Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Xenoboty – powstały pierwsze żywe roboty. Tak science-fiction stało się rzeczywistością

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie wiesz jak silny w nauce dowód oparty na naocznym swiadku. My nie mamy tej możliwości ale Ty zawsze możesz  pojechać i wymienić baterię. 

Jeśli godzina śmierci to 6:30 - 6:45 to sa to ulubione godziny słabych baterii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Antylogik napisał:

Nie można więc subiektywnym P się posługiwać

Można. Przecież nikomu nie muszę zeznawać, dlaczego takie, a nie inne. Przeciwnik, teista, będzie miał inne argumenty, związane z wiarą (religią) lub (szczególnie Świadek) będzie próbował racjonalizować ("dowody"). Do licytacji pdp, jaką opisałeś raczej nie dojdzie, bo sama taka licytacja by podważała wiarę teisty - wiara to wiara, a nie pdp.
A niezależnie od metody itd., jeśli komuś uda się odpowiednimi argumentami mnie skutecznie przekonać, to zostanę wyznawcą. Po prostu.
 

1 godzinę temu, Antylogik napisał:

Możesz oczywiście nie wierzyć w to zdarzenie

Nie tylko mogę, ale nawet muszę nie wierzyć, bo wierzyć nie potrafię. Czasem żartuję, że zapomnieli mi wmontować moduł wiary, nie tylko religijnej).
A samo zdarzenie - został wprowadzone do mojego obrazu świata jako "Antylogik napisał, że... itd.". To wszystko. Każdy taki nadzwyczajny przypadek bym musiał sam sprawdzić i to bardzo dokładnie. Kiedyś trochę interesowałem się tematami "para", coś tam sprawdzałem, byłem też obiektem doświadczeń itd., poznałem jakichś ludzi, którzy w tym siedzą... W sumie pozycja neutralna, nie wykluczam niektórych możliwości ale...
 

1 godzinę temu, Antylogik napisał:

Przecież to jest siła nadprzyrodzona, która obala fundamenty twardych racjonalistów.

A dlaczego by musiała być nadprzyrodzona? Różne są kombinacje, też wśród fizyków. Nie ma silnych podstaw co całkowitego wykluczenia takich możliwości.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Antylogik napisał:

Mówisz o subiektywnych i obiektywnych P, ale to pierwsze właśnie teista będzie podwyższał, a ateista obniżał

Oczywiście na odwrót.

 

9 godzin temu, ex nihilo napisał:

A dlaczego by musiała być nadprzyrodzona? Różne są kombinacje, też wśród fizyków. Nie ma silnych podstaw co całkowitego wykluczenia takich możliwości.

Z tego co wiem, to nauka to wyklucza. Bo jeśli miałby być to wpływ podświadomości akurat na zegar, co miałoby sens, to trudno uzasadnić naukowo jak sama podświadomość miałaby popsuć baterie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, wilk napisał:

Nie muszę wierzyć, że na Marsie nie ma tańczących hipopotamów w sukienkach.

W zasadzie to musisz, jedynie prawdopodobieństwo tego jest bardzo niskie, tak niskie że nie ma to w życiu codiznenym sensu żeby to zaznaczać. 

Natomiast to co piszesz odnosi się do rzeczy poznawalnych, a kwestia Boga jest niepoznawalna, metafizyczna, "poza wszechświatem" - więc tutaj prawdopodobieństwo w senise częstości występowania jakiegoś zjawiska nie ma sensu, dlatego moim zdaniem należy założyć wszystkie, logicznie możliwe opcje. 

A dlaczego uważam, że istnienie Boga należy w to włączyć? Ponieważ nie widzę powodu dla którego np. prawa natury/natura która stworzyła czy zawiera w sobie (zalezy jak patrzeć) świadome istoty - sama nie jest świadoma. Może jest, może nie jest <- to jest postawa sceptyczna. Natomiast postawa "NA PEWNO nie jest", jest moim zdaniem mniej sceptyczna, a więc jest formą wiary. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Antylogik napisał:

Z tego co wiem, to nauka to wyklucza. Bo jeśli miałby być to wpływ podświadomości akurat na zegar, co miałoby sens, to trudno uzasadnić naukowo jak sama podświadomość miałaby popsuć baterie.

Zakładając, że jesteśmy częścią fizycznego świata, świadomość też będzie jego częścią. Problem tylko w tym jaką i w jaki sposób może oddziaływać z innymi. Na obrzeżach fizyki są różne pomysły, włącznie z takimi jak pola świadomości itp. No i ten "świadomy obserwator" w jednym z dosyć popularnych wariantów interpretacji kopenhaskiej QM.
 

19 godzin temu, Warai Otoko napisał:

a kwestia Boga jest niepoznawalna, metafizyczna, "poza wszechświatem" - więc tutaj prawdopodobieństwo w senise częstości występowania jakiegoś zjawiska nie ma sensu, dlatego moim zdaniem należy założyć wszystkie, logicznie możliwe opcje. 

W przypadku bytów nadprzyrodzonych logika, jakakolwiek,  nie musi obowiązywać.
Pdp subiektywne nie wymaga statystyki częstości występowania zjawiska, może być szacowane na podstawie danych pośrednich, w tym przypadku np. takich jak ewolucja pojęć związanych z bytami nadprzyrodzonymi, historia religii itd.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, ex nihilo napisał:

W przypadku bytów nadprzyrodzonych logika, jakakolwiek,  nie musi obowiązywać.

Dokładnie!

Większość religii przyjmuje, że wiara ( w "tym" znaczeniu) jest łaską od Boga, więc siłą rzeczy poznanie i zrozumienie jej na drodze logiki jest niemożliwe: gdyby były dowody logiczne na istnienie Boga, "uwierzenie " byłoby prościzną. 

Wszelkie dywagacje na temat istnienia Boga, są adekwatne do krowy na pastwisku rozkminiającej co siedzi w głowie ich pastucha. Nie obrażam tutaj dyskutantów, jeno skalę wizualizuję.:)

Ed

Na ten argument Nihilo już kiedyś odparł, że to zamyka dyskusję. Tak, zamyka między wierzącymi, a niedowiarkami. Ja uważam: niech sobie ateiści między sobą niech dalej dyskutują i utwierdzają się swojej racji.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 3grosze napisał:

Większość religii przyjmuje, że wiara ( w "tym" znaczeniu) jest łaską od Boga, więc siłą rzeczy poznanie i zrozumienie jej na drodze logiki jest niemożliwe: gdyby były dowody logiczne na istnienie Boga, "uwierzenie " byłoby prościzną. 

Prawda, raczej nigdy nie będzie (na drodze logiki) możliwości udowodnienia istnienia Boga (chociaż niektórzy twierdzą, że to zrobili http://ctmucommunity.org/wiki/Cognitive-Theoretic_Model_of_the_Universe). Ingerowałoby to w wolną wolę. Jednak na drodze logiki i obserwacji świata można dojść do pewnych konkluzji. Są obszary rzeczywistości które są niepoznawalne. Człowiek skrzywiony w stronę wiary uzna to za subiektywny dowód na istnienie Boga. Inaczej, uzna to za zakamarki gdzie Bóg może działać ;)  Człowiek bez tego skrzywienia uzna niepoznawalność po prostu za cechę rzeczywistości, i tyle.

Edytowane przez smoczeq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, 3grosze napisał:

niech sobie ateiści między sobą niech dalej dyskutują i utwierdzają się swojej racji.

Hmm... Długo już żyję, niemal całe życie jako bezbożnik i nigdy nie zdarzyła mi się dyskusja z innym bezbożnikiem o tych sprawach, a tym bardziej jakieś utwierdzanie się. Ateiści & co. nie mają żadnego powodu do utwierdzania się, bo w czym właściwie? Sorki, ale dla ateistów to byłoby jak utwierdzanie się  w przekonaniu o nieistnieniu elfów, krasnoludków i innych podobnych bytów. Dla ateistów, poza filozofią i wiedzą dla wiedzy, ta sprawa istnieje praktycznie tylko kiedy religie ze swoimi nakazami i zakazami wpychają się - często bardzo brutalnie - tam, gdzie nie ich miejsce, czyli do życia tych, którzy wyznawcami danej religii nie są. Mi, jako bezbożnikowi, jest naprawdę obojętne, że Ty wierzysz i w co ty wierzysz, chociaż z powodów czysto poznawczych mogą mnie interesować jakieś sprawy z Twoim wyznaniem związane. Nie będzie mi też przeszkadzało, jeśli do swojej wiary będziesz próbował mnie przekonać, oczywiście warunek, że nie będzie to zbyt namolne. Mam np. wielu zaprzyjaźnionych Świadków - próbowali, pogadaliśmy sobie, teraz już nie próbują, czasem, rzadko coś tam, ale to dla porządku raczej. Próbować przekonać, tak., ok., ale nie przymuszać - bezpośrednio lub pośrednio (prawo itd.) - jak to często się dzieje. A nierzadko też przy użyciu ognia, noża do podrzynania gardła itp., itd.

Ateiści się utwierdzają? To przecież wierzący ciągle w swojej wierze się utwierdzają. Te wszystkie religijne ceremoniały (itp., itd.) de facto nie dla bogów przecież są, a dla wyznawców, żeby ich w wierze utwierdzać, zresztą dla dobra kapłanów na ogół, bo to oni z tego korzyść mają. Czyżby wiara większości wyznawców tak słaba i wątpliwa była, że takimi sposobami trzeba ją wzmacniać? Czy może o korzyść kapłanów przede wszystkim w tym chodzi?

A co do łaski... Znowu sorki, ale wielu doznaje łaski od Napoleona, Einsteina itp., itd. Czyli taka łaska dla mnie dosyć wątpliwa jest.

Ale tu ciekawostka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Srinivasa_Ramanujan
Hmm...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, ex nihilo napisał:

Mi, jako bezbożnikowi, jest naprawdę obojętne, że Ty wierzysz i w co ty wierzysz, chociaż z powodów czysto poznawczych mogą mnie interesować jakieś sprawy z Twoim wyznaniem związane. Nie będzie mi też przeszkadzało, jeśli do swojej wiary będziesz próbował mnie przekonać, oczywiście warunek, że nie będzie to zbyt namolne.

I vice versa. Dokładnie tak samo ma większość wierzących, ale Ty akcentujesz działania fanatyczne.

 

7 godzin temu, ex nihilo napisał:

A co do łaski... Znowu sorki, ale wielu doznaje łaski od Napoleona, Einsteina itp., itd. Czyli taka łaska dla mnie dosyć wątpliwa jest.

No, ...daltonista kolory próbuje zrozumieć.:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, 3grosze napisał:

Ty akcentujesz działania fanatyczne.

Tak, bo religie i podobne do nich ideologie z natury rzeczy prowadzą do fanatyzmów. To są sprawy pozaracjonalne, które polegają na emocjach, autorytetach itd., a nie na sprawdzalnych dowodach. Co z tego, że faktycznie większość katolików, muzułmanów czy np. komunistów jest ok., zwykli ludzie, którzy nikomu kuku nie chcą zrobić. Ale nad nimi bardzo łatwo przejmują kontrolę ekstremiści, fanatycy, hochsztaplerzy i inni tacy. To oni stają się autorytetami, bo oni są tymi "prawdziwymi", a że z reguły to psychopaci, którzy mają wrodzone zdolności do przejmowania kontroli nad słabszymi psychicznie... efekt jest, jaki jest, tym bardziej, że powołują się przecież na boski autorytet, niepodważalny. No i na wyjątkową łaskę, niesprawdzalną przecież, którą zwykli wyznawcy też chcieliby dostać, zasłużyć sobie na nią i tak dalej.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, ex nihilo napisał:

To są sprawy pozaracjonalne, które polegają na emocjach, autorytetach itd., a nie na sprawdzalnych dowodach. Co z tego, że faktycznie większość katolików, muzułmanów czy np. komunistów jest ok., zwykli ludzie, którzy nikomu kuku nie chcą zrobić. Ale nad nimi bardzo łatwo przejmują kontrolę ekstremiści, fanatycy, hochsztaplerzy i inni tacy.

No nie! Może wojującym ateistą nihilo nie jesteś, ale subiektywnie obraz wierzących masz. Wiarę deklaruje 75% ludzi na świecie, a ilu z tego jest ekstremistów? Dobrze, że jeszcze dorzuciłeś "komunistów" (ja dla równowagi dorzucę  faszystów) , więc widzisz, że podatnych na otumanienie  można znależć w każdej zorganizowane grupie i nie jest to argument na szczególną podatność tego środowiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.01.2020 o 06:51, ex nihilo napisał:

W przypadku bytów nadprzyrodzonych logika, jakakolwiek,  nie musi obowiązywać.

Ale nas ludzi musi obowiązywać jakaś metoda myślenia, więc myśląc o niepoznawalnym pozostaje w zasadzie tylko logika ;P Także ateista odrzucając jakiegokolwiek Boga, jest z punktu widzenia ludzkiego mniej sceptyczny (i mniej logiczny) niż agnostyk, czyli ateista jest tutaj de facto bardziej wierzący (zakładając że wiara to irracjonalna i pozanaukowa metoda poznawania świata). Skoro nie ma żadnego naukowego powodu żeby odrzucić Boga to nie można tego zrobić. Można co najwyżej dyskutować "matematycznie" prawdopodobieństwo istnienia potenjalnych różnych Bogów ze względu na ilość przypisywanych im cech (im więcej cech, tym mniejsze prawdopodobieństwo). 

I to nie jest to samo co "czajniczek Russella", ponieważ czajniczek, tak samo jak elfy, krasnoludki etc. dotyczą naszego, fizycznego świata gdzie obowiązuje metodologia naukowa, częstotliwości występowania etc. I znając pewne prawa natury jestesmy w stanie "prześledzić hipotetczną drogę czajniczka na orbitę/jego historię" i stwierdzić że jego istnienie jest mało prawdopodobne. W przypadku kwestii metafizycznych, niepoznawalnych, dotyczących Boga, który być może jest "poza wszechświatem" - nie możemy, moim zdaniem, stosować tej logiki. Musimy założyć że istnieje lub nie istnieje. Coś w rodzaju ambiwalencji epistemicznej (a być może dokładnie to?). 

Krasnoludek, czy elf istniejący poza wszechświatem i posiadający jakąś władzę nad naszych wszechświatem jest tożsamy z Bogiem z "elfią cechą", także jest mniej prawdpodobny niż Bóg z minimalną ilością cech. 

W dniu 25.01.2020 o 06:51, ex nihilo napisał:

Pdp subiektywne nie wymaga statystyki częstości występowania zjawiska, może być szacowane na podstawie danych pośrednich, w tym przypadku np. takich jak ewolucja pojęć związanych z bytami nadprzyrodzonymi, historia religii itd.

Możesz to rozwinąć? nie bardzo rozumiem. Jak by co, ja piszę o Bogu z minimalną ilością cech, nie o Bogach opisanych przez religie czy sekty. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, Warai Otoko said:

Możesz to rozwinąć? nie bardzo rozumiem. Jak by co, ja piszę o Bogu z minimalną ilością cech, nie o Bogach opisanych przez religie czy sekty. 

Tu należało by własnie zdefiniować co rozumiemy pod pojęciem Bóg, a już chyba najważniejsze to określić jego zakres jego ewentualnych możliwości ingerencji w "mierzalny" świat. Czym innym jest dyskusja o Bogu, który "wystartował" a czym innym o Bogu do którego można się modlić wypraszając w ten sposób jaki mierzalne rzeczy ( wyleczenie choroby itd.)

Argument że ateista wierzy w to że Bóg nie istniej jest bardzo często stosowany jako sposób na ucieczkę od rozmowy o tych mierzalnych efektach działalności ewentualnego Boga. Np pytanie na ile wiarygodne są wyniki badań osób cudownie uleczonych, jak często zdarzają się takie przypadki wyzdrowienia mimo zdiagnozowania jako przypadek beznadziejny itd. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, dexx napisał:

Np pytanie na ile wiarygodne są wyniki badań osób cudownie uleczonych, jak często zdarzają się takie przypadki wyzdrowienia mimo zdiagnozowania jako przypadek beznadziejny itd.

Cudowne wyleczenie nie jest żadnym dowodem na istnienie boga, bo może być, jak wcześniej opisane, to efekt psychokinezy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ogarniam co rozumiesz jako psychokineza, co jest nośnikiem energii ? Jaki to typ oddziaływania. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem z "Bogami" polega na tym, że są absolutnie skorelowani z religiami. A te są jak najbardziej poznawalne i materialne. Nie muszę się przejmować jakimkolwiek bogiem, po prostu oceniam "komunikaty o bogach". Te mają zerową wiarygodność. Bogowie "spontaniczni" nie istnieją (nie byliby znani pod tym pojęciem). Religianci mają tendencję do mentalnego tworzenia i imputowania ludzkich sfer aktywności i zainteresowań jako "bożków", czyli dla kogoś "bożkiem są pieniądze", "bożkiem jest nauka", itd. czyli nie są w stanie uciec od religijnej percepcji świata, to ona zaczyna nad nimi dominować. Ja po prostu jestem wolny od tego pojęcia, nie ma niczego co musiałbym tak nazwać za wyjątkiem składników wierzeń.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale czym to jest poparte ? jak tu nie być sceptycznym ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

Religianci mają tendencję do mentalnego tworzenia i imputowania ludzkich sfer aktywności i zainteresowań jako "bożków", czyli dla kogoś "bożkiem są pieniądze", "bożkiem jest nauka", itd. czyli nie są w stanie uciec od religijnej percepcji świata, to ona zaczyna nad nimi dominować.

Bzdura wykreowana przez ignoranta , który żyje iluzją urojonej  omipotencji swej wiedzy. 

@peceed: fachowiec, który zna się na wszystkim, to d*pa a nie fachowiec (bo jako ateista wiesz, co siedzi w głowie teisty).

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, dexx napisał:

No ale czym to jest poparte ? jak tu nie być sceptycznym ?

Sceptycznym to należy być wobec wikipedii, w szczególnie w jej wybranych źródłach.

To lepiej wierzyć w boga, trochę konsekwencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, Antylogik said:

Cudowne wyleczenie nie jest żadnym dowodem na istnienie boga, bo może być, jak wcześniej opisane, to efekt psychokinezy.

Prościej wytłumaczyć to błędną pierwszą diagnozą lekarza albo przypadkiem losowym.

6 hours ago, Antylogik said:

Sceptycznym to należy być wobec wikipedii, w szczególnie w jej wybranych źródłach.

Chyba żartujesz. Fakty w Wikipedii możesz zweryfikować w przeciwieństwie do fantastycznych tez ludzi żerujących na ludzkiej naiwności i robiących wodę z mózgów. Przykładowo w internecie jest wywiad z breatharianką, która rzekomo odżywia się od lat energią kosmosu. Ma jednak w domu pełną lodówką, robota kuchennego i trochę innego elektrozłomu, rzekomo to na wypadek gości :) A podczas kontrolowanego i monitorowanego eksperymentu, straciła kilka kilogramów w dwa dni.

On 1/23/2020 at 8:44 PM, Antylogik said:

Jeśli odpowiada za to silna emocja wywołująca psychokinezę (czyli w moim przypadku: do rodziny dzwoni ktoś ze szpitala i mówi, że osoba umarła => wywołuje to tak silne emocje, że psychicznie wpływa na zegar, który się zatrzymuje), to jaka siła za tym stoi? Przecież to jest siła nadprzyrodzona, która obala fundamenty twardych racjonalistów.

W książce "Pan raczy żartować, panie Feynman!" Feynman opisał podobny przypadek, a w zasadzie dwa przypadki. Raz, jak zmarła mu babka, zegarek się nie zatrzymał. Drugi raz, jak zmarła mu żona, zegarek, się co prawda zatrzymał, ale często się zatrzymywał, bo miał zacinający się mechanizm. Po fakcie Feynman przypomniał sobie, że pielęgniarka go przestawiła tarczą do światła, bo było ciemno. Osobiście sądzę, że wiele tych historii nadprzyrodzonych jest mocno naciąganych. Ludzie mają tendencje do fantazjowania, a jak zegarek się zatrzyma dzień wcześniej, to potem powiedzą, że to był "znak".

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Osobiście sądzę, że wiele tych historii nadprzyrodzonych jest mocno naciąganych.

Podkreśliłem  Twoje "wiele", które może świadczyć o podświadomym:) dopuszczeniu istnienia  zjawiska. Osobiście zachowuję ostrożność w kategorycznej ocenie tych osobliwości, bo przecież nauka cały czas goni  swój ogon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, 3grosze said:

Podkreśliłem  Twoje "wiele", które może świadczyć o podświadomym:) dopuszczeniu istnienia  zjawiska. Osobiście zachowuję ostrożność w kategorycznej ocenie tych osobliwości, bo przecież nauka cały czas goni  swój ogon.

Tu raczej chodzi o to, że część historii jest naciągnięta celowo, a drga cześć nie celowo lub miało miejsce zjawisko rzadkie, jeszcze nie opisane lub słabo opisane przez naukę. 

Dokładnie widać to w postawie Antylogika, typowego Boga luk zastąpił sobie jakimś dziwnym omnipotentnym oddziaływaniem.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Prościej wytłumaczyć to błędną pierwszą diagnozą lekarza albo przypadkiem losowym.

O właśnie chodzi o ten "przypadek losowy". Bo to najlepsze wytłumaczenie sceptyków, które jest takim workiem na to co niezrozumiałe. W świecie klasycznym nie istnieje coś takiego przypadek losowy, pomijając teoretyczną wolną wolę. Wystarczy jeden niezrozumiały przez medycynę czy fizykę przypadek, aby postawić hipotezę od nich odbiegającą. Dopóki nauka go nie wyjaśni, hipoteza będzie możliwa.

5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Chyba żartujesz. Fakty w Wikipedii możesz zweryfikować w przeciwieństwie do fantastycznych tez ludzi żerujących na ludzkiej naiwności i robiących wodę z mózgów.

I co z tego, że możesz te fakty zweryfikować skoro są to wybrane źródła. Ale to przecież już napisałem, a kolega chyba nie zrozumiał. Więc trzeci raz powtórzę: W wikipedii nie ma wszystkich źródeł, są wybrane i to człowiek je wybiera, a na koniec konkluduje, że nie ma podstaw itd. Znajdę ci co najmniej 5 artykułów naukowych, w których autorzy stawiają odmienną konkluzję niż w wikipedii.

W dodatku wikipedii nie piszą specjaliści, a raczej niezweryfikowani amatorzy bez imienia i nazwiska. W ten sposób dowiadujemy się z niej, że uzdrawianie na odległość to pseudo-nauka, bo można to wyjaśnić to przez placebo. A nie zauważa się, że właśnie placebo może stanowić odpowiednik psychokinezy. Medycyna wrzuca wszystko do placebo, a sama nie potrafi wyjaśnić nawet jego mechanizmu.

5 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

W książce "Pan raczy żartować, panie Feynman!"

A kogo obchodzi wybrany przypadek Feynmana? To jest dopiero naukowe podejście, szkoda słów.

6 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Osobiście sądzę, że wiele tych historii nadprzyrodzonych jest mocno naciąganych.

A to z pewnością powinna wikipedia napisać, co ty osobiście sądzisz o przypadku w mojej rodzinie. Nawiasem mówiąc osoba, które się to zdarzyło w mojej rodzinie jest wykształcenia fizykiem i był nauczycielem fizyki, no... ale przecież to nie Feynman.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, dexx napisał:

a drga cześć nie celowo lub miało miejsce zjawisko rzadkie, jeszcze nie opisane lub słabo opisane przez naukę. 

A jak już zostanie opisane, to zostanie np psychokinezą nazwane?;)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
      W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
      Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
      Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
      O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Oliwia Raniszewska ze Świecia znalazła się gronie 50 najlepszych uczniów na świecie. Świeżo upieczona maturzystka i przyszła studentka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego trafiła do finału konkursu Global Student Prize. Jest on organizowany przez Varkey Foundation, a biorą w nim udział uczniowie i studenci, którzy angażują się w inicjatywy społeczne, badawcze oraz rozpoczynają karierę naukową.
      Oliwia od dziecka interesuje się biologią. „Winnymi” jej pasji są w dużej mierze rodzice, z którymi od najmłodszych lat jeździła w Tatry. Dzięki styczności z naturą w coraz większym stopniu interesowała ją przyroda. Gdy w szkole podstawowej zaczęły się zajęcia o człowieku, zauważyłam, że najbardziej interesuje mnie część medyczna, stwierdziła Oliwia. W liceum mogłam się rozwinąć w dużo szerszym stopniu, zaczęłam brać udział w różnych programach, inicjować własne projekty i tak się rozwijała moja medyczna pasja.
      Podczas nauki w Uniwersyteckim LO w Toruniu brała udział w Olimpiadzie Wiedzy Ekologicznej, Programie Adamed StartUp czy Konkursie Naukowym Explory. W ramach Explory w 2020 roku wraz ze swoim zespołem stworzyła Aquacollector, urządzenie do zbierania z wody syntetycznych zanieczyszczeń, w tym mikroplastiku. Zdobyło ono uznanie i 3. miejsce w konkursie.
      Rok później Oliwia wraz z kolegami z liceum, Wiktorią Sadowską i Bogdanem Jabłońskim, opracowali urządzenie o nazwie Skin Preventer, służące do wspomagania diagnostyki zmian skórnych. To proste i tanie urządzenie wykorzystuje system maszynowego uczenia się oparty na sieciach neuronowych. Wynalazek został w ubiegłym roku zakwalifikowany do ogólnopolskiego etapu Olimpiady Innowacji Technicznych i Wynalazczości. W bieżącym zaś roku zakwalifikowano go do Konkursu Naukowego Explory, którego finał będzie miał miejsce w październiku.
      Obecnie trwają prace nad udoskonaleniem urządzenia. Niedawno Oliwia, Wiktora i Bogdan przez podpatrywali pracę dermatologów z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i chodzili na zajęcia wraz ze studentami. Założyli też zrzutkę na rozwój projektu. Zbudowali też prototyp swojego urządzenia. W przyszłości chcą opatentować i skomercjalizować swój wynalazek, zdają sobie jednak sprawę, że w przypadku urządzeń medycznych jest to długa i skomplikowana droga. Oliwia rozpoczyna wraz z wolontariuszami akcję społeczną, której celem jest uświadamianie odnośnie profilaktyki zmian skórnych i zasad zdrowego korzystania ze słońca.
      W październiku Oliwa rozpocznie studia na Uniwersytecie Medycznym w Gdańsku. Jeszcze nie zdecydowała o specjalizacji. Myśli o dermatologii, psychiatrii lub ewentualnie pediatrii. Na pewno chce zostać lekarzem i łączyć ten zawód z pracą naukową.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie z Politechniki Federalnej w Lozannie (EPFL) wykorzystali ChatGPT-3 do zaprojektowania robotycznego ramienia do zbierania pomidorów. To pierwszy przykład użycia sztucznej inteligencji do pomocy w projektowaniu robotów. Eksperyment przeprowadzony przez Josie Hughes, dyrektor Laboratorium Obliczeniowego Projektowania i Wytwarzania Robotów na Wydziale Inżynierii EPFL, doktoranta Francesco Stellę i Cosimo Della Santinę z Uniwersytetu Technicznego w Delfcie, został opisany na łamach Nature Machine Intelligence.
      Naukowcy opisali korzyści i ryzyka związane z wykorzystaniem systemów sztucznej inteligencji (SI) do projektowania robotów. Mimo tego, że ChatGPT to model językowy i generuje tekst, to dostarczył nam on istotnych wskazówek odnośnie fizycznego projektu i wykazał się wielkim potencjałem pobudzania ludzkiej kreatywności, mówi Hughes.
      Naukowcy najpierw „przedyskutowali” z ChatGPT samą ideę robota, określili, czemu ma on służyć, opisali jego parametry i specyfikację. Na tym etapie rozmawiali z SI na temat przyszłych wyzwań stojących przed ludzkością oraz robotów-ogrodników, które mogą rozwiązać problem niedoborów siły roboczej przy uprawie roślin. Następnie, korzystając z faktu, że ChatGPT ma dostęp do danych naukowych, podręczników i innych źródeł, zadawali mu pytania o to na przykład, jakimi cechami powinien charakteryzować się przyszły robot-ogrodnik.
      Gdy już cechy te zostały opisane i zdecydowano, że chodzi o robotyczne ramię zbierające pomidory, przyszedł czas na zapytanie się sztucznej inteligencji o takie szczegóły jak np. kształt chwytaka oraz poproszenie jej o dane techniczne ramienia oraz kod, za pomocą którego byłoby ono kontrolowane. Przeprowadzone przez SI obliczenia posłużyły nam głównie do pomocy inżynierom w implementacji rozwiązań technicznych. Jednak po raz pierwszy sztuczna inteligencja sformułowała tutaj nowe pomysły, mamy tutaj zatem do czynienia ze zautomatyzowaniem procesów wyższych poziomów poznawczych. Rola człowieka w całym procesie przesunęła się bardziej w stronę techniczną, mówi Stella.
      Naukowcy zwracają też uwagę na problemy związane z wykorzystaniem podobnych systemów. Są to zarówno podnoszone już wątpliwości dotyczące plagiatów czy praw autorskich, jak i np. pytanie o to, na ile innowacyjna jest sztuczna inteligencja i na ile ulega schematom. ChatGPT zaproponował ramię do zbierania pomidorów, gdyż uznał pomidory za najbardziej wartościową uprawę, dla której warto zaprojektować robota. To zaś może po prostu oznaczać, że wybrał tą roślinę, która jest najczęściej opisywana, a nie tę, która jest najbardziej potrzebna.
      Pomimo różnych zastrzeżeń uczeni uważają, że podobne do ChatGPT modele językowe mogą spełniać niezwykle użyteczną rolę. Specjaliści od robotyki muszą się zastanowić, jak wykorzystać te narzędzia w sposób etyczny i przynoszący korzyść społeczeństwu, mówi Hughes.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ekosfera jest tradycyjnie definiowana, jako odległość pomiędzy gwiazdą, a planetą, która umożliwia istnienie wody w stanie ciekłym na planecie. To obszar wokół gwiazdy, w którym na znajdujących się tam planetach może istnieć życie. Jednak grupa naukowców z University of Georgia uważa, że znacznie lepsze byłoby określenie „ekosfery fotosyntezy”, czyli wzięcie pod uwagi nie tylko możliwości istnienia ciekłej wody, ale również światła, jakie do planety dociera z gwiazdy macierzystej.
      O życiu na innych planetach nie wiemy nic pewnego. Jednak poglądy na ten temat możemy przypisać do jednej z dwóch szkół. Pierwsza z nich mówi, że na innych planetach ewolucja mogła znaleźć sposób, by poradzić sobie z pozornie nieprzekraczalnymi barierami dla życia, jakie znamy z Ziemi. Zgodnie zaś z drugą, życie w całym wszechświecie ograniczone jest uniwersalnymi prawami fizyki i może istnieć jedynie w formie podobnej do życia na Ziemi.
      Naukowcy z Georgii rozpoczęli swoje badania od przyznania racji drugiej ze szkół i wprowadzili pojęcie „ekosfery fotosyntezy”. Znajdujące się w tym obszarze planety nie tylko mogą utrzymać na powierzchni ciekłą wodę – zatem nie znajdują się ani zbyt blisko, ani zbyt daleko od gwiazdy – ale również otrzymują wystarczająca ilość promieniowania w zakresie od 400 do 700 nanometrów. Promieniowanie o takich długościach fali jest na Ziemi niezbędne, by zachodziła fotosynteza, umożliwiające istnienie roślin.
      Obecność fotosyntezy jest niezbędne do poszukiwania życia we wszechświecie. Jeśli mamy rozpoznać biosygnatury życia na innych planetach, to będą to sygnatury atmosfery bogatej w tlen, gdyż trudno jest wyjaśnić istnienie takiej atmosfery bez obecności organizmów żywych na planecie, mówi główna autorka badań, Cassandra Hall. Pojęcie „ekosfery fotosyntezy” jest zatem bardziej praktyczne i dające szanse na znalezienie życia, niż sama ekosfera.
      Nie możemy oczywiście wykluczyć, że organizmy żywe na innych planetach przeprowadzają fotosyntezę w innych zakresach długości fali światła, jednak istnieje pewien silny przekonujący argument, że zakres 400–700 nm jest uniwersalny. Otóż jest to ten zakres fal światła, dla którego woda jest wysoce przezroczysta. Poza tym zakresem absorpcja światła przez wodę gwałtownie się zwiększa i oceany stają się dla takiego światła nieprzezroczyste. To silny argument za tym, że oceaniczne organizmy w całym wszechświecie potrzebują światła w tym właśnie zakresie, by móc prowadzić fotosyntezę.
      Uczeni zauważyli również, że życie oparte na fotosyntezie może z mniejszym prawdopodobieństwem powstać na planetach znacznie większych niż Ziemia. Planety takie mają bowiem zwykle bardziej gęstą atmosferę, która będzie blokowała znaczną część światła z potrzebnego zakresu. Dlatego też Hall i jej koledzy uważają, że życia raczej należy szukać na mniejszych, bardziej podobnych do Ziemi planetach, niż na super-Ziemiach, które są uważane za dobry cel takich poszukiwań.
      Badania takie, jak przeprowadzone przez naukowców z University of Georgia są niezwykle istotne, gdyż naukowcy mają ograniczony dostęp do odpowiednich narzędzi badawczych. Szczegółowe plany wykorzystania najlepszych teleskopów rozpisane są na wiele miesięcy czy lat naprzód, a poszczególnym grupom naukowym przydziela się ograniczoną ilość czasu. Dlatego też warto, by – jeśli ich badania polegają na poszukiwaniu życia – skupiali się na badaniach najbardziej obiecujących obiektów. Tym bardziej, że w najbliższych latach ludzkość zyska nowe narzędzia. Od 2017 roku w Chile budowany jest europejski Extremely Large Telescope (ELT), który będzie znacznie bardziej efektywnie niż Teleskop Webba poszukiwał tlenu w atmosferach egzoplanet. Z kolei NASA rozważa budowę teleskopu Habitable Exoplanet Observatory, który byłby wyspecjalizowany w poszukiwaniu biosygnatur na egzoplanetach wielkości Ziemi. Teleskop ten w 2035 roku miałby trafić do punktu L2, gdzie obecnie znajduje się Teleskop Webba.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Irinjadappilly Sree Krishna Temple w Kerali żywego słonia zastąpił rzeczywistych rozmiarów mechaniczny model. Będzie on wykorzystywany w różnych rytuałach, np. do przewożenia posągów bóstw podczas procesji. Robot został przekazany przez PETA India oraz aktorkę Parvathy Thiruvothu.
      Irinjadappilly Raman, bo takie imię nadano mechanicznemu słoniowi, potrafi poruszać głową, oczami, uszami i trąbą. Waży 800 kg i ma 3,3 m wysokości. Stworzyła go grupa artystów z dystryktu Thrissur (wcześniej dostarczała ona figury słoni na Dubai Shopping Festival).
      Umożliwienie słoniom życia na wolności powinno być właściwą formą oddawania czci Ganeśi [bogowi mądrości i pomyślności; jest on przedstawiany jako tęgi mężczyzna z głową słonia] - powiedział Rajkumar Namboothiri. Wyraził też nadzieję, że inne świątynie pójdą za przykładem Irinjadappilly Sree Krishna Temple i również zastąpią żywe słonie mechanicznymi.
      Wcześniej świątynia wypożyczała słonie na czas festiwali, ale w ostatnich latach przestała to robić ze względu na wysokie koszty i reakcje zwierząt. Gdy usłyszeliśmy o grupie konstruującej figury do Dubaju, zorganizowaliśmy spotkanie i poprosiliśmy o dostosowanego do naszych sugestii zmodyfikowanego mechanicznego słonia. Później pojawiła się oferta finansowania przez PETA India - opowiada Namboothiri.
      Mechaniczny słoń może przewieźć na swoim grzbiecie do 5 osób. Kornak steruje jego trąbą za pomocą specjalnego przełącznika. W maszynie znajduje się 5 silników. Ramę z metalu pokrywa „skóra” z gumy.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...