Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wyznaczono nagrodę za schwytanie osób, które ukradły jaja krytycznie zagrożonego żółwia

Rekomendowane odpowiedzi

Społeczność z południowej Tajlandii wyznaczyła nagrodę za schwytanie osoby bądź osób, które ukradły z plaży jaja krytycznie zagrożonego wyginięciem żółwia skórzastego (zachodniej populacji podgatunku Dermochelys coriacea schlegelii).

Jaja skradziono w niedzielę przed świtem z plaży w prowincji Phang Nga - poinformował Pratom Rassamee, szef tutejszego Biura Zasobów Morskich i Przybrzeżnych.

Thon Thamrongnawasawat, jeden z czołowych biologów morskich z Tajlandii, szacuje, że zginęło ok. 50 cennych jaj.

Za schwytanie złodziei mieszkańcy ustanowili nagrodę w wysokości 50 tys. batów (1600 dol.). Drugie tyle dołożyły władze.
Jaja są chronione prawnie. Za ich kradzież czy przywłaszczenie grozi kara więzienia od 3 do 15 lat oraz grzywna w wysokości od 300 tys. do 1,5 mln batów (9.950-49.760 dol.).

Policja ściga złodziei. To zwierzę kochane przez okolicznych mieszkańców - podkreśla Rassamee i dodaje, że nagrania z kamer zlokalizowanych przy drodze mogą zapewnić pewne wskazówki co do tożsamości przestępców.

Gniazd D.c. schlegelii nie było w Tajlandii od pięciu lat, aż do stycznia 2019 r. Żółwiom tym zagrażają drapieżniki, kłusownictwo jaj czy zmieniające się warunki środowiskowe.

To dlatego ludzie są tak zasmuceni. Mam nadzieję, że policja schwyta winnych i sprawiedliwości stanie się zadość. Złodzieje muszą wiedzieć, że te jaja to nie pokarm i że znaczą one wiele zarówno dla Tajlandii, jak i dla całego świata - opowiada Rassamee.

Obszar wokół plaży Thai Muang, gdzie odkryto gniazdo, był przez długi czas znany jako teren składania jaj.

Regionalne Biuro Parku Narodowego wyznaczyło nagrodę w wysokości do 20 tys. batów dla osoby, która znajdzie nowe gniazdo na plażach prowincji Phang Nga i Phuket.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W East Corinth w hrabstwie Orange ktoś ukradł duże rekwizyty ze scenografii filmu „Sok z żuka 2”. Najpierw zniknął słup latarni zwieńczony dekoracją w formie dyni, później spora abstrakcyjna rzeźba. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja stanowa z Vermont.
      Tajemnicze zniknięcia zaczęły się 14 lipca, gdy krótko po północy ktoś podjechał pick-upem, zdjął z podstawy słup latarni z dynią, załadował go na samochód i przykrył brezentem. Później szybko odjechał. Policję zawiadomił strażnik.
      Sprawa stała się jeszcze bardziej tajemnicza, gdy 17 lipca produkcja filmu zauważyła, że z okolic cmentarza zniknęła ważąca ok. 68 kg abstrakcyjna rzeźba. Wydaje się, że ktoś zabrał ją między siedemnastą trzynastego lipca a jedenastą siedemnastego lipca.
       

      Policja próbuje ustalić wartość skradzionych przedmiotów. O pomoc w ich znalezieniu prosi mieszkańców. Rzecznik stanowej policji Adam Silverman podkreśla, że rekwizyty mogą „wypłynąć” na stronach dla kolekcjonerów pamiątek filmowych.
      Skradziona rzeźba bardzo przypomina tę, która pojawiła się w „Soku z żuka” Tima Burtona w 1988 r. Nie wiadomo jednak, czy to oryginał, czy rekwizyt odtworzony na potrzeby nowego filmu.
      Premiera „Soku z żuka 2” jest zapowiadana na wrzesień przyszłego roku.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Mateusz Taszarek z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM) jako pierwszy Polak został uhonorowany nagrodą Europejskiego Towarzystwa Meteorologicznego EMS Young Scientist Award. Nagroda jest przyznawana od 2003 roku. Z listą dotychczasowych laureatów można się zapoznać tutaj.
      Jak podkreślono w komunikacie EMS, wyróżnienie dla młodych naukowców przyznano dr. Taszarkowi za znaczący wkład w rozumienie zagrożeń ze strony silnych burz konwekcyjnych oraz ich związku z ocieplającym się klimatem Europy i Stanów Zjednoczonych.
      Do nominacji przyczyniła się publikacja z 2021 r. pt. „Differing Trends in United States and European Severe Thunderstorm Environments in a Warming Climate”.
      Zainteresowanie naukowca środowiskami konwekcyjnymi i ich porównaniami znajdzie wyraz w wykładzie, który wygłosi 7 września w trakcie konferencji EMS2023 w Bratysławie - „Do severe storms across Australia, Europe and the United States share environmental similarities?”. Sama nagroda zostanie wręczona na popołudniowej sesji 4 września.
      Dr Taszarek, autor licznych publikacji naukowych, jest adiunktem w Zakładzie Meteorologii i Klimatologii UAM. Pracę doktorską pt. „Charakterystyka występowania burz oraz trąb powietrznych na obszarze Polski” obronił w 2017 r. Jest członkiem European Severe Storms Laboratory i Stowarzyszenia Skywarn Polska (Polscy Łowcy Burz).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W holu Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku (UwB) można oglądać ekspozycję „Ptasie pisanki”. Na wystawie prezentowane są jaja 19 gatunków ptaków, w tym przedstawicieli polskiej awifauny (np. czajki zwyczajnej, myszołowa zwyczajnego i bataliona), 3 gatunków pingwinów czy emu. Wiele innych jaj zaprezentowano na barwnych planszach.
      Różnorodne kolory, plamki i desenie na jajkach to swoisty kamuflaż, który ma zmylić drapieżnika. Białe jajka składają między innymi dziuplaki, czyli ptaki gniazdujące w dziuplach, np. sowy lub dzięcioły – opowiada dr Anna Matwiejuk, kierowniczka Uniwersyteckiego Centrum Przyrodniczego im. Profesora Andrzeja Myrchy. Kolor skorupki jajka zależy od obecności swoistych barwników: protoporfiryny (odpowiada za kolor brązowy i jego odcienie, wraz z czerwonym, żółtym i czarnym), biliwerdyny (nadaje odcienie niebieskie i zielone) oraz jej chelatu z cynkiem. W skorupkach białych nie ma żadnego barwnika - dodaje specjalistka.
      U drozda śpiewaka występują jaja turkusowe w czarne kropki, u kosa niebieskozielone, a u pleszki zwyczajnej błękitne. U bliskiej zagrożenia czajki zwyczajnej, która w ciągu roku wyprowadza jeden lęg, jaja są brązowożółte w ciemniejsze plamy. U pustułki znajdziemy zaś jaja białożółte, szaroróżowe lub ceglastoróżowe z gęstymi rdzawobrązowymi plamami. A jaja emu zmieniają barwę. Niedługo po zniesieniu są ciemnozielone, a później czarne.
      Dr Matwiejuk wspomina także o ciekawych i bardzo różnorodnych kształtach jaj. Np. sowy „dziuplaki” składają jaja okrągłe jak piłeczki, ptaki gniazdujące na klifach, takie jak nurzyki - stożkowate, a np. czajki, które budują gniazda na ziemi - gruszkowate. Jaja nurzyków mają niezwykłe kolory i wielu uważa je za najpiękniejsze na świecie.
      Jaja znacznie się różnią rozmiarami. Największe są strusie, których waga przekracza 1,5 kilograma, najmniejsze zaś – ważące zaledwie 0,4 grama – składa koliber hawajski. W Polsce największe jaja to dzieło łabędzi, bielików, żurawi i bocianów, a najmniejsze wysiadują czyżyki oraz mysikróliki.
      Wystawę zorganizowaną przez Uniwersyteckie Centrum Przyrodnicze można podziwiać do końca czerwca.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Biuro Prokuratora Okręgowego dla Manhattanu zwróciło państwu włoskiemu 14 ukradzionych dzieł sztuki. To już czwarty w ciągu 7 miesięcy zwrot zabytków przeprowadzony przez biuro prowadzone przez Alvina L. Bragga Jr. W ten sposób od lipca ubiegłego roku do prawowitych właścicieli trafiło 214 artefaktów o łącznej wartości 35 milionów dolarów.
      Wśród zwróconych właśnie zabytków znajdowała się warta 500 000 USD srebrna moneta z miasta Naxos na Sycylii z IV wieku p.n.e. z portretami Dionizjosa i Sylena, marmurowa głowa cesarza Hadriana z 200 roku n.e. wyceniana na 250 000 USD czy też czarnofigurowa hydria – naczynie na wodę – z 510 roku p.n.e. autorstwa Malarza Priama, jednego z największych mistrzów greckiego malarstwa wazowego z końca VI wieku przed Chrystusem. Szacunkowa rynkowa wartość hydrii to 900 000 dolarów.
      Te i wcześniej zwrócone zabytki trafiły do USA w wyniku działania wysoko wyspecjalizowanych sieci fałszerzy i handlarzy dziełami sztuki. Wynajmowali oni gangi tak zwanych tombaroli, złodziei grobów. To wyspecjalizowani złodzieje stanowisk archeologicznych, którzy kradną konkretne, szczególnie interesujące zabytki. Po kradzieży zabytki były profesjonalnie czyszczone, poddawano je renowacji i wyposażano w fałszywe dokumenty. Tak przygotowane artefakty były sprzedawane albo przed domy aukcyjne, albo oferowane bezpośrednio muzeom i galeriom.
      Na przykład wspominana hydria została ukradziona na zlecenie Giovanniego Franco Becchiny. Urodzony na Sycylii Becchina już w latach 70. założył w Szwajcarii firmę Palladion Antike Kunst. Po kilku dekadach okazało się, że jest on powiązany z włoską mafią, zatrudniał gangi tombaroli i przez dziesięciolecia dostarczał na rynek ukradzione dzieła sztuki, które uwiarygadniał zarówno za pomocą fałszywych dokumentów, jak i poprzez wystawianie ich w renomowanych muzeach oraz prywatnych kolekcjach. Hydria, ukradziona na zlecenie Becchiny, trafiła do współpracującego z nim amerykańskiego handlarza dziełami sztuki Roberta Hechta, który swoją pozycję na rynku dzieł sztuki w Paryżu zaczął budować już w latach 50. ubiegłego wieku. Hecht „wyprał” zabytek i w 1989 roku sprzedał go Shelby White, amerykańskiej inwestorce, filantropce i kolekcjonerce dzieł sztuki. Około dekadę później pani White wypożyczyła zabytek nowojorskiemu Metropolitan Museum of Art, w którego radzie nadzorczej zasiada.
      Po wyjściu na jaw prawdziwego pochodzenia hydrii Met Museum usunęło ze swojej online'owej kolekcji informacje na temat zabytku, co spotkało się z krytyką ze strony ekspertów. Zauważają oni, że w ten sposób historia pochodzenia zabytku zostaje dodatkowo zaciemniona.
      Równie dramatyczna historia wiąże się ze wspomnianą marmurową głową Hadriana. W 1995 roku włoskie władze prowadzące śledztwo przeciwko dealerowi dzieł sztuki, Giacomo Mediciemu, znalazły w jednym z jego magazynów wykonane Polaroidem zdjęcie rzeźby pokrytej mułem i organizmami morskimi. Poszukiwania zabytku trwały dwie dekady. Teraz wiemy, że Medici i jego wspólnicy przemycili zabytek poza Włochy, a został on „wyprany” przez brytyjskiego dealera Robina Symesa. W 1990 roku zabytek, już po oczyszczeniu, konserwacji i ze sfałszowanymi dokumentami, został sprzedany Royal-Athena Galleries w Nowym Jorku. Dwa lata później galeria, za pośrednictwem domu Sotheby's, sprzedała zabytek filantropowi z San Antonio, Gilbertowi Denmanowi, który podarował rzeźbę San Antonio Museum of Art.
      Zabytki zostały odzyskane dzięki pracy Antiquities Trafficking Unit. Ta wyspecjalizowana jednostka powołana przy Biurze Prokuratora Okręgowego dla Manhattanu powstała w grudniu 2017 roku. W ciągu zaledwie 5 lat doprowadziła odzyskała niemal 4500 zabytków o wartości ponad 300 milionów USD, które ukradziono z 28 krajów. Dotychczas właścicielom zwrócono 2400 przedmiotów o wartości 180 milionów USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wczoraj nad ranem (tuż przed piątą) miało miejsce włamanie do Grünes Gewölbe, muzeum jubilerstwa i złotnictwa założonego jako skarbiec elektorów saskich przez Augusta II Mocnego. Złodzieje, których widać na ujawnionych przez policję nagraniach z monitoringu, zabrali bezcenne eksponaty z XVIII w.
      Łupem złodziei padła gwiazda orderowa polskiego Orderu Orła Białego, spinka do kapelusza zawierająca 16-karatowy diament, 14 innych dużych kamieni oraz 103 małe, epolet składający się z 20 dużych (w tym 31- i 16-karatowego) oraz 216 małych diamentów, a także wysadzana diamentami rękojeść miecza i pasująca do niego pochwa.
      Volker Lange, szef drezdeńskiej policji kryminalnej, powiedział na konferencji prasowej, że policję zawiadomiła ochrona muzeum. Gdy stróże prawa zjawili się na miejscu, złodziei już nie było. Na wideo widać 2 osoby, ale w rzeczywistości przestępców mogło być więcej.
      Włamywacze dostali się do środka po usunięciu fragmentu żelaznej kraty i wybiciu okna na parterze. Na nagraniu widać, jak jedna z osób pochodzi do gabloty i uderza w nią narzędziem przypominającym toporek.
      Co ciekawe, w poniedziałek rano miały miejsce 2 pożary. O piątej straż powiadomiono o ogniu w skrzynce rozdzielczej w pobliżu miejsca przestępstwa. Spłonął też samochód na podziemnym parkingu (policja podejrzewa, że spalone audi to porzucony pojazd złodziei). Śledczy muszą sprawdzić, czy zdarzenia te rzeczywiście wiążą się z kradzieżą. Ponieważ odcięcie prądu wyłączyło część latarni ulicznych, z pewnością bandytom łatwiej było działać. Kamery monitoringu działały dzięki niezależnemu zasilaniu.
      Mówimy o obiektach o niemierzalnej wartości kulturowej - powiedział na konferencji prasowej dyrektor muzeum Dirk Syndram.
      Nie da się sprzedać tak unikatowych, łatwych do zidentyfikowania przedmiotów, dlatego specjaliści obawiają się, że mogą one zostać podzielone i/lub przetopione.
      Drezdeński zielony diament, największy znany zielony diament świata, nie został skradziony, gdyż wypożyczono go do nowojorskiego Metropolitalnego Muzeum Sztuki.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...