 31 stanowiskach z okresu ostatnich 50 000 lat. Stworzenie takiej bazy zajęło uczonym ponad 10 lat.
      Porównując całkowitą średnicę koralików, średnice otworów i grubość muszli Miller i Wang doszły do wniosku, że pomiędzy 50 a 33 tysiące lat temu ludzie w Afryce Południowej i Wschodniej tworzyli niemal identyczne ozdoby. To zaś sugeruje istnienie długodystansowych kontaktów handlowych, rozciągających się na przestrzeni 3000 kilometrów. To zaskakujące, ale widać tutaj wyraźny wzorzec. W ciągu całych 50 000 lat jest to jedyny okres, gdy cechy koralików są wszędzie takie same mówi Wang.
      To jednocześnie najstarsza zidentyfikowana sieć społeczna łącząca różne ludzkie grupy. Jej istnienie przypada na okres, gdy na wschodzie Afryki było szczególnie wilgotno. Sieć ta zaniknęła przed 33 tysiącami lat, a wydarzenie to zbiega się z zmianami klimatycznymi. Mniej więcej w tym samym czasie Afryka Wschodnia doświadczyła dramatycznego spadku ilości opadów, gdyż pas tropikalnych ulew przesunął się na południe. Mniej opadów oznaczało zmniejszoną produktywność roślinną oraz zmiany w dystrybucji zwierząt. Ludzie musieli się do tego dostosować. To z kolei musiało skutkować reorganizacją siedlisk ludzkich i ich rozkładu w terenie, opuszczeniem przez ludzi części z zamieszkanych dotychczas obszarów oraz zerwanie niektórych sieci społecznych.
      Jednocześnie zwiększona ilość opadów w regionie łączącym południe i wschód Afryki – basenie Zambezi – powodowała powodzie i prawdopodobnie stworzyła fizyczną barierę, która uniemożliwiła wymianę pomiędzy wschodem a południem. W tym okresie koraliki ze skorup strusi zanikają na południu Afryki, a ich zniknięcie zbiega się z najniższą produktywnością i najniższymi temperaturami na południu Czarnego Lądu. Mogło wówczas dojść do spadku liczebności tamtejszych populacji, a jeśli grupy społeczne stały się bardzo małe, koszt produkcji koralików mógł być dla nich zbyt duży. Koraliki pojawiają się w tym regionie dopiero ok. 19 000 lat temu, ale są znacznie mniejsze. Zmiana stylu wskazuje na długi okres izolacji, a ponowne pojawienie się koralików zbiega się ze stopniowym wzrostem opadów i temperatur w regionie. Do kolejnej takiej zmiany doszło około 2000 lat temu, gdy na południe dotarli pasterze z innych regionów Afryki.
      Dzięki połączeniu modeli klimatycznych, danych środowiskowych i archeologicznych mogłyśmy odkryć związek pomiędzy zmianami klimatu i wymianą kulturową, dodaje Wang.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Dotychczas sądzono, że pochówki ludzi w domach i im podobnych strukturach oraz kremacja narodziły się w neolicie w zamieszkujących Bliski Wschód społecznościach rolniczych. Pogląd ten może być jednak błędny, jak wskazują Lisa Maher z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Danielle Macdonald z University of Tulsa. Dokonane przez nie odkrycie wskazuje, że tego typu zwyczaje grzebalne były stosowane... 10 000 lat wcześniej.
      Uczone informują o odkryciu pochówku kobiety, która została pogrzebana w szałasie w tymczasowym obozowisku, a szałas podpalono. Pochówek pochodzi sprzed około 20 000 lat, a zmarła była przedstawicielką jednej z żyjących na Bliskim Wschodzie grup łowiecko-zbierackich.
      Dokonane w Jordanii odkrycie wskazuje, że ludzie zaczęli łączyć zmarłych z konkretnymi strukturami, w których grupa obozowała w danym okresie roku. Badaczki przypuszczają, że tworzenie związku pomiędzy zmarłymi a strukturami mogło odzwierciedlać chęć, by zmarli pozostali blisko żywych.
      Jak dowiadujemy się z Journal of Anthropological Archeology, na stanowisku Kharaneh IV w Jordanii znaleziono w 2016 roku częściowo spalony szkielet kobiety. Znajdował się on na podłodze szałasu, który został podpalony. Ciało ułożono na boku ze zgiętymi kolanami. Analiza wzorców zwęglenia kości oraz okolicznych osadów wskazuje, że zmarłą umieszczono w szałasie bezpośrednio przed jego podpaleniem. Pozostałości węgla drzewnego i popiołu ograniczały się do zarysu szałasu, a to dowód, iż pożar ograniczył się tylko do niego. Datowanie radiowęglowe wykazało, że pochówek miał miejsce około 19 200 lat temu.
      Archeolog Peter Akkermans z Uniwersytetu w Leiden przypomina, że znamy przykłady neolitycznych pochówków, gdy zmarli byli grzebani w lub pod palonymi następnie strukturami mieszkalnymi, znamy też przypadki kremacji. Jednak odkrycie z Kharaneh IV pokazuje, że praktyki takie można datować o 10 000 lat wcześniej i pochodzą z otoczenia kulturowego łowców-zbieraczy, zupełnie innego od kultury wsi neolitycznych rolników.
      W Kharaneh IV znaleziono resztki trzech kolejnych szałasów. Pod podłogą jednego z nich odkryto 2 szkielety. Szałas, którego wiek oszacowano na około 19 400 lat, również został spalony, prawdopodobnie, gdy jego użytkownicy przestali z niego korzystać. Jednak spalenie nie miało związku z pochówkiem.
      Lisa Maher mówi, że odkrycie w Kharaneh IV pozwala połączyć śmierć człowieka ze zniszczeniem struktury mieszkalnej, którego dokonano w ramach praktyk grzebalnych. Uczona nie wyklucza, że zmarła mieszkała w szałasie, a może nawet w nim zmarła, w związku z czym uznano go za nienadający się do zamieszkania. Tak czy inaczej wiemy, że Kharaneh IV było używane jeszcze długo po śmierci kobiety, mniej więcej do 18 600 lat temu. Zatem ci, którzy ją pochowali, mogli uznać, że zapewnienie jej stałego miejsca spoczynku jest ważne.
      Nie wiemy, jakie znaczenie dla mieszkańców Kharaneh IV miało podpalenie szałasu ze zwłokami. Nie możemy jednak wykluczyć, że mamy tutaj do czynienia z jakimś rytuałem przejścia, odrodzenia, oczyszczenia czy cyklu życia i śmierci.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W pobliżu wsi Engare Sero w północnej Tanzanii znaleziono największy w Afryce prehistoryczny zbiór odcisków ludzkich stóp. Ponad 400 śladów zachowało się w zastygniętym osadzie wulkanicznym. Dają one specjalistom wyjątkowy wgląd w życie społeczne łowców-zbieraczy z Afryki Wschodniej.
      Biolog ewolucyjny Kevin Hatala i jego koledzy z Chatham University w Pittsburghu informują na łamach Scientific Reports, że ślady pochodzą sprzed 10-12 tysięcy lat. Co ciekawe, Engare Sero znajduje się w pobliżu dwóch miejsc ze znacznie starszymi odciskami stóp: Laetoli w Tanzanii, gdzie nasz przodek zostawił swój ślad przed 3,7 milionem lat oraz w Ileret w Kenii, gdzie znajdują się ślady sprzed 1,5 miliona lat.
      W Engare Seto naukowcy przeanalizowali rozmiary stóp, odległości między nimi oraz kierunek, w którym szli ludzie. Na tej podstawie stwierdzili, że mamy do czynienia z różnymi zestawami śladów. Pierwszy pozostawiła po sobie grupa złożona z 17 osób idących w kierunku południowo-wschodnim. Po porównaniu wielkości stóp z rozmiarami współcześnie żyjących ludzi naukowcy doszli do wniosku, że grupa składała się z 14 kobiet, 2 mężczyzn i chłopca. Niewykluczone, że kobiety szukały pożywienia, a mężczyźni im towarzyszyli lub je odwiedzali. Do dzisiaj niektórzy łowcy-zbieracze, w tym Hadza z Tanzanii, o których niedawno pisaliśmy, tworzą duże, składające się głównie z kobiet, grupy poszukujące pożywienia.
      Poza tą grupą widocznych jest 6 zestawów śladów, pozostawionych przez osoby, które szły na północny-wschód. Prawdopodobnie ludzie ci nie stanowili jednej grupy. Pozostawione odciski sugerują, że dwie kobiety i mężczyzna spacerowali powoli, kobieta i mężczyzna przeszli tamtędy szybko, są też ślady biegnącej kobiety.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...