Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Tesla wyprzedza konkurencję o 6 lat, a Hardware 3 może wstrząsnąć rynkiem motoryzacyjnym

Recommended Posts

Toyota czy Volkswagen sprzedają wielokrotnie więcej samochodów niż Tesla, ale to firma Muska ma coś, czego mogą jej pozazdrościć konkurenci i co może całkowicie zmienić krajobraz motoryzacji. Tym czymś jest Hardware 3, najnowszy komputer sterujący stosowany w nowych pojazdach Model 3, Model S i Model X.

Analitycy z Nikkei Asian Review uważają, że o 6 lat wyprzedza on najlepsze osiągnięcia konkurencji. Inżynier jednego z dużych japońskich producentów motoryzacyjnych, który pracował w zespole analizującym budowę samochodów Tesli, po zapoznaniu się z Hardware 3 stwierdził nie możemy zrobić czegoś takiego.

Hardware 3 składa się z dwóch układów scalonych sztucznej inteligencji autorstwa Tesli. Komputer odpowiada zarówno za całą autonomię samochodu, jak i za jego środowisko informatyczne. Eksperci uważają, że tak zaawansowany sprzęt upowszechni się w przemyśle motoryzacyjnym nie wcześniej niż w 2025 roku.

Hardware 3 to efekt ewolucji Autopilota, który zadebiutował w 2014 roku. System, zwany wówczas Hardware 1, był w stanie podążać za innymi samochodami, głównie na autostradach i automatycznie trzymać się swojego pasa ruchu. Co 2-3 lata Tesla dokonywała poważnych udoskonaleń swojego systemu, aż powstał Hardware 3.

Tacy giganci jak Toyota czy Volkswagen, z ich olbrzymim zapleczem inżynieryjnym i zasobami finansowymi, nie powinni mieć problemu w opracowaniu do roku 2025 podobnie zaawansowanego komputera sterującego samochodem.

Jednak nie kwestie finansowe wchodzą tu w grę. Zdaniem inżyniera, który wypowiedział przytoczone powyżej zdanie nie możemy tego zrobić, problem leży w tym, że producenci samochodów obawiają się, iż komputery takie, jak zastosowane przez Teslę mogą spowodować, że cały łańcuch dostaw, który budowali i udoskonalali przez dziesięciolecia, stanie się przestarzały i niepotrzebny.

System Tesli znacznie zmniejsza zapotrzebowanie na elektroniczne moduły sterujące (ECU) w samochodzie. Niektóre z nowoczesnych samochodów są wyposażone nawet w 80 ECU. Jeśli przemysł motoryzacyjny zmniejszyłby ich liczbę to, biorąc pod uwagę roczną sprzedaż samej tylko Toyoty i Volkswagena, zapotrzebowanie na ECU mogłoby spaść o setki milionów sztuk rocznie. Dla wielu producentów tych podzespołów oznaczałoby to bankructwo.

Dlatego też wielkie koncerny motoryzacyjne czują się zobowiązane do używania złożonego systemu dziesiątków ECU, podczas gdy w Model 3 Tesli takich modułów jest zaledwie kilka. Patrząc na to z innej perspektywy możemy stwierdzić, że poddostawcy, którzy w przeszłości umożliwili wzrost i innowacje gigantom rynku motoryzacyjnego, teraz hamują te innowacje.

Nowe firmy, takie jak Tesla, nie są tak bardzo powiązane z dostawcami, mają więc większą swobodę działania.

Analiza Nikkei Asian Review ujawniła kolejną interesującą cechę tesli. Okazuje się, że na większości części w Model 3 nie ma nazwy dostawcy. wiele z nich ma logo Tesli. To wskazuje, że koncern Muska ściśle kontroluje prace nad niemal każdym elementem pojazdu. Ma więc olbrzymią swobodę w tym zakresie. A gdy samochód wyposażony jest w odpowiedni sprzęt, dokładnie taki, jaki od początku do końca wymyślił jego producent, można go na przykład... zdalnie udoskonalić.

W tej chwili pojazdy Tesli są oficjalnie klasyfikowane jako należące do kategorii Level 2, czyli uznawane są za „częściowo autonomiczne”. Jednak Elon Musk twierdzi, że posiadają wszystko, co niezbędne, by być całkowicie autonomicznymi. A to oznacza, że wystarczy zgoda odpowiednich urzędów oraz zgoda użytkownika, by już teraz produkowane samochody zdalnie zaktualizować i uczynić z nich w pełni autonomiczne pojazdy.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Po raz kolejny okazuje się, że postęp technologiczny jest ograniczany przez "opłacalność" i planowanie biznesowe.

Rozwój byłby o wiele szybszy gdyby t elementy nie grały roli. Np. telefony komórkowe udoskonalane są minimalnie, na tyle tylko by kliencie kupili kolejny model w możliwie krótkim okresie czasu. Ważne są tylko zyski a nie rozwój. Wiele technologii jest patentowanych tylko po to aby je zamknąć w sejfie i aby nikt inny nie mógł ich wykorzystywać.

Jeśli to się nie zmieni to świat nie doświadczy rewolucji technologicznej.

Jedyny ratunek w tak niezależnych wielkich korporacjach jak Tesla.

Share this post


Link to post
Share on other sites
45 minut temu, Ergo Sum napisał:

telefony komórkowe udoskonalane są minimalnie, na tyle tylko by kliencie kupili kolejny model w możliwie krótkim okresie czasu.

A kto Ci broni  kupować telefon co pięć lat? Skok technologiczny odczujesz, że hej!

 

54 minuty temu, Ergo Sum napisał:

Ważne są tylko zyski a nie rozwój.

 

54 minuty temu, Ergo Sum napisał:

Jedyny ratunek w tak niezależnych wielkich korporacjach jak Tesla.

Czyli jechać nie na wypracowanym zysku, tylko na kredycie jak zadłużona (coraz bardziej) Tesla?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Ergo Sum napisał:

Jedyny ratunek w tak niezależnych wielkich korporacjach jak Tesla.

Jasne, firma która przez 15 lat nie wypracowała dolara zysku pomimo praktycznego monopolu na niszowym rynku i wielkich subwencji dla swoich produktów ma być ratunkiem albo wzorcem?

 

 

1 godzinę temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Dlatego też wielkie koncerny motoryzacyjne czują się zobowiązane do używania złożonego systemu dziesiątków ECU, podczas gdy w Model 3 Tesli takich modułów jest zaledwie kilka.

Postęp w branży automotive jest ogromny, wystarczy zobaczyć jak zmieniała się elektronika/elektryka przez ostatnie 40 lat.
Wielkie koncerny motoryzacyjne mogą korzystać z efektu skali którego nie ma w Tesli, więc rozwiązania z większą ilością ECU wciąż mogą być tańsze i bardziej niezawodne.
Z punktu widzenia koncernów nie jest to problem tylko potencjalna możliwość obniżenia kosztów.
Z punktu widzenia Tesli to narzędzie do PRowego czarowania inwestorów kretynów, którzy uważają że Tesla jest warta 4x więcej od Daimler AG pomimo zerowych zysków i wizji bankructwa.

2 godziny temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

producenci samochodów obawiają się, iż komputery takie, jak zastosowane przez Teslę mogą spowodować, że cały łańcuch dostaw, który budowali i udoskonalali przez dziesięciolecia, stanie się przestarzały i niepotrzebny.

On właśnie stał się przestarzały (jeśli to prawda), więc i tak trzeba będzie zjeść robaka. W biznesie nie ma sentymentów tylko kalkulacja.

Share this post


Link to post
Share on other sites
57 minutes ago, peceed said:

Z punktu widzenia Tesli to narzędzie do PRowego czarowania inwestorów kretynów

Elon Musk ma wielu krytyków, ale faktem jest, że zrewolucjonizował branżę lotów kosmicznych i samochodów elektrycznych. Widzę, że dla Ciebie świat dzieli się głównie na Ciebie i innych ludzi, w domyśle kretynów.

 

Wykres akcji Tesli z ostatnich 10 lat.

tesla.png.9f92141321ea07fd0099b958afe7a05f.png

Share this post


Link to post
Share on other sites
38 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Wykres akcji Tesli z ostatnich 10 lat.

No właśnie, koniunktura indeksu akcji Tesli, to PR. 

A to: https://alternatywa.net.pl/tesla-stara-sie-pozyskac-2-miliardy-dolarow-z-powodu-problemow-finansowych/  ekonomia.;)

To oznacza, że Tesla może zostać zmuszona do wyższej stopy procentowej niż tej, którą oferowała do tej pory, aby móc zachęcić inwestorów do podjęcia ryzyka związanego z finansowaniem firmy, której rentowności nie można być pewnym nawet patrząc długoterminowo.

 

38 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Elon Musk ma wielu krytyków, ale faktem jest, że zrewolucjonizował branżę lotów kosmicznych

Ale to, to nie Tesla, ale też na kredycie.

I daj Boże, żeby kiedyś finanse im się spięły (życzenia ze szczerego serca:)).

Edited by 3grosze

Share this post


Link to post
Share on other sites
39 minut temu, cyjanobakteria napisał:

ale faktem jest, że zrewolucjonizował branżę lotów kosmicznych

To że można było latać taniej do wiadomo było o dawna,  cały radziecki program kosmiczny działał na tej samej zasadzie co SpaceX - lotów niskokosztowych, przynajmniej do momentu kiedy dali się wpuścić w Burana. Amerykanie chcieli iść tą drogą już w od początku lat 70, powstały naprawdę odjechane koncepcje jak Sea Dragon. Ale wybrano wahadłowce które z perspektywy czasu można ocenić jako "ucieczkę do przodu" przed tanimi rakietami. Program wahadłowców obiecywał obniżkę kosztów lecz tylko przy znacznie większym ruchu,  gwarantując utrzymanie przychodów całkowitych.

39 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Elon Musk ma wielu krytyków

Nie krytykuję Muska, tylko jego kultystów którym wydaje się że to taki Stark z komiksów Marvella. Bez tych filmów nie byłoby "fenomenu" Tesli, można nazwać to "bańką Marvellową". A Tesli udało się dodatkowo ją zmonopolizować :) 
Mam kilka darmowych porad dla Muska:
1) Niech wyjdzie poza branżę motoryzacyjną i zacznie firmować inne sprzęty, na przykład agd. Z takim brandem może śmiało żądać bonusu rzędu 10-20% wartości sprzedaży.
2) Powinni wprowadzić hybrydy równoległe. To jedyna firma która może bez problemu wykorzystać nową generację silników spalinowych takich jak rozmaite warianty generatorów liniowych czy X firmy liquid piston. Dosyć łatwo mogą wejść w obszar zużycia paliwa rzędu 3l/100km, dając wszystkie wrażenia za jazdy jakie niesie tesla i przynosząc natychmiastowe zyski przy znacznie większej sprzedaży.
3) Skutery elektryczne dają zyski.

39 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Wykres akcji Tesli z ostatnich 10 lat.

No właśnie o to chodzi. Firma na skraju bankructwa (ostatnio uratował ją tylko transfer gotówki ze SpaceX) która nigdy nie przyniosła prawdziwych zysków w swojej 15 letniej działalności jest wyceniana na 160 mld. USD. Tyle co 4 uznane, wysokodochodowe koncerny motoryzacyjne.

39 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Widzę, że dla Ciebie świat dzieli się głównie na Ciebie i innych ludzi, w domyśle kretynów.

Nigdy nie stosowałem takich domysłów.
Szczęśliwie tutaj jest sytuacja ewidentna nie zostawiająca na nie miejsca.
Może nazwiemy ich "inwestorami specjalnej troski" aby było ładniej i mniej się "generalizowało".
Kiedy Tesla tąpnie to ci ludzie nie będą obiektem współczucia tylko drwin.

2 godziny temu, Ergo Sum napisał:

Wiele technologii jest patentowanych tylko po to aby je zamknąć w sejfie i aby nikt inny nie mógł ich wykorzystywać.

To jest możliwe tylko w przypadku monopoli gwarantujących nadmierne zyski przy wykorzystaniu starej technologii. Taka technologia schowana do szuflady nie musi być lepsza od obecnej, wystarczy że jest mocno opłacalna przy obecnym poziomie marż. Przy konkurencji, a nawet bez niej zawsze warto skonwertować lepszą technologię na większe zyski (aczkolwiek przedsiębiorstwa są często irracjonalne maksymalizują przychody kosztem zysków), więc wbrew powszechnemu mniemaniu postęp technologiczny nie jest istotnie hamowany przez takie praktyki.
 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wasze analizy i dywagacje nad wykresami nie mają sensu. W czasach globalnej gospodarki i potężnych koncernów żeby wbić się na rynek nowicjuszowi z czymkolwiek trzeba pojechać po bandzie jak Musk wielokrotnie ocierając się o bankructwo. A że produkt nie jest wart swojej ceny (tak jak Apple) to w czym macie problem? Kto chce to kupuje, nie ma przymusu.

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
13 godzin temu, tempik napisał:

W czasach globalnej gospodarki i potężnych koncernów żeby wbić się na rynek nowicjuszowi z czymkolwiek trzeba pojechać po bandzie jak Musk wielokrotnie ocierając się o bankructwo.

Ha, lekko się taki model biznesowy popiera, jeśli samemu w ryzyku się nie uczestniczy i tragedie związane z bankructwem są teorią. Tesla jest cały czas na kroplówce, która dzięki skutecznemu PR-owi (zachwycona Ergo Sum:D)  długo nie wyschnie. Tylko dzięki temu, że gremialna przedsiębiorczość operuje na normalnych zasadach rynkowych, taki jednostkowy geszeft może funkcjonować.

Edited by 3grosze

Share this post


Link to post
Share on other sites
3 godziny temu, 3grosze napisał:

Ha, lekko się taki model biznesowy popiera, jeśli samemu w ryzyku się nie uczestniczy i tragedie związane z bankructwem są teorią.

nie ryzykujesz, nie zarabiasz. 

A jak ktoś jest bardzo zestresowany to przecież może sprzedać akcje dzisiaj z wielkim zyskiem i już się pozbyć stresu. A jak ktoś nie sprzedaje i czeka do jutra to znaczy że liczy na jeszcze większe zyski. Jak bańka pęknie to każdy z inwestorów który ma choć gram honoru powinien mieć pretensje tylko do siebie a nie do całego świata że go oszukał.

 

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kto jak kto, ale Musk to akurat świetny przykład korpokapitalizmu. Umiejętnie łączy PR z poszukiwaniem dofinansowania prywatnego i z wielomiliardowymi przychodami z budżetu państwa (NASA). Starlink to typowy przykład arogancji i przedkładania własnego interesu nad wszystko inne opakowane w PR zbawcy i dobroczyńcy ludzkości. Zastanawiam się też, czy brak oznaczeń producentów podzespołów Tesli to nie jest po prostu działanie mające na celu uzależnienie producentów i zdanie ich na całkowitą łaskę Tesli. Obecnie producent podzespołów dla przemysłu motoryzacyjnego nie jest zdany na łaskę i niełaskę jednego koncernu jeśli potrafił wyrobić sobie markę. Wiadomo bowiem, że produkuje dla tego koncernu, wiadomo co produkuje, więc może dogadywać się z innym klientem. Jeśli jednak będzie zupełnie anonimowym dostawcą, to jakich argumentów użyje? Może zniknąć gdy tylko Tesla przestanie u niego składać zamówienia.

Share this post


Link to post
Share on other sites
36 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Zastanawiam się też, czy brak oznaczeń producentów podzespołów Tesli to nie jest po prostu działanie mające na celu uzależnienie producentów i zdanie ich na całkowitą łaskę Tesli.

Wielki biznes raczej nie musi patrzeć czy firma krzak (produkująca drobne części dla 200 -400 tyś. aut rocznie) ma swoje inicjały w teslach :), wystarczą odpowiednie dokumenty handlowe, są też wywiadownie gospodarcze.

Godzinę temu, tempik napisał:

A jak ktoś nie sprzedaje i czeka do jutra to znaczy że liczy na jeszcze większe zyski.

Innymi słowy wycenia wartość firmy na istotnie więcej niż 160 miliardów dolarów, albo wierzy że pojawią się "jeszcze więksi głupcy".
Powiedzenie że "jeszcze nikt nie stracił na przecenianiu ludzkiej głupoty" niestety nie działa na giełdzie. Nawet Newton poległ na bańce tulipanowej.
Przyjmując takie samo P/E jak dla S&P 500 (obecnie 24) Tesla musiałaby mieć 6.7 mld dolarów zysku. Przy sprzedaży rzędu 365 tyś. aut rocznie potrzebowaliby zarabiać na samochodzie około 18 tyś. USD. To nigdy nie było i nie będzie możliwe, w tej branży nie ma takich marż. Toyota ma P/E na poziomie 9.3, podnosi wymagania wobec Tesli do 16.5 mld dolarów zysku rocznie. Biorąc pod uwagę, że nikt nie oczekuje żadnych istotnych zysków przez kilka następnych lat, oczekiwania wobec przyszłych dokonań Tesli muszą być doprawdy astronomiczne.
Za Teslę można sobie kupić całego Forda, GM, Hondę i Nissana, i na dokładkę dołożyć Tata Motors.
 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Firma SpaceX przeprowadziła drugi test rakiety Starship, która w przyszłości ma zawieźć astronautów na Marsa. Test Starship SN9 przebiegł podobnie jak przeprowadzona przed 2 miesiącami próba Starship SN8. Wszystko przebiegało zgodnie z planem do czasu lądowania, kiedy to eksplozja zamieniła pojazd w kulę ognia.
      Najnowszy pojazd SpaceX wystartował wczoraj o godzinie 19:25 czasu polskiego. Pięćdziesięciometrowa rakieta sprawowała się jak należy, lot przebiegał prawidłowo, bez zakłóceń przeprowadzono sekwencyjne wyłączenie wszystkich trzech silników Raptor. Starship osiągnął zakładaną wysokość 10 kilometrów i obrócił się na bok tak, jak będzie to miało miejsce podczas jego powrotu w ziemską atmosferę. Niedługo później pojawiły się kłopoty.
      Gdy ponownie odpalono silniki, które miały ustawić pojazd w pozycji pionowej, jeden z silników najprawdopodobniej nie uruchomił się prawidłowo. Starship uderzył w ziemię pod kątem i eksplodował.
      Test zakończył się więc podobnie, jak próba z grudnia, jednak nie można wykluczyć, że tym razem przyczyny rozbicia rakiety były inne.
      Federalna Administracja Lotnicza (FAA), która reguluje starty rakiet, oświadczyła, że będzie nadzorowała śledztwo w sprawie katastrofy. Mimo, że był to testowy lot bezzałogowy, zostanie przeprowadzone śledztwo, którego celem będzie określenie głównej przyczyny problemu oraz wypracowanie przyszłych działań zwiększających bezpieczeństwo całego programu prowadzonego przez firmę, czytamy w oficjalnym komunikacie.
      Warto tutaj przypomnieć, że przed testem doszło do nieporozumień pomiędzy FAA a SpaceX. W ubiegłym tygodniu firma Muska przygotowała Starship SN9 do testu, napełniła zbiorniki i była gotowa do jego przeprowadzenia. Jednak zgoda na wykonanie testu nie nadchodziła. Musk wyraził swoją frustrację na Twitterze, stwierdzając, że coś jest nie tak z zespołem, który ze strony FAA nadzoruje SpaceX. Stosowane przez nich przepisy zostały opracowane na potrzeby prowadzenia kilku testów rocznie, z rządowych stanowisk startowych, za pomocą jednorazowych rakiet. W tym tempie ludzkość nigdy nie poleci na Marsa.
      FAA wydała zgodę na test dopiero w poniedziałek po południu. Niedługo potem dowiedzieliśmy się, skąd wynikała zwłoka. Okazało się, że grudniowy test Starship SN8 był... samowolką SpaceX. Odbył się on bez zgody FAA. SpaceX poprosiła o zgodę na start, mimo że nie wykazała, iż fala ciśnieniowa wywołana ewentualną eksplozją nie będzie groźna dla osób postronnych. W tej sytuacji FAA nie wydała zgody na test, a SpaceX mimo wszystko przeprowadziła test.
      Nawet, gdyby tamten test był w pełni udany, to takie postępowanie oznaczało naruszenie licencji SpaceX. A udany nie był i doszło do eksplozji. FAA zażądała od SpaceX przeprowadzenia śledztwa, w tym przeglądu zasad bezpieczeństwa, procesu podejmowania decyzji oraz dyscypliny tego procesu, dowiadujemy się z oświadczenia FAA. Firmie nakazano również zaprzestanie testów zagrażających ludziom, do czasu, aż nie spełni ona wymagań stawianych przez FAA. Koncern Muska dostosował się do tych żądań, otrzymał więc zgodę na wczorajszy test. FAA uznaje kwestię grudniowego startu za zakończoną i nie będzie wyciągała dalszych konsekwencji.
      Jak widzimy, SpaceX może liczyć na wyjątkową przychylność urzędników. Jared Zambrano-Stout, były pracownik w biurze ds. komercyjnych usług transportu kosmicznego w  FAA mówi, że był zaskoczony oświadczeniem FAA. SpaceX naruszyła warunki licencji i wygląda na to, że nie poniesie żadnych konsekwencji, stwierdził zdumiony. Zambrano-Stout, który jest obecnie jednym z dyrektorów w firmie prawniczej Meeks, Butera and Israel mówi, że nie zna żadnego innego przypadku, by FAA nie udzieliła zgody na start i by jakakolwiek firma przeprowadziła start bez zgody FAA.
      Zadaniem FAA nie jest zapobieganie startom. Wręcz przeciwnie. Ich zadaniem jest umożliwienie przeprowadzania startów, stwierdza. Myślę, że nie znajdziemy przypadku, by FAA przed grudniem ubiegłego roku kiedykolwiek nie zezwoliła SpaceX na zrobienie tego, co firma chciała, dodaje. Stosowane przez FAA zasady mają na celu upewnienie się, że osoby postronne nie zostaną poszkodowane.
      Obecnie firma SpaceX regularnie świadczy usługi wysyłania satelitów na orbitę i dostarczania zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Przeprowadziła też dwukrotne loty załogowe na zlecenie NASA, a na bieżący rok planowane są kolejne loty.
      Wiele osób sceptycznie podchodzi jednak do zapowiedzi Muska, który twierdzi, że w ciągu najbliższych lat wyśle ludzi na Marsa. Elon Musk znany jest z niedotrzymywania terminów. Można tutaj przypomnieć, że w 2019 rkou twierdził, że już w tym samym roku odbędzie się pierwszy test Starship na dużej wysokości, a pierwsze loty orbitalne będą miały miejsce w na początku roku 2020. Zamiast tego firma zanotowała serię porażek, spowodowanych nieprawidłowym spawaniem.
      SpaceX przygotowała już Starship SN10. Widać ją zresztą na stanowisku startowym na poniższym filmie. Jej test test może odbyć się jeszcze w bieżącym miesiącu.
       


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      W ostatniej chwili doszło do przerwania testu prototypowego pojazdu Starship firmy SpaceX. Starship SN8 miał wystartować z należącego do SpaceX terenu w południowym Teksasie w pobliżu miejscowości Boca Chica i wznieść się na wysokość kilkunastu kilometrów.
      Jednak na sekundę przed startem SN8 wykrył nieprawidłowości w działaniu co najmniej jednego z trzech silników Raptor i automatycznie przerwał sekwencję startową. Na razie nie wiadomo, kiedy test zostanie powtórzony. Może to być już dzisiaj lub jutro. Wszystko zależy od tego, jak szybko inżynierowie SpaceX określą, co było przyczyną przerwania startu i usuną ewentualną usterkę.
      Celem lotu Starship będzie sprawdzenie szeregu elementów, od działania silników poprzez właściwości aerodynamiczne pojazdów po obieg paliwa.
      Samo osiągnięcie zakładanej wysokości nie powinno być trudne, jednak przed Starshipem postawiono bardziej skomplikowane zadanie. W czasie lądowania silniki mają zostać wyłączone, a pojazd ma obrócić się poziomo, by wyhamować, następnie silniki mają zostać włączone ustawią rakietę pionowo i za ich pomocą zostanie dokonane ostateczne spowolnienie i lądowanie na zamontowanych nogach. To ma być pierwszy tego typu test przeprowadzony za pomocą tak dużej rakiety.
      W bieżącym roku pojazdy Starship SN5 i SN6 wykonały loty testowe na niskiej wysokości. Przeprowadzono też 330 testowych rozruchów silników bez wznoszenia się w powietrze.
      Firma SpaceX wybudowała dotychczas 10 prototypowych pojazdów Starship. Wersje SN5 i SN6 osiągnęły wysokość 150 metrów i wylądowały, SN7 została celowo zniszczona, by sprawdzić jej wytrzymałość. Tymczasem misja SN8 wciąż nie może się odbyć. Już w połowie września informowaliśmy, że wystartuje ona „w przyszłym tygodniu”.
      Elon Musk twierdzi, że docelowo Starships mają zabierać na pokład 100 osób lub 100 ton ładunku na Księżyc. Mają też być w stanie przeprowadzić misję załogową na Marsa i z niej powrócić.
       


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma laty firma SpaceX wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną samochód Tesla Roadster z manekinem imieniem Starman na pokładzie. Pojazd właśnie minął Marsa w najbliższej odległości, z jakim przyszło mu spotkać się z Czerwoną Planetą.
      Starman rozpoczął swoją podróż 6 lutego 2018 roku w ramach testowego startu rakiety Falcon Heavy. Podczas testowych lotów nowe rakiety są sztucznie obciążane, jednak są to zwykle bardziej typowe ładunki. Elon Musk postanowił zaś wystrzelić w przestrzeń kosmiczną czerwony sportowy samochód. Teraz górny stopień rakiety wraz z samochodem wykonuje swoje drugie okrążenie wokół Słońca.
      Jonathan McDowell, astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda, który w swoim wolnym czasie śledzi obiekty znajdujące się w przestrzeni kosmicznej, poinformował, że 7 października Starman minął Marsa w odległości 7,4 miliona kilometrów. To ok. 20-krotnie dalej niż odległość między Ziemią a Księżycem.
      Oczywiście samochodu ze Starmanem na pokładzie nie można zobaczyć. Jednak orbitę takich obiektów można z łatwością wyliczyć. Dlatego też McDowell dokładnie wiedział, kiedy obiekt minął Marsa i w jakiej odległości.
      Górny stopień Falcona Heavy z umocowaną doń Teslą znajuje się na asymetrycznej orbicie, której aphelium znajduje się poza orbitą Marsa, w odległości 1,66 jednostek astronomicznych od Słońca, a peryhelium jest w odległości 0,99 j.a.
      Jak poinformował McDowell, podczas wcześniejszej orbity wokół Słońca Tesla ze Starmanem przekroczyła orbitę Marsa w momencie, gdy Czerwona Planeta była dość daleko. Teraz znajdowała się stosunkowo blisko, jednak nie na tyle blisko, by Starman odczuł jej wpływ grawitacyjny.
      Mimo, że Tesli nie jesteśmy w stanie zobaczyć, to jednak możemy przypuszczać, że pojazd i Starman są w coraz gorszym stanie. Promieniowanie słoneczne niekorzystne wpłynęło na wszelkie materiały, jak farba, skórzane siedzenia, opony i inne, rozrywając łączące je wiązania węgla. Bez ochrony ze strony ziemskiej atmosfery plastik czy włókno węglowe zaczęło się rozpadać. Za kilkadziesiąt lub kilkaset lat z pojazdu pozostanie aluminiowa rama i najbardziej wytrzymałe elementy szklane.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Elon Musk potwierdził, że rosyjski cyberprzestępca próbował przekupić jednego z pracowników firmy, by ten zainstalował ransomware w sieci firmowej Gigafactory w Newadzie. Próbę ataku podjął 27-letni Jegor Igorewicz Kriuczkow, który zaoferował anonimowemu pracownikowi Tesli milion dolarów za zainfekowanie systemu. Jeśli do infekcji by doszło, Kriuczkow i jego wspólnicy mogliby przeprowadzić atak DDoS na system Tesli.
      Szczegóły całej operacji poznaliśmy dzięki dokumentom ujawnionym przez FBI po aresztowaniu Kriuczkowa. Z dokumentów wynika, że Kriuczkow przyjechał do USA jako turysta w lipcu bieżącego roku. Wybrał się do miejscowości Sparks w Newadzie, gdzie znajduje się Gigafactory, i wynajął pokój hotelowy. Tam wielokrotnie spotkał się z mówiącym po rosyjsku pracownikiem fabryki. W czasie jednego ze spotkań zaoferował mu pieniądze za wprowadzenie malware'u do sieci. Pracownik zgodził się, a po rozmowie natychmiast poinformował o tym przedstawicieli firmy. Ci z kolei skontaktowali się z FBI. W sierpniu Biuro rozpoczęło tajną operację. W jej ramach pracownik nadal spotykał się z Kriuczkowem, tym razem jednak miał przy sobie podsłuch. Podczas kilku kolejnych spotkań omawiali sposób ataku oraz wynagrodzenie dla pracownika.
      Zainstalowane malware miało rozpocząć atak DDoS, który zaalarmowałby systemy bezpieczeństwa i odwrócił uwagę informatyków Tesli. W tym czasie Kriuczkow i jego kompani chcieli ukraść poufne informacje, za zwrot których zażądaliby sowitego okupu. Przestępcy najwyraźniej spodziewali się sporych zysków, skoro oferowali aż milion USD za zainfekowanie systemu firmy Muska.
      Kriuczkow został aresztowany 22 sierpnia w Los Angeles, gdy próbował opuścić USA. Postawiono mu zarzuty konspirowania z zamiarem celowego spowodowania szkód w chronionym systemie komputerowym. Za przestępstwo to grozi do 5 lat więzienia oraz wysoka grzywna.
      FBI stwierdziło, że Kriuczkow jest jednym z członków rosyjskiej grupy cyberprzestępczej, która już w przeszłości atakowała amerykańskie firmy.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Elon Musk i jego SpaceX rozpoczęli umieszczenie na niskiej orbicie okołoziemskiej dziesiątków tysięcy niewielkich satelitów. Podobne plany mają i inne firmy. Działania takie na zawsze zmienią nocne niebo nad naszą planetą. Astronomowie obawiają się, że poważnie zakłóci to prowadzenie obserwacji. NASA prosi internautów o pomoc w dokumentowaniu problemu.
      Tworzona właśnie przez SpaceX konstelacja Starlink ma do 2025 roku składać się z 12 000 satelitów, a ich zadaniem będzie zapewnienie dostępu do internetu z każdego miejsca na Ziemi. Tym samym liczba działających satelitów krążących wokół Ziemi wzrośnie z obecnych około 2000 do niemal 14 000. Jeśli w ślady Muska pójdą inne firmy, to wkrótce nad naszymi głowami może krążyć kilkadziesiąt tysięcy satelitów.
      Problem jest na tyle poważny, że Rosyjska Akademia Nauk już zapowiedziała, iż poruszy sprawę na forum ONZ.
      Tymczasem wydział edukacyjny NASA rozpoczął projekt, w ramach którego prosi o pomoc w dokumentowaniu satelitów latających nad naszymi głowami. To część długoterminowego projektu badawczego, w ramach którego NASA chce badać zmiany wyglądu nocnego nieba. Każdy właściciel stosunkowo nowoczesnego smartfona oraz statywu może dołączyć do projektu Satellite Streak Watcher.
      Ludzie będą fotografowali smugi pojawiające się na niebie w wyniku przelotu satelitów Starlinka, a z czasem powstanie z tego wielkie archiwum. Chcemy w ten sposób dokumentować degradację nocnego nieba przez satelity znajdujące się na niskiej orbicie, mówi astronom Sten Odenwald, dyrektora Citizen Science w NASA Space Science Education Consortium.
      Zanieczyszczenie światłem jest coraz bardziej poważnym problemem. Astronomowie od dawna skarżą się na coraz silniejsze światła lamp ulicznych, stadionów sportowych, budynków i innych obiektów. Całe to światło jest w coraz większym stopniu zakłóca obserwacje nocnego nieba. Szacuje się, że każdego roku o 2% rośnie zarówno zanieczyszczony obszar jak i jasność samego światła. Dotychczas jednak problem istniał na Ziemi.
      Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy firma SpaceX zaczęła masowo wystrzeliwać swoje satelity. Zarówno profesjonaliści jak i amatorzy zajmujący się badaniami kosmosu czy fotografiami nieba, natychmiast zauważyli smugi przecinające nieboskłon.
      Problem nie jest całkowicie nowy, gdyż z Ziemi można obserwować wiele satelitów. Są one widoczne po zachodzie i przed wschodem Słońca, gdy światło odbija się od ich obudów i paneli słonecznych. Im niżej znajduje się satelita, tym bardziej jasny się wydaje.
      Jednak Starlink to zupełnie nowy, znacznie większy problem. Musk umieszcza olbrzymią liczbę satelitów, które latają na niskiej orbicie okołoziemskiej. I nie zamierza poprzestać na wspomnianych powyżej 12 000, które na orbitę trafią w ciągu pięciu lat. Cała konstelacja Starlink ma bowiem składać się z... 40 000 satelitów. SpaceX planuje, że przez cały bieżący rok będzie co 2 tygodnie wystrzeliwała 60 satelitów.
      Co prawda firma prowadzi eksperymenty z pokrywaniem satelitów materiałem, który będzie słabiej odbijał światło, jednak wątpliwe, by to coś zmieniło. Satelity muszą odbijać światło, by się chłodzić. Problem jest coraz poważniejszy przez to, że znajdują się one na niskiej orbicie. I dlatego, że jest ich tak dużo, mówi Odenwald.
      Astronomowie już od dekad, uciekając przed coraz większym zanieczyszczeniem światłem, budują teleskopy w coraz bardziej odległych zakątkach Ziemi. Jednak przed zakłócającymi obserwacje satelitami nie są w stanie nigdzie uciec.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...